Mam w pracy taką babkę. 40 lat, mentalność nastolatki, samotna, stała bywalczyni wszystkich klubów, w których to klubach co imprezę poznaje nowego faceta na jedną noc. Jak często bywa z takimi osobami, uważa się ona za autorytet i eksperta w dziedzinie związków i wszystkich dookoła chce pouczać. Nazwijmy ją, na potrzeby tej historii, S.
Przyszedł do nas nowy, chłopak 20 lat, student. Od razu wpadł w oko S i próbowała się wokół niego zakręcić, ale ten ją konsekwentnie choć niezwykle grzecznie spławiał. W końcu, pogodziwszy się z porażką, zaczęła mu na każdym kroku dogryzać.
Któregoś dnia podczas lunchu rozmawialiśmy ogólnie o związkach i ktoś zapytał nowego, czy kogoś ma. Odpowiedział, że od liceum jest z jedną kobietą, jest jego pierwszą i on jest jej pierwszym. Wtedy S aż zaświeciły się oczy i zaczęła swoje mądrości:
- Przecież cię zdradzi! Będzie chciała zobaczyć jak to jest z innym i cię zdradzi, albo nawet i zostawi, jak się okaże że tamten jest lepszy! Ja bym tak zrobiła!
Wiedząc, że nowy jest zbyt grzeczny i nieśmiały by jej odpowiedzieć na jej poziomie, chciałem interweniować, ale ubiegła mnie koleżanka, mówiąc:
- I dlatego normalni ludzie łączą się w pary i żyją razem szczęśliwi, a ty jesteś i już zawsze będziesz sama.
Wszyscy gruchnęli drwiącym śmiechem, a S zrobiła się tak czerwona, że było to widać nawet przez opaloną na solarium twarz. Wstała, prychnęła i wyszła.
Nie odzywa się do nas już od kilku dni, a jeść chodzi sama. I bardzo dobrze.
związki
Szon zgaszony jak pet.
OdpowiedzMnie to by głupio było tak mówić wszem i wobec, że mój partner jest moim pierwszym, a ja jego pierwszą... Dość intymna sprawa. A nieśmiała raczej nie jestem. Za to nieśmiały chłopak z historii chyba jednak nie jest taki nieśmiały?
Odpowiedz@andtwo: A co w tym takiego intymnego? Że trafili na siebie i dobrali się od razu, że już pierwszy związek jest udany? To chyba powód do szczęścia. Sam zresztą mam podobnie - jeden związek od liceum - i nie mam żadnych problemów z mówieniem o tym, jeśli ktoś zapyta. Zresztą w tym wieku to nie jest jakaś niesamowicie rzadka sytuacja.
Odpowiedz@kitusiek: można to zrozumieć tak, że wzajemnie ze sobą stracili dziewictwo - i wtedy to rzeczywiście zahacza o kwestie intymne...
Odpowiedz@minutka: Każdy rozumie jak rozumie.Ja tu żadnej intymności nie widzę i zrozumiałem to dokładnie tak, jak @kitusiek
Odpowiedz@minutka: Dokładnie tak to odebrałam.
Odpowiedz@minutka: A za własne skojarzenia to już każdy sam odpowiada. ;P
Odpowiedz@~pipipipipi "- Przecież cię zdradzi! Będzie chciała zobaczyć jak to jest z innym i cię zdradzi, albo nawet i zostawi, jak się okaże że tamten jest lepszy! Ja bym tak zrobiła!" Zasadniczo, to przytyk do tej kobiety był niesłuszny. Ile licealnych związków obecnie przeżywa próbę czasu? Większość znanych mi par tego typu rozeszła się mając 25-35 lat - najczęściej w wielkich bólach i z mniejszymi lub większymi dramatami w tle. Reszta zerwała ze sobą wcześniej. Nawet jak się tacy zdarzają, to są to wyjątki, które nie stanowią reguły. Nie rozumiem czemu bycie z "tym pierwszym" jest uważane przez wielu jako wyższość nad tymi, którzy nie potrzebują posiadać partnera życiowego.
