Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od przeszło trzech lat jestem z moim facetem. Bywają w naszym związku…

Od przeszło trzech lat jestem z moim facetem. Bywają w naszym związku wzloty i upadki, wiadomo, ale generalnie wydawało mi się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Planowaliśmy przyszłość - dom, dzieci, kariera itp. Czas przeszły. Teraz do piekielności.
Parę lat temu zdiagnozowano u mnie m.in. zespół policystycznych jajników, który wiąże się m.in. z możliwą bezpłodnością/ problemami z zajściem w ciążę. Przyzwyczaiłam się do myśli, że mogę nigdy nie mieć dzieci. Mój chłopak od początku wiedział o wszystkim i twierdził, że wyobraża sobie przyszłość zarówno z dziećmi, jak i bez nich.
Początkowo używaliśmy prezerwatyw, jednak rozmawialiśmy o innych, "lepszych" opcjach. Ze względu na zdrowie nie mogę sobie pozwolić na jeszcze większe rozregulowanie hormonów, więc ta opcja odpadła (nie, hormony nie są świetnym lekiem na policystyczne jajniki, bo MOGĄ łagodzić pewne objawy, a pogarszać inne lub stwarzać nowe. Nawet w pełni zdrowe kobiety mogą mieć problemy po braniu hormonów). Skończyło się na tym, że nie stosowaliśmy żadnej antykoncepcji (może poza tą dopuszczoną dla katolików, ale to tylko zbieg okoliczności ;)). Nie jesteśmy dzieciakami i oboje jesteśmy w takim miejscu w życiu, że mogłoby pojawić się w nim dziecko, a bierność w kwestii antykoncepcji zdawała się to potwierdzać. No cóż, przynajmniej ja tak myślałam.
Ostatni okres spóźniał mi się już ponad dwa tygodnie. Długo nawet jak na mnie. W tym samym czasie przesłałam mieć ochotę pić jakikolwiek alkohol, chociaż wcześniej pijaliśmy wino niemal do każdej kolacji. Zaczęłam mieć natomiast smak na mięso, którego wcześniej jadłam znikome ilości. Kiedy jednego poranka miałam nudności stwierdziłam, że najwyższy czas na test ciążowy. W głowie masa emocji. Zaskoczyła mnie nadzieja na pozytywny wynik. Zaczęłam wyobrażać sobie tę nową, małą istotkę.
No cóż, pięć minut później wynik okazał się negatywny. Trudno, zdarza się. Btw. Okres dostałam niemal 12 godzin później. Najbardziej zbędne użycie testu ciążowego w historii ;)
Następnego wieczoru postanowiłam wspomnieć o całej sytuacji mojemu chłopakowi, opowiedzieć mu o tych niespodziewanych emocjach. Rozmowa wydawała się raczej lekka. Zażartowałam nawet, że gdyby test pokazał pozytywny wynik, mielibyśmy już 13 procent nowego człowieka. Gdy skończyłam, zapytał "Ale dostałaś w końcu okres". "No tak" odpowiedziałam, na co on odparł "Chcesz to w ogóle dalej ciągnąć?". Zamurowało mnie. Odpowiedziałam tylko "Nie, jeśli ty nie chcesz" i wyszłam na spacer z psem. Od tego momentu upłynęły już dwa dni, a my nie zamieniliśmy słowa. Nic wcześniej nie wskazywało, że myśli o rozstaniu. Powiedziałabym nawet, że ostatnio było wyjątkowo przyjemnie.
Mieszkamy razem, ale tylko się mijamy. Brakuje mi słów, żeby opisać jak się czuję. Nie wiem czy byłam aż tak zaślepiona, by nie widzieć jego prawdziwego nastawienia do tematu dzieci, czy to przede mną ukrywał (tylko po co?), czy teraz zmienił zdanie, gdy sprawa stała się bardziej realna?
Nie pytam czy macie odpowiedzi, bo trudno znać sytuacje po przeczytaniu kilku zdań (chociaż pewnie wielu uważa inaczej). Po prostu chciałam komuś o tym powiedzieć, a przecież najlepiej obcym w internecie :)

by ~Katty
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
8 20

@cija: Anonim czy nie - I tak nie zrozumiałeś jej sensu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 18

@cija: Partner sugeruje rozstanie. To jest sedno historii.

