Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O tym jak wygląda "na pełnym etacie zarobi Pani więcej" w praktyce.…

O tym jak wygląda "na pełnym etacie zarobi Pani więcej" w praktyce.

We wrześniu zatrudniłam się w miejscu. Miejsce prestiżowe, klienci prestiżowi, w końcu to kancelaria. Przyjęłam tę propozycję, gdyż byłam pod ścianą, a praca w przeszłym zawodzie i miała być lepiej płatna.

Zaczęłam od umowy zlecenia, gdzie wynagrodzenie było ryczałtem. 1500 zł za 3,5 dni pracy w tygodniu, ponieważ w poniedziałki i połowę piątku miałam wolne ze względu na studia. Potem jednak zajęcia w piątek odpadły, stawka się nie podniosła, mimo że godzin miałam więcej. Poszłam do szefa i obiecał, że w przyszłym miesiącu da mi więcej.
Nie dał. W dodatku w styczniu sukcesywnie odpadały mi poniedziałkowe zajęcia i już od 2 tygodnia pracowałam na pełen etat. Przyszedł dzień wypłaty i co widzę? 1500 zł. Wściekła, bo godzin zrobiłam o wiele więcej, aby 1500 zł mi się opłacało, poszłam się rozmówić z szefem. Powiedziałam, że albo dostaję wyrównanie i liczymy się po stawce godzinowej (którą mam formalnie w umowie), albo ja oddaję klucze i od jutra się nie widzimy.

Poza mną pracuje jeszcze jedna dziewczyna, która nie za bardzo orientuje się w temacie, chociaż ciągle się uczy. Jednak beze mnie, szef musiałby robić wszystko sam od początku do końca.

Zarzucił mi, że moje zagranie jest "nie fair" i że "to jest szantaż", że "nie zasługuję na większą wypłatę, bo on i tak musi dużo rzeczy sam robić!". Wobec tego powiedziałam, że skoro jest niezadowolony, to się żegnamy. Ton zmienił się, gdy zobaczył, iż nie żartuję i jestem gotowa go zostawić z dnia na dzień (zalety zlecenia!). Dał mi wyrównanie i spytał się czy w lutym na pełen etat. Odparłam, że owszem.

Dziś zaprosił mnie na rozmowę. Chciałby, abym już na stałe przeszła na cały etat. Oczywiście pozostając na umowie zlecenie (bez odprowadzania składek, bo przecież studiuje, ha) i za szalone wynagrodzenie w wysokości 2000 zł, gdzie pokoje w tym mieście do wynajęcia kosztują około 800 zł. Powiedziałam, że jeśli mam przejść na pełen etat, to umowa o pracę i wyższe wynagrodzenie, bo gdy opłacę połowę mieszkania, opłaty oraz studia zaoczne, konieczne będzie przeżycie za 500 zł. Do tego musiałabym zrezygnować z korepetycji, które daję w weekendy.

Szef spytał się więc jaka kwota by mi odpowiadała. Po dodaniu wszystkich kosztów, stwierdziłam, że około 3000 tysięcy. I nie była to kwota wygórowana, gdyż doświadczenie pozwalało mi zastępować go w wielu czynnościach oraz sprawnie prowadziłam dokumentację, sekretariat itd.
Zapytał się mnie, czy ja żartuję, bo on może się zgodzić na maksymalnie 2500 zł, ponieważ kancelaria jest w złej kondycji finansowej.

A więc skoro nie stać go na pracownika na pełen etat, pozostaję na obecnych warunkach, czyli rozliczeniu godzinowym. I chyba zacznę rozglądać się za czymś lepszym, bo mieć tyle obowiązków i bez perspektywy obiecanej podwyżki w miarę rozwoju współpracy (bo przecież kancelaria jest w złej kondycji!), a na koniec wysłucham jakie to moje pokolenie jest roszczeniowe, bo oni pracowali kiedyś za darmo i cieszyli się, że praca była ;)

kancelaria praca

by ~Kuprzestrodze1234
Dodaj nowy komentarz
avatar kabdam
14 16

Brawo! Fajnie że istnieją roszczeniowi pracownicy, dzięki temu płace idą w górę:)

Odpowiedz
avatar drugi1
28 32

"około 3000 tysięcy" sporo... :)

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
28 32

@kabdam, @pasjonatpl: "około 3000 tysięcy" oznacza "około 3 miliony" i do tego odnosił się użytkownik drugi1. Albo piszemy "3000" albo "3 tysiące".

