Po pierwsze w piątek 9 listopada miałam urodziny i z tej okazji wybraliśmy się wspólnie paczką znajomych do knajpy oraz na spacer.
Po drugie mam naprawdę bardzo nietypową fobię. Nietypową, bo nie znam nikogo oprócz siebie, kto by to miał. Jest to połączenie pewnego rodzaju batofobii i agorafobii. Mam to, odkąd pamiętam. Nie rozpisując się zbytnio, jedną z rzeczy, których się boję są wysokie płaskie ściany, idealnym przykładem są tu szczyty budynków, zazwyczaj bez okien. Najczęściej takie budynki mamy na polskich tzw. blokowiskach, ale i w moim mieście takowe się pojawiają. Zasada jest prosta: jeśli mam dookoła siebie ludzi i jest jasno, to nie ma problemu. Jeśli jestem sama i jest ciemno, to potrafię się cała trząść i płakać ze strachu. No cóż, tak mam.
I tak sobie idziemy grupą, śmiejemy się i pijemy piwko, atmosfera super. Zaczęło się ściemniać. W pewnym momencie część ludzi poszła do sklepu po zapasy, w tym mój facet, a ja zostałam jeszcze z koleżanką. Przynajmniej tak myślałam. Zauważyłam w bliskiej odległości taki właśnie wysoki budynek, więc profilaktycznie schowałam się za koleżankę. Na jej zdziwioną minę uśmiechnęłam się tylko i powiedziałam jej o mojej fobii. Sama się z tego śmiałam, bo to trochę dziwne, wiadomo. Koleżanka natomiast uśmiechnęła się do mnie ze zrozumieniem. Stwierdziła, że nikt z nas nie jest do końca normalny i ona też ma fobie.
Jak się okazało, nie byłyśmy same, całej tej rozmowie przysłuchiwał się jeden kolega, który, jak się okazało, nie poszedł jednak po sklepu z resztą, tylko wyszedł do nas i usłyszał wszystko. Jest to też człowiek, którego nigdy nie lubiłam, cham i prostak z żenującym poczuciem humoru. Nie wiem, dlaczego był w grupie, serio.
Zaczął się śmiać i wtedy odwróciłyśmy się do niego. Stwierdził, że moją fobię da się wyleczyć metodą "na głęboką wodę" i, trzymając mnie za ramiona, pomimo moich protestów, krzyku i płaczu, zaciągnął mnie pod ten budynek. Koleżanka była za słaba, żeby go odepchnąć.
Wiedząc, że jestem przy ogromnej ścianie, po prostu zastygłam i starałam się głęboko oddychać i próbować nie zemdleć. Człowiek, który mi zgotował ten strach, odsunął się ode mnie i zaczął się śmiać, patrząc na mnie. Spojrzałam na niego, a on mówi, że żartował, że wcale nie jestem pod tym budynkiem. Pomyślałam, że może rzeczywiście w całym zamieszaniu i próbie wyrwania się, nie zauważyłam, że jestem gdzie indziej, więc spojrzałam w górę. Ten widok śnił mi się później całą noc.
Na szczęście nie zemdlałam, ale krzyk obudził chyba całe osiedle. Widziałam tylko, jak mój facet podbiega do tego idioty i daje mu w ryj, po czym podbiega do mnie i uspokaja.
Koleżanka na szczęście pobiegła po pomoc. Jestem jej bardzo wdzięczna.
Waćpan nie jest już w grupie znajomych.
P.S. Dla chętnych mogę rozpisać więcej szczegółów mojej fobii oraz przykłady miejsc i obiektów, które omijam z daleka.
Niestety bywa tak, że osoby nie mające fobii nie rozumieją ludzi z fobiami. Osobiście tez mam ich kilka, ale największa to strach przed wyrośniętymi kotami. Małe kociaki mi nie przeszkadzają, wręcz uważam je za słodkie, dorosłe ale małych rozmiarów tez mogą być ale omijam je o ile nie okazują mi sympatii (co się rzadko zdarza). Nawet nie wiesz ile razy byłam wyśmiewana z tego powodu. Troche mnie to dziwi bo bać się dużego psa to można, ale kota to już wstyd. Mam nadzieję, że twój facet przyłożył mu porządnie. Należało sie bezmózgiemu chamowi.
