Odnośnie nauczycieli gnębiących uczniów...
Nie wiem czy w innych szkołach było tak samo, ale w moim gimnazjum dla uczniów drugiej klasy organizowana była obowiązkowa wycieczka do obozu w Oświęcimiu.
Z wycieczki tej pamiętam tylko kilka rzeczy. Żarty o Żydach/holokauście opowiadane głównie przez męską część klasy w drodze do Oświęcimia i przeraźliwą ciszę w drodze powrotnej. Sterty rzeczy odebrane ludziom i wystawione w gablotach. Wydrążone przez tysiące ludzi kamienne schody. Wszechobecną ciszę i niedowierzanie, że coś takiego mogło się wydarzyć.
Wycieczka ta wywołała u mnie coś na kształt traumy. Męczyły mnie koszmary, w których to ja byłam więźniem obozu i z których oczywiście budziłam się z krzykiem. Stałam się apatyczna, przestałam jeść, zdarzało mi się zawieszać lub też po prostu wybuchać czasem płaczem bez większego powodu. Cała ta sytuacja doprowadziła mnie do psychologa, który pomógł mi się z tym uporać.
Uprzedzając pytania – wycieczka miała miejsce pod koniec roku szkolnego, ostatnie 2 tygodnie do szkoły nie chodziłam.
Przenieśmy się jakieś 2 lata w przód – druga klasa liceum. Nauczycielka języka polskiego ogłasza obowiązkową wycieczkę do obozu w Oświęcimiu dla wszystkich uczniów drugich klas. Jeden z kolegów zapytał się, co jeśli ktoś już tam był, czy też musi jechać? Polonistka odpowiedziała, że musi pojechać, że to wycieczka obowiązkowa w programie nauczania i nie ma wyjątków.
Po lekcji stwierdziłam, że zaryzykuję i podeszłam do nauczycielki. Powiedziałam jej, że ja tam byłam, że po powrocie miałam koszmary i bardzo nie chcę tam wracać. Polonistka najpierw spokojnym głosem powtórzyła swoje wcześniejsze słowa, że wycieczka obowiązkowa i koniec. Ponowiłam swoją prośbę kilkukrotnie, niestety ona tylko z coraz większą irytacją i coraz bardziej podniesionym głosem mówiła, że ma pojechać i kropka. Pod koniec tej wymiany zdań wykrzyczała coś o tym, że jak nie pojadę, to mi zachowanie obniży i obleje z języka polskiego, i ona nie uzna żadnego usprawiedliwienia ani od rodziców ani od lekarza.
Do domu wróciłam cała roztrzęsiona. Mama widząc mój stan zapytała się, co się stało – opowiedziałam jej. Jak łatwo się domyśleć mama się zdenerwowała. Zapewniła mnie, że jutro pójdzie do szkoły sytuację wyjaśnić, a ja mam się nie martwić, bo nigdzie nie pojadę.
Następnego dnia mama poszła ze mną do szkoły. Najpierw poszła do wychowawcy, a potem razem z nim do polonistki. Nie wiem, co im powiedziała, ale poskutkowało – na wycieczkę nie pojechałam.
Koniec? Niekoniecznie. Niestety polonistka poczuła się w pewien sposób urażona i postanowiła, przynajmniej częściowo, zrealizować swoje groźby. Dostałam od niej całą masę uwag, co wpłynęło na moją ocenę z zachowania. Moje prace zawsze oceniane były negatywnie, a nawet jak napisałam coś poprawnie na sprawdzianie, to miałam odejmowane punkty za rzekome ściąganie.
Na szczęście tutaj ponownie pomogła interwencja mojej mamy i na koniec roku jakimś cudem dostałam 3. Natomiast po wakacjach naszej klasie zmienili nauczycielkę języka polskiego i moje problemy z tamtą kobietą skończyły się.
szkoła jezyk_polski polonistka wycieczka Oswiecim
Ja się nie spotkałam w szkole z obowiązkiem uczestnictwa w jakiejkolwiek wycieczce, bo za wycieczkę trzeba zapłacić, a nikt nie ma prawa zmusić rodzica do wydania pieniędzy na to, czego żąda nauczyciel. Ta polonistka była bezczelna i przekroczyła granicę.
