Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z cyklu anonimowy donos. Jak to można komuś "umilić" życie, co się…

Z cyklu anonimowy donos.
Jak to można komuś "umilić" życie, co się będą nudzić.

Będzie długo, kto nie chce czytać, w skrócie tutaj: https://ordoiuris.pl/rodzina-i-malzenstwo/skuteczna-interwencja-ordo-iuris-w-obronie-autonomii-rodziny

Czerwiec 2018 - wysłany e-mail z donosem.
E-mail wysłano na skrzynkę mailową sekretariatu miejscowego Sądu Rejonowego. Z treści donosu wynika, że w kilkunastometrowym mieszkaniu mieszka 6 małych dzieci. Od rana do nocy dzieci przez nikogo niepilnowane, wychudzone, brudne, biegają po podwórku, wyglądają na zaniedbanych. Matka dzieci chyba jest w ciąży, nie ogarnia dziatwy, a ojciec pracuje w Niemczech. Autor donosu wzywa o skontrolowanie na co idą środki z 500+ oraz sprawdzenie sytuacji rodzinnej dzieci. Podpisuje się jako "Anonimowa sąsiadka".

Końcówka czerwca 2018. Sobota, ósma z minutami.

Kurator sądowy wchodzi na wywiad. Zostaje wpuszczony, w rodzinie ożywienie. Ojciec dzieci zostaje obudzony. Po szybkiej wizycie w łazience dołącza do rozmowy kuratora z rodziną. Kurator ustala personalia zamieszkujących, notuje kto kim jest, czym się zajmuje. Ojciec dzieci mu przerywa, legitymuje, pyta o powód i podstawę wizyty. Został poinformowany, że kurator działa na zlecenie sądu (podał pełną nazwę, adres, sędziego prowadzącego), wpłynął donos, do wglądu w sądzie, on musi zweryfikować, takie prawo. Dobra, notuj pan, skoro musisz.

Wywiad kuratora: Ojciec pracuje w biurze zarządu jednej ze spółek Skarbu Państwa, tuż po pracy odbiera córkę z przedszkola, zakupy i do domu, brak nałogów. Długo śpi w sobotę? No ma prawo, w tygodniu o 5:30 wstaje. Matka dzieci na rencie, zajmuje się dziećmi, domem, bez nałogów. Skrócę o córkach. Trójka dziewczynek chodzi do pobliskiej szkoły. Jedna ma talent do sportu, udział w zawodach, puchary, medale, ogółem liga wojewódzka, a i na świadectwie za 5 klasę podstawówki jedna czwóreczka tylko. Druga w nogę grywa, z pływania niezła, olimpiady z matmy wygrane, same piątki w świadectwie za 3 klasę. Trzecia pokazuje dyplom za pierwsze miejsce na międzynarodowym konkursie prac plastycznych. Szereg innych nagród, dyplomów i wyróżnień za wygrane prace plastyczne, niezłe świadectwo za pierwszą klasę. Czwarta pokazuje lalkę. Wstydzi się, jak to pięciolatka. Pod czas wywiadu mniejsze dzieci tulą się do rodziców, wszyscy ochoczo odpowiadają na pytania, chwalą się o osiągnięciach w nauce.

Zaraz. Miało być 6 dzieci, a jest 4? To siódmego też nie będzie? Hehe, dobry żart. No nie, nie będzie.
Kurator sprawdza te 2 pokoje, fakt niecałe 50 m2 mieszkanie, meble skromne (jak stwierdził), ale każde ma gdzie spać, itd. Pyta o plany na wakacje. Jedna na miesiąc do ośrodka treningowego z drużyną jedzie, druga do ośrodka wypoczynkowego z basenami itp. A cała rodzina na dwa tygodnie wybiera się na drugi kraniec Polski. Obok bloku mają działkę z altaną na pobliskim ROD, gdzie spędzają ciepłe popołudnia i weekendy. Lubią zwiedzać dalsze i bliższe miasteczka, i to własnym samochodem. Wszystko kupione zanim weszło 500+.

