Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dziecięcy Szpital Kliniczny. Pomiędzy oddziałami, na korytarzu wystawione są sofy, żeby np.…

Dziecięcy Szpital Kliniczny. Pomiędzy oddziałami, na korytarzu wystawione są sofy, żeby np. w oczekiwaniu na przyjęcie na oddział można było wygodnie usiąść z dzieckiem i poczekać.
Godzina 8:30. Po załatwieniu wszystkiego na Izbie przyjęć przechodzimy na oddział. Razem z nami kilkoro rodziców z dziećmi w różnym wieku. Czekamy aż skończy się obchód na oddziale.

Oprócz nas na korytarzu około 20 studentów. Większość to obcokrajowcy. Na sofach siedzi tylko jedna matka z dzieckiem. Resztę zajmują panowie i panie (panów więcej) w wieku ok. 20 lat, rozwaleni, głośni, słuchający muzyki lub grzebiący w telefonach. Przyszli lekarze. Rodzice z dziećmi stoją pod ścianami.

Poziom empatii dla pacjenta i to tego najmniejszego, najsłabszego - powalający. Smutne jest też to, że żaden z lekarzy wykładowców, którzy przyszli po swoje grupy nie zwrócił uwagi studentom na niestosowność ich zachowania.

Szpital Kliniczny

by z_lasu
Dodaj nowy komentarz
avatar z_lasu
34 48

@Lobo86: Wiesz, ja jestem stary i zacofany. Ale tu nie chodzi o równouprawnienie. Tu chodzi o elementarną ludzką empatię, którą przyszli medycy niezależnie od narodowości powinni się wykazać. Chodzi o to, że chore dziecko, które na dodatek jest na czczo, bo ma mieć pobraną krew na badanie, które często się boi (obcych ludzi, czekających go badań, rozstania z rodzicem) powinno mieć komfort, na tyle na ile pozwalają warunki. I nieporadność rodziców to kiepski argument. Gdy masz obok zaniepokojone dziecko, raczej skupisz się na nim niż na utarczkach słownych z jakimś śniadym byczkiem. Studenci czekali na ćwiczenia. Przyszli po nich lekarze i zabrali swoje grupy na oddziały. A to jak wyglądają praktyki studenckie, ćwiczenia na oddziałach i kto za to płaci mam w głębokim poważaniu.

Odpowiedz
avatar z_lasu
11 25

@Lobo86: Po pierwsze nie płaczę, tylko opisuję sytuację. Po drugie zakładasz, że któremuś z rodziców udałoby się dogadać z obcokrajowcem, co nie jest wcale takie oczywiste. Po trzecie, w kręgu kultury europejskiej (a Hiszpania to Europa - chyba) obowiązywały kiedyś jakieś normy kultury i zachowania. Przynajmniej tak mnie kiedyś uczyła mama. Szkoda, że już nie obowiązują, albo matki nie uczą.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
5 7

@Lobo86: Abstrahując od tematu historii: "...przepisy są takie, że student i tak nie ma prawa dotknąć pacjenta i obecnie praktyki studenckie w szpitalach i przychodniach wyglądają tak, że albo się ich (studentów) przestawia z kąta w kąt, albo przewalają papierki, sprzątają albo coś w ten deseń. Skąd wziąłeś takie przepisy? Ktoś Cię wprowadził w błąd, czy jak?

Odpowiedz
avatar Hatsumimi
24 26

@Lobo86: @Jaladreips: Tak się składa, że mieszkam na tym zgniłym lewackim zachodzie i zarówno kolega z USA (zatwardziały feminista, który twierdzi, że powinnam być dumna z samego faktu urodzenia się kobietą, bo przecież kobietom tak ciężko w tym patriarchalnym świecie), jak i ci z Europy przytrzymują mi czasem drzwi - nikt nie uważa tego za coś niestosownego. Laska albo nagadała w tej firmie jakichś bzdur na temat tego kolesia, albo to nie było tylko przytrzymanie drzwi. Ewentualnie zarząd był pełen chorych ideologicznie oszołomów, ale w takim wypadku lepiej samemu się z pracy ewakuować.

