Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Na fali RODO. Leżę w szpitalu. Przy żadnym łóżku nie ma karty…

Na fali RODO.

Leżę w szpitalu. Przy żadnym łóżku nie ma karty pacjenta, bo nie wolno. Obchód 2 razy dziennie, za każdym razem wyczytują nazwiska, omawiają problemy. Po 2 dniach wszystkie wiemy jakie kto nosi nazwisko i na co cierpi, imiona nigdy nie były publicznie wymienione.

Po 4 dniach przychodzi nowy lekarz i stając przy łóżku wyczytuje imię. Ja odruchowo (jako pierwsza) podaje nazwisko. A lekarz patrzy na mnie i cedzi "Jest RODO. Nie używamy nazwisk żeby nie zdradzać tożsamości".

Aha.

by morgoroth
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar janhalb
17 21

Albo byłeś w dziwnym szpitalu, albo to fejk. Moja córka leżała teraz tydzień w szpitalu (tylko na badaniach na szczęście). na każdym łóżku normalnie wisiała karta z nazwiskiem i wykresem temperatury. Jedyna zmiana, jaką przyniosło RODO, polegała na tym, że oprócz 20 innych papierków trzeba było podpisać zgodę na wywieszenie tej kartki.

Odpowiedz
avatar Daro7777
16 16

Dokładnie, ktoś nie rozumie czym jest RODO.

Odpowiedz
avatar slothqueen
6 6

@janhalb: jestem lekarzem stażystą i zapewniam, że jak najbardziej są oddziały, na których karty gorączkowe na każdym łóżku to normalka, jak i takie, na których za głośne zwrócenie się do kogoś po nazwisku jest dywanik u ordynatora. szpitale to wolnoamerykanka, bardzo żadko niestety działająca według jakichś jasno określonych zasad. każdy robi tak, żeby było szybko, skutecznie i żeby nie zawracać tyłka starszym, bo można za to oczekiwać zniecierpliwienia "niezaradnością" i "robieniem problemów".

Odpowiedz
avatar morgoroth
7 7

@janhalb: Leżałam najpierw na patologii ciąży, potem na ginekologii. Na żadnym z oddziałów nie było żadnej karty, wszystkie nosiły pielęgniarki chodzące z lekarzem na obchód. Mi osobiście nie przeszkadza sprawdzanie nazwiska ani nawet omawianie chorób, do akurat miałam same dyskretne kobietki na sali, z częścią leżałam na oddziale patologii. Ale jak ktoś przez kilka dni kultywuje znwaracnie się po nazwisku i publiczne omawianie problemów, a potem inny mówi ze nie podaje się nazwiska tylko imię bo ochrona danych osobowych, to coś mi tu nie gra.... Poza tym nie każdy pacjent chce, by jego problemy (zwłaszcza na takim oddziale) były poruszane na forum.

Odpowiedz
avatar anulla89
0 0

@morgoroth: Też niedawno leżałam na patologii ciąży, i rzeczywiście kart na łóżkach nie było, a lekarze i położne zwracali się do nas jak im pasowało, większość lekarzy przy obchodach rzeczywiście tylko po imieniu, ale już np. podłaczane do KTG musiałyśmy recytować imiona, nazwiska i daty urodzenia :) Mi to tam akurat nie przeszkadzało, tym bardziej, że naprawdę polubiłam dziewczyny ze swojej sali, i zamierzam utrzymywać z nimi kontakt nie tylko na fb, ale zanim domyśliłam się o co chodzi, to zdążyło minąć 1,5 dnia :) Na pochwałę za to zasługuje sposób w jaki lekarze rozmawiali z nami w czasie obchodów-gdyby nie to, że i tak ze sobą rozmawiałyśmy, i każda wiedziała z jakiego powodu trafiła tam koleżanka z łóżka obok, to ze słów lekarzy w życiu bym się nie domyśliła co której dolega. Bo ważniejsze, lub bardziej skomplikowane rzeczy były omawiane w gabinecie, a nie przy łóżku. Ba, moja znajoma trafiła na ten sam oddział kilka dni po tym jak ja go opuściłam, i ponieważ we wstępnych testach wyszło, że może mieć HCV, to w szpitalu robili dodatkowe badanie(to na które sama się zapisała miało być dopiero za dwa tyg., a na wynik też się trochę czeka), i lekarz mówiąc o tym badaniu ani razu nie powiedział przy ludziach wprost o czym rozmawiają, więc gdyby nie to, że sama wolała uprzedzić "współlokatorki", to też by o niczym nie wiedziały. Dodam tylko, że obie byłyśmy na tym samym piętrze, w dosyć zaawansowanych ciążach, gdzie zwykle babki czekają już na poród, nie wiem zatem jak wygląda sytuacja piętro wyżej, gdzie trafiają kobiety które mogą w każdej chwili poronić, ale po tym co widziałam na tej "lżejszej" części oddziału patologii, wydaje mi się, że nie jest źle. Więc jak dla mnie zabawa z ukrywaniem nazwisk jest trochę bez sensu, ale jeśli to dzięki rodo lekarze nauczyli się większej dyskrecji przy obchodach, to ja to popieram, bo pamiętam jak było w tym samym szpitalu kilka lat wcześniej, kiedy moja znajoma trafiła tam z obumarłą ciążą, i leżała na 10-cio osobowej sali ze szczęśliwymi przyszłymi mamami, gdzie skład się ciągle zmieniał, bo kolejna szła rodzić, a lekarze bez żenady omawiali szczegółowo jej stan, stojąc przy łóżku...

Odpowiedz
avatar BiAnQ
6 8

I co moze jeszcze wolisz zeby nadawali pacjentom numerki?? Zastanów sie. Anonimowość w szpitalu w szybkim czasie doprowadzi do tragedii bo leki na cukrzyce zamiast numerka 69 dostanie numerek 96 a zamiast zabrać pacjenta 36 na pobranie krwi zabiorą go na chemioterapię. Oczywiście to absurdalne skrajności ale przy niedoborze personelu i nadmiarze pracy i przemęczeniu w polskich realiach takie idiotyczne przestrzeganie rodo to tylko proszenie sie o kłopoty. Lekarze i personel musza bardzo dobrze wiedzieć kto i na co choruje i jak ma byc leczony. Przy 100 pacjentach na oddziale, pracy zmianowej personelu i odpowiedzialność za czyjeś życie - w dupie mam rodo.

Odpowiedz
avatar karol2149
2 2

Personel zna dane, nie może ich tylko powiedzieć w obecności innych. Wystarczy, że potwierdzi dane z pacjentem później. Jak dla mnie jest to lepsze rozwiązanie, bo weryfikacja jest dwuetapowa. Po pierwsze musi zgadzać się numer, po drugie personalia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

@BiAnQ: nic nowego, u mnie noworodki przez parę lat były podpisywane peselem matki. Jakie to było upierdliwe...

Odpowiedz
avatar BiAnQ
4 6

@karol2149: jak tylko dostaniesz kiedyś nie swoje leki to Ci przejdzie chęć na weryfikacje stuetapową.

Odpowiedz
Udostępnij