Wychudzone dzieci.
My takie jesteśmy! Ileż można jeść! Dziecko, żebra Ci widać. Taka jestem i już. Poirytowana otwiera lodówkę, zapasów tyle, że zakaz handlu na tydzień na tej rodzinie nie robi żadnego wrażenia. Dobrze to tyle, ja nieprawidłowości nie widzę - kurator wychodzi. Wywiad zajął mu z godzinę.

Środek lipca 2018. Wezwanie rodziców na rozprawę, ograniczenie obojgu rodziców władzy rodzicielskiej. Termin - koniec sierpnia.

Tutaj zostaje poproszona o pomoc prawną pewna fundacja. Wgląd do akt, ustanowienie pełnomocnika.

Raport kuratora. Kuchnia zaniedbana, ogólny bałagan. Kurator pomija miejsce pracy ojca dzieci oraz sam fakt, że pracuje. Ustala na wywiadzie z sąsiadami, że dzieci stukają po kaloryferach na klatce, rurach prowadzących do mieszkań. Uszkodziły karoserie samochodu na parkingu pod blokiem. Przebywają całymi dniami na podwórku. Zalecenie - ograniczenie władzy rodzicielskiej.

Dołączenie opinii z przedszkola do akt. Cała 4-ka chodziła do tego samego, super dzieci, otwarte, pomocne itd., rodzice w różnych okresach w radzie rodziców grupy czy przedszkola, brak jakichkolwiek zaniedbań.

Powołanie na świadka obrony pracownika spółdzielni, czyli opiekuna bloku. Zeznaje, że nie da się stukać po kaloryferach - nie ma ich po prostu na klatce. Tak samo żadnych rur do mieszkań na klatce też nie ma - biegną w zupełnie innym miejscu. Nie potwierdza też uszkodzenia lakieru w aucie przez dzieci pozwanych. Teren wokół bloku wraz z parkingiem monitorowany, policja szybko ustaliła sprawców, ale to nie "TE" dzieci. Blok ma kilkanaście klatek, od świtu do zmierzchu są dzieci na podwórku. Od ledwo chodzących szkrabów po nastoletnie, także dzwonić domofonem "dla jaj" może każde, o ile tylko ma jak. Problem jest nagminny, dotyczy wszystkich klatek i wszystkich bloków spółdzielni, nie tylko tego.

Koniec sierpnia 2018. Prawomocny wyrok - zachowanie władzy rodzicielskiej.

Kurator w sprawozdaniu mylił nazwiska, imiona, fakty. Sporo błędów w dokumentacji. Sędzia tłumaczy, że takie prawo, przeprasza za kuratora, ale ze względu na nieścisłości w raporcie kuratora zechciała osobiście porozmawiać z rodzicami, dlatego zarządziła wszczęcie postępowania. No dobra, muszą zweryfikować. Ale od razu sprawa o ograniczenie? Naprawdę nie ma innych sposobów weryfikacji, tylko oskarżenie człowieka, a ten jak może, to niech się broni?

Panie w sekretariacie w swoim żywiole.
- Hałyna, teczka nr xxx Nazwisko, ograniczenie władzy, dzie może być?! - przy pełnym sekretariacie drze się grażyna. - A ma pan zgode sondu na fotokopie akt? Długo pan bedzie czytał, bo ja do wc muszem.

Jeden ma zrobić wywiad. Obiektywny, odzwierciedlający rzeczywisty stan. Tymczasem robi to na odwal się. Nie za to mu płacą.
Drugiemu coś się w papierach nie podoba, to korzysta z władzy, pomimo że może zlecić choćby uzupełnienie raportu, czy jakakolwiek inna, a przede wszystkim szybsza metoda weryfikacji. Nie, lepiej od razu rozprawę.
Trzeci w ogóle ma w poważaniu petenta, żyje w swoim świecie, zapominając kto mu płaci.

