Poprawność polityczna level - spaślak.
Kilka dni temu w DDTVN wyemitowano materiał o otyłości "spowodowanej" chorobą Hashimoto (tarczycy)..
Wiele osób w komentarzach odezwało się, że otyłość, to nie kwestia bycia chorym ani na Hashi, ani na wszystko, co wynaga brania sterydów, nie tyje się od powietrza (jedna delikwentka stwierdziła, że "puchnie od tak" i dlatego na profilu wygląda jak zmutowana orka.
Wszystkie komentarze osób, które odważyly się powiedzieć, że też są chore, a jakoś mają normalne rozmiary zostały usunięte (przez noc z ponad 200 zrobiło się 100komentarzy), a dziewczynę, co napisała, że dzień wcześniej pokazywali gościa bez rąk, który wygrywa zawody kulturystyczne - w sensie, że jak się chce to można, a grubasy twierdzą "że sie nie da" wogóle zbanowali na całym fejsie podobno na miesiąc (nawet nie wiedzjałam, że się tak da).
Więc tak - możecie powiedzieć idiocie, że jest debilem, inwalidzie, że niedorozwojem. Ale nie można powiedzieć grubasowi, że wygląda jak wygląda, bo żre jak prosie, bo zranisz jego uczucia.
Śmiech na sali.
I mówię to jako osoba plus size.
Grubas poprawność polityczna telewizja FB
Ha. Przewidzialem to już rok temu. Wiedziałem w świecie chorej poprawności politycznej dojdzie i do tego.
Odpowiedz@arni90: W sensie do banów na fejsie? Straszne, jak żyć?!
Odpowiedz@cutehulhu: nie koleżanko, ponad połowa Polaków ma nadwagę lub otyłość twierdzisz że wszyscy są chorzy?
Odpowiedz1) Ale po co właściwie wytykać komuś wygląd i jedzenie? 2) Człowiek człowiekowi nierówny. Pod względem ogólnego stanu zdrowia, predyspozycji do tycia, psychiki, motywacji i zamiłowania do ćwiczeń itp. 3) O innych piszesz "zmutowana orka", ale o sobie już "osoba plus size". Aha.
Odpowiedz@starajedza: To jeszcze wiele nie wiesz. Zaburzenia hormonalne (od gospodarki węglowodanowej po przedwczesną menopauzę czy guzy przysadki lub nadnerczy) albo zaburzenia pokarmowe (nietolerancje z niedoborów odpowiednich enzymów/alergie) i tyjesz na diecie 1000 kcal. I za Chiny nie zrzucisz kilogramów bez unormowania ww. zaburzeń, bo co zrzucisz, zaraz odzyskasz. A Salad Story jest niezdrowe.
Odpowiedz@starajedza: Ta, raka też się da wyleczyć, a niektórzy jakoś umierają. Terapia to nie jest zawsze hop siup, u niektórych samo zdiagnozowanie może ciągnąć się miesiącami. Co do kulturystów bez rąk - kurna, jest o takich głośno, bo to jest ewenement. Twierdzenie, że jak jednemu się udało, to wszyscy mogą, to mentalność pani z zusu niechcącej wydać zaświadczenia o niezdolności do pracy.
Odpowiedz@starajedza: Czasem się nie da formalnie. Znajdź w Polsce lek na insulinooporność dla osób z nietolerancją histaminy. Ba! Znajdź w Polsce refundowane leczenie uzupełniające niedobór DAO w histaminozie. Poza tym wcale nie chodziło Ci o leczenie lub nieleczenie, tylko o to, że niemożność nazwania spaślakiem osoby otyłej z powodów hormonalno-immunologicznych jest dla Ciebie "poprawnością polityczną level spaślak" i ubolewasz, że nie można nazwać osoby tak otyłej prosiakiem. Bo o tym jest historia.
Odpowiedz@didja: a mi się wydaje, że chodziło o to, że jest przyzwolenie na obrzucanie obelgami każdego poza grubasem.
Odpowiedz@starajedza: Podjąc leczenie mozna ale to wszystko trwa. Mam nadwagę. Chorobę Hashimoto zdiagnozowano u mnie 2 lata temu, mimo że od 5 czułam, że cos jest nie tak aLE żaden z lekarzy nie uważał, ze powinnam się przebadac w tym kierunku. Po dwóch latach dobierania dawek nadal moje wyniki nie są w porządku a ja tyje przy każdym odstepstwie od diety mimo, że ruszam się sporo więcej niż moje szczupłe koleżanki.Głupie komentarze dotyczace mojej tuszy mnie na szczescie nie ruszają.
Odpowiedz@didja: A czemu chcesz nazywać kogokolwiek spaślakiem czy prosiakiem? Kto daje Ci prawo kogokolwiek oceniać czy go wyzywać? Znam osobę która je bardzo dużo i nie są to warzywa ani zdrowe przekąski i nie tyje, a rusza się niewiele. Gdybym ja próbowała podobnie nie mieściłabym się w drzwiach.Jak wygląda MacDonald nawet nie pamiętam. Będąc osobą zdrową i nie wiedząc jak to jest być na to coś chorym nie masz prawa tego kogoś oceniać, a nikt nie ma prawa nikogo wyzywać.
Odpowiedzo kimś mówisz zmutowana orka, a o sobie osoba plus size?, sama siebie cenzurujesz, ale innym bronisz? mniej hipokryzji, a więcej ćwiczeń :D
OdpowiedzMasz Hashimoto? Albo inne problemy z tarczycą? Insulinooporność? Coś kojarzysz? Zdarzają się sytuacje, w których człowiek tyje mimo zdrowego trybu życia. Znam osoby, które mimo odpowiedniej diety i ruchu nie mogły schudnąć ze względu na zaburzenia hormonalne, pomagały im dopiero odpowiednio dobrane leki. Natomiast zdanie "mówienie inwalidzie, że jest niedorozwojem" jest tak chamskie i niedorzeczne, że brak mi słów...
Odpowiedz@starajedza: Znam dziewczynę,która ma hashimoto. Była bardzo szczupła i zaczęła tyć jako nastolatka. Nie znam drugiej tak zmotywowanej osoby - aktywna, zdyscyplinowana, skończyła dwa wymagające kierunki. Codzienne ćwiczenia na domowych urządzeniach, taniec brzucha kilka razy w tygodniu i inne tego typu aktywności. Nieustanna dieta bez cukrów, tłuszczów itd. Stale pod opieką endokrynologa i dietetyka. I nie jest puszysta ani okrąglutka tylko - po prostu - otyła. Pewnie, zawsze może ćwiczyć więcej i jeść mniej, ale gdzie jest granica?Nie każda choroba jest taka sama, nie każdy dobrze toleruje leki,a pociski takim osobom na pewno nie pomagają.
