Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Po długim milczeniu powracam na łono piekielnych. Mam trochę piekielności związanych z…

Po długim milczeniu powracam na łono piekielnych. Mam trochę piekielności związanych z moją nową pracą. I dla tych co pamiętają - mam polskie znaki w telefonie :)

Pokrótce: po kilku latach w Holandii, ciężkiej pracy i nauki języka, postanowiłam zmienić pracę z produkcyjnej na biurową. Udało się! Pełna empatii i chęci niesienia pomocy, podjęłam się posady koordynatora. Jakaż ja byłam naiwna co do niewinności rodaków i przekonana, że to biura są złe (tak chciałam zwojować cuda). Przedstawię Wam wiele sytuacji z życia koordynatora.

1. Pani A przyjechała z kuzynem. Pracowała kilka tygodni bez zarzutu. Do czasu... poniedziałek rano dzwoni na „gorącą linię” (taki telefon dyżurny, by zgłaszać nagłe sytuacje) i melduje że ma biegunkę... No Ok, każdemu się zdarza. Chorowała cały tydzień. W kolejny poniedziałek miała wrócić do pracy. W pracy jej nie ma a kierowca zameldował, że nawet nie wyszła rano.

Jak tylko biuro ruszyło, dzwonimy. Po dziesięciu próbach nawiązania kontaktu, pada decyzja - wysyłamy kierowcę! Może potrzebuje pomocy, karetki... Kierowca zajechał na lokację a my w tym czasie nawiązaliśmy kontakt z panią A. Kierowca na łączu z innym koordynatorem, wchodząc mówi co widzi. Koleżanka rozmawia z Panią A:

K: Pani A, dlaczego Pani nie odbiera?! Już mieliśmy czarne scenariusze przed oczami!
A: Pani kochana! Ja biegunkę całą noc miałam! Nie spałam!
(w tle kolega mówi by wspomnieć o alkoholu, że może być pod wpływem).
K; Pani A, a czy czasem weekend nie był za bardzo procentowy?
A: Kochaniutka! Ja to się alkoholem brzydzę!
(kolega w tle mówi, że kierowca widzi Panią A z puszką piwa).
K: Pani A, nasz kierowca stoi w korytarzu, widzi Panią z puszką piwa.
A: To na pewno nie ja! Ja się alkoholu brzydzę!

Koniec końców daliśmy jej szansę, piła dalej. Zwolniliśmy ją, ale i tak nie odbiło się bez echa. Jej usunięcie z domku zostawię na osobną historię...

2. Zawsze umowy omawiam z nowymi pracownikami. Nie liczę czasu. Ważne jest, by każdy wszystko wiedział. Ludzie potrafią na następny dzień kłamać mi przez telefon, że ta niekompetentna kobieta nic im nie mówiła! Oni nie wiedzieli! Dobrze, że w końcu ktoś ogarnięty ich informuje.

Tak nie raz usłyszałam od osób, z którymi dzień wcześniej podpisywałam umowę i tłumaczyłam wszystko przez 2godziny!

3. Dzwoni kobieta z pretensjami, że mamy jej znaleźć inną pracę, bo ona nie ma zamiaru pracować w firmie B. Ona chce do firmy A.

Ja: Pani K, ale oni nie chcą Pani w firmie A, ostatnio się Pani nie sprawdziła. Nie chciała Pani współpracować.
K: A ch*j mnie to obchodzi! Jesteś jak d**a od sran*a żeby mi tam robotę załatwić!
Ja: Proszę pohamować z językiem, nie muszę słuchać tych wulgaryzmów, po za tym chce Pani bym pomogła, a traktuje mnie Pani jak śmiecia!
K: Do was się inaczej nie da! Masz mi zmienić robotę!
Ja: Pani K, jest piątek, za 5 minut biuro będzie nieczynne, plany ułożone i rozesłane. Nikt nie będzie zostawał i kombinował, bo Pani odwidziała się znowu praca! Proszę w poniedziałek iść do firmy B. W poniedziałek zobaczymy co da się zrobić.
K: A ch*j mnie twój weekend interesuje! Masz siedzieć i zmienić mi pracę!
Ja: Miłego weekendu! (rozłączyłam się).

Przekraczam próg biura z myślą o relaksie, a tu biegnie kolega (Holender), w ręku dzierży telefon gorącej linii. Wręcza mi go i mówi, że nie rozumie o co chodzi, ale to Pani K. Szlag!

Ja: Pani K, ma Pani iść do firmy B w poniedziałek! Koniec i kropka! Choroby poniedziałkowej nie uznam!
K: Zobaczymy!
Ja: Pani K, jeśli cudownie rozchoruje się Pani, to wyślę Panią do lekarza. Jeśli nic Pani nie będzie, a nie pójdzie Pani do pracy, to równie dobrze może Pani się zwolnić. Jeden dzień wytrzyma Pani. Ja planu nie zmienię, planisty nie ma! W poniedziałek!
K: (rozłączyła się).