Powinni zacząć ponosić konsekwencję swoich decyzji. A oni podwyżkę chcą, strajki urządzają...

by ObserwatorObywatel
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar kitusiek
13 33

Nie wiem co to za moda ostatnio na Piekielnych na "(bardzo) długie historie", które bez problemu da się przeczytać w nie więcej niż 3 minuty. W Wordzie raptem 2 strony A4. Przy każdej takiej historii spodziewam się kilku(nastu) ekranów do przewinięcia i za każdym razem się rozczarowuję.

Odpowiedz
avatar timo
13 17

@kitusiek: to chyba to pokolenie wtórnych analfabetów, dla których każdy tekst dłuższy od smsa, tweeta czy mema jest, jak to oni określają, "tldr". A jak jeszcze ma polskie znaki i zawiera zdania wielokrotnie złożone, to już w ogóle gorzej niż jakby był w obcym języku.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 stycznia 2019 o 11:16

avatar dyndns
14 24

To i tak lepiej w Polsce niż w Norwegii, bo tam profilaktycznie zabraliby dzieci do jakiegoś ośrodka i wtedy dopiero sprawa by się toczyła.

Odpowiedz
avatar majkaf
-2 14

@dyndns: Akurat w Norwegii ten system nie działa tak tragicznie - poczytaj sobie statystyki. Nagłośnione są przypadki błędów systemu, ale jeśli policzyć statystyki to na prawdę u nich ten system działa. Zasada jest taka, żeby uchronić dziecko zanim zostanie popełnione przestępstwo. Polecam książkę "Norwegia, państwo (nad) opiekuńcze".

Odpowiedz
avatar szafa
4 10

@majkaf: Niektórych naprawdę boli, że państwa skandynawskie funkcjonują świetnie i na siłę będą udowodniać, że tam też jest ujnia, bo jak u nas jest, to wszędzie musi być.

Odpowiedz
avatar Face15372
1 25

"I oni strajkują o podwyżkę..." - to wrzucenie wszystkich do jednego gara w ostatnim zdaniu, zepsuło cały efekt. No wiadomo, ktoś źle się zachowało, to jasne że cała grupa jest be i nie ma żadnych praw do niczego, wszyscy źli.

Odpowiedz
avatar iks
2 24

@Face15372: Nie zepsuło a podsumowało. Sądy powinny być zreformowane, a zamiast tego są środowiskiem mocno patologicznym.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 16

@Face15372: Lewe zwolnienia to skandal! Ppociągnąć do odpowiedzialności zaróowno lekarzy, którzy je wystawili jak i pracowników którzy je wzięli!

Odpowiedz
avatar ewilek
1 5

@Face15372: bardzo wątpię by w sekretariacie wydziału sądowego jakikolwiek urzędnik tak się zachowywał. Ponadto to wg.opisanej historii nawalił kurator. A tak serio to bardzo podkoloryzowana opowowieść pełna nieścisłości. Ale to może wychwycić ktoś znający procedury sądu rodzinnego.

Odpowiedz
avatar jonaszewski
4 4

@Face15372: Nawiasem mówiąc, takie historie to dowód na to, że jest źle i powinno się zadbać o podwyżki. Niskie pensje nie kuszą oddanych specjalistów, tylko tych, którzy nie mają innych widoków na pracę. Niska płaca oznacza, że nie ma sensu się starać, wyżej zadka nie podskoczysz, więc po co? Trzeba radykalnie zwiększyć wynagrodzenia i zadbać o to, żeby ściągnąć najlepszych ludzi. I rozliczać ich z pracy.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
3 11

A mnie najbardziej intryguje tekst o godzinach pracy sądu i biura podawczego. Pracują tak jak wszystkie urzędy, ba w większości Sądów jest jakiś dzień w tygodniu, gdzie czytelnia i biuro podawcze pracuje także po południu, by można było np. złożyć pismo, zapoznać się z aktami. Nadto jak nie możesz złożyć pisma w biurze podawczym to wyślij listem i tyle.

Odpowiedz
avatar krogulec
0 2

@wkurzonababa: Czytanie akt po południu. Taa, zawsze są problemy. Ciągle nie ma kluczy, albo akta u sędziego. Dopiero jak się zażąda potwierdzenia na piśmie, odmowy dostępu do akt, to nagle wszytko się da zrobić.

