Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sąsiedzi-studenci - temat rzeka. Często są głośni i uciążliwi. Kolega z pracy…

Sąsiedzi-studenci - temat rzeka. Często są głośni i uciążliwi.

Kolega z pracy na pogaduchach w kuchni też narzekał się na bardzo imprezowych sąsiadów. Dyskusja się rozwinęła. Grupa okupująca kuchnię od razu zaczęła snuć plany. Pojawiały się takie pomysły:

- Zadzwonić na policję. Niestety ta już przestała przyjeżdżać po kolejnych wezwaniach.

- Pogadać z komendantem, może coś zrobi.

- Wysłać skargę do spółdzielni. Niech wymeldują albo zakażą hałasów.

- Zakleić zamek w drzwiach kropelką. Niech mają za swoje.

- Wyłączyć im prąd na klatce i zablokować drzwi. Bez prądu nie będą hałasować.

- Nakleić karne k... na drzwi.

- Jakiś sąsiad z pieskiem niech zostawi im prezent na wycieraczce.

- Wynająć dużych panów do pogadania z sąsiadami. Najlepiej niech jeszcze trochę nimi potrząsną.

- Wyczaić czy mają auto i wykręcić wentylki, pociąć opony.

- Zamordować jednego, reszta będzie w żałobie i będzie cisza.

- Wymordować wszystkich razem z rodzinami, znajomymi i znajomymi znajomych.

No dobra, dwa ostatnie nie pojawiły się w dyskusji ale pomysły szły generalnie w takim kierunku.

Zaproponowałem aby kolega powiedział im, że są głośno, zadzwonił do właściciela mieszkania albo przykleił na klatce kartkę z prośbą o cichsze imprezy.

Wtedy nastąpiło ogólne oburzenie! Nie będzie się nikogo prosił! Jego mieszkanie, kupił własnościowe więc ma prawo do ciszy. Zostałem zakrzyczany jakbym proponował coś bardzo nieprzyzwoitego.

No fakt, lepiej zaklejać zamki i srać na wycieraczkę niż najpierw powiedzieć jak człowiek. A imprezowi sąsiedzi mogą nawet nie wiedzieć że dźwięk tak się niesie w blokach.

Wsiadł do autobusu człowiek z liściem na głowie. Nikt go nie poratuje. Nikt mu nic nie powie...

imprezowi sąsiedzi

by glan
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mabmalkin
12 16

Nasze sąsiadki z góry, również studentki, często wieczorami/nocami imprezowały albo- co bardziej uciążliwe- przyjmowały przeróżnych panów. Pewnie na herbatę. Ale te herbatki głośne były... :D My mieszkamy na 3 piętrze, one na 4. Ludzie z mieszkania numer 1 też się skarżą. Rozmowy nic nie dały. O dziwo pomogła kartka, wywieszona na ścianie na każdym piętrze, na parterze (wisi tam tablica korkowa z ogłoszeniami ze spółdzielni itp.), oraz na drzwiach klatki schodowej. Ot tak, że sąsiedzi z całego bloku uprzejmie proszą sąsiadki z mieszkania nr X o cichsze wyrażanie swoich przyjemności w godzinach 1.00-5.00. I że poza tym życzymy wielu uciech oraz dużo zdrowia. DZIAŁA :D

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
7 7

@mabmalkin: I tak mili jesteście, że wymagacie tylko w części respektowania swoich praw.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@wkurzonababa: Podejrzewam, że studentki po kuble zimnej nie patrzyły na zegarek, a wiedziały po prostu, żeby być cicho - godzina umowna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 13

Standard. Tutaj też. Do narzekania pierwsi, ale do rozwiązania problemu (o ile on w ogóle istnieje) ostatni. Bo jak nie masz na co narzekać, to nie masz o czym rozmawiać w kuchni z kolegami/koleżankami z pracy.

Odpowiedz
avatar Etincelle
15 15

Tyle wezwań policji, że ta odmówiła kolejnych przyjazdów, a sąsiedzi, biedne żuczki, dalej nieświadomi, że hałas komuś przeszkadza? No chyba że coś źle zrozumiałam.

Odpowiedz
avatar BlackCat
2 2

@Etincelle: Jak nie pomogą rozmowy i prośby, to cóż... Zostaje jeszcze stary dobry trik z garnkiem z wodą. O ile mieszkają piętro wyżej :)

Odpowiedz
avatar Habiel
7 7

@Etincelle: A może nie przyjeżdża, bo nie widzi potrzeby? Ile było już tutaj historii, że sąsiedzi to byli nietoperze i normalne funkcjonowanie w mieszkaniu, było dla nich mega hałasem? Impreza to nie zawsze muzyka na maksa i do tego krzyki na siebie zamiast normalnej rozmowy.

Odpowiedz
avatar Etincelle
0 0

@Habiel: ależ oczywiście, ja się zgadzam, że znajomi autora mogą przesadzać. Odniosłam się tylko do tego, że autor na koniec wspomniał, że sąsiadów najpierw wypadałoby uświadomić. Jeżeli policja faktycznie przyjeżdżała wcześniej, to chyba trochę za późno.

