Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moja znajoma kupiła w Warszawie mieszkanie pod wynajem, wyremontowała je przez lato…

Moja znajoma kupiła w Warszawie mieszkanie pod wynajem, wyremontowała je przez lato i właśnie szuka najemców. Aby uniknąć straty czasu i niepoważnych ludzi, postanowiła siedzieć w tym mieszkaniu po kilka godzin dziennie i w tym czasie umawiać się z kandydatami. Przy stole zatem rozłożyła się z laptopem (praca zdalna) i oczekiwała na jakiś odzew.

Oto jakie kwiatki mi przekazała:
1) Pani była zbulwersowana, że ktoś przed nią korzystał z toalety. Mieszkanie miało być przecież nowe po remoncie, a nie "używane". Z toalety korzystała oczywiście moja znajoma, w końcu siedzi tam całe dnie. Tak samo jak to, że czajnik używany do robienia herbaty? Miał być nowy!

2) Kilkanaście osób oczywiście umówiło się i nie przyszło, ale na szczęście znajoma uniknęła jeżdżenia bez sensu w tę i z powrotem.

3) Przyszła para z dzieckiem, mimo że znajoma wyraźnie zaznaczyła, że nie wynajmie osobom z dziećmi (do czego ma pełne prawo). Została oskarżona o dyskryminację. Oni natomiast przez telefon mówili, że są tylko we dwójkę, więc znajoma oskarżyła ich równie dosadnie o zwykłe kłamstwo.

4) Znajoma zaczęła mówić ludziom, że mogą przyjść nie o konkretnej godzinie, tylko w jakimś przedziale czasowym i najwyżej będą musieli chwilkę poczekać. Podczas wizyty jednych zadzwonili domofonem drudzy i na prośbę aby poczekali kilka minut, kazali znajomej spadać. Tylko, że nie użyli słowa "spadaj". Dorośli ludzie, serio...

5) Jedna mamcia (jak sama siebie nazywała) przyszła w imieniu swojego synka, że on jest za duży jak na bursę i musi mieć mieszkanie własne. Jednak nie chciała wziąć umowy na siebie, tylko na tego synka, a syneczek, fakt że pełnoletni, to uczeń liceum bez pracy.

6) Znajoma nie chciała na pierwszym spotkaniu udostępniać żadnych dokumentów, ponieważ miała już problemy z tego tytułu (materiał na osobną historię). Zapewniła jednak, że przy podpisywaniu umowy wszystkie materiały będą do wglądu (dowód osobisty, akty notarialne potwierdzające zakup mieszkania itp.) Byli tacy, którzy chcieli już teraz od razu dostać KOPIĘ tych dokumentów. Uwierzycie? Obcy ludzie. Na prośbę znajomej o ksera ich dowodów i umów z pracodawcami w celu sprawdzenia wypłacalności, wielkie oburzenie.

7) Jeden człowiek ucieszył się kiedy zobaczył laptopa znajomej, myślał, że też jest do wynajmu (laptop, nie znajoma).

8) Kolejna para, tym razem w średnim wieku, chcieli wynająć dla dzieci na start. Przy czym Pani rozsiadła się na sofie i poprosiła o kawę. Znajoma powiedziała, że nie ma w tym mieszkaniu kawy. Pani: "to jak my przepraszam bardzo mamy rozmawiać?"

I tak sobie siedziałyśmy ze znajomą i zakończyła swoją opowieść słowami: "to się normalnie na tych "twoich:)" piekielnych nadaje.."
Widząc moją minę dodała z uśmiechem: "pewnie, że to wstaw, może ludzie przeczytają to i ktoś się normalny trafi?"
;)

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mlodaMama23
20 28

Pełne prawo wynajmującego. Zwierzęta mogą zwyczajnie zniszczyć mieszkanie, a tu jasno napisane że mieszkanie świeżo po remoncie. Kaucja to zazwyczaj 1 czynsz, uważasz że to wystarczy na pokrycie ewentualnych szkód? Albo na pozbycie się zapachu kota z mieszkania? Z dziećmi podobną historia, a do tego dochodzi obawa że takich lokatorów będzie ciężko się pozbyć, chociaż tu przychodzi z pomocą umowa najmu okazjonalnego. Ale nie zmienia to faktu, że jak dziecko zerwie karnisz (da się, mój syn tego dokonal), pomaluje ściany, ubrudzi czymś trwale podłogę itp to nie dość że są koszty naprawy, to mieszkanie generuje koszty przez minimum miesiąc, a jak ktoś kupuje pod wynajem to nie po to żeby stało puste.

Odpowiedz
avatar Aris
23 29

@Tajemnica_17: nie o to chodzi. Matki z dzieckiem nie wyrzucisz jak nie będzie płacić, dajmy na to, bo takie jest prawo. Powie, że nie ma dokąd pójść i nic nie zrobisz - mogą tam siedzieć, zniszczyć ci mieszkanie i prawo jest po ich stronie. Dlatego może nie chcieć wynajmować dzieciatym. A co do zwierząt - nie widzę nigdzie o tym wzmianki. Niektórzy oczywiście mogą sobie nie życzyć - bo nie każdy zapłaci za zniszczenia po takim psie czy kocie. Zapach kociego moczu będzie siedział długo po wyprowadzce, jak ktoś nie zadba o czystość przy zwierzaku, ślady psich pazurów z mebli czy paneli też nie zejdą i trzeba będzie wymieniać... Powodów jest sporo. Każdy ma prawo nie podnająć mieszkania studentom, rodzinom, właścicielom zwierząt, satanistom, księdzu, budowlańcowi, mężczyznom... Komukolwiek. Nie masz w ogóle obowiązku wynająć mieszkania. Po prostu im bardziej boisz się danego "rodzaju" ludzi tym ciężej ci będzie znaleźć najemcę, ot co.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
9 15

Mówię, akurat kwestie nie płacenia rozwiązuje umowa u notariusza. Lokatorzy wskazują lokal pod który w razie czego muszą się wynieść, jak nie będą chcieli po dobroci, przychodzi komornik robi eksmisję i nieważne czy mają 1 dziecko czy 10, sajo nara. Ale zniszczenia są zniszczeniami, co wyżej napisałam.

