Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O zawiści i trochę o naiwności. Przede wszystkim o tym, jak łatwo…

O zawiści i trochę o naiwności. Przede wszystkim o tym, jak łatwo zepsuć świetną atmosferę.
Pracuję na recepcji, do moich zadań należy też obsługa szatni, która w weekendy jest naszą małą apokalipsą ;). Praca fajna, czasem trudna (klienci), ale w miarę dobrze płatna, aczkolwiek recepcja zarabia najmniej z pośród wszystkich działów w lokalu. W moim zespole od pół roku 'na stałe' tzn. na razie opierające się wszelkim rotacjom, oprócz mnie są jeszcze trzy dziewczyny: A, B i nieco starsza i bardziej doświadczona C, plus 'główna' recepcjonistka. Świetnie nam się razem pracowało. Jak to bywa do czasu...
Parę miesięcy temu zaczęły się natarczywe telefonu od A z pytaniami kto i ile dostał wypłaty i dlaczego ona tak mało*. Nikt nigdy nie robił tajemnicy z wysokości swojej pensji (nie ukradłyśmy przecież) i szybko się okazało, że o ile wynagrodzeniu moje i A są mniej więcej równe, o tyle B zarabia dużo więcej.
Od paru tygodni po lokalu krążą dziwne plotki jakoby B biegała do dyrektora i donosiła na każde niedociągnięcie innych dziewczyn i dlatego mają niższe premie, są zwalnianie czy tez nie przedłużają im umowy po okresie próbnym itp. Taką plotkę główna usłyszała od osoby z innego działu...
Pogłoski szybko dotarły i do dyrektorskich uszu. Zostało zwołane zebranie, podczas którego B chcąc uciąć wszelkie dziwne spekulacje zapytała wprost czy premia zależy od liczby donosów:p.
Wczoraj w pracy calkiem na powaznie uslyszalam od C (z najdłuższym stażem, żeby nie było nie wiemy ile zarabia;p), że B w ten sposób sprawdzała czy jej się opłacają maratonu do gabinetu dyrektora...
Doniosłam ja. Nie raz,nie dwa, a na bieżąco zdaję raport naszej głównej z notorycznych spóźnien A, która przegiela pałę po tym jak spoznila się,kiedy miała mnie zmienić po nocce i słowa nie powiedziała. Poza tym A ma minimalny kontakt z klientem, robi burdel w szatni, rozmawia sobie z ochroną podczas gdy druga dziewczyna ma do obsluzenia całą kolejkę, jest albo na l4 albo bierze unż w sobotę, kiedy jest od ch... groma ludzi. I ma też jakiś pakiet sportowy, za który też zakład ściąga z pensji. Ale wielkie zdziwnie, że ma mniej.

Co z B ? Nie spóźnia się, klienci ją lubią, świetnie radzi sobie ze stresem - znacznie lepiej niż ja, nie woła mnie tez z przerwy, bo klient anglojęzyczny - raz tylko prosila o pomoc ze Szkotami, ale oni nawet mnie osłabili;p. Nie widzę problemu, żeby dostala 200 zl wiecej.
A ma przejść na inny dział, gdzie ma się jakoś tysiąc więcej, ale trzeba zapierdzielać jak mały samochodzik. Ponoć nikt jej tam nie chce. Good luck!

Z pensji nie będziemy się już spowiadać, a i do pracy jakoś mniej mi się chce chodzic...
Najsmutniejsze jest to, że kiedy w żartach zapytalam czy przyjdzie do mnie na parapetówę z dziewczynami, C odpowiedziała, że tylko bez B.
*podstawę mamy taką samą, ale premie często się różnią

PS: Moje 'donosicielstwo' wzięło się z tego, że laska notorycznie spoznia się, kiedy ma zmienić nockę. I 'pocałuj' mnie w nos nie usłyszysz, o 'przepraszam' nie wspominając. Notatki o spóźnieniach są powszechnie dostępne, A ma do nich wgląd. Spóźnienia musi odrabiać. I wiecie co? Działa - A jest na czas.

PS: To nie jest tak, że nic nie robię, żeby bronić B (poza pracą jesteśmy dobrymi koleżankami). ZAWSZE jej bronię,bo dziewczynom jakoś tak 'szkoda gadać', kiedy pytam o co chodzi z donosami B, ale wszystkie widziały jak chodzi do dyrektora przecież.

Praca

by Rakieta
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
15 19

@DziwnyCzlowiek: Nie, autorka mówi, że to nie B "donosiła", tylko ona sama. A nie, że zaczęła nagle "donosić". Założę się, że A wielokrotnie słyszała od współpracowników, że ma się ogarnąć, ale współpracownika łatwo zignorować. Skoro się opierdziela, to dlaczego szefostwo ma o tym nie wiedzieć? Dlaczego inni mają cierpieć z powodu jej niefrasobliwości? Ale ja wiem, donosicielstwo jest be, śmierć konfidentom.

