Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pierwsza i mam nadzieję jedyna historia, którą tutaj dodaję. Mam również nadzieję,…

Pierwsza i mam nadzieję jedyna historia, którą tutaj dodaję.

Mam również nadzieję, że będzie czytelna (wszak budowlaniec :))

Jakiś czas temu pracowałem w banku (jako obsługa klienta). Taka typowa korporacja, wyścig myszek, która będzie pierwsza. Która zrealizuje targety, albo kto najbardziej podpierdzieli kolegę. Mnóstwo fałszywych uśmiechów i wbijania noża w plecy.

Nie wytrzymałem psychicznie, stwierdziłem, że chcę coś zmienić w swoim życiu, żeby nie pracować do końca życia za biurkiem. Padło na budowę i bycie elektrykiem (tu chciałbym podziękować mojemu obecnemu pracodawcy który mimo mojego zerowego doświadczenia zechciał dać mi szansę).

W momencie odejścia urwał się kontakt z wieloma osobami. Ba nawet przestały odpowiadać na cześć. Bo jak jedna szczerze powiedziała, nie będą się zniżać do takiego poziomu. Poziomu robola, bo naprawdę się stoczyłem.

Nie powiem było to smutne, no ale cóż. Prawda jest taka, że właśnie na budowach poznałem najlepszych ludzi. Szczerych, można powiedzieć prostszych w kontaktach, i zawsze pomocnych. Wiadomo zmienił się język, też trochę nim nasiąkłem.

No ale wracając do drobnej piekielności.
Odezwał się ostatnio na Messengerze (w wigilię) "stary znajomy" że nie ma prądu, a są święta i czy bym nie podjechał. Zgodziłem się chociaż czekała mnie godzinna podróż w jedną stronę, no ale nie zostawię człowieka na święta bez prądu. Zabrałem narzędzia i jadę, usterka okazała się prosta, raptem 5 minut roboty.
- No to ile się należy?
- Dobra stary, dasz na piwo i lecę do domu żonie pomagać przy kolacji.

Wyciąga portfel i liczy klepaki, już stwierdziłem że nie trzeba niech nie szuka. Odpowiedział że przecież się należy. No i dostałem 2zł 55gr.
W sumie sam się prosiłem :)

Szkoda tylko dwóch godzin zmarnowanych na rozjazdy i paliwa.

by YogiDoNogi
Dodaj nowy komentarz
avatar pinslip
31 35

Bo to takie głupie krygowanie się "dasz na piwo", licząc że ktoś się domyśli, ile trzeba dać. Chciałeś dostać więcej, żeby choć za paliwo się zwróciło, trzeba było powiedzieć. Kolega burak, to swoją drogą, ale w relacjach międzyludzkich, zwłaszcza gdy relacja bliską nie jest, serio najlepiej być szczerym i bezpośrednim, coby nieporozumień unikać

Odpowiedz
avatar szafa
-3 5

@pinslip: Rzeczywiście strasznie trudne pomyśleć, ile samemu by się chciało dostać za poświęcenie kilku godzin z życia.

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

@szafa: Jak "kilka godzin", jak to było 5 minut? ;)

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 2

@Ginsei: Czytanie ze zrozumieniem Cię boli, prawda? Roboty było 5 minut ale jechał godzinę w jedną stronę. Jak uważasz... dojazd jest gratis?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
7 15

Nie do końca się orientuję, jakie są ceny w Polsce. Bywam maks. raz na rok i zwyczajnie nie pamiętam. Ale chyba nie chciałbym spróbować piwa, które o kosztuje 2.55 zł. O ile mnie pamięć nie myli, to tyle kosztowało piwo 11 lat temu, jak wyjechałem. I jedyne dobre w tej cenie było z lokalnego browaru.

Odpowiedz
avatar ampH
5 7

@le_szek: zdradzisz jakie to piwa i gdzie je można dostać? Jakimś cudem trafiam tylko na takie, które się od 7 zł zaczynają...