Odpowiedz
avatar Zunrin
5 11

@mietekforce: zaraz, gdzie sugeruje rozstanie?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 17

@Zunrin: Przynajmniej autorka tak to odebrała: "...na co on odparł "Chcesz to w ogóle dalej ciągnąć?". Zamurowało mnie. Odpowiedziałam tylko "Nie, jeśli ty nie chcesz" i wyszłam na spacer z psem. Od tego momentu upłynęły już dwa dni, a my nie zamieniliśmy słowa. Nic wcześniej nie wskazywało, że myśli o rozstaniu..." Ja rozumiem, że ta historia jest kiepska i kiepsko napisana, ale ten szczegół jest akurat oczywisty.

Odpowiedz
avatar Zunrin
4 16

@mietekforce: Wiesz, to że autorka coś sobie wymyśliła, to nie znaczy, że o to chodziło jej facetowi. To może jeszcze niech facet przeprasza za zdradę, bo jej się przyśniło, że on ją zdradza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 12

@Zunrin Tylko że to nie są domysły, tylko konkretne słowa, które zostały powiedziane przez partnera autorki w konkretnym kontekście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 13

@mietekforce: dopowiadasz sobie. Ja to odebrałem podobnie @cija. Ba - powiem lepiej: z żoną nie możemy mieć dzieci i przerabialiśmy podobną sytuację. Nawet powiedziałem coś bardzo podobnego i moja żona też to odebrała jako ciągnięcie gdybania o urojonej ciąży. Pośmialiśmy się, a życie toczy się dalej. Dopowiadanie sobie nieistniejącego znaczenia do wypowiedzi to absurd. A jak ma wątpliwości, to niech kurde balans zapyta partnera o co mu chodziło dokładnie, a nie wywala żale na internety.

Odpowiedz
avatar JW3333
11 19

Przepraszam, nie rozumiem o co chodziło w "Chcesz to w ogóle dalej ciągnąć?" Co ciągnąć? Temat nieistniejącego dziecka? Może mu było przykro ponieważ liczył że jednak się dziecko kiedyś stanie. Może nie spodobał mu się wesoły ton i żarty. A może cos jeszcze innego. Autorko - jeżeli po takiej próbie wyobrażałaś sobie, że dziecko jednak jest i miałaś coś na kształt radości, może warto usiąść razem z chopakiem i porozmawiać o adopcji - czy w ogóle bierzecie w grę za jakiś czas, czy chcecie próbować in vitro, cokolwiek. Wtedy zobaczysz czy partner to chłopiec czy mężczyzna.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2018 o 15:25

avatar Trepcio
19 25

A mógłbym poprosić to opowiadanie jeszcze raz, tylko tym razem po polsku?

Odpowiedz
avatar Zunrin
13 19

@kijek: lanie wody i dziwny finał. Może dla fascynatek i fascynatów literatury kobiecej jest to jasne i proste. Dla innych niestety nie i prosilibyśmy o podpowiedź co autorka miała na myśli.

Odpowiedz
avatar PooH77
14 18

@Zunrin: Jakby zakończeniem tematu było cos w stylu: "dobrze, że dostałaś okres, bo akurat spakowałem swoje rzeczy, wynoszę się do Izy spod 4-ki. Będziemy mieli czworaczki, zobacz jakie piękne śliniaczki już kupiłem." To może byłoby piekielne. A tak?!? Beznadziejne.

Odpowiedz
avatar Bastet
30 32

Wydawałoby się dwoje dorosłych ludzi, a zachowanie jak w książce dla nastolatków. Jedno o coś powiedziało, drugie odpowiada nie wiadomo w sumie o czym. Pierwsze dorobiło historię i akcja może się ciągnąć przez 4 tomy a i tak się nie dogadają.

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
9 23

@Bastet: kobieta sobie wyobraziła nieistniejące dziecko, a partner , na dziwne pytanie ''chcesz to dalej ciągnąc'( ale co, rozmowę o nieistniejącym dziecku, po co?) , próbę rozmnożenia się ( podczas okresu, po co?) , związek( ale czemu teraz o to pytasz ,kobieto, czy ja mowiłem,że chcę się rozstać?) olał temat. teraz z jego reakcji pani wydedukowała soibie,że on myśli o rozstaniu! Ta daaam! i teraz boczy sie ( o co sie boczy, no o co?) i urządza facetowi ciche dni... o co? o to,że sie nie domysla!!! I tak, do jasnej cholery, jestem kobietą. Babę utłukłabym przy pierwszej okazji, gdyby mi takie cyrki urządzała. histeria na maksa. Powtarzam, jestem kobietą. A ty, babo tego wpisu, pogadaj normalnie z facetem, zamiast ciosać mu kołki na głowie o .. o co? o dziecko, którego NIE MA , i NIGDDDY NIE BYŁO!!! Paranoja!

