Jestem kierowcą, rowerzystą i pieszym.
Z uwagi na korki na ul. Strzegomskiej we Wrocławiu, codziennie do pracy dojeżdżam rowerem, a tam przesiadam się na samochód. Jednak to jadąc na rowerze czuję się najbardziej niebezpiecznie, pomimo tego, że do pracy mam tylko 4 km i moja cała trasa przebiega po ścieżkach rowerowych lub ciągach pieszo-rowerowych.
Chciałabym opisać Wam 4 sytuacje, które się zdarzyły podczas moich codziennych rowerowych dojazdów, dla zainteresowanych wrocławian podając linki do lokalizacji w Google street.
1. Wypadek z moim udziałem i ucieczka sprawcy.
https://www.google.com/maps/@51.1127275,16.9497217,3a,60y,60.32h,79.28t/data=!3m6!1e1!3m4!1sCq-X1d1NSA58TW57ANibYw!2e0!7i13312!8i6656
Jechałam ścieżką rowerową równoległą do głównej ulicy, dojeżdżałam do zjazdu na drogę osiedlową (do tych, co włączą link: ja jechałam w kierunku południowym). Z osiedla powoli nadjeżdżała ciężarówka, która zatrzymała się przed przejazdem rowerowym, aby ustąpić mi pierwszeństwa. Wjechałam na przejazd rowerowy i w momencie, gdy minęłam ciężarówkę i przekroczyłam połowę szerokości zjazdu, od strony osiedla wjechał we mnie samochód osobowy, uderzając w moje przednie koło, po czym nie zatrzymał się i zbiegł.
Kierowca osobówki, chyba niezbyt zadowolony, że ciężarówka jedzie tak wolno, wyprzedził ciężarówkę z lewej na zjeździe. Nie widzieliśmy się wzajemnie, bo ciężarówka zasłaniała widok.
Wywróciłam się, zdarłam kolano i nadgarstek, mój rower poza zdartym lakierem nie ucierpiał. Jeżeli chodzi o to, co się działo dalej, to chyba nie mogłam rozegrać tego gorzej...
Byłam w szoku, nie wezwałam policji, nie wzięłam numeru telefonu od kierowcy ciężarówki, nie spytałam, czy zapamiętał rejestrację, pomimo że wyskoczył z auta i pomógł mi się pozbierać. Zobaczyłam tylko, że nogi i ręce niepołamane i pojechałam dalej.
Nie pamiętam nawet, co to był za samochód, pamiętam kształt przednich świateł, którymi we mnie uderzył, mniej więcej kolor auta i tyle. Próbowałam szukać na osiedlu tego samochodu i tej ciężarówki, ale bezskutecznie.
2. Wypadek, którego byłam świadkiem.
https://www.google.com/maps/@51.1140953,16.9770923,3a,75y,170.56h,79.41t/data=!3m6!1e1!3m4!1s2vM-LZ8oUeYlmtCPWKGC3g!2e0!7i13312!8i6656
Ciąg pieszo-rowerowy biegnie równolegle do drogi głównej i przecina drogę dojazdową do jakichś biurowców. Rowerzysta jechał po ciągu pieszo-rowerowym i wjechał na przejazd rowerowy (miał pierwszeństwo). W tym momencie zza jego pleców z dużą prędkością z głównej ulicy, zjechał samochód osobowy, uderzając rowerzystę w bok z taką mocą, że chłopak spadł z roweru, przeleciał kawałek, uderzył głową w asfalt i stracił przytomność. Została wezwana policja, pogotowie, kierowca pozostał na miejscu wypadku, udzielał pierwszej pomocy.
3. Poruszanie się pieszych na ciągu pieszo-rowerowym.
https://www.google.com/maps/@51.1142174,16.9793558,3a,75y,166.6h,77.13t/data=!3m6!1e1!3m4!1sNraAE8ZYAqgj_B3AR8XDKQ!2e0!7i13312!8i6656
Na ciągu pieszo-rowerowym o szerokości około 3 m zlokalizowany jest przystanek autobusowy. Problemem są piesi, którzy w oczekiwaniu na autobus zajmują całą szerokość ciągu p-r i wchodzą pod koła rowerzystom (np. widząc nadjeżdżający autobus, nie rozglądają się i wchodzą pod koła).
