Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czego może się młody kierowca spodziewać na drodze? Krótka odpowiedź: agresji i…

Czego może się młody kierowca spodziewać na drodze?
Krótka odpowiedź: agresji i przykładów nieodpowiedzialnego zachowania.

Prawo jazdy zrobiłam tuż po 18-tych urodzinach, jednak po wyjechaniu na studia nie potrzebowałam auta, aż do teraz. Od zdawania na prawko minęło już dużo czasu. Na studiach nie stać mnie było na samochód, a potem nie był potrzebny, bo w mieście wolałam komunikację publiczną, a gdzieś dalej podróżowałam ze zmotoryzowanym narzeczonym. Teraz nadszedł czas, by zdecydować się na swoje autko.

Przez niemal dziesięć lat bez praktyki można wiele zapomnieć. Dlatego przed zakupem postanowiłam odświeżyć sobie tajniki kierowania samochodem. Najpierw jeździłam trochę po wiejskich drogach nieopodal mojego domu rodzinnego. Tutaj nie było problemu, okazało się, że nie mam (pomimo moich obaw) problemów z techniką jazdy. Potem postanowiłam oswoić się z miastem, bo wiadomo, że tu jazda samochodem to coś zupełnie innego. Kupiłam w internecie naklejkę z zielonym listkiem i ruszyłam na ulice.

Zaczęłam od kursów po niemal pustych ulicach nocą. Założyłam, że w ten sposób nauczę się poruszania się po mieście bez przeszkadzania spieszącym się zawsze i wszędzie kierowcom. Chodziło o takie przetarcie szlaków, którymi będę jeździć za dnia. Nauczyłam się, jaką trasą omijać ewentualne korki, którędy gdzie zjeżdżać itp. Trochę zestresowali mnie w tym czasie rajdowcy, który potrafili pruć setką po osiedlowej drodze, trąbić na mnie, gdy zatrzymałam się na znaku stopu przy wyjezdzie z osiedla lub przed torami (tak, widziałam, że nic nie jedzie, ale chodzi przecież o zasadę) itp. Miałam nadzieję, że może im się gdzieś bardzo spieszyło - na nocny dyżur do szpitala czy do umierającej matki. Tak, wiem, naiwnie z mojej strony. Myślałam, że za dnia będzie inaczej, że na ogół kierowcy będą przestrzegać przepisów.

Okazało się, że gdy odważnie wyjechałam na drogę za dnia, zostałam otrąbiona w tym samym miejscu (za to, że zatrzymałam się przy znaku stop przy wyjeździe z osiedla), potem za to, że ustępuję pierwszeństwa na drodze podporządkowanej, bo przecież mogłam się na chama wcisnąć między pędzące samochody, następnie za to samo na rondzie.

Może wielu z Was stwierdzi, że nie nadaję się na kierowcę, że może za bardzo się stresuję albo jeżdżę za wolno (bo nie równo z limitem prędkości), ale kurczę, nie każdy jest mistrzem kierownicy. Czasem my, ciamajdy, chcemy się tylko dostać bezpiecznie z punktu a do punktu b, bez łamania przepisów.

Nic się Wam, rajdowcy i królowie kierownicy, nie stanie, jak dojedziecie na miejsce pół minuty później. Klaksonami tylko stresujecie, a powinno się ich używać jedynie w sytuacjach niebezpiecznych (a nie jedynie irytujących ze względu na to, że ktoś nie jedzie maksymalnie szybko).

Serio, według mnie nie jeżdżę fatalnie (czasy przejazdów mam zgodne z tym, co pokazuje google maps), ale to, co widzę na drodze z jednej strony mnie stresuje, bo jadę wolniej niż większość, a z drugiej, bo nigdy nie wiem, na jaki szalony manewr może ktoś wpaść.

Samochód

by Lucka
Dodaj nowy komentarz
avatar Nowysam
1 35

@greggor: potwierdzam, jeżeli pomimo braku przesłanek do ograniczenia prędkości jedziesz dużo wolniej to jesteś zawalidrogą i stanowisz zagrożenie. Może warto pomyśleć o paru godzinach doszkolenia. Poczujesz się pewniej i skorygujesz ewentualne błędy.

Odpowiedz
avatar Lucka
10 14

@Nowysam: Tak jak napisałam, jeżdżę raczej standardową prędkością (zakładam, że google mapy obliczając czas przejazdu biorą pod uwagę właśnie maksymalną dozwoloną prędkość). Nigdzie nie wlokę się dużo poniżej limitu, bo z szybkim jeżdżeniem nie mam problemu. Chyba że dla kolegów odpowiednia prędkość to zapiernikowywanie jakby limitów nie było, a tylko "własne umiejętności i ocena sytuacji na drodze" mogłyby dyktować prędkość. Klaksony mnie bardziej wkurzają niż stresują stąd też ta historia.

Odpowiedz
avatar Tolek
4 18

@Lucka Najlepiej zrobisz jak nakleisz jeszcze parę listków, a za pasażera będziesz miała takiego krwiożerczego 2 na 2 metry kolegę z kijem do krykieta - baseball jest taki passe - i ręcznie ten kolega powinien tłumaczyć, ze takie trąbienie też jest passe. Przypominała mi się historia kursantki, która opisała reakcję jej instruktora.Po obtrąbieniu zatrzymał pojazd , włączył awaryjne i na pytanie trąbiącego odpowiedział, że szuka w bagażniku tej qrvy co mu tak trąbi.

Odpowiedz
avatar Shotgun78
9 35

To przykre, że dwa pierwsze komentarze mają utwierdzić autorkę w przekonaniu, że jest beznadziejna i najlepiej niech sprzeda auto i do końca życia zapomni o prowadzeniu samochodu. Kobito, nie poddawaj się! Żeby zacząć sobie lepiej radzić na drodze jest tylko jeden sposób - wyjeżdżać na nią jak najczęściej. Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Jak się spadło z konia, to trzeba jak najszybciej z powrotem na niego wsiąść i tego się trzymaj. Z Twojego opisu wynika, że ogarniasz sytuację na drodze, więc mam nadzieję, że jedyne czego Ci brakuje, to wprawa. Pojeździsz ze dwa lata i ani się spostrzeżesz, a będziesz sobie radzić na drodze równie dobrze, co pozostali. I trąbienie nie będzie robiło na Tobie wrażenia. I jeszcze na koniec: proponuję zdjąć zielony listek. Nic tak nie wyzwala agresji mistrzów kierownicy na drodze, jak zielony listek. Początkującego kierowcę i tak łatwo rozpoznać. Powodzenia i szerokości!