Odpowiedz@Lobo86: tylko, że nikt jej o zdanie nie pytał, a po drugie po narzucać się z takimi tekstami osobie, której się w ogóle nie zna
Odpowiedz@Lobo86: trochę się zgodzę, jak dla mnie dwie skrajności. Z jednej strony niewyżyta singielka, z drugiej młodzik z "kobietą życia" poznaną w liceum.
Odpowiedz@Lobo86: Obecnie rozpadają się 2 na 3 małżeństwa ale to nie powód by nowożeńcom mówić "po co się hajtacie jak i tak najpewniej się rozwiedziecie?" Tak samo jak nie powiesz koledze z pracy choremu na raka trzustki że i tak najpewniej umrze bo śmiertelność w jego przypadłości to 90%. Nikt normalny nie bawi się w takie czarne wróżby bo po co? Z czystej złośliwości? Bezmyślności?
Odpowiedz@digi51: a to ktoś musi się ciebie pytać o opinię, aby móc ją wyrazić? Chłopak wpadł jej w oko. Najpierw zachęcała, a teraz prowokuje. Nie ma w tym nic piekielnego. W moim odczuciu piekielni są obrońcy moralności, którzy wtrącają się w nieswoje relacje. Jak chłopak będzie chciał - obroni się sam przed natrętnymi podlotkami (niezależnie od ich wieku). Jak nie będzie potrafił - ot taka to i "miłość" pierwszego związku. Większość potrzebuje po prostu odpowiedniej zachęty, aby odczepić wagonik pociągu, którym jedzie. Trwają w tym co są z wygody i strachu przed nieznanym. Tacy obrońcy z urzędu są zawsze najbardziej piekielni, bo to oni się wpierniczają z butami w nieswoje. Zobacz jak zaczyna się historia - pejoratywne ustawienie jednej z głównych bohaterek tylko i wyłącznie dlatego, że nie potrzebuje być w związku, aby się zdefiniować. Zupełnie jakby ów biedny chłopaczek potrzebował tabunu obrończyń (nie bez przypadku jest to płeć żeńska), bo przecież rozpustnica inaczej popsuje im piękny, romantyczny związek rodem z filmu/bajki. A wiesz dlaczego ona wypowiada się tonem znawczyni o związkach? Bo jako ta nierządna rozpustnica nie raz i nie dwa była "tą drugą na boku" facetów, którzy składali podobne deklaracje do rzeczonego studenta z historii. Ciągając się po klubach nie raz i nie dwa miała okazję zobaczyć którąś ze swoich "koleżanek", która po kielichu czy dwóch opędzlowywała loda jakiemuś kolesiowi w kiblu mając męża w domu. A wiesz skąd wiem? Bo widziałem dokładnie to samo. Wielkie i prawdziwe miłości, dzieci i wspólne szczęście. A po kilku głębszych często łzy, bo jedno zdradza, a szczęście to jedynie fasada. A wieczorki "babskie"? Boże uwielbiałem to będąc singlem. 90% kobiet traktuje to jak dyspensę na jednorazowe ruchanie na mieście. I tak było zarówno jak mieszkałem w dużych miastach, jak i małych mieścinkach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2018 o 11:54
@Neomica: "Obecnie rozpadają się 2 na 3 małżeństwa ale to nie powód by nowożeńcom mówić "po co się hajtacie jak i tak najpewniej się rozwiedziecie?" Tak samo jak nie powiesz koledze z pracy choremu na raka trzustki że i tak najpewniej umrze bo śmiertelność w jego przypadłości to 90%." A dlaczego? Akurat miałem w rodzinie (bliskiej) dużo raka. Wszyscy lubili ze mną przebywać i rozmawiać, bo z choroby nie robiłem korowodu śmierci i nie traktowałem ich udając, że "wszystko będzie dobrze". No nie - nie będzie. Masz kilka tygodni, maks kilka miesięcy życia. Żyjemy - umieramy. Na tym to polega. Jak nikt nie ma odwagi narzeczeństwu ustalającemu datę powiedzieć o trudnościach małżeńskich, to co to za rodzina i przyjaciele? Będą kłamać dla podtrzymania pustej fasady? Ja p!erd01e. To i nie dziwota, że wszystko sie rozpada, skoro ludzie zawierają związki nie mają kompletnie pojęcia z czym to się wiąże.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2018 o 12:04
@Lobo86: Ojej chyba ci się coś ulało :D Banalna anegdotka o zawstydzonej kokiecie a ty dorabiasz do tego dramaturgię godną lepszej historii. I 90% kobiet traktuje babski wieczór jako dyspensę na jednorazowe ruchanie na mieście? Chyba w Gomorze :D (zgaduję, że pozostałe 10 % zarezerwowałeś dla swojej mamy, partnerki i ewentualnej córki?)
