Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja psica, Kruszyna, ma bardzo specyficzne upodobania żywieniowe. Otóż nie cierpi dobrej…

Moja psica, Kruszyna, ma bardzo specyficzne upodobania żywieniowe. Otóż nie cierpi dobrej karmy, uwielbia za to "marketowe świństwo" (jak ja nazywam wszystko od najtańszej karmy z Biedronki aż po Chappi i Pedigree). Czegóż to ja nie robiłam, aby temu zapobiec... od kupowania co chwilę innej karmy po zamawianie "spersonalizowanego żarcia" (podajesz wiek, wagę psa, typ sylwetki, aktywność itp.), no niestety, nic nie działa. Dobra, wartościowa karma "leżakuje" w misce, a psica chodzi i piszczy, że głodna, ale jej nie ruszy. No wiem, pewnie powinnam być bardziej konsekwentna, bo jak porządnie zgłodnieje, to zje, ale po max dwóch dniach wpadam w panikę, że pies nie je i daję jej "marketowe świństwo" (przypadkiem się okazało, że to lubi, a nawet uwielbia). To znaczy nie, nie daję, wpadłam na pomysł, żeby jej to mieszać. Tak gdzieś w proporcji - dwie garści dobrej karmy + jedna garść Pedigree czy czegoś tam ( w innej proporcji też już nie zje...).

Robiłam dzisiaj zakupy w Żabce (jedyny otwarty sklep) i podczas kiedy szwendałam się między półkami, zadzwonił mój telefon. Ponieważ nie planowałam w przeciągu najbliższych minut udać się do kasy, odebrałam i zaczęłam rozmawiać z moją przyjaciółką. Rozmowa nie była konkretna, raczej tak "o wszystkim i o niczym", w pewnym momencie zaczęłam zastanawiać się głośno, co też ja jeszcze potrzebuję kupić.

Ja:

- Czekaj, bo jeszcze żarcie dla psa... Cholera, tu nie ma Pedigree, jest tylko Chappi, nie wiem czy ona to będzie chciała. Nie no, muszę tu kupić, bo w domu już nic nie mam, przecież pies nie może być głodny! Nie, nie mogę jutro w Biedronce, bo jutro pracuję, będę w domu po 18-tej. Dobra, niech będzie to Chappi...

W tym momencie chciałabym serdecznie pozdrowić panią, która zrobiła mi koszmarną awanturę za karmienie psa najgorszym, najtańszym żarciem. Awantura była bardzo konkretna i żywiołowa, pani tak się zbulwersowała, że wyszła ze sklepu trzaskając drzwiami (no dobra, próbowała trzasnąć, sprężyny w drzwiach średnio na to pozwalają) i rezygnując z zakupów.

Szanowna Pani! Rozumiem troskę o dobro psa, ale proszę nie oceniać po pozorach. Naprawdę dbam o psa. Naprawdę kupuję jej jak najlepszą karmę. Tylko że ona jej nie chce...

Kruszyna jest psem wziętym ze schroniska. Jest psem starszym (ok. 10-cio letnim), który ma już pewne nawyki - w tym, niestety, również żywieniowe. Nie, nie była (chyba...) psem zaniedbanym - pod żadnym względem. Nie boi się ludzi, ani dorosłych, ani dzieci. Do wszystkich żywych stworzeń podchodzi życzliwie i bez lęku, nie widać po niej jakiejś "traumatycznej" przeszłości. Do tego stopnia, że aż się zastanawiałam, w jaki sposób znalazła się w schronisku, bo naprawdę musiała chyba przebywać w kochającym domu...

Jedzenie dla psa ZAWSZE mam w zapasie (to już prędzej pieczywa na śniadanie zabraknie dla mnie i dla Młodej). Zabrakło mi tylko "marketowego świństwa", bez którego Kruszyna żarcia nie ruszy... Ech, no ale inni wiedzą lepiej. Nie dbam o psa i tyle.

sklepy

by Xynthia
Dodaj nowy komentarz
avatar mikado188
13 17

Niestety jeżeli pies całe życie jadł śmieci to najprawdopodobniej bardzo ciężko będzie to zmienić. Ja dokarmiałam kotkę- kręciła się pod budką z kebabem. Ludzie ją karmili bułkami, w lepszym wypadku tym mięsem z kebsa. Ja poszłam do sklepu mięsnego, dobrego, gdzie mieli mięso ze swojego rozbioru. Kupiłam pierś z kurczaka i kazałam pomielić. Kotka nie ruszyła nawet tego mięsa. Jadła zsolone odpadki, pomidory z majonezem, które komuś spadły z zapiekanki, a dobrej jakości mięsa jeść nie chciała. Zaczęłam ją dokarmiać mielonką, bo wydawało mi się, że i tak lepsze od bułki. Jeżeli coś to pomoże możesz spróbować garstkę karmy namoczyć w ciepłej wodzie, by mocniej pachniało, ewentualnie jakaś mokra karma, albo jakieś mocniej pachnące mięsne resztki, może jakieś podroby obsmażyć lub obgotować?