Odpowiedz
avatar kabdam
16 20

@Tajemnica_17: To kup sobie mieszkanie i wynajmuj komu chcesz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@mlodaMama23: nawet jak masz wskazane w umowie, że masz gdzie się wyprowadzić to jest to do podważenia (i to bardzo łatwego), a i tak przeprowadzka odbywa się wtedy na koszt wynajmującego. Poza tym są w naszym prawie ograniczenia, które bezwzględnie nie pozwalają na eksmisję. I o tym pisał @Aris. Takiej ochronie podlegają jeszcze emeryci i renciści, bezrobotni, małoletni, niepełnosprawni itp. Co lepsze - eksmisji nie można dokonywać też w okresie zimowym. W ogóle. Próby eksmisji takich ludzi to wielomiesięczne batalie sądowe. Tylko żebyśmy teraz pisali o tym samym - eksmisja, a rozwiązanie umowy najmu to nie jest to samo.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 15

Głupoty gadasz. U notariusza podpisujesz taki papierek w którym zaznaczasz że podajesz się dobrowolnie egzekucji pod wskazany adres. Jeśli nie masz nigdzie meldunku, ktoś musi ci podpisać takie coś że w razie czego, możesz się do niego wprowadzić z rodziną. Gdybyś doczytał, wiedzialbys że przy umowie najmu okazjonalnego nie ma sentymentu dla rodzin z dziećmi, nie ma okresów ochronnych, wskazujesz lokal pod który się wynosisz, i w razie czego nie ma że boli. W tej umowie jest też zapis, że w razie zmiany adresu pod który masz się wynieść nie poinformujesz wynajmującego to bardzo przykro. Także to nie jest po to żeby to podważać, wskazuje lokal, pokazujesz ewentualna zgodę dorosłych osób i nie ma problemu. Nie możesz wyrzucić na ulice, ale jak ktoś deklaruje że ma gdzie iść to problemu nie ma. Znam z autopsji więc daruj sobie.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
16 18

@Tajemnica_17: Najlepiej to by było jakbyś zaczęła czytać ze zrozumieniem, bo to nie pierwszy raz gdy bredzisz pod historią. Jej mieszkanie i ma prawo wynajmować w konfiguracji jaka jej pasuje a Tobie jak nie odpowiada to po prostu omijasz ofertę i wszystko w temacie. Jesteś zwykłą frustratką, która musi otworzyć pyszczek byle tylko poszczekać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 12

@mlodaMama23: w praktyce ten papierek jest nic nie wart. Zasadniczo, to nawet squattersow z pustostanu nie możesz wywalić zimą. Lokator wzruszy ramionami i powie, że zostało to na nim wymuszone (podanie nieprawdziwych informacji), albo że jego sytuacja uległa zmianie i wskazany lokal jest dla niego niedostępny, natomiast koszta przeprowadzki przekraczają jego finansowe możliwości. Wynajmujący jedyne co może zrobić w takiej sytuacji, to wystąpić na drogę sądową i uzyskać sądownie zarządzoną eksmisję - czyli wracamy do punktu wyjścia. Też to znam z autopsji. Nawet gorsze sytuacje znam jak np dzierżawca sobie zamieszkał w ośrodku wypoczynkowym (choć w ogóle nie miał takiego prawa), przyjmował turystów, a dla właściciela nie płacił nic. Facet utrzymywał, że nie ma się gdzie wyprowadzić, a nie płaci nic, bo utrzymanie ośrodka pochłania wszystko. Oczywiście kłamał, ale sprawa ciągnęła się latami. Nawet najlepiej sporządzone umowy nie uchronią przed piekielnymi lokatorami. Ale pozwolą w pewnym zakresie na odsianie ułomów. Niemniej jednak jest to miecz obusieczny, bo każda ze stron ma zarówno określone prawa, jak i obowiązki, a najem nie jest niewolnictwem, w którym wynajmujący może wszystko z najemcą.

Odpowiedz
avatar wolhun
7 9

@Aris: Uwaga podaje sposób jak pozbyć sie takiego intruza. Wynajmujesz mieszkanie 2-3 dużym osobnikom płci męskiej na kilka dni. Oni wchodzą na mieszkanie z buta bo mają do tego prawo jako najemcy, a co tam zrobią to już ich wyobraźnia. Policja nic nie będzie mogła zrobić. Sposób z autopsji.

Odpowiedz
avatar waldorf
2 2

@mlodaMama23: Znam przypadek, że najemca miał w innym mieście... drugie mieszkanie, do którego miał tytuł prawny. Nie dość, że właścicielom się to nie spodobało - woleli, żeby notarialnie... jego mama oświadczyła, że ma się dokąd wyprowadzić, to jeszcze bezczelnie pytali po co mu dwa mieszkania. Zripostował pytaniem, czemu Mark Knopfler gra na gitarze za 20 000? Bo go na to stać.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 3

@mlodaMama23: ooo kochana widzialam mieszkania po moich znajomych z dziecmi- kanapa ze zdartym obiciem, wgniecenia w scianach, sciany brudne jak swieta ziemia... a mieszkanie po ich wprowadzeniu sie wygladalo jak z katalogu... rozumiem, z ektos moze sobie nie zyczyc dzieci, bo nie chce mu sie potem uzeraz z naprawa strat i odzyskiwaniem pieniedzy od rodzica poza tym kwestia prawna- matki z dzieckiem nie wyrzucisz jak przestanie placic czynsz, duzo latwiej pozbyc sie lokatorow bezdzietnych

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 1

O tym właśnie mówię. Ja jestem z tych, którzy mieszkanie oddawali w takim stanie w jakim je wzięliśny, ale przez parę lat wynajmowania, ludzie jak opowiadali co lokatorzy robili to głowa mała.

Odpowiedz
avatar Aris
2 2

@wolhun: widziałam na wykopie ;D Pomysł genialny, przyznaję. Tylko trzeba mieć pod ręką kilku uczciwych, znajomych karków, no i wciąż nie załatwia to sprawy ewentualnych zniszczeń.

Odpowiedz
avatar xpert17
-3 17

Ale wiesz, że księgi wieczyste są dostępne dla wszystkich w Internecie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
18 20

Lista dowodów osobistych i aktòw notarialnych też?

Odpowiedz
avatar niemoja
22 22

@xpert17: Księgi wieczyste mogą sobie przeglądać do woli, tu chodzi o umowy notarialne zakupu: najemca nie musi wiedzieć, od kogo i za ile dom został kupiony ...

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
16 16

Lepiej żeby takiego dokumentu nie miał w swoim posiadaniu. On to może dostać tylko do wglądu, akt notarialny jest wyłącznie dla właściciela nieruchomości. Dam obcym ludziom ksero moich dokumentów A potem się okaże że na mieszkanie jest wzięty kredyt w jakimś parabanku. Dziękuję, postoje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

Znajoma chciała udostępnić swoje bardziej szczegółowe dane ludziom już zainteresowanym, a nie każdemu kto przyjdzie z ulicy. Chodzi o dowód osobisty i akt własności.

Odpowiedz
avatar niemoja
8 10

@Lobo86: A możesz mi podać podstawę prawną tych rewelacji? Owszem, wynajmujący ma obowiązek udostępnić dokumenty, ale przy NOTARIALNYM podpisywaniu umowy, a nie przy oględzinach mieszkania. Umowa kupna-sprzedaży potrzebna jest notariuszowi, a nie najemcy. Wynajmujący NIE MUSI też przedstawiać żadnych zaświadczeń; on MOŻE je pokazać, o ile najemca ładnie poprosi. Warunki umowy ustalają między sobą wynajmujący i najemca; może być nawet "na gębę" albo spisana na świstku papieru - jeśli zainteresowani nie boją się ryzyka.