OdpowiedzCzyli omijasz z daleka tygrysy czy maincoony? Pytam z ciekawości :)
Odpowiedz@sotalajlatan: z opisu wynika, że chodzi o to drugie. Chociaż w przypadku maine coona to podejrzewam moglby o już być stan przedzawalowy (bez ironii -MCO to rasa otów, gdzie odpowiednio wyorśnięte samce potrafią nawet i 12 kg wazyć - gdzie przeciętny kot waży około 5kg)
Odpowiedz@sotalajlatan: Chodzi konkretnie o koty. @Iras: To znaczy gdyby taki duży kot typu maincoon był spokojny to sparaliżowałoby mnie. Stan przedzawałowy to byłby gdyby pokazał choć odrobinę agresji.
Odpowiedz@Mavra: ojesu. Nie jestem sama :o też się panicznie boję kotów. Nie wiem z czego się to wzięło, po prostu tak mam. Ale ja się boję wszystkich. I ja rozumiem, że może to być nie do pojęcia dla osób które nie mają fobii (chociaż istnieje coś takiego jak empatia) ale jak mnie wysmiewa osoba która panicznie boi się pająków (nie, nie ptaszników tylko pierdków w roku ściany) albo ktoś kto dostaje histerii z powodu myszy to zastanawiam się co z tym światem. Na moje nieszczęście moja szwagierka jest kociarą. Wszyscy rozumieją, że nie zbliży się do pająka bo się boi. Ale ja jestem nienormalna bo się boję jej kotów 'a on jest taki słoooodkiii, tu sobie posiedzi koło ciebieeee, jaaak się można go baaaaaaaać' ;)
Odpowiedz@gitaromaniaczka: Bierzesz ze sobą sztucznego pająka i za każdy taki wybryk wrzucamy na ciocie pajączka najlepiej z okrzykiem "o jaki wielki". Albo się nauczy albo się obrazi. Win win.
OdpowiedzDość nietypowa fobia, ale różne rzeczy się zdarzają. A debilowi co chciał Cię na siłę "uleczyć" się należało, bo to jest ogromna piekielność.
OdpowiedzWszystkiego najlepszego!!!
OdpowiedzDziękuję ^^
OdpowiedzWspółczuję Tobie i Twojemu Partnerowi, ja nie związałbym się z Osobą chorą psychicznie, wymaga to naprawdę wiele poświęcenia. Cóż, nie mój wybór. A ten znajomy "leczący" na siłę, to kawał śmiecia.
Odpowiedz@Krzysztof: Czy Ty właśnie porównałeś fobię do choroby psychicznej?
OdpowiedzKrzysztof pomyśl trochę zanim coś napiszesz. Tak ze trzy razy pomyśl.
Odpowiedz@sotalajlatan: Jest to zaburzenie nerwicowe, więc coś nie do końca w porządku z psychiką. Nie miałem zamiaru obrazić, może pomogła by jakaś terapia u psychologa.
Odpowiedz@Krzysztof terapia u psychologa raczej nie pomoże, ewentualnie hipnoza, ale póki co ja mogę spokojnie z tym żyć. Na przestrzeni lat nauczyłam się uspokajać, głęboko oddychać, jakoś tam idzie. Nie przypuszczałam tylko, że natrafię na takiego idiotę jak tamten.
Odpowiedz@sotalajlatan: RACZEJ. Ale pewności nie masz? Może jednak warto byłoby chociaż spróbować?
OdpowiedzMam pewność. Powiedziałam już o tym chyba z czterem psychologom. Jak mówię- mam to od zawsze.
Odpowiedz@sotalajlatan: Rozumiem. Cóż, współczuję w takim razie.
Odpowiedz@sotalajlatan: dużo masz tych fobii i jest to kolejna historia z nimi związana, więc nie jest tak, jak piszesz, że umiesz z tym żyć. Jak cię celnicy zaprosili na kontrolę też cię zatkało i zaczęłaś panikować. Nawet głupi żart buraka wywołał u ciebie atak paniki na granicy utraty przytomności. A przecież on nawet cię nie podciągnął pod tą ścianę, a jedynie ci to zasugerował....
OdpowiedzSwoją drogą zastanawia mnie ta kultura strachu. Jak ktoś twierdzi, że ma fobię (a nawet kilka) to od razu wielka pobłażliwość, głaskanie po główce i tak dalej. Nawet jak nic z tym nie robi. A tymczasem fobia jest zaburzeniem utrudniającym normalne życie społeczne. Każdy, kto nie wyraża zrozumienia wobec osoby z fobią jest narażony na społeczny ostracyzm. Do czego prowadzi taka pielęgnacja własnych lęków i fobii w miejscu ich leczenia? @sotalajlatan: zaczęłaś panikować w czasie regularnej kontroli celników. W rzeczonej historii dostałaś takiego ataku, że nie wiedziałaś gdzie jesteś i byłaś na granicy utraty przytomności, choć była to jedynie sugestia ze strony kolegi-buraka, bo przecież nie poprowadził cię do owej ściany. Kto uwierzy, że przy takich objawach jakikolwiek psycholog stwierdzi, że jest ok?