Odpowiedz
avatar szafa
-1 1

@krogulec: No ja z czytaniem akt nigdy nie miałam żadnego problemu w sądzie w Rzeszowie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@mesing: Ludzie wola pozostać anonimowi często ze strachu, że ich imię kiedyś przy okazji wypłynie i patola się będzie mścić.

Odpowiedz
avatar lemongirl
8 10

@mesing: konsekwencji prawnych nie, ale fizyczne już jak najbardziej.

Odpowiedz
avatar Neomica
15 17

@mesing: Jak ty to sobie wyobrażasz? Przecież żaden sąsiad nie doniesie na sąsiada psychopatę, maltretującego żonę i dzieci podpisując się nazwiskiem bo będzie bał się zemsty. Spora część z tych anonimowych donosów ma solidne podstawy i powinna być traktowana poważnie. To kwestia służb by takie zgłoszenie sprawdzić a dopiero w przypadku potwierdzenia, podejmować odpowiednie kroki

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
8 10

@mesing: Ale jak masz do czynienia z damskim bokserem z szemranym towarzystwem to troszkę strach konsekwencji innych niż prawne.

Odpowiedz
avatar cinamoonnn
0 2

@mesing: Na anonimowych była jedna historia kobiety, która chciała zostać anonimowa, ale policja i tak wypaplała kto zadzwonił. Efekt? Drzwi wysmarowane fekaliami, groźby itp. Kobieta musiała isę wyprowadzić.

Odpowiedz
avatar ogorek
2 10

Trochę nie wiem, gdzie piekielność. Sąd jak dostanie donos, musi reagować. Gdyby zarzuty były prawdziwe, a sąd je zignorował, to byłby lament na całą Polskę, że dzieci były głodne, a nikt nic nie zrobił, złe sądy, złe kuratory, bla bla bla. Po samym donosie nie da się przecież ocenić. Ok, raport kuratora powinien być rzetelny, ale... kuratorzy nie pracują w sobotę. To urzędnicy, jak inni. Mają wśród dni roboczych wyznaczone dni na pracę w terenie i dni, kiedy siedzą w sądzie. Nie pracują w weekendy. Nieważne. Jeśli raport był, jaki był, to sąd wyznacza rozprawę. Właśnie po to ona jest. Żeby spotkać się z tymi ludźmi, porozmawiać twarzą w twarz, wysłuchać ich stanowiska. Jak inaczej ma to sąd zrobić? Sąd się nie spotyka z ludźmi na privie, to jest sformalizowana procedura. Że sprawa o ograniczenie władzy rodzicielskiej, to wynika z systemu. Każda sprawa jest rejestrowana, ma nadaną sygnaturę. Tego typu sprawy to sprawy o władzę rodzicielską, wydanie zarządzeń. Sąd sobie nie wybiera, co lepiej brzmi, lista tego, jak można zarejestrować sprawy, jest ograniczona. Każdy typ sprawy ma swoją kategorię, w tej sprawie pasowała tylko taka. Serio, wszyscy oburzeni, tak to po prostu działa. Jak ktoś ma inny pomysł na rozwiązanie takich spraw, to właściwy jest adres ministerstwa do jego zgłoszenia. Jednocześnie weźcie pod uwagę, że musi to być uniwersalne. Donosy są różne, raz zasadne, raz nie. Po fakcie, jak już wiemy, że rodzina była w porządku, to się wszyscy burzą, że procedura jest nieczuła, że nękanie porządnych ludzi. A jakby się okazało, że jest patologiczna, to byłby płacz, że sąd nic nie robi. A sąd dopóki nie zrobi, to nie wie, z czym ma do czynienia.

Odpowiedz
avatar lowipe
-5 5

@ogorek: Jak napisał wyżej mesing : Ludzie produkty anonimowej mierzwy ludzkiej mielą w niszczarce nie wnikajac w meritum. Nie wnikaja w smród wydalany przez tchórzy.

Odpowiedz
avatar Tehanu
0 4

@ogorek: Święta prawda.