OdpowiedzPo kawałku z orką przypomniałem sobie, że jedną z największych wad tego serwisu jest brak możliwości zaraportowania wpisu. No chyba, że uBlock mi to wyciął...
Odpowiedz@Zunrin: Chyba tylko komentarze można zaraportować.
Odpowiedz@starajedza: A wiesz, że nawet jedząc rzeczy, na które masz alergię lub przynajmniej nietolerancję związaną z niedoborem odpowiedniego enzymu, możesz przytyć, bo jest to reakcja obronna organizmu przed alergenem? Sprawdź sobie w PubMedzie. Nie mówię, że nikt z otyłych się nie objada, ale przez takie podejście ludzie mają problemy z wdrożeniem odpowiedniego leczenia. I błędne koło się zamyka. Kto się objada, ten się objada; kto tyje "z powietrza" (popytaj, jak zmieniła się waga szczupłych kobiet, które przeszły menopauzę po trzydziestce), ten tyje z powietrza - nad czym tu deliberować? A mówić inwalidzie, że jest niedorozwojem... to trzeba samemu być niedorozwojem. Rozumiem, że Stephen Hawking, jeden z największych mózgów XX wieku, a chorujący na SLA - też był dla Ciebie "niedorozwinięty"? Daj Ci, Boże, połowę jego rozwoju intelektualnego!
OdpowiedzWidzę, że "zmutowana orka" wzbudziła tutaj największą sensację :D Tak, rzeczywiście uregulowanie sytuacji hormonalnej trwa długo i wymaga dużo samozaparcia. Moja mama po zdiagnozowaniu, bujała się ponad dwa lata z ogarnięciem hashimoto, na samym początku nie mogła jeść praktycznie nic. Tylko, że ja też zauważyłam, że jest teraz taka tendencja, że ludzie po zdiagnozowaniu uważają, że skoro mają diagnozę, to znaczy, że są chorzy i to ich usprawiedliwia. Żeby sobie poprawić humor, to można "jechać" po anorektyczkach, bo to przecież wariatki, a w ogóle wszyscy szczupli ludzie mają zaburzenia odżywiania, nie? :P To tak jak w tym dowcipie: "Kobieta jest z wizytą u seksuologa. - Panie doktorze! Mąż mnie nie zaspokaja! - Proszę pani, ja mogę coś pani przepisać, ale może znalazłaby pani sobie kochanka? Maż nie musi o niczym wiedzieć. - Mam już kochanka, panie doktorze, ale on mi też nie wystarcza. - Droga pani, przecież nie musi być tylko jeden! - Szczerze? Mam dziesięciu kochanków, ale to wciąż mało. - Okej, w takim razie przepiszę pani hormony i za dwa tygodnie zapraszam panią do kontroli. Kobieta wraca do domu, kładzie receptę przed mężem i mówi: - Widzisz, żadna ze mnie k**wa, tylko ciężko chora jestem!"
Odpowiedz@starajedza: A weźcie mnie nie wkrówiajcie. Do endokrynologa na pierwszą wizytę czekałam 446 dni. Na USG tarczycy, z adnotacją "pilne" - cztery miesiące. A Wy tak na luziku opowiadacie o leczeniu chorób autoimmunologicznych? Przecież zanim kogoś zdiagnozują, mogą minąć i trzy lata, a w tym czasie stan nadal się pogarsza. Poza tym, ludzie kochani. Co was wszystkich obchodzi, że ktoś jest gruby i od czego? Jak się nie podoba, to sobie popatrzcie w inną stronę. Mnie, na przykład, brzydzi widok kobiety w ciąży, no i co? No i mam problem, nie? Ale nie idę i nie wyzywam jej od wielorybów i kaszalotów, i nie wytykam, że wszystko się jej rozciągnie, obwiśnie, i chłop nie będzie chciał z nią sypiać. A przecież czy mówiłabym coś złego? Sama prawda.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 stycznia 2019 o 18:53
@eulaliapstryk: W żadnym razie nie wypowiadałam się "na luzie" o problemach hormonalnych, więc proszę mi tu nie wciskać. Tak, masz rację. Moją mamę zdiagnozowano w sumie przypadkiem, bo nastąpiło gwałtowne pogorszenie zdrowia, m.in. tycie. Badania trwały mniej więcej rok, a potem ponad dwa lata ustawianie diety i leczenia. Po przetrwaniu tego wszystkiego zaczęła wracać do swojej poprzedniej wagi i ogólnie lepiej się czuć, chociaż na lekach i diecie będzie już do końca życia. Mnie tam zwisa czy ktoś jest gruby, szczupły, wysoki, czy niski. Jestem zniesmaczona gdy ktoś np. ma postawioną diagnozę, że jest np. otyły z konkretnego powodu, więc spokojnie zajada sobie frytki, bo przecież to nie wina frytek, tylko choroby i z tego powodu szuka współczucia i czasami zieje nienawiścią do osób, które mają szybszy metabolizm/są zdrowe. I z takimi osobami niestety głównie się stykam. Do tego pracuję w takim zawodzie, gdzie waga musi być pilnowana, a niekiedy ściśle określona. Kilka razy mieliśmy w pracy sytuację, że ktoś się poskarżył, że jesteśmy nietolerancyjni, bo nie dopuściliśmy do jazdy właśnie z powodu wagi, "a on jest chory, a szczupłych wpuszczacie!". Znam tylko jedną grubszą osobę, która przyznaje, że ma nadwagę, bo zajada fryty i nie chce jej się ćwiczyć, jest tego świadoma, ma z tego bekę, a na dokładkę jest ładną i fajną kobietą.
Odpowiedz@Bryanka: Teraz to ładnie poproszę, żebyś powiedziała, jaki to zawód, bo mnie ciekawość zeżre. :D Możesz? Czy to tajemnica nie na internety?
Odpowiedz@eulaliapstryk: Nie, to nie tajemnica. Kilka razy już na piekielnych o tym wspominałam :) Uczę jazdy konnej, a także zajmuję się całościowym treningiem koni i biorę udział w pokazach.