OdpowiedzCzyli odoba, która została zbiorowo zgwałcona, powinna do końca życia siedzieć na oddziale zamkniętym w psychiatryku?
Odpowiedz@sotalajlatan: jeśli taka osoba nie jest w stanie funkcjonować społecznie i jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało, to tak. Napady lękowe w normalnej, życiowej sytuacji zdarzać się nie powinny, a jeśli występują to wymaga to leczenia.
OdpowiedzA ja właśnie poproszę o coś więcej o fobii, bo jak to tak bać się ściany?
OdpowiedzSą to wysokie obiekty, które mam wrażenie spadną na mnie. Przykłady: stary duży komin, słup elektryczny, budynek Millennium Plaza przy pl. Zawiszy w Warszawie. Wieża Eiffel'a.
Odpowiedz@sotalajlatan: Mam bardzo podobnie. Ja okropnie boję się takiej ogromnej "wieży" z napisem Tesco. Zawsze panicznie się stresuję, kiedy koło niej przechodzę i "wyliczam", czy jest możliwość, by na mnie spadła. Jedynie chłopak daje mi na tyle poczucia bezpieczeństwa, że tak się wtedy nie boję.
OdpowiedzO kurcze ja też!!!! I tej z napisem M1 lub Makro. Przybij piątkę! :) przepraszam, że się tak ekscytuję, ale jesteś pierwszą osobą, która mnie rozumie! :)
Odpowiedz@sotalajlatan: cieszę się :) Zdarzają się też te słupy od bilboardów albo lampy uliczne, ale tylko to Tesco powoduje u mnie tak duży strach. A Tobie życzę dużo siły i mniej takich debilnych ludzi wokół jak ten cudowny uzdrowiciel.
Odpowiedz@sotalajlatan: Ja mam tak z mostami i windą. Zawsze się boję, że albo się zawali jak ja będę przechodzić, albo spadnę :/
OdpowiedzAż przypomniała mi się sytuacja sprzed 3 lat, jestem zawodowym kierowca i kiedyś w trakcie jazdy po autostradzie, tuż przed moją twarzą zaczął spuszczać się wielki kątnik domowy, cierpię na arachnofobię i to dość mocną, efekt był taki, że w akcie paniki miałem mroczki przed oczami i cóż... przy prędkości 110 km/h rozbiłem się na autostradzie, no prawie, barierki uratowały mi wtedy życie (busa już nie). Na moje szczęście szef zrozumiał powód wypadku.
OdpowiedzO stary, współczuję serio! :(
Odpowiedz@Busiarz: Kiedyś koleżanka miała mnie podwozić z pracy do domu, ale wyszło tak, że zrezygnowałam. Po pracy rozmawiałyśmy przez telefon, czułam, że jakoś dziwnie mówi, spytałam, o co chodzi. Otóż zastanawiała się, czy mi powiedzieć, ale gdy tylko zaparkowała pod domem i na szczęście dopiero w tym momencie, zrobiła coś, czego nigdy nie robi, mianowicie spojrzała w górę. Nad jej głową siedział kątnik. W ułamku sekundy z wrzaskiem uciekła z samochodu, kątnik zresztą też (no bez wrzasku, chyba że miał taką fobię, że bał się ludzi). Przyznała, że gdyby go zobaczyła w trakcie jazdy, najprawdopodobniej spowodowałaby wypadek. Ja bym zemdlała. Współczuję.
Odpowiedz@Busiarz: Zdołałam się zatrzymać na pasie zieleni, tuż przed rowem. Więcej szczęścia niż...
OdpowiedzMoja bardzo bliska koleżanka też ma dość nietypową fobię, bo panicznie boi się balonów. Takich zwykłych, gumowych. I jej kilku terapeutów powiedziało, że nie ma szans na całkowite wyleczenie, bo psychikę do reszty zepsuły przez lata takie osoby, jak Twój były znajomy, swoimi "pseudo-terapiami na siłę". U mnie bardziej "normalna" fobia bo przed pająkami i na szczęście nie aż tak tragicznie mocna.