Odpowiedz
avatar Kizi
11 21

@drugi1: Pracuje w kancelrari a podstaw matmy nie zna.

Odpowiedz
avatar minus25
12 12

@drugi1: kocham takie komentarze. Zawsze potem można zobaczyć ilu ludzi nie zna podstaw matematyki :D

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
5 9

@minus25: matematyki czy polskiego? Bo jak dla mnie to jest raczej błąd z kategorii ,,okres czasu".

Odpowiedz
avatar Magda43
-5 5

@drugi1: Ty preferujesz pracę za miskę ryżu, inni mają wymagania co do płacy.

Odpowiedz
avatar GuideOfLondon
7 7

@Magda43: Widzę, że bystrość to raczej nie jest twój największy atut...

Odpowiedz
avatar magic1948
1 1

@Magda43: A Ty nie rozumiesz o czym ludzie piszą.

Odpowiedz
avatar irulax
9 19

Bo masz wygórowane wymagania. Odpowiedź szefa powinna brzmieć: na Twoje miejsce czeka kolejka Ukraińców albo pracowników z Bangladeszu... ;) Niestety, jest taka mentalność naszych pracodawców, umowa śmieciowa + czekanie co Jaśnie Pan raczy pod stołem rzucić. Potem ździwko, że tylu młodych Polaków wyjeżdża.

Odpowiedz
avatar Ohboy
10 12

@bleeee: Na początku normalnie poprosiła o podwyżkę, tylko szef myślał, że na jelenia trafił.

Odpowiedz
avatar Habiel
15 19

@bleeee: Najlepiej to się w ogóle nie odzywać, nie mieć ambicji i pracować za mniej niż najniższa krajowa na pełen etat. W czasach kiedy bez wykształcenia dostaje się 2500 na rękę, to za osobę, która ma pojęcie powinno zapłacić się więcej. Tym bardziej, że z tego co pisze autorka, miała doświadczenie w branży, a nie trzeba było jej uczyć wszystkiego od nowa. Znała swoją cenę, nie dostała jej i szuka dalej. Brawo dla niej!

Odpowiedz
avatar Meliana
14 16

@bleeee: Szantaż? To czym w takim razie jest dokładanie pracownikowi godzin pracy, ale już nie liczenie ich do wypłaty? Na stawce godzinowej - przypominam, gdybyś nie doczytał. Autorka nie pracowała na etacie i nie poszła po podwyżkę. Miała ustaloną kwotę należną za przepracowaną godzinę - za ok. 120 godzin zarabiała 1500zł. Potem zaczęła pracować 180, ale dostawała tyle samo, mimo że stawka godzinowa na umowie nie uległa zmianie. I jeszcze według ciebie miała robić szefowi rozpiskę, ile się zarabia na tym stanowisku, co robi, prezentację atutów do tego, żeby był łaskaw wypłacić jej to, co wypracowała? Nie no brawa i to na stojąco w takim razie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 lutego 2019 o 13:24

avatar greggor
10 14

@bleeee: "argument z kosztow utrzymania w danym miescie nie jest wlasciwy" - dokładnie, przecież można zamieszkać w biurze.

