Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od kilku lat pracuję jako opiekunka dziecięca, opisywałam już tutaj piekielną mamę,…

Od kilku lat pracuję jako opiekunka dziecięca, opisywałam już tutaj piekielną mamę, z którą przyszło mi się zmierzyć w czasie mojej pracy. Dzisiaj opowiem Wam o kilku piekielnościach związanych z zatrudnianiem opiekunek. Więcej będzie o piekielnościach rodziców, bo ich sama doświadczyłam, piekielności niań znam głównie z opowieści.

Piekielności ze strony rodziców:

1. Opieka nad dziećmi jest moim jedynym źródłem dochodu, dlatego zależy mi na tym, żeby pracować legalnie (jedynie przy pracy dorywczej dopuszczam odstępstwa od tej reguły – kiedy jestem z dzieckiem maksymalnie kilka godzin w miesiącu). Chętnie tłumaczę potencjalnym pracodawcom, na czym polega umowa uaktywniająca (specjalny rodzaj umowy dla opiekunek – państwo płaci znaczną część składek, żeby skłonić rodziców i nianie do zawierania legalnych umów). Niestety część rodziców nie chce nawet o tym słuchać i od razu dostaję informację, że jeśli chcę „jakąś umowę”, to oni nie są zainteresowani współpracą. Zawsze mnie to dziwi, ponieważ sama chyba miałabym większe zaufanie do opiekunki, z którą mam podpisaną umowę. Dodatkowo nie trzeba się obawiać, że jakiś „życzliwy” doniesie o nielegalnym zatrudnianiu niani.

2. Rodzice często są zdziwieni, kiedy dowiadują się, że moja stawka godzinowa nie zmniejsza się, kiedy dziecko śpi. Przecież niania wtedy nic nie robi. Owszem, mogę wtedy usiąść i poczytać książkę, ale gdyby dziecko się obudziło, to jestem w pełni gotowa do tego, żeby się nim zająć. Nie mogę sobie wyjść do sklepu czy zaprosić kogoś, żeby poplotkować. Poświęcam mój czas, żeby rodzice nie musieli się martwić o to, czy ich dziecko jest bezpieczne. Potencjalni pracodawcy nieraz próbowali mnie przekonać, że jeśli przyjdę do pracy na 20.00, to wystarczy, że położę dziecko spać i mam na przykład trzy godziny dla siebie, kiedy oni będą w kinie. Stawka niższa o 30-40% w stosunku do mojej zwyczajnej stawki za pracę dorywczą powinna mnie jak najbardziej satysfakcjonować. Wolę jednak w takim wypadku sama wybrać się do kina, niż pracować za półdarmo. Nie mówię tutaj o zwykłych negocjacjach stawki, tylko o nachalnym przekonywaniu mnie, że nie mam prawa oczekiwać normalnej stawki, kiedy dziecko śpi.

3. Posiadam konto na znanym portalu dla niań, mam zaznaczoną minimalną kwotę wynagrodzenia, której oczekuję za godzinę pracy. Podobnie rodzice szukający opiekunki zaznaczają tam, jaką kwotę maksymalnie są w stanie płacić za godzinę opieki. Niestety zdarzają się sytuacje, że na rozmowie kwalifikacyjnej dowiaduję się, że proponowana stawka jest o wiele niższa niż ta zaznaczona przeze mnie i przez rodziców. Bo rodzice myśleli, że jak potencjalna niania pozna ich i ich maluszka, to może zdecyduje się pracować za niższą stawkę. Ręce opadają...

4. Często dostaję telefony od krewnych i znajomych rodzin, dla których kiedyś pracowałam. Bo oni też mają dziecko i potrzebują kogoś do opieki na stałe lub dorywczo. Jeśli akurat mam jakieś wolne terminy, to rozmawiamy o warunkach. I następuje wielkie zdziwienie, kiedy podaję stawkę za godzinę. „Bo Kasia mówiła, że jak u nich pracowałaś trzy lata temu, to płacili ci tyle i tyle za godzinę, a teraz od nas chcesz tak dużo?”. No tak, bo z roku na rok stawki rosną, ja w międzyczasie zdobyłam nowe kwalifikacje i bardziej się cenię itp. I jestem niedobra, bo po znajomości nie chcę pracować za pół ceny.