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 10

@celulozarogata6: Ja to bym za to utłukła wszystkie te baby, którym coś się o uszy obije(w tym przypadku raczej o oczy), a swoje dopiszą i się nadmiernie emocjonują ;) ' "No tak" odpowiedziałam, na co ON ODPARŁ "Chcesz to w ogóle dalej ciągnąć?" '

Odpowiedz
avatar PooH77
8 10

@BlueBellee: TO, czyli co?!? Teamt o spóźnionym okresie, staranie się o dziecko, związek czy przemyślenia o remoncie sprzed tygodnia? Niby dorośli, zaangażowani, a po jednym niedopowiedzeniu ta urządza "niemcy" w domu. Umiesz rozmawiać, kobieto? Czy tylko tworzyć takie lęgi w głowie, niech się złamas domyśli, nie?

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
7 11

@PooH77: Czasami wydaje mi się, że to jest główny problem kłótni w domach. Kobieta sobie nie wiadomo co uroiła, teraz chodzi i pielęgnuje w sobie te chore scenariusze. Później dwa tygodnie walki w domu bo nie wiadomo o co jej chodzi. Na końcu ona nie wytrzymuje, w nerwach, krzyku i płaczu, całkowicie niezrozumiale informuje jaki ma problem. A okazuje się, że facet już nawet nie pamięta o co chodziło. o.O KOMUNIKACJA!!!

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 7

@PooH77: Hamuj piętą, bo ani nie jestem autorką, ani nie popieram takich zachowań. Dla mnie jest mega dziwne to, że autorka choćby nawet odruchowo nie zapytała "ale co ciągnąć?", że ot tak sobie wyszła oraz, że nie próbuje nic wyjaśnić. Nie wyobrażam sobie też jak mogą ze sobą mieszkać i 2 dni nie rozmawiać, zwłaszcza, że sytuacja nie jest wyjaśniona. Wracając do tematu: czy tu już nikt nie umie czytać ze zrozumieniem? @celulozarogata6 napisała dość emocjonalny komentarz opierający się na BŁĘDNYM założeniu, że to autorka zapytała partnera "czy chce to dalej ciągnąć", więc sprostowałam. A Ty, to w ogóle pojechałeś już po całości, bo mam wrażenie, że w moim komentarzu zobaczyłeś chyba tylko cytat z historii.

Odpowiedz
avatar PooH77
0 2

@BlueBellee: Właśnie, chyba nie rozumiesz tekstu, a sama zwracasz na to uwagę. Dywagacje n/t: co partner miał na myśli, mówiąc "to", bo niewiele wynika z tekstu autorki, o czym zresztą napisałem w moim komenatrzu, odnośnie którego każesz mi zwalniać. Jeśli mój komentarz odebrałaś jako atak na ciebie, że niby niedowidzę ;) (co do rozumienia tekstu raz jeszcze - moje "propozycje" wynikają wprost z faktu, że autorka histo/erii lubi niedopowiedzenia chyba) to weź, napij się meliski i wróć do dialogu raz jeszcze. A jak nie pomoże - to hamuj, czołem najlepiej.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 2

@PooH77: Ehh... Dalej nie kumasz. Może spróbuję w punktach: 1. Skomentowałam to, że @celulozarogata6 przekręciła historię, zamieniła dialogi, nie przeczytała ze zrozumieniem czy jak tam wolisz to nazwać. W moim pierwszym komentarzu chodziło TYLKO o ten fakt. Masz to? 2. Mimo, że NIE odniosłam się (jeszcze - bo mówię o swoim pierwszym komentarzu) do historii W OGÓLE, to naskoczyłeś na mnie, jakbym była autorką lub jej przyklaskiwała. Powtórzę: napisałam jedynie, że komentująca źle zrozumiała. Przejdźmy dalej: 3. W następnym komentarzu, można powiedzieć, że się z Tobą zgodziłam, bo też autorki historii nie rozumiem kompletnie. Wyjaśniłam też o co mi chodziło w komentarzu poprzednim. 4. Mimo, że odnośnie historii wyrażamy podobny pogląd, piszesz, że nie rozumiem tekstu. Wtf? Nie wiem, kto tu nie umie rozmawiać - sugerowałabym, że Ty, bo mam wrażenie, że widzisz coś zupełnie innego, niż ja piszę. Proponowałabym żebyś skorzystał z własnej rady (nie, nie tej z czołem - boję się co by się wtedy działo ;)), napił się meliski i przeczytał rozmowę jeszcze raz.