Odpowiedz
avatar butros
4 4

@Lobo86: przeczytałeś swoje linki? Jak podasz numer księgi wieczystej to potencjalny lokator może to sprawdzić samodzielnie. A dopiero do umowy potrzebujecie dowody osobiste. Akt notarialny pokazywałem prawniczce podczas spisywania umowy. Nikomu nie muszę dawać kopii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@butros: czytasz w ogóle moje wypowiedzi, czy bierzesz co ci wygodnie? Nie napisałem, że ktokolwiek ma coś dać. Ma pokazać. Do wglądu. Jeśli potencjalny najemca chce zobaczyć przed podpisaniem umowy. Dostawać do ręki niczego nie musi, a wręcz nie może.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Lobo86 przy czym jeśli właściciel z jakiegokolwiek powodu nie chce udostępnić najemcy żadnych dokumentów, to moim zdaniem jest to sygnał do wycofania się ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 5

@sotalajlatan: i tu się z tobą całkowicie zgadzam. "Mam, ale nie pokażę" to znak, że trzeba sobie odpuścić.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
5 5

@Lobo86: Ale mogę chcieć pokazać komuś zdecydowanemu, a nie ot na pierwsze oględziny. Zresztą wymądrzasz się ogromnie, a widać, że nie czytasz ustaw, komenatrzy i orzecznictwa, a jakieś artykuliki różnego źródła w internecie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-4 6

@wkurzonababa: każdy umówiony na oględziny jest zainteresowanym z definicji. W końcu odpowiedział na ogłoszenie i przyszedł zobaczyć lokum. To jest właśnie ten etap, kiedy wynajmujący pokazuje mieszkanie i dokumenty potwierdzające, że on to właśnie on i że ma prawa do danego lokum, które jest wolne od długu. Ten punkt (o braku obciążenia mieszkania) znajduje się również w umowie najmu zazwyczaj. To w czasie kolejnej wizyty, w czasie której zostaje podpisana umowa, ustalane są szczegóły i spisywany jest protokół. Ale potwierdzenie praw własności powinno być na samym wstępie. Oglądałem pierdyliony mieszkań i tylko kilku wynajmujących robiło problemy z tym, aby udowodnić, że to właśnie on jest właścicielem. Dziwnym trafem oferty te wisiały jako aktualne tygodniami i często wracały. Nawiasem mówiąc ile niby oględzin według ciebie potrzeba, aby podjąć decyzję? Naprawdę uważasz, że konkretnemu i zdecydowanemu najemcy będzie chciało się jeździć pierdylion razy do właściciela, który co krok będzie robił problemy na drodze formalnej? Albo ktoś jest zdecydowany i przygotowany, albo ma w pupce. A jak ma w pupce i nie ma bladego pojęcia (lub udaje) to takich się zwyczajnie omija, bo na dłuższą metę to zawsze generuje problemy. Chyba do ciebie nie dociera, więc powtórzę: ksera dowodu itp to nikt nie ma prawa żądać. To przecież oczywiste.

Odpowiedz
avatar niemoja
3 7

@Lobo86: Najemcą zostajesz PO podpisaniu umowy najmu; żeby nim zostać trzeba NAJPIERW tę umowę najmu podpisać. Umowa najmu to umowa cywilnoprawna, a te objęte są zasadą swobody treści umowy, swobody wyboru kontrahenta i swobody decyzji, czy chce się umowę zawrzeć. Zatem ani najemca NIE MUSI brać wszystkiego na słowo, ani wynajmujący NIE MUSI niczego pokazywać - bo NIE MAJĄ OBOWIĄZKU zawrzeć umowy. Dopiero PODPISANIE umowy skutkuje OBOWIĄZKIEM wypełniania jej warunków. Oglądanie aktu własności, sprawdzanie opłat za media, itp. to po prostu "dobre rady wujka Lobo86" a nie obowiązujące prawo - taka mała różnica.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@niemoja: ty tak poważnie? Bo nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać....ty naprawdę sprawdzasz warunki umowy dopiero po jej podpisaniu niejako in blanco? Bo jak to sobie wyobrażasz? Wszystkie dokumenty sprawdza się PRZED podpisaniem umowy, a nie dopiero po. Co ci da sprawdzenie po, skoro papier został podpisany? Kwestie czy chcemy w ogóle się dogadać czy nie, to niejako osobna sprawa i zupełnie oczywista. Nie ma sensu tutaj kijem zawracać rzeki, bo to nie o to chodzi. Podobnie jest z umową pośrednictwa jak masz agenta nieruchomości. Najpierw pokazujesz swój dowód, a on swój + licencję/upoważnienie czy co tam. Podpisujecie umowę i dopiero potem wchodzicie do lokalu.

Odpowiedz
avatar bleeee
2 2

@Lobo86: Rzadko, bo rzadko, ale zgadzam sie z Toba. Sorry, ale kwestie udowodnienia wlasnosci powinny byc rozstrzygniete PRZED podjeciem decyzji o wynajmie. Bo nie wyobrazam sobie, ze przyjezdzam jak juz sie zdecydowalem (moze odmowilem w 3 innych miejscach) a tu sie okazuje, ze rzekomy wlasciciel nie jest wlascicielem... Kopiowanie dokumentow to przesada, ale wglad do nich jak najbardziej uprawniony na 'pierwszej' wizycie (w moim przypadku wizyta pierwsza byla zawzyczaj jedyna przed podpisaniem umowy.

Odpowiedz
avatar niemoja
2 4

@Lobo86: CZy odróżniasz pojęcia "ma OBOWIĄZEK" od "POWINIEN"? Pierwsze - to wymóg prawny, drugie - dobra rada. Zarówno najemca POWINIEN sprawdzić wynajmującego jak i wynajmujący - najemcę. Ale jedyną osobą, która ma OBOWIĄZEK sprawdzenia dokumentów PRZED umową jest notariusz. A notariusz pisze w umowie najmu, że własność mieszkania poświadczono na podstawie umowy kupna - sprzedaży nr rep. XXX i to w zupełności wystarczy. Jeśli więc wynajmujący nie ma ochoty ujawnienia najemcy, od kogo i za ile mieszkanie nabył, to nie ma możliwości, żeby go do tego zmusić - nawet jeśli twierdzisz inaczej.