Odpowiedz@Lobo86: Jest różnica między mówieniem o trudach małżeństwa a gadaniem "na pewno się rozwiedziecie" "na pewno cię zdradzi"Serio nie tego nie widzisz?
Odpowiedz@Lobo86: Nie znasz połowy społeczeństwa a wypowiadać się możesz tylko o tych których znasz. I nagle te 10% to wcale nie tak dużo, prawda? :)
Odpowiedz@Neomica: no chyba, że Lobo wy*uchał na każdej imprezie 90% lasek, to byłby też argument za tym, że wie co mówi ;)
Odpowiedz@Neomica: "I nagle te 10% to wcale nie tak dużo, prawda? :) " Akurat są na to badania. W Polsce do zdrady przyznaje się ok połowa osób będących w związkach. Wedle badania z innego kraju, do zdrady przyznaje się jedynie co 3-5 respondent. Nakładając jedno na drugie wychodzi, że tak realnie zdradza 70-90% społeczeństwa. Oczywiście jeśli za zdradę uznamy jakiekolwiek relacje erotyczne z osobą inną niż partner. Tym bardziej, że porównując badania na przestrzeni lat wychodzi obraz dziwny. Z jednej strony związków jest mniej i są one krótsze, a z drugiej strony ilość osób przyznających się do zdrady na przestrzeni lat 2011-2016 niemal podwoiła się. U nas ciągle w badaniach wychodzi, że mężczyzna zdradza częściej, a w innych krajach, że to kobiety zdradzają 2-3krotnie częściej. Im nowsze badanie, tym smutniejszy obraz. Widełki są związane z różną definicją zdrady. Dla przykładu jeśli jesteś w "nowym" związku", to utrzymywanie kontaktów seksualnych z byłym partnerem/partnerką jest uważane za zdradę dla 45% facetów i tylko 27% kobiet. Takie dane znalazłem w kilku artykułach. Niektóre powoływały się na konkretnych (z nazwiska) badaczy, a inne na ośrodku statystyczne (np badanie "ryzykowne zachowanie Polaków" CBOSu). Osobiście uważam, że zdradzić może niemal (słowo-klucz) każdy - to tylko kwestia odpowiednich okoliczności.
Odpowiedz@Lobo86: Połowa to nie 90%. Do tego zestawiasz to z konkretnymi sytuacjami z babskich wieczorów sugerując że 90% kobiet ma na tyle lekkie prowadzenie by pruć się z nieznajomymi po klubach przy byle okazji. Nie czujesz, że jednak trochę poleciałeś z tymi swoimi statystykami? Ja w swoim życiu poznałam mnóstwo kobiet i umówmy się że poznałam je znacznie lepiej niż ty miałeś okazje (ach te babskie wieczory...) i może 3 z nich były takie gościnne w kroku jak opisujesz. Pierwsza moja myśl na te twoje teksty o "opędzlowywaniu loda po kielichu" i 90% ruchających na mieście była: "Boże w jakiej kręgach obraca się ten człowiek?" :)
Odpowiedz@justangela: nie wygrałem wacka na loterii, aby wtykać go byle gdzie. Niemniej jednak znałem takie osoby (obojga płci), które ruchały się jak popadnie będąc w związkach i nie przeszkadzało im to twierdzić, że nie zdradzają, bo dla nich zdrada to dłuższy romans, a pojedynczo to tylko numer na boku dla podtrzymania pikanterii ich związku. Pominę tutaj litościwie te pustaki, które bawią się w "sprawdzanie" związku poprzez dawanie dupy. Bo to też się zdarza. A masturbacja do wirtualnych znajomych z netu z przesyłaniem sobie fotek i filmików? Też takich znam. I też twierdzą, że nie zdradzają. Co lepsze - ich partnerki pomimo nakrycia na procederze udają, że jest ok i nic się nie dzieje, bo to "normalne". Problemem jest tu definicja zdrady tak naprawdę. Bo są tacy jak wyżej, a są też i tacy, dla których zdradą będzie już zwykły flirt z inna osobą.
