Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie to powiedzonko "Pics or it didn't happen"? Najważniejsza rzecz na świecie…

Znacie to powiedzonko "Pics or it didn't happen"?
Najważniejsza rzecz na świecie - zrobić zdjęcie. Nie przeżyć, nie zobaczyć, tylko ZDJĘCIE.

W te ostatnie ciepłe dni października byłam u mamy na działce.
Siedzimy, pijemy kawusię, rozmawiamy, żartujemy - sielanka.
Nagle jakaś szara kulka przeleciała nam przed oczami i wbiła się w ziemię pod drzewem. Podskoczyłyśmy obie, żeby odgonić psy od kulki. Kulka okazała się malutkim ptaszkiem, który spadł i wbił się dzióbkiem i głową w ziemię.

Akcja szybka i nerwowa - odgonić psy, znaleźć pudełko, jakoś wziąć malucha wsadzić do pudełka i do weterynarza. Trwało to z 5 minut, maluch odskakiwał i starał się uciec, jednak nie mógł latać, więc po trzech próbach ucieczki udało się go mojej mamie delikatnie złapać i wsadzić do pudełka po butach wyłożonego świeżą trawą. Zabezpieczyłam pudełko workiem, zrobiłam dziurki i świńskim truchtem kurcgalopkiem pognałam do samochodu. Zawiozłam ptaszka do weterynarza.

W sumie cała akcja od momentu gdy ptaszek spadł, do momentu gdy dostał zastrzyk przeciwbólowy i przeciwzapalny trwała jakieś 20 minut - łapanie, szukanie zabezpieczeń, zabezpieczanie, galop do auta, jazda do weta. Wszystko szybko, na sygnale, żeby uratować ptaszka.

Ptaszek, rudzik, nie przeżył. Weterynarz dawał mu 50% szans - miał rozharatany brzuch, jakby jakiś drapieżnik miał go już zjeść, a rudzik wyrwał się ostatkiem sił. Ptaszyna zmarła u weta, w spokoju, we śnie, na środkach przeciwbólowych. Smutno.

Opowiadam znajomym w pracy, co się przydarzyło. Reakcja - "Pokaż zdjęcia!". Nosz kurrrr... Nie robiłam zdjęć, tylko starałam się uratować mu życie! Nie mam zdjęć jak był wbity w ziemię główką, jak starał się uciec przed nami, jak leżał w pudełku, jakie dziurki zrobiłam w folii zabezpieczające, jak pasami przypięłam pudełko do siedzenia, jak weterynarz pokazywał mi rozharatany brzuszek, nie mam zdjęć zdechłego ptaszka ani zdjęć jak konał! No, ale jak nie ma zdjęć, to historia nieprawdziwa.

Jestem dziwna, bo nie fotografowałam cierpiącego zwierzaka, tylko na złamanie karku pędziłam do weterynarza.
Eh...

by Adriana
Dodaj nowy komentarz
avatar mrkjad
6 24

Może opowiadasz tak nieprawdopodobne historie, że nikt ci już nie wierzy bez dowodów? :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 13

@mrkjad: o tym samym pomyślałem.....

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
2 2

@mrkjad: @Lobo86: Jak już niżej zostało wspomniane - zdjęcie w czasach photoshopa to żaden dowód ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@FlyingLotus: bez różnicy. To kwestia wiarygodności. Są ludzie, co opowiadają wierutne bzdury, a ludzie łykają jak pelikany niczym prawdę objawioną. I odwrotnie. Czasem to jedynie kwestia doboru słów - powiesz to samo, a odbiór kompletnie inny.

Odpowiedz
avatar yanka
20 20

Troszkę z innej strony, ale też doświadczyłam podobnej sytuacji... Podczas zwiedzania zorganizowanego muzeum kobieta pospieszala męża trzymającego aparat słowami ,,teraz zdjęcia rob, w domu sobie obejrzysz!" Chyba nigdy nie zrozumiem, jakie tacy ludzie mają priorytety...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
13 15

@yanka: Piorytet jest właściwie jeden, zwiedzić, jak najwięcej w jak najkrótszym czasie (oszczędność na noclegach), udokumentować gdzie się było i co się oglądało (zdjęcia), a potem chwalić się tym wśród rodziny i znajomych.

Odpowiedz
avatar dayana
11 11

Bo w erze photoshopa zdjęcie jest jakimś dowodem... :)

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 17

@PooH77: Nie rozumiem ludzi, którzy mają taką palącą potrzebę wmawiania innym, że zwierzaki nie umierają tylko zdychają... Zwierzęta umierają. A w razie wątpliwości polecam sprawdzić co słowo "umierać" znaczy. I żadnego urojonego braku szacunku do kogokolwiek tu nie ma.

Odpowiedz
avatar Mavra
13 13

@PooH77: Wszystko co żyło i przestało można powiedzieć, że umarło. Nie ma znaczenia czy to człowiek, zwierzę, roślina itd. To jakiego określenia użyjemy w danym wypadku zależy od nas samych, od naszej wewnętrznej potrzeby.

