Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o hipokryzji i głęboko zakorzenionej komunie w głowie mojego ojca. Wiem,…

Historia o hipokryzji i głęboko zakorzenionej komunie w głowie mojego ojca. Wiem, że w tym momencie część osób stwierdzi w komentarzach, że jestem niewdzięcznym gówniarzem, i że narzekam na swojego rodziciela, ale o jego nawykach i zachowaniu można by napisać książkę grubszą od Biblii.

1. Szkoła.

Mój ojciec skończył technikum, po technikum znalazł pracę i jest z tego dumny. Ja poszedłem inną drogą: liceum i studia, od gimnazjum wielokrotnie mówiłem, co chcę robić w życiu. Jednak dla mojego ojca to nie jest argument i jego przekonanie o tym, że teraz to tylko jest praca dla śmieciarzy po jakichkolwiek studiach skutkuje tym, że średnio co dwa dni w domu jest na ten temat awantura.

Samą szkołę ojciec skończył na trójkach. I nie widzę w tym nic złego osobiście, bo nie każdy musi znać się na wszystkim, ale jego ciągłe pretensje do moich ocen, które są "wstydem dla niego" są po prostu nieuzasadnione i żaden argument go nie przekona do tego, że 4 w obecnym czasie w 3. klasie liceum to jest dobra ocena, zwłaszcza z przedmiotów, z których będę pisał maturę. No nie przekonasz i koniec, bo jedyne stwierdzenie, jakie usłyszę, to "teraz to nauczyciele dają wszystko za ładne oczy, a kiedyś to była nauka”.

2. Praca.

Chcę mieć swoje własne pieniądze i nie być ciągle uzależniony od niego. W związku z tym poszedłem jako pomoc do pracy i chodzę regularnie od dwóch lat. Udało mi się odłożyć ładną sumę pieniędzy i stwierdziłem, że teraz czas przygotować się do matury. Nie spodobało się to mojemu ojcu, który na moje argumenty, że to dużo czasu tracę, że to małe pieniądze odpowiada, że może mnie to nauczy szacunku do cudzej pracy (cudzej=jego). Jego praca polega na tym, że siedzi przez 8 godzin na zmianie przed monitorem i gdy wyskoczy alarm, to woła swojego przełożonego, że coś nie działa. I gdyby nie fakt, że co chwila narzeka, jaka to jego praca nie jest stresująca, to nic bym nie wspomniał na ten temat, ale po prostu nie da się wytrzymać tych ciągłych uwag. Co ciekawe, kiedy pracowałem, to ciągle powtarzał, że nie mam żadnych przyjaciół.

3. Pieniądze+ samochód.

Jak już wspomniałem, odłożyłem ładną sumkę pieniędzy. Ojciec jednak stwierdził, żebym dorzucił mu się do samochodu, to wpisze mnie do dowodu i też będę miał SWOBODNY (słowo-klucz) dostęp do kluczyków. I tu jest pewien problem, bo wtedy nie miałem jeszcze prawa jazdy, jednak zaraz po 18. urodzinach to nadrobiłem i zdałem za pierwszym. Ojcu to się jednak nie spodobało, bo samochód, którym jeździł raz w tygodniu, będzie wykorzystywany codziennie.

Kiedy dzień przed egzaminem pokazywał mi, jak jeździ "miszcz kierownicy”, opowiedział mi przez przypadek, że on zdał egzamin dopiero za 12. podejściem. Kiedy wróciłem do domu po zdanym egzaminie, ojciec spalił buraka, siedział do końca dnia w swoim pokoju. Jednak kiedy pojechaliśmy po prawo jazdy do urzędu, mogłem pomarzyć tylko o kluczykach. "To, że zdałeś egzamin, nie oznacza, że umiesz jeździć".