Odpowiedz
avatar Bryanka
-2 14

Psica mojej mamy też często wybrzydza i znajoma weterynarz sprzedała nam niezły patent - kocie żarcie na zanętę. Kupujesz małą saszetkę "lepsiejszego" kociego żarcia typu Sheba czy Gourmet (można dostać pojedyńcze ok. 80g) i mieszasz z psim żarciem na górze miski. Na naszego niejadka działa.

Odpowiedz
avatar Xynthia
6 12

@Bryanka: Moja przyjaciółka ma cztery koty. Gdy idziemy do niej z wizytą, Kruszyna wyjada kocie żarcie z miski, aż miło...

Odpowiedz
avatar PooH77
9 25

@Bryanka: Ani Sheba, ani Gourmet nie jest "lepsiejsze", niestety.

Odpowiedz
avatar Norwatt
-4 8

To dziwna weterynarz. Pies kategorycznie nie powinien jeść kociego jedzenia! Prowadzi to do alergii i innych stanów chorobowych.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 5

@PooH77: Dlatego "lepsiejsze" w nawiasie. Jednak nie jest to Whiskas czy żarcie z Biedry.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2018 o 10:19

avatar Bryanka
0 4

@Norwatt: Z tym to jest tak pół na pół. Akurat nasz pies ma na to od weta pozwolenie z różnych względów. Pies znajomych ma za to kategoryczny zakaz dotykania kociega żarcia i w ogóle innego żarcia niż specjalistyczne. A tak prywatnie, gdy słucham psiarzy czy kociarzy, to można zawrotu głowy dostać, gdyż preferencje "co jest zdrowe, a co nie" zmieniają się bardzo często. To samo jest z żywieniem koni.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@Norwatt: Nie wierz we wszystko, co producenci przemysłowej paszy dla psów mówią o żywieniu psów. Widzisz, gdzie leży problem z obiektywizmem takich twierdzeń?

Odpowiedz
avatar aegerita
2 4

@Bryanka: Ale koni chyba (mam nadzieję) nie spotkało jeszcze nieszczęście wynalezienia "pełnowartościowej, zbilansowanej, holistycznej" gotowej karmy, którą najlepiej podawać bez urozmaicenia przez całe życie?

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 3

@aegerita: Spotkało. I ogólnie żywienie koni, to trudny temat, który sporo właścicieli powinno zgłębić. Jednak jeśli trzymają konie w tzw. pełnym pensjonacie, przy mądrym stajennym odbywa się wszystko bez szkody dla zwierząt. Pamiętam X lat temu, gdy byłam gówniarzem i mój starszy koń też był dopiero co zajeżdżonym gówniarzem, dostałam w sklepie jeździeckim próbkę/porcję granulatu. W "tamtych czasach" w Polsce nie było gotowych mieszanek paszowych, a jak były, to cholernie drogie. Karmiło się głównie owsem, warzywami, owocami, ziołami. Tamten granulat reklamowała słynna ówczesna dresażystka, oczywiście było to cholerycznie drogie i dla VIPów :D. Pokazałam to trenerowi i zmieszaliśmy gówniarzowi z owsem. On tego żreć nie chciał :D :D :D

Odpowiedz
avatar aegerita
3 5

@Bryanka: Niby samo to, że żreć nie chciał, to nie jest wyznacznik jakości ;-). Pamiętam, jak przestawiałam swoje koty z royala na acanę (różnica jakościowa jak między najtańszymi parówkami a czystą wołowiną) i zarazy buntowały się tygodniami... Ale nie uwierzę, że jedzenie całe życie tego samego jest dla zwierzaka zdrowe. No, może dla pandy czy koali, ale udomowione zwierzęta miały się dużo lepiej przed upowszechnieniem gotowych pasz. Szkoda, że konie też to spotyka, jednak miałam nadzieję, że chociażby ze względu na cenę i trudność utrzymania ludzie mają trochę większą wiedzę.

Odpowiedz
avatar Morog
2 4

@Xynthia: To dlatego że w kocim żarciu jest więcej mięsa

Odpowiedz
avatar Bryanka
-1 1

@aegerita: Ja już nawet nie pamiętam co w tamtym granulacie było, ale po prostu nie był przyzwyczajony. To samo było jak wprowadziliśmy buraki do diety. Musieliśmy skrajać na małe kawałki, bo inaczej nie jadł. Swego czasu miał smaka na banany, teraz nawet nie poliże, ale to prawdopodobnie dlatego, że teraz dostaje witaminy i warzywa. A co do właścicieli, to niestety spotkałam sporo takich co kupili konia, "bo był ładny, taki łaciaty". Z naszymi kotami raz miałam przeboje z nową karmą. Polecono mi taką karmę kiedyś, rzeczywiście ze składu wynikało, że super. Dobrze, że kupiłam małe opakowanie, bo wolały głodować :D

Odpowiedz
avatar menelluin
17 21

Też to uwielbiam. Napisać gdziekolwiek gdzie są kociarze, że kot nie karmiony świętym barfem, potraktują jak sadystę. Napisać dodatkowo, że dostaje karmę suchą, ukamienują jak nic. Urocze.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
6 12

@menelluin: akurat barf nie musi być podstawą diety, równie dobrze wystarczą wysokomięsne puszki ;) piszę to jako zdeklarowany miłośnik kotów.