Odpowiedz@andtwo: A jeżeli wszelkie koszty były pokrywane przez szkołę? Co do polonistki to straszna świnia z niej.
Odpowiedz@andtwo: U mnie to (w gimnazjum) był obowiązkowy WYJAZD, a nie wycieczka. Podkreslane kilkakrotnie. Znalazło się kilka osób które nie jechały. Wiem, że jedna dziewczyna twierdziła że była i jej odpuścili.
Odpowiedz@andtwo: Ta polonistka przede wszystkim jest zmyślona.
Odpowiedz@greggor: sam jesteś zmyślony...
Odpowiedz@GlaNiK: a jeżeli ktoś w tym terminie ma np. zaplanowany pobyt w szpitalu?
Odpowiedz@GlaNiK: Moje szkoły nigdy nic takiego nie zafundowały, więc nie brałam takiej opcji pod uwagę :D Ale nawet jeśli, oprócz zapłaty za wycieczkę, zawsze było wymagane oświadczenie od rodzica, że wyraża zgodę na udział dziecka w wycieczce- czy kosztowała 20 zł, czy kilkaset.
Odpowiedz@andtwo: To nie polonistka była bezczelna i przekroczyła granicę! Ona nigdy nie istniała! To autorka tego wpisu przekroczyła granicę i nazmyślała! Świadczą o tym nieznajomość reguł szkolnych i przesadna wrażliwość przypisywana nie tylko sobie ale i grupie.
Odpowiedz@doktorek: Istniała - uczyła w liceum w Katowicach jakieś 13 lat temu. To, że ty nie jesteś taki wrażliwy nie znaczy że inni nie są. I tak, ta wycieczka wywarła na mnie taki wpływ, że na samo jej wspomnienie robi mi się niedobrze i mam ciarki na plecach.
Odpowiedz@Madoka: aż mi się skojarzyla pewna kobieta z VII LO...
Odpowiedz@FlyingLotus: Mój komentarz odnosił się do komentarza @andtwo :) Jeżeli ktoś nie chce jechać, albo nie może to przecież nie ma się prawa go zmuszać i nie ważne kto za wycieczkę płaci. A oświadczenie od rodziców, o którym wspomniała @andtwo jest wymagane bo oni są prawnymi opiekunami :)
Odpowiedz@Madoka: Do 18. roku zycia NIGDZIE nie mozesz sie ruszyc bez pisemnej zgody rodzica. Wiec w historie nie wierze. Szkole konczylem mniej wiecej w podobnym czasie (matura 2007) i nie bylo (bo nie moglo byc) obowiazkowych wycieczek.
Odpowiedz@andtwo: Niby tak, ale pamiętam, że miałam taką koleżankę, co nigdzie nie chciała jeździć. Ani nie lubiła klasy (nie dziwię się), ani te wycieczki nie były dla niej przyjemne, bo miała chorobę lokomocyjną (co się sprowadzało do tego, że musiała się naćpać lekami i chodziła jak zombie). Za każdym pieprzonym razem było: - ale musisz jechać, bo obniżę ocenę! (ciekawe za co) - ale musisz jechać, bo każdy jedzie (dlatego, że nie każdy miał na tyle asertywności, żeby odmówić, jak się tak najeżdża, a też nigdy nie było tak, że wszyscy chcieli jechać) i moje ulubione: - jak nie pojedziesz to inni zapłacą więcej za autobus! (o 2-3 zł, ale to się zapominało dodać + czemu to miałoby kogoś obchodzić? A jak nie pojadą to oszczędzą 50 zł). Czasem jak sobie pomyślę jaki to był cyrk to naprawdę ta szkoła bardzo skutecznie wpoiła wielu ludziom do głowy, że są niczym, nie mają prawa mieć własnego zdania i przede wszystkim mają nie przeszkadzać innym swoją egzystencją. A jak wychodziły takie wyniki z ankiet psychologicznych to tylko "he, no tak wyszło, hehe dziwne".