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: Dobra. Stop. Zgadzamy się co do bezsensu toczonego przez autorkę, a drapiemy się o byle gówno. NIE naskoczyłem na ciebie, gdzie ty naskakiwanie widzisz :)?!? To ty kazałaś mi hamować mimo, że tempem spacerowym idę... Zarzuciłaś mi (a może nie mi, wtedy moja kulpa ;)), że nie rozumiem tekstu, co przecież z załozenia jest do d...py, bo zgadzamy się co do dziwnego zachowania autorki. I clue: pojechałem po całości, bo? Szukam rozwinięcia pytania, które zadał jej facet? Ja wiem, ze wymiana opinii w necie może być utrudniona, bo brak wielu aspektów zwyczajnej rozmowy i często źle można odczytać intencje interlokutora, ale to na tę część mojej wypowiedzi tak się obruszyłaś, zupełnie niepotrzebnie! Pozdrawiam :).

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: A może chodziło o ostatni akapit...? To było do autorki... :)

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@PooH77: Ok, robimy postępy ;) Aczkolwiek, to jeszcze nie to, a ja sobie chyba za punkt honoru wzięłam, aby Ci wyjaśnić o czym my gadamy :P A więc (akurat w tej dyskusji w punktach mi lepiej i wydaje mi się, że jaśniej wtedy nakreślam o co chodzi): 1. Nie naskoczyłeś? "Umiesz rozmawiać, kobieto? Czy tylko tworzyć takie lęgi w głowie, niech się złamas domyśli, nie?", "A jak nie pomoże - to hamuj, czołem najlepiej.". Kilku innych niemiłych nie uważam za naskakiwanie ;) 2. Zarzuciłam Ci, że nie rozumiesz moich komentarzy, a nie historii. Gdybyś według mnie nie rozumiał tej historii, bezsensem byłoby moje stwierdzenie, że się zgadzamy. 3. Obruszyłam się na to, że w ogóle nie zrozumiałeś o czym ja piszę. Laska, która skomentowała posta Bastet rozemocjonowała się na temat, że to autorka zapytała "czy chcesz to dalej ciągnąć". A chyba obydwoje umiemy czytać i wiemy, że to jej partner zapytał? I TYLKO o to mi chodziło w moim komentarzu. W skrócie: zarzuciłam dziewczynie KOMENTUJĄCEJ, że ma problemy z czytaniem ze zrozumieniem, a Ty mi na to, że zgadzam się z AUTORKĄ HISTORII i jestem jedną z tych pustych lasek - no sorry, ale jeśli w końcu zrozumiesz o co mi chodzi i chodziło, to się zdziwisz, że Cię jeszcze osobiście nie zastrzeliłam ;)

Odpowiedz
avatar PooH77
1 1

@BlueBellee: Ehhh :)... "Umiesz rozmawiać, kobieto? Czy tylko tworzyć takie lęgi w głowie, niech się złamas domyśli, nie?" To nie było do ciebie :D...Do tej niewydarzonej pani, co to partnera ma za debila :P. "A jak nie pomoże - to hamuj, czołem najlepiej." Odpowiedź na: " Hamuj piętą, bo (...)" Reszta jest cholernym nieporozumieniem, mój pierwszy wywód był nie DO CIEBIE, a już absolutnie nie miał być odebrany jako pretensje czy naskakiwanie :). W zasadzie to ja w zamyśle POPARŁEM twoje zdanie w moim pierwszym komentarzu, moja droga :*. Może nie tyle poparłem, co dopisałem swoje, w podobnym tonie. I jeśli teraz poczytasz mój wywód na spokojnie z odpowiednim nastawieniem, przekonaniem- to reszta będzie historią :D. Dawaj, strzelaj :P. Ale najpierw do siebie :). Może być wesoło, bo akurat jestem uzbrojony po zęby ;).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 listopada 2018 o 2:31