Odpowiedz@Bryanka: Dzięki. :D No chociaż, tak mi na myśl przyszło, że skoro kiedyś taki, za przeproszeniem, kuń, musiał nieść rycerza w zbroi i sam jeszcze bywał żelastwem obwieszony, to chyba też ładnych parę kilo to miało?... Ile musi ważyć grubas, żeby być za ciężki na jazdę? Bo skoki spadochronowe są zazwyczaj do 120 kilogramów, kiedyś się dowiadywałam. ;)
Odpowiedz@eulaliapstryk: Konie, które nosiły rycerzy w zbrojach były to konie tzw. ciężkie, specjalnie do tego hodowane. Dobry i wytrzymały koń był najdroższą "częścią ekwipunku" rycerza. Przeciętna waga zbroi płytowej to tak między 20-30kg. W Anglii jeździec musi ważyć max. 10% wagi konia z rzędem, w USA jest to 20%. Powyżej tego jest to znęcanie się nad zwierzęciem, zwłaszcza w Anglii zaczęli tego bardzo pilnować i na dużych zawodach organizują ważenie jeźdźców. U nas w stajni jest limit max. 70kg w szkółce, przy pokazach musimy być duuużo lżejsi.
Odpowiedz@Bryanka: Macie naprawde zanizony limit wagowy. Praktycznie dla wysokich osob nieosiagalny chyba ze sa na granicy niedowagi. Tez mieszkam w UK i stadniny w Londynie i pod Londynem maja limit miedzy 80-82kg.
OdpowiedzTwoje 5 kilo nadwagi to nie żadna specjalna nadwaga. Piekielna tutaj jest tylko Twoja ignorancja i wrzucanie wszystkich do jednego worka. Bo o ile tłumaczenia się osób otyłych wyimaginowanymi chorobami to niestety norma, o tyle też jest całkiem spora grupa osób, które w wyniku chorób faktycznie nie są w stanie schudnąć. Przykładem jest moja znajoma, która w efekcie leków i chorób nie była w stanie schudnąć, mimo, że prawie nie jadła. Była okropnie gruba, spchnięta, miała dużą nadwagę. Schudła dopiero po zmianie lekarza, który zamienił jej leki i zalecił odpowiednią dietę przy jej schorzeniach (tarczyca plus insulinoodporna cukrzyca, i chyba coś jeszcze) . O dziwo, zaczęła więcej jeść i schudła. Nie zawsze zbyt duża waga to efekt lenistwa lub obżarstwa., Twoje myślenie jest bardzo płytkie.
Odpowiedz@justangela: Mylisz się. Jej myślenie nie jest płytkie. Jest normalne. Nikt mi nie wmówi, że ponad połowa społeczeństwa (albo i więcej) ma nadwagę z powodu chorób tarczycy, jajników, jąder, jelit, lub z powodu cukrzycy, czy zażywania sterydów, albo innych "tuczących" leków. Owszem, NIEKTÓRE osoby przytyły właśnie z tych przyczyn, ale to są JEDNOSTKI. A teraz kilka takich luźnych przykładzików. Pani Mandaryna Wiśniewska na cukrzycę insulinozależną choruje przynajmniej 10 lat, dobiega czterdziestki... i jakoś gruba nie jest. Michał Jeliński wioślarz, mistrz olimpijski, od lat zmaga się z cukrzycą typu 1 - również szczupły facet. Nie dość, że chorują - to jeszcze odnoszą sukcesy. Pani aktorka Dominika Gwit zaparła się i schudła. Osiągnęła normalną wagę do swojego wzrostu. Nie na długo. Utrzymywanie odpowiedniej diety na stałe ją znużyło i zniechęcało do życia. Po prostu - lubi jeść to co lubi, a jeść lubi ogólnie. Kiedy znowu zaczęła wyglądać jak... no, nieważne, internety zaczęły hejt. No i zaraz okazało się, że pani Dominika jest chora, o czym dotąd nie wiedziała. Znaczy - ma insulinooporność, wolny metabolizm i - oczywiście - problemy z tarczycą. Zapomniała tylko dodać, że te dolegliwości są SKUTKIEM nadmiaru wagi, nie zaś jego przyczyną. A ZWŁASZCZA insulinooporność wymaga utrzymywania stałej, niskiej wagi ciała i odpowiedniej diety. Miałam koleżankę. Bardzo ładna buzia, talenty wokalne, kontaktowa, miła... tylko gruba jak hipopotam. Z powodu "zły metabolizm". Je jak ptaszek, tyje z powietrza, nieszczęśliwa jest, chyba sobie w łeb strzeli, buuuuu... chlip, chlip... Rodzice, ludzie pragmatyczni a zarazem bardzo majętni, mieli już dość tego biadolenia i użalania się nad sobą. Namówili pannę na prywatną operację redukcji żołądka... I stał się CUD. Dziewczę w krótkim czasie "zgubiło" 60 kilogramów. "Jeden z moich kuzynów do trzynastego roku życia był solidnym pulpetem. W sumie - nie dziwne. Wujek gotował rewelacyjnie (ciotka nawet nie wchodziła do kuchni), więc podsuwał rodzinie frykasy, którym ciężko było się oprzeć. Sam był gruby jak wieloryb. I pewnego dnia kuzynek spojrzał na ojca, na siebie, znów na ojca, a potem przysiągł sobie, że nigdy nie będzie wyglądał tak jak on. Słowa dotrzymał. W ciągu pół roku schudł tak, że go w pierwszej chwili nie poznałam. Przypominam, że miał niewiele ponad trzynaście lat." - mój komentarz przekopiowany spod innej historii. Jadę wczoraj tramwajem. Drzwi się otwierają, wchodzi piętnastolatka z młodszą siostrą (jakieś 10 lat) i chyba z babką, sadząc po wieku. Starsza panna - dupsko jak szafa, szerokie udziska, sadło na brzuchu (na oko z 15 kilo nadwagi). Młodsza wygląda jak spuchnięta parówka. Wystający żołąd, napęczniały, nieforemny zad i szorujące o siebie uda. Kończy wcinać hamburgera z Maka. NA PEWNO obie chore na tarczycę. Za kilka lat, jak się za siebie nie wezmą, będą wyglądały jak dwa kaszaloty. Leżę na sali w szpitalu ze starszą panią, która opowiada mi o swojej rodzinie. Wnuczka, lat 19, sportsmenka, liderka w szkole, doznała kontuzji, nie wzięła udziału w zawodach, załamała się, siedziała w domu. Maturę zdała, dostała się na studia, ale teraz jest trochę za tęga. Druga wnuczka, lat 10 - też może trochę za pulchna. No a córka, faktycznie, gruba jest. Jak ja zobaczyłam tę starszą wnuczkę, to uznałam, że jest normalnym grubasem. Ale jak przyszła córka - myślałam, że się przewrócę. Dawno już nie widziałam tak grubej baby. A kobieta ledwo czterdziestkę przekroczyła. Miałam jeszcze okazję obejrzeć zięcia. Też gruby, ale w granicach rozsądku. Pracę miał ruchliwą. Oczywiście, pewnie wszyscy ciężko chorzy na jakieś tam przypadłości. A ja jednak jestem skłonna uznać, że wszyscy żrą, i to żrą nie obiady domowe, tylko tony świństw zamawianych do domu na szybko, typu pizza, chinol/wietnam, albo inne kluchy z sosem. Bo tanio i smacznie. Jako podsumowanie. Dawno temu, kolega moich rodziców wrócił z kilkumiesięcznej delegacji w Stanach. No, jakoś pod koniec PRL to było. Wszyscy go wypytywa
Odpowiedz@starajedza: Daj spokój i nie walcz z wiatrakami... Tu jest taki feminazizm, że Twoje racjonalne komentarze są zakopywane, a komentarz grubaski ubliżającej i śmiejącej się z kobiet w ciąży wyplusowany (swoją drogą, że taka osoba ma czelność wypominać nieatrakcyjność kobietom w ciąży... to chyba z żalu, że nikt normalny jej nie zapłodni). No absurd.