Odpowiedz@Pierzasta: Ja odczuwam upierdliwy niepokój gdy stoję pod wiatrakiem energetycznym, lub gdy nisko nade mną przeleci samolot, w szczególności dwupłatowiec.
OdpowiedzFajnego masz faceta - patusa, który od razu wali w ryj. No ale cóż, ponoć łobuz kocha najmocniej.
Odpowiedz@greggor: Chłopie, wyluzuj bo ci żyłka pęknie. Chyba jednak czegoś w tej historii nie zrozumiałeś.
Odpowiedz@greggor: A ty co byś zrobił, dołączył pewnie do tego chooja, nie? Pocieszę cię - nigdy nie będziesz miał dziewczyny, więc takie zmartwienia nie będą twoim udziałem.
Odpowiedz@PooH77: Skoro dla ciebie alternatywą jest albo walić kogoś w mordę albo się do niego przyłączyć, to jesteś takim samym troglodytą jak facet autorki.
Odpowiedz@PooH77: niestety, ale @greggor ma tutaj rację. Autorka ma faceta i stoją we trójkę z koleżanką. Autorka ma kilka fobii, robi ewidentny unik i są z tego tytułu śmieszki. Także nawet osoba, która sotalajlatan nie zna i tak by się zorientowała w sytuacji. Kolega-burak robi głupi kawał, ALE - jedynie kawał. Nie przepchnął jej pod ścianę, a jedynie jej to zasugerował. Ile takie przepychanki i to po ustnej zapowiedzi mogły potrwać? 2-3 minuty? I co zrobił jej facet po zapowiedzi kolegi-buraka? Nic. Stał i patrzył jak jego partnerka panikuje. Ani koledze-burakowi pomysłu nie wyperswadował, ani nie zareagował na przepychanie. Dopiero jak @sotalajlatan zaczęła krzyczeć na skraju świadomości, to wyskoczył do kolesia z pięściami. A spanikowaną autorką zajęła się jej koleżanka. Nie on. W czym zatem pomógł? Miał kilka okazji do interwencji, które sobie odpuścił, by na końcu wybuchnąć dając dla kolesia w ryj.
Odpowiedz@Lobo86: Serio, to nie wiem czy teraz żartujesz czy zupełnie nie zrozumiałeś tego co przeczytałeś? Mój facet poszedł do sklepu, nie stał z nami. A tamten idiota złapał mnie za ramiona i SIŁĄ zaciągnął pod tę ścianę! Próbowałam się wyrwać, ale on był silniejszy. Koleżanka wbiegła do sklepu po resztę towarzystwa, w tym mojego faceta, który do mnie natychmiast przybiegł.
Odpowiedz@sotalajlatan: dokładnie, też mam wrażenie, że Lobo86 nie za bardzo przeczytał to, co napisałaś. Ale wypowiedzieć się musi ;) @Lobo86, żebyś nie musiał się wysilać: "W pewnym momencie część ludzi poszła do sklepu po zapasy, w tym mój facet, a ja zostałam jeszcze z koleżanką." "Jak się okazało nie byłyśmy same, całej tej rozmowie przysłuchiwał się jeden kolega, który jak się okazało nie poszedł jednak po sklepu z resztą" " stwierdził, że moją fobię da się wyleczyć metodą "na głęboką wodę" i trzymając mnie za ramiona, pomimo moich protestów krzyku i płaczu, zaciągnął mnie pod ten budynek" Później usiłował ją przekonać, że wcale jej nie zaciągnął pod ten budynek, co, jak wynika z historii, okazało się nieprawdą "on mówi, że żartował, że wcale nie jestem pod tym budynkiem. Pomyślałam, że może rzeczywiście w całym zamieszaniu i próbie wyrwania się, nie zauważyłam że jestem gdzie indziej, więc spojrzałam w górę. Ten widok śnił mi się później całą noc." Poza tym, myślisz, że ludzie z fobią mają jakiś pajęczy zmysł, że wyczuwają, że zbliżyli się do czegoś, co ich przeraża? Nie, to świadomość tego, że źródło strachu jest w pobliżu tak działa. Więc nawet, gdyby "tylko" jej to zasugerował, to wywołałby taką samą reakcję.
