Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mojej żonie umiera ojciec. Nie jest to nagła choroba, ale trzy miesiące…

Mojej żonie umiera ojciec. Nie jest to nagła choroba, ale trzy miesiące temu sprawa wyraźnie się pogorszyła, padł magiczny zwrot "leczenie paliatywne". Od tego czasu sytuacja pogarsza się z tygodnia na tydzień.

Oczywiście oprócz trudnych emocji są problemy całkiem zwyczajne: karmienie, mycie, pilnowanie 24/7 (jeszcze, dopóki ma siłę obrócić się i jakimś cudem spaść z łóżka mimo balustrady), a do tego znoszenie dzikich faz, bo choroba i leki wpływają na świadomość, a niestety nie zmieniły facetowi charakteru i teraz rodzina, do tej pory opier*dalana za byle co, jest opier*dalana już nawet za wyimaginowane przewinienia.

Jak się czuje ktoś w takiej sytuacji?

Okropnie.

Czy ma głowę do tego, żeby być książką telefoniczną i sekretarką dla koleżanki, która nie umie sobie sama znaleźć potrzebnego numeru w sieci?

Pewnie nie.

Czy ktokolwiek normalny wydzwaniałby do osoby w tej sytuacji z podobną prośbą?

Pewnie nie.

Ale jest kogoś, kogo takie zasady nie dotyczą.

Osóbka tak wrażliwa, że kiedy nam zdechła papuga, ona musiała wziąć lewe L4, żeby odbyć żałobę. Tak wrażliwa, że próby namawiania jej przez pracodawcę, by jednak wzięła d* w troki i zaczęła wypełniać swoje obowiązki uznała za mobbing.

Osóbka tak wrażliwa, że od wczoraj zamęcza moją żonę telefonami i wypisywaniem litanii błagań na messengerze, bo jej zdycha papuga. Żona jedną ręką karmi ojca (pierniczącego coś o wielorybach i Nemo), a drugą opisuje osóbce, co może zrobić, by jakoś ustabilizować stan ptaka.

Osóbka nie znajdzie sobie sama telefonu do weterynarza, sama nie zadzwoni, a na prostą radę "to do przyjazdu weterynarza trzymaj ją w cieple, np. zagrzej worek ryżu w mikrofali i połóż na nim ręcznik, a na ręczniku papugę" reaguje wyciem "Aleeeee błaaagaaaaam, pomóóóóóoż, ja nieee wieeeeem gdzieee mam ryyyyyż!". W końcu papugę ogarnęła dwunastoletnia córka osóbki, bo mamusia nie dała rady otworzyć szafki w kuchni.

Spytacie, dlaczego żona nie powie osóbce, żeby spier* raz na zawsze?
Cóż, też się nad tym zastanawiam. I wiem, że w tej sytuacji powinna mieć dość asertywności, by zapewnić sobie spokój i możliwość spędzenia czasu z ojcem nawet, jeśli ten zalicza właśnie mocny odlot. Chyba tutaj po prostu ja muszę się zająć sprawą.

Dlaczego ja nie nakopię osóbce do ty*łka, żeby miała wreszcie prawdziwy powód do płaczu?
Żona prosiła, żeby tego nie robić.

Coś czuję, że po powrocie żony od rodziców czeka nas poważna rozmowa.

Człek człekowi wilkiem a kiwi

by KoparkaApokalipsy
Dodaj nowy komentarz
avatar Lostsoul
19 19

Dobrze że córka tam chociaż ogarnia :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 20

O matko, L4 bo papuga kolezanki odeszla. Babka przekroczyla granice absurdu.

Odpowiedz
avatar mruk
13 19

No widzisz, i przez brak asertywności Twojej żony rodzą się w Was bardzo negatywne emocje, a po co? A jakby powiedziała, że nie ma czasu rozmawiać i się rozłączyła, każdy byłby spokojny.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@mruk: no właśnie - że nieporadne życiowo miernoty są wśród nas to nic nadzwyczajnego. Ale dać się wykorzystywać przez taką życiową mameję to już zupełnie inny poziom...

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
11 11

Historia piekielna, ale jej otagowanie jest genialne w swoim absurdzie. :D

Odpowiedz
avatar Mantigua
6 8

A ja myślę, że żonie po prostu podświadomie odpowiada to, że ma możliwość oderwać myśli od ponurej rzeczywistości i zająć się bardziej bzdurnymi problemami.Dlatego pomaga koleżance i nie pozwala Tobie jej nagadać. Nie ma co się spinać, w takich sytuacjach ludzie różnie reagują. Najlepiej nic nie sugeruj, tylko wspieraj żonę w tym co robi.

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 3

@Mantigua: no niestety tak nie jest. Chciałabym, ale tak nie jest.

Odpowiedz
avatar Gabs
5 5

Jak mi umierał ojciec, ukojeniem były rozmowy o dupie maryni z kimkolwiek. Zepsuł ci się samochód, kupiłaś nową patelnię, sweterek, kota, psa nosorożca, Zenek chyba rozejdzie się z Zochą? ZA. JE. BIŚ. CIE. Mogłam słuchać, mogłam o tym pogadać, pod warunkiem, że nikt ode mnie nie oczekiwał rozwiązania ŻADNYCH swoich problemów. Nie znam twojej żony, na pewno jest innym człowiekiem niż ja, ale ja na twoim miejscu natychmiast pogoniłam bym tę łajzę od papugi gdzie pieprz rośnie. Również dla twojego świętego spokoju, bo to ty musisz mieć siłę na utrzymanie żony w pionie.

Odpowiedz
Udostępnij