Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak wielu z Was, byłem dotychczas tylko wiernym czytelnikiem. Jednak postanowiłem opisać…

Jak wielu z Was, byłem dotychczas tylko wiernym czytelnikiem. Jednak postanowiłem opisać Wam pewną sytuację, po której zastanawiam się, co stało się w dzisiejszych czasach z ludźmi.

Mieszkam od 7 lat Niemczech, przy samej granicy ze Szwajcarią, gdzie również pracuję. Ludzie są tam przeważnie radośnie i miłe nastawieni do życia i innych ludzi. Ale nie zawsze...

W sobotę podczas drogi do pracy, zatrzymałem się na stacji benzynowej, żeby kupić sobie kawę i fajki. Pani przy kasie, bardzo miła zresztą, podczas wbijania na kasę zauważyła, że ma awarię wszystkich dystrybutorów (wyskoczyła ikona serwisu przy każdym z nich). Jako, że znam się na elektryce, zaproponowałem, że rzucę okiem na bezpieczniki, podczas gdy Pani Kasjerka dzwoniła do szefa.

Wybaczcie, nie zliczę ile osób podjeżdżało na stację i robiło tej biednej kobiecie awanturę, że nie mogą zatankować samochodu. Jedni spokojnie, inni agresywnie. Jako klient tłumaczyłem im, że to nie jej wina, że takie rzeczy się zdarzają. Było to jak grochem o ścianę. Totalny brak zrozumienia. Ostatecznie nie udało mi się pomóc, a zestresowana Pani Kasjerka wezwała serwis i podziękowała mi za chęć pomocy oraz za wsparcie. Dla mnie był to naturalny odruch.

Jednak zastanawiam się, co się dzieje z ludźmi... Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Wam, aby nigdy nie spotkała Was taka stresująca sytuacja.

Szwajcaria

by esiek5
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
4 8

Ja akurat mieszkam "odwrotnie" ;) i mogę tylko potwierdzić, że to co się dzieje z Niemcami to jest patologia. Nie daj Boże coś nie działa, coś jest inaczej, nie jak w zegarku i już jest problem. Awanti jakie robią, uzmysławia mi że oni cały czas mają ciągoty do bycia lepszym narodem ;)

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
6 8

Aż specjalnie założyłam konto dla tego wyznania :) Również mieszkam na pograniczu niemiecko-szwajcarskim, moim miejscem pracy jest Szwajcaria. Przyjechałam tutaj ponad pół roku temu i faktycznie, pierwszym co mnie urzekło w "tubylcach" była większa empatia wobec siebie nawzajem. Co oczywiscie nie oznacza, że każdy Niemiec czy Szwajcar to chodząca oaza spokoju i współczucia, znam parę takich wyjątków od reguły :P Osobiscie miałam podobną sytuację, co Autor - z tą różnicą, że akurat w drodze powrotnej z pracy. Pewnego dnia zaszłam do pobliskiego marketu w celu zakupienia małego "co nieco" do wieczornego maratonu serialowego. Podchodzę do kasy, patrzę: kolejka nie z tej ziemi. Zestresowana Pani Kasjerka biega na zmianę ze swojego stanowiska na magazyn, przy okazji próbuje gdzies się dodzwonić z trzymanego w ręce telefonu. Po szybkim researchu okazało się, że kasa padła, do drugiej Pani Kasjerka nie miała klucza, w dodatku została sama na sklepie i nikt z serwisu nie potrafił jej pomóc. O dziwo klienci wykazali się anielskim wręcz zrozumieniem dla całej sytuacji, w kolejce znalazł się nawet Pan Elektryk - anonimowy bohater próbujący jakos doprowadzić kasę do ładu na własną rękę. Ci co bardziej niecierpliwi po prostu odkładali towary na półki i bez słowa wychodzili ze sklepu. Ja odpadłam po jakichs 30 min. kiedy Pani Kasjerka oficjalnie ogłosiła, że z powodu awarii kasy musi zamknąć sklep :) Co prawda market opusciłam w podłym nastroju (kobieta głodna = kobieta zła ;)) ale w dalszym ciągu nie uważam, aby był to powód do rozładowywania swojej frustracji na Bogu ducha winnej Pani Kasjerce... Jak to się mówi: są ludzie i ludziska (lub taborety, jak kto woli :D). Jednak cos w tym jest, niestety empatia coraz częsciej ustępuje miejsca egocentryzmowi - ludzie nie widzą nic, poza czubkiem własnego nosa :\ Drogi Autorze, tak z ciekawosci - w jakim miescie mieszkasz? :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