Odpowiedz
avatar bleeee
-4 12

@greggor: Kazdy ponosi inne koszty utrzymania. Dlatego tego nie bierze sie pod uwage. Gdy pracowalem przez rok w agencji pracy, mielismy wytyczne co brac pod uwage przy rozpatrywaniu wnioskow o podwyzki, jak rozmawiac, etc. I koszty utrzymania nie byly 'argumentem'. Argumentem sa srednie zarobki w danym miescie i na danym stanowisku, ewentualny naklad pracy wlasnej, wartosc dla firmy, etc.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
-4 10

@Meliana: przypuszczalnie umowa to był papier dla skarbówki a autorka dogadała się ze zleceniodawcą na kwotę 1 500 zł do ręki. Czyli klasyczne - najniższa na papierze a reszta pod stołem. ciekawe ile godzin z faktycznie przepracowanych wypisywała wcześniej na rachunkach...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@bleeee: Jakim cudem pracowałeś na tak odpowiedzialnym stanowisku jak nie potrafisz ze zrozumieniem przeczytać prostej historii...?

Odpowiedz
avatar irulax
7 9

@mietekforce: Pewnie właśnie dlatego tam pracował ;) A wszystkie wnioski o podwyżkę załatwiał tak samo: nie, bo nie.

Odpowiedz
avatar irulax
2 4

@bleeee: Dziewczyna jest po prostu młoda i niedoświadczona. Teraz już wie, że szef wraz ze swoim reprezentantem pewne rzeczy ma w d. Nie należy mieć skrupułów, tylko jak najszybciej zmieniać pracę i tyle. Teraz już uważam aby nie dawać się wmanewrować w rożne skomlenia szefa/zastępcy typu: zostawiasz nas w trudnej sytuacji, kiedyś dostaniesz podwyżkę, co mam teraz zrobić skoro nie znajdę kogoś szybko na twoje miejsce, jestem chory - mogłabyś pomóc... Młodzi ludzie często wierzą, że trzeba okazać ludzką twarz szefowi a on się odwzajemni. Niepotrzebnie. Może tak się CZASAMI zdarzyć w małej firmie. Może to jest bezwzględne co piszę, ale: pracownik jest teraz tylko zasobem ludzkim. Coś zazgrzyta - trzeba trybik wymienić. Może za gdzieś za granicą bardziej doceniają wartość/ew. potencjał pracownika. Do nas ta moda jeszcze nie dotarła. Dlatego powinno się traktować firmę jedynie jako "źródło kapitału". Jeżeli ktoś sądzi, że firma jakoś się odwdzięczy za zmarnowane lata życia, uszczerbek na zdrowiu, problemy osobiste, zablokowanie własnego rozwoju - > robi sobie krzywdę na własne życzenie. Tak jak np. z abonamentem telefonicznym: wierny klient traci. Okropne rzeczy piszę, prawda?

Odpowiedz
avatar greggor
7 9

@bleeee: Przepraszam, masz rację. Przecież pracuje się dla przyjemności, a nie by mieć pieniądze na takie głupoty jak mieszkanie, jedzenie, ubranie itp.

Odpowiedz
avatar bleeee
-5 7

@greggor: Nie rozumiesz - szef w kazdej chwili moze powiedziec - to sie wyprowadz, albo wyszukac piwnice bez okna za 500 zl do wynajecia. I dla reszty - ja historie rozumiem, ale zaznaczam, ze autorka podeszla do tego zle i tyle. Mielismy tez zasade, ze kazdy kto wprost mowil 'Jak mi nie dasz to odejde' z miejsca dostawal podziekowanie za wspolprace. Rynek pracownika nie oznacza, ze mozna nie miec zadnego szacunku dla pracodawcy. Mam wrazenie, ze na tej stronie coraz czesciej, uzytkownicy widza racje pracownika tylko i wylacznie, pomijajac pracodawce. Jasne, placil malo. Jasne, nie bylo uczciwie z godzinami, ale ja w takiej sytuacji proponuje odejsc i znalezc lepsza prace. Bo, jesli jestes, droga autorko, tak niezastapiona, jak sama twierdzisz, lepiej platna prace dostaniesz tego samego dnia!

