Siedzę w poczekalni do lekarza medycyny pracy i przyznam sie, że mi się nudzi...
Przypomniało mi sie małe faux pas mojej przychodni gdy robiłem badania wstępne przy przyjęciu do pracy. Dostałem oczywiście orzeczenie o zdolności do pracy, ale w wyniku błędu lekarza tylko na jeden dzień... Sam nawet nie czytałem orzeczenia w wierze, że wszystko jest tam jak należy.
Udało się to jednak załatwić przez firmę...
Jego wina, bo popełnił błąd. Twoja wina, bo nie sprawdziłeś. Błąd na orzeczeniu to w sumie żadna piekielność, zdarzy się najlepszemu i łatwo można go naprawić.
OdpowiedzA gdzie tu jest jakaś piekielność? Autorze, musisz zrozumieć, że piekielni to nie Twój blog.
Odpowiedz