Odpowiedz
avatar dayana
3 7

@ogorek: Z tekstu wynika, że kurator kłamie (pomyliły mu się dzieci, chyba w kuchni też nie było tak tragicznie) i zataja ważne dla sprawy informacje (że ojciec pracuje). To jest piekielne, bo nieważne co robisz i ile zarabiasz - zrób to dobrze, albo daj sobie spokój z tą pracą. Zresztą czy nie powinno być tak, że najpierw MOPS weryfikuje zgłoszenia? Czemu od razu została założona sprawa i przyszedł kurator? Już nie ma na co pieniędzy wydawać?

Odpowiedz
avatar ogorek
2 6

@dayana: mops się tym nie zajmuje. Jeśli w toku swoich czynności dostrzeże nieprawidłowości, to też zgłasza to do sądu rodzinnego. Ja akurat bym nie chciała, by bez orzeczenia sądowego można było odbierać ludziom dzieci lub ingerować w ich władzę rodzicielską. Sąd musi założyć sprawę, tj. zarejestrować, nadać sygnaturę, żeby coś w niej zrobić. To czynność techniczna, jak inaczej ma być to zorganizowane? I kto miał przyjść, jak nie kurator? To jest właśnie rola kuratora, pracuje w terenie. Sąd nie. Opiera się na sprawozdaniach kuratorów. To wynika z ustawy, sądy nie piszą ustaw. Podkreślam jeszcze raz: kuratorzy nie pracują w soboty. Ta część historii jest więc zmyślona, ciężko więc oceniać. Chciałam tylko odpowiedzieć tym, którzy są oburzeni, że sąd coś zrobił i że musiał. Jak się zachowywał kurator nie mogę powiedzieć, bo autor historii w tej części nazmyślał.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
4 6

Urzędnicy powinni odpowiadać majątkowo za swoje błędy i zaniedbania w sposób nieograniczony. Po pierwszym razie tylko kara finansowa i szansa na poprawę. Po drugim kara finansowa 10 razy wyższa i zwolnienie z pracy z dożywotnim zakazem podejmowania pracy w strukturach państwowych.

Odpowiedz
avatar szafa
3 3

Historia piekielna, widać, jak działają nasze sądy. Ale podsumowanie od czapy. Myślisz, że czemu wszystko działa, jak działa? Ano właśnie temu, że urzędnicy zarabiają g. Myślisz, że ktoś rozsądny i ogarnięty pójdzie pracować do urzędu za minimalną? Wątpię. Raczej pójdą tam osoby mało rozgarnięte (stąd błędy urzędnicze) i osoby liczące na nielegalne wpływy (może ten kurator liczył na łapówkę za pozytywną opinię?), a jak już ktoś jest "normalny" to charuje w urzędzie za trzech i popołudniu idzie do marketu dorabiać. Więc akurat ich strajkowanie jest na miejscu dla naszego dobra.

Odpowiedz
avatar Samoyed
2 8

Tak juz mam, ze jak widze, ze to interwencji Ordo Iuris autonomia rodziny zostala zachowana, to juz wiem, ze smierdzi. Historyjka jednostronna. Idealna rodzina kontra system. Kurator zly na najporzadniejsza rodzine na osiedlu, olaboga, a Ordo Iuris jako te zbawce wkraczaja. Wszyscy zli, tylko superodzina dobra. Smierdzi to.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

szczerze? ja tam jestem za SPRAWDZANIEM takich ludzi ile to sie na madkowych forach czlowiek naoglada - "biore 500+ na 4 dzieci, jedno w osrodku, 2 od lat u dziadkow, jedno przy mnie, partner pracuje na czarno, czy MOPS jakos sie dowie o dzieciach u dziadkow i dochodzie?" "wymienię pieluszki na 1.5 l wódki, jednej brakuje, bo byłą przymierzana- rozmiar niewłaściwy" lepiej sprawdzić każdą z takich rodzin aniżeli pozwolić patoli na wykorzystywanie przywilejów na maxa mówię o SPRawdzeniu, niekonieznie od razu o odbieraniu władzy

Odpowiedz
Udostępnij