5. Rodzice (najczęściej mamy), próbują wyprosić na mnie obniżenie stawki argumentem, że jeśli zapłacą mi tyle, ile oczekuję, to oddadzą mi całą albo prawie całą swoją pensję, a wtedy to już lepiej opłaca im się zostać w domu z dzieckiem. Możliwe, ale jeśli kogoś nie stać na nianię, to jaki jest sens w tym, żeby jej szukać? Moje stawki nie są wygórowane. Wiadomo, że starsza pani dorabiająca do emerytury jest tańsza, podobnie studentka, która w opiece nad dziećmi ma niewielkie doświadczenie. Tylko jakość tej opieki także jest wtedy inna.

6. Unikanie tematów związanych z urlopem czy ewentualną chorobą dziecka lub opiekunki. Nie lubię zbywania mnie na zasadzie „to wyjdzie w praniu”. Chcę wiedzieć, ile wolnych dni mi przysługuje, żebym nie musiała się płaszczyć przed rodzicami, kiedy będę potrzebowała iść do lekarza albo do urzędu. Co w przypadku, kiedy starsze dziecko zachoruje i nie pójdzie do przedszkola? Za opiekę nad dwójką dzieci moja stawka godzinowa jest wyższa, czy rodzice to akceptują? Jeśli nie ustalimy takich rzeczy od razu, później wynikną z tego nieprzyjemne sytuacje. Ale rodzicom często nie chce się tego ustalać na pierwszym spotkaniu. A mnie trudno jest podjąć decyzję, czy chcę u nich pracować, skoro nie znam reguł, według których nasza współpraca miałaby przebiegać.

Większość piekielności dotyczy spraw finansowych. Od kandydatek rodzice oczekują często skończonych studiów pedagogicznych, kursów i znajomości języków obcych. Jednocześnie dziwią się, że kandydatki chcą zarabiać więcej, niż wynosi pensja minimalna.


Piekielności ze strony opiekunek:

1. Coś, co słyszę na większości rozmów kwalifikacyjnych: „dobrze, że pani przyszła, bo większość pań się umawia i nie przychodzi na rozmowę, nawet SMS-a nie napiszą, a my czekamy jak głupi”.

2. Są opiekunki, które przychodzą na rozmowę, robią dobre wrażenie i umawiają się na rozpoczęcie pracy któregoś konkretnego dnia. Dopiero tego dnia okazuje się, że nie zamierzają się zjawić, nie odbierają telefonu, nie ma z nimi żadnego kontaktu. A rodzice na ostatnią chwilę muszą szukać kogoś nowego.

3. Podawanie nieprawdziwych informacji dotyczących różnych kwestii. Czytałam o mamie, która przyłapała nianię na paleniu papierosów w czasie opieki, chociaż obiecała tego nie robić. Pani, u której obecnie pracuję, opowiadała mi o poprzedniej opiekunce, która podała nieprawdziwe dane na temat swojej dyspozycyjności. Później przy jednej z rozmów wyszło na jaw, że opiekunka powinna w tym samym czasie zajmować się jeszcze jednym dzieckiem, ale na te dwie pokrywające się godziny zostawia je ze swoją mamą, o czym zatrudniający ją rodzice nie mają pojęcia!

4. Kandydatki gotowe od zaraz podjąć się opieki nad niemowlakiem, poproszone o zmianę pieluszki, nie potrafią tego zrobić i się brzydzą. Nie potrafią też zmienić ubranka kilkumiesięcznemu dziecku – widać, że nie mają żadnego doświadczenia. Bardzo nieodpowiedzialne, bo jeśli chciały się tego wszystkiego uczyć już w trakcie pracy, to mogło się to skończyć źle.