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
5 7

@bleeee: serio cię dziwi, że ktoś potrzebuje kasy na bieżące wydatki? Niestety, ale życie kosztuje ;) a gdyby tak wszyscy poodchodzili z takiej firemki to kto wie, czy szanowny pracodawca nie musiałby z czasem zwinąć interesu. No chyba, że faktycznie znalazłby tych Ukraińców, co tak czekają w kolejce.

Odpowiedz
avatar irulax
4 6

@bleeee: I znajdzie sobie. A wiesz co jest najsmutniejsze? Że takich nieuczciwych Januszy jest multum. Wiesz dlaczego w Polsce jest taka ujowa innowacyjność? Bo pracownik wie, że pracodawca się nie podzieli zyskiem z innowacyjności. Szybko uczą zależności: wychylisz łeb - odstrzelą. Jej pracodawca mógłby mieć cenny nabytek ale wolał przycwaniakować i stracić. Lojalność oraz szacunek działają w dwie strony i trzeba sobie na nie zasłużyć. Ja też mogę powiedzieć temu pracodawcy (i Tobie): jak cię nie stać prowadzić firmę, to otwórz warzywniak albo zap*laj sam. Za małe zyski? Sprzedaj Q7 i kup Matiza, za różnicę dofinansuj firmę. Jakaś dziwna hipokryzja z Twojej strony - ona zrobiła źle, jej pracodawca dobrze? Sam słyszysz co proponujesz dziewczynie? albo będziesz dawała się oszukiwać albo będziesz wyjadać ze śmietnika, nikt nie da takich super wspaniałych warunków jak Twój Cudowny Janusz Biznesu. Spróbuj odejść a sama się przekonasz. W mojej firmie się nauczyłem, że jeśli ktoś oszukuje w małych rzeczach, tym bardziej będzie oszukiwał w dużych. Im szybciej pracownicy przejrzą socjotechnikę, szybciej polepszy się nam wszystkim.

Odpowiedz
avatar bleeee
-2 2

@irulax: Kompletnie nie rozumiesz. Nie pisze, ze Prezes kancelarii Januszex zrobil cokolwiek dobrze. Twierdze, ze szantaz jest brakiem szacunku. I tak, gdyby odeszla z firmy, moze by to wlascicielem jakos wstrzasnelo. Ale nie odeszla. Nie zgodzila sie na nowe warunki, ale zostala na starych, na ktore sie skarzyla.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bleeee: Nadal nie rozumiesz, że to nie był szantaż...?

Odpowiedz
avatar bleeee
-5 5

@mietekforce: To byl szantaz, w dodatku kiepski, bo grozba nie zostala spelniona.

Odpowiedz
avatar irulax
5 7

@bleeee: Jaki niby szantaż wg Ciebie? Groziła, że psa mu porwie i usmaży go na grillu jeżeli nie dostanie podwyżki? Powiedziała szefowi wprost, że czeka na podwyżkę ZGODNIE z UMOWĄ a jeżeli jej nie dostanie, nie przyjdzie do roboty ZGODNIE Z UMOWĄ. Gdzie widzisz szantaż? Że śmiała przypomnieć Jaśnie Panu Prezesowi o umowie? Nikt jej nie płaci za bycie terapeutą dla Wielmożnego Prezesa ani za naukę biznesu Pana Hrabiego. Została, bo tak jej było na rękę - odejdzie bez słowa, bo taki będzie miała interes. Wszystko zgodnie z umową. Gdzie widzisz szantaż?

