Okres przedświąteczny - pewnie mnóstwo historii będzie podobnych do mojej.
Zamawiałem paczkę (ubrania dla siebie, nie prezenty ;) ). Ponieważ jestem większość dnia w pracy i chciałem ułatwić pracę kurierowi - zaznaczyłem, że dostawa ma być do punktu odbioru (duży sklep z elektroniką przy trasie dom-praca).
Paczka miała być w środę po 12.00 do odbioru. A teraz piekielności:
1) Środa, godzina 8.30 (więc ja już w pracy). Telefon:
'MATE*, już jestem ale nikt drzwi nie otwiera u sąsiada zostawię'
Troszkę zdziwiony mówię, że przecież zamawiałem do sklepu X.
'Sorry, MATE, zostawię u sąsiada'.
Bleeee: Nie zostawisz u obcych ludzi paczki za 250 funtów! Zawieziesz ją do X...
Kurier: Sorry mate, już tam byłem, nie pojadę drugi raz.
B: Nie obchodzi mnie ile razy będziesz tam jeździł, paczkę odbieram w X i tyle...
K: Pierd..l się, mate.
B: Ty też, jak paczka nie będzie o 12.01 w X, to piszę na ciebie skargę, a rozmowę nagrywam. I jeszcze raz usłyszę 'mate' to napiszę skargę choćby paczka była na czas.
K: Ok, mate.
Nie powiem, szlag mnie trafiał, ale o 14 dostałem maila, że paczka do obioru w sklepie X. Happy days?
2) 19.00. Jestem w sklepie X.
Starsza Pani Sprzedawca (SPS): Ale jak duża ta paczka?
B: A bo ja wiem? Trochę ubrań ze sklepu Y, nie wiem... taka [gimnastykuję się, żeby pokazać].
SPS: Bo był kurier z paczkami, ale nie było żadnej miękkiej paczki. Ale dwa razy był, ale miękkiej paczki to nie widziałam.
B: A może pani po prostu sprawdzić po imieniu? Po numerze?
SPS: No tak, ale nie było miękkiej paczki...
B: Ile macie tych paczek? Milion?? W czasie jak tu dyskutujemy, już by pani sprawdziła.
SPS: No, ale ubrania, to miękka paczka będzie
(i tak przez dobre 10 minut...). W końcu proszę o kierownika. Przyszedł Chłopiec (Ch) max 20 lat. Zapytał czy mam kod paczki z maila, zeskanował go i po 10 sekundach przyniósł moją paczkę.
W kartoniku.
I tak sobie myślę - gdyby nie to, że się uparłem, to pisałbym skargę na biednego kuriera, który specjalnie dla mnie wracał się parę kilometrów do sklepu X. W dodatku mojej paczki bym nie dostał. Bo paczka nie była miękka.
*Mate - w UK to jest taki 'ziomek', nie cierpię jak ktoś się tak do mnie zwraca.
Tak czytam i czytam... Mam mocne podejrzenie, że ten kurier to Murzyn - oni mają taki charakterystyczny styl wysławiania się.
Odpowiedz"Mate - w UK to jest taki 'ziomek'." No nie. Nie jest. Mate to uniwersalne słowo używane przez mężczyzn wobec innych mężczyzn, zarówno blisko znajomych jak i kompletnie obcych. Najbliższy polski to 'chłopie' albo 'panie', a i to w tym sensie, że do kogoś na ulicy też powiesz 'weź się chłopie/panie uspokój'.
Odpowiedz@Shakkaho: Nie wiem gdzie mieszkasz. Być może tak się 'uniwersalnie' zwracają do siebie'. W West Midlands gdzie mieszkam, 'MATE' używa się do kogoś młodszego od Ciebie lub kogoś kogo znasz. Czasem się zdarzy mate na ulicy, ale będzie wypowiedziane przez czarnoskórego lub kogoś z Bliskiego Wschodu. I raczej w kontaktach biznesowych (a takim JEST kontact kuriera z klientem) nikt nie powie 'mate'. Bo nie jesteśmy 'mate'. Plus każdy słownik tłumaczy to na 'kumpel, towarzysz, brat'. A więc bliżej do 'ziomek' niż do 'panie'
Odpowiedz@bleeee: kontakt oczywiscie, nie 'kontact' - przepraszam za to ;)
Odpowiedz@bleeee: Jasne, w Polsce też czasem mówią na "ty" mimo, że oboje jesteśmy dorośli i się nie znamy. Słyszeliśmy o tym, spoko. To nawet daje możliwość przetłumaczenia tekstu tak, żeby naprawdę brzmiał po polsku, a nie jakieś: "Mówię wam, że był problem z delivery".
Odpowiedz@dayana: Jest różnica między zwracaniem się do siebie 'per ty' a zwracaniem się 'ziomuś'. Nie wiem czy lubiłbyś/lubiłabyś gdyby obcy człowiek dzwonił i mówił 'Siema ziomek, paczkę mam dla ciebie'. I to jedyne słowo, którego nie tłumaczyłem tylko zostawiłem w niezmienionej formie, dlatego, że mnie ono irytuje.
Odpowiedz