Odpowiedz
avatar menelluin
8 10

@FlyingLotus: No mój właśnie na bezzbożowych puszkach i wołowinie leci. Ale chrupki również dostaje, poniekąd jako kompromis bo jest wybitnie chrupkożerny i mam wrażenie, że godzi się na inne żarcie tylko w zamian za te 10 gram suchej dziennie ;) Ale tak jak autorka powyżej spotkałam się już z bardzo ekstremalną reakcją na taki opis diety.

Odpowiedz
avatar niemoja
6 6

@menelluin: Albo nie pisać, albo się nie dziwić :) JA karmię koty według reguły "pełnych misek": cały czas mają do dyspozycji miskę z suchym i miskę ze świeżym (mięso, podroby, ryby - przemiennie) lub puszkę/saszetkę (byle "sosistą", bo innej nie zjedzą). I żadnego reglamentowania, wyliczania - jedzą, co chcą, kiedy chcą i ile chcą. Wyobrażasz sobie reakcję "jedynych słusznych znawców" na taką herezję? I nawet pogadać nie mogą, bo zapowiadam od razu, że uwagi przyjmuję wyłącznie od właścicieli kotów, starszych od moich. A że moje mają około 15 lat ...

Odpowiedz
avatar kierofca
2 2

@menelluin: Barfem? Znacie imiona myszy którymi sierściuchy się żywią. A pies po schronisku to może mieć różne odjazdy żywieniowe, taki jeden gotowanego kurczaka zjada jakby go w ząbki kłuło, ale częściej leży w misce aż zacznie śmierdzieć. Wołowinę może zjeść, kaczkę jakąś itp. Ale bez chrupek by z głodu padł.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 1

@menelluin: Ja dopiero z moim spadkowym kotem mam przeboje. Je albo czyste mięso, ale tylko nerki albo wątróbkę (czasem przetrąci kawałek schabu bądź kurczaka). Babcia nauczyła go do suchej karmy i to najgorszej jakości (czyt. Kitkat i Whiskas). Z saszetek to samo. I nie pomogły głodówki, błagania czy prośby. Lepsza karma leży, ale chociaż do ciut lepszej Smilli się przekonał. Pocieszam się tym, że ma on dopiero 7 lat i jeszcze mam trochę czasu na naprostowanie jego diety. Oczywiście, gdy poradziłam się na forum, jak go przestawić na lepsze jedzenie, to padło, że muszę go dobrze przegłodzić, to wszystko będzie jadł; odciąć całkiem suchą itd. Tyle, że książę prędzej padnie z głodu, niż tknie coś co ma 70-80% mięsa.

Odpowiedz
avatar butelka
4 4

@Habiel: no to jest ciekawe bo na forach pisza tez ze dla kota glodowki sa bardzo niezdrowe. ja mam kota 14-letniego z chorymi nerkami, wychowanym przez babcie na whiskasie i teraz sie musial przestawic na zarcie dla nerkowcow no i jakos daje rade. ale na forach pisza wlasnie ze koty nie chca jesc tego zarcia, a jesc musza i lepiej zeby zjadly saszetke czegokolwiek nic pol saszetki karmy dla nerkowcow.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
8 8

Czas przestać wwalać się w cudze życie.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 9

Ciekawe jakimi specjałami karmi ta awanturująca się kobieta swojego psa, jeżeli takowego posiada. Pe0wnie codziennie gotowane mięsko plus gotowane warzywa. :D

Odpowiedz
avatar Wilczyca
-1 5

@rodzynek2: A ciekawe czym karmi męża, jeśli ma :P

Odpowiedz
avatar misiafaraona
5 7

@rodzynek2: zadnią cielęcinką. O co chodzi będą wiedzieć miłośnicy polskiego kina.

Odpowiedz
avatar Mavra
6 12

@rodzynek2: A co w tym byłoby dziwnego? Mój psiak codziennie dostaje gotowane mięso z odrobiną kaszy a do tego ma dostęp przez cały czas do suchej karmy jak chce dojeść

Odpowiedz
avatar Iceman1973
5 11

@Mavra: Zastanawiam się, co za dzban dał Ci minus? @PooH77: Wiem, że zawsze lubisz mieć rację ale tu jej nie masz. Psy jak i ludzie są różne. Mój pierwszy pies bokserzyca musiała mieć nawet ograniczaną wodę ile nalałeś, tyle wypiła od razu. Dorwała by się do pełnej wanny to by wypiła całą. Po niej mamy dobermankę, która ma pełne michy wszystkiego i nie je aż pęknie wg Twojej teorii. Nauczyła się, że to zawsze jest i nie musi od razu zjadać. Dokładnie tak samo robi pół roczny amstaff. Sucha karma leży sobie w misce i po prostu czeka na zainteresowanie psa. Natomiast gdy daję gotowane to wtedy musi być konkretna porcja i koniec bo gdybym mu postawił cały gar to zje od razu.

