Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam szczeniaczka. Małego, puchatego, z hodowli ZKwP/FCI, żeby nie było. Dotąd miałam…

Mam szczeniaczka. Małego, puchatego, z hodowli ZKwP/FCI, żeby nie było. Dotąd miałam obiektywnie nieatrakcyjne kundelki i miksa "rasy agresywnej" - największego przytulaka z nich wszystkich.

Rany, spacery z nimi były czystą przyjemnością! Nikt nie zaczepiał, niektórzy schodzili z drogi przed "mordercą" czy "burym burkiem". Obecny szczeniaczek kocha wszystko, co się rusza, więc szkolenie zaczynamy od skupiania uwagi i niezaczepiania obcych. I tu następuje bolesne zderzenie z rzeczywistością - ciumkające paniusie, wołanie z drugiej strony ruchliwej ulicy, dziki bieg z łapami, kiedy pies się załatwia.

Serio? Przecież widać, że się uczy, że przekupuję go smaczkami, że odwracam uwagę. O ile dzieciaki zapytają czy można pogłaskać i odmowę raczej rozumieją (a przynajmniej respektują) to im człowiek starszy, tym gorzej reaguje. Zostałam już zwyzywana od najróżniejszych i to głównie przez eleganckie starsze panie. Bo nie pozwoliłam pogłaskać MOJEGO psa, a babcia przecież CHCIAŁA. Kolejnej rzucę się na torebkę, parasolkę czy co tam jeszcze. Będę macać, przytulać i całować, ciekawe jak zareagują ;)

Druga sprawa - złote rady.

1. Idzie na nas pani i woła mojego psa, a jak pociągnął to radzi kolczatkę, będzie dalej ciągał, ale słabiej. Super.

2. "Co mu pani nie pozwala smyczy gryźć?! Przecież to szczeniak, bawi się!"

3."Pani go nie chwali za sranie na trawie, bo będzie zawsze srał!" (sprzątam, żeby znów nie było ;) i to w kompostowalne torebki)

4. Nieużytki/łąki, szczeniak na lince treningowej. Ktoś szedł z przeciwka, przywołałam. "Pani go tak przy nodze nie trzyma, bo kiedyś poczuje zew, ucieknie i tyle go pani zobaczy. Najlepiej niech się z moim pobawi" - tu dopiero zorientowałam się, że pan też miał psa. Nie wiem jakiego, bo był poza zasięgiem wzroku.

5."Bo pani to grubą kasę zapłaciła i ma takiego ładnego, a nas nie stać, kupiliśmy taniej i takie wyrosło. Co zrobić żeby był taki ładny?." No sorry, mnie też z nieba nie spadło, długo oszczędzałam na psa z dobrej hodowli, wyprawkę, szczepienia itd. Sto razy zastanawiacie się jaką kupić pralkę, porównujecie oferty, pytacie specjalistów, a psa kupujecie od pana Zdzisia zza płotu i dziwicie się, że nie wygląda jak z wystawy. Adidas za 500 złotych też różni się od Odidosa za 50. Za 50 można adoptować kundelka ze schroniska, a ta kasa pójdzie na opiekę nad pozostałymi pieskami, zamiast na kolejną libację pana Zdzisia.

6. Nieśmiertelny temat - "Ojojoj jakie byłyby słodkie szczeniaczki z moim yorkiem/pekińczykiem/czymśtam" No nie będą, bo wysterylizuję mojego psa w odpowiednim czasie. "Ojojoj jaka strata, takie byłyby piękne, przecież suczka musi mieć raz." Nie musi; więcej - nie powinna, jeśli nie ma dobrego rodowodu, a właściciel ogromu wiedzy o hodowli.

Tak, kupiłam psa za kasę, takiego o jakim marzyłam. Raz w życiu mi się należy, wydałam wielokrotność ceny tego szczeniaczka na ratowanie bezdomnych kundelków. Następne znów będą przygarniane.