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-4 10

Masz tutaj kilka problemów. Czy na pewno wypracowujesz dla swojego pracodawcy dość zysku i czy on ma dla ciebie dość pracy? Być może przyjąłby cię na pełny etat za 3k netto, ale wywali tę drugą, bo obsłużysz wtedy wszytko. Inna sprawa, to że matematyka i proporcje po twojej stronie się zgadzają 0,5 + 0,5 = 1 to nie znaczy ze koszty pracodawcy wyglądają tak samo. twoje 3k netto będzie go kosztować przynajmniej 4,8k brutto -minus wszystkie przysługujące ci urlopy,L4 itd. podczas których kto cię zastąpi? ta zwolniona? Jest jeszcze pewien inny aspekt, mianowicie potencjalna gotowość, czyli to że płaci ci za postojowe i odbieranie telefonów w godzinach pracy niezależnie od tego czy są. To jest przeważnie warte jest pensji minimalnej.(takie porównanie do pracy stróża, portiera całkiem relatywnie oddaje ocenę wartości podobnych usług w gospodarce). Jak i skąd wiesz ile pracy czy innych utraconych korzyści/poniesionych kosztów wynosiło do tej pory skomasowanie twoich zadań na konkretne 3 dni? Wg. mnie zachował się całkiem uczciwie oferując za 2,5k netto ,chciał się podzielić tym co uzyskuje z ulg. [brak info w jakiej formie zatrudnienia, ale tu nie ma raczej wielkiej różnicy, jeśli nie zamierzasz wykorzystywać maksymalnie praw pracowniczych włącznie z macierzyńskim] Oczywiście masz prawo czuć się roszczeniowa, jeśli masz alternatywę, ale bierz pod uwagę uwarunkowania rynkowe, jeśli faktycznie ktoś inny ma dla ciebie pracy i płacy na full, za full stawkę, to tam idziesz i zostawiasz obecnego pracodawce. On nie ma, ale nie będzie ci płacił za bieganie z pustą taczką, prawda? -nie możesz tego żądać. To co ci oferował to roboty,na 3/4 etatu a wypłata za 1.0 , czyli efektywnie niższą stawkę, z tym że część godzin musisz wyczekać na próżno. W grafiku będziesz miała wypracowane godziny, ale bez pożytku dla pracodawcy, już lepiej abyś wtedy sobie prywatnie szydełkowała albo przynajmniej FB przeglądała = odpoczynek. to i tak mniejszy koszt niż głupia robota. *- zastrzegam że wartość pracy jaką wypracowujesz, jest realna w odniesieniu do czasu i miejsca oraz uwarunkowań lokalnych. sama z resztą takie wartości podałaś i na takie stawki się godziłaś jako ekwiwalentne do wykonanej pracy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2019 o 4:42

avatar Habiel
2 6

@PiekielnyDiablik: Czy ty czytałeś ze zrozumieniem? Sam pracodawca chciał aby przeszła na pełen etat (czyli pracy musi być wystarczająco dużo), ale za stawkę i warunki, które dziewczynie nie odpowiadają. Co mnie, jako pracownika, obchodzą koszty pracodawcy i dlaczego mam pracować na umowie śmieciowej, bez odprowadzenia nawet składek zdrowotnych, w dodatku na pełnym etacie i to niezbyt dobrze płatnym? Za chorobowe nikt jej nie zapłaci, a przecież każdy choruje. Czy jak sam zauważyłeś-ciąża. Autorka jest młoda i na razie można zakładać, że nie pójdzie na macierzyński, ale ile można? Prawie każdy chce mieć kiedyś rodzinę, a przy obecnym narzekaniu na liczbę narodzin, żądanie umowy o pracę i składek, aby w przyszłości skorzystać z benefitów, jest racjonalne. I zapytaj sam siebie-pracowałbyś na pełen etat, od poniedziałku do piątku, dajmy od 8 do 16 za 2000 zł? Z ryzykiem, że mogą cię od razu zwolnić, że jak zachorujesz na grypę, czy na raka, nie będziesz zarabiać i cię wyrzucą? Ja niezbyt.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-4 6