No dobra, skoro twierdzisz, że nie umiem jeździć, to jak zdałem egzamin i jak mam się nauczyć jeździć, skoro nie mam samochodu? "Będziesz jeździł pod moim okiem i jak zobaczę, że umiesz jeździć, to pojedziesz".

Jedyne miejsce, po którym mogę jeździć, to nasze podwórko. Ale nie to jest najzabawniejsze, bo sam on nie jeździł od 17 lat i musiał uczyć się od nowa jazdy i powtarza mi w kółko, żebym nie popełnił jego błędu.

Problem w tym, że na czym, skoro nie mogę nawet pojechać prostą ulicą do przodu i do tyłu?

4. Życie społeczne.

Przez wiele lat nie chciałem mówić o tym, z kim rozmawiam i dlaczego akurat z tym, a nie z tamtym (bo na zdjęciach klasowych można poznać charakter każdego). Kiedy jednak powiedziałem raz, że idę do kolegi na imprezę, ojca krew zalała. I nie chodzi tu o to, że zrobiłbym coś złego, tylko o to, że ja w ogóle do tej pory z nikim nie rozmawiałem i pewnie zmyślam, żeby wyciągnąć kasę. Kiedy argumentacja, że przecież jestem razem z tymi ludźmi w szkole, wracam jednym autobusem, piszemy ze sobą codzienne oparta jest stwierdzeniem "ale nigdy nie byli u ciebie w domu, a ty się do nich wpraszasz, to co o tym pomyślą”, nie ma możliwości jakiejkolwiek rozmowy.

5. Błędne koło hipokryzji.

Mamy samochód, ale nie mogę nim jeździć. Nie mogę nim jeździć, bo nie mam doświadczenia. Nie mam doświadczenia, bo nie umiem nim jeździć. I tak to się kręci, jak opony w polu.

Mam słabe oceny. Są one słabe, bo się nie uczę. Skoro się nie uczę, to gram. Skoro gram, to jestem uzależniony. Skoro jestem uzależniony, to trzeba mi zabrać komputer (laptop), żebym nie grał. Skoro zdaję rozszerzoną informatykę i mam z niej pracę domową, to pewnie jest to wymówka, żeby pograć. Dostaję z tej pracy domowej 4, bo robię tylko część jej na telefonie. Skoro dostaję 4, to mam słabe oceny. I nie przekona się go do tego, że jedno wynika z drugiego.

Nie mam przyjaciół, ale gdy chcę gdzieś wyjść, to słyszę tylko, że powinienem się wziąć za naukę. Kiedy uczę się po 2-3h dziennie, regularnie, to co chwila powtarza, że mógłbym iść do pracy, żeby zarobić, bo moja nauka na nic (według niego) nie wyjdzie. Kiedy pójdę do pracy, to słyszę, że nie mam przyjaciół, bo nikt ze mną nie gada. Kiedy wracałem z koleżanką do domu, ciotka ciotki pociotki widziała to i już kolejnego dnia wszyscy w rodzinie mówili "Klusek ma dziewczynę". Ojciec dostał pi***olca, kiedy zobaczył, jak wygląda ta koleżanka. Stwierdził, że nawet nie umiem sobie znaleźć dziewczyny. Kiedy przyszła do mnie do domu moja dziewczyna stwierdził, że wpływa ona na mnie negatywnie, bo przez nią nie mam przyjaciół...

I tak w kółko do śmierci.

Prosiłbym o to, abyście napisali, jakie argumenty mogą przemówić do rozsądku mojego ojca w 3 ostatnich błędnych kołach. Nie obchodzi mnie wasza opinia ekspertów, jakie to mam życie rodzinne, bo każdy ma inne, proszę o pomoc w dopasowaniu argumentów tak, aby przekonały one osobę w wieku 50 lat do tego, że świat nie jest w pełni taki, jaki się wydaje.

