Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O walce z epidemią w Polsce słów kilka. Pracuję w dużej firmie,…

O walce z epidemią w Polsce słów kilka. Pracuję w dużej firmie, w której niedawno wybuchła epidemia odry. Sanepid przystąpił bardzo prężnie do działania i w ciągu paru dni rozdysponował około 900 szczepionek dla osób, które wytypował jako osoby narażone. Ja osobiście mogłem być narażony w 2 kolejności przez kontakt z osobami zarażonymi pierwotnie (ach te otwarte biura i fabryki oraz stołówka zakładowa i wąskie korytarze) oraz z technikami obsługującymi obszar gdzie wykryto zarażone osoby (miałem prowadzić dla nich szkolenia).

Nie dostałem "przydziału" na szczepionkę mimo, że zgłosiłem, że najpewniej byłem szczepiony tylko 1 raz ok. 30 lat temu (skuteczność 1 dawki szczepionki po takim czasie to ok 90% lub mniej) oraz, że choruję na astmę (obniża odporność i ułatwia chorobom układu oddechowego robotę w infekcji). Ponadto prosiłem sam o nią z uwagi na żonę w ciąży, która najpewniej nie była szczepiona. Zostałem odprawiony przez przemiłą Panią z HR która stwierdziła, że na pewno nie zachoruję (w 2014 na Słowacji była epidemia odry, gdzie z 30 zarażonych ok 10 osób było szczepionych wcześniej, więc te "na pewno" nie jest takie pewne) i że żonie nic nie grozi (jakby się zaraziła to ciąża byłaby mocno zagrożona).

Ok, po paru wdechach i informacji, że z uwagi na zagrożenie odmawiam pracy na linii zacząłem szukać szczepionki na własny koszt. Wizyta u lekarza poszła szybko, skierowanie i recepta w ręce (tak, szczepionkę musiałem wykupić za własne pieniądze).

Tylko, że historia tu się nie kończy - w całym 100 tys. mieście nie było ani jednej apteki, która miałaby szczepionkę. To teoretycznie nic - przecież można sprowadzić. Ano nie - hurtownie też nie mają i nie wiedzą kiedy będą mieć. Dzwonię do sanepidu z mojego miasta (pracuję w innym mieście) i pytam się, czy mają szczepionkę albo wiedzą skąd ją pozyskać - dostaję odpowiedź, że oni się takimi rzeczami nie zajmują i że nic nie wiedzą (prewencja epidemii - level Polska). Próbowałem nawet przekonać punkt szczepień by mi sprzedali szczepionkę z puli, którą mają dla dzieci - nie da się, nie ma takiej możliwości. Podłamany rozpatrując różne opcje ochrony rodziny dostałem telefon od lekarza - tak jest! Jest szczepionka w hurtowni, będzie na piątek. Uff, udało się.

W piątek idę wykupić receptę (którą wcześniej dałem by można było zamówić szczepionkę) dowiaduję się, że guzik - wszystkie nowe szczepionki z hurtowni przejął sanepid i nie wiadomo kiedy będą - vivat Polska i vivat potencjalna ochrona życia nie narodzonego.

Reasumując - sanepid wydał 900 szczepionek dla osób potencjalnie zagrożonych ale nie dał ani jednej osobie która sama świadomie się zgłosiła z obawy o uzasadnione ryzyko o żonę i dziecko zapewne przez domniemanie, że jedna dawka szczepionki załatwi sprawę - co jest sprzeczne z badaniami naukowymi. Nie skierowano mnie nawet na badanie przeciwciał by to potwierdzić, tylko zostawiono samego - wszak jeden obywatel w tą czy tamtą to nie problem.

Zastanawia mnie tylko jedno - ile jeszcze epidemii musi wybuchnąć byśmy od osób napływowych do pracy zaczęli oczekiwać przedstawiania glejtów na odbycie szczepień lub by się zaszczepili odmawiając im pracy jeśli tego nie zrobią? Czy naprawdę redukcja kosztów firm jest ważniejsza niż zdrowie i życie rodaków i przyszłych rodaków?

sanepid epidemia odra słuzba_zdrowia

by ~PacjentZero
Dodaj nowy komentarz
avatar PooH77
-5 7

Naprawdę.

Odpowiedz
avatar kierofca
-5 15

Kup witaminę C i strukturyzator. Cieszę się że mogłem pomóc.

Odpowiedz
avatar GrammaticusPopierdicus
4 6

@Tenzprzeciwkacomakotairower: oficjalnie wyznaję ci miłość moją! Powiedzieć "you made my day" to za mało!!! :D

Odpowiedz
avatar Felina
-1 1

Tenzprzeciwkacomakotairower, środek nocy, a tu coś tak zabawnego, że ledwo śmiech zdusiłam :-D Udało ci się, naprawdę udało.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
-1 1

@Lobo86: pojęcie odporności populacyjnej/zbiorowej dotyczy sytuacji w której liczy się prawdopodobieństwo wystąpienia epidemii danej choroby. Jeśli prawdopodobieństwo jest dostatecznie małe, mówi się, że populacja jest odporna. W przypadku opisanym przez autora, prawdopodobieństwo wystąpienia epidemii wynosi 100% (bo przecież epidemia właśnie trwa), czyli odporność populacyjna wynosi 0%.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@kartezjusz2009: nie, nie ma epidemii - to tylko medialne hasełko. Taki click-bait. Jest kilkunastu chorych. Poziom wyszczepialności ciągle przekracza 90%, a liczba i rozprzestrzenienie chorych nijak nie powoduje żadnych utrudnień w funkcjonowaniu społeczeństwa czy gospodarki.

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
0 0

@Lobo86: Z Wikipedii: Epidemia - występowanie w określonym czasie i na określonym terenie przypadków zachorowań lub innych zjawisk związanych ze zdrowiem w liczbie większej niż oczekiwana. Tak, jest to epidemia. Kilkunastu chorych to już zdecydowanie powyżej normy. W przypadku niektórych chorób taka liczba wystarcza, żeby zablokować całkowicie gospodarkę miasta. Prewencja jest bardzo wskazana. Co do tego konkretnego przypadku, szukałem odpowiednich danych: Ilość zachorowań w Polsce: 60-130 rocznie http://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/odra/ Czyli kilkanaście podpada pod epidemię. Co więcej, prawdopodobieństwo zachorowania przy spotkaniu z patogenem wynosi 95%: https://pl.wikipedia.org/wiki/Odra_(choroba) Jesteś zarażony, to prawie pewne, że będziesz chory. A zarazić się jest bardzo łatwo - wirus się przenosi drogą kropelkową. No i czy jest odporność populacyjna? http://szczepienia.pzh.gov.pl/szczepionki/odra/7/ No... przekroczyliśmy granicę zalecaną przez WHO i to tylko kwestia "czasu". Tylko nie wiesz kiedy i gdzie się zacznie. Oczywiście nie dyskutuję tutaj z samymi przytoczonymi danymi - nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, a jedynie znajduję informacje, które uważam, że stworzył ekspert. Jeśli jesteś "bardziej mądry" od tych lekarzy i naukowców, to powiedz.

Odpowiedz
avatar szafa
4 6

Owszem, obcinanie kosztów jest ważniejsze niż zdrowie pracownika. Pracuję w markecie i jest to całkowita norma, że pracownika można wykończyć psychicznie i fizycznie, a jak ma problem, to jego problem, po co się zatrudniał w markecie ;)

Odpowiedz
Udostępnij