Odpowiedz@T3TRU53K: A gdziw Ty tu "feminazizm" widzisz? Dyskusja dotyczy osob otylych, nie wylacznie otylych kobiet..
OdpowiedzCD li "jak tam jest?". Odpowiedział. "Myślicie pewnie, że tak jak nam tu na filmach pokazują? Wszyscy piękni, szczupli zadbani i bogaci? Gówno prawda. Na ulicach co trzeci przechodzień z mniejszą, lub większą nadwagą, a sporo również normalnych grubasów. Bo nie macie pojęcia ile tam jest zwykłej biedy. Naprawdę szczupli i zadbani są jedynie ludzie zamożni, bo ich stać na zdrowe jedzenie, które tam jest bardzo drogie. Większość wcina marketowe świństwa i "szybką kuchnię"." No cóż, prawda stara jak świat, jesteś tym co zjesz. Powodem otyłości są złe nawyki żywieniowe, wrzucanie do brzucha byle czego, byle dużo i szybko, zajadanie stresów, niechęć i brak czasu na gotowanie w domu, tony przekąsek "pomiędzy" głównymi posiłkami, brak stałych godzin posiłków, nadmierne głodzenie się w dzień i napychanie na noc, a także rozpychanie małym dzieciom żołądków frytkami, hot dogami, pojenie colą i innym świństwem. To wszystko przyszło do nas, owszem, z zachodu - po transformacji. W dzisiejszych czasach, zapewne, zachować figurę jest o wiele trudniej niż w PRL, ale nie ma co zwalać swojej nadwagi na jakieś tam choroby, bo to dotyczy znikomego procenta ludzi, zwłaszcza zaś młodych. Jeśli ktoś naprawdę chce być szczupły - to będzie. Tylko to wymaga wyrzeczeń, dyscypliny, konsekwencji i motywacji.
Odpowiedz@starajedza: przez długie lata sądziła, że się nie da, bo lekarze rozkladali ręce. Dzięki Bogu trafiła do kogoś, kto jej pomógł, ale ile osób nie będzie miało tyle szczęścia /wytrwałości / pieniędzy?
Odpowiedz@Armagedon: nie twierdzę, że połowa społeczeństwa jest chora. Zgadzam się, że większość osób otyłych jest zwyczajnie zbyt leniwa lub zbyt głupia, żeby schudnąć. Niemniej nie można stwierdzić, że każda osoba otyła jest głupia /leniwa, bo są również przypadki (przypadki podkreślam), u których otyłość wynika z choroby i nawet dieta nie pomaga. A autorka wyśmiewa się z takich właśnie, prawdopodobnie chorych, osób i popiera "krytykę" (rzekomo konstruktywną, ale naprawdę chamską), bo przecież otyły = leniwy.
Odpowiedz@justangela: A ja myślę, że nie o to chodzi, ponieważ w historii w ogóle nie ma wzmianki na temat konstruktywnej, bądź niekonstruktywnej krytyki, jest tylko o usuwaniu z forum "niepoprawnych politycznie" komentarzy. "Wszystkie komentarze osób, które odważyly się powiedzieć, że też są chore, a jakoś mają normalne rozmiary zostały usunięte..." Można domniemywać i dywagować, czy te komentarze były chamskie, czy nie, ale do sprawdzenia to już nie jest. Ja rozumiem oburzenie autorki, bo wychodzi na to, że grubasa nie można skrytykować, należy go jedynie pocieszać, dopieszczać, utrzymywać w przeświadczeniu o własnej bezradności - wszystko zwalając na chorobę. A to jest tylko dawanie wsparcia i zielonego światła dla dalszego nabierania wagi. Jeżeli otyły nie ma prawa być krytykowany, bo - być może - jest chory, to dlaczego można krytykować wszystkich innych INNYCH, zwłaszcza zaś tych, u których ewidentnie ta "inność" wynika z choroby. Inwalidów na wózkach, na przykład, bo - zamiast w domu siedzieć - pchają się do autobusu w godzinach szczytu. No i, właściwie, mogę ci odpowiedzieć dlaczego. Bo inwalidzi na wózkach są w zdecydowanej mniejszości. Tak samo jak "roszczeniowe" matki dzieci z zespołem downa, dzieci autystycznych, czy z porażeniem mózgowym. Na ich tle łatwo się dowartościować, więc hejt leci równo. A osoby z dużą, średnią, czy tylko lekką nadwagą są już chyba w większości. Więc, uderz w stół - odezwą się nożyce, bo za krytyką nikt nie przepada. I jeszcze coś. Jeśli gruby jest gruby i mu z tym dobrze - wszelką krytykę powinien w dupie mieć. W końcu nie jest przecież tak, że grubego (tylko z racji jego wagi) nikt nie obsłuży w sklepie, nie przyjmie do lekarza, nie wpuści do kina, nikt się z nim nie zaprzyjaźni, nie zaprosi na domówkę czy na wesele, albo w ogóle nie będzie się do niego odzywał. Tęgie osoby ogólnie są wszędzie akceptowane, lubiane, nikt się z nich nie wyśmiewa, nie wytyka palcem... chyba że ktoś zrobi z siebie dwustukilogramowego potwora sapiącego, spływającego potem i ciągnącego za sobą nieświeży zapach. Jeśli zaś ma kompleksy i mu z tym źle - niech nie jęczy, nie najeża się, nie smędzi, nie szuka sobie wymówek i chorób, nie tłumaczy się, tylko niech coś z tym zrobi. I wiesz co? ZARĘCZAM ci, że jak już podejmie decyzję, zaweźmie się i zrobi z tym "to coś", czyli wagę zrzuci - będzie pierwszym hejterem grubasów, siebie dając za przykład, że "chcieć to móc".