Niania

by Rudut
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar FlyingLotus
25 31

,,Większość piekielności dotyczy spraw finansowych. Od kandydatek rodzice oczekują często skończonych studiów pedagogicznych, kursów i znajomości języków obcych. Jednocześnie dziwią się, że kandydatki chcą zarabiać więcej niż wynosi pensja minimalna." Mam wrażenie, że tak jest nie tylko w branży nianiowej. Już mi się zdarzyło być na rozmowie z pracodawcą, który miał od groma oczekiwań w zamian za najniższą krajową i umowę zlecenie.

Odpowiedz
avatar Rudut
24 24

@FlyingLotus: Na pewno nie tylko w branży nianiowej ;) Ale kiedy szukałam jakichś prac zanim zajęłam się opieką nad dziećmi, to nikt mnie tak bezczelnie nie przekonywał, że powinnam zarabiać mniej niż oczekuję. Albo sami podawali informację, że "na tym stanowisku na start proponujemy pani tyle i tyle" albo pytali o moje oczekiwania i stwierdzali, że im taka stawka pasuje lub że muszą porozmawiać o tym z managerem/kierownikiem/działem finansowym. Zawsze przechodziło to jakoś neutralnie, a nie na zasadzie "proooszę się zgodzić pracować za mniej, bo nasza firma jest taaaka biedna" ;)

Odpowiedz
avatar andtwo
3 7

Wybacz, miał być plus.

Odpowiedz
avatar Bryanka
19 19

@FlyingLotus: Pamiętam, że najdurniejszy komentarz na rozmowie kwalifikacyjnej jaki usłyszałam, to "przecież to pani pasja, więc powinna pani pracować dla samej satysfakcji". I niedoszły pracodawca "zapodał" ten tekst gdy nie spodobała mi się proponowana przez niego stawka (poniżej minimum).

Odpowiedz
avatar bazienka
4 6

@Bryanka: rozumiem, ze pasja mam tez zaplacic czynsz lub za zakupy w sklepie?

Odpowiedz
avatar Tolek
5 19

Tych, którzy nie chcą słyszeć o umowie zgłaszaj jako potencjalnych oszustów zatrudniających nielegalnie. Za takie zatrudnianie na" czarno " powinny być drakońskie kary. No ale żyjemy nie w cywilizowanym, ale : dzikim " kraju.

Odpowiedz
avatar Rudut
14 16

@Tolek: Nie bardzo wiem, jak miałoby to wyglądać. Przecież w takiej sytuacji powiedzą, że się nie nadawałam i mnie nie zatrudnili, a gdyby mnie wybrali, to OCZYWIŚCIE PODPISALIBY UMOWĘ. Nagrywać ich też mimo wszystko nie zamierzam. Jak w praktyce można z czymś takim walczyć, biorąc pod uwagę, że jestem zwykłym szarym ludzikiem, który przychodzi na rozmowę i słyszy, że jak z umową, to oni nie chcą?

Odpowiedz
avatar Tolek
10 10

@Rudut: W skarbówce kochają mieć na kogoś haka w postaci zatrudniania na " czarno". Chyba , że czasy się zmieniły i nie mają odgórnie narzuconych limitów kontroli. A taką nianię i jej pracodawców mają na widelcu.

Odpowiedz
avatar Tolek
12 18

@lowipe: Jestem wrogiem zatrudniania na czarno. Tym bardziej, że nic nie dokładają i maja pewność zatrudniania kogoś odpowiedzialnego i do sprawdzenia do SWOJEGO/SWOICH DZIECKA/DZIECI. Boją się czegoś? A jak się boją, to widocznie mają coś do ukrycia. A donosik na nieuczciwego sprzedawcę czy producenta jest dla Ciebie czymś nagannym ? Postaw się na miejscu kogoś, kto przez takich " wrogów ludu " stracił czas/pieniądze czy nawet zdrowie lub życie?