Odpowiedz
avatar PooH77
-1 19

@Shotgun78: "(...) dwa pierwsze komentarze mają utwierdzić autorkę w przekonaniu, że jest beznadziejna i najlepiej niech sprzeda auto i do końca życia zapomni o prowadzeniu samochodu." Bzdura, nadinterpretacja. Mają rację, ale ty też ją masz. Jeśli jeździ 35 km/h na drodze, gdzie dozwolone jest 50 - jest zawalidrogą i za to również są mandaty. Poza tym, jeśli trąbienie ją stresuje, to przez to stwarza zagrożenie, bo jej reakcje na drodze mogą nie być odpowiednie. Tekst o jazdach doszkalających jest dobrą radą, a nie nakazem sprzedaży samochodu. Listek, oczywiście, do zdjęcia. Chciała dobrze, a sama na siebie sprowadziła gniew "miszczów" kierownicy.

Odpowiedz
avatar Lucka
10 12

@Shotgun78: Zielony listek idzie do kosza. Nie byłam świadoma tego negatywnego nastawienia do niego. :) Paradoksalnie, to pokazuje kolejny problem z drogową kulturą. Nie mam zamiaru się poddawać, ale też nie mam zamiaru (nawet i z dziesięcioletnim drogowym doświadczeniem) łamać przepisów. Nawet za cenę obtrąbiania ;)

Odpowiedz
avatar GlaNiK
10 14

@PooH77: "Tak, nie nadajesz się. Jeśli każdy trąbiący burak cię stresuje, dobrze ci radzę, zrezygnuj z samochodu. Dla dobra swojego i innych." Twierdzisz, że to nadinterpretacja? Toć to jest wyraźnie napisane, że ma zrezygnować z samochodu. Jeżeli to ironia to wybacz, ale ja jej nie łapię. Autorka wyraźnie napisała, że czasy pokazane w Google maps pokrywają się z czasem jej przejazdu. Używam map codziennie i czas jest naprawdę bardzo dokładny jeżeli się jeździ zgodnie z przepisami, więc te 35 na 50 to jest Twoja nadinterpretacja. Autorka wyraźnie napisała "albo jeżdżę za wolno (bo nie równo z limitem prędkości)" co raczej sugeruje blisko limitu niż o 1/3 wolniej niż dopuszcza ograniczenie. Jazdy doszkalające są dobrym pomysłem. O listu się nie wypowiem bo po Polsce się nie poruszam.

Odpowiedz
avatar niemoja
11 11

@Lucka: "Krwiożercze" działanie zielonego listka to bujda na resorach; zdarzało mi się wsiadać do olistkowanego auta i jedyne, co zauważyłam, to większy odstęp z tyłu przy zatrzymaniu na światłach. Poziom chamstwa - bez istotnych różnic. Innymi słowy, albo ktoś jest palantem na drodze, albo nie jest - i oglądanie listków tego nie zmieni. To co Ci zaproponuję, to rejestrator wideo - najlepiej z dodatkową kamerą na tył. Wydatek umiarkowany, a masz solidny "dupochron"; zwłaszcza, gdy trzymasz się przepisów.

Odpowiedz
avatar Lucka
2 6

@niemoja: Bardzo dobry pomysł! Noszę się z zamiarem kupna rejestratora przedniego, ale faktycznie tylni jest rozsądny.

Odpowiedz
avatar nasturcja
8 8

@niemoja: zależy od miasta. Robię prawko w Warszawie i L-ka na dachu powinna mówić więcej niż listek a i tak ludzie trąbią bo bezczelnie zatrzymuje się na żółtym zamiast wbijać na skrzyżowanie.

Odpowiedz
avatar marcelka
3 21

Nie pochwalam osób łamiących przepisy czy jak piszesz "prujących setką osiedlową drogą" - tak, to są piekielne jednostki. Ale jeśli Ty jedziesz wolniej niż ograniczenia i wolniej niż wszyscy inni, to swoim zachowaniem niestety prowokujesz innych do "dzikich" manewrów. I znów - nie pochwalam niebezpiecznych manewrów i kierowców, które je wykonują, ale wg mnie (i bardzo fajnego starszego pana, który dekadę temu uczył mnie jeździć) nie ma nic gorszego na drodze, niż niepewny kierowca...

Odpowiedz
avatar Koralik
18 20

Ale gdzie Ty jeździsz, że obtrąbili Cię za zatrzymanie się przed znakiem STOP i za ustąpienie pierwszeństwa przy wyjeździe z podporządkowanej? No chyba, że stałaś tam niepotrzebnie długo - np. nie wjeżdżając na uprzywilejowaną drogę kiedy była do tego bezpieczna okazja, tylko czekałaś na całkowitą pustkę. Ale w takim wypadku faktycznie weź parę jazd doszkalających zanim zaczniesz uczestniczyć w ruchu drogowym.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 9:35

avatar CzerwonaHerbata
3 15

@Koralik: takie zachowanie to akurat standard. Nawet nie chce mi się liczyć, ile mnie razy obtrąbiono za ustąpienie pierwszeństwa (znak STOP, do tego główna pod górkę) bo nie wpierdzieliłam się na chama na główną w przerwę rzędu 10m między jadącymi autami. Nie zliczę też sytuacji, kiedy "Miszczowie Kierownicy" stwarzali zagrożenie i sami ryli się w takie sznureczki, wymuszając gwałtowne hamowanie. Niestety w naszym kraju przepisy i znaki drogowe traktowane są jako lekka sugestia i jest to w powszechnym mniemaniu odpowiednia praktyka a każdy, kto te przepisy jednak stosuje jest, jak widać po wcześniejszych komentarzach, zawalidrogą i niebezpieczeństwem, które trzeba obtrąbić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 9:58

avatar CzerwonaHerbata
6 6

@UBywatel: dobrze, że wiesz dokładnie gdzie staję ;) a nie, czekaj, nie napisałam czy staję przed, za czy równo z nim bo nie odczuwałam takie potrzeby bo to raczej oczywiste, że dojeżdża się do maksymalnego możliwego (i bezpiecznego) punktu. Wiem gdzie należy się zatrzymać, nie jeżdżę od wczoraj czy od tygodnia, nie potrzebuję wykładów z zakresu ruchu drogowego.

Odpowiedz
avatar Visenna
2 2

Ja prowadzę auto od 22 lat i też nigdy mi się nie zdarzyło, żeby mnie ktoś otrąbił na stopie czy wyjeździe z podporządkowanej, a nie jestem typem, co daje po gazie i wpierdziela się na chama - zwyczajnie nie pozwalały mi na to moje samochody, najpierw stary diesel który potrzebował chyba z 10 km prostej, żeby się do setki rozpędzić, a teraz auto z LPG, które również nie wie, co to jest przyspieszenie. Nie mniej jednak, jeśli się nie stoi jak trąba (bo na przykład nie potrafi się ocenić z jaką prędkością zbliża się auto na drodze głównej), to jakoś nie trąbią... dziwne. więc skoro na Was trąbią, to się zastanówcie, czy jednak powodów nie mają. Co do znaku stop - wystarczy wysiąść i zapytać, czy kierowca za nami wie, co ten znak oznacza i co nakazuje - aż chciałabym, żeby kiedykolwiek mnie ktoś na stopie obtrąbił! Już ja bym mu wytłumaczyła, że nie ma racji, a jak nie ja, to policja.