Aczkolwiek ostatnio rozważam zakup kolejnego niespełnionego marzenia - bulteriera. Może spacery staną się łatwiejsze z kolejnym "mordercą". A do kompletu brzydki, szary kundelek i już nikt nas nie będzie zaczepiał.

by ~czemutotak
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar KukuNaMuniu
21 31

Masz plusa. Za całokształt: że lubisz kundelki, że przygarniasz przybłędki, ze swojego psa nie kupiłaś w jakiejś pseudohodowli. Podoba mi sie ze masz rozsądne podejście do sterylizacji, ze nie chcesz robić z psa dojnej krowy. I że dość fajnie opisalaś podejście wielu ludzi do wyboru psa. Ktoś może powiedzieć, ze porównanie psa do lodówki jest nie na miejscu ale mi sie podoba.

Odpowiedz
avatar Iras
7 9

W większośći schronisk adopcja jest gratis. No i w przypadku pseudorasowych - roznice w wygladzie to pol biedy ( a kwiatki bywaja niezle - np. "blablador", ktoremu uszy czesciowo stanely) Gorzej z kwestia zdrowotna. Panuje nestety bledna opinia, ze rasowy = chorwity. Faktycznie istnieja choroby typowe dla niektorych ras, jednak jest tu kwesta taka, ze w hodowli fci - wystapienie schorzena rasowego wyklucz z dalszej hodowli. U wielu ras z kolei sa obowiazkowe badania, coby na zaś wykluczyć nosicielstwo wady. W pseudohodowli nie dość, że kontroli żadnej nie ma, żadnych badań, szaleje chów wsobny, suki są eksploatowane do granic możliwości itp. itd. To jeszcze producenci kłamią na potęgę - typu "nie dostał rodowodu bo był 7 z miotu (bzdura! Jak rodzice są dopuszczen do hodowli i odpowiednia papierologia zostanie załatwiona to Każdy szczeniak dostaje metrykę na podstawie ktorej wyrabia sie rodowod - choćby był 20 z miotu i wedle wzorca - przedstawiał wszelkie możliwe wady) Innym kłamstwem - i to poważnym, które później ma swoje konsekwencje najczęściej - jest twierdzenie, że "rodzice mają rodowody, ale nie chciało się/ nie było czasu/ potrzeby jeździć po wystawach. Skoro ktoś już kupił rasowego psa z zamiarem rozpoczecia hodowli, a jednak nie wyrobil uprawnien hodowlanych - oznacza to, w 99% przypadków, że pies tych uprawnien nie dostał, ze względu na wady - najczęściej nie przeszedł pozytywnie badań pod kątem chorób rasowych, albo testów psychicznych, o wiele rzadziej jest to kwestia wyglądu (1% przypadków to np. wpadka, gdzie faktycznie nie zdazyli zrobic uprawnien - ale rowne z o da sie zalatwic zgodnie z regulaminem)

Odpowiedz
avatar feluska
1 3

W sedno. Ludziom rasa kojarzy się wyłącznie z wyglądem - małe, białe to west lub maltańczyk, w zależności czy uszy klapnięte czy stojące. Nieważne skrajne różnice charakteru, potrzeby rasy, czy te mityczne alergie na sierść (to w ogóle temat wart rozwinięcia). Rasowy = chorowity. Rasowe, nie te od pana Zdzisia, są częściej badane, bo zazwyczaj właściciele to osoby bardziej świadome takiej konieczności niż opiekunowie piesków z pseudo. Rasowe psy odchodzą w słusznym wieku na zdiagnozowane choroby, leczone czasem latami. Mieszańce/pseudo "zdychają ze starości" w wieku 8 lat. Otóż nie, one umierają od niezdiagnozowanych i nieleczonych chorób. Statystyka robi swoje.