Odpowiedz
avatar Mavra
1 1

@PooH77: To w takim razie trafił mi sie odmieniec, bo ugotowane żarełko jada a sucha karmę tylko czasem. Opakowanie 1,5 kilograma karmy starcza mi na około 3-4 tygodnie a mam 30 kilogramowego psa

Odpowiedz
avatar niemoja
4 4

@PooH77: Pies zjada wszystko, kiedy NIE MA stałego dostępu do karmy. Świeże długo stać nie może, bo skiśnie, ale chrupki mogą stać w misce, jako przekąska między posiłkami. Nie będzie głodny - nie będzie się rzucał na żarcie.

Odpowiedz
avatar PooH77
-3 5

@niemoja: Ok, wiecie więcej, ja nie mam psa, ale kiedy moja matka miała jamnika, ten nie mógł, absolutnie, mieć pełnych misek. Wszystko pochłaniał, bez względu na ilości. Weterynarze twierdzili, że żarcie należy dobierać i wydzielać, nie wymyśliłem sobie tego. Poza tym, na karmie jest podana ilość tejże, jako dzienne zapotrzebowanie, w zależności od wagi psa. Jeśli to nie ma znaczenia, to po co jest podawane?

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
3 3

@PooH77: psy są różne. Mam boksera, które z reguły są żarłokami a mojego trzeba prosić żeby raczył zjeść. Wypróbowaliśmy pierdyliard puszek z górnej półki, nawet z bizonem i reniferem, próbowałam mu gotować, próbowaliśmy gnojka przegłodzić i jaśnie pan gotów jest spojrzeć łaskawym okiem jedynie na surową wołowinę i jeden rodzaj i smak puszki. Suchą karmę z najwyższej półki do dziś muszę dosmaczać masłem, olejem lnianym lub olejem z łososia. Smakołyka, który jeszcze wczoraj był najlepszy na świecie dziś jaśnie pan nawet z ręki nie weźmie... Dzienne zapotrzebowanie podawane jest po to żebyś wiedział ile pies powinien zjeść- jak masz żarłoka to po to żeby nie jadł za dużo, a jak masz niejadka to po to żeby wiedzieć kiedy trzeba zacząć kombinować...

Odpowiedz
avatar niemoja
3 3

@PooH77: ALe my mówimy o psach, a nie o jamnikach ;) Jeśli pies jest łakomy (a jamnikom często się to zdarza), to - oczywiście, lepiej limitować dawki, niż pozwolić na zatuczenie. Jamnik to pies myśliwski; żre dużo, ale w "naturze" to pies ciężko pracujący, więc wszystko spala. Jako kanapowiec jest trudny w utrzymaniu, bo zazwyczaj brakuje mu ruchu, a apetyt dopisuje. Jamnik mojego ojca żarł wszystko, łącznie z warzywami i owocami; potrafił objadać dojrzałe truskawki z krzaków. Na workach z karmą jest podana orientacyjna ilość, jaką pies powinien zjadać. Coś jak ludzkie 2000 kcal/dzień, tyle, że dla jednego 1500 będzie dość, a dla drugiego - 3000 będzie mało.

Odpowiedz
avatar aegerita
1 5

@PooH77: Czyli nie masz psa, niewiele wiesz o psach, ale coś pamiętasz, że kiedyś jakiś weterynarz powiedział o jednym konkretnym psie, więc dzielisz się mądrościami na temat całego gatunku? Psy są różne, nie każdego należy żywić (czy też szkolić albo pielęgnować) tak samo. Nie wierz bezkrytycznie we wszystko, co mówią producenci karm, wiedzę weterynarzy też czasem warto zweryfikować.