avatar BlueBellee
0 0

@PooH77: Ok, czyli już prawie się dogadaliśmy ;) Rzeczywiście mogło nie być do mnie, ale zwracałeś się do mnie, więc tak jednak brzmi. Dlatego się zdziwiłam i chciałam wyjaśnić: nie mogłeś się zgodzić ze mną w pierwszym komentarzu, bo on dotyczył tylko tego, że laska nie zrozumiała tekstu, a się rozemocjonowała, w ogóle swojego zdania nie wyraziłam. Po prostu tak szczerze mówiąc, nie cierpię, gdy ktoś czyta bez zrozumienia i się jeszcze "pruje". Dlatego pierwsze co, to o tym napisałam, a Ty od razu na mnie naskoczyłeś, jakby to, że wstawiam cytat, znaczyło, że się z autorką historii zgadzam. A się kompletnie nie zgadzam, po prostu uderzyło mnie to, że pod historią o kompletnym niezrozumieniu , ktoś nie rozumie co zostało napisane i się ciska za to. No przesadzone moim zdaniem, zwłaszcza, że się ta osoba w tym momencie zachowała podobnie jak autorka: "spruła" się o coś, co nie miało miejsca. A odnośnie historii, to mimo, że moim zdaniem jest dobrze napisana, to się z autorką nie zgadzam, bo nie wyobrażam sobie, aby nie zapytać. Nawet jakbym wróciła do bycia pięnastolatką - bym zapytała. I ja właśnie cały czas czytam Twoje wywody na spokojnie (zwykle mnie ponosi trochę - sama jestem zaskoczona, że teraz nie), obydwoje tu jesteśmy od lat, więc mimo, że teraz "pojechałeś po całości", to wiem, że jest sens Ci wyjaśniać. Ps. Ooo, jeśli to nie tajemnica, to z jakiej okazji? Praca czy hobby? Kurde, ja ostatnio strzelałam z 5 lat temu, i to akurat wtedy z wiatrówki :P Pps. Serio? Do siebie? :P

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: Prawie?!? Ja tu widzę porozumienie ponad podziałami :P... Chyba że sugerujesz pieczęć w postaci drina i zbicie piątki po wszystkim :). I tak, konsensus jest taki, że również nie zgadzam się tak z autorką, jak i komentatorką "prującą się" o to własnie byle co. Ok, to na razie byłoby chyba na tyle :). Prywatną korespondencją wręcz zasypaliśmy czyjąś histo/erię, hiehie... Ps. Praca. Afganistan. Pps. Do siebie, a jakże :P. Do mnie chciałaś strzelać z powodu bez powodu :)...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@PooH77: Ok, to już nie prawie: oficjalnie uznaję, że się dogadaliśmy! Ale ten sukces wymaga chyba pięciu drinów i jednej piątki :P Ojj tam, póki co nikt nie zwraca na nas najmniejszej uwagi ;) Ps. Ooo, to grubo widzę. Jak Ci tam? Pps. No, a jak?! Przecież do siebie nie będę strzelać "z powodu bez powodu" :P

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: Ufff... Już się zaczynałem obawiać, że sobie krzywdę zrobiłaś, dość długo Cię nie było :P... Dobra, to gdzie ten drink? :) Ps. Nie jest źle, nie wyściubiam nosa za bazę, inni patrolują - ja bym się na to nie pisał. Głupi jestem, ale nie aż tak ;). Nie ma takich pieniędzy, dla któych mógłbym się na taki krok zdecydować. Za bardzo cenię sobie życie :). Pps. Ogłaszam zawieszenie broni. Nikt do nikogo strzelał nie będzie. Najwyżej 11.11 możemy przetrzebić trochę bydła :P...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@PooH77: Hehe, spoko, jeszcze żyję - nóż polerowałam :P A tak serio: a to w miejscach konfliktów zbrojnych żadna baza nigdy nie ucierpiała? Nawetprzypadkiem? Poważnie?

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: Owszem, ucierpiała. Nie raz, nie dwa. Jednak minimalizując ryzyko można wmiarę bezpiecznie spędzić te kilka miesięcy. Ataki rakietowe groźne nie są, dobrze to wszytsko jest zabezpieczone. Nie to co kilka/naście lat temu.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
0 0

@PooH77: A inne ataki? No i czasem chyba trzeba wyleźć stamtąd?

Odpowiedz
avatar PooH77
0 0

@BlueBellee: Nie. Pracuję w bazie, tylko i wyłącznie. Na patrole jeżdżą inni, Kabul widziałem tylko z lotu ptaka, następnym razem będę na lotnisku w styczniu, przy okazji powrotu do domu. Aczkolwiek w samym kraju, szmatogłowi terroryści robią sajgon wśród swoich. Kilka dni temu wybuch załatwił ponad 40 osób, kolejnych ponad 60 ciężko rannych. Psychole. Generalnie to nie jest temat na dyskusję internetową, ale szkoda mi tych zwykłych, bardzosympatycznych ludzi. Polityka ich zabija...jeśli wiesz, co mam na myśli.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 1

@PooH77: Wiem. Tak mi się przynajmniej wydaje. I z chęcią kontynuowałbym temat, ale może priv?