Odpowiedz@Neomica: a od kiedy to jedna kobieta powie drugiej jaka naprawdę jest, skoro ukrywa to sama przed sobą? Znasz pojęcie DUFF? Bo to wasz - kobiecy wymysł. W jakich kręgach się obracam? Różnych. Po prostu nie dbałem nigdy o utrzymywanie pozorów, bo "tak wypada". Ludzie w moim towarzystwie zawsze czuli się swobodnie i to nawet mając na uwadze jakim arogantem i chamem jestem. Można żyć iluzją - obrazem jaki tworzą ludzie o samych sobie. A można też tę iluzję przejrzeć i zerknąć na sprawy takie, jakimi one naprawdę są. Poza tym to też urok pewnych miejsc, w które się chodzi w określonym celu. Tak jest w zasadzie ze wszystkimi "klubami". Jak ktoś mi mówi, ze idzie tam potańczyć to chce mi się go zabić śmiechem. Realia klubów wyglądają dokładnie jak w tym reportażu: https://video.wp.pl/i,z-ukryta-kamera-w-warszawskiej-dyskotece,mid,1643068,cid,4051,klip.html?ticaid=11c916 Owszem - połowa to nie 90%. Dlatego napisałem skąd to wziąłem: tak obserwacja własna, jak i krzyżowanie informacji z badań. Po prostu niecała połowa się do tego przyznaje. Drugie tyle to szara strefa płynności definicji zdrady, bo dla jednej osoby flirt z nieznajomym to zdrada, a dla drugiej skorzystanie z usług prostytutki zdradą już nie jest. Co zabawniejsze, wedle ostatnich badań z dolnego śląska, to 20% dzieci pochodzi ze zdrady małżeńskiej: "Nawet co piąty mężczyzna wychowuje nie swoje dzieci - wyjaśnia prof. Zygmunt Zdrojewicz, konsultant wojewódzki w dziedzinie seksuologii. - Połowa takich ojców o tym nie wie. Gdy nabierają podejrzeń co do stopnia pokrewieństwa z dziećmi, decydują się na test DNA."
Odpowiedz@Lobo86: Historia dotyczyła czegoś innego. Baba byłą po prostu wredna, niewychowana i wciskała nos w nie swoje sprawy. Dobrze, że ktoś go jej przytrzasnął drzwiami. A co do Twojej wypowiedzi. Masz rację. Ludzie się po prostu zmieniają z biegiem lat. Szczególnie na przestrzeni liceum-studia-praca. Rzadko się zdarza, że dwoje ludzi zmienia się w taki sposób by po tych wszystkich latach nadal się ze sobą świetnie dogadywać. Ten okres też obfituje w pokusy, a człowiek nie jest wtedy na tyle rozsądny, by potrafić się utrzymać w ryzach itp.
Odpowiedz@Lobo86: zamiast przyznać, że strzeliłeś głupotę to brniesz dalej. Ok 90% tak? Czyli 90 kobiet na 100, czyli 9 na 10. Uzbierasz w swojej rodzinie 10 kobiet Lobo? A może z procentami chcesz się kłócić lub twierdzić, że twojej rodziny statystyka nie tyka?
Odpowiedz@Lobo86: Momencik. Jak „obrończynie moralności” włażą gościowi z butami w związek, to jest to złe, a jak robi to jakiś napalony babol, to nagle cacy?