@Habiel: A czy ty czytałaś mnie ze zrozumieniem? Są dwa typy pracy. Czysto za czas, taki przykładowy stróż/portier, (abstrahując że rencista i takich nie wliczamy, załóżmy ,ze jednak musi mieć mniej niż 50lat i być trochę normalnie sprawny, bo tan system to u nas patologia) To takiemu pracodawca płaci minimalną krajową 1900brutto ok.1436netto za 8h BYCIA. Jeśli wpadnie na pomysł, żeby dać mu zadania, jak grabienie liści, czy koszenie trawy, zamiatanie, odbieranie telefonów i przekazywanie itd. to wcale jego pensja nie będzie rosła 1900+x, tylko 1900+ (x/3) jednocześnie pensja raczej nie przekroczy w tej kategorii 1900+ 1900/2 czyli 2700 ; Możliwe oczywiście tylko dopóki te zadania będą wypełniały mu i tak nieproduktywny czas, a nie będą wpływały na pilnowanie dyżurki/bramy/szlabanu. Po drugiej stronie jest prac kompletnie zadaniowa, jak np. kafelkarz; takiego rozlicza się od roboty, i zatrudnia na dzieło,czy zlecenie typu CO za ILE i w sumie nikogo nie obchodzi zrobi robotę w dzień czy w trzy, jak akurat plecy będą go bolały albo mecz w TV się trafi. i tak za kilkanaście metrów kafli w łazience dostanie 6000-7000. Chyba że dopuścimy do aberracji, że takiego kafelkarza zatrudnimy na etat, za 6000brutto, np.w większej ekipie wykańczającej biurowce. Wtedy brygadzista będzie stał nad nim i pilnował, aby dzień w dzień kładł te kilkanaście m^2 przewidziane normą. Większość prac jest jednak MIX-em oczekiwania, przygotowań, rozkładania towaru,jak i sprintów, bo klient się piekli i trzeba mu na gwałt coś tam... Wracając do opisanej sytuacji, wygląda na to, ze ten pracodawca nie ma nieskończonej ilości zadań, a przynajmniej nie tych opłacalnych. I technicznie nie da się jednym etatem obsadzić pełnych 8h 8-16 pn-pt, bo urlopy i inne, dlatego zachowuje te 500 zł na druga osobę na śmieciówce, dochodzącą na godziny czy podobnie inaczej. Poza tym powtórzę moją konkluzje, różni ludzie rożne potrzeby. Ten pracodawca oferuje pewien MIX , możliwe że w CZW i PT po 14:00 pies z kulawą nogą nie przyjdzie nie zadzwoni, a cała tygodniowa robota będzie zrobiona. Wszystko zależy od preferencji człowieka, na ile mu zdrowi pozwala, albo do jakiego komfortu pracy jest przygotowany(zdolny). No i jest jeszcze rynek wokół, w innych kancelariach może nie być przecież wcale pracy, ze tylko właściciele siedzą, a pomoc przychodzi dorywczo na godziny. a może być odwrotnie. na pytanie odpowiadam retorycznie, może i bym pracował, a może pracuje za mniej, poza sezonem, a w sezonie za więcej? A może zdrowie juz mi nie dopisuje i za mniej siedzę na nockach, albo dopiero się przekwalifikowuje aby zarabiać kokosy. Z wielu pieców jadłem chleb i wiem że na jedną sprawę należy często spojrzeć z wielu stron. To co dla jednych wydaje się udręką, dla innych może wydawać się zbawieniem.

Odpowiedz
avatar irulax
3 5

@PiekielnyDiablik: Chwila, to ja się mam martwić czy szef dobrze wycenił stanowisko i ja się mam martwić czy wywali drugą osobę z pracy? Może powinienem się martwić również czy szef kupił węgiel na zimę abo globalnym wzrostem poziomu oceanów? Mam sam zaproponować szefowi aby dał cieciowi dodatkową stówę to zaoszczędzi? Mnie interesuje aby szef wywiązał się z wcześniejszej umowy oraz aby wynegocjować dobrą cenę za wykonanie pracy. Jeżeli zechce moje obowiązki przekazać swojej 5-cio letniej córce, OK. Jego cyrk = jego małpy. Tylko niech nie zawraca 4 liter.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
-3 3

@irulax: a dlaczego niby? jeśli obie strony rozumieją swoje wzajemne inne punkty widzenia, to unika się kwasów i ukrytych żali. dobry szef to taki który gdy karze pracownika zacisnąć pasa, to oni wiedzą czemu i żeby go nie pociągnąć na dno, ale również potrafi sypać premiami i dodatkami w czasie prosperity, bo wie komu je zawdzięcza. a jak jednak komuś nie po drodze to, pisałem droga wolan, tylko chciałbym aby to była racjonalna decyzja oparta na prawdziwych przesłankach.