Odpowiedz
avatar PooH77
0 2

@aegerita: Tak, na tym polega dyskusja. Przeszkadza ci to? Tylko twoje racje mają sens? W jakiej formie powinno się pisać, by docierało do niektóych, ze nie ogłaszam wszem i wobec 10. przykazań o traktowaniu psów, a jedynie piszę o czymś, o czym mam jakieś informacje? Chyba forma obrazkowa byłaby najlepsza... Po to się wypowiadam i czytam na ten temat, choćby wasze wypowiedzi, żeby się doinformować. Nie uważasz, że jest to forma weryfikacji? Do tej pory byłem przekonany, że psu, w przeciwieństwie do kota, należy jedzenie wydzielać, bo od kilku (nie jednego, kiedyś tam) weterynarzy to słyszałem. Przymierzam się do psa, wszelkie treści w temacie są ciekawe.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@PooH77: Pytasz o formę? Podpowiem. Forma "Pies nie powinien mieć ciągłego dostępu do karmy, bo zje wszystko. (...) zazwyczaj tak właśnie psy robią, wciągają wszystko, bez względu na stan zapełnienia kichy." to nie jest zaproszenie do dyskusji, tylko właśnie ogłaszanie prawdy objawionej. Jeżeli nie jest to Twoje zdanie, tylko zasłyszana opinia - warto to zaznaczyć, wtedy nikt nie będzie miał wrażenia, że rozpowszechniasz głupoty. Fajnie, jeśli jesteś otwarty na weryfikację posiadanych informacji. Proponuję zacząć od tego, że w kwestii żywienia autorytetem może być dietetyk, niekoniecznie jakikolwiek lekarz (tak samo ze złamaną nogą nie pójdziesz do dentysty). Polecam wypytać ludzi, którzy mają wiekowe zwierzaki w dobrym zdrowiu, to chyba najlepszy dowód dobrej diety. I nie, nie uważam, że tylko moje rację mają sens. Koty mam od 14 lat (nie liczę kotów w domu rodzinnym), psy od 10 lat, cały czas się uczę i cały czas poddaję w wątpliwość swoje informacje, metody i wybory. Na tym chyba polega rola opiekuna.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
-1 1

@PooH77: Nie doszukuj się złośliwości tam, gdzie ich nie ma. To, że zawsze lubisz mieć rację to jest akurat fakt ;) Do Siego Roku.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 21

A ja tak z doopy zapytam-gdzie Lobo i Hermiona?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 5

@luboworlowa: Pewnie świętują jeszcze.

Odpowiedz
avatar niemoja
7 7

Psy chętnie jedzą "marketówkę", bo zawiera atraktory i wzmacniacze smaku. Wypróbuj domieszkę puszki rybnej; jak psu podejdzie, to możesz mu kropić chrupki olejem rybnym i będzie wciągał lepiej niż pedigree.

Odpowiedz
avatar Norwatt
2 2

Albo sam olej rybny dostępny w sklepach zoologicznych

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
1 1

@niemoja: u nas pomogło tez polewanie odrobiną stopionego masła. Olej z łososia ma też ten plus, że wzmacnia odporność.

Odpowiedz
avatar niemoja
0 0

@Norwatt: Raczej w sklepie wędkarskim, sprzedawany jako zanęta - jest nieporównywalnie tańszy :)

Odpowiedz
avatar aegerita
7 7

@Iceman1973: Może minusy są za gotowanie na kościach? Bo jednak oprócz warzyw, owoców i kości (surowych) jakieś mięso by się w diecie psa przydało.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
4 6

@Iceman1973: Bo kasza i gotowane kości to nie jest porządne jedzenie dla psów...

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 2

@aegerita: No tak, zapomniałem, że jak tu się coś pisze to trzeba ze schematem. Psy dostają także mięso. @bezznaczenia: Mało wiesz. Poza tym doinformuj się a potem pisz. A na kościach, na których robię wywar dla psów, jest więcej mięsa niż, Ty zjadasz przez tydzień (o ile jadasz mięso). Kości zamawiam bezpośrednio od rzeźnika z wytycznymi jakie mają być. A kasz jest akurat dobra dla psich jelit. I zapomniałeś o warzywach o których już nie doczytałeś...

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@Iceman1973: Nie "ze schematem", tylko fajnie by było bez wprowadzania w błąd. Bo z pierwszego postu wynika, że polecasz gotowanie na kościach i tyle. Dość niegrzecznie zwracasz uwagę @bezznaczenia, a przecież pisze sensownie. Wywar mięso + warzywa + wypełniacz (kasza) = spoko, ma sens. Ale serio, na gwizdek w diecie psa gotowane kości? Chyba tylko jako gryzaki.

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@Iceman1973: I kto tu zgrywa Omnibusa? Chociaż bardziej pasujesz na Omnibuta. Tak samo głupi jesteś.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 9

@Evergrey: No tak, bo każdy pies jest taki sam i tak samo należy z nim postępować, w końcu produkuje się je taśmowo jak taborety w ikei. A z "robieniem krzywdy" mocno przesadzasz. Znasz jakiegokolwiek rodzica, który swojemu dziecku nigdy nie daje i nigdy nie dał nic niezdrowego? Żadnego cukierka, chipsa ani frytki, nic smażonego czy mocno przypieczonego? Nie? To idź do tych, których znasz, i powiedz im, że krzywdzą swoje dzieci. Niestety zachowujesz się niewiele lepiej od tej nawiedzonej baby ze sklepu, która nie zna sytuacji, a już poucza i krytykuje.

Odpowiedz
avatar niemoja
7 9

@Evergrey: Chcesz dobrze, ale Twoje rady są g... warte. Jeśli pies całe życie żarł karmę słabej jakości, to siłowe przestawianie go na "wysokooktanowy" pokarm jest mało inteligentne. To tak, jakbyś Murzynków w Zimbabwe zaczęła karmić tłustym mięsem do oporu. Czego ma nauczyć psa metoda "na głoda", z zegarkiem w ręku? Że ma się rzucać na miskę i żreć co jest, bo nie wiadomo, kiedy znowu trafi mu się coś do zjedzenia? A następnym etapem będzie wydzielanie porcji, bo jak się dorwie, to będzie żarł "do zdechu"? "Psom taki trening fantastycznie robi. Szczególnie tym rozpieszczonym." Taki trening robi fantastycznie wyłącznie właścicielowi, jeśli ten potrzebuje się dowartościować i zademonstrować swoją władzę.