Odpowiedz
avatar bleeee
1 1

@niemoja: Nie masz obowiazku pokazywac. Jasna sprawa. Ale to nie znaczy, ze ktos kto oczekuje, ze mu dokumenty okazesz jest piekielny. Bo nie jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

@niemoja: dzielisz włos na czworo. To tak jak dywagacje nad różnicą "wylegitymowania" a "okazania dokumentu potwierdzającego tożsamość". Kupujący ma prawo zażądać wglądu do dokumentów poświadczających prawo do lokalu lub prawo do jego najęcia. I jeśli wynajmujący tego nie spełni, to zainteresowany nie musi podpisywać umowy, aby dokumenty te zobaczyć. Rezygnacja z takiej umowy nie jest piekielnością najemcy, a wynajmującego. Czemu prawo do własności utożsamiasz z pokazaniem za ile kupił mieszkanie?

Odpowiedz
avatar butros
-5 7

Wychodzi, że najlepiej wynajmować przez biuro. Przynajmniej człowiek nie dostanie szału.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
6 16

Punkt 4, zachowanie potencjalnych najemców poniżej krytyki, ale twoja znajoma też nie była tak do końca fair. Jak doszło do tego, że w tym samym dniu różni ludzie przychodzili oglądać mieszkanie, to powinna się z nimi umówić na konkretne godziny, żeby nikt nie musiał czekać pod drzwiami. Nie znam lokalizacji, ale np. zimą czy jesienią, na osiedlu pełnym blokowisk, bez żadnej kawiarni czy knajpy, nie za bardzo jest gdzie czekać. Jeśli jest ładna pogoda, można poczekać na zewnątrz, ale jak jest zimno albo pada, to już nie za bardzo. Pół biedy jak ktoś przyjechał autem, to poczeka w środku, ale jak ktoś przyjechał autobusem? Także uważam, że powinna to lepiej zorganizować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2018 o 0:39

avatar konto usunięte
2 14

Każdy zostawał uprzedzony o konieczności ewentualnego poczekania. Poza tym wpuszczano ich na klatkę. I co najważniejsze: chętnych było za dużo, aby dało to radę ogarnąć. Niektórzy mieli tak dużo pytań, że spotkanie się przedłużało, inni nie przychodzili wcale. A jeszcze inni się zwyczajnie spóźniali, bo korek i zdziwko że muszą czekać. No niestety pół godziny po nich był już ktoś inny kto przyszedł na czas.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
6 8

Wynajem mieszkania to ciężki temat. Sam swoje wynająłem na czas pobytu za granicą. Spotkałem się z falą hejtu, bo miałem zaznaczone w ogłoszeniu, iż nie wynajmę osobom z małymi dziećmi, Ukraińcom, oraz że ze zwierząt nie wpuszczam. Dzwonili uparcie ludzie i argumentowali, że przecież "mój piesek nie narobi szkód" albo "czy można płacić co 3 miesiące".

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
3 5

Oj zdziwiła byś się jakie szkody potrafi narobić pies. Szczególnie taki, który jest postawiony sam sobie, a takich nie brakuje. Pogryzione meble, zasikane dywany itp. Z kotem jeszcze gorzej bo drapie wszystko, znaczy teren, co wiadomo ciężko później pozbyć się zapachu kota. Nie dziwne że jak ktoś ma świeże mieszkanie, chce żeby takie zostało jak najdłużej, a po lokatorach pozostała kwestia najwyżej odświeżenia ścian. Kaucja często nie pokrywa kosztów szkód, bo jak zdewastuja ci pół mieszkania to ta kaucja jest kropla w morzu. Moja mama wynajmowała mieszkanie, w naiwności nie brała kaucji. Media zadłużone, wyniesione meble z kuchni (stół i 4 taborety), korek na podłodze zniszczony, stół w pokoju polamany. Ona wtedy za czynsz brała 750 zł, takie były stawki. Nawet kaucja by jej nie uratowała, bo same media to był koszt ponad 600 zł, a co dalej?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

Wiem jakie szkody może wyrządzić zwierzę w domu. I obstawiam przy swoim. Ze zwierzęciem tak, z dziećmi nie.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
8 8

@sotalajlatan: Wiesz, polemizowałbym na ten temat. Wystarczą nie sprzątnięte psie siki na czas i panele do wymiany. To jest większy koszt niż pomazana kredkami przez dziecko ściana. Zresztą ja zostawiłem mieszkanie z pełnym umeblowaniem oraz wyposażeniem, łącznie z 43-calowym TV. W razie zniszczenia pobrana kaucja nie pokryłaby szkód. Poza tym skoro jest to moja własność, warta prawie 300 000zł, to mam prawo mieć wymagania i wyznaczać kryteria co do tego, komu to mienie powierzę. Dzieci jako tako mi nie przeszkadzają, tylko wiem jak działa polskie prawo i zdarza się, że jest problem z pozbyciem się takich lokatorów mimo wypowiedzenia umowy. Dlaetgo zyczajnie wolałem dmuchać na zimne, jak to się mówi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@mlodaMama23: kaucja w ogóle nie ma znaczenia, bo po pierwsze od zabezpieczenia praw majątkowym jest umowa i protokół przekazania, a po drugie to taki sam protokół (lub adnotację na umowie) robi się w czasie wyprowadzki najemcy i wynajmujący może jak najbardziej obciążyć najemcę kosztami napraw. Nawiasem mówiąc od takich rzeczy są również ubezpieczenia.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
-1 1

@mlodaMama23 Zimne piwko dla Ciebie. 100% racji przyznaję.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
0 2

@Lobo86: Tak, tylko nie wziąłeś pod uwagę, ile może być tzw. ukrytych szkód, które dopiero można zauważyć po pewnym czasie. Wtedy już nie można pociągnąć byłych lokatorów do odpowiedzialności materialnej, ponieważ nie jesteś w stanie im tego udowodnić. Jeżeli założysz sprawę w sądzie, to po pierwsze - będzie to słowo przeciw słowu. Po drugie - koszty sądowe przekroczą wartość wyrządzonych szkód. Więc reasumując - naprawiaj i płacz potem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@ColdAsIce: można - wystarczy opinia rzeczoznawcy. A kosztami rozprawy obarcza się w takiej sytuacji najemcę. I jeszcze raz - od tego jest też ubezpieczenie. O ile udowodnisz, że faktycznie to on jest odpowiedzialny za uszkodzenie i jego ukrycie. Notabene są firmy, które zajmują się całościową opieką nieruchomości pod wynajem i to one ponoszą odpowiedzialność za niewykrycie usterek przy przekazywaniu lokum. O ile rozumiem, że ktoś nie chce zwierząt, czy nie chce dzieci (takie prawo właściciela), to nie rozumiem skąd przekonanie, że pies/kot może więcej zniszczeń dokonać? Że dzieciak nie nasika na panele albo nie rozetrze zakupczanej pieluchy po wykładzinie? Że dzieciak łyżką tynku nie wyskrobie podobnie do psa drapiącego ściany? Psy, koty, świnki morskie - wszystko co żyje, jak będzie zaniedbane, to będzie śmierdzieć. Ale te same reguły dotyczą nas samych. Ludzie, którzy notorycznie smażą i przypalają, palacze, czy zwykłe brudasy, którym nawet do głowy nie przyjdzie, że zmywarkę też się myje (tak jak i patelnię od zewnątrz). Nawet mojej matce udało się tak przypalić gar, że uchwyty z tworzywa zaczęły się topić i trzeba było remont zrobić, bo tynki same w sobie tym śmierdziały nie do wytrzymania. To jest w sumie dość normalna sprawa i zniszczenia - mniej lub bardziej celowe - będą się zdarzać, bo to jest wpisane w ryzyko najmu. Ogarnięty lokator nawet prowadząc dom tymczasowy w wynajmowanym lokum może je zostawić w lepszym stanie niż stateczna para....regularnych brudasów.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
0 2