OdpowiedzPiekielna baba. Nie pojmuję jak wycieczka moze być obowiązkowa! A szczególnie w takie miejsce Warto pamiętać, że Auschwitz nie Oświęcim to raz, a dwa, ze ten obóz wybudowano dla Polaków.
Odpowiedz@maat_: "Z wycieczki tej pamiętam tylko kilka rzeczy. Żarty o Żydach/holokauście opowiadane głównie przez męską część klasy w drodze do Oświęcimia i przeraźliwą ciszę w drodze powrotnej." Właśnie dlatego powinna być obowiązkowa, żeby chociaż po części młodzież zrozumiała ogrom tej tragedii. Ale zmuszać kogoś, żeby tam jechał po raz drugi...
Odpowiedz@pasjonatpl: Czy ja wiem, czy ktoś zrozumie tę tragedię? Mnie osobiście, chociaż to źle zabrzmi, wycieczka do Oświęcimia rozczarowała. Tematyką drugiej wojny interesowałam się od 6 klasy podstawówki, wycieczkę mieliśmy albo pod koniec 2 albo w 3 gimnazjum. Do tego czasu zdążyłam pochłonąć pozycje "Auschwitz-medycyna Trzeciej Rzeszy" i podobne, które były bardzo bogate w nieprzyjemne szczegóły. Nasz przewodnik nie potrafił odpowiedzieć na żadne z pytań, które mu zadałam, związane z tematyką eksperymentów, czy codziennego życia obozu. Powiedział mi to co wcześniej mogłam przeczytać na wikipedii, bo treść, jak się dowiedziałam potem, jest dopasowywana pod wiek uczestników wycieczki. Czyli mając lat 14 możesz słuchać jak ginęli ludzie, ale nie usłyszysz o tyfusie, doktorze Mengele itd, bo jesteś na to za mały.
Odpowiedz@maat_: Też pojechałam w gimnazjum do Oświęcimia. Wspomnienia mam mniej więcej podobne do autorki: cisza i spokój w drodze powrotnej. Niektórzy byli wręcz zszkowani, co innego się uczyć, a co innego zobaczyć na własne oczy miejsca, w których ludzi traktowano gorzej niż zwierzęta. Wspomnę tylko ze klasę miałam bardzo łobuzerską i nieposłuszną, z większością chłopców. Taka wizyta z pewnością nie wpływa dobrze na psychikę, ale o takiej reakcji jak autorki nigdy wcześniej nie słyszałam. Nie nazwałabym tego słabością, ale raczej bardzo dużą wrażliwością na otoczenie.
Odpowiedz@pasjonatpl: Fajnie by było, gdyby tak było, że klasa zrozumiała ogrom tragedii! Tak jednak nigdy nie jest! Jest to najlepszy dowód na to, ze autorka historię zmyśliła! Byłem wielokrotnie na takich wycieczkach do Oświęcimia jako opiekun i nie zauważyłem, by kiedykolwiek taka przemiana następowała. Zdarzało się, że w środku opowiadania przewodnika o największych tragediach rozlegały się śmiechy.
Odpowiedz@malami2112: to trudne tematy i na pewno przeżycie dla młodych ludzi. Nie popadajmy jednak w przesadę. Młodzież dzisiejsza jest tak bombardowana przemocą (TV, gry komputerowe, internet), że nie wierzę w te wstrząsy i traumy po zwiedzeniu obozu.
Odpowiedz@doktorek: Acha. Ty nie zauważyłeś znaczy się, że na pewno nie miało miejsca.
