Małe miasto. Grudzień. Lekarz wystawia receptę na szczepionkę dla młodej. Przyjść w lutym. Truptam do recepcji. Nie ma jeszcze zapisów na luty. Dzwonić po nowym roku. Początek stycznia. Dzwonić za dwa tygodnie. Nie ma zapisów na luty. Dzwonię. Nikt nie odbiera. Raz, drugi, dziesiąty.
Idę! Termin recepty się kończy a trzeba dać znać kiedy odbiór. Wchodzę do przybytku zwanym przychodnią. Pytam. Na co panie w recepcji mówią, że nie ma jeszcze zapisów na luty bo NIKT IM NIE KUPIŁ KALENDARZA! Pani w aptece nie mogła uwierzyć w moje tłumaczenie, że nie mam pojęcia kiedy zaszczepią mi młodą bo kalendarza brak.
Śląsk
Autentycznie i bez ironii - rany jak ja szanuję panie rejestratorki za to, że konsekwentnie żadna nie przyniosła własnego kalendarza. To jest coś co powinien zapewnić im ich pracodawca. Trzeba się, kurka, szanować.
OdpowiedzTo ten kalendarz się co miesiąc kupuje, czy na styczeń też nie zapisywały?
Odpowiedz@dayana: Wiele kalendarzy ma miejsce na styczeń następnego roku lub miejsce na "notatki", więc w styczniu mogło jeszcze nie być problemów.
OdpowiedzTruchtam albo tuptam. Nie ma czegoś takiego jak "truptam".
OdpowiedzNo cóż, dobrze mi się wydawało, że już to czytałam. Szkoda, że nowa taktyka odgrzewania historii obejmuje kasowanie komentarzy. agusia012222 Zamieszcza historie od: 12 stycznia 2019 - 21:43 Ostatnio: 5 lipca 2020 - 14:25
Odpowiedz