Jeśli jesteś w Krakowie, możesz kupić bilet autobusowy/tramwajowy w automacie na jednym z licznych przystanków wyposażonych w ten cudowny sprzęt.
Jeśli jesteś w Krakowie i jesteś opiekunką grupy rozwrzeszczanych g*wnolatków na szkolnej wycieczce, oczywiście nadal możesz kupić bilet w automacie na przystanku, ale być może powinnaś była kupić bilet wcześniej, w automacie znajdującym się na pętli, w kiosku, w pobliżu punktu informacji i/lub sprzedaży biletów okresowych, może chwileczkę wcześniej, może poprzedniego dnia - mając na uwadze, że osobom pragnącym kupić bilet na przystanku może się delikatnie śpieszyć.
Ale OK, masz prawo skorzystania z automatu nie mniejsze, niż inni. Automaty są dla wszystkich.
Tak samo, jak ulgi.
Jeśli jesteś opiekunką rozwrzeszczanej szkolnej wycieczki, możesz dzięki dekretowi włodarzy Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji skorzystać ze zniżki i kupić jeden bilet grupowy. Zajmie ci to trzydzieści sekund. Wybór biletu, wsypanie do automatu pieniążków, zgrzytu zgrzytu, wydruk i masz bilet.
Ale OK, niekorzystanie z ulg to szlachetny gest obywatela gardzącego socjalizującą polityką. Duma jest dla każdego.
Tak samo, jak edukacja.
Jeśli jesteś opiekunką rozwrzeszczanej szkolnej wycieczki, to zapewne skończyłaś podstawówkę i umiesz czytać, skoro dopuszczono cię do pracy z dziećmi. Jeśli umiesz czytać, to wiesz, co oznacza pojawiające się okienko z napisem "wybierz ilość biletów". Kupienie pojedynczych biletów dla każdego z grupy zajmie ci jakieś czterdzieści pięć sekund. Wybierz rodzaj biletu, wybierz ilość, potem być może dodaj innego rodzaju bilet (np. dla siebie, bez zniżki), zaakceptuj wybór, wrzuć pieniążki, zgrzytu zgrzytu, wydruk, masz bilety.
Serdecznie dziękuję pani opiekunce, która nie skorzystała z żadnej z tych opcji.
Najpierw kupiła jeden bilet.
Wybierz rodzaj. Wrzuć pieniążki. Zgrzytu, zgrzytu. Wydruk. Masz bilet.
Potem kupiła drugi bilet.
Wybierz rodzaj. Wrzuć pieniążki. Zgrzytu, zgrzytu. Wydruk. Masz bilet.
Potem kupiła trzeci bilet.
Wybierz rodzaj. Wrzuć pieniążki. Zgrzytu, zgrzytu. Wydruk. Masz bilet.
Potem kupiła.... k*wa mać.
Potem kupiła czterdziesty bilet.
Wybierz rodzaj. Wrzuć pieniążki. Zgrzytu, zgrzytu. Wydruk. Masz bilet.
Wiem, powinnam była coś zrobić, ale szczerze mówiąc mnie zatkało.
komunikacja_miejska
Tego jeszcze nie grali... I choć to pewnie nie tlumaczy braku spostrzegawczości, ale pewnie grupa przyjechała do Krakowa z jakieś wioski oddalonej od większych miast, stąd nieumiejętność korzystania z biletomatu.
Odpowiedz@yanka: I komputera czy drukarki chyba też. Bo każdy, kto umie się posługiwać różnymi programami czy wybrać różne opcje drukowania, powinien się w tym połapać w mniej niż minutę.
Odpowiedz@pasjonatpl: a osoba która nie umie - tym bardziej. Bo wszystko jest napisane. I jak nie umiesz to więcej czytasz.
Odpowiedz@yanka: Zawsze fascynuje mnie to przekonanie, że do mniejszych miejsowości nie dotarły takie rzeczy jak technologia, albo na przykład czytanie. Czy osoby urodzone i wychowane w trochę większych miastach naprawdę tak właśnie wyobrażają sobie świat?