@Lobo86: Nie odklejajmy się od rzeczywistości. Powiedz mi, jaki odsetek ludzi chcących wynająć komuś mieszkanie kieruje się do rzeczoznawcy? Wielu takich wynajmuje chałupę i nawet nie spisują umowy po to, aby nie rozliczać się ze skarbówką. Poza tym, ja odkryłem dopiero po czasie kilka szkód, które nie były widoczne i podejrzewam, że tzw. "rzeczoznawaca" również by nie zauważył. Zajrzy rzeczoznawca pod obudowę kabiny prysznicowej? Zdejmie blat kuchenki gazowej? Nie. Więc idź sobie głosić swoje teorie gdzie indziej, Panie Wszechwiedzący.

Odpowiedz
avatar niemoja
3 3

@ColdAsIce: To ja się przyłączam do polemiki ... Nie ma takich szkód fizycznych, które zrobi zwierzę, a nie zrobiłby człowiek (z zasikanymi panelami włącznie). Póki nie ma przepisu, zabraniającego eksmitować lokatora ze zwierzęciem - lepiej zaryzykować koszty remontu niż utrzymywać przez 15 lat niepłacącą rodzinę z dziećmi i użerać się z sądami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@ColdAsIce: Rzeczoznawca nie musi nigdzie zaglądać. On ma określić przyczynę wykrytego uszkodzenia. Czy np rurka pękła ze zużycia czy dlatego, że ktoś ją pogiął lub lał kwas w odpływ. Jestem akurat w komisji na swojej uczelni i takie kosztorysy czy opinie to norma jak się starają studenci o zapomogi z tytułu uszkodzeń czy innych strat/wypadków. Argument o niespisaniu umowy to nawet nie wiem jak mam skomentować...że głupich nie sieją? Są całe firmy, które specjalizują się w odbiorach nieruchomości - tak w kwestii najmu, jak i kupna. To jest cały rozbudowany rynek wykorzystujący nawet i takie rozwiązania jak termowizja w poszukiwaniu nieszczelności, a ty sugerujesz, że nikt tak nie robi. W dodatku nie jest to jakoś szczególnie drogie, bo to koszt rzędu 200-300zł, a w umowie można zawrzeć zapis o równym podziale kosztów. Weź mnie oświeć - jak można uszkodzić coś pod obudową kabiny prysznicowej czy blatem kuchenki gazowej i w sposób celowy zamaskować uszkodzenie? Rurkę odpływową skleić gumą do żucia? Bo to jest właśnie ukrycie uszkodzenia. To, że ktoś pokleił silvertapem coś nieudolnie to najwyżej można podciągnąć pod amatorską naprawę, bo nie ma przepisu mówiącego o tym, że najemca ma być budowlańcem, monterem, elektrykiem, czy hydraulikiem. Tu chodzi o świadomą celowość działania na szkodę, a nie o nieudolne próby naprawy. Wynajem to ryzyko. Zawsze i wszędzie. I szybsze zużycie niż normatywne. Dlatego na tym wynajmujący zarabia - bo ma większe koszta utrzymania niż "na swoim". To wynika z samego charakteru najmu. Dlatego jak wynajmujesz, to spisujesz umowę, ubezpieczasz mieszkanie i tak liczysz sobie odstępne, aby nie stracić na wynajmie. To twoje święte, nienaruszalne prawo. Jak nie umiesz tego zrobić legalnie, to jesteś dupa wołowa i pretensje możesz mieć jedynie do siebie.

Odpowiedz
avatar bleeee
5 5

@ColdAsIce: Mam troszke dosc takich glupot o 'ukrytych szkodach'. Rozumiesz, ze MIESZKAJAC w mieszkaniu czasem sie cos zepsuje, czasem zuzyje. A to sie ktos z zupa przewrocil na dywan, a to mu pralka wylala a to kuchenka sie rozszczelnila. Albo sciana sie ubrudzila w kuchni. I wlasciciel ponosi koszty utrzymania i remontow. W Polsce to wyglada troche tak, ze kazdy chcialby brac pieniadze, ale najlepiej, jakby lokatorzy w mieszkaniu przebywali tylko na czas sprzatania. Jasne - co innego jak ktos nie dba, ale takie uszkodzenia latwo zauwazyc. A jak piszesz, ze ktos pod kabina prysznicowa znalazl uszkodzenie, albo pod kuchenka... Kur.a, to co oni - na zlosc zdemontowali kabine i zniszczyli od spodu? Ogarnijcie sie, ludzie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@bleeee: postawiłbym ci dobre, kraftowe piwo. Lub wino. Tudzież coś innego, wedle gustu.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 1

Lobo: ok, mam protokół, mam wypisaną listę szkód, i co dalej? Powtarzam mieszkanie wynajmowane z reguły nie może generować kosztów. Najemca nie chce zapłacić bo nie ma z czego. Ok, idziemy do sądu. Kolejny koszt procesu, mieszkanie generuje koszty cały czas, bo trzeba naprawić szkody i płacić czynsz. I jak ten najemca nic nie posiada, to co mi da wyrok sądu? Szczególnie w procesie cywilnym? Mogę sobie go w ramkę oprawić co najwyżej.

Odpowiedz
avatar bleeee
1 1

@mlodaMama23: No risk, no fun. Wynajem, jak kazdy biznes raz generuje zyski a raz straty. Jesli nie jestes gotowa na poniesienie strat - zrezygnuj z biznesu. Tacy ludzie, jak ty, nakrecaja spirale JANUSZOWSTWA/GRAZYNSTWA wsrod nas - 'bo jo to bym chciol piniendze brac, ale panie, wez pan tam nie mieszkej za czesto. I zadnych gosci. A gosci z dziecmi to juz pan zapomnij. A i gotowac poza domem, bo sciany przejda zapachem, a zem malowol niedawno w 1984.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@bleeee: podpisuję się obiema rękami i nogami pod twoimi słowami. świetnie to ująłeś.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