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
13 17

Gdyby ten facet był moim kumplem i spytał, co o tym myślę, to powiedziałbym, że niech dalej tkwi w tym związku, jeśli tego naprawdę chce, ale uważam, że to bez sensu. Ty tak na poważnie? Nie spytałaś się, co dokładnie ma na myśli, tylko strzeliłaś focha i się do niego nie odzywasz. On nie ma pojęcia, co się uroiło w twojej głowie, więc nawet nie wie, za co ewentualnie miałby przepraszać. Chociaż i tak nie ma powodu do przeprosin. Także fakt, że dalej z tobą siedzi świadczy o tym, że jest zakochany, jest masochistą albo kretynem. Być może każde z tych określeń do niego pasuje. Naucz się rozwiązywać problemy, zamiast je stwarzać. To znacznie ułatwia współżycie z innymi ludźmi.

Odpowiedz
avatar andtwo
9 13

1. Ja kiedyś pojechałam po test, i w trakcie rozpakowywania przyszedł okres. To dopiero był zmarnowany test :D 2. Moja znajoma z tym samym problemem co ty, właśnie jest w ciąży. starała się z mężem ponad rok, więc polecam znaleźć dobrego lekarza i się nie poddawać (oczywiście jeśli chcesz) 3. Również uważam, że powinnaś się upewnić, że naprawdę facetowi chodzi o rozstanie. 4. Nie żebym była wścibska czy coś, ale tak jakoś chciałabym znać zakończenie tej historii :)

Odpowiedz
avatar Bryanka
23 23

I tak na serio, po tym tekście Twojego faceta, nie nasunęło Ci się automatycznie pytanie "ale o co ci chodzi"? Sama piszesz, że jesteście na takim etapie życia, że możecie się starać o dziecko, a jednocześnie zachowujecie się obydwoje jak sfochowana para gimnazjalistów.

Odpowiedz
avatar dayana
15 17

Ogólnie rzecz biorąc to dziwnie jest zerwać, ale dalej ze sobą mieszkać. Być może on jeszcze nie wie o zerwaniu?

Odpowiedz
avatar PooH77
7 11

A co to, kurła, jest, "Trudne sprawy"?!? Czy "Kącik złamanych serc"? Jeśli o takich sprawach informujesz internet i oczekujesz odpowiedzi, to gratuluję...

Odpowiedz
avatar Khira
16 16

Jesteście 3 lata ze sobą i nie potraficie ze sobą porozmawiać i wyjaśnić co jedno i drugie miało na myśli? Albo macie "super" związek albo po 20 lat, jak dla mnie

Odpowiedz
avatar DziwnyCzlowiek
13 13

Ja też to zrozumiałem tak, że facet po prostu nie chce ciągnąć tematu dzieci bo pogodził się, że ich nie będzie i to sprawia, że czuje się przybity. Pojawiła się szansa Ty przedstawiłaś mu to żartobliwie a mu się to wcale zabawne nie wydawało. Zapytaj go po prostu o co mu chodziło. Nie ma sensu chodzić i się martwić bo głowa zawsze podpowie Ci najgorszy scenariusz.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
15 15

Historia dobra do bravo girl.

Odpowiedz
avatar Morog
15 17

A może spróbujesz dla odmiany z nim porozmawiać?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 14

Jak wyliczylas to 13% czlowieka? Chodzi o tygodnie ciazy czy co. Biedny facet, pewnie jestes jedna z tych co jak juz zajdzie w ciaze to bedzie nosila fasolki pod serduszkiem, a pozniej klasyczne pieluszkowe zapalenie mozgu.

Odpowiedz
avatar lotos5
1 1

Co do bezużytecznego użycia to ja kiedyś (dwa razy) dostałam okresu 10 sekund po teście, więc póki co wygrywam

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@lotos5: amatorki ;) u mnie jak wrocilam z testem i usiadlam na kibelku, mocz poszedl juz z krwia...

Odpowiedz
avatar the
-4 4

w teorii wszystko wyglada inaczej. lepiej teraz niż później znać prawdę.

Odpowiedz
Udostępnij