Odpowiedz@Naevari: Tak, tak sobie wyobrazaja. My, urodzeni na wsi, to pierwszy komputer zobaczyli w Warszawie. A telewizor w Gdansku. My na wsi to dopier kladziem kable, coby prunt do wsi doprowadzic. My na wsi to widzielim kiedys diobla, co to czlowieka zezar i wyrzuciol dalej. Miastowe to mowily 'Auto'. Co ty, mówie, okrągła? Jakże okrągła, kiedy sam widzisz, że nieokrągła! Ale pani mówi, że okrągła. Tylko że człowiek maleńki i nie widzi, że tam dalej to sie ziemia zagina. E, co ty! Sie było za rzeko, nic tam sie nie zagina. I nic nie mówio, że sie dzie dalej zagina.
Odpowiedz@Naevari: Stereotyp, ale kopara im siada jak dowiadują się, że gość ze wsi przyjechał trakturem za 300 tysięcy ;)
Odpowiedz@krzychum4: 300 tysiecy? CO TO ZA ZLOM? Belarus?
Odpowiedz@bleeee: W dupie byłeś, gówno widziałeś. BELARUS naprawisz przy pomocy młotka i śrubokręta. A te nowe gówna naszpikowane elektroniką - padnie jakiś chip i jesteś w czarnej dupie.
Odpowiedz@refael72: Hahaha, czlowieku. Nie znam sie na ciagnikach - mowie o cenach. Jak rolnicy jezdzili po moim miescie, to Belearusa nie widzialem, za to widzialem mnostwo nowoczesnych zachodnich maszyn. I jak wygoglowalem kilka (zapamietalem 'modele') to ceny przekraczaly ZNACZNIE te 300 tysiecy :) I tylko o to chodzilo. Nie o wyzszosc czy nizszosc belarusa jako ciagnika, tylko o cene :D
OdpowiedzNie wiem co gorsze. Osoba niepotrafiąca obsługiwać biletomatu, czy osoba pisząca "pieniążki"...
Odpowiedz@Jaladreips: od obu o wiele gorsze są osoby czepiające się pojedynczych słówek i traktujące je jako zbrodnię przeciw ludzkości.
Odpowiedz@Jaladreips: ale to naprawdę były pieniążki. Dwójka czy piątka to pieniądz. To były je*ne drobniaki. Brzdęk. Brzdęk. Brzdęk...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 marca 2019 o 23:47
@KoparkaApokalipsy: ok, rozumiem. W tym kontekście to jest jeszcze do przyjęcia.
Odpowiedz@Jaladreips: W tym kontekście jest to jak najbardziej do przyjęcia. Wręcz napisanie tutaj "pieniądze" byłoby nie do przyjęcia. Stojąc za tą babą dostałbym pewnie takiego wku*wu, że najpierw bym ją opierdzielił a potem wydrukował te bilety.
OdpowiedzPrzecież tam jak byk jest wyświetlona ilość biletów i wystarczy nacisnąć ogromny "+" O_O Nawet jak moja babcia przyjechała do Krakowa pierwszy raz to nie miała większych problemów
OdpowiedzJest jeszcze jedna możliwość. Być może rzeczywiście to była wycieczka z jakiejś mieściny, albo i z dużego miasta ale gdzie rodzice ciągle wożą dzieciom tyłki samochodami. W takim wypadku dla małych dzieci to była frajda trzymać własny bilet i skasować samemu. Dorośli ludzie często zapominają jaką radość może sprawić dziecku ta odrobina poczucia samodzielności.
Odpowiedz@Mavra: "Jeśli umiesz czytać, to wiesz, co oznacza pojawiające się okienko z napisem "wybierz ilość biletów". Kupienie pojedynczych biletów dla każdego z grupy zajmie ci jakieś czterdzieści pięć sekund. "
Odpowiedz@Mavra: jeszcze większą frajdę sprawiłoby ferajnie samodzielne obsługiwanie maszyny. Czy oczyma wyobraźni widzisz ten zachwyt na twarzy każdego dzieciaczka gdy wspinając się na paluszki wrzuca do biletomatu dziesięciogroszówki?
Odpowiedz@Kamaiou: Oczywiście masz rację. Być może babka myślała, że wybierając ilość biletów dostanie jakiś grupowy? Gdybam, bo za cholerę nie wiem co było w jej głowie. Za to nie mam pojęcia co ma umiejętność czytania do chęci zrozumienia dlaczego tak postąpiła. @vonKlauS: No cóż, pewnie tak właśnie by było. Na szczęście na taki pomysł opiekunka nie wpadła.