Dokładnie tak jest :) jeszcze nie zauważyłam tu żadnej awantury. Szwajcarzy są jednak bardziej wyrozumiali ;)

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
3 5

@sotalajlatan: Mnie to najbardziej ciekawi, z czego to wynika :) Zauważyłam, że Szwajcarzy są przeważnie dosyć mocno zdyscyplinowani, może ma to jakis związek...

Odpowiedz
avatar esiek5
3 5

@Piekielniczka: Witam Sąsiadkę:) mieszkam w miejscowości Jestetten(oaza zakupów dla Szwajcarów) niedaleko wodospadu Rheinfall. Pracuje w Bad Zurzach i tam właśnie miała miejsce ta sytuacja.Czesto odwiedzam też znajomych w okolicach Waldshut Tiengen oraz Niedaleko Singen Hohentwiel.Bardzo dziękuję za trafny komentarz:)

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
1 1

@esiek5: O proszę, akurat jakis czas temu miałam okazję przejeżdżać przez okolice Bad Zurzach :) Waldshut-Tiengen, moje rejony - ja mieszkam w Albbruck :D A pracuję w Rheinfelden szwajcarskim. Tak w ogóle to te tereny to jakies takie bardziej spokojne mi się wydają, jak dotąd to nie słyszałam w mediach o żadnych "rozróbach" w okolicy ;) Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tutaj aż tylu rodaków, chociaż podczas zwiedzania Zurychu spotkałam ich baaardzo dużo. Autorze, widać że wrażliwy z Ciebie człowiek - nie zrażaj się takimi sytuacjami, jak ta na stacji benzynowej. Mimo wszystko warto pielęgnować w sobie tę cechę, jaką jest empatia :) Może trochę ckliwe stwierdzenie, ale sama ostatnio mam taki kryzys wiary w ludzi... Dlatego jakos mnie tak to wyznanie ruszyło. Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich akcji ;)

Odpowiedz
avatar Deloris
1 1

@Piekielniczka: Rheinfelden to rzut ziemniakiem ode mnie ;) A propos tubylców, dodam jeszcze, że bardzo często przepuszczają w kolejce do kasy osoby z małymi zakupami, zaś obsługa sklepów odnosi się do mnie tak, jakbym jej sprawiła wielkie szczęście swoim przybyciem. Podobnie kontrolerzy w zbiorkomie. Bardzo lubię tu mieszkać :)

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
1 1

@Deloris: Potwierdzam, srednio co 2 dni robię zakupy w okolicznym Migrosie - wstyd przyznać ale obsługa bardziej usmiechnięta niż ja po całym dniu siedzenia w cichym cieplutkim biurze na czterech literach :P Jesli chodzi o komunikację miejską, do pracy dojeżdżam niemieckim DB - mamy na tej trasie takiego kontrolera, co bardzo chętnie wdaje się w miłe pogawędki z pasażerami :) Chociaż sama organizacja DB woła o pomstę do nieba, ja do dzisiaj mam problem z odzyskaniem kasy za niedostarczony zamówiony bilet - ale to już akurat temat na osobne piekielne wyznanie ;) Wczesniej również mieszkałam w Rheinfelden, ale niemieckim ;) @Deloris: Jak długo już tu mieszkasz? :)

Odpowiedz
avatar Deloris
1 1

@Piekielniczka: czwarty rok mija. Najpierw mieszkałam po niemieckiej stronie (z czego miesiąc w Rheinfelden D), teraz po szwajcarskiej. Jedyne, czego mi brak, to śnieg w zimie i kilka polskich produktów spożywczych :D A Ty jak długo?