Odpowiedz@Armagedon: zgadzam się z Tobą w całości, przy czym to co miałabym do powiedzenia w temacie to Twoje słowa z ostatniego akapitu. Hejterzy. Hejterzy, którzy byli grubi a schudli. Hejterzy, którzy mają cukrzycę, hashimoto itp i schudli i/lub nie byli AŻ TAK grubi. Hejterzy, którzy pod pozorem dobrych rad (typu "chcieć to móc") wypisują epitety o opasłych orkach. I którzy twierdzą, że ŻADNA choroba nie powoduje otyłości, a KAŻDY grubas jest głupi /leniwy. Wylać wiadro pomyj na kogoś jest bardzo łatwo. Nie usprawiedliwiam wszystkich osób otyłych chorobami, bo wiadomo, że większość z nich jest otyła na własne życzenie. Ale jeśli mówimy o jakiś skrajnych przypadkach (a z kontekstu domyślam się, że o takie osoby chodzi, bo był to program o otyłych chorych, którym nic nie pomagało) to czemu, na litość boską, każdemu się wydaje, że ma prawo do krytyki, uwag i hejtu? A wiedząc jaki rynsztok prezentują ludzie w sieci można się domyślać jakie tam były epitety. Sama autorka dała popis "orkami".
Odpowiedz@Armagedon: "Tęgie osoby ogólnie są wszędzie akceptowane, lubiane, nikt się z nich nie wyśmiewa, nie wytyka palcem..." Eee... nie. :) Owszem, wyśmiewają i wytykają palcem. I wcale nie musisz ważyć 200 kilo, spływać potem i śmierdzieć jak zjełczały majonez. I tak się przypieprzą. Druga sprawa - zawzięłam się, schudłam 60 kilogramów i zdecydowanie nie hejtuję grubasów. Wręcz przeciwnie, mam zamiar ich bronić do upadłego.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2019 o 21:10
Nie wiem co cię drażni w grubych ludziach? Może mówią że tyją z powietrza żeby odp....lili się od nich chamscy ludzie wtrącający swoje nosy w nie swoje sprawy? Proponuję mniej frytek a więcej ruchu bo za chwilę sama będziesz płakać że z pięciu kilo zrobiło się pięćdziesiąt. Z powietrza oczywiście.
Odpowiedz@mru: Widzę, że nie zrozumiałaś historii ;) Autorki nie drażnią grubi ludzie jako tacy, tylko ci, którzy diagnozę traktują jako usprawiedliwienie i pretekst :) Co do ludzi wtrącających nosa w nieswoje sprawy - to było w TV. Jak nie chcesz, żeby ludzie o tobie gadali, to nie idź do TV :)
Odpowiedz@Bryanka: To raczej Ty nie zrozumiałaś: autorkę drażni, że nie można się z otyłych bezkarnie wyśmiewać, bo za to można "banana" na forum dostać. To jest dla niej niesprawiedliwość dziejowa. A czy to pretekst, czy realny problem ... coż, NFZ refunduje CHLO (chirirgiczne leczenie otyłości), więc chyba sprawa nie jest taka prosta.
Odpowiedz@niemoja: A gdzie było napisane, że ktoś się śmiał? Bo historia mówi o tym, że zbanowano ludzi za wyrażenie wątpliwości, a nie za wulgarne komentarze :)
Odpowiedz@Bryanka: Nie udawaj, że nie wiesz, jak takie komentarze tak naprawdę wyglądają, proszę Cię.
Odpowiedz@Ohboy: Nie widziałam tych komentarzy, ty też nie.:) Zawsze i wszędzie trafi się troll, ale z historii wynika, że wykasowano komentarze ludzi z innym zdaniem. Odnoszę się do tego co zostało tutaj napisane. Poza tym jest takie powiedzienie "każdy sądzi według siebie", czyli jak ktoś sam ściemnia, to wszędzie będzie tą ściemę widział :)
Odpowiedz@Bryanka: Mhm, wystarczy przez chwilę pobyć w internecie. Autorka też nie udowodni, że to były normalne komentarze. Pewnie ludziom na interii też się wydaje, że piszą normalnie :)
Odpowiedz@niemoja: Zrzucanie wagi nigdy nie jest sprawą prostą, a im większa nadwaga - tym sprawa trudniejsza. Łatwo i szybko to się tylko tyje. A ponieważ w wielu przypadkach nadmierne objadanie się jest wynikiem zaburzeń osobowości, problemami z psychiką i emocjami (tak samo jak anoreksja czy bulimia, tylko w drugą stronę) na otyłość zaczęto patrzeć z innej perspektywy. Stąd refundacja operacji bariatrycznych przez NFZ. Jest to jednak droga na skróty, ponieważ takie operacje są bardzo ryzykowne, niebezpieczne i nie gwarantują skuteczności. Dlatego powinny być "ostateczną ostatecznością", ale szpitale wykonują je chętnie, bo na tym zarabiają.
OdpowiedzNapisz to jakoś po ludzku, bo tego bełkotu nawet nie chciało mi się do końca czytać.
OdpowiedzInteligentny człowiek zrozumie, że jest różnica pomiędzy powiedzeniem komuś, że jest gruby, a obrzucaniem inwektywami takimi jak "spaślak", "orka", "prosiak". Podkreślam: inteligentny człowiek. Natomiast człowiek prowadzący szczęśliwe i interesujące życie nie wytyka w chamski sposób ludziom ich słabości, tylko stara się raczej ich lubić takimi jakimi są. Zaskoczę Cię - grubi ludzie mają też jakiś charakter i mogą być naprawdę dobrymi osobami, pomimo nadmiaru kilogramów. I nie zasługują na wyzwiska. Nie każdy musi być szczupły, tak jak nie każdy musi znać hiszpański. Samodoskonalenie zasługuje na podziw, niech każdy doskonali się w czym chce.
