Dawno dawno temu, za siedmioma górami i lasami, czyli jeszcze w czasach kiedy mieszkałam w Polsce z mamą, miałam kota (tego z mojego awatara).
Mieszkałyśmy w bloku, na półpiętrze tudzież wysokim parterze, a kot był wychodzący.
Gorzej niestety było z wchodzeniem, bo wyskoczyć - wyskakiwał z balkonu bez problemu, ale wskoczyć już rady nie dawał.
Niestety, nie dawał się też złapać i sam z siebie nie podszedł jak już był na dworze, więc w ten sposób zostałam zmuszona do sklecenia drabinki.
Wyszła trochę koślawo, ale posłużyła przez kilka miesięcy, aż zaczęła się rozlatywać. Zastąpiłam ją nową, która tym razem wyszła mi jak z taśmy produkcyjnej :-)
Duma z udanego wyrobu trwała jakieś dwa tygodnie. Pewnego pięknego dnia kot wyszedł sobie na dwór, ale zamiast wejść z powrotem zaczął pod balkonem miauczeć. Wyszłam zobaczyć co się dzieje - a tu drabinki brak, z balkonu tylko zwisa smętnie ucięty sznurek, którym była przymocowana.
Przyczepiłam starą i po wejściu kota do domu poszłam do składziku po deseczki na nową.
Kolejna została przymocowana linką do roweru. Niestety, po jakimś czasie ktoś wyłamał po prostu ostatnie kilka szczebelków, by zabrać drabinkę.
Osobiście przegoniłam starszego pana, który szarpał za drabinkę, koleżanka przyłapała jakichś gówniarzy.
Kiedy kot był w domu z reguły podnosiłam drabinkę, utrudniając jej kradzież, ale i tak parę razy musiałam niestety robić nową.
A potem, no cóż, wyjechałam do Anglii.
Za każdym razem gdy przyjeżdżałam, starałam się zrobić dwie albo trzy drabinki, by mama nie miała kłopotu (mama, ze względu na wiek i choroby nie dawała rady podnosić drabinki kilka razy dziennie, za to złodzieje dzielnie dawali radę wyrwać ją z łańcucha rowerowego).
Nie wiem po co komu były takie drabinki, tym bardziej, że na osiedlu ich raczej nie widziałam.
Dzieciaki mogły ukraść dla jaj - do zabawy. Ale stary dziadek? Na podpórkę dla kwiatów? Nie mam pojęcia.
Nie rozumiem takiego złodziejstwa, a nawet nie dało się za bardzo nic z tym zrobić.
Raczej przeszkadzał mu wychodzący kot. Nie pytaj dlaczego, bo to tylko on wiedział. A że nie potrafił gębowo podzielić się swoimi obawami, to kradł kolejne drabinki.
Odpowiedz@Artek610: przez 15 lat?
Odpowiedz@Artek610: Może dlatego, ze wychodzące koty mordują małe ptaki dla zabawy.
Odpowiedz@Grav: Oraz stwarza zagrożenie na drodze, może zaatakować, może wpędzić kogoś z alergią w atak anafilaktyczny, zanieszczyszcza publiczne miejsca, może wpędzić kogoż z fobią w panikę... jeszcze trochę powodów pewnie się znajdzie, te najbardziej oczywiste.
Odpowiedz@Grav: Po pierwsze nie mordują, a zabijają; a po drugie nie dla zabawy
Odpowiedz@LPP: Właśnie dla zabawy, bo nawet nakarmiane koty polują na drobne zwierzęta. Chyba że twoim zdanie jeden! kot wybił całą populację ptaków w Nowej Zelandii bo taki był głodny?
Odpowiedz@Shakkaho: Masz drobną literówkę w komentarzu, powinno być "idiotyczne", nie "oczywiste". A mit o tym że jeden kot wybił całą populację ptaków w Nowej Zelandii jest... Mitem. Niczym więcej. Dowód anegdotyczny to nie dowód.
OdpowiedzWidziałem inne rozwiązanie. Gałąź cienka i sucha. Na tyle gruba że kot wejdzie człowiek już nie. Nie była zamocowana.