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
1 1

@Deloris: 8 miesięcy, pół roku w Rheinfelden DE a teraz mija mi drugi miesiąc w Albbruck :) W sumie to jestem zadowolona z przeprowadzki, w Rheinfelden było dla mnie trochę za "ciasno" - druga sprawa, że mieszkałam w dzielnicy przemysłowej. Tutaj w Albbruck jest dużo pól i lasów, dużo przestrzeni i mało ludzi (taki ze mnie odludek :)). I najważniejsze - jest baaardzo spokojnie. Jeden jedyny minus jest taki, że trochę daleko do pracy. Apropos śniegu, dziś rano odsłaniam żaluzje - i prawie oślepłam, wszędzie tak biało :D @Deloris, jeśli szukasz polskich produktów, w Rheinfelden DE jest taki sklep MiniMix. Ja na to mówię "ruski sklep", mają tam również polskie jedzenie - dla mnie to było odkrycie roku, jednak co polskie to polskie ;) No i w REWE w Waldshut mają polski regał, jak zobaczyłąm na półkach Tymbarka to jarałam się jak znicz olimpijski :D

Odpowiedz
avatar Deloris
1 1

@Piekielniczka: byłam kiedyś w Albbruck na rozmowie kwalifikacyjnej :) tam obok po szwajcarskiej stronie jest elektrownia atomowa, prawda? Bliżej Bazylei jest widocznie cieplej, tu prawie nigdy nie ma śniegu, nawet jeśli leży na okolicznych górach - w dolinie w grudniu i styczniu kwitną kwiatki i krzewy, szalony klimat. Rosyjski sklep z polskim jedzeniem znalazłam też w Lörrach, życie od razu stało się lepsze :D

Odpowiedz
avatar Piekielniczka
0 0

@Deloris: Tak szczerze to ja nawet nie wiedziałam, że ten gigantyczny komin to jest elektrownia :D To jest jedyny element, który mi psuje tutejszy krajobraz - dym z tego komina widać w promieniu kilku kilometrów :) A do Lörrach jeżdżę robić pranie - mają tam taki serwis samoobsługowy z pralnią, kafejką internetową, punktem ksero i solarium :P I w międzyczasie można się napić "świeżo mielonej kawy z automatu" :D

Odpowiedz
avatar Deloris
4 6

Też mieszkam przy granicy Niemcy-Szwajcaria :) od kilku lat, i jeszcze nigdy nie widziałam tu żadnej awantury, a wobec mnie ludzie z reguły są tak uprzejmi i pomocni, że się czasem zastanawiam, czy na pewno są prawdziwi... No ale pewnie nie wszyscy są tacy. Pozdrawiam sąsiedztwo ;)

Odpowiedz
avatar esiek5
1 1

@Deloris: Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar Deloris
1 1

@Jaladreips: parę razy słyszałam w pociągu czy na mieście gromkie "k...wa!" :> Z drugiej strony, kiedyś dwóch przypadkowo spotykanych facetów pomogło mi z rowerem i okazało się, że to Polacy. Chamstwo i kultura nie są bezpośrednio związane z narodowością, proponuję nie wierzyć ani mediom, ani stereotypom.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Niestety współcześni ludzie mają coraz częściej podejście kilkulatka do rzeczywistości - ja chcę i mam mieć i koniec! W ogóle nie potrafią zareagować na to, że coś jest nie tak, jak zaplanowali i wymyślić jakiegoś alternatywnego wyjścia. W markecie jest sporo takich ludzi - przyjdą po karkówkę, nie ma karkówki - płacz, lament albo awantura, bo mieli mieć karkówkę na obiad i co teraz. Albo miała być herbata w promocji, skończyła się - i to samo. Kiedyś też widziałam historię na piekielnych i to na głównej, gdzie dziewczyna się żaliła, że nie mogła zapłacić za zakupy kartą w markecie, bo system w banku się spsuł i uważała to za niedopuszczalną piekielność, no jak coś się mogło zepsuć, na koniec pytając poważnie od kogo mogłaby jakieś odszkodowanie uzyskać czy choćby na kogo skargę złożyć...

Odpowiedz
Udostępnij