Odpowiedz
avatar butelka
1 3

@aegerita: heh to rzeczywiście ciekawe, że jakoś częściej poucza się ludzi w kwestii żywienia zwierząt niż w kwestii żywienia dzieci...

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
0 2

@Evergrey: Taa, ja po pierwszej takiej akcji miałabym pogryzione do krwi ręce. Taka zaborcza była moja psica jeśli chodzi o jedzenie.

Odpowiedz
avatar aegerita
5 5

@butelka: Wiesz, tylko dzieci jednak rzadko karmi się zlewkami z ubojni, odchodami zwierząt rzeźnych, gałkami ocznymi czy zmielonymi pazurami - a to wszystko można legalnie wrzucić do psiego żarcia i ometkować jako "produkty pochodzenia zwierzęcego". Niestety, natura i skala problemu w żywieniu domowych zwierzaków jest przerażająca, więc trochę rozumiem frustrację. Sama często mam ochotę nakarmić ludzi tym, co dają swoim psom czy kotom, ciekawe czy mając to coś na swoim talerzu też byliby przekonani, że to takie zdrowe i zbilansowane... Ale nigdy nie zaczynam od krytyki, dopóki nie poznam sytuacji. Zachowanie tej baby w sklepie było chamskie i szkodliwe, bo nie tak się edukuje społeczeństwo. Zresztą z historii autorki wnioskuję, że nie potrzebuje ona dokształcenia w opiece nad psem, bo i szkolenie, i żywienie opisuje rozsądnie.

Odpowiedz
avatar butelka
0 0

@aegerita: no nie, tylko cukrem i chemia...

Odpowiedz
avatar CynCyn
12 14

Hej! Wypowiadam się jako instruktor szkolenia psów, a nie psi dietetyk, więc nie traktuj mojej porady jako najświętszego objawienia, ale podrzucę ci kilka trików. ;) Tak jak pisali niektórzy poprzednicy - najlepiej, aby pies nie miał dostępu do jedzenia non stop. Owszem, niektórym psom pasuje taka opcja, ale z tego co piszesz twojemu nie bardzo. Nieustannie pełna micha to nie tylko mniejsza motywacja do zjedzenia mniej lubianego żarcia, ale także inny poważny problem: nigdy do końca nie wiesz ile dokładnie (i jak szybko) w danym dniu zjadł pies, a to jest informacja szczególnie ważna u staruszków (bo np. zmniejszenie apetytu może być pierwszym objawem, że "coś się dzieje"). Wydawaj jedzenie tylko na określony czas, a potem chowaj miskę. Twój sposób z mieszaniem karmy to dobra droga do zmiany nawyków żywieniowych psa. Przy jakichkolwiek zmianach karmy należy pamiętać, żeby robić to stopniowo (zacząć od 90% starej karmy i 10% nowej, każdego dnia zwiększając procent nowej o kolejne 10% - to typowa zasada, ale w zależności od psa można to oczywiście robić szybciej lub wolniej). Jeśli wcześniej nie mieszałaś, tylko wsypywałaś od razu nową karmę, to pies mógł mieć po niej czuć nieszczególnie dobrze, nawet jeśli nie objawiło się to od razu biegunką. Są różne sposoby na zwiększenie atrakcyjności karmy. Jednym z najprostszych jest wspomniany tu już olej rybi, albo CIEPŁA woda, dzięki której cząsteczki zapachowe będą się lepiej roznosić. Pamiętaj tylko, że rozmoczenie karmy wpłynie negatywnie na przyswajanie składników odżywczych. W wielu przypadkach wystarczy jednak odkręcić ciepłą wodę, zanurzyć w niej dłoń, a potem otrzepać ręce nad miską, spryskując tym samym karmę. I tutaj jest szczególnie ważne żebyś takiej zawilgoconej karmy nie trzymała w nieskończoność - jeśli pies mimo wszystko nie zje w ciągu kilkunastu minut, to karma idzie do kosza. Inny sposób: kupić bardzo mocno pachnące suszone mięso i trzymać je w opakowaniu z nielubianą karmą, tak aby ta przesiąknęła mocnym zapachem. Atrakcyjność karmy wzrośnie momentalnie - psy karmę połykają, a nie żują, więc karma bardzo szybko znika z jamy ustnej i tak naprawdę zapach jest często dużo ważniejszy niż smak. Czasami zdarza się też, że psy chętniej jedzą jeśli np. muszą same wyszukać chrupki rozsypane po pokoju (tej metody osobiście nie polecam, bo nie ma to jak w środku nocy nadepnąć na taką zagubioną chrypkę ;), albo muszą wykonać jakies zadanie w zamian za jedzenie (np. komendę siad, daj łapkę itd), karma schowana jest w specjalnych zabawkach itd. Suni na pewno dobrze zrobi stopniowe przejście na coś bardziej wartościowego, więc nie poddawaj się! Ah, tylko gdybyś szukała pomocy u weterynarza to pamiętaj że np taki Royal Canin to też jest syf. W wielu klinikach poleca się tą karmę, gdyż Royal sponsoruje różnego rodzaju sprzętu i reklamy. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@CynCyn: A mój pies zawsze żre jak goście przyjdą...

