"Owadzi" sklep.
Kupiłam kilka rzeczy na wyprzedaży. Okazało się, że 2 nie pasują, więc poszłam je zwrócić do sklepu. Oryginalne opakowanie, metki są i paragon zakupu też.
Kasjer informuje mnie, że towar z wyprzedaży nie podlega zwrotowi. Na moje pytanie - od kiedy? gdzie to jest napisane? dodaję też, że nikt mnie o tym nie poinformował, jak kupowałam - twierdził, że nie można i już. Poprosiłam o kierownika.
Przyszła pani i powtarza to, co kasjer. No to proszę o pisemną odmowę zwrotu. Nie otrzymuję jej, zamiast tego rozmawiam z kolejnym pracownikiem (nie spojrzałam na plakietkę ze stanowiskiem) i zostaję poinformowana, że nie ma zwrotów. Mogę zadzwonić na infolinię i jak oni powiedzą, że można, to wtedy mi przyjmą zwrot. Dodała jeszcze, że nie po to są wyprzedaże, żeby przyjmować zwroty.
Oczywiście zadzwoniłam na infolinię i poinformowano mnie, że towar z wyprzedaży również podlega zwrotom. Pani przyjęła też skargę na ten konkretny sklep.
Jako że mam kilka "owadzich" sklepów w okolicy, to poszłam do innego zwrócić towar. Zwrot przyjęto bez zająknięcia…
(Zanim poszłam do sklepu, sprawdziłam ich regulamin zwrotów i jakie warunki trzeba spełnić, żeby móc zwrócić towar).
Edit: Dobra wola sieci sklepów jest taka, że przyjmują zwroty, więc dana placówka sama działała wbrew polityce firmy...
owadzi sklep
Co wy wszyscy macie z tym ukrywaniem nazwy sklepu lub firmy? "Owadzi sklep", "firma z kolorem w nazwie", "niemiecki supermarket"... Coś się stanie jak napisze się normalnie Biedronka, Orange, Lidl, Allegro?
Odpowiedz@mysterde: przyjdzie potwór RODO i ich zje
Odpowiedz@xpert17: Się najpierw dowiedz czym jest RODO i kogo obowiązuje.
Odpowiedz@mskps: się najpierw dowiedz czym jest ironia
Odpowiedz@mysterde: żeby ich potem sądami nie straszyli. Nie raz się zdarzało (zwłaszcza na wykopie) jak ktoś opisał nieuczciwe praktyki jakiejś firmy, to zaraz dostawał listy z pogróżkami od prawników.
Odpowiedz@Jaladreips: Tak, przyślą pogróżki na PW piekielnych...
Odpowiedz@PooH77: Halo? Policja? Proszę natychmiast przyjechać na Piekielnych!
Odpowiedz@PooH77: @greggor: wygląda to tak. Użytkownik X pisze na piekielnych, że firma Y zrobiła coś złego. Właściciel firmy Y odbiera to jako zniesławienie i pomówienie, jego prawnik zgłasza to do prokuratury, a prokuratura wysyła do administracji piekielnych wezwanie by udostępnili dane użytkownika X.
Odpowiedz@Jaladreips: Hahahaha! A w danych na piekielnych jest e-mail założony specjalnie do rejestracji na piekielnych. I żadnych innych dancyh. Chyba że ty podałeś adres, imię wraz z nazwiskami rodowymi do 5 pokoleń wstecz, nr karty kredytowej i nr buta. No, to teraz jest pozamiatane :D!
