Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O handlu żywym towarem. W akcje desperacji rozpoczęłam pracę w markecie zoologicznym.…

O handlu żywym towarem.

W akcje desperacji rozpoczęłam pracę w markecie zoologicznym. Praca sama w sobie była wprawdzie wykańczająca fizycznie, jednak nie piekielna. Piekielne było w niej traktowanie zwierząt dostępnych w asortymencie sklepu zarówno przez kierownictwo, które na tym zarabiało, jak i polskie prawo które przymyka oko na mniejsze zwierzęta dostępne w asortymencie wielu sieciówek zoologicznych.

Powiedzcie mi, drodzy czytelnicy, dlaczego w XXI wieku dozwolone jest sprzedawanie żywych zwierząt bez uprzedniego zagwarantowania im opieki weterynaryjnej na czas pobytu w sklepie? Bo trochę trudno mi jest pojąć, czemu taki sklep nie ma podpisanej umowy z żadnym weterynarzem, a chore zwierzęta odstawiane są na zaplecze, byleby tylko odizolować je od zdrowych osobników i nie popsuć wizerunku sklepu. Co się dalej z nimi dzieje? Albo odzyskują zdrowie i powracają na wystawę, albo umierają. Natury nie oszukasz. Kierowniczego skąpstwa także.

Kolejnym problemem który nie ułatwiał życia naszym zwierzakom był panujący w tym czasie upał. W najgorętsze dni lata sklep, z racji braku jakiejkolwiek klimatyzacji nie licząc jednego elektrycznego, metrowego wiatraka postawionego obok stanowiska akwarysty, przeistaczał się w istny piekarnik. Pracując dwanaście godzin w tej duchocie pocieszałam się myślą, że moja sytuacja nie jest wcale taka zła - zwierzęta, których klatki umieszczone były w promieniach gorącego słońca, odczuwały wysokie temperatury znacznie gorzej.

Hodowcy też niekiedy przechodzili ludzkie pojęcie. Dostaliśmy raz gryzonia, samiczkę. Jak się okazało, była w ciąży. Na szczęście zdążyła urodzić zanim ktoś ją kupił.
Mieliśmy także ptaka, który według hodowcy zmieniał upierzenie, a brak lotek to jedynie stan przejściowy. Oczywiście, była to ściema. Wątpię, by ktoś byłby zainteresowany kupnem częściowo nieopierzonej papużki, która nawet latać nie może. Smutna prognoza jest taka, że to zwierze dożyje reszty swoich dni w sklepie, ściśnięte w małej wolierze z pięcioma innymi ptakami karmione ekonomiczną karmą.

Wiem, że przeglądając Internet spotykacie się z ogromem "apeli społecznych", które mają za zadanie poruszyć wasze umysły i sumienia. Ja na sumienia i otwarte umysły porywać się nie będę. Niemniej jednak prawda jest taka - chcesz kupić sobie małe zwierzątko? Gryzonia? Ptaszka? Kup u sprawdzonego hodowcy, nawet jeżeli wiąże się to z dodatkowymi kosztami. Nie ryzykuj, że dostaniesz chore lub ciężarne zwierzę. Nie napędzaj wyzysku futrzaków, bo na tym tracisz zarówno ty, jak i niczemu winny zwierzak.

[Nie chcę rzucać nazwy sieci, a wychodzę z założenia, że podobna praktyka stosowana jest wszędzie. Obecny stan rzeczy nie ulegnie poprawie, chyba że przedstawione zostaną przepisy, które taki proceder po prostu ukrócą albo ludzie nauczą się nie kupować zwierząt w marketach].

sklep_zoologiczny gryzonie ptaki handel_żywym_towarem

by Kociator
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 8

To jest naprawdę tragiczne. Nie mogłaś gdzieś zgłosić braku klimy? Już nawet nie ze względu na zwierzęta, bo na to pewnie nikt by nie zwrócił uwagi, ale ze względu na pracowników? Ta papuga bez lotek mogła zarazić też pozostałe papugi (bo są takie choroby, zakaźne, i nie wychodzą od razu), więc później wszystko zależy od tego, czy trafią do dobrych ludzi, czy niekoniecznie. W ogóle trzymanie ptaków w sklepach powinno być zakazane. Żadne zwierzę nie jest szczególnie szczęśliwe w zoologu, ale jednak ptaki powinny codziennie latać... Kiedyś na moich oczach w zoologu padł szczur, wprawdzie warunki miał niezłe i możliwe, że to wina hodowcy, który sprzedał chorego zwierzaka, ale mimo wszystko wrażenia słabe.