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 8

@Candela: Cwany! Wie, że lepiej nie ryzykować. Co w brzuchu - to w brzuchu. A tak, jeszcze mu ktoś z miski podgwiździ i co?

Odpowiedz
avatar PooH77
-1 1

@CynCyn: Dobry wykład dla "dzbana" z 73'.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@Candela: Jak chyba każdy pies. Mój zawsze wypatruje sobie "ofiarę" i na nią patrzy wzrokiem, jakby tydzień nie jadł. I cwana "bestia" wie już kto jest odporny na jego maślane oczy i nie da się nabrać.

Odpowiedz
avatar PooH77
-1 1

@Iceman1973: Chłopczyka to sobie zrób i wychowaj. Na żywo to sobie możesz na Martyniuka iść, cwaniaczku, troglodyto. Co, łapki świerzbią? To do dermatologa.

Odpowiedz
avatar Kikai
4 4

@nursetka: Różnica jest taka, że są to wybory nie tylko osobiste, a dotyczące żywej, myślącej, czującej i całkiem od kogoś zależnej istoty. I choć porównywanie karmy z marketu do bezpośredniego maltretowania zwierzaka to dla mnie nadużycie, może zgodzisz się, że czasem ingerencja w "wybory" innych jest słuszna. Problemem pozostaje głównie forma zwracania uwagi. Agresywne naskakiwanie czasem kogoś przekona, ale częściej wywoła tylko zwrotną złość. I wreszcie: taaa, jasne, tylko w Polsce ludzie dyskutują o żywieniu czy o cudzych wyborach. Nigdzie indziej nikomu się to nie zdarza, i tam gdzie mieszkasz, też, nigdy. Na pewno.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@nursetka: Naprawdę mieszkasz w kraju, w którym ludzie nie mają prawa wyrażać swojej opinii? Cóż, współczuję. W kraju, w którym żyję, ludzie zwykle nie wtrącają się w cudze wybory, ale czasem jednak ingerują - jak pisze Kikai, niekiedy chodzi o dobro innej istoty. Serio uważasz, że kiedy ktoś np. maltretuje dziecko, to lepiej odwrócić wzrok i zatkać uszy, bo to jego wybór?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@aegerita: Nie powiedzialam, ze nie wolno reagowac jak komus dzieje sie krzywda. Nie o to mi chodzilo, by nie reagowac w ogole. Mialam na mysli, ze nikt nie ma prawa sie wtracac jak w tym przypadku, obca kobieta podluchala rozmowe i nie znajac kontekstu zrobila dzika awanture w sklepie. Czy to jest normalne? Bo moim zdaniem nie. Dlatego ciesze sie, ze wyjechalam bo widze, ze ludzie nadal uwazaja, ze maja odgorne prawo do oceniania i krytykowania.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@nursetka: Oczywiście, że dzika awantura nie jest normalna, to oczywiste chamstwo i właśnie dlatego historia tu wylądowała. Zauważyłaś, że nikt babsztyla nie popiera, za to widać krytykę takiego zachowania? Ale Ty narzekasz, że TUTAJ rozwinęła się dyskusja o żywieniu psów. I mimo że za pewną nadgorliwość uważam zasypywanie autorki radami (bo o rady nie prosiła), a za chamstwo zarzucanie jej "krzywdzenia" psa (bo ze wszystkich historii wynika, że o zwierzaka dba), to sama dyskusja jest normalna. Żywienie zwierząt to temat newralgiczny, wiele osób fatalnie karmi swoje psy czy koty nie z zaniedbania, tylko ze zwykłej niewiedzy. Sama jako pierwsze żarcie dla swoich kotów kupiłam whiskas, bo myślałam, że to dla nich dobre... Więc owszem, to trochę irytujące, że w niemal każdym temacie o futrach pojawia się lawina krytyki na syfiaste karmy - ale biorąc pod uwagę powszechną niewiedzę, jest to po prostu potrzebne. Co nie zmienia faktu, że zarówno bezczelne wrzaski w sklepie, jak i zarzuty (do autorki) na forum są głupie i szkodliwe, z tym się całkowicie zgadzam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@aegerita: Tak naprawde nie przeszkadzala mi dyskusja o żywieniu psa, tylko to że prawdziwa piekielnoscia bylo co innego, a zeszlo to na drugi plan.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@greggor: W zadach to się poprzewracała ludziom, którzy sobie kupią nowy telewizor albo konsolę (bo to jest rzeczywiście produkt pierwszej potrzeby...), za to nawet nie wiedzą, co je ich pies, bo liczy się tylko to, żeby było jak najtaniej. Nie, wcale nie trzeba sprowadzać puszek z mięsem renifera z dodatkiem nowozelandzkich ziół (choć można, nikt nie broni :-D). W zwykłym sklepie dostaniesz wszystkie składniki przyzwoitej diety dla zwierzaka - mięso i suplementy dla kota, mięso, kości, warzywa, owoce i suplementy dla psa. Wcale nie trzeba wydawać majątku, ale owszem, karmy marketowe to syf. Jeśli sądzisz, że są takie dobre, nie miałbyś problemu, żeby się nimi żywić?

