Tak mi się przypomniało.
Lokalny sklep, dostaw świeżych wędlin.
I nagle trach, brak prądu.
Jakaś awaria osiedlowa.
I teraz mamy taką sytuację, świeżutki towar, świeżutkie wędliny, ludzie są w sklepie chcą kupować ale niestety sprzedawczynie stoją oparte o szafki i odpowiadają ze nie ma.
A konkretnie czego nie ma, ano nie ma takiej możliwości żeby pokroić nie ma takiej możliwości żeby zważyć i nie ma takiej możliwości żeby przyjąć pieniążki bo kasa też nieczynna czyli mamy 21 wiek nie ma prądu nie ma handlu.
Ps. Pozdro dla moderatora:)
XXI wiek.
Ale przepraszam bardzo, co według Ciebie miały zrobić? Bo nie rozumiem..
Odpowiedz@martyna18812: Nie chodziło o to, że sklepowe są piekielne tylko system. Bo w obecnych czasach lepiej jest wyrzucić 100 kilo towaru niż go sprzedać bez zarejestrowania tej sprzedaży. Chodzi o to, że każda podstawowa czynność musi funkcjonować w ramach systemu. I to jest chore. Ale co zrobisz, nic nie zrobisz.
Odpowiedz@martyna18812: chłopak nie za specjalnie ogarnął, że istnieje coś takiego jak zasilanie awaryjne. Większość sklepów faktycznie nie posiada, ale są takie, które muszą posiadać. Co prawda nie ma opcji o sprzedaży wtedy, ale lodówki/chłodnie zasilanie mają. Jak ktoś jest ogarnięty i ma sklep/dom/mieszkanie gdzieś na końcu sieci i regularne braki prądu kilka razy w miesiącu (tak, zdarza się), to i tak ma agregat kupiony.
Odpowiedz@Lobo86: ale skąd wiesz, że ten posiadał? poza tym pisał bardziej o tym, że nie da się w obecnych czasach nic SPRZEDAĆ bez prądu.
OdpowiedzNie wiem, czy ostatnio się to nie zmieniło, ale kiedy zajmowałem się w Polsce księgowością, przepisy pozwalały w takiej sytuacji rejestrować sprzeda w zeszycie i nabić na kasę po przywróceniu zasilania.
Odpowiedz@Jorn: Ale jak zważyć? Bo zakładam że jednak miały gdzieś noże którymi mogły kroić.
Odpowiedz