Odpowiedz@Neomica: "Uzbierasz w swojej rodzinie 10 kobiet Lobo?" Nie. Nie uzbieram tyle, bo większość mojej rodziny nie żyje, albo jak najbardziej łapie się do statystyk. I dlaczego uczepiłaś się akurat kobiet, jak to dotyczy obojga płci? Niespełna 50% facetów w Polsce i ok 30 kobiet się przyznaje - słowo klucz - PRZYZNAJE. Tych co się nie przyznaje może być nawet drugie tyle (patrz statystyki względem wychowania nieswojego dziecka i ilu facetów o tym wie, a ilu nie), acz uważam, że bliższe prawdzie jest ok 20-30% więcej . Kto powiedział, że tych 30% kobiet pokrywa się z męską częścią? Ja piszę ogólnie o ludziach w parach. Przy czym uwzględniam to, że po pierwsze nie wszyscy się przyznają, a po drugie definicja jest płynna. No i w związku nie muszą zdradzać obie strony. Spośród wszystkich moich znajomych obojga płci to może ze 2-3 osoby na jakieś ~180-200 faktycznie nigdy nie dopuściło się zdrady. Reszta zdradziła. Albo przychodzili na flaszkę się wypłakać (albo pochwalić), albo kogoś nakryłem, albo przypadkiem się wydało. Albo sam byłem tym drugim. Już pisałem - nigdzie się nie przestrzeliłem. Po prostu odbierasz to tak, że w tych statystykach to każdy zdradza na każdym kroku. Wystarczy, że usta otworzy i kłamie. Tu są też osoby, które zdradziły raz w postaci pocałunku z obcą osobą mając męża/żonę/partnera w domu. @DziwnyCzlowiek czy wciskała się w nie swoje? Mam odmienne zdanie. Po prostu chce "zaliczyć" młodzieńca. Dla niej bycie w związku nie oznacza wierności więc najpierw kusiła, a teraz prowokuje. Przecież to nie na niej spoczywa obowiązek wierności, prawda? Czy ktoś jej utarł nosa? Z mojego doświadczenia tacy ludzie kompletnie nie przejmują się takimi pustymi docinkami, bo zmagają się z nimi każdego dnia. Już natalia latos(nick pisany wspak) opisywała jak zazdrosne damulki ją atakowały. Niezależnie od przyczyny masz tu podobne nastawienie. Naprawdę uważasz, że dorosły facet wymaga opieki i ochrony ze strony innych kobiet, bo jakaś milfetka się do niego przystawia?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2018 o 14:40
@Hatsumimi: "Momencik. Jak „obrończynie moralności” włażą gościowi z butami w związek, to jest to złe, a jak robi to jakiś napalony babol, to nagle cacy? " Z grubsza? Tak. Bo one wtrącają się pomiędzy relacje jego z napalonym babolem. Same nie mają w tym żadnego interesu, bo nie ingeruje to w ich relacje. Milf ingeruje, bo ma w tym swój interes w postaci chęci seksu ze studentem. To jest ich relacja i tylko ich. To od decyzji studenciaka zależy co z tym zrobi. Nie od osób trzecich - ani nie od jego partnerki. Bycie w związku to nie złoty łańcuch. Jak ktoś chce zdradzić - zrobi to. Jak ktoś chce się rozstać - zrobi to. Obrońcy zewnętrzni nie są tu potrzebni. Zachowanie wierności nie leży w interesie osób trzecich. Nie ma takiego prawa ani zakazu moralnego zabraniającego podrywu osób będących w związkach. Chyba, ze chcesz powiedzieć, że nie można się odzywać do osób w związkach, aby nie zostać posądzonym o chęć podrywu, bo to przecież tak nie można....tylko czym to się wtedy różni od histerii Natali Latos z jej historii?
Odpowiedz@Lobo86: skoro nie zaliczyłeś tych 90% kobiet na tych babskich imprezach to Twoje statystyki są kompletnie nie potwierdzone :). Dodatkowo, jeśli z 50% robi się nagle 90% to jesteś na bakier z matematyką, bo tak znacznej różnicy w wyniku nie wyjaśnisz żadną interpretacją.