Odpowiedz@GlaNiK: co się dziwisz, domena użytkowników piekielnych ;)
OdpowiedzWycieczki do takich miejsc nigdy nie powinny być obowiązkowe. Do odwiedzenia Auschwitz trzeba dorosnąć. Sam pamiętam, jak w gimnazjum tam pojechaliśmy. Jedna połowa dzieci nic nie zrozumiała a druga była w szoku, że (mimo, że na lekcjach się to od podstawówki omawia) coś takiego mogło mieć w rzeczywistości miejsce. Dopiero jak miałem ponad 20 lat pojechałem tam jeszcze raz, już z odpowiednim podejściem. Takie wyjazdy szkolne powinny być jedynie dla chętnych, którzy są w 100 % pewni, że dadzą radę po takim wyjeździe normalnie funkcjonować. A dla całej reszty takie wyjazdy dopiero w dorosłości, po osiągnięciu jakiejś dojrzałości emocjonalnej.
Odpowiedz@bibi1991: Nie mogę się z tobą zgodzić. Wiek poborowy to 19 lat. Oczywiście teraz jest służba zawodowa, a nie zasadnicza, ale w razie jakiegoś konfliktu nastąpiłby masowy pobór. Prawdopodobnie nawet młodsi by się kwalifikowali do służby. Nie czytałem odpowiednich ustaw, więc nie jestem pewien. Ale idea poboru jest taka, żeby nauczyć poborowego walczyć i zabijać na rozkaz w imię ojczyzny. Prawo do głosowania nabywa się w wieku 18 lat. Choć wielu nie zdaje sobie z tego sprawy, to wielka odpowiedzialność. Jeśli ktoś nabywa do niej prawa, to powinien być wystarczająco dorosły, żeby zobaczyć to miejsce. A ten fragment pokazuje, jak zmienia się świadomość potencjalnego wyborcy: "Z wycieczki tej pamiętam tylko kilka rzeczy. Żarty o Żydach/holokauście opowiadane głównie przez męską część klasy w drodze do Oświęcimia i przeraźliwą ciszę w drodze powrotnej." Innymi słowy fajnie jest posłuchać, jak jakiś polityk jedzie po żydach czy innych nacjach. Fajna zabawa. Można się pośmiać. Może nawet na niego zagłosować. A po wizycie w Auschwitz pogląd się zmienia o 180 stopni i mogą być bardziej skłonni głosować na zwolenników dialogu i rozwiązań pokojowych. Podobnie częścią wycieczki do Muzeum Powstania Warszawskiego powinien być spacer po kanałach w potwornym smrodzie rozkładających się zwłok (niekoniecznie ludzkich). Bo fajnie słucha się opowieści o wojnie, bohaterstwie, nawet ma ochotę się uczestniczyć w czymś tak wzniosłym. Ale potem, w trakcie, zaczyna poznawać ciemne strony i niejednokrotnie żałować, że musi brać w tym udział.
Odpowiedz@pasjonatpl: Piszesz o osiemnasto czy dziewiętnastolatkach. W gimnazjum wydaje mi się, że jednak ma się ~14 lat. To są dzieci, które mają w głowach filmy na tik taka czy zdjęcia na instagrama. Mało które dziecko jest na tyle dojrzałe, żeby w wieku 15 lat pojąć ogrom tej tragedii, co zresztą widać, jak niektórzy się tam zachowują, wchodząc do pieców czy robiąc sobie selfie na tle Bramy Głównej. Nie zmienię zdania, obowiązek każdego Polaka do odwiedzenia owszem, popieram, ale nie przymus dla nastolatków, którzy za przeproszeniem nawet nie wiedzą, gdzie mają dupę.
Odpowiedz@bibi1991: Niezbyt precyzyjnie się wyraziłem. Nie chodziło mi o to, żeby na siłę tam ciągać 14-latków, ale o to, że 20 lat to za późno z powodów, które wymieniłem. Każdy powinien zobaczyć to miejsce przed ukończeniem 18-go roku życia. Ja miałem 10-11 lat (byłem na kolonii i mieliśmy wycieczkę do Auschwitz; część dzieciaków była starsza) i to było zdecydowanie za wcześnie. Ale jednak każdy powinien to miejsce zobaczyć przed otrzymaniem prawa do głosowania, zanim zacznie współuczestniczyć w kształtowaniu sceny politycznej w tym kraju.