Odpowiedz
avatar Solveig
7 11

Też mam szczeniaka i łączę się w bólu. Co prawda mój to taki mieszaniec od 'Zdzisia zza płotu' ale ładny to on jest. Teraz ma już 5 miesięcy i coraz rzadziej musimy się użerać z ludźmi. Najlepsze było, jak w parku pewna kobieta postanowiła postawić mojemu psu przed pyskiem swoje około 2 letnie dziecko. Bez pytania, podkradła się tak, że nawet nie zdążyłam go odciągnąć i bachor złapał psa za skórę na szyi i pociągnął. Pies zapiszczał i żeby nie nakrzyczeć na babę po prostu się oddaliłam.. A ta poszła za nami. Poszliśmy szybciej i już nas na szczęście nie dogoniła. A wołanie i cmokanie na psa niestety zdarza się bardzo często. Tylko 2 razy ktoś zapytał, czy może pogłaskać psa, zanim rzucił się z łapami. Wiedziałam, że że życie ze szczeniakiem może być ciężkie, ale nie wiedziałam, że głównie przez ludzi.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 8

@Solveig: Znam ten ból, szczególnie jak miałem dalmatyńczyka. Teraz, jak mam amstaffa, to problem w zasadzie nie istnieje, a ludzie przynajmniej się pytają. To, że mój amstaf pozwala na łapanie się za uszy i kufę mojej dziewięciomiesięcznej bratanicy i głaskanie przez 2,5 letniego siostrzeńca, to już "inksza inkszość" i nie znaczy, że obcych będzie również tolerował,

Odpowiedz
avatar hotchilli
1 1

@rodzynek2: I ja znam ten ból...:) Co prawda nikt bez zapytania nie leci z rękoma do głaskania (mieszkam w NL, tu jest inne podejście)- jednakowoż pokażcie mi człowieka, który chociaż nie uśmiechnie się na widok szczeniaka nowofunlanda. "Mała" gapcia wzbudza zachwyt, gabaryty ma słuszne ale mentalność jeszcze szczenięca :). Poza tym wychowana z labradorką, która wiecznie żebrze od ludzi głaski. Obie są posłuszne i ułożone ale początki były trudne. Pozdrawiam psolubnych PSYjaciół.

Odpowiedz
avatar lowipe
0 0

@hotchilli: Jak mozna byc tak bezdusznym wobec psa!? Wszak psy się adoptuje, a nie traktuje jak jakiegoś PSYjaciela! To bestialstwo!

Odpowiedz
avatar pulpecja3
11 11

Znam to, znam to i jeszcze raz znam to! Nie był to w prawdzie kupiony szczeniak, a kula brudnych kłaków wzięta ze schronu, która najpierw musiała zostać ogolona na łyso i ładnie odrosnąć, żeby okazać się czymś co wyglądało jak sznaucerek miniaturka. Dzieci i starsze panie biegnące do po miziania, a ona bała się obcych i próbowała ich odstraszać zębami. Tego jej nie oduczałam, kilku osobom przydała się nauka, ze nie każdy uroczy puszek jest milutki. Ludzie nie rozumiejący, że nie będzie się bawić z jego latającym luzem psem. Atakowała wszystkie psy, również ze strachu, dopiero po roku pracy mogłam przygarnąć drugiego psa. Straszna szkoda, ze szczeniaków już mieć nie będzie. A sunia ewidentnie odrzut z pseudo. I mój hit - krzyczenie na mnie, ze sunia sika na trawnik i mam to sprzątać. Ale mój sposób - kolejnym psem którego wzięłam był podopieczny fundacji Cane Corso RP. Dokładnie 43 kilogramy miłości do świata, ale ludzie schodzą na nasz widok na drugą stronę ulicy. I to przerażenie w oczach matek, kiedy na pytanie czy można pogłaskać odpowiadałam - Tak, ale tylko tego dużego :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 10