Z góry dziękuję za sensowne odpowiedzi. :)

Hipokryzja rodzina

by ~Klusek123
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar BiAnQ
27 31

O rety. Współczuje Ci teraz bardzo, ale bedą z Ciebie ludzie. Wg mnie do ojca nie dotrze żaden argument. On wie najlepiej.

Odpowiedz
avatar Najlepshy
27 33

W sumie miałem podobnie - było to w latach 70-tych ubiegłego wieku. Pruska dyscyplina na co dzień. Wyprowadziłem się z domu w wieku 19 lat do (wtedy) dziewczyny praktycznie z dnia na dzień. Rok później byliśmy po ślubie (Spoko, córka przyszła na świat 4 lata później, kiedy to już ukończyliśmy oboje studia). I musieliśmy sobie radzić - w znaczym stopniu dzięki Teściom, których traktowałem z większym szacunkiem, niż własnych Rodziców. Dzisiaj to już historia - jesteśmy prawie 39 lat po ślubie, w sumie doszliśmy w życiu do wielu rzeczy, których nie osiągnąłbym pod "troskliwym" okiem Rodziciela... Pozdrawiam i trzymaj się. Na pewno sobie poradzisz!

Odpowiedz
avatar Nayka
26 32

Zadne. Z Twojej wypoowiedzi wynika, ze Twoj ojciec ma niski poziom inteligencji i tyle. To jest zupelnie inne pojmowanie swiata. To tak jakbys chcial przemowic do rozsadku komus, kto jest z dobrych powodow w psychiatryku, no nie przetlumaczysz, zaden argument nigdy nie bedzie dobry, bo sposob rozumowania takiej osoby nie opiera sie na umiejetnosci rozwiazywaniu problemow, znajomowsci faktow, tylko na tym co taka osoba "wie" i "zna" z wlasnego doswiadczania swiata, a przeciez "wie wszystko" "na wszystkim sie zna" "jestem piekny, kiedys to bylo". Ludzie po 30 trudno zmieniaja przekonania (potwierdzone naukowo), jak cos dzialalo do tej pory (zbytnia agresja lub ciagla reprymenda) i Ty bedziesz mial pozniej dobra platna prace, to do tego dojdzie jeszcze "widzisz, jak Cie dobrze wychowalem". Nie martw sie. Jak bedziesz mial narzeczona to bedzie "za ladna", pierscionek "za drogi", wesele "muzyke lepsza bym wybral" itd itd. Moze przeczytaj o Efekcie Krugera Dunninga, to przynajmniej moze bedzie Ci latwiej pogodzic sie z faktem, ze "ten typ tak ma" ;) Widac, ze jestes madrzejszy, to po prostu wykorzystaj to. Facet chyba chcial miec dresiarza za syna.

Odpowiedz
avatar irulax
21 23

Wg mnie, masz znikome szanse żeby cokolwiek poradzić. Nawet jeżeli pokażesz, że masz rację to albo ucieknie, albo wyprze się w oczy. Jedyna rada: olej i rób swoje, niech gada do chce. A jak się tylko trochę usamodzielnisz - to się wyprowadź. Na początek może wynajęta kawalerka z kumplem-studentem lub dziewczyną. I nie łam się. Na początku wygląda strasznie ale jest do ogarnięcia. Później będziesz zadowolony z decyzji. Z drugiej strony: pomijając nałogowców, kto z Twoich znajomych wylądował "pod mostem"? Powodzenia.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
15 17

Nic nie dotrze, niestety

Odpowiedz
avatar LittleM
23 25

Nie przetłumaczysz. Nie ma szans. Ten typ po prostu zawsze ma racje, cokolwiek nie zrobisz. Wyprowadź się jak najszybciej, bo nawet mieszkanie w najbardziej dziurowatej stancji w całym mieście będzie dla ciebie zdrowsze. Tylko nie oczekuj przeprosin/akceptacji, jak już zaczniesz sobie radzić. Zawsze okaże się że coś jest nie tak, a informatyk, to nie jest prawdziwa praca. Wiem z własnego doświadczenia.

