Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak rozpocząć weekend z przytupem. Pracuję w teatrze w pewnym zachodnioeuropejskim mieście.…

Jak rozpocząć weekend z przytupem.

Pracuję w teatrze w pewnym zachodnioeuropejskim mieście. Około 17.45 zeszłam z biura na dół i zaczęłam przygotowywać stanowisko do wydawania zaproszeń. Punkt z zaproszeniami znajduje się trochę z boku, więc widzę z niego wszystkie 5 par drzwi wejściowych. Zaraz po tym jak zeszłam na dół, do teatru wszedł ostatni klient. Wyszedł 10 minut później, a za nim podreptała dziewczyna z kasy, zamknęła drzwi na zasuwę i wróciła do kasy, żeby zamknąć swoją zmianę (kończyła pracę o 18). Normalna procedura - zamknięcie drzwi 5 minut przed 18 jeśli nie ma klientów lub 10-15 minut przed 18 jeśli są jeszcze klienci. Najwyraźniej nie dla wszystkich.

Chwilę po tym jak moja koleżanka zniknęła w kanciapie, usłyszałam, a następnie zobaczyłam, jak ktoś szarpie się z drzwiami. Każdymi po kolei. Żadna z nas nie zwróciła na to uwagi. Po prostu ktoś przyszedł za późno i tyle. Dziewczynie nikt nie zapłaci za dodatkowy czas spędzony w pracy, a ja, mimo że dobrze znam oprogramowanie jakim posługuje się serwis rezerwacji, nie mam uprawnień do przyjmowania płatności.
Ale natręt nie zadowolił się sprawdzaniem czy na pewno wszystkie drzwi są zamknięte. Po chwili rozległo się bardzo mocne walenie w rzeczone drzwi i wrzaski zza nich.

Ruszyłam więc zza kontuaru. Po otworzeniu drzwi przywitało mnie głośne "Nie macie prawa!" z silnym, włoskim akcentem. Uprzejmie i spokojnie poinformowałam państwa Włochów, że kasa jest już zamknięta. Nie zdążyłam wytłumaczyć dlaczego, bo szanowni turyści zaczęli się pienić, że jak jest napisane, że otwarte do 18, to ma być otwarte do 18, a nie zamknięte o 17.50 (wtf?!) i oni od 5 minut już tu chodzili i sprawdzali drzwi (taa...jasne...).
Dalej ze stoickim spokojem wyłożyłam Włochom, że w tym kraju, jeśli jakiś przybytek ma napisane godziny otwarcia, oznacza to, że po godzinie zamknięcia ma już w przybytku nikogo nie być, włącznie z pracownikiem. Jeśli wpadnie kontrola do przybytku i zobaczy po godzinach otwarcia kogokolwiek, to może wlepić karę. Powiecie, że teatr i tak mógł być otwarty, skoro wieczorem był spektakl. Teoretycznie tak. W praktyce jednak dziewczyna w kasie jest często sama, a musi jeszcze przygotować bilety do wydania przed spektaklem, co zajmuje trochę czasu. Do tego ochrona, kontrola, reżyserka i produkcja również przygotowują się do przyjęcia widzów. Główne drzwi do foyer są otwarte, a nikt nie ma oczu dookoła głowy. Dlatego, ze względów bezpieczeństwa, zamykamy teatr na godzinę. Po 19 kasa nie sprzedaje jednak biletów na inne dni niż wieczorny spektakl.

Do Włochów jednak dalej nie docierało. Nie zrozumieli nawet, że ja za kasę nie jestem odpowiedzialna. Koniec. Kropka. Oni chcą kupić bilety i mam ich wpuścić. Pani nawet próbowała wyszarpać mi drzwi i wcisnąć się do środka. Zaczęłam żałować, że ochrona przychodzi dopiero na 18.30. Nie docierało do nich, że koleżanka musi zamknąć kasę, że ma inne rzeczy do roboty. Oni nadal chcieli zarezerwować bilety na 26 lub 27 grudnia. Kiedy oświadczyłam im, zgodnie z prawdą, że wszystkie miejsca do końca roku są wyprzedane, zażądali rozmowy z dyrektorem. Tutaj również zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że dyrektora nie ma od wczoraj.

W tym momencie, babka wyciągnęła telefon i zrobiła mi zdjęcie grożąc przy okazji skargą i użalając się, że jak dyrektora nie ma to pracownicy robią, co chcą. Poinformowałam ją, że robienie komukolwiek zdjęć bez jego zgody jest karalne, a co za tym idzie mogę ją pozwać.
Obrażona para odeszła w siną dal, dalej odgrażając się skargami. Czekam na nią z niecierpliwością.

