Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przeczytałem historię o utracie dziecka i niezrozumieniu żałoby, którym wykazała się znajoma…

Przeczytałem historię o utracie dziecka i niezrozumieniu żałoby, którym wykazała się znajoma pytając po kilku miesiącach kiedy następne dziecko. Uważam, ze historia jak najbardziej piekielna, ale również w komentarzu zaznaczyłem, że w moim odczuciu, kobieta ta chciała dobrze - uznała to za formę 'pocieszenia'. I zostałem odżegnany od czci i wiary...

Opowiem historię, o której moi 'nowi znajomi' - czyli ludzie, których spotkałem już po moim wyjeździe z ojczyzny, nie wiedzą i nawet się nie mogą, mam nadzieję domyślać. Niebawem rocznica rocznicy...

W marcu 2014 roku postanowiliśmy z Miłością Mojego Życia wybrać się na narty. 'Byliśmy' w 3-cim miesiącu ciąży, ale po konsultacji z lekarzem - żadnych przeciwwskazań, tylko uważać trochę bardziej niż zwykle. Dla bezpieczeństwa - MMŻ miała karnet kupowany tylko na ośle łączki.

Spędziliśmy jeden z najlepszych urlopów w życiu - nie pokłóciliśmy się ani razu przez blisko 2 tygodnie (a zdarzało nam się kłócić 3 razy dziennie). Gdy zobaczyłem MMŻ zjeżdżającą na tej oślej łączce w otoczeniu dzieci, wyobrażałem sobie siebie za 4 lata, jak szukam takich maleńkich nart, kasku. I uśmiecham się pod nosem, patrząc jak mój syn niezdarnie, po ojcu, próbuje chwycić się orczyka i jak z duszą na ramieniu patrzę na jego każdy jego upadek.

3 dni przed wyjazdem zaproponowałem, że pojedziemy do sąsiedniego państwa - mieliśmy hotel bardzo blisko granicy, a wyczytałem, że w sąsiednim państwie można znaleźć znacznie lepsze stoki i widoki są podobno niesamowite. To była nasza pierwsza kłótnia - MMŻ nie chciała jechać. Bo jej było dobrze, bo podróż 2 godziny w jedną stronę, że będziemy zmęczeni. Skończyło się tym, że MMŻ miała się wybrać taksówką na zakupy do Większego Miasta 30 km od hotelu, a ja o 5 rano wyjechałem do sąsiedniego państwa.

Kto był na nartach wie, że jak zjeżdżasz, to telefonu nie słyszysz... A jak jesteś na dole, to biegniesz na górę i telefonu z kieszeni wyciągać się nie opłaca, bo zanim zdejmiesz te wielkie mokre rękawice, kurtkę i spodnie to już ci kolejka przejdzie. Telefon sprawdziłem po około 4 godzinach zjeżdżania - około 12, jak szedłem na obiad. Miałem 20 nieodebranych połączeń od MMŻ. Nogi się pode mną ugięły, próbowałem oddzwonić. Kilka razy. Nie odbierała, więc praktycznie pobiegłem do auta i bez zastanowienia postanowiłem wrócić do hotelu, próbując dzwonić co jakiś czas do MMŻ.

Gdy dojechałem na miejsce już wiedziałem, że 'coś' się stało - recepcjonista w hotelu zaprosił mnie do takiego małego pomieszczenia za recepcją. Powiedział, że MMŻ poprosiła rano o zamówienie taksówki, że taksówkarz dzwonił chwilę po wyjeździe, że szpital, że MMŻ... niewiele pamiętam z tej rozmowy, odpłynąłem, nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili zacząłem myśleć o tym, co się mogło stać - myślałem o poronieniu... Zamówioną taksówką pojechałem do szpitala w Większym Mieście. Zajęło mi 40 minut znalezienie kogokolwiek, kto mógłby mi udzielić jakiejkolwiek informacji, wtedy wydawało mi się, że ja całe lata chodzę po tych korytarzach, że czuję jak mi włosy siwieją ze zmartwienia.