Odpowiedz
avatar niemoja
2 4

@Visenna: Zapewne otrąbili Cię nie raz i nie dwa; różnica taka, że doświadczony kierowca nie zwraca na takie trąbienie uwagi i nawet go nie rejestruje, podczas gdy początkujący reaguje na każde "trąbnięcie" w promieniu pół kilometra.

Odpowiedz
avatar UBywatel
-3 3

@CzerwonaHerbata: chyba jednak tak

Odpowiedz
avatar Visenna
0 0

@niemoja: Wykluczone, zauważam jak na mnie trąbią, bo ja z tych nerwowych jestem, co zawsze myślą najpierw, że to właśnie oni coś źle zrobili. Nie ma opcji żebym zlekceważyła klakson!

Odpowiedz
avatar Koralik
0 0

@CzerwonaHerbata: Chyba musimy żyć w innych rzeczywistościach, że to dla Ciebie standard. Też mi już dyszka za kierownicą stuknęła i jeszcze mi się nie zdarzyło zostać obtrąbionej za takie rzeczy. Jak na początku stałam za długo jak sierotka, to owszem, zdarzyło się (a i zielony listek dumnie wtedy widniejący zza szyby pewnie do tego zachęcił). Ale nigdy nikt mnie nie obtrąbił za wyżej wymienione sytuacje mieszczące się w normie "opóźnienia".

Odpowiedz
avatar CzerwonaHerbata
-1 1

@Koralik: słowem "standard" określa się też powszechnie stosowane zachowania, przykład: fotobudki to na weselach standard, nie oznacza to, ze na każdym weselu jest a to, że to normalne i powszechne. Dla mnie klakson to ostateczność, używam go jedynie w skrajnych sytuacjach - ot gdy jakiś bałwan zajeżdża mi drogę niebezpiecznie blisko czy spycha mnie prawie do rowu bo musi Jaśnie Kierowca jechać środkiem swoją nową audicką a ja moim tanim gruchotem mogę tłuc się polem. Niemniej moim zdaniem kierowcy nadużywają sygnału dźwiękowego, który (z tego co mnie uczono) ma służyć do sygnalizowania niebezpieczeństwa, a nie "śpieszy mi się, rusz poślady albo spadaj z drogi". Na mnie do tej pory trąbią na jednym konkretnym odcinku. Pierwsze kilka razy mnie to wkurzało, teraz tylko się zastanawiam jak wielkimi debilami muszą być osoby trąbiące za to, że nie wyprzedzę ciężarówki jadącej pod sporą górkę na zawijasach, na podwójnej ciągłej i ograniczeniu do 40.

Odpowiedz
avatar Koralik
0 2

@CzerwonaHerbata: Wiem, co to oznacza standard, dziwię się, że używasz tego określenia w tym przypadku - ponieważ ja tego bynajmniej za standard nie uważam. Klaksony są naprawdę sporadyczne i w zdecydowanej większości obserwowanych przeze mnie przypadków używane zgodnie z przeznaczeniem. Nie mówię, że nie zdarzają się wariaci używający klaksonu zamiast hamulca - ale nie są STANDARDEM. Ogólnie widzę, że ta dyskusja donikąd nie prowadzi: ja mam swoje doświadczenia na drodze, Ty masz inne, zgoła przeciwne, nie ma sensu dalsza dywagacja która racja jest mojsza. Najwyraźniej miasta, w których przyszło nam jeździć znacząco odstają od siebie kulturą jazdy. Miłego dnia.

Odpowiedz
avatar woltomierz
0 0

@niemoja: Już się tak rozpaczliwie nie ratuj. Nie, nie obtrąbili, podobnie jak mnie nikt nigdy nie obtrąbił za normalne zatrzymanie się na Stop, albo na trójkącie. Na obtrąbienie w takiej sytuacji trzeba sobie zasłużyć.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 14

Uważam, że coś musisz robić źle. Przez cały rok, nawet zaraz po zdaniu prawa jazdy, nie usłyszałem tylu klaksownów ile Ty słyszałaś na przestrzeni tygodnia? miesiąca? Coś musisz robić źle. Co do jazdy wolniej niż ograniczenie to przyznaje, że choć nie jestem rajdowcem, tacy ludzie też mi przeszkadzają. Nie umiesz jeździć to tego nie rób. W trakcie zdawania egzaminu na prawo jazdy można nie zdać za tzw. utrudnianie ruchu drogowego, w skład czego wchodzi jazda wolniej niż ograniczenie w przypadku normalnych warunków pogodowych oraz stanie na ulicy podporządkowanej w przypadku gdy jest bezpieczna okazja by włączyć się do ruchu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 10:12

avatar marcelka
4 6

@DziwnyCzlowiek: zgadzam się. I załóżmy, że taka osoba, dajmy na to na terenie zabudowanym (ograniczenie standardowe 50 km/h) jedzie 40 km/h - za wolno, żeby wlec się za nią, za szybko, żeby ją sprawnie wyprzedzić, nie przekraczając jednocześnie tych 50 km/h....

Odpowiedz
avatar Habiel
3 3

@DziwnyCzlowiek: To wbij do Poznania. Poznańska szkoła jazdy jest oparta na klaksonie ;) Nie ważne, czy jest korek, czy pusta droga, czy przychodzi pieszy na strzałce-klakson.

Odpowiedz
avatar Lucka
2 2

@Habiel: No to mamy rozwiązanie zagadki skąd tyle klaksonów - Poznań się kłania :)

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 1

@DziwnyCzlowiek: Zgadzam się, że to zależy od miasta. W Warszawie jeżdżąc L-ką otrąbiają mnie za przestrzeganie przepisów (głównie ustępowanie pierwszeństwa). Na początku myślałam, że naprawdę robię coś źle bo w końcu dopiero się uczę ale mój instruktor mnie upewnia, że jakbym robiła coś nie tak to on by mi powiedział a na śpieszących się nie należy reagować.

Odpowiedz
avatar aegerita
7 15

Ot, logika: idiota prujący setką na terenie osiedla to niech będzie, burak, ale niech no tylko ktoś się zatrzymuje przed każdym znakiem stopu i każdą ulicą z pierwszeństwem, niech jedzie choćby minimalnie poniżej limitu - to zawalidroga, nie nadaje się na kierowcę, prowokuje do niebezpiecznych manewrów i w ogóle jest najgorszym możliwym zjawiskiem na drodze. Efekt stosowania powyższej logiki - 32760 wypadków, 2831 zabitych, 39466 rannych (dane z 2017 roku). No na bank to ci "niepewni" (czytaj: przestrzegający przepisów) powodują śmiertelne wypadki...