Odpowiedz
avatar Nanatella
-2 10

@z_lasu: Rodzice cały czas skupiali uwagę na dzieciach? Do tego stopnia, że nie starczyło im czasu albo energii, żeby powiedzieć do kogoś kilka słów? Jak w takim razie ci rodzice funkcjonują w świecie, jak robią zakupy, płaca za bilet albo robią cokolwiek innego, gdy jest z nimi dziecko? Nie jest poza tym powiedziane, że doszłoby do utarczki słownej - możliwe, że studenci bez protestu ustąpiliby swoje miejsce. Co więcej, skąd wiesz, że studenci nie mówili albo nie rozumieli po polsku? Trzeba było przynajmniej spróbować, zamiast zakładać, że na pewno nikt się z nimi nie dogada. Widocznie studenci uznali (i w moim przekonaniu słusznie), że skoro rodzice nawet nie spróbowali poprosić o zwolnienie miejsca dla dzieci, to te dzieci czują się na siłach, żeby stać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Nikorandil: tak wyglądają praktyki w szpitalach od lat. http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,54420,6473562,Student_pielegniarstwa_od_mycia_i_sprzatania.html Moja żona natomiast jedyne co robiła, to rozdawała śniadania na swoich praktykach szpitalnych. A tutaj masz o płatnościach: https://www.rp.pl/Edukacja-i-wychowanie/309019875-Studenci-medycyny-placa-za-bezplatne-praktyki.html Z resztą ja na swoich praktykach dokładnie to samo usłyszałem - nie mam odpowiednich uprawnień do zajmowania się pacjentami, a ze względu na RODO nie mam prawa nawet zajrzeć w ich dokumentację. A nikt nie będzie mi specjalnie upoważnień dawał, bo to kolejne papierki, które placówka musiałaby zbierać. A przy ilości studentów na praktykach, to na same kwitki o RODO musieliby mieć osobny pokój. @Hatsumimi: to oczywiste, że chodzi o femi-nazi oszołomów (niezależnie od ich płci).

Odpowiedz
avatar Nikorandil
1 1

@Lobo86: Przez 5 lat co roku miałem miesięczne praktyki na różnych oddziałach, w POZ i w karetce. Za każdym razem miałem "dostęp" do pacjentów, badałem ich, zbierałem wywiady, podawałem leki, przeprowadzałem łatwiejsze procedury (pod nadzorem). Ostatni rok byłem na stażu, również na różnych oddziałach, widziałem więc sporo studentów. Zarówno kierunek lekarski, pielęgniarski, położnictwo i fizjoterapia- wszyscy pod mniejszym lub większym nadzorem praktycznie uczyli się zawodu, z pacjentami, nie fantomami. Jakoś mi się nie chce wierzyć, że Wrocław jest pod tym względem wyjątkiem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@Nikorandil: no to przeczytaj artykuły z linków. Możesz wierzyć, albo i nie. To twoja prywatna sprawa i mnie nic do tego (tym bardziej, że każda placówka może określić swoje własne zasady praktyk). Ja natomiast z postępowaniem jak z rzeczonych artykułów jak najbardziej miałem styczność.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
1 1

@Lobo86: Powołujesz się na "przepisy". Jakie konkretnie przepisy?

Odpowiedz
avatar z_lasu
19 31

@Jaladreips: Współczuję bardzo, że pomimo przeczytania ogromu książek nie udało się studentom wykształcić zwykłego poczucia przyzwoitości.

Odpowiedz
avatar Dorniana
-4 24

@z_lasu: a ja bardzo współczuję ludziom, którzy sami nie potrafią się odezwać i potem wstawiają takie coś.

Odpowiedz
avatar z_lasu
13 25

@Jaladreips: Zapytam wprost. Parkujesz na miejscach dla niepełnosprawnych? (jeżeli nie masz uprawnień) Siadasz na miejscu dla matki z dzieckiem w autobusie? (jeżeli nie jedziesz z dzieckiem) Wioząc babcię do przychodni zajmujesz ostatnie miejsce siedzące i siedzisz gdy przychodzą inni chorzy? Jeżeli odpowiedziałeś na jakiekolwiek z tych pytań na tak, tzn. że jesteś takim samym niewychowanym burakiem jak ci studenci.

Odpowiedz
avatar z_lasu
6 20

@Jaladreips: Jesteś pewien, że by ustąpili? Ja niekoniecznie. Słabo mówię po angielsku. W jakim języku miałem im zwrócić uwagę? Obyś nigdy nie musiał być uzależniony od uprzejmości i empatii ludzi, którzy cię otaczają. Bo nie wszystko da się opisać w regulaminach i piktogramach. Czasem wypadałoby zobaczyć coś więcej niż czubek własnego nosa. Zamiast zamykać się w świecie własnych (jak widać niezbyt konstruktywnych) myśli, warto rozejrzeć się czasem wokół. Zapewniam cię, że wydedukowanie, że obok są mali, chorzy ludzie nie wymagało ponadprzeciętnych zdolności, czytania w myślach i niebywałej inteligencji. Podobnie jak to, że postawione tam sofy mają służyć właśnie im.