OdpowiedzAle żeby AŻ TAK reagować na wizytę w obozie? Ja rozumiem, że to straszne miejsce, okropna historia itp, że można mieć po tym jakieś przemyślenia ale żeby mieć koszmary, płakać i potrzebować psychologa? Co z tobą?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2019 o 15:45
@zolwik03: Też mnie to uderzyło - z jednej strony ludzie, którzy byli tam więzieni nieraz latami i przeżywali ten koszmar naprawdę, a z drugiej - taka autorka, którą przerósł parogodzinny spacer po terenie obozu kilkadziesiąt lat później. Ile psychika tych pierwszych musiała znieść, a ile autorki.
Odpowiedz@zolwik03: Przepraszam bardzo, że jestem tak słabą psychicznie istotą.
OdpowiedzZastanawia mnie jedno - bolały tak ciebie żarty o żydach/holokauście w Auschwitz? Przecież Żydów tam mało zginęło, więcej Polaków... Powinno bardziej ciebie boleć że tam mordowano ludzi w imię ludzi zaślepionych pieniędzmi i fałszywymi ideami.
OdpowiedzJak najbardziej rozumiem piekielność nauczycielki, ale nie przyszło Ci może do głowy, że za pierwszym razem byłaś zbyt młoda na taki wyjazd? Co innego reakcja młodszej nastolatki, a co innego prawie osiemnastolatki. Swoją drogą, ładnie ubrałaś w słowa powagę miejsca, oraz jak to wpłynęło na uczestników wycieczki.
OdpowiedzTrzeba było ją zgłosić do kuratorium.
OdpowiedzNie byłam w Auschwitz i wiem, że nigdy tam nie pojadę. Byłam na Majdanku i mi wystarczy, miałam więcej niż 18 lat i nie dotrwałam do końca zwiedzania. Powiedziałam wychowawcy, że wracam do autobusu i tam na wszystkich poczekam, słowem nie zaprotestował. Po filmach o wojnie oglądanych na polskim w gimnazjum nie spałam albo miałam koszmary przez kilka nocy z rzędu, a później jeszcze co jakiś czas.
Odpowiedz@zolwik03: Empatia coś Ci mówi? Są osoby, które potrafią się mocno wczuć w sytuację innych osób, nie będę przepraszać za to jaka jestem. Horrorów też nie oglądam, skutek podobny, więc po co mam się męczyć?
OdpowiedzKażdy ma inną odporność psychiczną i inny stopień wrażliwości. Nie ma nic złego w przeżywaniu wycieczek do takich miejsc, ale też nic złego nie ma w ich nie przeżywaniu. Pamiętam, jak byłam w Auschwitz jakoś w pierwszej klasie liceum. W drodze na miejsce były śmiechy i żarty, w trakcie zwiedzania zachowywaliśmy się cicho, a po wyjściu wróciliśmy "do siebie" i znów były żarty i śmiech. Na nikim ten wyjazd nie odcisnął wielkiego piętna. Kilka dziewczyn wprawdzie popłakało się w trakcie oglądania poszczególnych sal, ale po wyjściu, i później po powrocie do szkoły zachowywały się zupełnie normalnie. Nasza nauczycielka nakrzyczała na nas, że nie przeżywamy tego wyjazdu, że to skandal by zachowywać się po takich widokach jakby nic się nie stało. Cóż, sądziłam, że może jestem niedojrzała do zwiedzania takiego miejsca, więc wybrałam się tam ponownie, już mają ok 24-25 lat. Szczerze? Ten drugi wyjazd zrobił na mnie jeszcze mniejsze wrażenie niż pierwszy. Czasem tak bywa. Ludzie mają różną wrażliwość i do nikogo nie powinno się mieć o to pretensji. Ani do osób, którym śnią się koszmary po nocach, ani do tych, którzy przechodzą nad tym do porządku dziennego. Nauczyciele też często przesadzają. Jakiś czas temu młodsza siostra mojej koleżanki pojechała z klasą do Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie. Przed wejściem (na tym dużym, brukowanym placu) wychowawczyni coś im mówiła, dziewczyna stała z tyłu i tłumaczyła swojemu chłopakowi gdzie w okolicy mieszka jej babcia, do której mieli wpaść na obiad po wycieczce. Rozmawiali cicho, trochę się śmiali. Nauczycielka huknęła na nich, że (tu cytat) "Tu się nie wolno śmiać! Tu w czasie wojny ginęli ludzie!". Na bystre stwierdzenie dziewczyny, że przecież w całej Warszawie ginęli ludzie i czy to znaczy, że idąc jakąkolwiek ulicą nie wolno się uśmiechać, nauczycielka dostała szału. Niektórzy nauczyciele mają nie po kolei w głowach i nie należy się tym przejmować. Wielkie brawa dla Twojej mamy, że zachowała zdrowy rozsądek i załatwiła sprawę jak należy.