Ze swojej strony, poinformowałam ochronę o incydencie - tak, wykazałam się piekielnością i kazałam im nie wpuszczać tej pary - oraz kierownika działu rezerwacji, że może przyjść skarga opatrzona moim zdjęciem. Na szczęście, cały zespół administracyjny teatru stoi za sobą murem. Ze skargi się pośmiejemy, a za zdjęcie postraszymy pozwem.

zagranica turyści teatr

by petitemelodie
Dodaj nowy komentarz
avatar pasjonatpl
26 26

Jaki to kraj? Pytam z ciekawości, bo nie spotkałem się z takim zwyczajem odnośnie godzin zamknięcia.

Odpowiedz
avatar petitemelodie
4 14

@pasjonatpl: Ten żabami i ślimakami płynący. Dowiedziałam się o tym kilka lat temu, kiedy pracowałam w restauracji. Wytłumaczono mi wtedy, że gdyby restauracja wywiesiła informację, że jest czynna od 12 do 24, oznaczałoby to, że o 24 jest zamknięta na 4 spusty, nie ma już klientów, kelnerów ani kucharzy. Bo w razie kontroli byłaby kara. Tymczasem, klientów mogliśmy wypraszać dopiero po północy, a i my często siedzieliśmy na tarasie popijając to i owo po serwisie. Podobnie jest w sklepach spożywczych. Najbliższe dwa sklepy spożywcze są otwarte do 22. Ostatnich klientów wpuszczają o 21.35 i zaczyna się spuszczanie krat, rolet itd.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 11

Potencjalni klienci piekielni, ale teatr, to mi się zawsze kojarzył z bardziej dostępnym miejscem....

Odpowiedz
avatar petitemelodie
8 12

@BlueBellee: Teatr jest dostępnym miejscem - w końcu kasa biletowa nie jest jedynym miejscem, w którym można kupić bilety. Teatr, w którym pracuję, posiada mniej-więcej 30 różnych dystrybutorów fizycznych, telefonicznych i internetowych, którzy często proponują nawet tańsze bilety niż my. Warto jednak pamiętać, że w każdym miejscu pracują ludzie, którzy są opłacani za określoną ilość przepracowanych godzin. Nawet jeśli ich praca jest połączona z pasją. Nikogo nie dziwi, że sklep nie wpuszcza klientów na 15 minut przed zamknięciem. Sprzedaż biletów to też handel i rządzi się podobnymi prawami.

Odpowiedz
avatar Zunrin
3 5

@BlueBellee: Cóż, zawsze warto skonfrontować narzucone nasze lokalne wzorce z tym, jak to wygląda gdzie indziej.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 8

@petitemelodie: Nie musisz tłumaczyć - napisałam, że piekielni. Dałam też plusa. Ale oddarłaś mi teatr z tej jakby magii. To jakby magik wytłumaczył swoje sztuczki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

Nie rozumiem po co w ogóle otwierałaś drzwi. Jak zamknięte to zamknięte. Jak zaczną walić za mocno, wezwać policję/ochronę do próby wtargnięcia.

Odpowiedz
avatar petitemelodie
-2 8

@mietekforce: Drzwi są szklane. Oczami wyobraźni widziałam już jak to szkło rozsypuje się w drobny mak. Ochrony jeszcze nie było, a policja nie przyjedzie do czegoś takiego. Chyba, że oskarzylabym ich o próbę przeprowadzenia zamachu. ;)

Odpowiedz
avatar misiafaraona
5 7

Jeśli to byli Włosi, to działali automatycznie, wg własnej kultury. Tutaj obsługuje się "do ostatniego klienta. Skoro ty byłaś, to wg ich mentalności jest otwarte. (Niedotyczy urzędów i posadek państwowych)

Odpowiedz
avatar petitemelodie
3 9

@misiafaraona: Rozumiem, że we Włoszech tak jest, ale jeśli jedzie się za granicę, to trzeba wziąć poprawkę na to, że wszędzie nie jest tak samo „jak u nas”.

Odpowiedz
avatar Wilczyca
21 21

A dla mnie piekielne są te zasady, że godziny otwarcia podane do 18, a o 17.45 nie można już kupić biletów. Jasne, przychodzenie na ostatnią chwilę jest trochę chamskie, ale większość ludzi nie robi tego z wyrachowania. W Polsce zamknięcie sklepu o 18 nie znaczy, że pracownicy kończą pracę o 18, bo właśnie muszą jeszcze posprzątać, pozamykać itd. Oczywiście powinni mieć za ten czas normalnie płacone, a nie do 18.

Odpowiedz
avatar Teelix
16 16

@petitemelodie: Bzdura! W Polsce jeżeli sklep jest otwarty do 22, to drzwi zamyka się o 22. Jeżeli przyjdzie klient o 21:59, ma pełne prawo wejść do sklepu. Tylko jest proszony o uwinięcie się z zakupami :).