Odpowiedz
avatar Liann
-1 15

@z_lasu:nie nie parkuję na miejscach dla niepełnosprawnych, to nielegalne, tak - siadam na miejscu dla matki z dzieckiem nie mając dziecka, jeśli jest wolne i nikt z niego nie korzysta - jeśli jest potrzeba, ustępuję, podobnie w przychodni. Wybacz, ale nie wszyscy sa na tyle empatyczni, żeby automatycznie odczuwać współczucie dla innych. Nie każdy z automatu widzi potrzeby ludzi w jego otoczeniu, ale często wystarczy o coś poprosić. Uważam, że po głodnych, zestresowanych dzieciach przed badaniami krwi nie zawsze widać, że jest potrzeba ustąpienia im miejsca. Przepraszam, ale jeśliby mnie ktoś nie poprosił w takim przypadku, to pewnie sama siedziałabym jak święta krowa. Jeśli nie potrafisz po angielsku, to wystarczyło zagadać kogoś z personelu szpitala. Nie lubię, jak ktoś nie ma odwagi, żeby zwrócić komuś uwagę a potem robi z tego wielki problem.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-5 13

@z_lasu: widzę tu ostry syndrom pieluchowego zapalenia mózgu...

Odpowiedz
avatar incomperta
0 6

@z_lasu: Oczywiście, że siadam na miejscu "dla matki z dzieckiem" w autobusie, bo wg mnie to miejsce przystosowane dla matki z dzieckiem, a nie prawnie im przyznane. To samo w przychodni, jeśli rzeczywiście ktoś się pojawi, kto lepiej żeby siedział to ustąpię, ale jeśli pojawi się taka milcząco-roszczeniowa osoba jak Ty to nie mam zamiaru się nigdzie ruszać. I nie ma tu zasłaniania się jakąś przyzwoitością, bo matki/ojcowie z dziećmi to nie jest uprzywilejowana grupa społeczna, która powinna być traktowana lepiej od innych i powinno się im usługiwać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2018 o 2:26

avatar czolgista1990
0 2

@z_lasu: powiedz mi jaki masz telefon? Z androidem? W google play masz darmową aplikację od GOOGLE, która nazywa się tłumacz. Zaskoczę Cię, ona nawet potrafi odczytać na głos to co przetłumaczy. Ale to trzeba jeszcze wiedzieć jak sie używa tego co się posiada. Ja nie raz nie dwa tak się z obcokrajowcem dogadalem, pisząc sobie z nim na telefonie i tłumacząc więc nie widzę problemu przetłumaczyć Przepraszam, czy mógłbyś mi ustąpić miejsca?

Odpowiedz
avatar Meliana
5 17

Jest takie powiedzenie, że "ryba psuje się od głowy". Skoro ani lekarze, ani nikt z personelu szpitala nie zwrócił praktykantom uwagi, mama i tata też jak widać nie nauczyli, to trudno oczekiwać, żeby sami wpadli, że coś powinni, a czegoś nie powinni byli zrobić. Oświecenie rzadko kiedy przychodzi samo. I tak szczerze, gdybym była na miejscu któregoś z tych rodziców, to z dużym prawdopodobieństwem też bym się nie odzywała - mając na rękach chore dziecko, utarczka słowna z bandą młokosów i to jeszcze w obcym języku, byłaby ostatnim, na co miałabym ochotę.

Odpowiedz
avatar z_lasu
8 18

@Meliana: Moje dziecko jest duże, byliśmy tylko na badaniach, bez uciążliwych dolegliwości (poza głodem i ogólnym niepokojem, jak to w szpitalu). Nie mówię dobrze po angielsku. W moich szkolnych czasach w szkole uczono rosyjskiego :) Więc po rosyjsku może i bym się odezwał. Po angielsku niekoniecznie. To miejsce nie było niezbędne. Ale byli rodzice z dużo mniejszymi, bardziej niespokojnymi dziećmi. Ale skalę problemu widać powyżej. Żeby wiedzieć, że fotele przed oddziałem szpitalnym dla dzieci są właśnie dla małych pacjentów i ich opiekunów potrzeba: a) czytania w myślach, b) wyraźnego zwrócenia uwagi, c) oznaczeń, piktogramów i regulaminów Średnio to świadczy o inteligencji i umiejętności logicznego rozumowania przez przyszłych medyków :)