Odpowiedz
avatar sapphire101
26 26

Jakie argumenty? Wyprowadzić się. Przykro mi, ale taka prawda. I to nie jest tak, że Twój ojciec jest najgorszy na świecie - to są błędy wychowawcze, których zapewne on sam doświadczył i teraz to wszystko powiela i tak na prawdę tutaj jest błędne koło. Kiedyś zapewne ktoś krytykował każdy jego krok, zatem on dzisiaj robi to samo, nawet nie mając świadomości tego (lub - co gorsza - ją ma i nic z tym nie robi). Twoja rodzina wcale nie jest wyjątkowa – zupełnie na serio, wiele rodzin ukrywa taką patologię, bo według mnie to nic innego jak patologia właśnie. Miałam podobnie „jak to dostałaś DWÓJKĘ, ja to miałem same trójki” (no tak, tylko wtedy system zaczynał się od „dwójki”); „nie możesz jeździć samochodem, bo się ubrudzi” (tak, SERIO, lepiej iść w deszczu przez 2km niż ubrudzić samochód :P), „nie możesz wyjść” (no bo jak to tak o tej godzinie, o której ty wrócisz!), „ale jak to na studia!?” (ja to mam technikum i pracę mam). Najlepiej to wszystko obrazuje: -Mamo dostałem, trójkę! -Lepiej byś się uczył, Adaś dostał czwórkę! ------za kilka dni------ -Mamo dostałem trójkę, ale Adaś dostał dwójkę! -Ty nie patrz na innych, patrz na siebie! Jesteś pełnoletni, to jest Twoje życie. Im wcześniej wyrwiesz się z tej toksycznej rodziny, tym większa szansa, że sam nie będziesz powielać błędów swojego ojca w przyszłości ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2019 o 8:42

avatar Nayka
14 14

@sapphire101: U mnie bylo, "jakto trojka" "u mnie byly same piatki" i pasem az do blagania na kolanach o przestanie. Oczywiscie klamal i ja mu tez nawet jak mialam 10 lat nie wierzylam, ale matka dopiero jak doroslam mi potwierdzila, ze ledwo szkole zdal.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2019 o 8:57

avatar Nayka
13 13

@sapphire101: O rety, to "nie patrz na innych, patrz na siebie"... to u mnie bylo "nie porownuj sie do najgorszych tylko do najlepszych", bo na 20 osob w klasie, 12 dostalo pale, 4 dostalo trojke (w tym ja), 3 dostaly czworke, a jedna piatke. No i chcialam sie pochwalic ojcu....... No normalnie nie wygrasz. Wyprowadzka u mnie nastapila pozno i daleko (bo inny kraj), bo jednak zadnej pewnosci siebie nie mialam i dopiero maz mnie z tego wyciagnal. Ja myslalam zawsze, ze jestem po prostu glupia, bo tyle tego za dziecka slyszalam, to nawet sie nie staralam. A teraz jestem na studiach dziennych za granica i same 5tki. On jest nadal przekonany, ze to dzieki jego wychowaniu i cytuje "w koncu moge powiedziec ze mam corke bo takto sie nie mialem czym chwalic". W sumie moze kiedys napisze o ojcu, bo sporo tego.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2019 o 9:13

avatar sapphire101
14 14

@Nayka: Taaaa, "świetne oceny" ojca to wychodzą dopiero jak znajdziesz stare świadectwo i widzisz jak jechał na trójach przez 3/4 edukacji... A może to był taki ich wypaczony sposób "motywacji"?