Odpowiedz
avatar Mavra
0 2

@PooH77: W którym miejscu w 1 poście napisałeś to samo co ja u siebie? Ja jakoś tego nie widzę.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 3

@PooH77: to dlaczego ludzie już umierają zamiast zdychać? :>

Odpowiedz
avatar PooH77
-2 6

@FlyingLotus: Naprawdę tego nie rozumiesz? Współczuję. A czytałeś to, co wrzuciłem w drugim komentarzu? @Mavra: "o jakiego określenia użyjemy w danym wypadku zależy od nas samych, od naszej wewnętrznej potrzeby." "Trochę inaczej, ze względu na bliskość, mówimy o domowych zwierzakach, które były członkiem rodziny. Kwestia szacunku i sentymentu." To jest wewnętrzna potrzeba. Łatwiej się już nie da. Cóż. Dla mnie zwierzęta zdychają, a jak padną - to są padliną. Mój prywatny kot, jak zejdzie - to umrze - dla mnie. Dla kogoś innego, nie związanego z nim, może zdechnąć. I nie widzę w tym NIC niestosownego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@PooH77: mówisz o różnicy w perspektywie, a to jak rzucanie grochem o ścianę. Nie ma najmniejszej szansy, aby cię tutaj zrozumiano.

Odpowiedz
avatar PooH77
-4 6

@Lobo86: Widzę. Nie boli :P. Trudno, zacietrzewiał się nie będę, za stary na to jestem. Jak byłem dzieckiem to na wsiach koty topiono bądź zakopywano żywcem, zarzynano świnie na oczach dzieci, krowy cieliły się również przy nich. Życie. Może dlatego mam takie podejście, jakie mam. Co nie oznacza, że zwierząt nie kocham, nie lubię czy traktuję jak coś gorszego, tego nikt mi nie wmówi. Mój kot ma lepiej niż ja czy moja rodzina, czasami.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2018 o 0:15

avatar Mavra
0 2

@PooH77: Ty mówisz jedynie o domowych zwierzakach z którymi jesteśmy związani emocjonalnie a ja to napisałam w szerszym znaczeniu i to jest znacząca różnica w naszych wypowiedziach. Dla kogoś znaleziony umierający ptaszek nie jest domowym zwierzakiem a jednak jego odejście być może nie nazwie zdechnięciem.

Odpowiedz
avatar PooH77
-3 5

@Mavra: No i co z tego wynika?!? NIGDZIE nie napisałem, że ZABRANIAM. Perspektywa, jak napisał Lobo86 - rozumiesz czy nadal nic ci nie dzwoni? Oczywiście że można na wszystko, co żyło, powiedzieć że umarło! Ja mam inne zdanie, ale nikomu nie perswaduję innego podejścia!

Odpowiedz
avatar Mavra
0 2

@PooH77: Jak widać to u ciebie jest brak zrozumienia. Piszesz coś innego a mówisz, że to to samo. Twoje wypowiedz ZNACZĄCO różni się od mojej Spróbuj podzwonić w swojej łepetynie. Gdzie ja napisałam, że zabraniasz coś komukolwiek?

Odpowiedz
avatar Cinka
3 3

niestety... dla niektórych samo przeżycie jest mniej ważne od sesnsacji, jaką może ono wzbudzić ;/ btw. świński trucht kurcgalopek... no aż mi się pani Joanna Chmielewska przypomniała i jej twórczość...

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

Takie czasy. I dotyczy to wszystkich grup wiekowych. Wszędzie trzeba zrobić sobie selfie. Wszystko trzeba nagrać i sfotografować (co z tego, że wszystkie zdjęcia są prawie jednakowe i najnormalniej w świecie kiepskie). Ale żeby gdzieś być, czegoś naprawdę doświadczyć. A po co. Obejrzałem "Bohemian Rhapsody". Film nie jest rewelacyjny, ale moim zdaniem dobry. Ale sceny z koncertów. Kiedy większość tańczy, razem śpiewa piosenki zespołu, ta euforia. Dzisiaj to się już nie zdarza, albo zdarza się bardzo rzadko, bo większość stoi jakby połknęli przysłowiowe kije od szczotek i trzyma telefony w łapach. Przecież trzeba wszystko nagrać. I to nie tylko dzieciaki, ale też ludzie starsi ode mnie, a ja pamiętam dobrze czasy nie tylko bez smartfonów, ale i bez internetu i komputerów.

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

@pasjonatpl: Oczywiście sama historia może być zmyślona, ale jakby mi się przytrafiło coś podobnego, to na pewno bym nie myślał o robieniu zdjęć. A takie mamy czasy, że dokumentuje się prawie wszystko.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
1 5

Też uważam, że jesteś dziwna i to bardzo do tego historyjka mega nieprawdopodobna to się nie dziwię znajomym...

Odpowiedz
avatar nickimaraj
1 1

Ludzi pos*ało ze zdjęciami.

Odpowiedz
avatar Lynxo
1 1

Nie wiem czy to madre pytac o zdjecia ptaszka ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Odpowiedz
Udostępnij