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
2 6

@aegerita: A kto ma taką logikę? Z tego co widzę pod tą historia i pod każdą inna o ruchu drogowym, nikt nie popiera piratów drogowych.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 10:46

avatar aegerita
5 9

@DziwnyCzlowiek: Też nie widzę popierania piratów drogowych. Ale widzę krytykę autorki i zrównywanie jej z piratem ["Tak, nie nadajesz się. (...) zrezygnuj z samochodu", "stanowisz zagrożenie"] albo wręcz jako gorszej od pirata ("nie ma nic gorszego na drodze, niż niepewny kierowca"). Jeżeli osoba jadąca zgodnie z przepisami jest taka sama - lub gorsza - od debila kilkukrotnie przekraczającego dozwoloną prędkość, to nic dziwnego, że mamy tyle krzyży przy drogach.

Odpowiedz
avatar Lucka
-1 3

@aegerita: Otóż to

Odpowiedz
avatar Visenna
-5 9

@aegerita: " niech jedzie choćby minimalnie poniżej limitu - to zawalidroga, nie nadaje się na kierowcę, prowokuje do niebezpiecznych manewrów i w ogóle jest najgorszym możliwym zjawiskiem na drodze" No niestety, ale dokładnie tak, ponieważ te nasze limity drogowe są niestety z dupy. Długa prosta droga, z doskonałą widocznością, dwupasmowa, po obu stronach w oddaleniu od jezdni jakieś firmy, zajezdnia tramwajowa, tor gokartowy - czyli ruch pieszych praktycznie żaden. Przejście dla pieszych z sygnalizacją świetlną. I ograniczenie - 50 tylko dlatego że to miasto, bo innego powodu tam nie ma. I tak na większości dróg. Jak jeszcze jakis ... mi się tam wlecze 40, to sorry, ale otrąbienie to najsłabsze, co mam ochotę mu zrobić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 12:43

avatar DziwnyCzlowiek
-1 9

@aegerita: To co napisał Visenna to 100% prawda. Ograniczenie do 50 ona jedzie 40, ograniczenie do 40 ona jedzie 30 no sorry to jest nie wygodne i nie widzę powodu dla którego cały sznur ludzi ma czekać (każdy ma swoje sprawy), aż taka osoba przejedzie. Nie krytykujemy tutaj jazdy zgodne z przepisami tylko również jazdy niezgodnie z przepisami. Czyli poniżej dozwolonej prędkości w normalnych warunkach pogodowych co jest utrudnianiem ruchu drogowego tak samo jak długie bezcelowe czekanie na wyjeździe z podporządkowanej. Tak samo jak wszyscy krytykują piratów drogowych, tak samo wszyscy krytykują zawalidrogi bo jedni ani drudzy nie powinni prowadzić samochodów.

Odpowiedz
avatar Lucka
2 4

@DziwnyCzlowiek: Nie jeżdżę tak dużo poniżej limitu przy dobrych warunkach. Nie wkładajcie mi słów w usta ;)

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 4

@Lucka: O ile zauważyłaś rozmowa przestała dotyczyć Ciebie. Chce tylko powiedzieć, że ludzie tak samo krytykują zawalidrogi jak i piratów drogowych. Właściwie tyle. Wypowiedzieć bezpośrednio do Ciebie umieściłem wyżej. Na marginesie mogę tylko powiedzieć, że liczniki naszych samochodów zawyżają prędkość o kilka km/h Więc jeśli jedziesz nawet 45 km/h tam gdzie dozwolone jest 50 km/h to w rzeczywistości możesz jechać 40 km/h więc jednak jedziesz 10km poniżej dozwolonej prędkości. Chyba, że mówisz o 1km mniej, w takim razie nie było po co w ogóle o tym wspominać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 13:33

avatar GlaNiK
2 8

@Visenna: Absurdy drogowe (odnośnie znaków) można zgłaszać. https://www.motofakty.pl/artykul/zle-ustawiony-znak-drogowy-sprawdz-jak-go-zglosic.html A co do jeżdżenia za wolno, nie raz i nie 2 wlekłem się za kimś jadącym 25-30 km/h przy ograniczeniu 50 przez 3+ km. Trudno, da się przeżyć. Wytłumaczcie mi w czym taki kierowca jest gorszy od traktora, który jedzie z podobną prędkością (chociaż może często jechać szybciej), albo kombajnu? A ile razy się na autostradzie (nie w Polsce) zdarzył traktor przy ograniczeniu 120. Ten to powinien non stop być otrąbiony, tyle że kultura jazdy jest inna. Tego Polakom brakuje, kultury jazdy i zrozumienia innych kierowców. Trąbienie nic nie zmieni, absolutnie nic, co najwyżej wywoła złość i/lub agresje a większość ludzi wie gdzie to prowadzi.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
3 7

@DziwnyCzlowiek: Utrudnieniem byłoby jechanie 30 na 50. Jazda 45 na 50 nie będzie w żaden sposób traktowana jako utrudnienie, popytaj policjantów czy się mylę. "Może wielu z Was stwierdzi, że nie nadaję się na kierowcę, że może za bardzo się stresuję, albo jeżdżę za wolno (bo nie równo z limitem prędkości)" - nie jest równo z limitem prędkości, ale później jest dodane, że czas z google maps jest zgodny (kto tego używa wie jak to działa), więc zgadywanie o ile wolniej jest błędne bo każdy tutaj robi to by potwierdzić swoją teorię, że autorka jeździ dużo poniżej dozwolonej przepisami prędkości. Nie twierdzę, że autorka jest idealna na drodze, staram się Wam pokazać, że nie patrzycie na to obiektywnie w żadnym momencie.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
2 2

@GlaNiK: Kurcze.... Czym się różni osobówka od traktora to Ci tłumaczył nie będę, bo chyba wiesz. Jakbyś codziennie spotykał traktor na trasie z pracy do domu też byś nie był zadowolony. Skoro dołączyłeś swoją wypowiedź akurat do tej dyskusji to przeczytaj wyżej co napisałem - "O ile zauważyłaś rozmowa przestała dotyczyć Ciebie." Przecież komentarz, który wszyscy komentujemy w ogóle nie odnosi się do historii. Tutaj nie mówimy o autorce a ogólnie o zawalidrogach i piratach drogowych. Bo autor komentarza zarzucił nam, że piratów drogowych nikt nie krytykuje z czym się nie zgadzam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 14:21

avatar niemoja
0 4

@Visenna: Taa, ograniczenie do 50/h bo "nie ma innego powodu niż przejście dla pieszych", "ruch pieszych żaden" - tylko na tych przejściach dla pieszych było w 2017 roku ponad 4000 wypadków. Ciekawe, kto je spowodował ... zawalidrogi, jeżdżące 40/h?