Odpowiedz
avatar z_lasu
7 15

@LalkaSzmaciana: nikt nie każe (przyszłemu) lekarzowi płakać nad każdym dzieckiem i każdym schorzeniem. Była 8:30 więc jeszcze nie zdążyli mieć wykładu, zajęć czy czegokolwiek innego. I jeżeli nie wiedzą, że pacjent (zazwyczaj) źle się czuje, jest osłabiony chorobą i czasem po prostu nie ma siły, żeby zawalczyć o swoją wygodę, to może jednak lepiej niech nie kończą studiów, po których w pracy uwaga powinna być skierowana na człowieka. Jak ci tak ciężko na studiach bo wykład, zajęcia, praktyka i jeszcze na dodatek uczyć się trzeba to zrezygnuj. Skoro nie widzisz w pacjencie człowieka będzie z ciebie kiepski lekarz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 13

@z_lasu: A czy ty widzisz człowieka w lekarzu?

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
-2 6

@z_lasu: ,,Jak ci tak ciężko na studiach bo wykład, zajęcia, praktyka i jeszcze na dodatek uczyć się trzeba to zrezygnuj." A tobie nie byłoby ciężko z takim grafikiem? I nie mówię tu o tym, że codziennie jest tylko po jednej z tych rzeczy.

Odpowiedz
avatar incomperta
-2 2

@z_lasu: "Jak ci tak ciężko na studiach bo wykład, zajęcia, praktyka i jeszcze na dodatek uczyć się trzeba to zrezygnuj." No wiesz, skoro wiedziałeś, że nie będą chcieli Ci ustępować miejsca, bo masz dziecko to jednak nie powinieneś sobie go robić, co nie? Taki kłopot, no ja nie wiem na co on komu.

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 0

@FlyingLotus: Wierz mi, że chętnie się zamienię.

Odpowiedz
avatar z_lasu
-1 1

@mietekforce: Tak, zdecydowanie widzę człowieka w lekarzu.

Odpowiedz
avatar Iras
1 13

A wszystkim tym "biednym" rodzicom z dziećmi bozia język, albo struny głosowe uwaliła, że nie mogli się odezwać. Żyjemy w takich czasach, że ustąpienie miejsca samemu z siebie może wywołać wielkie oburzenie ("Szowinista!") itp. Dodatkowo nie każdy chce siadać - a skoro nikt w poczekalni się nie odzywa, że chce usiąśc - to co się narzucać? A jeśli są głośni, przeszkadzają itp. - a są na praktykach, czy czymś - to się to zgłasza, a nie marudzi jacy o oni są be.

Odpowiedz
avatar z_lasu
1 3

@cassis: Skoro się wyzywamy, to odpowiem ci w twoim stylu. Jesteś mendą pospolitą, skoro dla ciebie, potrzeba zapisu w prawie, żeby słabszych i chorych potraktować jako osoby wymagające większej uwagi społecznej. Rodzice nie nauczyli kultury, więc skąd taka chamka ma wiedzieć jak się zachować. Nie wiem czy opuściłaś te zajęcia w szkole, (bo już ustaliliśmy, że w domu nie nauczyli), że jest jeszcze coś takiego jak prawo zwyczajowe i normy współżycia społecznego. One nie są zapisane, nie zachowanie ich nie grozi sankcjami prawnymi a jedynie ostracyzmem i politowaniem nad nieprzystosowaniem społecznym. Masz rację, nie ma obowiązku zachowywać się uprzejmie. To wynika z kultury i zasad wyniesionych z domu. Niestety chamstwo bywa dziedziczne. Twoje bachory też najprawdopodobniej będą chamami. Chyba, że będą dobrymi obserwatorami i będą się wstydzili zachowań matki. Na szczęście przy dzisiejszym dostępie do wiedzy, wielu rzeczy można nauczyć się samemu. W szpitalu są chorzy ludzie, więc płaszczenie dupy na miejscach dla chorych, przez młodych byczków jest żenujące. Nie ma obowiązku mówienia po angielsku. Posługuję się sprawnie dwoma językami obcymi (rosyjskim i niemieckim), mam niezłą bierną znajomość angielskiego, ale w nim kiepsko mówię. Myślę, że nie mam się czego wstydzić.