Odpowiedz
avatar magic1948
0 0

@Habiel: Są przypadki że Policję się wzywa do zakłócania ciszy nocnej. Na miejscu zgłaszająca twierdzi, że sąsiad z góry chodzi po mieszkaniu. W butach? Skacze? Tupie uciążliwie i specjalnie? Nie, chodzi w nocy, np. do łazienki. Ręce opadają.

Odpowiedz
avatar dayana
0 0

@Habiel: Mieszkałam kilka miesięcy w starym bloku. Chyba nade mną mieszkali jacyś ludzie, którzy bywali głośno o różnych porach dnia. To nie były jako takie imprezy (raczej piwko i wrzaski do siebie typu K.. PRZYNIEŚ MI COŚ TAM K... PATRZ, K... HYHYHY HEHEHE", czasem wycie jakiś piosenek. Hałas nie był ciągły ale jednak jak się człowiek miesiąc tego nasłucha to ma dość. Sąsiedzi zwracali uwagę, ale nic to nie dało. Zgłaszałam właścicielce mieszkania i nic z tym nie zrobiła. Wyprowadziłam się tak szybko, jak tylko mogłam. Nie da się z tym żyć i w pełni rozumiem, że można być zdenerwowanym.

Odpowiedz
avatar KukuNaMuniu
8 8

Tylko się każdy gapi. Tylko sie kaaaażdyyyy gapi :)

Odpowiedz
avatar Ginsei
1 1

@KukuNaMuniu: i nic ;)

Odpowiedz
avatar goodfather
8 8

Z historii wynika, że policja jednak na początku przyjmowała zgłoszenia i przyjeżdżała, a skoro tak to znaczy, że sąsiedzi chyba zdają sobie sprawę, że są za głośno.

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 17

Dykteryjka taka... Mieszkał sobie emeryt, a piętro wyżej, dokładnie nad jego kawalerką, wynajmował mieszkanie student. Student gości nie spraszał, ale często wracał późno nawalony i miał ten brzydki zwyczaj, że kładł się spać w ubraniu, musiał tylko przedtem zdjąć glany. Siadał więc na łóżku, z wysiłkiem ściągał but i z ulgą rzucał na podłogę... ŁUP! To samo robił z następnym. Przerywało to sen emeryta, przez godzinę wiercił się w łóżku, nim zasnął na nowo. Postanowił tedy porozmawiać ze studentem i poprosić go, żeby buty stawiał ciszej. Student obiecał, że się poprawi. Kolejnej imprezowej nocy wraca student do domu nawalony, siada na łóżku, zdejmuje glana i... srrru! Łomot przypomniał mu, że obiecał emerytowi poprawę, więc przyłożył palec do ust, szepnął "ćććiii" - i drugiego glana postawił delikatnie. Biedny emeryt nie zasnął już do rana, bo cały czas czekał, kiedy walnie ten drugi but...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2018 o 16:32

avatar BlueBellee
0 0

@Armagedon: Znam w innej wersji, ale pasi :D Kurde, był jeszcze taki kawał, który mi się skojarzył, ale za cholerę nie pamiętam, a wujek Google nie odpowie: o za głośnym seksie i sąsiedzie, kojarzysz?

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 1

@BlueBellee: Nie za bardzo...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 2

Aż mi się przypomnieli "moi" studenci i muzykantka oraz flecista. Ja mieszkam na drugim, a wynajmowane mieszkanie jest na czwartym. Zwykle nic naprawdę nie słychać, ale raz jedni przegięli: nie wiem czy chodzili osobno po alko, sok, przekąski itd., ale z ponad pół h się ostro tłukli po klatce w tę i "nazad" (w nocy). W końcu wyszłam i zjechałam jak bure suki. Naprzepraszali się, jeden spieprzył rozbijając po drodze flaszkę. Byli cicho już cały czas, nawet szkło pozbierali. Nie wszyscy tacy są - fakt. Ale lepiej najpierw porozmawiać. Flecista - ktoś napieprza od chyba z 3 lat na flecie. A tak fałszuje, że lepiej grałam w podstawówce. Po dźwięku sądząc: zwykły flet, jak we wspomnianej podstawówce. Od kiedy tego słucham nie udało się temu komuś nawet "wlazł kotek na płotek" zagrać poprawnie. (niezidentyfikowany) Muzykantka - mogłaby w operze grać. A poza tym nieważne czy południe czy 3 w nocy: zawsze wydaje te same jęki i w tej samej "tonacji". (niezidentyfikowana).

Odpowiedz
avatar mikmas
0 0

Jeżeli policja przyjeżdżała to raczej mają świadomość, że są za głośni

Odpowiedz
avatar magic1948
0 0

@mikmas: Policja przyjechać musi. Dopiero na miejscu można się przekonać, czy faktycznie jest za głośno, czy też nie.

Odpowiedz
Udostępnij