OdpowiedzWiedziałam, że pojawienie się Lobo to tylko kwestia czasu (_ _) Lobo, serio, jeśli obcy facet siłą próbowałby Twoją żonę gdzieś zaciągnąć, jeszcze z tekstem typu, że on Cię zaraz wyleczy z wszystkich fobii... gdybyś widział zapłakaną i przerażoną minę swojej żony... to wierzę, że też byś takiemu kuta..owi przypier...lił.
Odpowiedz@sotalajlatan: "Mój facet poszedł do sklepu, nie stał z nami." Z tego co zrozumiałem z twoich chaotycznych wpisów, to zostałaś razem z nim i z koleżanką oraz tym kolegą-burakiem. Jeśli tak nie było, to mea cupla, bo wtedy całość mojej wypowiedzi zwyczajnie opiera się na błędzie.
Odpowiedz@Lobo86: historia nie jest chaotyczna, jest zaznaczone, że jej facet też poszedł. ale żeby się tego dowiedzieć trzeba przeczytać :)
Odpowiedz@elysiia: historie i wpisy @sotalajlatan są dla mnie w większości chaotyczne. To subiektywne odczucie, a nie obiektywna prawda. Źle zrozumiałem tekst i tyle. W tym świetle moja wypowiedź po prostu nie ma absolutnie żadnego sensu.
Odpowiedz@Lobo86: Bzdury opowiadasz. Faceta "fobiary" nie było, a jak wrócił to zastał swoją kobietę spanikowaną i buraka, który się z tego cieszy. Reakcja prawidłowa, wysprzęglenie w ryj. Jeśli wiesz, jak twoja dziewczyna reaguje na takie "żarty" to wiesz też, że to żarty nie są. Inna sprawa to ilość fobii, o której nie miałem pojęcia, nie zagłębiałem się w profil sotalajlatan.
Odpowiedz@PooH77: doczytaj dyskusję, to wiele się wyjaśni... "Jeśli wiesz, jak twoja dziewczyna reaguje na takie "żarty" to wiesz też, że to żarty nie są." Nie mam dziewczyny. Mam żonę. Znając jej zachowanie nie zostawiam jej w takich sytuacjach samej.
Odpowiedz@PooH77 masz rację, dzięki za komentarz, ale @Lobo86 rzeczywiście już na swój sposób przyznał się do błędu, więc dalsza dyskusja nie ma sensu.
Odpowiedz@Lobo86: Aleś ty czepliwy... Nie masz dziewczyny? Brawo ty! W historii nie ma mowy o żonie.
Odpowiedz@PooH77: jest zasadnicza różnica pomiędzy "dziewczyną", a "żoną". Tak pod kątem emocjonalnym, jak i .....powiedzmy.....ogólno-psychologicznym. I nie chcę się tutaj zagłębiać w różnice, bo to nie jest panel dyskusyjny nad stanem psychicznym Natalii (o ile dobrze interpretuję nick @sotalajlatan czytając go wspak). Po prostu moim zdaniem, jej fobie i doświadczenia są niezmiernie istotne w interpretacji zachowania jej chłopaka. Ale jak pisałem - nie chce mi się w to zagłębiać, bo pierwsze to nie moja sprawa, a po drugie obchodzi mnie to mniej niż zeszłoroczny śnieg.
OdpowiedzUżywajmy swoich nickòw, a nie wymyślonych imion.
OdpowiedzGdyby mnie w ten sposób próbowano uleczyć ze strachu przed pająkami to bym chyba w więzieniu skończyła za zabójstwo.
OdpowiedzNajgorsze, że tacy debile nie rozumieją, że ich forma "terapii" przekształca fobię w traumę (albo pogłębia fobię reakcją potraumatyczną), i tu dopiero zaczyna się jazda z prawdziwym leczeniem. Swoją drogą, Autorko, nie masz w życiorysie z dzieciństwa jakiegoś traumatycznego epizodu związanego z obiektami Twojej fobii? Jakieś zagubienie w mieście z blokami, wypadek związany z takimi obiektami, może byłaś straszona porzuceniem w takiej scenerii?
OdpowiedzRodzice mówią, że nie. Ale nie do końca im wierzę ;) A tak poważnie to jest to całkiem możliwe. U mojej babci klatka schodowa jest bardzo wysoka, zakończona na górze świetlikiem. Na szczęście babcia miesza na parterze, ale schody są "dookoła" więc ten świetliki widać. Boję się tej przestrzeni odkąd tylko pamiętam.