Najgorzej jest rano, gdy jadę do pracy na godzinę 8. Kilkadziesiąt metrów od przystanku znajduje się prywatna szkoła wyższa i studenci idą grupkami, nie zostawiając żadnego przejazdu dla rowerzystów. Niektórzy rowerzyści omijają ich, jadąc trawnikiem, ale większość po prostu na tym odcinku schodzi z rowerów i prowadzi rower.
Czasami piesi, jak usłyszą dzwonek rowerowy, zrobią miejsce i uda się przejechać, ale jednak dużo z nich chodzi w słuchawkach i nie ma reakcji. Wiem, że zgodnie z przepisami pieszy ma pierwszeństwo w poruszaniu się po ciągu p-r, ale chyba powinien umożliwiać poruszanie się rowerzyście?
4. Sytuacja z zeszłego tygodnia, która mnie skłoniła do napisania tej historii.
https://www.google.com/maps/@51.1098516,16.9558065,3a,75y,62.66h,76.75t/data=!3m6!1e1!3m4!1shTK22HCr8uyQWGxhFft7Cg!2e0!7i13312!8i6656
Wracałam na rowerze z siłowni. Jechałam wąską osiedlową drogą, aby dojechać do skrzyżowania, na którym zaczyna się ścieżka rowerowa. Przez jakieś 50 m jechał za mną kierowca osobówki, który nie mógł mnie wyprzedzić, bo z naprzeciwka jechały samochody, więc jechał za mną i ciągle na mnie trąbił.
Nie wiem, co niby bym miała zrobić, chyba nagle zniknąć albo wejść z rowerem na trawę, żeby go przepuścić, po to, żeby mógł przejechać to 50 m i ustawić się w kolejce samochodów do wyjazdu na główną...
Podsumowując - przepis o tym, że rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe rowerowym chyba powoduje więcej szkody niż pożytku. Myślę, że dobrze sprawdza się w krajach, w których nie ma tylu sfrustrowanych, wiecznie spieszących się ludzi, co w Polsce, a z moich obserwacji wynika, że około 30% samochodów nie ustępuje pierwszeństwa. Z drugiej strony nie raz widziałam rowerzystów pakujących się pod koła, wymuszających pierwszeństwo samochodów. Co z tego, że mają pierwszeństwo, skoro w takim zderzeniu mogą stracić życie?
Bądźmy rozsądni i dbajmy o siebie nawzajem. Pozdrawiam wszystkich uczestników ruchu. :)
Wrocław
Piesi na pasach też mają pierwszeństwo, ale też jest powiedziane, że muszę się rozejrzeć czy mogą i tak samo rowerzyści muszą się rozejrzeć, a nie wyjeżdżać bez patrzenia.
Odpowiedz@Mumei: nie widzisz podstawowej różnicy, pieszy ma pierszeństwo na pasach, nie przed pasami. Rowerzysta ma pierszeństwo już przed przejazdem rowerowym.
Odpowiedz@czolgista1990: Art. 27. 1. PORD: "Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe." Teraz geniuszu twoja kolej, dawaj swoją alternatywną wersję, tę z pierwszeństwem już przed przejazdem.
Odpowiedz@greggor: źle się wyraziłem, rowerzysta ma pierszeństwo ale nie zawsze. Rowerzyści na mocy nowego art. 27 ust. 1a (i obowiązującego wcześniej art. 25 ust. 1) mają również pierwszeństwo przed pojazdami skręcającymi z drogi głównej. Pojazdy te, skręcając w drogę poprzeczną, mają obowiązek ustąpić pierwszeństwa rowerzystom jadącym na wprost drogą główną - jej jezdnią, czy też po drodze dla rowerów wzdłuż niej.