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
1 1

@niemoja: Tutaj już chyba musielibyśmy się grubo zagłębiać w analizę tego, na których przejściach najczęściej występują wypadki. Przecież Visenna nie pisał/a o żadnym konkretnym miejscu tylko o tym, że bardzo dużo jest u nas drug na których jest bezcelowe ograniczenie do 50km/h i to akurat prawda.Czemu ma służyć ograniczenie prędkości? Jeśli widoczność jest dobra, nawierzchnia dobra, zabudowań niema to w jakim celu są tam ograniczenia? Bo jakiś Pan zapragnął je sobie tam postawić, innego powodu nie ma. Jeśli do tego na takiej drodze dorzucić osobę, która jedzie 40 to na prawdę idzie dostać szału. Jeśli kończysz pracę o określonej godzinie, ta osoba o tej samej. To codziennie wracając z pracy spotykasz taką osobę, która się wlecze 40km/h w skali miesiąca czy roku tracisz przez tą osobę na prawdę sporo własnego czasu. Przyczepiliście się stając w obronie osób, które łamią prawo utrudniając ruch na drodze. przez takie osoby tworzą się korki. Nie wiem czy jesteście kierowcami czy nie ale jeśli jesteście, to aż dziwi mnie to, że nie wiecie iż takie osoby to też spore zagrożenie w ruchu drogowym i przez nich również powstają wypadki. Dlaczego w mieście jest ograniczenie do 50? Przecież może być i do 30 albo i do 20. 60km/h to zbrodnia niewybaczalna ale 40km/h to już wszystko w porząsiu? No nie w porządku bo tracę na to czas, niszczę hamulce, zwiększam spalanie a co za tym idzie zanieczyszczenie środowiska no ludzie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 15:27

avatar GlaNiK
-1 1

@DziwnyCzlowiek: W sumie racja, zauważyć zauważyłem jednak mi to umknęło. A przez "ona" masz na myśli osobę "zamulającą" a nie konkretnie autorkę. Co do traktora to tłumaczyć nie musisz. Przy czym traktor też potrafi jechać 50 km/h a często jedzie poniżej tego, dużo poniżej. W tej kwestii różni się tylko budową a nie możliwymi osiągami od osobówki. W czasie siewu (tak to się zwie?) i żniw spotykam traktor nawet 2 razy dziennie (do pracy i z pracy). No drażni, ale co zrobić? Nie raz i nie dwa przez taki traktor nie zjadłem śniadania. Osobówka drażni zdecydowanie bardziej, ale nic nie zmienia, efekt końcowy jest taki sam. Na autostradzie strasznie spowalnia, ale po jakimś czasie idzie się na drugi/trzeci pas wbić (czasem po 10-15 km dopiero). Jak jedziesz wąską, kręta drogą przez las to sobie jedziesz i jedziesz, i jedziesz. Trasa zamiast godziny przeciąga się do półtora. Osobiście nie spotkałem się z trąbieniem (ale to ja), podobnie z osobówkami się zdarzało. Dlatego wspomniałem też o kulturze jazdy w Polsce (w odpowiedzi do Visenny). 40 na 50 nie będzie uważane za utrudnianie ruchu (tak myślę, ale mogę się mylić), tak więc i nie będzie łamaniem prawa. Ja się zgadzam, że to nie jest fajne i takim osobom powinno się łopatologicznie czasem tłumaczyć, ale twierdzenie, że łamią przepisy jest na wyrost. Dlaczego w mieście jest ograniczenie 50? W niektórych jest 40, obowiązuje w całym mieście (moje rodzime miasteczko tak miało). W Dublinie ścisłe centrum ma ograniczenie do 30. Ludzie nie trąbią, jeżdżą zgodnie z przepisami. Może zadowoleni nie są ale dostosować się musieli.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lutego 2019 o 15:49

avatar DziwnyCzlowiek
0 2

@GlaNiK: OK. Takie osoby po prostu również stwarzają zagrożenie. Uważam, że 10 mniej jest bardziej niebezpieczne niż 10 więcej. "Otóż wyobraź sobie drogi kierowco, że 10 km/h to 2,78 m/s. Jeżeli jedziesz 80 km/h na drodze, gdzie dopuszczalne jest 90, to kierowca, który cię wyprzedza, by zachować się zgodnie z przepisami, musi jechać najwyżej 10 km/h szybciej od ciebie. Powiedzmy, że bezpieczny odstęp do ciebie i przed tobą to jakieś 10 m. Plus długość samochodu – przyjmijmy 5 m. Łącznie do pokonania odcinek o względnej długości 25 m. A to oznacza, że wyprzedzanie zgodnie z prawem potrwa całe 9 sekund. Na taki manewr potrzeba ponad 200 metrów wolnej drogi!" To jest niebezpieczne moim zdaniem o wiele bardziej niż człowiek, który jedzie 10km ponad dozwoloną prędkość. Uczestnik ruchu jadący 10 kilometrów mniej wymusza na innych uczestnikach by się do niego dostosowali a to już jest zwykłe chamstwo i bycie samolubnym pępkiem świata.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@DziwnyCzlowiek: Ale odbiegasz od tematu. Nie powiedziałem, że to jest bezpieczniejsze mówiłem tylko o przepisach odnośnie utrudniania ruchu. Ciężko mi się też zgodzić z bezpieczeństwem. Twoja argumentacja ma sens, ale tylko przy założeniu, że należy jechać z maksymalną dozwoloną prędkością. Jest to wyjątkowo irytujące, tylko po co się denerwować? Przy prędkości 80km/h po godzinie będziesz o 10 km dalej niż mógłbyś. Przejechanie tego dystansu przy tej samej prędkości zajmie 7.5 minuty. Owszem to aż 7.5 minuty, ale też tylko 7.5 minuty z 1 godziny, o ile dobrze ile to 12.5% godziny. Po to też trzeba planować podróż z marginesem czasu (oczywiście, nie zawsze się da). To wciąż jest irytujące, ale moim zdaniem większe zagrożenie stwarzają nerwowi kierowcy jadący za pojazdem, który porusza się wolniej niż dozwolona maksymalna prędkość. Nie jedna historia była tutaj opisana o takich nerwowych kierowcach siedzących na zderzaku mimo jazdy z maksymalną prędkością dopuszczalną. Tylko nie mów mi o jakimś pośpiechu z dziwnych powodów. Jeżeli jest zagrożenie życia to i tak ograniczenia prędkości będą Cię najmniej interesować, a w razie potrzeby to służby publiczne są też w stanie pomóc.

Odpowiedz
avatar Visenna
0 0

@niemoja: Taa, to ja Ci mówię, że tam wypadku akurat nie było żadnego, trochę tu mieszkam, to i wiem. Naciągać sobie teraz możemy w każdą stronę, a ja nie zamierzam analizować teraz każdego z liczby podanych przez Ciebie wypadków, żeby dojść,czym akurat były spowodowane. Może głupimi pijanymi ludzmi na przykład. Dosyc, ze żaden z nich tego miejsca nie dotyczy..