OdpowiedzZnam dwie osoby, które panicznie boją się ciem. Nie rozumiem, czemu, ale posłusznie tłukę gazetą, żeby mogły oddychać ;)
OdpowiedzGorzej, jak nie ma Cię akurat w pobliżu :(
Odpowiedz@glupia: Moja fobia, potrafię wyjść przez zamknięte drzwi, albo dla odmiany nie mogę się ruszyć... taka osoba jak Ty to skarb :)
Odpowiedz@sotalajlatan: Jedna ma męża, druga - narzeczonego. Tłukę w trakcie babskich wieczorów ;)
Odpowiedz@glupia: Nie każdy bohater nosi pelerynę! No chyba, że w jakieś pomykasz, to cofam :P I od razu raźniej, że nie tylko ja nie cierpię tych skurczysynów. Kiedyś przywiozłam sobie nawet z Holandii taką metrową packę na owady - niestety już się rozleciała ;/
Odpowiedznajlepszego moja droga mam nadzieje, ze inni tez pana zlinczowali towarzysko prawie kazdy sie czegos boi, to nic wstydliwego :) mam nadzieje,z e bedziesz trafiac na ludzi rozumiejacych problem
OdpowiedzWspółczuję, serio. Mam jednak pytanie, bo w poście masz AGROFOBIĘ. Agorafobia to lęk przed otwartą przestrzenią. Agrofobia to lęk przed pracą w polu, rolniczymi pracami (jakkolwiek nie znalazłam udokumentowanego przypadku w polskiej literaturze fachowej). Nie czepiam się, tylko jeśli to agorafobia to trochę myli to, co jest napisane...
Odpowiedz@4525882ulasok: ups, literówka, dzięki! :)
Odpowiedzznam twoj bol, moze nie fobia, ale mizofonia- od razu znajda sie chetni ciamkacze, by wyprobowac, czy to dziala :/ bo im z ciamkaniem bardziej smakuje
Odpowiedz@bazienka: jak nigdy się z Tobą zgadzam. chociaż mnie bardziej boli to, że gdy się odsunę (bo zdaję sobie sprawę, że ta osoba najczęściej nie je/oddycha głośno, to po prostu ja jestem wyczulona na te dźwięki) albo pójdę gdzie indziej, to jest obraza majestatu i foch. Bo "księżniczkuję". Mimo, że tłumaczę, że to ja mam problem i idę sobie właśnie po to, by mogli zjeść w spokoju.
OdpowiedzDoskonale rozumiem, sam strasznie boję się smoków. Jak sobie wyobrażę te dłoniaste skrzydła od razu strach mnie paraliżuje, a ta zionąca ogniem paszcza.... koszmar!
OdpowiedzCzyli oglądanie "Gry o tron" odpada?
Odpowiedz@sotalajlatan: Pal sześć "GoT", ale np. Shrek? ;)
OdpowiedzWszystkiego najlepszego, ja też skorpionica :)
OdpowiedzWspółczuję Ci ogromnie. Chociaż, mi taka terapia na "głęboką wodę" pomogła, o dziwo. Oczywiście nikt tego nie zrobił na siłę. Kolega znalazł bardzo ciekawie wyglądającego pająka w kolorze piaskowym. Podszedł do mnie bardzo spokojnie, trzymał go na swoich rękach, zaczął opowiadać różne ciekawostki na temat pająków, trwało to chwile. Pomimo, że troszkę mnie sparaliżowało to jakoś mnie zdołał uspokoić. Od tamtego momentu kiedy widzę w domu pajęczaka nie drapię się, nie trzęsę, nie krzyczę. Nie wezmę go na ręce, ale spokojnie oznajmię partnerowi, że mamy gościa :) I szczerze mówiąc jestem sama tym zdumiona i wdzięczna koledze.
OdpowiedzYuzuki mam to samo. Co się napracowałam to moje. Jestem w stanie przejść pomiędzy takimi blokami, jeśli je odpowiednio wcześniej widzę, uspokoję się, mówię sobie, że to tylko bloki to tylko w mojej głowie siedzi. Ale jeśli ktoś by Ci nagle pająka do twarzy przysunał to inna gadka. Masz to szczęście, że ktoś Ci naprawdę chciał szczerze pomóc :)
Odpowiedz@sotalajlatan: gratuluję Ci, że Twoja praca przyniosła chociaż odrobinę skutku - moim zdaniem to bardzo dużo :) Masz rację, gdyby ktoś mi podstawił pająka nagle przed twarz to bym zemdlała (kiedyś mój Tato postanowił mi zrobić właśnie taki "kawał")
Odpowiedz