Odpowiedz
avatar Kociator
1 5

@Drago: Po miesiącu uciekłam z tego obozu pracy bo stwierdziłam, że nie ma sensu męczyć się po 12 godzin dziennie za najniższą krajową na śmieciowej umowie. Nie chce mi się walczyć z korporacją, a jedyne przepisy jakie udało mi się znaleźć to te, mówiące o maksymalnej temperaturze w miejscu pracy (30 stopnie Celsiusza). Wątpię, by inspekcja coś wykazała w takim przypadku.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@Drago: Zgłosić pewnie mogła, ale co z tego? Zdarza mi się jeździć "na pomoc" ;) do pewnego marketu i tam jest normą, że klimatyzacja nie działa jak powinna (jakoś jest to związane z budową pomieszczeń, a może lokalizacją urządzeń, nie wiem, w każdym razie nie jest zepsuta, po prostu nie daje żadnego efektu) i ktoś się tym przejmuje? Nie. Po prostu w zimie pracuj w dwóch polarach, a w lecie módl się, żeby nie zemdleć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 8

Skąd wzięłaś info, że sklep nie musi zapewnić opieki weterynaryjnej? To nie jest prawdą. Musi. Wymagania dotyczą nawet warunków transportowych, tj wedle prawa, to pojazd do transportu zwierząt musi zostać dopuszczony przez powiatowego lekarza weterynarii. Tutaj wymagania prawne są naprawdę niemałe. Nie są doskonałe, ale teoretycznie są znośne. Są całe wykazy zwierząt, które mogą być sprzedawane, które nie, w jakich warunkach muszą być trzymane, w jakich transportowane i tak dalej. Jak sklep, w którym pracowałaś/pracujesz tego nie przestrzega, to powinnaś ich zgłosić do Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. Każdy sklep zoologiczny musi prowadzić działalność zgodnie przepisami zawartymi w ustawie z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (opubl. tekst. jedn. Dz. U. z 2003 r. Nr 106, poz. 1002 z późn. zm.).

Odpowiedz
avatar Kociator
-1 5

@Lobo86: Szukałam przepisów regulujących tą kwestię i niczego nie znalazłam. Pomimo tego, że na wymienioną ustawę się natknęłam. Może coś przeoczyłam. Nie mniej jednak w praktyce wygląda to znacznie inaczej. Batalia społeczna ze sklepami zoologicznymi o traktowanie zwierząt toczy się od dobrych paru lat. Wystarczy popatrzeć na Kakadu - ile skarg zostało na nich złożonych, a czym to poskutkowało? Czy coś się zmieniło? Dopóki sklepy zoologiczne są w stanie legalnie sprzedawać żywe futra, dopóty będą one sprzedawane najmniejszym kosztem i wysiłkiem. Witryna sklepu to nie jest miejsce dla zwierzaków. Myślisz że ktoś płaci pracownikom za zmienianie wody w dni, w których jest zakaz handlu? W najlepszym wypadku takie osoby robią to charytatywnie, w najgorszym - zwierzęta muszą obyć się bez picia. Przy niektórych gryzoniach wodę wymieniałam dwa-trzy razy dziennie bo potrafiły miskę z wodą zakopać pod stertą trocin. Nie tędy droga.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@Kociator: zgłoś Inspekcji Weterynaryjnej. To o czym mówisz zawiera się w "humanitarnym traktowaniu zwierząt". Jest to zaraz na początku ustawy w opisie co się rozumie przez znęcanie się nad zwierzętami, np: "utrzymywanie zwierzęcia bez odpowiedniego pokarmu lub wody przez okres wykraczający poza minimalne potrzeby właściwe dla gatunku." Prawo wbrew pozorom nie jest złe. Natomiast jego przestrzeganie to abstrakcja. Masz tu całą ustawę. Wczytaj się. Zobacz, które punkty są łamane i złóż odpowiednie zawiadomienie http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19971110724/U/D19970724Lj.pdf