Poszła do pracy. Dla świętego spokoju urobiliśmy klienta A. Wróciła tam i o dziwo od ponad pół roku pracuje w firmie A.

4. Przykład rozmowy z wulgarnym klientem:
Ja: Dzień dobry, Piekielna z XYZ, w czym mogę pomóc?
X: Ty qrwo jedna! Oddawaj mi złodziejko kasę! Ty sprzedajna dzi*ko!
(Tak, tacy też się zdarzają).
Ja: Czy może się Pan opanować? Z chęcią pomogę, ale proszę o kulturę.
X: Ty?! Kulturę? W d*pę se ją wsadź!
Ja: Jak się Pan uspokoi, to proszę zadzwonić. Do usłyszenia!

Zadzwonił za 3 godziny. Spokojny, opanowany, przeprosił. Wyjaśniłam jego problem i jeszcze mi dziękował za cierpliwość.

To dopiero początek smaczków z życia koordynatora. Jeśli Wam się spodoba, opowiem więcej!

zagranica praca Polacy za granicą

by celica
Dodaj nowy komentarz
avatar DarkHelmet
-1 5

Oczywiście Holandia

Odpowiedz
avatar celica
3 5

@pasjonatpl: wychodzę z zalożenia, że każdy jest niewinny i zasługuje na druga szansę. Jak nawali to wiadomo- out. Ze strony agencji też są pewne smaczki, które zachowam na później ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@celica: ale czy emigracja nie jest właśnie tą kolejną (bo nawet nie drugą) szansą na lepsze życie?

Odpowiedz
avatar Jaladreips
6 6

@pasjonatpl: pracowałem w Holandii przez polską agencję i nie polecam nikomu. Za mieszkanie w ciasnej klitce z trzema obcymi osobami kasowali tyle, ile normalnie kosztuje wynajęcie kawalerki w Holandii. Do pracy wysyłali na takiej zasadzie, że dzisiaj o godzinie 19 dowiadywałeś się czy i gdzie oraz o której godzinie pójdziesz jutro pracować. Dojazd do pracy, wbrew temu co mówili na początku jeszcze w Polsce, nie wyglądał tak że cię wieźli do pracy na konkretną godzinę, tylko zbierali wszystkich o godzinie 6 rano i wieźli w jedno miejsce (nazywało się to spęd, tak jak się pędzi bydło) i tam każdy czekał na kolejne auto. Jak miałeś na godzinę 8, to czekałeś niecałe dwie godziny, jak później to wiadomo. Powrót z pracy wyglądał podobnie. Pod twoją nieobecność wchodzili do pokojów i grzebali w twoich rzeczach, pod pretekstem kontroli czystości. To nie jest normalne życie, a opisałem tylko kilka aspektów. Nie polecam.

Odpowiedz
avatar celica
2 4

@Jaladreips: biuro biurze nie równe. Fakt, są kołchozy ale są i normalne biura. Sama też tak pracowalam i nie mam zamiaru bronić samych biur. Nie zmienia to faktu że ludzie są piekielni

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
2 2

@Jaladreips: Patrząc na minusy, mam wrażenie, że zostałem źle zrozumiany. Wcale nie bronię agencji, bo najpewniej są wśród nich oszuści i wyzyskiwacze. Wcale też nie twierdzę, że powinno się z góry zakładać, że wszyscy pracownicy to kombinatorzy czy alkoholicy. Sa uczciwi, ciężko pracujący ludzie. Po prostu zdziwił mnie taki entuzjazm u osoby, która już parę lat pracowała w tym kraju, więc powinna poznać wszystkie typy pracowników i być nastawiona nieco bardziej sceptycznie, czyli pomóc tym, którzy się starają i naprawdę chcą pracować, a co do reszty, to nie da się pomóc komuś, kto ciągle popełnia te same błędy i nie chce wyciągnąć żadnych wniosków.

Odpowiedz
avatar celica
2 2

@pasjonatpl: podejmując pracę w nowym miejscu, nie znasz ludzi. Nie możesz oceniać po wyglądzie. Czyli każdy może popełnić błąd i powinien mieć szansę na naprawienie go. Jestem obiektywna po prostu

Odpowiedz
avatar Jaladreips
1 1

@pasjonatpl: spoko, ja ci nie dałem minusa. Tak tylko mi się przypomniało jak to wyglądało u mnie i opisałem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 9