Odpowiedz@Candela: Otyłość NAPRAWDĘ nie jest niczym dobrym. NA PEWNO nie poprawia wyglądu, w dodatku rujnuje zdrowie. A także poważnie ogranicza wiele czynności życiowych. Dlatego każdy (niemający z wagą problemów) widząc na ulicy "tucznika" będzie się zastanawiał dlaczego do takiego wyglądu dopuścił i czemu nic z tym nie robi. Ale raczej nie powie na głos "hej, gruba świnio, gdzieś ty się tak spasła, do ubojni się wybierasz?". Anonimowy hejt w internecie dotyczy absolutnie wszystkiego, więc trudno się dziwić, że grubasów również. I mam tu na myśli prawdziwe grubasy, a nie osoby z kilku(nastoma) kilogramami nadwagi, bo na to naprawdę nie zwraca się już większej uwagi.
OdpowiedzA to były normalne komentarze, czy może hejt ukryty pod "dobrą radą", moja droga zmutowana orko?
OdpowiedzJestem gruba. Do niedawna sądziłam, że taki mój urok. Tak samo jak "silne mięśnie szczękowe". Badania tarczycy robiłam, a i owszem i zawsze było w dolnym zakresie normy. Tarczyca powiększona, ale w normie. Zimno mi, to się rusz grubasie. Depresja, a bo zima... Latka leciały, a ja już przestałam nawet mówić, że stawy bolą, że jestem w ciągle w dole, że tyję, mimo jedzenia jak 6 letnie dziecko. Od tygodnia biorę płyn Lugola który kupiłam sama. 2 krople na szklankę wody/dobę. "Mięśnie szczękowe" znacznie się zredukowały, schudłam 2,5kg, nie jestem opuchnięta. A podobno sobie tą tarczycę, Q-rwa, wymyśliłam.
OdpowiedzMoja teściowa, sporych rozmiarów, wciąż narzeka, że nie może zrzucić ani kilograma. Ale jak jej mówimy, że przede wszystkim nie może jeść tylko dwóch dużych posiłków dziennie, to niestety do niej nie dociera. I dalej narzeka. Koleżanka miała problemy z hormonami, nagle sporo przytyła. Od roku nie jest w stanie tej nadwyżki zrzucić, mimo, że ćwiczy 2 godziny dziennie (dla mnie masakra). Ale na sugestie, żeby przede wszystkim jadła 5 mniejszych posiłków dziennie tłumaczy, że nie może, bo ma taką a nie inną pracę (robi paznokcie w domu). No to ćwicz dalej i bądź zdziwiona. Znajoma ma Hashimoto, był okres, kiedy sporo przybrała, ale szybko sobie z tym poradziła. Uważam, że większość otyłych ludzi nie ma pojęcia o zdrowym odżywianiu. Na starcie się poddają, bo wydaje im się, że dieta to przede wszystkim ćwiczenia, co jest bzdurą.
Odpowiedz@andtwo: Ale niby czemu nie może jeść tylko 2 dużych posiłków dziennie? Jeśli nie przekracza zapotrzebowania kalorycznego organizmu to może schudnać. Jedzenie min. 5 posiłków to jeden z najczęściej powielanych mitów żywieniowych.
Odpowiedz@Liann: ty tak na serio?? To nie jest mit żywieniowy. Po zjedzeniu posiłku nr. 1, organizm odkłada maksimum, bo wie, że następny posiłek za np. 8 godzin. To spowalnia metabolizm! W momencie, kiedy człowiek je mniejsze porcje, ale częściej i o stałych porach, organizm nie musi odkładać, nie oszczędza na zapas i szybko spala np. śniadanie, bo wie, że za chwilę będzie drugie śniadanie. Albo jesteś otyłą osobą, albo wypowiadasz się na temat, o którym nie masz pojęcia. Albo jedno i drugie.
Odpowiedz@andtwo: spowolnienie metabolizmu powoduje długa, wyniszczająca głodówka, a nie jedzenie dwóch posiłków zamiast pięciu. Ratunku. Ciekawa jestem, jak długo jeszcze będzie pokutował ten mit, że ludzie muszą co trzy godziny ruszać gębą, inaczej umrom. Albo chociaż utyjom.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 stycznia 2019 o 18:26
@andtwo: Tak, ja tak na serio. Organizm nie jest taki głupi jak sądzisz - możesz jeść nawet 1 posiłek dziennie (czysto hipotetycznie, mało kto będzie w stanie przejeść na raz tyle wartościowego jedzenia), ale jeśli dostarczysz mu tyle, ile potrzebuje to nie będzie nic odkładał ani spowalniał. Spowolnienie, tak jak pisze @eulaliapstryk następuje na skutek głodzenia organizmu - tj. dostarczania mu mniej niż potrzebuje na prowadzenie bazowych procesów życiowych. Taka prawda, a Ty co? Specjalista ds. żywienia od siedmiu boleści? Obiły Ci się o uszy chociaż takie pojęcia jak podstawowa i całkowita przemiana materii? Proszę doedukuj się zanim zaczniesz komuś w kwestiach żywienia doradzać - takimi bzdurami możesz komuś krzywdę wyrządzić.
Odpowiedz@andtwo: A jeszcze tak z ciekwości: czy skoro organizm w panice odkłada, bo następny posiłek dopiero za osiem godzin - to czy w nocy też trzeba wstawać i jeść? To jest mechanizm żywienia osesków, niemowląt w fazie intensywnego rozwoju, a nie dorosłego człowieka. :)
OdpowiedzJak dla mnie Twoja wypowiedz to blizej nieokreslony bol dupy.
OdpowiedzA może po prostu niech każdy patrzy na siebie a nie na innych? Irytuje mnie takie podnoszenie własnej samooceny na zasadzie - no ja jestem zajeb*sta bo mam hashimoto i tylko 5 kilo nadwagi a jeszcze jem frytki! Ja mam 20 kg nadwagi i żadnych fizycznych chorób, no i? proszę nazwij mnie spasioną orką, na pewno poczujesz się lepiej.