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@DziwnyCzlowiek: Znowu nie czytasz... Nigdzie nie napisałam, że piratów się nie krytykuje - bo owszem, krytykuje się. Ale w moim komentarzy odnoszę się do tego, że autorkę historii (tudzież każdą osobę, która jedzie poniżej limitu) sporo osób krytykuje BARDZIEJ niż piratów. "Uważam, że 10 mniej jest bardziej niebezpieczne niż 10 więcej." Możesz przybliżyć meandry rozmyślań prowadzących do tego wniosku? Bo kierowca wolniej jadący ma szersze pole widzenia, krótszą drogę hamowania i ogólnie mniejsze szanse posłania kogoś do piachu siłą uderzenia. Jedyne "niebezpieczeństwo", jakie stwarza, to że pirat drogowy będzie próbował go wyprzedzić w głupi sposób, a to nadal pirata wina. Osoby jadące DUŻO poniżej limitu rzeczywiście stwarzają utrudnienie na drodze i za to całkiem słusznie mogą dostać mandat. Natomiast osoby jadące DUŻO powyżej tego limitu stwarzają śmiertelne zagrożenie, którego skutki widzimy codziennie w wiadomościach. I przy wszystkich trupach nadal nie brakuje ludzi, którzy twierdzą, że irytujące opóźnienie (które zabierze mi z życia całe 6 minut, ratunku!) jest gorsze i bardziej niebezpieczne od łamania przepisów (najwyżej kogoś zabije, trudno). Nie przeszkadza mi, jak przytomny kierowca jeździ szybciej, niż znaki pozwalają, o ile zachowuje ostrożność i ogarnia warunki na drodze. Ale nie ma prawa mieć pretensji do tego, kto przepisów przestrzega.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@GlaNiK: Nie mam zamiaru mówić Ci o pośpiechu z dziwnych powodów. Powiem Ci natomiast o tym, że co jeśli na trasie spotkasz X takich kierowców nie jednego? Dlaczego mam tracić jakąkolwiek minutę swojego czasu dla osoby, która sobie tak wymyśliła? Bo tak? Zdecydowanie wolę spotkać na drodze kierowcę, który jedzie 10 więcej, nie boi się prowadzić i jest pewny swoich umiejętności. Niż osobę jadącą o 10 mniej, która jedzie przestraszona i nie pewna. Myślę, że to 10 mniej zupełnie nic nie da osobie, która się boi jeździć i tego nie potrafi. Na drodze gdzie będzie dowolne 90 będzie jechała 80? To dlaczego nie może jechać 50 tam gdzie jest 50? Uważam to za zwyczajną fanaberię kierowcy, który postanawia sobie jechać mniej bo tak. Co do prawa to nie znam dokładnej interpretacji zapisu o utrudnianiu ruchu drogowego. Wiem natomiast, na pewno, że można za to oblać egzamin na prawo jazdy.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@DziwnyCzlowiek: Ale to co piszesz teraz jest zupełnie inną kwestią. X kierowców jadących za wolno? ;-) Oj, naprawdę przyjedź do tej śmiesznej Irlandii na trochę. Ja ich spotykam codziennie. Głównie na autostradzie bo większość czasu na niej spędzam, ale w mieście też. :D Rozumiem Cię i zgadzam się, że tracisz czas niepotrzebnie. Jest to denerwujące, mnie też drażni. Dlaczego nie może jechać 50 na 50? Bo może jest duży ruch, dziurawe pobocze, milion innych rzeczy, które wpływają na tego kierowcę. Mam wrażenie, że większość ludzi krytykujących takie zachowania urodziła się z prawem jazdy, bo przecież oni jak się uczyli to byli od razu super kierowcami z Tobą włącznie. Każdy się kiedyś uczył jeździć, każdy też w jakimś stopniu drażnił innych kierowców swoim zachowaniem na drodze. Wiem, że można oblać za to też egzamin. Sprawa utrudniania ruchu nie jest precyzyjna w przepisach.

Odpowiedz
avatar bareu
0 0

@aegerita tak, na drodze nie ma nic gorszego od niepewnej osoby - bo taka osoba jest nieprzewidywalna. Ktoś napisał o traktorach na autostradzie - w jakim kraju jest to dozwolone?