@Jorn: mam czarną sznaucerkę mini. Latem, jak jest wystrzyżona to nie ma tygodnia, żebym nie miał większej awantury robionej przez madkę, że dlaczego ja nie pozwalam, aby jej pacholę pogłaskało pieska.... Ludzie nawet żółtych kokardek nie ogarniają...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2018 o 10:54

avatar rodzynek2
8 10

@Jorn: Maiłem dalmatyńczyka. Kiedyś dalmatyńczyki były popularne, bo był film "101 dalmatyńczyków". Czasami pies nie mógł się spokojnie wysikać, bo każdy dzieciak chciał pogłaskać, poprzytulać. I to nie ważne czy pies sikał, sr@ł, czy po prostu nie miał ochoty.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
3 3

@Jorn: u nas to było notoryczne do 10-11 miesiąca życia psa (czyli dopóki nieco nie podrósł). Mam boksera więc bardzo mi zależało żeby oduczyć go zaczepiania ludzi od małego (rasa nie wyrasta z zaczepiania i skakania i o ile ludziom się to podoba jak piesek ma 6 kg to jak będzie miał 30 kg to już będzie zgrzytanie zębów i pretensje, może kogoś przewrócić czy zadrapać) i ludzie z uporem maniaka mi to uniemożliwiali. Sytuacje tylu idzie człowiek, pies się do niego cieszy i ciągnie, ja odwracam uwagę psa plus komenda "nie wolno" cz tam inny "siad", a człowiek na to "co nie wolno, co nie wolno, chodź tu słodziaku, ble ble ble" i kuca i woła psa- były na każdym spacerze. I to dorośli, chociaż dzieci z sąsiedztwa też musiałam edukować jak mają do psa podchodzić (, że nie podbiegamy z krzykiem). Albo uczymy się na łące przychodzenia na komendę, ktoś idzie z drugiej strony (ze swoim psem) i , widząc ewidentnie,że coś tam ćwiczymy, woła mojego bo on chce sobie pogłaskać szczeniaczka/pokazać szczeniaczka swojemu psu/żeby się pieski pobawiły...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@bezznaczenia: zazdroszczę. Ja mam małego psa i ten problem ciągnie się latami. Dlatego kolejny to będzie jeden z tych "zabójców", do których zwyczajnie ludzie nie podchodzą.

Odpowiedz
avatar Visenna
2 2

@Jorn: Ja miałam dwa szczeniaki Yorka i do przynajmniej drugiego ich roku życia co trzecia osoba do której podeszły, brała je bez pytania na ręce. Ale żeby nie było, odpowiem też "z drugiej strony" : jak widzę szczeniaka na rękach, to nie mogę się opanować, żeby do niego nie zacmokać, żeby na mnie chociaż popatrzył. No nie mogę, to silniejsze ode mnie! :D Oczywiście nie wołam szczeniąt które biegają luzem czy na smyczy, bo mam na uwadze ich bezpieczeństwo, ale w poczekalni u weta? No nie ma takiej mocy żebym nie zapytała, czy mogę pogłaskać, no chyba że widać, że psiak chory, to si go nie męczy jeszcze głaskami. Dodam tylko na usprawiedliwienie, że obserwuję zawsze najpierw właściciela, po ludziach widać, czy przeszkadza im zaczepianie ich psa - jeśli widzę, że trzymają psa kurczowo i nawet nie pozwalają patrzeć na obcych, to nie zaczepiam.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 15

Chodzisz po cudzych łąkach? Depczesz trawę. Ludzie, proszę was, zdeptana, zaśmiecona, obsr@na trawa, nie jest czymś co właściciele łąk chcieliby zobaczyć, doświadczyć. Jak depczesz, to są straty... To też jest prywatna posesja, co z tego że nie ogrodzona, albo nikogo w pobliżu nie ma. TO PRYWATNA POSESJA Nie sądzę byście chcieli, aby ktoś wam np. po podwórku chodził, albo po mieszkaniu, bo tak.... To nie jest tylko do autorki, czy właścicieli zwierzątek, do wszystkich ludzi, bo niestety ludzie myślą, że jak dom nie stoi, nikt tu nie mieszka, to można po tym łazić, śmiecić, lasy też są prywatne... Zastanówcie się ludzie jakbyście się czuli, gdyby ktoś WAM coś niszczył, śmiecił, obsrywał...