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 11

@Teelix: No i jest to logiczne. Skoro wywieszka informuje, że "otwarte DO 22:00" - to powinno być OTWARTE. Swoją drogą, ciekawe, że nigdy nie ma dylematów z godziną otwarcia OD? Jeśli sklep jest otwarty OD siódmej, to wiadomo, że punkt siódma ekspedientka drzwi otwiera. I nikogo nie interesuje, ile minut wcześniej musi ona do pracy przyjść, żeby zdążyć się przebrać, przygotować stoisko, wyłożyć pieczywo czy inny świeży towar i zalogować w kasie. Więc, jak OD siódmej - to od siódmej, a jak DO dwudziestej - to do dwudziestej.

Odpowiedz
avatar Teelix
9 9

@Armagedon: Otóż to. Skoro jest wywieszka "otwarte do tej", to sklep jest otwarty, czyli dostępny dla klientów. Nie mam ochoty zgadywać, czy aby czasem pani ekspedientka, rejestratorka, czy też obsługująca wydawanie zaproszeń w teatrze :P zamknie dzisiaj drzwi o 17:55, bo będzie miała mało klientów, czy też o 17:45, bo będzie miała ich dużo. Swoją drogą, bardzo ciekawe prawo - obsługa sama sobie ustala, o której zamyka teatr, według własnego widzimisię, tak "na oko". Co za bezsens. U nas przychodzą na 6 rano, żeby zdążyć otworzyć sklep o 7. I punkt 7 sklep jest otwarty. Nikt nie czeka, aż ja wyłożę bułki, posprzątam i się zaloguję. To my czekamy na klientów.

Odpowiedz
avatar Bryanka
-4 4

W miejscu gdzie pracuję mamy otwarte dla klientów i interesantów od godziny 9 do 17 i taka też informacja widnieje na bramie, ALE wedle tutejszej kultury do dobrego tonu należy przychodzenie nie punkt 9, ale 15-20 minut po 9. Jeśli chodzi o zamknięcie, to punkt 17ta, albo za pięć, jest zamykana brama, czyli klienci muszą zacząć opuszczać przybytek mniej więcej 16.45 lub wcześniej, zwłaszcza gdy jest już ciemno. Południowa Anglia.

Odpowiedz
avatar bleeee
6 6

Mieszkałem większość życia w Polsce, często jestem w Niemczech no i od ponad 3 lat mieszkam w UK. Jeśli jest wywieszka 'Otwarte do 19' to znaczy, że obsługuje się klientów do 19. I w Niemczech zdarzyło mi się, że zostałem wpuszczony 5 minut przed zamknięciem, ale nie przed 19.00 kiedy pani wyłączyła kasę. W Anglii - przynajmniej u mnie - obsługuje się do ostatniego klienta. Za dzieciaka (byłem młodym i pięknym 18-latkiem) pracowałem w KFC czynnym do 23. O 23 zamykaliśmy drzwi, ale ostatnich klientów zdarzało się obsługiwać i po północy, jeśli była kolejka. Więc nie rozumiem zasady zamykania 'za 5' albo 'za 15'. I nie jestem Włochem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Zarówno macie rację jak i się myślicie. Taki paradoks. W Francji przestrzegane jest prawo pracy i tyle. Jeżeli ktoś pracuje 8 godzin to 8 i nic więcej. Przykładowo jeśli sklep jest czynny od 8-16 to po 16 nikogo ma w nim nie być bo by pracował więcej niż 8 godzin, ale nie ma problemu by była etykieta czynne od 8- 15. Wtedy pracownik przychodzi na 7:30 wykłada towar o 8 otwiera, O 15 zamyka i sprząta o 15: 30 wychodzi z sklepu i tyle. Wszystko się zgadza. Sklep otwarty tak jak na wywieszce,ba pracownik pracuje tyle ile ustawa przewiduje.

Odpowiedz
avatar bleeee
8 8

@thebill: O to się tutaj rozchodzi. W Polsce (w porownaniu do np. Wielkiej Brytanii, gdzie pracuję) też pracownicy przestrzegali czasu pracy. Tylko praca była zorganizowana tak, żeby ani klienci nie odchodzili z kwitkiem mimo przyjścia zgodnie z wywieszką, ani pracownicy nie przekraczali czasu pracy. Jeśli ktoś jest w tej historii piekielny, to pracownicy i dyrekcja teatru, która doprowadza do takiej sytuacji, że na drzwiach napisane 'Otwarte', ale już zamknięte, bo Pani i Władczyni kasy uznała, że dzisiaj zamknie '5 minut wcześniej'.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 2

Jeśli jest napisane, że czynne do 18, to klient ma pełne prawo oczekiwać, że pięciominutową sprawę jaką jest zakup biletu załatwi przychodząc za pięć 18 - o ile nie ma kolejki. A nie było. Piekielni nie są tu klienci, tylko wy.

Odpowiedz
Udostępnij