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@bareu: Pośledź trochę informacje o wypadkach drogowych, zwłaszcza tych śmiertelnych. Jakie są ich przyczyny? Ta straszna niepewność (objawiająca się, według niektórych, jazdą 47km/h przy limicie 50)? Czy może prowadzenie po pijaku, zapier...nie bez zachowania ostrożności, wyprzedzanie w idiotycznych warunkach, wymuszanie, zmęczenie? Ale nie, następna osoba twierdzi, że kierowca niepewny jest gorszy od kierowcy pijanego w trupa, naćpanego po uszy, wyprzedzającego na trzeciego przed zakrętem albo górką, prującego ile fabryka dała przez zamgloną wioskę... No tak, ale przynajmniej ci kierowcy są pewni swoich (kretyńskich) manewrów, to zawsze bezpieczniej :-/ No nie rozumiem tej logiki, próbuję i nie rozumiem.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@GlaNiK: Nie urodziłem się super kierowcą jednak uczyli mnie, że jak jest 50 to jadę 50 i tego, że nie jestem pępkiem świata na drodze. Nawet na samym egzaminie dostałem jedno ostrzeżenie, że mam jechać tyle ile jest dozwolone w danym obszarze - Nie zwróciłem uwagi na znak i na wszelki wypadek jechałem wolniej. Czy 10km mniej coś mi da? Nie wiem o ile zwiększa się czas reakcji jadąc 10km mniej ale zakładam, że nie wiele. Sęk w tym, że ta osoba potrafi jechać więcej, bo przecież na ograniczaniu do 90 jedzie 80, więc 50 też by mogła. Robi to z własnego widzimisie to nie ma nic wspólnego z nauką jazdy. Zaraz obok mojej pracy jest WORD codziennie spotykam na drodze eLki i każda z nich jedzie zgodnie z maksymalną dozwoloną prędkością. Uczysz to się podczas kursu. Jeśli nadal nie potrafisz jechać 50 km/h po 30h nauki, to dokup jazdy a nie pakuj się na drogę. @aegerita: Zgodnie z tym co napisałem wyżej. Ciekawe ile tych wypadków, przez przekroczenie prędkości, zdarzyło się właśnie przez przekraczanie jej by wyprzedzić takiego ślimaka. Tego się nie dowiemy, jednak to co napisałem wyżej obrazuje to jakie zagrożenie sprawia taka jazda i do czego zmusza innych kierowców.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@DziwnyCzlowiek: "Zmusza"? o_O Serio uważasz, że kierowca wyprzedzający to imbecyl bez mózgu i wolnej woli? Taki w ogóle nie powinien dostać prawka... Kierowca jadący rozsądnie poniżej limitu (nie mówię o 40km/h w niezabudowanym przy dobrych warunkach) NIGDY nie stwarza zagrożenia prędkością. Co najwyżej może stwarzać utrudnienie - za co grozi mandat, choć zdaje się w przepisach brakuje uściślenia, od jakiej prędkości kwalifikuje się to na utrudnianie ruchu. Natomiast kierowcy tak strasznie spieszący się, że wyprzedzają nie patrząc na bezpieczeństwo, stanowią realne i śmiertelne zagrożenie. Zagrożenie z definicji jest bardziej niebezpieczne od utrudnienia. A życie jest ważniejsze od oszczędzenia kilku minut.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@aegerita: Nie uważam, że to imbecyl. Natomiast opiszę Ci moją sytuacje z wczoraj. Jadę sobie ja trasę 600 km. Na pewnym odcinku trasy (dwa pasy jeden w jedną drugi w drugą) ograniczenie było do 90. Trafiam Ci ja na takiego gagatka jadącego sobie 80 km/h. Wybacz... może on ma nieograniczony limit czasu ale ja nie. Nie chce się ciągnąć 10h w trasie bo zastanie mnie noc i będę bardzo zmęczony. Natomiast Pan jadący sobie 80 zmusza mnie (bo ma taki kaprys) do tego bym jechał z jego prędkością przez x km i wydłużał znacznie swój czas podróży. Nadarza się okazja by go wyprzedzić. Zabieram się za manewr. Jeśli przeczytasz co napisałem wyżej to dowiesz się, że by go wyprzedzić z dozwoloną prędkością potrzebuje, aż 9 sekund. No ale coż zrobić... jadę ja sobie... 9 sek to kupa czas. Zza zakrętu wyłania się tir. Pan kierowca ani myśli zwolnić bym mógł się wpasować. Przecież on jedzie już 80 km/h nie będzie jeszcze bardziej zwalniał! Co mam robić? Redukcja, pedał gazu i moja prędkość jest znacznie powyżej dozwolonej bo czołówka z tirem mi się nie uśmiecha a ostre hamowanie tez nie jest bezpieczne. Najadłem się strachu, przyznaje. Podsumowując. Ja nie usprawiedliwiam piratów drogowych i przestańcie się o to ciskać bo krytykuje ich tak samo jak wszyscy. Jednak, nie mam zamiaru usprawiedliwiać zawalidróg, którym 10 mniej nic nie da, a jadą sobie w ten sposób jak święte krowy utrudniając życie innym. Ponad to sytuacja opisana wyżej, udowadnia że taki sobie gagatek naraża wszystkich dookoła. Błagam tylko nie piszcie mi, że powinienem się za nim ciągnąć to 80 km/h. On może sobie jechać 80 to ja mogę 90 nie zgadzam się na to by obcy człowiek wyznaczał mi (według tylko i wyłącznie własnego kaprysu) ile mam jechać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lutego 2019 o 10:28

avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@aegerita: Do tego mam jedno na prawdę ważne pytanie. Skoro jedzie 40 to dlaczego nie może jechać do cholery 50? Serio? Myślisz, że to 10 km / h uratuje mu życie? Do tego jeśli poczytasz to dowiesz się, że we wszystkich samochodach liczniki zawyżają prędkość, więc jadąc 60 możesz jechać 50/55 a jadąc 40, w rzeczywistości możesz poruszać się z prędkością 30/35, a to już jest przesada... na rower niech sobie wsiądą jak im taka zawrotna prędkość dupę urywa. Kierowca, który musi poruszać się z prędkością 30-paru km na godzinę, bo inaczej wybucha mu mózg, powinien wrócić na kurs lub w ogóle porzucić myśl o jeździe samochodem.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@DziwnyCzlowiek: Czyli ktoś sobie jedzie ze stabilną prędkością, zgodnie z przepisami (ma prawo jechać trochę wolniej, a 80 w strefie 90 to nie jest jakaś straszną zawalidroga), a Ty najpierw masz pretensje, że się wlecze, bo przecież TY SIĘ SPIESZYSZ, potem decydujesz się na manewr wyprzedzania, bo taki masz kaprys (masz prawo, byle byś zachował środki ostrożności), a potem masz pretensje, że ktoś jedzie cały czas z taką samą prędkością, bo przecież powinien zwolnić? To w końcu jedzie za wolno czy za szybko? Dziwisz się, że jak ktoś jedzie 40, to czemu nie może 50. Tak samo skoro Ty jedziesz 90, to czemu nie możesz 80? Twoje powody do pośpiechu wcale nie są ważniejsze od czyichś powodów do braku pośpiechu. Twoim prawem jest osobę jadącą wolniej wyprzedzić, o ile warunki pozwalają na bezpieczne wykonanie manewru (tak jest zresztą z każdym manewrem). Natomiast znikąd nie dostałeś prawa do poganiania kogoś tylko dlatego, że masz kaprys jechać szybciej.

Odpowiedz
avatar atheo
-5 9

Meh :P Ja tam jeżdżę ok, ciut powyżej przepisowej zawsze, a za zatrzymania na stopie i strzałkach warunkowych trąbią namiętnie. Zazwyczaj albo otwieram okno i wyzywam od łajz, albo pokazuję palec środkowy w geście nieuprzejmości ;)

Odpowiedz
avatar xMiuSx
1 1

Nie widziałam jak prowadzisz więc nie napisze - skończ jeździć, melepeta czy coś w tym rodzaju. Popieram natomiast poszczególne elementy wypowiedzi niektórych. Boisz się? Stresujesz? Masz jakieś wątpliwości? Po takiej przerwie warto wykupić kilka godzin dla zweryfikowania ewentualnych błędów, przypomnienia kilku rzeczy. 2 Lata po otrzymaniu prawa jazdy mimo regularnego jeżdżenia poprosiłam znajomego instruktora o zweryfikowanie pewnych nawyków, czy sobie przypadkiem sama czegoś nie utrudniam. Pociesz się, ja słyszę trąbienie za poprawnie wykonywane manewry. Dla ewentualnych ciekawskich - ostatnio za parkowanie równoległe na drodze jednokierunkowej bo według pana buraka NIE WOLNO mi nawet te 2 metry cofać na jednokierunkowej by zaparkować poprawnie. Sygnalizowałam i kierunkowskazem, i lekkim hmm zawadzeniem tego miejsca by było jasne co chce zrobić. Taaak, za to zostałam strąbiona i zwyzywana.

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
0 2

@xMiuSx: Nie chce wchodzić w kolejną dyskusję pod tym wątkiem więc tylko napiszę co myślę i więcej nie odpisze. 2 metry cofałaś by zaparkować równolegle? Kierowca za Tobą mógł po prostu pomyśleć, że planujesz wykonać zupełnie inny manewr.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
0 0

@DziwnyCzlowiek: parkowanie równoległe tyłem - mówi ci to coś?