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
2 2

@Kuczirino: z wyjątkiem sytuacji w których właściciel pozwala- my mamy taką łąkę w pobliżu. Oczywiście nikt na niej śmieci nie zostawia (znaczy bydło zostawia ale psiarze zbierają bo nam zależy na dobrej współpracy z właścicielem).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 9

Praktycznie wszystkie te sytuacje znam z autopsji. Pół biedy, jak to jest gdzieś na dworze. Gorzej jak takie zaczepianie ma miejsce w komunikacji miejskiej czy pociągach. A też się zdarza. Kolczatki, "suka powinna mieć przynajmniej raz młode" czy używanie kagańców weterynaryjnych jako fizjologicznych to po prostu standard. Pomimo posiadania drugiej w Europie populacji psów, to nie ma u nas żadnej edukacji na ten temat. Nawet żółtych kokardek ludzie nie rozumieją - nawet psiarze.

Odpowiedz
avatar JW3333
-3 5

Szczeniaczki są wszystkie takie piękne! Słodziaki! Tylko potem z niektórych wyrasta potwór :)

Odpowiedz
avatar Habiel
8 10

Ja ostatnio spotkałam się ze stwierdzeniem, iż jestem nieczuła na psy i żadnego nie powinnam posiadać, gdyż stwierdziłam, że pierwszego psa chcę ze sprawdzonej hodowli. Nie miałam nigdy psiaka, a psy ze schroniska wymagają dużo pracy i umiejętności załagodzenia niechcianych zachowań, wynikających z ich traumy. Wolę psa bez historii. Jednakże kolejnego kota (mam nadzieję, że wkrótce) przygarniam z wadą i o to rozbiła się sprawa. Kot z fundacji, wymagający bardzo dużej opieki ze względu na upośledzenie, jest dla mnie okej, ale pies ze schroniska nie. Osoba, z którą prowadziłam dyskusję nie potrafiła pojąć, że z kotami mam prawie 14 lat doświadczenia, a kota z podobną wadą pożegnałam w maju,a moje doświadczenia z psami opierały się na opiece nad psami innych osób, które nie były nigdy bite, maltretowane, głodzone itd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

@Habiel: "pierwszego psa chcę ze sprawdzonej hodowli." To jest akurat bardzo, ale to bardzo rozsądne.

Odpowiedz
avatar MalinaTruskawkowa
7 7

@Habiel: Bardzo rozsądnie. Również pierwszego psa będę brać konkretnego ze sprawdzonej hodowli. Kota mam od wielu lat i mam wystarczającą wiedzę, by wziąć z "wadami". Zamierzam w przyszłości wziąć przynajmniej dwa schorowane, po przejściach, niechciane.

Odpowiedz
avatar ksiegowa
3 3

Ja mam podobnie, ale skorzystałam z pomysłu użytkowniczki Piekielnych, która pod moją historią doradziła by tym lecącymi z łapami do głaskania mówić, że pies ma chorobę skóry. Teraz zawsze mówię, że ma świerzba i nikt już nie dotyka :)

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

Mam dokładnie przeciwny problem, obce kundle zaczepiają mnie....

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Moja nieboszczka sunia najpierw była ciekawska, z tym, że jej przeszło samo. Najpierw wszystkich lubiła, potem nabrała zaufania tylko do nas. Bierz psa w nieznane tereny, a szybko zwiększysz poziom ufności. a Ty też rozpoznajesz ludzi po psach i ich imionach?

Odpowiedz
Udostępnij