Odpowiedz@Mavra: czytałaś tę historię w ogóle? ja tylko wrzuciłam adekwatny do Twojego komentarza cytat z niej :P Umiejętność czytania, jak opisano w historii, przydałaby do obsługi automatu, bo tam są naprawdę czytelne instrukcje. Choć tu samo czytanie to chyba za mało, potrzebne jeszcze zrozumienie komunikatu i umiejętność podjęcia odpowiednich kroków w związku z nim.
Odpowiedz@Kamaiou: Adekwatne? Oj chyba nie czytasz ze zrozumiem moich wypowiedzi
Odpowiedz@Mavra: napisałaś, że dzieci cieszyłyby się z biletów w ręce - wkleiłam cytat, że można to zrobić wpisując pożądaną ilość biletów, zamiast kupować każdy oddzielnie, co znacznie przyspiesza cały proces. Każde dziecko otrzymałoby własny bilet w czasie, według autorki, 45 sekund. Wyjaśnij proszę, czego nie zrozumiałam?
Odpowiedzhaha genialne, ale nadaje się na mistrzowie.org :D
OdpowiedzTu już nie chodzi o umiejętność obsługi urządzenia, czytania komunikatów na ekranie i znajomości oferty biletów. Tu chodzi o podstawowe braki w logicznym rozumowaniu. Kupowanie biletów w ten sposób kłóci się z logiką i każdy myślący człowiek wpadłby na to, że coś jest nietak.
Odpowiedz@mietekforce: Myślący człowiek, wpadłby także na to, że nie tak, jest pisanie "nietak" ;)
Odpowiedz@mietekforce: Mając pod opieką grupę 40 małolatów, jedyne o czym myślisz, to:"piąte - nie zabijaj".
Odpowiedz@Iceman1973: Biję się w pierś, że w pośpiechu zjadłem spację, lodziarzu.
OdpowiedzSzkoda, że nie można dać więcej PLUSÓW za historię. Głównie za to, że jest to zupełnie inna historia od zamieszczanych tutaj od dłuższego czasu. No i sama w sobie sytuacja jest tak tragikomiczna, że uśmiałem się czytając ją. Mnie pewnie trafiłby szlag między 3 a 5 biletem.
Odpowiedz@Iceman1973: Mnie też, dlatego na pewno nie czekałabym do czterdziestego, tylko od razu pani wskazała opcję zakupu wielu biletów jednocześnie. Nie raz pomagałam ludziom kupić bilet na pociąg w biletomacie, jakoś nie przyszło mi do głowy wyśmiewać ich w internecie, bo sobie nie radzą z takimi maszynami, może robią to pierwszy raz w życiu, stresują się, że ktoś za nimi stoi i patrzy im na ręce, etc.
OdpowiedzNie wiem, nie pamietam jak dokladnie dzialaja biletomaty w Krakowie. Ale opisze historie, ktora tez moglaby spowodowac, ze ktos za mna by sie wk...il i wrzucil na podobna strone (tylko po niemiecku) opis tego co robilem. Bywam we Frankfurcie, jako, ze tam jest centrala mojej firmy. I ostatnio stwierdzilem, ze w ramach oszczednosci, zamiast brac taksowke, razem z moim kolega z Polski, pojedziemy sobie komunikacja miejska. Nasi znajomi Niemcy uprzedzili nas, ze na przystanku, z ktorego bedziemy wracac w nocy, nie ma biletomatu, a kierowca moze nie miec drobnych, a karta to juz na pewno mu nie zaplacimy, wiec najlepiej kupic bilety na Konstablewache (to taki wezel przesiadkowy). I podchodze do tego biletomatu, naciskam ze chce normalny bilet - ale plus nie dziala (a potrzebuje 4 bilety - dwa 'tam' i dwa 'z powrotem'). Mowie, nie bede z siebie durnia robil, pojde do drugiego biletomatu po drugiej stronie torowiska. Ta sama historia. Wolalam Andrzejka 'Andrzejek, ty pacz - nie dziala!'. A no nie dziala. Kobieta za nami probuje pomoc - no nie dziala. Mowie, ok. 4 bilety, to sie wezmie pojedynczo. Wybieram bilet, wciskam 'zaplac karta' maszyna bierze karte i oddaje karte, wkladam inna karte, maszynka wypluwa karte... Probuje banknotem 'bziu bziu bziu' moje 10 ojro wyszlo z maszynki nietkniete. Probuje z innym nominalem 'bziu bziu' - to samo. Wrzucam drobne - dziala. Mam JEDEN bilet. I tak 4 razy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2019 o 11:17
A czy na biletomacie jest instrukcja jak dokonywać zakupu biletu grupowego dla wycieczki? Jest informacja jakie należą się zniżki i dla kogo? Nie pisane drobniutką czcionką?