Odpowiedz@Lobo86: Z kolei ona wtrąca się w związek gościa z jego obecną kobietą. Ma do tego prawo w równym stopniu, co jej koleżanki, a chęć zaliczenia go niczego tu nie zmienia. Poza tym, patrząc na to analogicznie - każda kobieta jest z nim w jakiejś relacji, czemu relacje seksualne mają być bardziej nietykalne od pozostałych?
Odpowiedz@Lobo86: Dyskusja z tobą to jak rozmowa ze świadkiem Jehowy o krwiodawstwie. Na proste pytania lejesz wodę bełkotu. Nawet ze swojej rodziny zrobisz panie lekkiego prowadzenia by wyszło na twoje. (bo jeżeli znajdziesz w niej choć dwie porządne kobiety to twoja statystyka bierze w łeb, prawda?) 200 znajomych spowiadało ci się ze zdrady małżeńskiej? Nawet ksiądz proboszcz nie ma takiego przerobu w pierwszym roku posługi :D Operujesz okrągłymi liczbami, Lobo i gubisz się dokumentnie. Serio nikt nie uzna cię za głupca jeśli czasem przyznasz się do pomyłki.
Odpowiedz@Lobo86: a o mobbingu i molestowaniu slyszales? bo jesli chlopak odrzucil zaloty, to niestety zachowanie piekielnej podpada pod molestowanie i moze i dobrze ze ktos ja zgasil, bo to sie moglo gorzej skonczyc. chociaz osobiscie sadze ze tekst gaszacy byl moze ciut zbyt wredny.
Odpowiedz@justangela: " Dodatkowo, jeśli z 50% robi się nagle 90% to jesteś na bakier z matematyką, bo tak znacznej różnicy w wyniku nie wyjaśnisz żadną interpretacją. " Heh. Na każde 100 związków przypada 200 ludzi. No to teraz liczymy: z 200 ludzi zdradza 100. Połowa. W ilu związkach można mówić o zdradzie? Od 50% do 100%. Dlaczego? Bo NA KAŻDY JEDEN ZWIĄZEK PRZYPADAJĄ DWIE OSOBY. A żeby mówić o zdradzie w związku, wystarczy, że zdradzi jedna osoba. Raz. Z 200 ludzi zdradza 150. W ilu związkach można mówić o zdradzie? Od 75% do 100% związków. Mimo, że "zdradzacze" to przecież "tylko" 75% wskazanej populacji. Skoro do zdrady przyznaje się ok 50% facetów i 30% kobiet, co razem daje 80% populacji ludzi, którzy tworzą pary, to jaki odsetek mogą stanowić pary, gdzie obie strony zdradzają? A dodajmy jeszcze do tego ludzi, którzy do zdrady się nie przyznają i tych, co swojego postępowania za zdradę nie uważają. @Hatsumimi: "Poza tym, patrząc na to analogicznie - każda kobieta jest z nim w jakiejś relacji, czemu relacje seksualne mają być bardziej nietykalne od pozostałych? " Skoro nie są, to na uj ten komentarz w jej stronę? Biedny studenciak obrończyń potrzebuje? Serio? Aż taka to mameja życiowa, że sam nie potrafi sobie poradzić z jedną milfetką? I to ma być przykład moralnej wyższości bycia w jednym związku z jedną osobą w całym życiu? @Neomica "200 znajomych spowiadało ci się ze zdrady małżeńskiej? " A nie przyszło ci do głowy, że ze wskazanej liczby znajomych wystarczy kilka osób, która przyznała się do zdrady wskazując kilka-kilkanaście innych znajomych ze wspólnego grona? Nie przyszło ci na myśl, że sam mogłem uprawiać seks z kilkunastoma kobietami z tego kręgu? Sieci socjalne to częściowo zamknięte zbiory. Jak myślisz, skąd się bierze przeświadczenie, że nie istnieje coś takiego jak przyjaźń damsko-męska? Nie przyszło ci do głowy nigdy, że zazdrość o "tylko koleżankę" była jednak słuszna? Nigdy nie tłumaczyłaś, że "to tylko kolega" o przypadkowym kolesiu z pracy/szkoły, którego miałaś ochotę dosiąść? Już wszystkie teraz takie święte? Szkoda, że życie jednak pokazuje co innego....