OdpowiedzKażdy dorosły człowiek powinien przynajmniej raz w życiu takie miejsce zobaczyć. I każdy powinien przeczytać " Pięć lat kacetu " Stanisława Grzesiuka ( nota bene - Auschwitz/Oświęcim to był raj, w porównaniu do Gusen )
Odpowiedz@jasiobe: Czytałem. Świetna książka. Ze wspomnień Grzesiuka i przytaczanych przez niego opinii więźniów przeniesionych z Auschwitz do Gusen rzeczywiście w wynika, że warunki życia w Gusen były gorsze. Po prostu Auschwitz zostało zachowane w dobrym stanie i stało się symbolem holocaustu. Poza istniała jedna zasadnicza różnica między tymi obozami. Gusen było obozem pracy, a Auschwitz obozem zagłady. Warunki były lepsze, ale szansa trafienia do komory gazowej były większe. Po prostu tam wysyłano więcej ludzi, którzy mieli zostać eksterminowani. W Gusen oczywiście też było krematorium, ale mniejsze. Tsm z kolei istniało większe prawdopodobieństwo śmierci z wycieńczenia.
OdpowiedzWłaśnie pomyślałam o tym samym co ktoś wyżej - że takie wycieczki są obowiązkowe chociażby dlatego, żeby trochę uwrażliwić "tą" młodzież.
OdpowiedzJa nie przypominam sobie z młodości żadnych traum po wielokrotnych wizytach w obozie w Oświęcimiu
OdpowiedzNie dziwię się autorce - byłam w Auschwitz 30 lat temu, jako nastolatka na wycieczce szkolnej. Nigdy więcej tam nie pojadę - właśnie ze względu na traumę jaką powoduje zwiedzanie tego miejsca. Niemniej uważam, że należy to zobaczyć i absolutnie nie dziwi mnie obowiązek uczestnictwa w wycieczce. Nam trafiła się wspaniała przewodniczka i pomimo wstrząsających wrażeń uważam, że to było najlepsze oprowadzanie w moim życiu.
OdpowiedzMi najbardziej zapadly w pamięć napisy na pomniku i tablicach dotyczące tego ile osób tam zginęło i określenie ich mianem Żydów i Nie-Żydów... bardzo ciekawe określenie na ludzi innych narodowości, szczególnie polaków, którzy też masowo tam ginęli. Te tablice znacznie ostudziły moje emocje.
OdpowiedzZ klasą pojechałam do Oświęcimia mając gdzieś około 13-14 lat i po latach mogę stwierdzić, że nie byliśmy kompletnie gotowi na zobaczenie tego miejsca. Śmiechy i żarty nie minęły po wyjściu z obozu (a nasiliły się po odwiedzeniu McDonalda). Jednak nie uważam by takie wycieczki powinny być obowiązkowe dla każdego człowieka, powinien iść tam człowiek, który wie, że da rade to zobaczyć. Gdy powiedziałam rodzicom, że chciałabym kiedyś jeszcze raz zobaczyć to miejsce, to tata od razu mi powiedział, że on tam nie pojedzie, bo nie chce widzieć na własne oczy takiej tragedii i ja to w pełni rozumiem
Odpowiedz