Odpowiedz
avatar timo
3 5

@ampH: wszystkie z Browaru Namysłów (już niedługo - przejmuje go Grupa Żywiec), dostępne w każdym lokalnym sklepie w promieniu kilkudziesięciu km od Namysłowa i w wielu miejscach w reszcie kraju. Mógłbym mnożyć przykłady, ale po co? Większość lokalnych browarów (nie mylić z piwami rzemieślniczymi) ma ceny na tym poziomie.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@timo: Nie jestem pewien, ile Namysłów jest teraz wart. Można go kupić w Irlandii, czyli jest produkowany na większą skalę. W wielu przypadkach jakość piwa spada, jak zaczyna być produkowane na większą skalę.

Odpowiedz
avatar le_szek
2 2

@ampH: Sądząc po cenach mylisz regionalne z rzemieślniczymi. Poniżej 3 zł są (jeszcze przynajmniej niedawno były) choćby piwa z Raciborza. Miłosławia też w tej cenie można trafić, coś mi się kojarzy Lwówek (ale dawno nie kupowałem, może podrożał).

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@le_szek: Lwówek śląski? Kiedyś robili bardzo dobre niepasteryzowane piwa. I bardzo tanie. Ale to było lata temu, zanim wyjechałem. Potem browar splajtował. Parę lat później wznowił działalność, ale ich piwa nie miałem okazji spróbować.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
0 0

@pasjonatpl: Myślisz o polskich sklepach czy widziałeś go w jakimś inntm sklepie?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

@GlaNiK: W polskich. Ale niszowych piw tam nie znajdziesz. Tylko te produkowane na większą skalę.

Odpowiedz
avatar Meliana
28 38

Kurcze, trochę nie rozumiem Twojego toku myślenia. No bo z jednej rzucasz wszystko po jednej wiadomości, bez żadnej wyceny, bez zastanowienia i gadania o pieniądzach jedziesz godzinę do kogoś, komu chcesz pomóc, a z drugiej przedstawiasz potem tego znajomego jako totalnego buraka, który Cię "wycyckał" i żałujesz zmarnowanego czasu. Nosz do jasnej... to jakby wysłać komuś "świąteczną paczkę", a potem być rozgoryczonym, że obdarowany nie przyjechał ze łzami w oczach dziękować. Jak chciałeś zarobić, to trzeba było podać stawkę zaraz po "cześć" i tylko zapytać, czy pasuje. Jak chciałeś być Mikołajem i zrobić komuś dobrze, "bo Święta", to nie płacz, że się nie opłaciło. Żeby nie było - osobiście nie dałabym nikomu, za żadną robotę, tak śmiesznej kwoty, bo byłoby mi wstyd. Mimo, że nie raz mam taką ochotę, jak słyszę od fachowca "dasz na piwo i będziemy kwita" - no bo ile, do jasnej, to jest "na piwo"? 20zł? 50? 200? Czemu muszę się znać na rynkowych stawkach hydraulików, spawaczy, kopaczy, murarzy i pierdyliona innych, czemu mam kalkulować, jak daleko gościu ode mnie mieszka, żeby komuś nie ukrzywdzić za niskim wynagrodzeniem, a jednocześnie nie wyjść na łosia, przepłacając 4 razy?

Odpowiedz
avatar justangela
13 17

@Meliana: dokładnie sądzę to samo.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@Meliana: Imperium Prunum to i za setkę chodzi ;)

Odpowiedz
avatar Meliana
7 13

@Caron: No i jeszcze na gustach i browarniczych trendach się znać, taka ich mać - bo jeden to Harnasiem z promocji się zadowoli, a drugi z Imperium Prunum (musiałam to wyguglać, bo mi się Twój komentarz kupy, za przeproszeniem, nie trzymał) wyskoczy ;) Ja się tylko zastanawiam, czy to wstyd jakiś, brać pieniądze za swoją wiedzę i umiejętności, że co drugi z "na piwo" albo inną co łaską wyskakuje? Po co takie czajenie się?