@bleeee: Tak, ale każdy biznes ma sens tylko wtedy, kiedy generuje większe zyski niż straty. Jeśli ja kupię mieszkanie za 200 tysięcy, włożę w remont 50 tysięcy, a lokatorzy pomieszkają pół roku, zarobię na tym do kupy 5 tysięcy, a narobią szkód na 10 tysięcy to jaki to ma sens? Wynajmowanie mieszkania, jeśli nie prowadzisz działalności związanej z obrotem nieruchomości, to marny zarobek. Nie wrzucisz kosztów remontu w straty, nie odpiszesz tego od podatku. Nie mówię nie mieszkaj za często, nie gotuj nie oddychaj. Ale mieszkaj i dbaj jakby to było Twoje. Wiem, że większość ludzi ma podejście "nie moje, top mogę zniszczyć, najwyżej klucze w drzwiach zostawię". Ale dzięki takiemu podejściu, wynajmujący mają coraz bardziej wyśrubowane wymagania odnośnie lokatorów. Bez zwierząt, bez dzieci, nie pracownicy, nie Ukraińcy, kaucja wysoka itp. Nie każdy kupuje meiszkanie typowo pod wynajem, ale np mieszkanie kiedyś będzie dla dziecka, i to logiczne że właściciel chce, żeby było w jak najlepszej kondycji. Poza tym każda umowa ma zapis, że najemca nie odpowiada za wyeksploatowanie lokalu wynikające z normalnego użycia. Ale tak jak moja mam miała, mieszkanie oddała piękne, odmalowane, tylko wejść i mieszkać. Po pół roku, stan tego mieszkania wołał o pomstę do nieba.

Odpowiedz
avatar bleeee
1 1

@mlodaMama23: Nie ma biznesu, ktory ZAWSZE generuje zyski. Jesli sie boisz strat - nie bierz sie za biznes. I serio - na co liczysz przy wynajmie mieszkania? Na wielkie zyski? Jesli tak, to nie robisz remontu za 50 tysiecy, albo wynajmujesz na bur..,eee, salon masazu ;) Ja dbalem o swoje mieszkanie, bo bylo moje, a i tak po 3 miesiacach od remontu na scianie byla wielka, brazowa plama. Bo po pijaku przewrocilem sie z calym dzbankiem kawy, a dzbanek wyladowal na scianie, a w lazience byla 'dziura' w scianie, bo probowalem powiesic haczyk na reczniki i zle wymierzylem wiertlem i rozj...zepsulem kafelki. Znajac troche Ciebie z Twoich wypowiedzi, droga Karyno (mlodsza wersja Grazyny, skoro mlodaMama ;) ), brudna sciane wylaczylabys z pojecia 'normalnego uzycia'. Zycze powodzenia, podaj namiary, zeby miec pewnosc, ze nikt od Ciebie nic nie wynajmie :) Btw: ja swoje mieszkanie wynajomwalem przez pierwszy okres mojego pobytu w UK i zarabialem, mimo, ze bralem jeden z nizszych czynszow w bloku (jesli nie najnizszy). Wiesz kiedy ludzie nie dbaja, bo to nie ich? Kiedy czuja sie oszukiwani. Moi lokatorzy wiedzieli, ze taniej mieszkania nie dostana, wiec dbali znacznie bardziej niz ja dbalem o swoje wlasne. Ale podejrzewam, ze gdybym zamiast moich 800 zl (czyli 550zl kredyt, 50 zl ksiegowa i 200 zl dla mnie) bralbym 1600 zl (bo tyle bral sasiad za mieszkanie o 4 metry wieksze) to tez by nie dbali. Bo nie mieliby powodu - u mnie mieli powod - jesli ja bym im rozwiazal umowe, musieliby placic znacznie wiecej lub wyniesc sie na obrzeza miasta. Takze, drogie Karyny, Grazyny, Janusze i Sebixy - przy ustalaniu ceny bierzcie tez pod uwage to, czy ktos bedzie CHCIAL tam mieszkac. Jesli bedzie chcial - bedzie tez dbal :)

Odpowiedz
avatar waldorf
-2 4

Polak Polakowi wilkiem, zombie zombie zombie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2018 o 11:08

avatar bleeee
8 12

Ja swoje mieszkanie po wyjezdzie do UK wynajalem przemilej parze z dwojka dzieci (wtedy ponizej roku i okolo 4-5 lat). Dbali o mieszkanie jak o swoje wlasne, rachunki byly na czas placone, a jak powiedzialem, ze juz nie wracam do Polski, wiec bede mieszkanie sprzedawal i moze oni chcieliby odkupic (nie mieli niestety zdolnosci kredytowej) to sie chlop rozplakal i chyba z 15 razy pytal, czy im dam dobre referencje. Malo tego - z miesiac przed ich wyprowadzka (nowy wlasciciel kupil dla siebie, wiec musialem im wypowiedziec umowe z zachowaniem 3-miesiecznego okresu wypowiedzenia), zadzwonili do mnie, zeby zapytac czy to ok, jak odmaluja sypialnie, bo jak wynosili lozko to zauwalyli, ze sciana jest 'okopana' od nog. Wiec nie wrzucajmy wszystkich lokatorow z dziecmi do jednego worka. Ah, i wlasnie to nazwalbym dyskryminacja - mozna odmowic po spotkaniu, ale nie przed. Zawsze zalecam postawic sie w czyjejs sytuacji - mlodzi ludzie z dziecmi nie maja latwo...

Odpowiedz
avatar bleeee
7 7

@ColdAsIce: Jak zwykl mawiac moj szef: masz racje, ale jestes w bledzie. I takie poglady sa bardzo liberalne - nie dbamy o rodziny z dziecmi, bo powinni wczesniej pomyslec. Poza tym - zdolnosc kredytowa to jedno, a drugie to kasa na depozyt. Wiele rodzin stac na splate kredytu, ale na to, zeby wylozyc 'na dzien dobry' 25% wartosci mieszkania juz nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@ColdAsIce: ogólnie masz rację. Niemniej jednak patologią naszego rynku jest, że stać ludzi na wynajem za 2,5 tysiąca a według banku nie stać ich na kredyt na 2 tysiące miesięcznie. Poza tym są różne sytuacje życiowe - np rozwódka z dzieckiem, która za czasów małżeństwa mieszkała w mieszkaniu odziedziczonym po rodzicach męża, a po rozwodzie (z nowym partnerem) muszą wynająć. Co śmieszniejsze, poznałem typka, który zarabiał 15-20tyś na rękę, a kredytu na mieszkanie ~50m nie dostał, bo po pierwsze był kontraktorem/freelancerem więc często zmieniał pracodawców, a po drugie co chwila coś kupował na raty (kolejny tv, kolejny komputer i tak dalej). I w oczach banku był niewiarygodny i w grupie ryzyka potencjalnego zadłużenia (czy coś w ten deseń). Dwa lata później kupił za zgromadzone oszczędności. Gdzie w tym sens to ja nie wiem....