MMŻ nie lubiła siedzieć na tylnym siedzeniu. Po prostu nie lubiła. Jadąca za szybko osbówka wypadła ze swojego pasa na zakręcie, prosto w taksówkę, którą jechała MMŻ. Kierowcy osbówki ani taksówkarzowi nic poważnego się nie stało - poza ogólnym szokiem i siniakami. MMŻ zginęła na miejscu. Ratownicy próbowali dzwonić z jej numeru na numer, który miała zapisany jako ICE, ale jej 'ICE' zamiast spędzać z nią czas wolał szusować w sąsiednim kraju. Bo widoki były piękne. I na góry i na życie...

Ja do swojej żałoby potrzebowałem kopa. Najpierw to była praca, z której prawie nie wychodziłem, później doszła siłownia. Ale nic mnie bardziej nie doprowadzało do szału niż ludzie chodzący na paluszkach, żeby mnie nie urazić. Miałem ochotę krzyczeć na każdego, który chciał być wrażliwy i miły...

Żałoba

by bleeee
Dodaj nowy komentarz
avatar Ohboy
33 41

No ok, ale jest różnica, między chodzeniem na paluszkach, a tak naprawdę powiedzeniem komuś, że "dobra, X nie żyje, to weź sobie machnij kolejne dziecko/znajdź partnera i będzie cacy". Można traktować kogoś normalnie, bez użalania się, ale też bez wypytywania o "nowy model". Zresztą, takie pytania zawsze są nie na miejscu i mówienie, że kiedyś było inaczej nie jest żadnym wytłumaczeniem. Umiejętność adaptacji jest niezbędna, jeśli żyje się w społeczeństwie.

Odpowiedz
avatar Ohboy
15 21

@bleeee: Nie zrozumiałeś tego, co napisałam.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Lobo86: No niestety jest to prawda, ale ludzie, którzy mają problem z wyjściem z takich sytuacji po wielu miesiącach są po prostu słabsi psychicznie i dlatego też biorą do siebie "niewrażliwe" pytania. Jedno wynika z drugiego. Dlatego tamten gość z wcześniejszej historii (do której nawiązuje ta) cały czas chodzi do terapeuty - bo nie potrafi sobie poradzić z tragedią, choć wielu ludzi jest na tyle mocnych psychicznie, że sobie radzą.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 8

"Niedawno była rocznica..." Chyba powinieneś napisać "niedługo BĘDZIE rocznica", skoro opisujesz historię, która wydarzyła się w marcu...?

Odpowiedz
avatar bleeee
-5 9

@Armagedon: Mea culpa. Troche emocjonalnie do tego podszedlem - do opisywania. I mialem napisac rocznica, kiedy dowiedzielismy sie o 'naszej' ciazy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 lutego 2019 o 13:16

avatar andtwo
30 32

Każdy człowiek jest inny i potrzebuje czegoś innego. Jest mniej lub bardziej wrażliwy. Na autorze komentarze rok po śmierci ukochanej "szukaj sobie nowej" nie robiły wrażenia- ok. Komentarze "róbcie sobie kolejne" rok po śmierci dziecka bolą- normalne. "Nie mierz wszystkich swoją miarą". To, że ciebie nie bolą tego typu komentarze, nie znaczy, że wszystkich innych też nie powinny boleć. A w obu sytuacjach normalny człowiek po prostu nie zadawałby takich pytań/ nie dawał takich rad.

Odpowiedz
avatar Ursueal
18 22

@andtwo: "Róbcie sobie kolejne" wywołuje negatywne odczucia w każdej sytuacji, bo to stwierdzenie jest zwyczajnie chamskie. "Pomyślcie o kolejnym dziecku" znaczy to samo, a efekt jest o wiele przyjemniejszy. "Zrób sobie kolejne" można usłyszeć od najbliższego kumpla/kumpeli po trzecim piwie, jak człowiek pyta "sama weź mi powiedz, co ja mam teraz qrwa robić?" - tylko taki kontekst wystarczająco łagodzi brutalność.

Odpowiedz
avatar andtwo
16 16

@Ursueal: Dokładnie. @Lobo86: Akurat oba te pytania irytują na co dzień- a kiedy sobie znajdziesz kobietę? A kiedy sobie zrobicie dziecko? Z jakiej racji masz się komuś tłumaczyć, kiedy? A jak do tego jeszcze dodasz rodzinną tragedię, to tym bardziej są to pytania nie na miejscu. Zwłaszcza, jeśli pyta jakaś przyjaciółka mamy.