Odpowiedz
avatar Neomica
22 26

@Meliana: Przyjęte jest (przynajmniej w mojej okolicy) że "na piwo" oznacza po prostu wielopak lub równowartość. To tak jak z czekoladą za drobną przysługę. Jak koleżanka wypełni ci jakieś kwity do urzędu "za czekoladę" to nie kupujesz najtańszego badziewia z biedry tylko większy kaliber w fikuśnym sreberku z orzechami lub po prostu nieduże czekoladki. Tak więc 10-30 zł to taki faktyczny koszt niewielkiej przysługi. Te 2,55 jest trochę upokarzające i nie dziwie się autorowi, że poczuł się urażony i nie chodzi tu o pieniądze. Pewnie wolałby szczere podziękowanie i uścisk dłoni niż te klepaki wygmerane naprędce z portfela.

Odpowiedz
avatar Meliana
2 8

@Neomica: No ok. Znajomy kopał mi na podwórku dziurę pod oczyszczalnię. Koparka na wodę nie chodzi, znajomy mieszka dwie wiochy dalej, kopanie trwało jakieś 2,5 godziny, a po wszystkim usłyszałam, a jakże, nieśmiertelne "na piwo". I co, 2 dyszki w tej sytuacji są adekwatne, Twoim zdaniem?

Odpowiedz
avatar Neomica
3 7

@Meliana: Są przysługi i PRZYSŁUGI. Tobie decydować czy możesz faktycznie rozliczyć się "piwem" czy to grubsza sprawa. Zazwyczaj ludzie mają to wyczucie bo znają wagę wyświadczonej uprzejmości i wiedzą kiedy piwo za "piwo" nie wystarczy nawet jeśli wyświadczający uprzejmość, taką walutę narzuci.

Odpowiedz
avatar Meliana
4 10

@Neomica: No więc właśnie o tym napisałam powyżej. Żeby wykazać się, jak to nazwałaś "wyczuciem", muszę wiedzieć ile kosztuje wynajęcie koparki na godziny w mojej okolicy, przekalkulować koszty paliwa i jeszcze doliczyć to "piwo" za przysługę - bo gość czai się jak pigmej w dżungli na słonia, zamiast powiedzieć 180 zeta się należy, dzięki, pa! Nosz w mordę.

Odpowiedz
avatar Neomica
6 6

@Meliana: Wiesz, to chyba wynika z tego, że polacy jako tacy nie lubią mówić o pieniądzach. W czasach kiedy pieniędzy nie było a słowo "załatwić" zawierało w sobie wszystkie możliwe transakcje bez udziału gotówki, to właśnie przysługa była walutą. Dziś pieniądze są ale skrępowanie przy wycenie przysługi zostało. Ktoś nie chce urazić znajomego podając konkretną stawkę i traktując go jak każdego lepszego klienta, znajomy nie chce wyjść na cwaniaka żerującego na koledze. Ogólnie śliska sprawa. Przyjmuje się, że nie można pozwolić by kolega był stratny w materiałach a osobistą fatygę gratyfikować piwnym bonusem. Amerykanie ładnie to załatwiają. Wprost podają cenę materiałów i dają upust na robociznę albo wcale jej nie liczą i to jest faktyczna przysługa bo koszty fachowców są tam koszmarnie drogie. Przysługujący się wychodzi na zero lub z symbolicznym zyskiem.

Odpowiedz
avatar Eander
4 4

@Neomica: Podobną zasadę stosuje ja i znajomi. Na przykład jeśli ktoś ma mnie podwiesić "za piwo" to ja zwracam za paliwo, a oprócz tego zapraszam na piwo, chyba że kierowca odmówi wzięcia kasy.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
2 2

@Meliana: W moim poprzednim zakładzie pracy była dość ciekawa sytuacja. Pojechało kilku ludzi na obiekt, aby skończyć robotę i podpisać odbiór. Jak wiadomo, trzeba coś zjeść na drugie śniadanie. Dwóch popytało, zebrało zamówienia i pojechało. Odbiorowiec na pytanie co mu kupić rzucił żartem, że czerstwa bułka wystarczy. Długo ich nie było, ale przywieźli mu czerstwą bułkę z wiochy 10km dalej, choć sklep był 2 km od obiektu. Gość szybko nauczył się mówić normalnie. Tu jest ta sama sytuacja. Albo wyceniasz rzetelnie pracę, wspominając minimum za dojazd jeszcze przez telefon, albo robisz prezenty i nie oczekujesz wynagrodzenia. Nie bądź jak kobieta i nie wysyłaj sprzecznych sygnałów. "Powiem mu, żeby dał na kawę ale mam nadzieję na 100 zł". Historia pokazuje, że gość jest burakiem i nie zna życia, ale sam go sprowokowałeś.