Odpowiedz
avatar irulax
4 4

@PiekielnyDiablik: Tak byłoby idealnie, gdyby świat był idealny. Ale nie jest. Do tej pory był u nas rynek pracodawcy, wiec każdy Janusz Byznesmen uwierzył, że jest świętą krową i może sobie dowolnie pogrywać ze swoim pracownikiem. To on był tą mocniejszą stroną. Prawdopodobnie właśnie ten scenariusz został opisany. Takiemu Januszowi w głowie się również nie mieści, że pracownik jest stroną w umowie a nie parobkiem u Jaśnie Pana. Przykład: w firmie gdzie obecnie pracuję, szef się "odJanuszył". I cuda się zadziały. Np. stać go wyjechać na urlop kilka razy w roku. Nikt mu firmy nie rozkrada, każdy zawzięcie pracuje - nie trzeba nikogo poganiać. Czemu? Bo dzięki temu znacząco więcej zarabia.

Odpowiedz
avatar Raveneks
5 5

Ta historia przypomniała mi kilka moich własnych doświadczeń, jednak są one z perspektywy klienta takich "prestiżowych" miejsc. Lokalizacja w ścisłym centrum, drogi sprzęt, ambitny właściciel, często wysoko wykwalifikowani specjaliści - ceny usług wysokie lub bardzo wysokie. Nie wdając się w szczegóły - jeśli kiedykolwiek odchodziłem niezadowolony, to zwykle dlatego że firma przyoszczędziła na pracownikach najniższego szczebla. Nie dodzwoniłem się, bo dziewczyna z recepcji musiała być w dwóch miejscach na raz. Nie otrzymałem zamówienia w terminie, bo jedyna osoba odpowiedzialna za to się zwyczajnie nie wyrabia. Zostawiam jednorazowo w takim miejscu stosunkowo duże pieniądze, słucham tłumaczeń kierownictwa "bo tak ciężko teraz kogoś zatrudnić" i mam wprost perwersyjną chęć zajrzeć w ich finanse i proces rekrutacyjny :>

Odpowiedz
avatar irulax
5 5

@Raveneks: Rozumiem. Płacisz wersję premium za jakąś usługę i tracisz wrażenie, że jest to wersja premium przez "głupie" oszczędności firmy. To tak, jakbyś przy zakupie Ferrari został poczęstowany najtańszą kawą z Biedronki i jeszcze potrącili 50 gr za ciasteczko do niej ;)

Odpowiedz
avatar leonkennedy
0 0

Ludzie, kiedy zrozumiecie że jak szef coś obiecuje to od razu upominajcie się o aneks do umowy mówiący 9 podwyżce. Gadać to ja mogę że ktoś zarobi milion A nie musi jak papier tego nie potwierdza. Dajecie się dymać na własne życzenie A później płaczecie jeden z drugim

Odpowiedz
avatar jonaszewski
2 2

Ciekawe, ile szef zarabia. Polski pracodawca ma trudności z egalitarnym podejściem i sam znam takiego, szczęśliwie nie mojego, który płaci pracownikom minimalną krajową, a jednocześnie twierdzi, że powinni kupować wołowinę po 100 zł za kg, bo tańsze jedzenie to syf i szkodzi im na zdrowie. Jeśli jego firmę stać na przykład na jego dziesięć, to i na Twoje trzy. Tysiące, nie miliony ;)

Odpowiedz
Udostępnij