Odpowiedz
avatar irulax
11 11

@Nayka: Mogę tylko współczuć kontaktów z rodziną. Jeżeli (tfu tfu) zdarzy się coś gorszego w Twoim życiu będzie klepał: wiedziałem, że ona niczego nie osiągnie. Jeżeli się powiedzie - będzie rozpowiadał: to dzięki mnie wszystko jej się udało i ma "psi" obowiązek odwdzięczać się do końca życia. Niestety, widziałem kilka takich przypadków. A może znajdziesz rozwiązanie? Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Nayka
8 8

@irulax: No rozwiazaniem byla wyprowadzka do innego kraju, haha. Bardzo pomoglo, bo co mi tam, co o mnie mysla ludzie, ktorych on zna i im rozpoowiada, ja ich nie znam i nie maja wplywu na moje zycie. A w rodzinie kazdy wie jaki jest, wiec moze sobie pogadac, bo nikt nie bierze tego na powaznie. I teraz mamy sporadyczny kontakt, dla mojego spokoju, napsuje mi krwi jeden dzien jak zadzwoni, ale jak sie rozlacze, to nastepnego dnia do mnie nie przyjedzie z awantura. :)

Odpowiedz
avatar JW3333
9 9

Człowiek w wieku dwudziestu paru lat ma już w pełni ukształtowany model osobowości, zainteresowań i inteligencji. Może zrobić nieznaczne pozytywne postępy albo duże negatywne (np, wpaść w nałóg, zostać przestępcą it.), natomiast nie oczekuj cudów i radykalnej zmiany sposobu myślenia czy wartości od 50-latka. I nie tu, się nie da nie komentować zycia rodzinnego, ponieważ to w życiu rodzinnym wychodzi jacy ludzie są, trudno coś zmienić nie zmieniając tego zycia. U mnie zmiana w postrzeganiu rodziców przeze mnie oraz mnie przez rodziców nastapiła tak naprawdę po wyjściu z domu i potem - jeszcze większa - po pierwszym dziecku. Być może gdybyś jasno powiedział np. to jest moja dziewczyna, biorę to na poważnie, planujemy ślub gdy tylko będę mógł - to wtedy ojciec zobaczy w tobie niezależną jednostkę, a nie tylko coś, co może cały czas kształtować i wpływać. Albo tak powiedz - po studiach mam widoki na pracę w innym mieście, planuję tam wyjazd, ojciec na to łe jezu marnujesz życie, a Ty ze spokojem, że to jest Twoje zycie i Twoje plany i niech się stary przyzwyczaja. Nigdzie nie piszesz o Mamie, przepraszam za ten wtręt - ale inaczej się nie da - myśle że tato bardzo zawłaszcza sobie Twoje zycie po stracie / odejściu mamy, i na to nie widzę mozliwości rozmowy - musi się skonfrontowac z tym, ze Ty i tak w końcu się wyrwiesz spod jego kontroli. Powodzenia, cokolwiek zrobisz!

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
10 12

Ja mam rade! choć nie do końca taką jakiej szukasz. 18 lat skończyłeś, pracę od 2 lat masz. Wyprowadź się, jesteś przecież dorosłym facetem. A ojca to raczej powinno być Ci po prostu żal.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2019 o 10:04

avatar mru
8 8

Nie przetłumaczysz.... po prostu rób swoje i staraj się mieć wywalone.

Odpowiedz
avatar singri
9 11

Skąd ja to znam... Zawsze wszystko źle, zawsze nie tak, ty do niczego nie dojdziesz... Jedyna rada, choć już tu padła - wyprowadzka i urwanie kontaktu.

Odpowiedz
avatar andtwo
8 8

Mój teść też jest bardzo trudną osobą (dla mnie złoty człowiek, ale dla żony i swoich dzieci, które w rodzinnym domu dawno nie mieszkają...). Teść nie zwróci nawet malutkiej uwagi tylko mojemu mężowi. Mąż mu pomaga w bardziej skomplikowanych sprawach/ naprawach. A że teść- psuja, to często potrzebuje męża pomocy i po prostu lepiej się z nim nie kłócić. Więc jedyną radę, jaką mam, to w jakiś sposób uzależnić ojca od siebie. A tak to zgadzam się z innymi komentarzami. Tłumaczenie, przedstawianie dowodów racji nic nie dadzą.