Odpowiedz
avatar timo
7 11

Z jednej strony przedmówcy mają rację, że należało się określić finansowo albo przynajmniej powiedzieć "za paliwo i na piwo". Z drugiej kolega chyba wiedział, skąd auto jedzie i że paliwa za darmo nie rozdają, więc mógł sobie orientacyjnie oszacować, że (godzina jazdy to, zakładam - zima i lokalne drogi - około 50 km), czyli ok. 100 km po 8 litrów po 5 zł - wychodzi 40 zł + na piwo, dałby 50 i podejrzewam, że autorowi by to odpowiadało, a kolega by nie wyszedł na buraka.

Odpowiedz
avatar Neomica
4 8

@timo: No właśnie o to chodzi. Jak mgliste by nie było to mityczne "na piwo" to wycenienie takiej przysługi w taki dzień na 2,55 jest niczym siarczysty policzek. Zwłaszcza, że odniosłam wrażenie, że autor nawet nie liczył na zapłatę a zwyczajną wdzięczność i szacunek od kolegi, który niekoniecznie go poważał po zmianie pracy a tu się okazuje, że potrzebował jego pomocy.

Odpowiedz
avatar niemoja
4 8

@timo: I tu rodzi się pytanie - wiedział czy nie wiedział? Kolega, czy znajomy, który mgliście pamiętał, że "ma w kontaktach takiego, co elektrykiem jest"? Raczej dziwne mi się wydaje czekanie na przyjazd elektryka z innego miasta, gdy nawet, z przeproszeniem, wys...ć się normalnie nie można, bo światła nie ma. Dlatego podejrzewam, że doszło tu do totalnego nieporozumienia, do którego przyczynił się również sam autor. Jego pierwszą reakcją na propozycję "podjechania" powinno być pytanie: chłopie, nie masz kogoś na miejscu? Pomijając fakt, że te 2,50 to było przegięcie(!), mam nadzieję, że autor wyciągnął nauczkę na przyszłość. "Domyśl się, czego chcę" - to domena kobiet i niech tak zostanie :D

Odpowiedz
avatar glan
6 8

Na początku trzeba się określić czy to jest przysługa czy usługa. Gdybym miał takiego kolegę, który pomoże mi w sytuacji ekstremalnej to nie zapłaciłbym mu nic ale wyjechałby ode mnie obładowany ciastem, piwem, flaszką czy co tam jeszcze fajnego mógłbym mu mimo protestów wcisnąć. Gdyby to była usługa to musi być to wcześniej wiadomo. Mieszanie jednego pojęcia z drugim prowadzi do takich właśnie nieporozumień.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
1 3

No i gdzie tu piekielność? Dostałeś dokładnie tyle o ile prosiłeś.

Odpowiedz
avatar LargeHamsterCollider
0 0

Łączę się w zażenowaniu. Sam pracuję w korpo od kilku ładnych lat (na początek dwa lata w księgowości) i nigdzie indziej nie zaobserwowałem takiego zagęszczenia dwulicowych lizusów, zafiksowanych na punkcie swojej "wspaniałej firmy", uważających się za nie wiadomo jakich światowców, którzy potrafią robić chore nadgodziny, żeby tylko inne szczurki przegonić. Mistrzynią korpo-olimpiady była wysoko postawiona niewiasta, która mając pod sobą prawie setkę osób zarządzałą projektem dla USA i UK. Problem leżał jednak w tym, iż jej angielski (tak rozumienie jak i komunikacja zwrotna) był na poziomie leniwego gimnazjalisty. W końcu przedstawiciele od strony klienta zza oceanu dali jasno do zrozumienia, iż ta osóbka na tymże stanowisku to farsa, więc panienkę... Awansowano i przeniesiono do innej geografii. Korpo to bagno, ale płacą dobrze i zatrudnienie jest całkiem stabilne.

Odpowiedz
Udostępnij