Odpowiedz
avatar Jaladreips
4 4

Właśnie, tak się zastanawiałem. Jeszcze kilka lat temu można było w niektórych sklepach zoologicznych adoptować kota. Kupowało się symbolicznie coś ze sklepu i można było wziąć małego kotka. Co się działo z tymi kotami po zamknięciu sklepu? Pracownicy je brali do siebie, czy zostawiali je w klatce w sklepie? I dlaczego już nie ma kotów w sklepach zoologicznych?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@Jaladreips: Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek na stałe były koty (nie wiem, co masz na myśli mówiąc "kilka lat temu", ale przez ostatnie 10 lat tego nie było). Teraz są czasami prowadzone akcje mające na celu zachęcenie ludzi do adopcji kotów, ale to tylko chwilowe i te koty są wieczorem zabierane tak, skąd je wzięto (schronisko/dom tymczasowy).

Odpowiedz
avatar TakaFrancuska
4 6

@Drago: Od 2012 roku nie mzozna kupowac pieska cyz kotka w sklepie zoologiznym jakos. Jak dobrze pamietam, to weszlo to razem z ustawa o zakazie sprzedazy zwierzat na targowiskach czy giełdach, oraz psów i kotów poza hodowlą.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
2 2

@Drago: w 2011 wziąłem swoją kotkę ze sklepu zoologicznego. Krótko po tym już więcej nie widziałem kotów w sklepie. Zgadzałoby się z tym, co napisała użytkowniczka wyżej.

Odpowiedz
avatar Devotchka
4 4

Niestety uniwersalną prawdą jest, że jeśli towarem na którym ma ktoś zarobić będą zwierzęta, to nigdy te zwierzęta nie będą mialy dobrych warunków. Dlatego zwierzęta hodowlane idące na mieso mają okropne warunki, psy i koty w pseudohodowlach też nie są traktowane dobrze, a sklepy zoologiczne to już absolutne apogeum. Niestety, ale sami popieramy coś takiego kupując w tych przybytkach.

Odpowiedz
avatar szafa
1 1

@Devotchka: Myślę, że jednak trochę zależy to też od kosztów kupna. Drogie zwierzę będzie żyło w dobrych warunkach u hodowcy, bo zwyczajnie zbyt dużo straci na jego chorobie czy śmierci. Niestety tanie zwierzęta są traktowane jak są. Miło, że wspomniałaś też o hodowli na mięso, nic mnie tak nie irytuje, jak ludzie martwiący się chomikami w zoologicznym i wcinający schabowe.

Odpowiedz
avatar feluska
7 7

Po osiągnięciu pełnoletniości wypadałoby dorobić na studia. Ogłoszenie o pracy w zoologicznym; jestem zwierzolubem, mam wiedzę, idę na dzień próbny, a nawet dwa. Wchodzę z Panem Szefem pół godziny przed otwarciem. Te pół godziny nie było na gadki o warunkach pracy, a na wyniesienie zwłok po weekendzie. Rybki sam wyciągał, mnie przypadł sztywny królik. Pan Szef zszokowany, że proszę o rękawiczki. I że marnuję czas na szorowanie zielonych poideł gryzoni. Na zapleczu rozmnażalnia chomików, ale żeby tam wejść trzeba przegonić dzikie szczury, które wywęszyły otwarte wory z karmą na wagę. Klientka przyszła pożalić się, że samiec świnki morskiej powił dwoje młodych. Pan Szef w ramach rekompensaty dał paczkę najtańszej karmy i łaskawie przyjmie młode za miesiąc, jak będą odstawione od matki (ojca???). A ja, naiwna małolata, dałam się zbyć psimi smaczkami zamiast zapłaty za dwa dni roboty :/ Gryzonie, króliki, ptaszki i inne zwierzątka można adoptować! Wystarczy wpisać w google "adopcja psa/królika/chomika/osła" - co kto lubi. Nie robimy zakupów w sklepach handlujących żywym towarem, a już na pewno nie kupujemy w nich owego towaru!

Odpowiedz
Udostępnij