OdpowiedzOczywiście, że otyłość nie bierze się znikąd. Jednak wpływać na nią mogą różne czynniki, także chorobowe. Załóżmy jednak, że czyjaś otyłość to faktycznie tylko jego zasługa. Dla ludzi wychowanych na ideałach urody Kena i Barbie nie wygląda taki człowiek dobrze, ani pięknie. Pewnie nie jest to też dobre dla jego zdrowia. Czy jednak jest przez to mniej człowiekiem? Czy to, że ma kilka, czy kilkadziesiąt kilogramów za dużo sprawia, że jest gorszym człowiekiem? Czy to odbiera mu prawo do szacunku, do ludzkich uczuć, do życia w społeczeństwie? Nie chcecie mieć z nim nic wspólnego ok, ale po co włazicie komuś z buciorami w życie? W dzisiejszych czasach nie ma znaczenia jakie masz pasje, co potrafisz, jaki jesteś dla innych, jaki przedsiębiorczy jesteś. Ważysz za dużo to każdy chudy, choćby nie wiem jak pusty i brzydki z twarzy i tak ma się za lepszego i co więcej … inni też go z założenia uważają za lepszego od Ciebie. Nikt nie powie: "o ten ćpun z osiedla, a z taką laską się prowadza", ale jak gruby pokaże się z ładną dziewczyną zaraz są komentarze: "jak ktoś mógł się z taką świnią umówić, pewnie na kasę poleciała". Jak wpadliście na to, że grubych powinno się prześladować? A najśmieszniejsze jest to, że przynajmniej połowa z Was, nie za tak w sumie długi czas też będzie gruba! A im bardziej ktoś jest wysportowany, tym większą szansę ma, że go to czeka!
OdpowiedzMam bardzo wyraziste poglądy, zarówno na temat bycia grubym (sama jestem gruba, wiem ze bywa ciężko, 8 ginekologów, 9 endokrynologow, 12 lat błędnego leczenia, 2 lata u dietetyka- sukcesem jest zastopowanie tycia, kazdy kilogram w dol to krew pot i łzy, czesto w piach ale wciaz walczę) jak i szeroko pojetej poprawnosci politycznej (ostatnimi czasy baaardzo mocno przegiętej, zwlaszcza na zachodzie. Ale: Pierwsze primo- mówienie o sobie plus size uwazam za smieszne. Jestes gruby- deal with it. Semantyka nie zrobi z Ciebie chudzielca. Drugie primo - lepiej zapobiegac niz leczyć, lepiej motywowac niz dołować. Bo zrzucanie nadwagi, zwlaszcza duzej to ciężka praca, dolowaniem się wiele nie zdziala. Trzecie primo- poprawnosc polityczna szaleje, zdaje sobie z tego sprawe, niemniej w naszym kraju nadal w tej kwestii mimo wszystko widze wciąż pewne ilosci zdrowego rozsadku. W związku z tym, jako że mówimy tutaj o mediach publicznych i ogolnodostępnych środkach przekazu jakim jest FB- bardzo proszę autorkę o linka (chocby na pw). Jeśli faktycznie zobaczę gam tylko i wyłącznie klepanie po pleckach- pokajam się i przyznam rację, na chwilę obecną zarzucam kłamstwo i próbę wywołania gównoburzy. Ps. Piszę z telefonu, za wszelakie zjedzobe ogonki z góry przepraszam.
OdpowiedzPełen zestaw w Macku plus dietetyczna cola. Tak wygląda odchudzanie ludzi którzy mają nadwagę z własnej winy. Poważnie... Blisko mi do małej orki ale staram się prawie każdego dnia, żeby być szczuplejsza i zdrowszą. Mam zespół policystycznych jajników i problemy z tarczycą. Przez pierwsze kilka lat lekarze nic z tym nie robili bo "wyrosniesz". Gówno... Teraz mam diete, tebletki wspomagające odchudzanie i trening. Przez rok schudłam 4kg. Kur*. Rok katowania się dla 4kg. Żadna chudzinka która wytyka mnie palcami nie wie jak jest ciężko. W tym tempie będę szczupla na emeryturze. Więc pier* się wszyscy którzy mówią, że jak się chce to można dobrze wyglądać.
Odpowiedz@Norwatt: Przede wszystkim - ZWERYFIKUJ DIETĘ. Nie każdy dietetyk to alfa i omega. Nie zawsze ta sama dieta jest dobra dla każdego. Po drugie - odstaw wspomagacze. W niczym, tak naprawdę, nie pomagają. To mit. W dodatku na dłuższą metę szkodzą. Po trzecie - przestań się katować treningami. Zadbaj o normalny ruch na świeżym powietrzu. Powiedzmy nordic walking w odpowiednim dla ciebie tempie, żebyś nie kończyła spaceru z jęzorem na brodzie. (Może to być również jazda na rowerze do pracy i z powrotem, codziennie.) Po czwarte - zapisz się na basen. Nie musisz przepływać 20. długości w pół godziny, zwykła "zabawa" w wodzie też będzie dobra. Taki średnio intensywny ruch pod wodą. Nie masz efektów - spróbuj czegoś innego.
Odpowiedz@Norwatt: A masz trening z trenerem czy trenujesz sama? Bo jeśli sama weź trenera bo robisz sobie krzywdę. Mając problemy z tarczycą, trzeba mierzyć tętno (przy za wysokim spalasz mięśnie a nie tłuszcz) itd. Idź do dietetyka który rozpisze Ci dietę... Przynajmniej spróbuj.
OdpowiedzWedług mnie najbardziej piekielna jest ignorancja autorki. Wrzucanie wszystkich otyłych - tych leniwych i tych pracujących nad sobą - do jednego worka to głupota. Jak już przedmówcy wspomnieli, zdiagnozowanie przyczyny może trwać latami. Dobranie odpowiedniego leczenia - również. A co ze "spaslakami", którzy opierają się wszystkim terapiom? Medycyna zna liczne przypadki, w których żadna metoda leczenia nie jest skuteczna. Co z "grubymi orkami", które wcześniej były ogromnymi wielorybami? Też nie pracują nad sobą? Droga autorko, nie znasz ludzi, ich sytuacji, przez co przeszli, ile wysiłku włożyli w walkę z otyłością, a ich krytykujesz. Wbij sobie do tej pustej makówki, że nie wszystkie przypadki są uleczalne. Obawiam się, że ty jesteś tego najlepszym przykładem.
