Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielni handlarze. Auto nam się rozkraczyło. Nie do końca na amen, ale…

Piekielni handlarze.
Auto nam się rozkraczyło. Nie do końca na amen, ale już wiekowe i remont przekraczał wartość samochodu. Z ciężkim bólem serca (moje pierwsze auto) podjęliśmy decyzję z małżonkiem że sprzedajemy na dawcę. Wcześniej mieliśmy nadzieję na sprzedaż pewnemu pasjonatowi, ale przytrzymał nas trochę czasowo i w rezultacie OC było ważne już tylko tydzień. Telefon do skupu aut, wszystko umówione. Przy sprzedaży był jeden warunek z naszej strony: zabieramy opony, ponieważ jeżdżone w sumie półtora sezonu, a do obecnego auta by się przydały nowsze. Handlarz mówi że ok. Umowa spisana, podpisana, pieniądze do łapki (kwota mniejsza, no bo bez opon) i tyle widzieliśmy samochód. I opony.
Na początku kontakt jeszcze był, a bo zapomniał zdjąć, a bo nie ma go na miejscu, a bo w sumie to będzie na naszym osiedlu to je podrzuci. I od tamtej pory (2 tygodnie) zablokował nasze numery. Próbowałam dzwonić od kilku znajomych - jest sygnał (jak dzwonię ja lub małżonek od razu poczta się włącza) ale nie odbiera. Pogoda coraz chłodniejsze i wypadałoby założyć te zimówki i wygląda na to, że musimy patrzeć za nowymi. Więc w sumie prócz wydanych pieniędzy za komplet nowych opony to jesteśmy też w tyle z kasą za sprzedaż...
Póki podniosą się głosy, że skoro mieliśmy dwa komplety stary i nowy i mogliśmy zamienić przed sprzedażą - niestety nie. Stary komplet jest 500km od nas i ze względów czysto logistycznych trudno nam było ogarnąć wszystko w krótkim czasie. Zdaję sobie sprawę, że sama zawaliłam z umową w której mogła znaleźć się adnotacja dotyczącą opon, ale ze względu na emocjonalne podejście do owego samochodu chciałam mieć to jak najszybciej z głowy i nie myślałam za bardzo.
Adres w internecie niby jest podany, ale tam żadnego warsztatu nie ma, więc pojechanie tam i zabranie opon nie wchodzi w grę. Nachodzenie na adres podany w umowie może skończyć się pozowaniem nas o nękanie ;).
Trudno, jakoś przeżyjemy, zapamiętamy żeby kompletnie nie ufać ludziom, chociaż mocna irytacja jest. Najbardziej mi szkoda jednak trzyletniej dziewczynki siedzącej w samochodzie handlarza jak podpisywaliśmy umowę. Ma ojca ***ja.

Handlarze samochodów

by ~Patruszka
Dodaj nowy komentarz
avatar andtwo
2 2

Mam mieszane uczucia. Opisujesz piekielnego handlarza, ale odnoszę wrażenie, że ty też jesteś piekielny/a. Umowa jest wiążąca, na umowie masz adres, nic tylko jechać. Nie tłumacz się głupio, że was pozwą. W samej historii bardzo mi się nie podoba, że już odpowiedziałeś/aś na wszystkie pytania, jakie mogły paść w komentarzach, maksymalnie usprawiedliwiając siebie. Dlatego myślę, że połowa tej historii to prawda, a reszta została dobudowana.

Odpowiedz
avatar timo
0 0

W teorii umowa ustna jest tak samo obowiązująca jak pisemna. W praktyce właściwie nie do wyegzekwowania. Ale jak zwykle "mądry Polak po szkodzie", a wystarczyło zapisać to w umowie.

Odpowiedz
Udostępnij