Odpowiedz@vezdohan: kot odszedł już do krainy wiecznych łowów, a ja mieszkam w domku z ogródkiem, ale dzięki za radę, może komuś się przyda :-)
OdpowiedzNa dworze, a nie na dworzu. To nie jest regionalizm, to blad jezykowy (https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/na-dworze-czy-na-dworzu;3368.html)
Odpowiedz@bleeee: Na razie upierają się że to błąd, aż w końcu będą musieli taką formę zaakceptować, skoro posługują się nią miliony Polaków i ma ona uzasadnienie logiczne - "na dworze" ma inne znaczenie niż "na dworzu".
Odpowiedz@mooz: Co za bzdura! Tego okropnego zwrotu używa się na Ziemi Krakowskiej od setek lat i nadal nie jest poprawna. “Poszłem” też mówia miliony. Na dworze - na podwórzu. Tu chodzi o odmianę rzeczownika dwór, od którego wzięło się powiedzenie na dworze. Jaki jest argument za odmiana ‘dworzu’?
Odpowiedz@bleeee: Tego okropnego zwrotu używa się na Ziemi Krakowskiej od setek lat i... przez kolejne setki ludzie będą go używali. Jaki argument za używaniem "na dworzu"? Taki że o inny dwór tu chodzi. W Polsce jest wiele słów, które różnie odmieniają się w zależności od znaczenia. Nie popieram, ale rozumiem.
Odpowiedz@mooz: Prosze o wyjasnienie zatem o jaki 'dwor' chodzi, ktory mialby sie odmieniac 'dworzu'. Blad jest bledem. I nie ma uzasadnienia, bo nie pochodzi od innego slowa niz 'dwor', a dwor odmienia sie dworze, a nie dworzu. Koniec tematu.
Odpowiedz@bleeee: Upierasz się tak samo jak osoby twierdzące że nie ma słowa "TIR", jest tylko "zestaw ciągnika siodłowego i naczepy". A ludzie i tak będą mówili po swojemu...
Odpowiedz@mooz: Upieram sie przy zachowaniu poprawnosci jezykowej. Straszne. To, ze ludzie na wsi u moich rodzicow mowia 'poszlem' nie oznacza, ze bedziemy ignorowac w jezyku pisanym te forme.
Odpowiedz@bleeee: Wiesz, tylko że "poszłem" mówi stosunkowo niewielki procent ludzi, natomiast o formie "na dworze" przeczytałem dopiero tutaj na Piekielnych, bo nigdy w życiu jej nie słyszałem na własne uszy - wszyscy mówili "na dworzu".
Odpowiedz@mooz: "Na dworze" a "nie dworzu". Od dziecka tego używam i zawsze było "na dworze". @bleee ma rację @mooz. To, że się używa tego błędnego zwrotu nie oznacza, że będzie on poprawny. Tak samo jest z wziąć. Dużo ludzi mówi "wziąść", chcesz mi powiedzieć, że to też zostanie przyjęte jako poprawne?
Odpowiedz@GlaNiK: Widocznie mieszkasz w innej części Polski, bo w moich rejonach wszyscy bez wyjątku mówili "na dworzu". Niezależnie od tego czy to forma poprawna, czy nie, bardzo wątpię żeby to się zmieniło.
Odpowiedz@mooz: ale z tym Tirem, bezie tak jak wcześniej z rowerem czy z adidasami. nazwa ogólna pochodząca od firmy. dzisiaj wywołasz tylko śmieszność próbując wytykać komuś że używaja słowa rower zamiast, poprawnego "bicykl"
Odpowiedzkiedyś gdy oswajałem dzikiego kota to podłożyłem do balkonu parterowego kawał suchej, na wpół spróchniałej już gałęzi po której kocisko do mnie przychodziło. No i ktoś to drewno mi ukradł. Następny konar, porządny i twardy to wkopałem w ziemię na kilkanaście cm, kamieniami obłożyłem, a górę sznurkiem do balkonu przywiązałem. Nikt już nie zabrał.
Odpowiedz