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
-1 1

@FlyingLotus: Jasne, że mówi ale nie potrzebuje do niego cofać 2 tery.

Odpowiedz
avatar whateva
0 0

@DziwnyCzlowiek: Zaintrygowałeś mnie. Jak wykonujesz ten manewr czymkolwiek dłuższym od roweru?

Odpowiedz
avatar UBywatel
1 1

poproś doświadczonego kierowcę, tylko takiego mającego pojęcie o przepisach, i niech przejedzie się z Tobą, ponadto zawsze możesz wykupić jazdy doszkalające aby instruktor przeanalizował Twój styl jazdy.

Odpowiedz
avatar Lucka
0 0

@UBywatel: Jeździłam z moim tatą po naszych wiejskich drogach - z techniką nie mam problemów. Trochę stresowałam się jazdą po dużym mieście, dlatego chciałam przetrzeć szlaki nocnymi kursami :)

Odpowiedz
avatar Aluna
1 1

Ciekawe jest również to jak kierowcy traktują innych w zależności od tego jakim autem jeżdżą. Ja jak jeździłam większym lub bardziej sportowym autem nie miałam raczej problemu, natomiast gdy postanowiłam przejechać się matizem to kierowcy trąbili z każdej strony.

Odpowiedz
avatar niepodam
0 0

Albo jeździsz w dziwnych rejonach albo jesteś gorszym kierowcą, niż ci się wydaje. Miałem sytuację bardzo podobną do Ciebie. Prawo jazdy zrobiłem tuż po 18tce. Pierwszy samochód kupiłem mając 27 lat. I poza sytuacjami, gdzie faktycznie zrobiłem coś głupiego nie przypominam sobie, żeby ktoś mnie obtrąbił a jeżdżę po jednym z największych miast w Polsce. Weź kilka jazd doszkalających albo pojeździj z jakimś doświadczonym kierowcą na miejscu pasażera. Niech ktoś cię uświadomi, co takiego robisz źle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

dla Polaka strąbienie to chyba gorsza zniewaga niż obraza całej rodziny...

Odpowiedz
avatar AsianGirl
1 1

Ja jeżdżę codziennie po jednym z większych miast Polski. Nie uważam się ani za super kierowcę, ani za melepetę, raczej utrzymuję poziom przeciętny, taki jak większość. Otrąbiona zostałam w swojej "karierze" nie raz, zwłaszcza na samym początku, kiedy dopiero zaczynałam. Ale 3 sytuacje mnie do dzisiaj irytują. 1. Wjazd na osiedle. By zjechać na moje osiedle, muszę ustąpić jadącym z naprzeciwka prosto i skręcić z drogi w lewo. I jeszcze jedno - wypuścić najpierw wyjeżdżających, bo wjazd jest taki, że jak ktoś wyjeżdża, to ja k... nie mogę wjechać (słupki). Otóż nie ma dnia, żeby jakiś cymbał nie trąbił na mnie, kiedy tam stoję i oczekuję na możliwość wjazdu. Wyjeżdżający bywają nie lepsi. Kierowca jadący z naprzeciwka go puszcza, a ten nic, gapi się na mnie jak cielę w malowane wrota, jakby nie widział kierunkowskazu albo jakbym stała tam i tarasowała przejazd, powiedzmy, dla zabawy. Ci z naprzeciwka trąbią, ci za mną trąbią... koszmar. 2. Ruszanie ze świateł. Wydaje mi się, że dynamikę mam podobną jak wszyscy, albo czasami i lepszą. Jestem już daleko, kiedy kierowca na sąsiednim pasie jeszcze drapie się po tyłku. Dla niektórych to wciąż za wolno. 3. Ustępowanie pieszym. O, tego bardzo nie lubię (trąbienia, nie ustępowania). Żeby uprzedzić komentarze. Dla mnie gwałtowne hamowanie, stanowiące zagrożenie, następuje np. wtedy, kiedy zasuwam 50 km/h i nagle, ni stąd ni zowąd, wciskam hebel do podłogi, bo w ostatniej chwili zauważyłam, że do przejścia zbliża się pieszy. Inna sytuacja ma miejsce, kiedy wszyscy jedziemy 5 km/h, bo jest korek, ciemno, pada żabami, a ja wiem, że na drodze, którą się poruszam, co chwilę są pasy. Specjalnie jadę ostrożnie, żeby mieć możliwość bezpiecznego zatrzymania się. No ale jeśli ktoś siedzi mi cm za zderzakiem, to może mieć problem. Szerokiej drogi życzę. Każdy był kiedyś młodym kierowcą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Żeby wszyscy jeździli jak ty (przepisowo), to wypadków by nie było... Niestety ludzie są tacy, że jak jedziesz przepisowo no i może ku®wa nawet nie dynamicznie, to jesteś melepetą.. a to jest błąd, lepiej jechać nawet jak żółw, może nawet się spóźnić, zatrzymywać się na każdym skrzyżowaniu, ale dojechać całym, zdrowym i bezpiecznie.. a nie pędzić, wku®wiać i ryzykować czyjeś życie, bo uj z życiem pędzącego, ryzykuje na własną odpowiedzialność. Po to są przepisy, aby ich przestrzegać, a nie łamać i robić chaos.

Odpowiedz
avatar leonkennedy
-2 2

Jeśli jazda autem Cię stresuje, bo ktoś trąbi, nie jezdzij. Stres Cię zeżre i pod wpływem nerwów zabijesz siebie, lub kogos

Odpowiedz
avatar Varson
0 0

Widzę że troche się spóźniłęm, ale co tam, w miastach nie jeździ się zgodnie z przepisami, zwłaszcza często są naginane przepisy dot pierwszeństwa, dlaczego? Bo do jasnej cholery gdyby przejeżdżało 1 auto na godzine (mam skrzyżowanie na którym stoje 10 min czasami, mimo ze się wpiepszam, bądź ignoruje pierwszeństwo bo jest miejsce żeby wjechać) to miasto zostałoby sparaliżowane w przeciągu 2 godzin. Zalecam pojechać do centrum Paryża, broń boże jako kierowca, zobaczysz o co mi chodzi.

Odpowiedz
avatar Raveneks
0 0

Może nie na temat, ale przypomniało mi się pewne miejsce. Prawidłowo oznakowany przejazd kolejowy. Stoi Krzyż św. Andrzeja i znak STOP. Tylko pociągi tam nie jeżdżą. Prawie każdy o tym wie. Nic tam nie jechało od lat, tory zarosły. Nie, nie ma ryzyka że pojedzie. Złomiarze dawno już powycinali szyny. No a znak stoi i wg. kodeksu zatrzymać się trzeba :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 marca 2019 o 1:12

Udostępnij