Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pracuję w biurze kredytowym. Tak, sprzedaje pożyczki, te bankowe i te pozabankowe…

Pracuję w biurze kredytowym. Tak, sprzedaje pożyczki, te bankowe i te pozabankowe z kosmicznym RRSO. Biuro nie jest moje, jestem pracownikiem na etacie ze stałą wypłatą. Premia to tak naprawdę tylko i wyłącznie dobra wola mojego pracodawcy. W związku z tym nie wciskam ludziom na siłę pożyczek, typu: spłaci Pani poprzednią, a jeszcze Pani zostanie gotówki itd. Owszem, czasem dzwonię i proponuję, jeśli system pokaże jakąś ofertę dla klienta, ale nic na siłę.

Dlatego piekielni są dla mnie klienci, którzy najpierw sami zarzucą sobie pętlę na szyję, a potem przychodzą z pretensjami. Tak jak nasz stały klient, powiedzmy Jan.

Jan od prawie roku zgłasza się do nas po drobne pożyczki - a to 500 zł, a to 1500, a czasem i 3000. Okres spłat różnie - 12 m-cy, 24 a czasem tzw. chwilówki na miesiąc. Facet pracujący - zarabiający zgodnie z wyciągiem 2800, a rat miesięcznie ma już koło 3 tys. Żona nie pracuje. Jak żyje? Nie wiem. Ostatnio pojawił się znów, po kolejną pożyczkę 1500 zł, bo mu brakuję na spłatę rat. Grzecznie informuję Pana Jana, że niestety, ale na chwilę obecną nie mogę mu nic zaproponować, ponieważ posiada już aktywne produkty we wszystkim firmach pożyczkowych, które udzielają pożyczek na oświadczenie (wiadomo, można wtedy doliczyć jeszcze inne dochody typu 500+ czy praca w domu) i nikt mu kolejnej pożyczki nie udzieli, póki nie minie okres karencji.

No to Pan Jan chce pożyczkę na dokumenty. Ok, tylko że dokumenty pokazują dochód 2800 a wydatki ponad 3 tys. Brak zdolności. Ale Pan Jan musi mieć te pożyczkę, bo mu OBIECAŁAM, że dostanie. Ja już trochę wkur..., bo nigdy takich rzeczy bym nie obiecywała. I znów tłumaczę, że nie mogę Panu zaproponować takiego rozwiązania, bo brak zdolności itd.

No to facet zaczyna wrzeszczeć, że oszuści i złodzieje, bo najpierw dają pożyczki, a potem on nie ma z czego płacić! Kulturalnie poprosiłam o spokój, a jak nie pomogło to wyprosiłam Pana z biura, bo zaczął rzucać epitetami w moją stronę, na co sobie nigdy nie pozwolę.

Tylko nadal nie rozumiem: facet nabrał pożyczek ile się dało. Nikt go nie namawiał, a na pewno nie ja. Chciał to dostał, taka moja praca. Chyba po prostu myślał, że to będzie trwać wiecznie - każda wizyta=kasa na koncie. Takich ludzi jest masa. Sami narobią sobie długów (rozumiem, że czasem jest konieczność), a potem na mieście opowiadają jakie to biuro to oszuści, bo przez nich to teraz komornik na nich siedzi...

klienci

by ~niemowdomnieteraz
Dodaj nowy komentarz
avatar rodzynek2
12 12

Módl się, żeby taki facet jeszcze do telewizji nie poleciał ze skargą. Bo mają komornika na głowie, "biedni" na jedzenie nie mają, a jakaś "bezczelna baba" nie chce im dać kolejnej pożyczki. Nabiorą tacy pożyczek, kredytów i rat więcej niż zarabiają, pewnie żeby przed sąsiadami zaszpanować, a jak przychodzi do spłat, to na jedzenie nawet nie ma.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

@rodzynek2: jak nie maja na jedzenie to skad niby mialiby miec na raty? to nie zapomoga

Odpowiedz
avatar Iras
9 9

Ehhh... wszystko jest dla ludzi - pod warunkiem, że robi sie to głową. Pozyczki też do tego należą. Pod warunkiem, że bierze się je rzeczywiście w chwili gdy naprawde kasy potrzeba i na tyle, że jest sie w stanie ja spłacić, a nie, ze zabrakło do nowego telewizora, - co miesiąc.

Odpowiedz
avatar marcelka
14 14

jakbym moją znajomą widziała... też kiedyś pożyczyła 1,000 zł na jakieś duperele (typu "a wezmę se i na zakupy pojadę, a co!") w pewnej firmie na P., a potem było wielkie zdziwko, że jak przyszło oddawania, to trzeba oddać 1,500 zł... "oszukiści, złodzieje!" A umowę czytałaś? "A po co, w reklamie mówili..."

Odpowiedz
avatar madxx
6 6

@marcelka: 500zł węcej to i tak mało, niech się cieszy :P

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

dobrze, ze nie zpaytal- a to trzeba splacac?

Odpowiedz
Udostępnij