Odpowiedz
avatar Rakieta
13 17

@DziwnyCzlowiek: Kiedy 10 raz zwracasz uwagę, że kwitniesz 10 minut dłużej na recepcji,bo jaśnie pani nie umie ruszyć d... z łóżka wcześniej, to za 11 razem puściły mi nerwy. Mi za ten czas nikt nie płaci. Wytłumaczenie A? 'Wiesz przecież Rakieta, że na 6 źle mi się wstaje'. Mi też. Na każdą godzinę. Aczkolwiek zawsze jestem na czas. Zapisanie spóźnien skutkuje tym,że ona musi, a osoba, która wcześniej na nią czekała może wyjść wcześniej następnym razem. Proste. A doskonale wie, że zapisuje takie rzeczy. A w razie wu na nasze stanowisko jest skierowanych 9 kamer -mozna sprawdzić.

Odpowiedz
avatar Rakieta
-1 7

@DziwnyCzlowiek: napisałam, że musiałam zostać. Tak jest w każdej podobnej sytuacji;)

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
1 1

@Rakieta: Musiałam zostać wcale nie znaczy, że rozmawiałaś z nią o jej zachowaniu... ja nie kumam. Minusujecie mnie za to, że nie ma w historii informacji....

Odpowiedz
avatar Trepcio
19 27

Nie oceniłem historii, bo napisana jest tak, że mimo najlepszych chęci nie zrozumiałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 10

@Trepcio: Czytalam dwa razy i tez nie rozumiem o czym tak naprawde jest ta historia.

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

@Trepcio: A myślałam, że to tylko ja mam taki problem.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 10

@Trepcio: Bez przesady, da się zrozumieć, aczkolwiek rzeczywiście łatwo nie było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

A na oficjalnym spotkaniu miałaś odwagę przyznać się, że to Ty donosisz i uwolnić koleżankę B od podejrzeń i plotek....???

Odpowiedz
avatar Rakieta
-1 11

@83anu: mam odwagę pisać w tzw 'zeszycie recepcyjnym', który sprawdzamy po przyjsciu do pracy :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Rakieta: ale nie zrobilas nic, aby koleżance B dali spokój, bo to nie ona donosi. A mocno w tej historii podkreslilas, że ją za to linczuja. Bawi Cię to?

Odpowiedz
avatar niemoja
1 5

Co w tej historii jest niezrozumiałego? Na recepcji pracuje 5 osób: A - leniwa, B - pracowita C - najstarsza stażem D - autorka E - główna recepcjonistka (ich przełożona) Ponieważ A jest leniwa, autorka zaczęła wpisywać jej spóźnienia do "zeszytu" i poinformowała E (główną) o jej kiepskiej pracy. Przypuszczalnie A usłyszała parę słów od przełożonej (ale nie powiązała tego z niższą premią). B miała wyższe premie od pozostałych, więc powstała plotka, że zawdzięcza to donosom do dyrektora. Ani A, ani C, nie przyszło do głowy, że wynagrodzenie B ma związek z lepszą pracą; uznała to jedynie autorka. Reasumując, - autorka nie donosi do dyrektora, tylko załatwia problemy z przełożoną, czyli E; - dyrektora nie obchodzą donosy od i na pracowników; od tego ma "główną" na recepcji, żeby nadzorowała podległy jej personel; - kwestia wizyt B u dyrektora, na dobrą sprawę, nie jest rozwiązana: może chodzi, może nie chodzi; w każdym razie nie ma to związku z jej zarobkami ani jego wiedzą o personelu. Nie bardzo rozumiem wasze pretensje: gdzie autorka przyznała się, że chodzi z donosami DO DYREKTORA? I w jaki sposób miałaby pomóc B; przecież plotka nie wyszła z recepcji tylko z innego działu?

Odpowiedz
avatar JW3333
8 8

Potwierdza się coś co zawsze podejrzewałam - te panie w szatniach naprawdę nie mają prawie nic do roboty. Ludzie z nudy potem sami sobie tworzą piekło. Historia napisana trochę chaotycznie, część informacji nic nie wnosi do przebiegu akcji i tylko ją sztucznie wydłuża. Naprawdę przeczytałam trzy razy, żeby odnaleźć fragment tłumaczący dlaczego B zarabia więcej niż autorka.

Odpowiedz
avatar BiAnQ
0 0

Spośród. Słownik kup lub włącz :-)

Odpowiedz
avatar kisiel231
0 0

Tego się nie da zrozumieć. Pełno skrótów myślowych.

Odpowiedz
Udostępnij