Jednym słowem - norma. Przez chwilę byłem koordynatorem przy projekcie dot. aktywizacji zawodowej ludzi zagrożonych wykluczeniem społecznym. Po kilku tygodniach stwierdziłem, że to pitole. To nie na moje nerwy. Wszystko źle, wszystko złe - nie dogodzisz. A prawda była taka, że oni po prostu chcieli, żeby było im dane na tacy, ale nie chcieli nic robić, ani swojego statusu zmienić. Swoją drogą nawet wśród osób wykształconych i teoretycznie obytych podobne kwiatki są. Po szkoleniach były anonimowe ankiety służące do oceny prowadzących, poziomu zadowolenia, zrozumienia zagadnień itp. Szkolenie z tematu A. Regularne pretensje, że czemu 90% o A, jak przecież jest tyle innych wspaniałych tematów do poruszenia. Oczywiście wszystko okraszone bluzgami, bo jak anonimowo - to można.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@Lobo86: Jest jakieś miejsce gdzie nie pracowałeś Panie Wszechwiedzący?

Odpowiedz
avatar Rita86
0 6

Z calym szacunkiem, ale nazywanie funkcji koordynatora, praca biurowa czy uwazanie jej za jakis szczyt ambicji to grube naduzycie. Dostalam ta watpliwa szanse tez w NL, po kilku miesiacach pobytu, ze znajomoscia angielskiego i kiedy dopiero zaczynalam szkole jezykowa. Moim "doswiadczeniem"do tej funkcji byl fakt bycia kierowca w innym biurze ;) Jako koordynator pracowalam dla agencji... 2 dni. Drugiego dnia okazalo sie, ze zgubili moja umowe na rok hehe korzystajac z okazji odpowiedzialam Pani szefowej, zeby sie nie fatygowala z nowa, kluczyki od auta i pek kluczy od domkow pracowniczych wyladawoly na biurku i wyszlam. Jeden Pan, nasz rodak wyszedl za mna powiedziec jaki blad popelniam, ze to szansa, ze ostatnio nawet byl na kursie Exela ;) Odeszlam expresowo z kilku powodow: pierwszego dnia od razu dostalam nowych pracownikow bez zadnego szkolenia i wiedzy o warunkach (oj tam oj tam czytaj im z ulotki) zawiozlam jedna Pania na domek, warunki dramat, grzyb, syf, wilgoc i 15 osob w 4 czy 5 sypialniach. Po poludniu jechalam asystowac do dziewczyny, ktora zaslabla, zemdlala na szklarni i mialam ja zawiezc do lekarza. Dziewczyna zaslabla kolo 9 rano a mi kazali jechac tam, gdzies po 14 (ze niby moze jej przejdzie) Rodacy swoja droga, bo tez tu poznalam roznych ludzi, ale atmosfera w tamtym biurze, wysmiewanie sie z ludzi, naloty na domki plus obowiazek dla mnie przejmowania "lini alarmowej"co drugi weekend i czekanie w gotowosci, ze moze ktos sie nawali w sobote a ja mam warowac, zeby gadac pozniej z policja czy sasiadami, i to wszystko w ramach obowiazkow bez dodatkow to bylo za wiele :) Na koniec dodam, ze po kilku tygodniach dzwonili do mnie, ze w dniu rezygnacji z pracy zlapal mnie radar i mandat mam zaplacic 48 E ;) moja odpowiedz, ze chyba mnie z kims pomylili, bo ja chyba u was nigdy nie pracowalam,umowy tez nie mialam, zakonczyla skutecznie temat. Pozdrawiam rodaczke z NL :D

Odpowiedz
avatar celica
4 4

@Rita86: powiem jeszcze raz: biuro biurze nie równe. Nie uważam się za kogoś „lepszego”. Pomagam rodakom za granicą. Tłumaczę im wizyty lekarskie i pomagam z dokumentami. Jak ktoś jest nowy, to siadam i tłumaczę krok po kroku warunki umowy i funkcje pracy. W naszym biurze liczy się to aby KAŻDY pracownik wiedzial co i jak. Odcinki wyplat tłumaczymy bez problemu ( w innych dostajesz po holendersku i radź sobie sama ), organizujemy darmowe kursy np na wózki widłowe, jak jest jakiś problem jeździmy go rozwiązywać. Ja swoją umowę podpisałam na miesiąc przed rozpoczęciem pracy i tego samego dnia otrzymalam ją na maila. Lubię pomagać ludziom i nie jestem typem koordynatora - *uja co myśli że jest Bogiem. To nie ludzie są dla mnie lecz ja dla ludzi. Cieszę się, że tu gdzie pracuję ludzie są dla „zwykłego” pracownika ludźmi i nie traktują go jak śmiecia. Ilość stałych umów świadczy o tym, że ludzie nie widzą w nas wrogów. Kontrola stanu domków jest po to by wysłać szybko montera w razie usterki. Nikt nie grzebie mieszkańcom w rzeczach. Boże w jakim ty musiałaś złym biurze trafić, że chęć pomocy rodakowi jest dla ciebie tak gorsząca?

Odpowiedz
Udostępnij