Odpowiedz@Mumei: Podstawa prawna? Konkretna, dotycząca rowerzystów, a nie przenoszenie obowiązków jednej grupy na inną.
Odpowiedz@greggor: Ma pierwszeństwo na przejeździe - to wystarczy. Nie ma obowiązku zatrzymania się, gdy nadjeżdża samochód, a z chwilą wjechania na przejazd nabywa nieograniczonego pierwszeństwa. Ergo, misiu o małym rozumku, to kierowca, zbliżając się do przejazdu, ma mieć oczy dookoła głowy i wypatrywać rowerzysty, który może zmaterializować się na przejeździe, bo w razie kolizji kierowca nie ma żadnej możliwości obrony i jest wyłącznym sprawcą. Dura lex sed lex. I - owszem, gdy prowadzę samochód, sam się do tego stosuję i przed przejazdami rowerowymi włącza mi się tryb lekkiej paranoi, a gdy jestem rowerzystą i stwierdzam, że najwyżej oberwę w koło - egzekwuję swoje pierwszeństwo na przejeździe, przy czym znacznie wcześniej wyraźnie sygnalizuję planowany manewr.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 kwietnia 2019 o 7:27
@whateva: Czyli na rowerze jesteś buc (bo najwyżej kogoś obarczę moją "brawurą"), a za kierownicą paranoik. potrzeba nam więcej takich na drogach jak już się wytłuczecie to może ktoś się zastanowi nad ustawieniem tych przepisów tak by były zgodny z praktyką. Niejeden raz widziałem rowerzystę egzekwującego swoje pierwszeństwo na przejeździe wpadającego na niego z maksymalną prędkością ni epozwalając na reakcje kierowcy (co zabawne grom z nich wpadał w bok samochodu i wykłócał się że miał pierwszeństwo i samochód powinien mu się usunąć - to tak o tej dematerializacji chyba). Aczkolwiek bardziej rozwaliło mnie usunięcie ograniczników na przejściach z torowiskiem, zrobiono ograniczenia bo ludzie (!!) wchodzili na torowisko zbyt szybko nieuważnie i zdarzały się potrącenia. Zrobiono mały "labirynt" by nie dało się wejść wprost na tory, teraz dorobiono ścieżkę rowerową i oczywiście rowerzyści już nie ścierpieli ograniczeń i trzeba było zrobić wolny przejazd. Już 3 razy widziałem tramwaj hamujący z ludźmi lecącymi na bok bo jakiś rowerzysta "egzekwuje" swoje prawo prawie ocierając się o przód tramwaju.
Odpowiedz@falcion: Buc, bo jadę zgodnie z prawem? Gdy jedziesz drogą z pierwszeństwem, ustępujesz tym z podporządkowanej? Małe szanse, bym się z kimkolwiek wytłukł, natomiast kamera, owszem, przydaje się, do zgłaszania podobnych tobie jełopów.
OdpowiedzOczywiście, że rowerzysta nie ma szans w zderzeniu z zamochodem, ale przepis jest po to aby zapewnić płynność ruchu. W momencie gdy każdy na rowerze znacząco zwalniał przed każdym takim miejcem kierowcy samochodów dostawali by sygnał, że są przepuszczani lub conajmniej by to wywołało konsternację i zatory w ruchu. Nie namawiam nikogo do szarżowania i narażania swojego życia, sam zostałem potrącony przez samochód przecinający ścieżkę rowerową na chodniku, ale ruch każdego uczestnika powinien być w miarę możliwości płynny zdecydowany.