Odpowiedz@PooH77: Akurat namierzenie kogoś po adresie IP to błahostka. Możesz założyć, że jeśli korzystasz z VPN to jesteś w miarę bezpieczny (ale z tym to też nie tak łatwo). Korzystanie ze specjalnego e-maila nie jest jeszcze żadnym hackowaniem... Z tym, że cała sprawa tkwi w czymś innym. Ludzi łatwo jest zmusić do konkretnych czynności, kiedy się boją. Wystarczy ich prawniczym językiem postraszyć sądem przez maila, o czym pięknie świadczy sprawa strony pobieraczek.pl, który wysyłając użytkownikom takie maile (nigdy nie podejmując się kierowania spraw do sądu), wyłudził po kilkaset złotych od niemałej grupy ludzi. No więc ludzie się boją pisać pewnych rzeczy, bo to już prawie taka legenda, że ktoś, gdzieś został pozwany za pisanie niepochlebnie o jakiejś marce. Tylko jak niby miałby się sklep bronić, gdyby rzeczywiście sytuacja skończyła się w sądzie. To słowo przeciw słowu, nawet z dobrym prawnikiem ciężko by było znaleźć cokolwiek, aby udowodnić rację sklepu. Nie mówiąc już o potencjalnym sprowadzeniu wszystkiego do negatywnego PR. Taka rozprawa skończyłaby się rozgłosem w mediach. Przez to zamiast jednej negatywnej opinii w necie, nagle sklep stałby się złą korporacją, pozywajac szarego Kowalskiego. W skrócie? Ludzie zmieniają nazwy sklepow, bo mają nieuzasadniony strach przed dostaniem maila straszącego konsekwencjami, które nigdy nie zostaną wyciągnięte.
Odpowiedz@Devotchka: Dokładnie, niczym nieuzasadniony strach. A żeby uzyskać czyjś adres dzięki IP nie wystarczy napisać niepochlebnej historii na Piekielnych, żaden sąd nie wyda takiego nakazu.
Odpowiedz@PooH77: nie jesteś zbyt bystry, co? Kolega wyżej ci ładnie wyjaśnił.
Odpowiedz@Jaladreips: *koleżanka
Odpowiedz@Jaladreips: A ty lubisz czytać wybiórczo, co? Nie umiesz analizować tekstu. To jest ten nieuzasadniony strach. Czego się boisz?
Odpowiedz@PooH77: swego czasu na pewną firmę mówiono Sądołów, bo pozwała Piotra Ogińskiego, jutubera kulinarnego za naruszenie dóbr osobistych. Później pozew wycofała po fali negatywnych opinii.
Odpowiedz@vonKlauS: Zawarli ugodę, której nikt nie chciał upublicznić :( Szkoda, bo byłem ciekaw co zrobili. Ze strony pozywającego to był strzał w kolano jak nic. Przestałem kupować ich produkty na dłuuuugo, wielu moich znajomych także. Ale prawdą jest, że Ogiński ich pomówił bo w tym filmiku nagadał takich głupot (elementarny brak wiedzy, mimo iż jest kucharzem), że powinien się palić ze wstydu do dzisiaj.
Odpowiedz@Devotchka: czy taki nieuzasadniony? "nasze państwo" trochę nie dorosło do technologii, i zachowuje się jak słoń w składzie porcelany. jeśli portal lub operator będzie oporny w wydawaniu danych,(z różnych powodów, może być to nawet zbyt angażujące pracowników, środki lub upierdliwe technicznie), to jeśli po drugiej stronie jest prawnik, który będzie się skarżył na opieszałość prokuratury, to ona się w końcu ruszy. I wywróci serwerownię od góry nogami, albo zatrzyma kogoś na 3m-c za utrudnianie. Zatem firmy raczej reagują współpracą. A potem następuje ustalanie, czy pisał to w internecie wnuczek, babcia, dziadek czy mruczek... Jak się kto przyzna, to skończy się na wizycie dzielnicowego. To wszystko sprawia, że sam proces "ustalania" kogo pozwać jest już tak upierdliwy, że czasem już procesu nie trzeba. Oczywiście organa, nie w ciemię bite i będą umarzać, niewykryciem jak się tylko da. A wszytko zależy od determinacji prawników. Patrz historia "pobieraczek.pl" z przed kilku lat - jak to oszuści próbowali zaprząc system prawny RP w celu usankcjonowania ich oszustwa. Nie wiem, nie chce sprawdzać jak aktualnie to działa, bo potem nagle zostaje się "hejterem" - a hejtera to na stos, i wysłali faktycznie policję po jakiegoś typka, bo można było mu przypisać "groźby karalne". ale to był temat polityczny. Jeśli już chce się najeżdżać i iść na noże z jakąś firmą to, wbrew pozorom wygodniej i bezpieczniej jest to zrobić podpisując się imieniem i nazwiskiem i jeszcze lepiej twarzą. Prawnicy wtedy raczej rezygnują, bo spór z takim pieniaczem kończy się kilkunastoma, aż do bólu, pełnymi dowodów filmikami na YT. A proces nijak nie rekompensuje strat, zwłaszcza, gdy przeciwnik jest obwarowany i zdeterminowany, a gawiedź jeszcze go popiera. Wtedy prawnicy są skłonni raczej do zawarcia ugody, za wyciszenie.