Odpowiedz
avatar Mumei
10 10

Jakie argumenty mogą do niego trafić? Moim zdaniem żadne, jedynie czyny. Zdaj maturę, dostań się na studia, znajdź pracę i wyprowadź się. Najlepiej nie mów mu gdzie mieszkasz i tyle. Krew go zaleje, pewnie się obrazi, ale musisz wziąć go cierpliwością. I tak na marginesie, gdzie matka w tym wszystkim?

Odpowiedz
avatar glan
7 7

Tak jak wszyscy piszą - żadne argumenty go nie przekonają bo jego działanie nie opiera się na logice tylko na emocjach. On po prostu musi być górą w każdej sytuacji. Co powinieneś zrobić: 1. Dbaj o siebie, rób wszystko żeby się usamodzielnić i wyprowadzić. Skoro byłeś w stanie sam zdać prawko to masz duże szanse dobrze sobie poradzić w samodzielnym świecie. Musisz odłączyć się od ojca. 2. Zaakceptuj fakt, że nie możesz zmienić drugiej osoby, nawet ojca. On będzie jaki chce być. To nie Twoje zadanie zmieniać innych ludzi. 3. Koniecznie przeczytaj książkę "Toksyczni Rodzice" autorstwa Susan Forward.

Odpowiedz
avatar Grav
10 10

Jeśli chodzi o samochód - zażądaj zwrotu pieniędzy i odpisz się od dowodu rejestracyjnego, a potem kup sobie swój i nie będziesz musiał nikogo pytać o zdanie.

Odpowiedz
avatar Gabs
10 10

Nic nie zrobisz. Przynajmniej to ja nie wiem, co miałbyś zrobić. To jest skutek tego, w jakich warunkach został wychowany. Ja się dobrze uczyłam, ale czasem jakaś trójka wpadła. Za każdym razem ojciec wołał, że on to się zawsze dobrze uczył, bo podstawa to mieć dobre oceny i dobrymi ocenami wyrażasz szacunek do rodziców. Przestał, gdy przez przypadek znalazłam jego świadectwa szkolne z trójami i grzecznie spytałam, jak te dokumenty mają się do jego nauk. Całe życie słyszałam, że usamodzielnił się wcześnie, tj. po podstawówce poszedł do technikum i zamieszkał w internacie, bo był taki odpowiedzialny od samego początku. Późno zrozumiałam, że zwyczajnie zwiał z domu, bo miał dosyć. Marnowałam czas na czytanie książek, a powinnam się uczyć. Książki, to nie nauka. Trzeba być oszczędnym, nie wydawać pieniędzy, na głupoty. Głupotami były na przykład książki. On jest rzetelny, oszczędny i wszystko wydaje na rozsądne i przemyślane rzeczy. Przykładem rozsądnego planowania był zakup programu antywirusowego za prawie trzy stówy oraz nieubezpieczenie kredytu, który musiałam spłacać po jego śmierci. Jego zdaniem marnowałam czas na spotkania ze znajomymi. Nic nie wnoszą, do mojego życia. Na pewno mnie kiedyś zostawią, mówił. Sąsiad kiedyś mnie spytał, o co chodzi mojemu ojcu. Zapraszali go na wspólne oglądanie meczu i pogaduchy, powiedział im, że nie ma czasu na pierdoły, bo ma na głowie ważniejsze rzeczy, tj. rodzinę. Gdy chciałam z nim pogadać, odpędzał i mówił, że nie ma czasu, bo musi pracować. Gdy z pewnego powodu sytuacja u nas w domu zrobiła się trudna i musiałam się wyprowadzić praktycznie natychmiast, obraził się na mnie, gdy powiedziałam, co myślę o nim i o tej sytuacji, bo uważał, że nie mam racji, nic przecież nie wiem o życiu. Zresztą, co ja mówię, on sobie poradzi. Nie poradził. Gdy wielokrotnie mówiłam, że wstawanie w nocy do wc, narzekanie na bóle brzucha, zmiany wagi, złe samopoczucie sugerują, że coś niedobrego się dzieje i może niech pójdzie do lekarza, powiedział, że mam się nie wymądrzać, nazwał gówniarą. Gdy w końcu trafił do szpitala i lekarze powiedzieli, że zmiany nowotworowe są tak rozlane, że nic się nie da zrobić, domagał się ode mnie znalezienia nowego lekarza, bo te konowały na niczym się nie znają. A nie chcę znaleźć nowego lekarza? No tak, przecież od dawna wiedział, że ja chcę, żeby umarł. Rób swoje. Walcz o siebie.