Odpowiedz
avatar Jaladreips
9 9

@lowipe: zatrudnianie i praca na czarno psuje rynek pracy i tym samym szkodzi nam wszystkim. Trzeba tępić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

Ja dodam jeszcze jedna piekielność, nie wiem czy to nadal popularne wsrod rodzicow, Mieszkałam w dużym mieście wojewodzkim i gdy szukałam pracy jako opiekunka to wiekszość rodzicow miało wymagania, aby opiekunka mieszkała w tej samej dzielnicy, Z racji tego, że mieszkałam w dzielnicy emeryckiej, a nie w tych z wieloma młodymi rodzinami to nie spełniałam podstawowego kryterium, Nie ważne, że miałam bardzo dobry dojazd do praktycznie każdej dzielnicy w mieście, rodzice chcieli opiekunke sasiadke :)

Odpowiedz
avatar Rudut
5 9

@nursetka: Nadal pojawia się to w części ogłoszeń. Mnie też jest wygodniej, kiedy mam do pracy kilka minut spacerkiem, ale bez przesady, da się bez problemu poruszać między dzielnicami i nie musi to sprawiać problemów ani rodzicom, ani niani.

Odpowiedz
avatar vezdohan
28 32

>Rodzice często są zdziwieni, kiedy dowiadują się, że moja stawka godzinowa nie zmniejsza się, kiedy dziecko śpi. Ja rozumiem, dziecko śpi stawka w dół, ale jak dziecko biega, to w górę, w końcu biegające wymaga więcej uwagi, a jak krzyczy lub płacze, to dodatek za szkodliwość.

Odpowiedz
avatar pchlapchlepchla16
17 19

@vezdohan:Dopiero co na FB ("Beka z mamuś na forach" czy coś w tym guście) był zbiorowy rechot z mamuśki, która całkiem serio pytała, o ile zmniejszyć stawkę niani za te godziny, w których dziecko śpi :) Niedługo się okaże, że niania za te godziny ma płacić za przyjemność oglądania słodkiego śpiącego bombelka (ort zamierzony) :)

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
4 4

@vezdohan: A jak zabierasz je na spacer razem z hulajnogą/rowerkiem to stawka wzrasta trzykrotnie.

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
3 5

Kolejna piekielność, jest jeszcze wtedy, kiedy rodzice twierdzą, że możesz dodatkowo zostać ich terapeutą małżeńskim. Oczywiście bez wiedzy współmałżonka.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@Krolewna_z_Drewna: taaaa moja pasja sa prywatne historie obcych ludzi...

Odpowiedz
avatar leonkennedy
2 4

Najgorsza praca to praca z ludźmi, zwłaszcza dziećmi. Różne okazy się trafiają Czasem można trafić super A czasami na szatana z piekła rodem

Odpowiedz
avatar Rudut
5 5

@leonkennedy: Jeszcze nie zdarzyło mi się trafić na "złe" dziecko, problemy zdarzały mi się tylko z rodzicami. Mam na myśli małe dzieci, bo głównie takimi się zajmuję (rozstajemy się, kiedy maluch idzie do przedszkola). Starsze dzieci bywają faktycznie nieznośne, ale to właśnie kwestia wychowania - jeśli rodzice są normalni, to ich dzieci też są zazwyczaj fajne. Tylko raz podjęłam się pracy jako opiekunka starszej dziewczynki (chodziła do trzeciej klasy) i to jedyne dziecko, którego szczerze nie lubiłam - rozkapryszona, przekonana o swojej nieomylności, często zwyczajnie złośliwa. Dlatego wolę młodsze dzieciaki, one jeszcze nie są takie, nawet jeśli rodzice starają się je na takie wychować (świadomie lub nie).

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
2 4

@Rudut: Ja też w swojej prawie jedenastoletniej karierze niani trafiałam głównie na problematycznych rodziców. Piekielne dzieciaki trafiły mi się chyba raz, aczkolwiek moje obecne podopieczne miewają zadatki na małe diablice. Niestety problem nie leży w nich samych, a w dość skomplikowanym kontakcie z ich rodzicami, w braku konsekwencji z ich strony oraz -niestety- braku współpracy ze mną (bo oni wiedzą lepiej, a ja się wymądrzam).

Odpowiedz
Udostępnij