Odpowiedz
avatar Ascara
0 0

@z_lasu A ja trochę z drugiej strony. O ile wypadałoby faktycznie tego miejsca ustąpić (i nam na mojej uczelni to wpajano), o tyle Państwo nie bierzecie pod uwagę tego, że zajęcia kliniczne w szpitalu to nie są siedziane wykłady i często odbywają się dla studentów na stojąco. Od 8 do 13 lub dłużej się stoi/chodzi - i tylko przerwa lub czas przed zajęciami jest na to, żeby pozwolić nogom odpocząć (studenci nie są zazwyczaj wpuszczani do pokoju lekarskiego, a poza tym nie bardzo jest gdzie usiąść - na salach pacjentów są pojedyncze krzesła - a studenci chodzą "stadami", do tego są one często zajęte przez rodziny, na łóżkach nie wolno). I tak dzień w dzień, a po południu zajęcia teoretyczne albo nauka. Doskonale pamiętam z tamtych czasów ciągły ból nóg i pleców. Spróbujcie Państwo zrozumieć, że student chce z tej okazji do siedzenia korzystać - Państwo mimo wszystko nie będziecie stali tam do 13... I, powtórzę, dla mnie dość naturalne byłoby ustąpienie miejsca. Ale też czasami tego nie robiłam, kiedy nogi już wchodziły w tyłek, a ktoś dopiero coś przyszedł. Uprzejmość (która z założenia niewiele kosztuje) a katowanie się to jednak dwie różne rzeczy. Może tutaj (8:30, więc raczej jeszcze przed zajęciami) nie można mówić o tym, że już byli zmęczeni - ale pewnie gdyby była to 12:00, pojawiłaby się identyczna historia. I zaznaczę, mówię tutaj o osobach towarzyszących - z założenia zdrowych. Chory pacjent to już też trochę inna sprawa, ale wyczytuję z historii, że powinni ustąpić nie tylko dzieciom, ale i rodzicom.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 5 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2018 o 2:08

avatar z_lasu
0 6

@Ascara: Ależ ja doskonale rozumiem, że zajęcia w szpitalu nie polegają na leżeniu w łóżku czy siedzeniu przy biurku :) I doskonale rozumiem ból pleców i nogi włażące w d... Nie tylko przyszły medyk musi cały dzień stać i łazić. Jak wyżej wspomniałem, to tylko moje obserwacje. Ja nie potrzebowałem tego miejsca. Mam nastoletnie dziecko, którego nie musiałem trzymać na rękach, byliśmy na badaniach kontrolnych, więc czuło się ono stosunkowo nieźle. Ale pod ścianą stała matka z niepełnosprawnym dzieckiem na rękach, tak na oko 4-5 letnim. I mówiąc o osobach towarzyszących, które chciałyby usiąść, mam raczej na myśli trzymanie dziecka na kolanach niż rozkładanie się przez rodziców na kanapie. Ty też nie wiesz, czy rodzic, który przyszedł o 8 rano z dzieckiem nie musiał wstać o 4 żeby dojechać do szpitala. Po 10 wszyscy byli już na oddziałach i zajęte były już tylko pojedyncze miejsca, więc też raczej nie byłoby problemu, gdyby siedzieli tam studenci. Delikatny tłok zrobił się w okolicach 14, gdy były wypisy. I jeszcze jedno. Nie mam większych zastrzeżeń do polskich studentów. Polska grupa stała grzecznie gdzieś z boku. Smutne jest to, że powyżej większość wychodzi z założenia, że należy walczyć o swoje, wyskoczyć z gębą, wdać się w pyskówkę albo polecieć na skargę. Ginie gdzieś zwykła kultura i życzliwość.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2018 o 11:21

avatar konto usunięte
-4 6

@z_lasu: a co ty robiłeś z nastolatkiem, skoro chory nie był? Sam nie mógł załatwić swojej rzeczy?

Odpowiedz
avatar lowipe
0 0

@Lobo86: Ty jedna poyebp jesteś!

Odpowiedz
avatar z_lasu
0 0

@Lobo86: Nie udało ci się wygooglować, że niepełnoletnie dziecko wymaga obecności prawnego opiekuna, który podpisuje zgody na procedury medyczne? I weź pod uwagę, że nastolatek to zarówno jedenastolatek jak i siedemnastolatek.

Odpowiedz
Udostępnij