Odpowiedz
avatar PiekielnyDiablik
5 5

tak jak inni powiedzieli praca, wyprowadzka studia samochód - rób na własny rachunek; argumenty - nie ma cudownych zaklęć , ojciec jest głuchy na argumenty - to nic nie da, 1) rób swoje; 2) rób po cichu bez ostentacji, albo jak musisz się odgryźć to głośno. Niewiele to da, ale może odbijesz sobie urażoną dumę. Po prostu na jakiekolwiek nowe i przypominanie starych układów czy zobowiązań, opowiadaj , że "zostałeś prze ojca oszukany i nie nie wierzysz w kolejne".

Odpowiedz
avatar clockworkbeast
6 6

Nie będę się powtarzać - jak prawie wszyscy napisali, żadne argumenty nie pomogą. Natomiast postaram ci się wytłumaczyć, dlaczego tak jest. Po prostu macie kompletnie odmienne cele. Twoim celem w kłótni jest znalezienie kompromisu i sprawiedliwości. Celem twojego ojca jest kłótnia sama w sobie. I w tym momencie przegrywasz absolutnie każde starcie, bez względu na argumenty. Bo jeśli użyjesz złych, nieprawdziwych, niesprawiedliwych, słabych argumentów, to twój ojciec cię zmiażdży siłą swoich. Jeśli użyjesz silnych argumentów, to albo będzie się żalił, że tak go traktujesz, albo zacznie zupełnie inny wątek kłótni. Wniosek: w momencie kiedy kontynuujesz kłótnię, już przegrałeś. Tracisz zdrowie i nerwy, podczas gdy on się czuje jak ryba w wodzie, a każdy kolejny komentarz z twojej strony dodaje mu energii. Moja rada: nie daj się wciągać w żadne dyskusje. Odpowiadaj półsłówkami, nie reaguj na zaczepki. Odpowiadaj: nie mam zdania, jestem zmęczony i nie mam teraz ochoty rozmawiać. Krótkim "mhm", "tak", "faktycznie" przyznawaj mu rację. A za plecami rób swoje. I tak jak inni radzą: uciekaj, kiedy tylko możesz. Dasz radę, powodzenia!

Odpowiedz
avatar mikado188
4 4

Ojca nie da się zmienić, to niedojrzały emocjonalnie egocentryk i burak, człowiek toksyczny. Wyprowadzka i usamodzielnienie to jedyne rozwiązanie. Wiem, bo znam z autopsji.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 2

Autorze, nie wiem na ile jesteś już samodzielny finansowo... Ale jeśli odcięcie się od toksycznego ojca nie wchodzi na razie w grę to może udaj się po radę do psychologa? Mógłby pomóc Ci poradzić sobie z ojcem, jak się zachowywać, co odpowiadać itp. żeby zmniejszyć problem do czasu aż będziesz mógł się wyprowadzić na swoje. Bo na to, że uda Ci się go przekonać jest raczej niemożliwe co wszyscy wcześniej zauważyli.

Odpowiedz
Udostępnij