OdpowiedzPrzecież sklepy stacjonarne nie mają obowiązku przyjmowania zwrotów, to tylko ich dobra wola. Polecam zaznajomić się z prawem zanim się odwali coś takiego.
Odpowiedz@seledynowyszpieg: właśnie miałem pisać to samo
Odpowiedz@seledynowyszpieg: skoro w regulaminie sklepu jest napisane że można to w czym problem?
Odpowiedz@seledynowyszpieg: chyba nie czytałaś ze zrozumieniem. skoro sklep zgada sie na zwroty jako firma to czemu jakis konkretny punkt dzial a wbrew polityce firmy?
Odpowiedz@seledynowyszpieg: W przypadku ciuchów Biedronka musi. Z racji braku przebieralni.
Odpowiedz@seledynowyszpieg: Coś Ci dzwoni ale nie do końca wiesz gdzie. Przepis stanowi, że zwrotowi nie podlegają towary zgodne z umową. Natomiast jeśli sklep ma w wewnętrznym regulaminie, że takowe zwroty przyjmuje, to jest... UWAGA! PRZYJMUJE! A nie wybiera sobie co danego dnia przyjąć a co nie.
Odpowiedzsprawa ogólnie jest śliska, bo wchodzi tutaj dużo okoliczności i to kaskadowo. najpierw Kodeks Handlowy. - że zwroty tylko jeśli tower z wadami niepełnowartościowy. Regulamin sieci - że zwroty ok, ale zapakowanego i pełnowartościowego. Wyłączenia towarów - które ze względu na przechowywanie lub użytkowanie (temperaturę przechowywania spożywki, czy bielizna, albo nośniki danych) nie nadają się dalej jako pełnowartościowe do sprzedaży; potem jeszcze regulamin konkretnej placówki, o który można się kłócić, skarżyć i procesować, że jest niezgodny z regulaminem sieci, czy reklama, przez co "wprowadza w błąd klienta" - co pozwala odstąpić od umowy zakupu, ale z innych powodów. następnie: wynikające z powyższych, zasady że produkty z promocji/wyprzedaży nie podlegają albo podlegają w ograniczony sposób zwrotowi reklamacji... no to tutaj pozostaje chyba iść tylko do UOKiK, bo jeśli sklep sprzedaje ponad połowę towarów w tym trybie to raczej powszechnie narusza prawa konsumentów. Zwłaszcza nie podając nawet z jakich przyczyn dane towary czy partie są przecenione. Tak samo jak rozdymają listę "wyłączeń" że praktycznie nic nie pozostaje.[ wisi, ostatnio wisiała na kasach, aby nikt nie miał wątpliwości]
OdpowiedzNie rozumiem piekielnosci sklepu. Jak już ktoś napisał, nie mają obowiązku przyjmować zwrotów, ale Biedronka wchodzi rozszczeniowcom w D. W koncu oddałaś ciuchy, złożyłaś skargę i wszyscy są szczęśliwi. Kolejna rzecz, mogłaś zapytać przy zakupie, czy towar podlega zwrotowi. Dlaczego mieliby Cię o tym poinformować sami od siebie ?
Odpowiedz