OdpowiedzTarczycę leczy się min. preparatami jodu. Nie mogę jodu, bo mam na niego alergię. Nie mogę diety, bo mam tyle alergii pokarmowych, ze został mi tylko biały ryż i kurczak z wody. Nie mogę jeść strączków, kasz, błonników, ryb i tym podobnych dziwnych rzeczy. Nie moge diet niskotłuszczowych, bo mam genetyczne problemy z syntezą witaminy D3. Nie moge sportu, bo mam uszkodzone stawy: po złamaniach, kolana po wypadkach i nie mam stawu biodrowego od urodzenia. Do tego dochodzi poważne uszkodzenie kręgosłupa po sześciu operacjach oraz mnogość zrostów, guzy wewnątrz jamy brzusznej, i kilkaNAŚCIe innych schorzeń. I choroby skóry. Ludzie opluwają mnie na ulicy. Matki odsuwają ode mnie dzieci w autobusie. Yay Wg. standardów NFZ jestem zdrowa. Wg. ZUS jestem zdrowa i bez prawa do renty / grupy inwaliczkiej. Moja historia choroby z ostatnich tylko 5 lat to osiemnaście segregatorów. Wg. twoich standardów jestem zmutowaną orką. Opowiedz mi jak to KAŻDY i ZAWSZE może WSZYSTKO. Skoro każdy i zawsze moze wszystko bo jest kowalem własnego losu - czemu jesteś tylko randomem z netu, do tego o durnym nicku, a nie prezydentem stanów zjednoczonych ameryki północnej, hm?
OdpowiedzNo to opowiedz mi co mogę? Śmiało - uracz mnie mądrością randoma z netu, który gunwno wie a i tak się wypowie. Po 10 latach różnych leków, badań i starań, mój prowadzący powiedział krótko - lepiej być grubym i zdrowym, niż dać się zabić dla szczupłości. Więc jestem - grubsza niż popkultura uznaje, za to z najlepszym możliwym w danej sytuacji stanem zdrowia i samopoczucia. A i tak zawsze gdzieś się pojawi taka mała kÜrewka jak ty, która powie mi ze to moja wina.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 stycznia 2019 o 15:17
@cassis: Słuchaj, bo nie nadążam cokolwiek, to ty w końcu jesteś zdrowa, czy niezdrowa? Z tego co piszesz wynika, że praktycznie niczego nie możesz jeść, z powodu braku stawu biodrowego (od urodzenia?) oraz rujnacji narządu ruchu powinnaś mieć przynajmniej umiarkowany stopień niepełnosprawności i jeździć na wózku. Według standardów NFZ NIE MOŻESZ być zdrowa, skoro robiono ci aż sześć operacji kręgosłupa. Chyba nie na piękne oczy, albo dla treningu stażystów. Na alergie też są leki, więc jeśli ich potrzebujesz i lekarz ci je wypisuje - również oznacza to, że dla NFZ jesteś chora. Dla ZUS możesz nie być chora, jeśli nigdy nie pracowałaś i nie odprowadzałaś składek, lub jeśli pracowałaś zbyt krótko (mniej niż 5 lat). Jeśli jesteś zdolna do pracy i pracujesz - ZUS sam z siebie też ci renty nie wypłaci. U orzecznika zawsze możesz wnioskować (a właściwie twój lekarz prowadzący) o ustalenie stopnia niepełnosprawności, a w związku z tym zdolności, bądź niezdolności do podjęcia zatrudnienia. Podpierając się osiemnastoma segregatorami z historiami chorób. Tylko, czy warto, skoro sama twierdzisz, że teraz jesteś w niezłej formie, ponieważ zaprzestałaś dramatycznej walki z nadwagą, która to walka skazywała cię na poważne ryzyko zgonu. Czyli - im byłaś szczuplejsza, tym bardziej chora. Teraz jesteś małą orką, ale czujesz się zdrowo... Tak do końca, to nie wiem o co ci chodzi...?
OdpowiedzTo może być strasznie trudne i niekomfortowe, ale czy bardziej optymalne i korzystne jest nie hejtowanie nikogo? Ani grubego, ani chudego, chorego, zdrowego, rudego, blondyna? Nie można, nawet mimo hejtu anonimowych frustratów, być nawet nie miłym, a zwyczajnie neutralnym, uprzejmym? Dowartościowuj się gdzie indziej.
OdpowiedzPlus size a chora to dwie różne rzeczy. Jestem chora na niedoczynność tarczycy i hashimoto, i jak tylko trochę nie przestrzegam diety zaraz tyję. Szkodzą mi różne rzeczy które zdrowym ludziom nie wyrządzają żadnej krzywdy. Wiem że się da - schudłam już 15 kilo, ale jest to okupione większym wysiłkiem niż musiałaby w to włożyć osoba nie mająca tych problemów, a bez wyregulowanych hormonów, odpowiednio wyregulowanych i dobranych ćwiczeń oraz odpowiedniej diety nie jest to możliwe. Co nie zmienia faktu że powinno się uświadomić o tym społeczeństwo, a nie wmawiać że jest inaczej, a dowody usuwać i traktować banem.
OdpowiedzAutorka mówi o sobie "plus size" mając "maks 5 kilo nadwagi". Mam wrażenie że autorka napisała tę historię tylko żeby czule zabawić się ze swoim ego
OdpowiedzHaha, ale autor jest niedowartosiowany. Rodzice Ci nie wpoili zadnej empatii i dobrego wychowania, a nie "poprawnosci politycznej". Zrzucanie winy na to, ze to poprawnosc polityczna, bo ktos Ci napewno napisal, ze jestes po prostu ch*jem musialo bolec. 5kg to plus size? Chyba w Chinach. Szkoda tylko, ze Tobie jak dorastales nie powiedzial ze jestes idiota bo moze nie pisalbys takich glupot i wsadzal wszystkich do jednego worka. Ja rozumiem, ze Tobie sie WYDAJE, ze rozwiazales zagadke otylosci pod postacia "oni chca byc grubi i sa leniwi i chca sie obzerac", ale kazda inteligentna osoba tak nie mysli, tylko debile. Rozumiesz? Czy przeliterowac? Moge tez zrobic rysunki. Wybaczcie wszyscy, ze znizylam sie do poziomu tego malo rozumnego czlowieka i go obrazilam, ale jak on chce ludziom mowic, ze sa grubi, to ktos powinien go oswiecic, ze nawet przecietnie/srednio madry to on nie jest.
Odpowiedz@Nayka: Po pierwsze - to AUTORKA, nie autor. Po drugie - sądząc po poziomie agresji twojego komentarza sama jesteś w rozmiarze, przynajmniej, 52. Ponadto, NA PEWNO nasz hashimoto, tyjesz od powietrza, a nie zdrowego apetytu. Zgadłam?
Odpowiedz