Odpowiedz
avatar Diabelek91
17 21

@Lobo86: Wiesz, że istnieje coś takiego jak dobre wychowanie? I że nie o wszystko wypada pytać?

Odpowiedz
avatar Neomica
10 10

@Lobo86: Oczywiście, że można. Nikt za pytania do więzienia nie wsadza ale chyba nie o to tu chodzi? Niektórych rzeczy się nie mówi bo mogą ranić. Nie robi się tego z czystej przyzwoitości, wyczucia, taktu, szacunku. Zresztą nie tylko o pytania chodzi a zachowania wpływające na samopoczucie innych ludzi. Jak ktoś puści bąka (dlatego, że ma chęć i nie widzi potrzeby się powstrzymywać) w twoim towarzystwie to też uznasz że ok i wystarczy nie wąchać?

Odpowiedz
avatar bleeee
4 4

@xyRon: Jest to number bezpieczenstwa, ktory zapisujesz w telefonie. IN CASE OF EMERGENCY. Szczerze powiedziawszy, nie wiem jak to dziala obecnie, bo ja mam w obu telefonach zapisana osobe ICE, ale nie wiem jak ktos moze sie dostac do tego numeru. W sumie dobrze, ze zadales takie pytanie, bo musze sie dowiedziec tego.

Odpowiedz
avatar jasiobe
2 2

@bleeee: Jeśli są to telefony z androidem, to zapisujesz w " emergency contacts". Łatwo znaleźć. Oczywiście nazwa kontaktu powinna być jako Xyz - ICE, wtedy wiadomo o co chodzi. Osoba próbująca odblokować zabezpieczony telefon widzi na ekranie blokowania ( lockscreen ) klawisz EMERGENCY, klika w niego i ma jak na tacy kontakty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 lutego 2019 o 16:25

avatar edeede
-1 3

W takiej sytuacji trudno wyczuć co będzie pocieszeniem, co taktem, a co urazi. Nietakty najlepiej ignorować. Ale nie zawsze jest na to siła.

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
7 7

Myślę, że sprawą innego kalibru jest informowanie o ciąży czy pytanie, czy kogoś masz przy nieznajomości Twojej sytuacji, a innego, jakby jakaś baba, wiedząc o całej tragedii, spytała „to co, kiedy następna?”.

Odpowiedz
avatar szafa
0 2

@Hatsumimi: No nietaktem byłoby zapytać dzień po pogrzebie, a nie po roku...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 4

To i tak nie zmienia faktu, że swoimi komentarzami zrobiłeś z siebie dupka i buca w jednym. Ludzie są różni. Różnie reagują i trzeba to brać pod uwagę. Jednego nazwiesz ujem i ten się rozpłacze a ja bym Ci kazał się oddalić w kilku żołnierskich słowach. Rozumiesz już w czym rzecz?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

W sumie, nie ma jednej dobrej recepty. Tu już trzeba się wykazać taktem. Strata kogoś bliskiego to nie obcięcie włosów, a i z tego niektórzy potrafią zrobić dramat. O kimś bliskim nie można powiedzieć, że odrośnie. Może się zdarzyć, że będzie następny, może się zdarzyć, że będzie następne dziecko, i mimo całej wspaniałości tej następnej osoby, będzie to już jednak ktoś inny. Dobrze, że masz na tyle silną psychikę, żeby stawić czoła takim komentarzom, ale nie każdy tyle tej siły ma, więc cała ta dyskusja do niczego nie zmierza moim zdaniem.

Odpowiedz
avatar Malala
1 1

Każdy ma prawo przeżywać żałobę po swojemu. Ja jestem typem osoby, która nie płacze i wydaje się nie mieć uczuć, co ludzie odbierają jako chamstwo. Czasem po prostu łatwiej jest ruszyć do przodu. Nie zapominamy o osobach, które kochamy, tylko zdajemy sobie sprawę z tego, że nasi bliscy chcieliby żebyśmy jeszcze do nich nie dołączali.

Odpowiedz
Udostępnij