Odpowiedz
avatar bleeee
3 3

@Lobo86: Akurat jesli bral na raty duzo rzeczy i splacal raty na czas to jego zdolnosc kretydowa rosla. Mnie za pierwszym razem odmowiono hipotecznego, ze wzgledu na to, ze nie mialem historii kredytowej - czytaj: nie damy Ci kredytu, bo nigdy nie brales kredytu. To samo wydarzylo sie w styczniu w UK, gdy chcialem kupic nowe auto na raty. Nie, bo pan zes nigdy nie bral nic na kredyt w UK. Wiec prosto z salonu pojechalem po telewizor na raty i pare innych rzeczy (w roznych sklepach). Samochod kupilem z oszczednosci (2-letni zamiast nowego, ale nie zaluje), ale po splaceniu telewizora (splacilem wczesniej niz zakladane raty) i apple watcha moj 'credit score' skoczyl z okolo 300 pkt do ponad 400. A jak wzialem karte kredytowa (z ktorej nigdy nie skorzystalem) to wskoczylem w okolice 500 pkt...

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
1 3

@bleeee: Akrat wyrobienie sobie historii kretytowej to nie problem. Wystarczy umowa o pracę i przedstawienie zaświadczenia o zarobkach. To jest jasne, że żaden bank nie da Ci kredytu hipotecznego skoro nie byłeś wcześniej kredytobiorcą. Ja swój pierwszy kredyt wziąłem w wieku 19 lat. Nie była to duża kwota, bo zaledwie 3000zł, ale od czegoś trzeba zacząć.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@bleeee: "Akurat jesli bral na raty duzo rzeczy i splacal raty na czas to jego zdolnosc kretydowa rosla." No, ale jedynie do pewnego momentu. Bo jak masz takich kredytów wziętych (nawet i terminowo spłaconych) kilkadziesiąt, to jest to problematyczne. Z tym "nie damy ci kredytu, bo nigdy nie miałeś kredytu" spotkałem się na własnej skórze. @ColdAsIce: " Wystarczy umowa o pracę i przedstawienie zaświadczenia o zarobkach. " Co potrafi być bardzo dużym problemem, bo nie w każdej branży jest tak dobrze. W wielu normą jest samozatrudnienie i nawet pomimo dobrych zarobków, to wpływy są nieregularne. W wielu umowy są tak beznadziejne ("minimalna krajowa+premia uznaniowa" - najczęściej pod stołem), że nawet lodówki nie kupisz. Dlatego bociany i providenty czy inne parabanki tak dobrze prosperują

Odpowiedz
avatar niemoja
0 2

@ColdAsIce: Nie bardzo rozumiem Twój punkt widzenia ... Czy wynajęte mieszkanie to nie jest "ogarnięta sytuacja mieszkaniowa"? Własnościowe lokum ma sens, gdy człowiek się już całkowicie ustabilizuje, a nie zaczynanie dorobku od wiązania się kredytem i kuli u nogi w postaci własnościowego mieszkania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@niemoja: teoretycznie masz rację. Tylko problemem jest tutaj sytuacja na rynku najmu. Niestety nie jest on stabilny, bo właścicielom co i rusz coś się odmienia. Wynajmuję od lat i w sumie przez całe życie przeprowadzam się co 1-3 lata. W samej tylko Warszawie mieszkałem pod ośmioma adresami, a to jedno z kilku miast, w których żyłem. Albo sam się przeprowadzałem (np za pracą lub wynajmujący był piekielny), albo dostawałem wypowiedzenie, bo: komornik zajął lokal, rodzice chorują, córka na studia przyjeżdża, kupił mieszkanie, ale na remont mu nie wystarczyło i w sumie chciał na krótko tylko wynająć, albo ceny wzrosły i zamiast renegocjować umowę to łatwiej dać wypowiedzenie i wystawić lokal o 20-30% drożej. Praktycznie rzecz biorąc mamy najbardziej spierdzielony rynek w całej Europie. Bo z jednej strony mamy jeden z najwyższych odsetków mieszkań własnościowych, a z drugiej bardzo drogie najmy, w większości będące w czarnej strefie no i ogólnie małą liczbę mieszkań względem ludności. Centra miast i dogodne lokalizacje zajmują emeryci w dużych mieszkaniach, a rodziny gnieżdżą się na przedmieściach w mieszkaniach po 40-60metrów.

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
0 2

@niemoja: Odpowiem w skrócie. Lepiej płacić po minimum 2400 zł miesięcznie za nie swoje lokum, czy kupić swoje własne?

Odpowiedz
avatar bleeee
3 3

@Lobo86: Gdy wyprowadzalem sie z mojego ostatniego wynajmowanego mieszkania w Polsce (wynajem na czarno, mea culpa), pani Wielmozna Wlascicielka uznala, ze nie zwroci mi kaucji, bo po 2 latach mojego pobytu ona musi odmalowac (odswiezyc) sciany. Nawet z nia nie dyskutowalem, po prostu ktos dwa dni po tym, jak wprowadzila nowych lokatorow, anonimowo zglosil fakt wynajmu bez umowy do US. Ups. Zlosliwi ci ludzie, zlosliwi. I wiem, ze US sie zajal sprawa. Glownie z smsow o tresci mowiacej, jaki to ja niewdzieczny jestem, bo ona z dobrego serca mi wynajmowala (po cenie rynkowej - przyp. wlasny) a tu takie rzeczy! :D

Odpowiedz
avatar bleeee
4 4

@ColdAsIce: Jesli kogos stac to moze placic 7000000 zl dziennie za wynajem. Nic Tobie do tego i nie Tobie jest oceniac, kto jak zyje :) Nie kazdy chce miec swoje mieszkanie - wystarczy, ze masz prace jak moja szefowa - mieszka niby w Holandii, pracuje w Niemczech a od ponad roku pracuje na kontracie w UK. Wczesniej byla tez na kontrakcie na Wegrzech. I tak naprawde nie wie, gdzie bedzie za rok - dwa - trzy. Wiec jaki jest sens kupowania mieszkania, w ktorym spedza jeden weekend w miesiacu? Dla niej wygodniej jest wynajac mieszkanie w UK a jak jedzie do Holandii to spedza czas u rodziny lub wynajmuje hotel. Jest takie cisnienie, glownie Polacy je odczuwaja, ze musisz miec swoje, bo 'swoje to zawsze swoje' :D

Odpowiedz
avatar ColdAsIce
-2 4

@bleeee: Bo "swoje to zawsze swoje". Masz gdzie wracać i nikt Ci go nie zabierze.

Odpowiedz
avatar bleeee
3 3

@ColdAsIce: Bank. Komornik.