Odpowiedz@Zunrin: Jak gdzieś jedziesz z grupą, zwłaszcza z grupą dzieci, to przygotowujesz się zawczasu. Czyli sprawdzasz PRZED wycieczką, po ile są bilety, jakie są dostępne opcje, itd. Tak robi każdy normalny, myślący człowiek.
Odpowiedz@Ohboy: A skąd wiesz, że kobieta kupująca te bilety, nie została "wrobiona" w wycieczkę w ramach np. zastępstwa za chorą koleżankę? Wszystko zawsze inaczej wygląda z boku ;). Poza tym, jak się ktoś śpieszy, to nie zostawia zakupu biletu na ostatnią chwilę :P.
OdpowiedzHmm według instrukcji obsługi biletomatu nie ma czegoś takiego jak bilet grupowy. A ktoś tu twierdzi, że niby są. To ciekawe jak miała się przygotować? A swoją drogą taka literówka... Algomeracja...
OdpowiedzJedna opiekunka na czterdzieścioro dzieci? Żaden dyrektor szkoły nie podpisze takiej karty wycieczki.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2019 o 0:32
@dmd: To było pierwsze, co mnie zastanowiło. Drugie to to, ile kasy musiałaby mieć opiekunka drobnymi, żeby zapłacić za 41 biletów. Autorka pisze, że to były "pieniążki", czyli bilon poniżej dwóch złotych. Trzecie, co mi przyszło do głowy, dotyczy zachowania opiekunki. Być może, na poprzednim przystanku było tak. Wybierz rodzaj, wybierz ilość, wrzuć banknocik, zgrzytu-zgrzytu... zgrzytu-zgrzytu... zgrzytu-zgrzytu... czapka drobnych reszty, bilecików brak. A jet jeszcze taka opcja, że mogła przypuszczać, że jej maszyna nie przyjmie takiej ilości drobnych naraz
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2019 o 10:32
@dmd: @Armagedon: Moze to hiperbola dla uatrakcyjnienia historii? Dzieci moglo byc 6-cioro na przyklad :) Ale zgoda, powinno byc wiecej opiekunek. Ale zaraz ktos wam odpowie 'Czytanie ze zrozumieniem sie klania. Autorka nigdzie nie napisala, ze byla tylko jedna opiekunka, tylko, ze jedna kupowala bilety. Halo? A wgl to umrzyj, bo masz inne zdanie' - jak to zwykle tutaj bywa z niektorymi uzytkownikami.
Odpowiedz@bleeee: No dużo racji to ty masz.
Odpowiedz@dmd: mnie bardziej dziwi że może kogoś zatkać na mniej więcej pół godziny..
OdpowiedzJako współświadek zdarzenia sprostuję,że opiekunki były dwie. Obie stały przy biletomacie, przy czym jedna z nich kucała,żeby wyciagać bilety ze szczeliny w automacie, a druga wrzucała kasę, którą miała w plastikowym woreczku na suwak (możliwe, że zbierała pieniądze od podopiecznych i inteligentnie nie wymieniła bilonu na banknoty).
Odpowiedz@Krolewna_z_Drewna: możliwe też, że "pieniążki" na bilety opiekunki dostały w dniu wycieczki, więc może nie byo czasu na ich wymianę. Poza tym nie wiem, co było w tym aż tak piekielnego. U mnie też są biletomaty i nie zauważyłam, żeby był jakiś limit czasowy na kupienie biletu. Jeżeli autorce (lub współświadkowi) coś przeszkadzało, to mogła zapytać lub zaproponować pomoc w zakupie tych biletów. Ale nie, stała jak słup przez pół godziny.
OdpowiedzIle kosztuje k...A mać?;) może sam kupie;D
OdpowiedzDługie te zatkanie. Przypuszczam, że proces trwał przynajmniej 30 minut.
OdpowiedzCzy w Krakowie nie wpadli na bilet grupowy? W Łodzi mamy grupowy do 30 dzieciaków i dwoje opiekunów.
OdpowiedzKziaskowy przyklad braku zdrowego rozsadku
Odpowiedz