Odpowiedz
avatar greggor
1 3

@aegerita: W marketach żywi się całkiem sporo ludzi. No chyba, że zawartość tych uginających się wózków wyrzucają do śmieci zaraz po minięciu linii kas.

Odpowiedz
avatar niemoja
1 3

@greggor: O jakim jedzeniu dla człowieka mówisz? "TO" jest "ludzka" konserwa i kosztuje około 15 zł/kg: Skład:woda, skórki wieprzowe, wątroba wieprzowa 10%, tłuszcz wieprzowy, kasza manna (z pszenicy), mąka pszenna, błonnik roślinny, sól, mąka sojowa, białka mleka, stabilizatory: cytryniany sodu; substancje zagęszczające: guma guar, guma tara, przetworzone wodorosty morskie z gatunku Eucheuma; białko wieprzowe, emulgator: guma celulozowa; przyprawy, warzywa suszone, wzmacniacze smaku: glutaminian monosodowy, 5'-rybonukleotydy disodowe; cukier, hydrolizat białka sojowego, ekstrakt drożdżowy. Gotowe karmy to odpowiednik "ludzkich" konserw, chińskich zupek, itp. To nie jest trucizna i nic Ci się nie stanie, jak na obozie/wycieczce będziesz się żywił wyłącznie "gotowcami" (pod warunkiem, że "luksusowy pasztet wieprzowy", którego skład przytoczyłam, nie będzie Twoim JEDYNYM pożywieniem na resztę życia). BTW - spróbuj pokarmić dziecko gotowymi "gerberkami" - wtedy zobaczysz, ile może kosztować "jedzenie dla człowieka" :D

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@greggor: Większość ludzi jednakowóż nie kupuje dla siebie na każdy posiłek wyłącznie najtańszych puszek czy granulatów, w których składzie znajdują się m.in. odpady z rzeźni (takie jak zawartość jelit - smacznego!). Co więcej, prawo zakazuje dodawać takie pyszności do produktów przeznaczonych dla ludzi. Napisałam wyraźnie, że w przeciętnym sklepie można znaleźć przyzwoite produkty dla psa czy kota. Po prostu akurat nie w dziale "dla zwierząt".

Odpowiedz
avatar greggor
-2 2

@aegerita: Wybacz, nie jestem na bieżąco, nie wiedziałem że wspomniane tu Royal Canin czy Gourmet to "najtańsze puszki czy granulaty".

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@greggor: Narzekałeś na cenę "specjalnych puszeczek", więc podałam przykład najtańszych marketówek. Ale owszem, wymienione przez Ciebie karmy to też syf, tyle że piekielnie drogi. Gourmet gold, odmiana "pstrąg z warzywami", skład: mięso i zwierzęce produkty uboczne, zboża, ryba (4% pstraga) i rybne produkty uboczne, warzywa (4%), minerały, cukier. Teraz pytanie do publiczności: Co składa się na "zwierzęce i rybne produkty uboczne"? Zjesz zawartość takiej puszki? Cena w przykładowym markecie: prawie 30zł/kg [sic!]. W tym samym sklepie pręga wołowa kosztuje 23zł/kg. Biorąc pod uwagę, że prawdziwego mięsa kot potrzebuje dużo mniej niż mielonki z wypełniaczami, żywienie wołowiną (która ze względu na zawartość tauryny jest jednym z lepszych mięs dla kota) wyjdzie pewnie z dwa razy taniej niż gourmetem. I z dziesięć razy lepiej. Royal jest trochę lepszy, jeśli chodzi o samą jakość składników, ale to karma pełna zbóż, mączek i jakichś nieokreślonych białek zwierzęcych, słabo nadająca się dla psa, a tym bardziej kota.

Odpowiedz
avatar greggor
0 0

@aegerita: "Zjesz zawartość takiej puszki?" A czemu powinienem jeść żarcie dla kotów?

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@greggor: A dlaczego nie możesz? Jeżeli naprawdę wierzysz, że to jedzenie tak dobrej jakości, to przecież nie zaszkodzi. A jeżeli jednak nie wierzysz - dlaczego chcesz całe życie karmić kota czymś, czego sam byś nie tknął? Czyżby to jednak były śmieci?

Odpowiedz
Udostępnij