Odpowiedz@Michail: " ale ruch każdego uczestnika powinien być w miarę możliwości płynny zdecydowany." Taka sytuacja ( przytaczałem tu kiedyś - już nie pamiętam kiedy ). Dwupasmówka w Lublinie, dwa pasy w każdą stronę. Żona doszła do przejścia dla pieszych.... samochód się zatrzymał.... żona przechodzi. Na szczęście przed wkroczeniem na drugi pas spojrzała w lewo i się zatrzymała. Gdyby nie to, byłbym wdowcem. Dlaczego? Otóż, jak mówiła " mały samochodzik z dwoma paniusiami " przejechał ( ominął stojący samochód ) na " pełnej piź**ie ". Tak jak mówię - byłbym wdowcem, gdyby żona była " płynna i zdecydowana "
Odpowiedz@jasiobe: Widzę, że nie zrozumiałeś mojej wypowiedzi i zdecydowanie wyciąłeś słowa 'w miarę możliwości'. Pieszemu zatrzymanie się zajmuje chwilkę, dla osoby na rowerze i w samochodzie to już zdecydowanie większy wysiłek energetyczny i czasowy, który generuje różne przestoje.
Odpowiedz@Michail: Wyciąłem? W którym miejscu?
OdpowiedzI tym podsumowaniem zepsułaś całą niezłą historię. Zapewniam Cię, że w wielu krajach, w których przepisy dają pierwszeństwo pieszym i rowerzystom na przejściach i przejazdach, również jest wielu „sfrustrowanych, wiecznie spieszących się ludzi”. W takiej Brukseli na przykład w niektórych dzielnicach nawet zielone światło nie daje gwarancji bezpiecznego przejścia przez zebrę.
OdpowiedzPonieważ są od czasu do czasu napady na osoby starsze zabrania się osobom starszym wychodzenia z domu. To jest właśnie sens twojego podsumowania.
Odpowiedz"Podsumowując - przepis o tym, że rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe rowerowym chyba powoduje więcej szkody niż pożytku.".. I wszystko na ten temat.
Odpowiedz@kudlata111: Przepis jest dobry, tylko sporo kierowców jest niedouczonych. Ogólnie mamy za niskie kary i, przede wszystkim, śmiesznie małą wykrywalność.
OdpowiedzWlasnie ten przepis jest beznadziejny. Daje on pierwszenstwo osobom, ktore czesto nie maja pojecia ani o przepisach ruchu drogowego, ani o realnej widocznosci z auta. Wiele sciezek rowerowych, ktore maja przejazd przez jezdnie ma posadzony zywoplot zaslaniajacy rowerzystow. Naprawde niewiele trzeba by doszlo do tragedii, a przepis mowi, ze to zawsze wina kierowcy. Dodatkowo wypozyczalnie rowerow i moda na nie kilkukrotnie mnozy ''pedalarzy'', ktorzy poza swoim pierwszenstwem nie znaja zadnych przepisow, znakow, a czesto i wyobraznia im mocno zawodzi. Oczywiscie przypadek 2 to wina kierowcy, ale wiecej ostroznosci uchroniloby rowerzyste przed glupota i brawura pseudo rajdowca. Przypadek 3 to czyste buractwo, ktore powinnas nagrac kamerka sportowa i nagranie przekazac policji.
OdpowiedzZminusują cię niestety. Ale nie przejmuj się. Mówi się, że kierowca powinien mieć oczy dookoła głowy, nieee, każdy, nawet rowerzysta i pieszy powinien uważać.
Odpowiedz" Bądźmy rozsądni i dbajmy o siebie nawzajem. Pozdrawiam wszystkich uczestników ruchu :) " Otóż to!!! Pomagajmy sobie na drodze, bądźmy dla siebie mili. Również pozdrawiam :)
OdpowiedzMinusują Cię, bo na piekielnych "pedalarze" to wróg najgorszy przecież :)
OdpowiedzAch, mam wielki sentyment do tego ciągu pieszo-rowerowego, jak wracałam (z rehabilitacji żeby było zabawniej) w środku lata, idąc sobie spokojnie prawą stroną, mając całą szerokość dla siebie, rowerzysta dosłownie wjechał mi w zad.
Odpowiedz@leevran: Rowerzysta szedł, i przy tym wjechał ci w zad? Magik jakiś.