Odpowiedz"– Z tymi zdradami generalnie jest w Polsce tragedia – uważa profesor Jędrzejko. Z jego własnych najnowszych badań wynika, że w ciągu trzech ostatnich lat liczba zdradzających się Polaków wzrosła niesłychanie. Upraszczając: prawie połowa Polaków to partnerzy niewierni." Prawie połowa Polaków. Jak wiemy, na jedną parę przypada dwoje ludzi. Jak połowa populacji zdradza, to oznacza to ni mniej, ni więcej, a dokładnie to, że zdrada pojawia się w prawie każdym związku. Licząc wyjątki i że dwie osoby w związku mogą zdradzać to wychodzi na to, że zdrada pojawia się w ok 90% związków. Same to policzcie. 100 ludzi to tylko 50 związków. 50 ludzi (połowa) deklaruje, że zdradza. Częściowo zdradzać będą obie strony. Są też różne wyjątki. W ilu parach zatem pojawi się zdrada? Lepsze badania robi prof. Izdebski, bo robi pytania krzyżowe i nie wprost. Jemu wyszło, że niespełna 12% narodu uważa, że seks z innymi osobami niż ta, z którą się jest w związku, w ogóle zdradą nie jest.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2018 o 2:05
@justangela: Ale co złego jest w poznaniu 'kobiety życia' tudzież 'mężczyzny życia' akurat w liceum? Mój mąż i ja tam się poznaliśmy, jesteśmy ze sobą od ~20 lat i uważamy że to nadal jest zajebisty związek, który z czasem tylko zyskuje. Z naszej licealnej klasy oprócz nas skojarzyła się jeszcze jedna para i oni też nadal są razem. Więc nie wiem czy to rzeczywiście taka unikalna i nietypowa sytuacja?
Odpowiedz@Lobo86: "przeciez cie zdradzi(...) ja bym tak zrobila"- i dlatego to z nia jestem, a nie z toba ;)
Odpowiedz@Lobo86: Idąc Twoją logiką: a na uj Ty się wymądrzasz pod prawie każdą historią? Uważasz użytkowników za mameje?
Odpowiedz@Lobo86: nie no dawno było, ale nie mogę się powstrzymać. "Skoro do zdrady przyznaje się ok 50% facetów i 30% kobiet, co razem daje 80% populacji ludzi". Pozwolę sobie sparafrazować to zdanie: Skoro do zdrady NIE przyznaje się ok. 50% facetów i ok. 70% kobiet, co razem daje (błąd składniowy!) 120% populacji ludzi. No logiczne nie? Jakby to też było za trudne do pojęcia, to na przykladzie: są sobie dwa kosze z jabłuszkami, w każdym po 100 sztuk(na potrzeby przykładu zakładam, że kobiet i mężczyzn w populacji jest po równo) . W jednym znajduje się 30 czerwonych jabłuszek (30%), a w drugim 50 (50%). Jeśli wsypiemy te wszystkie jabłuszka razem do jednego kosza, to ile procent czerwonych w nim będzie? Od razu podpowiedź: 80 z dwustu, to ile procent?
Odpowiedz"W końcu, pogodziwszy się z porażką, zaczęła mu na każdym kroku dogryzać." Skoro mu dogryzała to chyba jednak nie do końca pogodziła się z porażką :D
OdpowiedzJeśli ktoś po prostu nie chce stałego związku u często zmienia partnerów, ale jest uczciwy wobec drugiej osoby to ok. Ale jak ktoś twierdzi, że zdradziłby partnera, żeby się przekonać, czy ten drugi nie jest lepszy, to jest zwykłą szmatą, k...ą, zdzirą z dziwką itp.
Odpowiedz