Odpowiedz
avatar Habiel
1 3

@bleeee: Ja, nim zdecydowałabym się na dziecko, wolałabym mieć mieszkanie z kilku powodów: -oferty najmu w normalnych cenach kierowane są do osób samotnych, bezdzietnych, bezzwierzęcych (zarówno przez przepisy, jak i mentalność) -w Poznaniu za kawalerkę 38m2 płacę 1400 zł+opłaty i to nigdy nie będzie moje, a o zrobieniu mieszkania w swoim guście mogę zapomnieć, bo ściany nie dostawię/wyrzucę, komandora też nie zamontuję ani kuchni wymienię, a nawet ba, głupiej lodówki o normalnych rozmiarach nie wstawię, bo bym musiała rozebrać kawałek zabudowanej kuchni; czeka mnie na szczęście tylko rok tego dobrobytu, chociaż właścicielka jest ok; -potrzeby dziecka rosną, przydałby się osobny pokój i stabilizacja, o której nigdy nie będzie mowy w przypadku najmu, bo nawet jeśli najmujesz na czas nieokreślony, to zazwyczaj są wtedy 3 miesiące wypowiedzenia; -mieszkanie to swoiste zabezpieczenie finansowe-można je ewentualnie sprzedać i przenieść się gdzieś pod miasto, gdzie jest taniej; w przypadku najmu nigdy nie będziesz miał opcji uzyskania z wyprowadzki jakiegoś profitu; Już nie mówiąc tu o piekielnych wynajmujących, którzy wpadają na niezapowiedziane kontrole, wymagają niestworzonych rzeczy, a najlepiej mieszkania jakby cię tam nie było.

Odpowiedz
avatar bleeee
1 3

@Habiel: 'You are right, but you are wrong' jak mawia moj szef. Probowalas sprzedac mieszkanie w kredycie? Profit z tego taki, ze zmarnujesz rok zycia na notariuszy i inne banki, a po 5 latach splacania kredytu dostaniesz wystarczajaco duzo pieniedzy, zeby splacic kredyt. Ot taka lokata kapitalu. - Osobny pokoj - a co ma piernik do wiatraka? Latwiej wynajac wieksze mieszkanie niz DOBUDOWAC (??) pokoj we wlasnosciowym - Stabilizacja - nie kazdy jej potrzebuje. Ludzie wolnych zawodow czy jak ja, pan z IT/Project Management. A jak powiesz, ze tacy ludzie nie powinni sobie robic dzieci - to odpowiem 'Nudna jestes, ale to nie nasza wina'. Kazdy ma prawo wyboru zycia na jakie ma ochote. Jesli ja nie chce byc skuty lancuchem z moim mieszkaniem na 30 lat (bo kredycik) to Tobie nic do tego. - 3 miesiace na wyprowadzke? W tym czasie to 2 domy mozna wybudowac. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
avatar Habiel
0 2

@bleeee: Oj, uwierz, 3 miesiące na wyprowadzkę przy posiadaniu dziecka to wyzwanie. Ze zwierzęciem jest ciężko, a co dopiero z potomkiem. Wejdź na portal z ogłoszeniami-praktycznie wszystkie skierowane są do studentów/osób pracujących i samotnych. A kto mówi o sprzedaży z hipoteką? Do czasu sprzedaży można już ją spłacić. I cóż, łatwiej jest wydzielić dodatkowy pokój lub zakupić większe mieszkanie w razie potrzeby. Kredyt-lepsze raty, niż najem, bo wychodzi Cię paradoksalnie taniej. Mnie raty będą wynosiły około 1000 zł (ale kredyt też nie bankowy, także jak najszybciej chcę się go pozbyć ;) ), a jak pisałam, za najem kawalerki płacę 1400 zł+opłaty, a mieszkanie nigdy nie będzie moje i urządzone po mojemu. No i mam kota na "nielegalu". I zgadzam się z tym, że jeśli ktoś miałby pojawiać się w mieszkaniu ra na miesiąc w weekend, to mieszkanie mu się nie opłaca. Jednak w przypadku stałego pobytu, to wyjdzie na tym na plus.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 3

@Habiel: "Jednak w przypadku stałego pobytu, to wyjdzie na tym na plus. " Można dyskutować. Wielu ludzi nie ma żadnego doświadczenia lub mocno ograniczone i daje sobie kity wciskać przy oględzinach mieszkań co do rozwiązań architektonicznych mieszkania czy bloku lub całego osiedla. Mieszkając w sumie w kilkunastu miejscach widziałem co się sprawdzało, a co generowało dodatkowe koszta utrzymania czy generowało konflikty. W wielu miejscach ludzie są przekonani, że to normalne, że mieszkając w bloku czujemy co sąsiad niżej gotuje, albo że słychać rozmowy zza ściany czy każdy krok ludzi nad nami. A wbrew pozorom wcale tak nie musi być w mieszkaniu w bloku i nie jest to kwestia mieszkańców, a projektu bloku i jego realizacji. Jedno i drugie ma tak plusy, jak i minusy.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 1

@Lobo86: Miałam ten sam dylemat o którym piszesz. Kiedy pytałam o kredyt na mieszkanie warte 160 tysięcy, z wkładem własnym 20 tysięcy, kredyt rozłożony na 30 lat, rata ok 600 zł miesięcznie. Według banku byłam niewiarygodna, i musiałabym mieć zarobki rzędu 4000 zł miesięcznie, lub wziąć współkredytobiorcę. Więc przy zarobkach 2500 miesięcznie, nie było mnie stać żeby płacić ratę rzędu 600 zł, ale było mnie stać żeby co miesiąc wykładać 1400 na wynajmowane mieszkanie. Pani tylko rozłożyła ręce, bo w sumie nie ona robi analizy zdolności, ale dla mnie to poronione. Tym bardziej że bank nie daje ci gotówki, tylko jakby kupuje ci mieszkanie, w razie czego zabiera ci lokal i to co wpłaciłeś, i tak są do przodu i tak.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 2

@Habiel: 3 miesiące to mało czasu? Haha, ja z dwójką dzieci potrafiłam przeprowadzić się w dwa dni. Większe wyzwanie stanowiło znalezienie mieszkania.

Odpowiedz
avatar kaede
10 10

Jeśli jej mieszkanie byłoby w przyzwoitym standardzie i rozsadnej cenie to w Wwie zeszło by w dzień, max. dwa dni.. Jesli cena jest zawyżona, jej wymagania co do najemców zawyzone, to analogicznie bedzie przyciagac ludzi ktorzy tez maja zawyzone oczekiwania co do mieszkania (pierwsza babka miala fanaberie z kiblem, ale jesli to mieszkanie to kawalerka za 3k w centrum, to sie nie dziwie ze chce kibel nowy a nie odwiezona uzywke, ktorej spłuczka zaraz sie zepsuje a najemca bedzie sobie musial naprawic. To samo czajnik. Po co własciciele wyposazaja min w szklanki i czajnik? zaraz sie to stłucze, a uzywany czajnik bedzie przeciekał i najemca ma odkupić nowy. ;) Polecam takie uzywane rzeczy własciciela wrzucic do kartonu, schowac do szafy i oddac w dniu zdania mieszkania bo rozne kwasy potem wychodza).

Odpowiedz
Udostępnij