OdpowiedzProblem polega na tym, że wielu ludzi zna kodeks drogowy jedynie z kilku wyrywkowych artykułów i komentarzy. I zdanie: "Pieszy/rowerzysta ma pierwszeństwo na przejściu" rozumieją jako patent na nieśmiertelność. Albo że (jak w grach) czeka na nich jeszcze dodatkowe co najmniej pięć "żyć".
OdpowiedzA więc tak. Pomijam fakt pokazania całej drogi z pracy do domu i na siłownię. Tak potem o człowieku zbiera się informacje. Co do samych sytuacji. Na ścieżce P/R pierwszeństwo mają piesi. Tak jak na przejeździe rowerowym mają je rowerzyści. I tak samo jak wielu rowerzystów, jak sama zauważyłaś, zamiast dbać o własne bezpieczeństwo i stosować zasadę ograniczonego zaufania, stosują metodę "ja Ci pokaże kto ma większego", tak piesi na ścieżce P/R nie mają obowiązku ustępować, a że ludzie są złośliwi, ciężko się dziwić sytuacji. Co do pierwszej historii. Swego czasu też jeździłem rowerem po 30km dziennie. Sytuacja zdarzyła się we Wrocławiu, na ul Długiej, na wysokości obecnego TESCO, wtedy był jeszcze HIT. Przejście dla pieszych i ścieżka rowerowa nie szły pod kątem, jak dziś, ale prosto, przez dwie nitki jezdni oraz pas zieleni,którym niedługo będzie jeździł tramwaj. Nie było wtedy sygnalizacji świetlnej. Przejście od strony obecnego TESCO zaczynało się na pasie zjazdowym do hipermarketu. Na tym pasie i na pierwszym pasie do jazdy na wprost zatrzymały się auta, żeby przepuścić pieszych i mnie na rowerze. Drugi pas, ten od strony pasa zieleni był pusty. Minęło prawie 22 lata a ja nadal nie wiem jak tam w ciągu kilku sekund znalazła się, wywrotka, która postanowiła przejechać, pomimo, że reszta się zatrzymała. Gdyby kobieta obok mnie nie krzyknęła, żebym uważał, nie pisałbym dzisiaj. Niestety było za późno na pełne zatrzymanie i dobiłem do burty wywrotki. Rower pociągnął mnie pod koła. Na szczęście ciężarówka była pusta i przejechała mi po nodze tylko ostatnią oponą. Jak tylko zwinąłem się za autem, od razu przeturlałem się za auta już stojące gdyby trafił się kolejny "mądry", bo nie miałbym jak uciec przed nim. Facet wyskoczył z ciężarówki z mordą, że jak ja jeżdżę. Na rozprawie jednak przyznał się od razu. Z informacji ze śledztwa wiem, że nie było śladów hamowania, co oznacza, że miał kompletnie w poważaniu ludzi na przejściu. Gdybym nie przywalił w burtę, pewnie pojechałby dalej. Tak więc nie ważne jest kto ma pierwszeństwo. Ważne jest aby przeżyć. Uważam, że ustąpienie debilowi to nie ujma na honorze, a jego szczęście prędzej czy później opuści. Poza tym trzeba mieć oczy dookoła głowy i przewidywać nawet tak debilne zachowanie, jakie opisałaś w pierwszym przypadku. Ja też wtedy miałem szczęście. Skończyło się na ogólnych otarciach, stłuczonych mięśniach kostki i gipsie na 2 tygodnie na wszelki wypadek, ze względu na uraz tej samej nogi kilka lat wcześniej. Sprawca stracił prawo jazdy. Nie pamiętam na ile.
Odpowiedz3 - piesi nie mają żadnego obowiązku ci czegokolwiek umożliwiać, a zadzwonienie na pieszego na łączonym ciągu pieszo-rowerowym czasem jest gwarancją bycia zablokowanym. W takich miejscach pieszy jest nietykalny jak rowerzysta na przejeździe.
Odpowiedz