Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Idąc szlakiem wspomnień o piekielnych staruszkach, dodam jeszcze jedną opowieść o biednej…

Idąc szlakiem wspomnień o piekielnych staruszkach, dodam jeszcze jedną opowieść o biednej kobiecie, której dom spłonął. Historię opowiadał mi kolega, który mieszkał niedaleko tej pani, postaram się ją jak najwierniej przytoczyć.

Sąsiedzi skrzyknęli się, żeby pomóc pogorzelcom. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy najpierw na najpotrzebniejsze rzeczy - ubrania, jedzenie, a potem na odbudowę domu. Kwesty odbywały się w okolicznych kościołach, szkołach, urzędach, firmach... Ludzie chcieli pomóc, więc w krótkim czasie pani Z. odbudowała dom - a w zasadzie wybudowała "pałacyk".

Przed pożarem miała stary parterowy domek z dwoma pokojami i kuchnią, po pożarze wybudowała piętrowy i nowoczesny budynek. Niestety przeliczyła się i zabrakło na meble. Pani Z. domagała się zorganizowania kolejnej zbiórki na wykończenie domu, ale sąsiedzi ją wyśmiali. Mimo to jakiś czas później pani Z. wykończyła i wyposażyła nowe lokum. Potem został pobudowany kolejny dom dla syna, jeszcze jeden dla córki... Po pożarze jakoś tak lepiej im się zaczęło powodzić, jeździli lepszymi samochodami, ale nikt bliżej nie wnikał, skąd na to mają. Ot, pracują, oszczędzają, pewnie jeszcze kredyt wzięli.

Jeden z mieszkańców tamtej wsi przeprowadził się do miasta, kilkadziesiąt kilometrów dalej. Któregoś dnia usłyszał dzwonek do drzwi, otworzył, a tam staruszka z pochyloną głową zapłakanym głosem zawodzi, że jest biedna, że nie ma co jeść, nie ma na leki i czy mógłby wesprzeć. Mężczyzna rozpoznał w niej panią Z. i się przywitał. Kobieta natychmiast się odwróciła na pięcie i wybiegła z budynku. Okazało się, że pani Z. tak zasmakowała w zbiórkach, że zaczęła jeździć po różnych miastach i żebrać. Sąsiedzi byli oburzeni, spotkała się z potępieniem na wsi i w końcu zaprzestała tego procederu.

Wsi spokojna wsi wesoła...

by Spektatorka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar themistborn
6 8

U mnie w miejscowości obok pewnemu rolnikowi maszyna rolnicza urwała obydwie ręce. Było to kilka ładnych lat temu gdzie protezy były mega drogie. Też były organizowane dla tego gościa zbiórki w każdym możliwym miejscu. Protezy zostały zakupione i do dzisiaj leżą nieużywane niestety.

Odpowiedz
avatar geranium
12 14

"i pastuszek zakrzyknął wilk!, ale nikt mu nie pomógł"

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 11

Baju, baju, będziesz w raju... Czy ty wiesz, dziewczynko, ile kosztuje budowa i wyposażenie TRZECH wypasionych, piętrowych chałup? LEKKO licząc, jakieś półtora milionika. Taką kwotę zbierają fundacje na operacje zagraniczne chorych dzieci przez kilka(naście) miesięcy, zrzuca się "cała Polska", a akcje są szeroko nagłaśniane w telewizji. A ty twierdzisz, że babcia "w krótkim czasie" uskładała sobie na chałupę kwestując na terenie gminy w kościołach, urzędach i szkołach. A "krótki czas" to ile? Pół roku? No, niech będzie osiem miesięcy... Nosz, urwał, niech będzie dwanaście. Oznaczałoby to - przy założeniu, że babcia, póki co, zbierała tylko na swoją chałupę wartą pół miliona - że powinna odkładać blisko 42 tysiące miesięcznie, czyli - jakieś 1400 zeta dziennie. CODZIENNIE, przez CAŁY ROK! No, bogata ta gmina jak nie wiem co, a ludzie hojniejsi od Świętego Mikołaja. I zupełnie niezazdrośni. W ogóle ich w oczy nie kłuło, że babcia "ciągnie" pierwsze piętro "pałacyku", w którym sama mieszkać będzie, więc dalej dawali wypasione datki, żeby sobie nie żałowała rozmachu. Dopiero przy meblach się zbuntowali. Ale obrotna babcia, w krótkim czasie, zdołała jeszcze wybudować dwa podobne pałacyki dla swoich dzieci - jeżdżąc po okolicznych miasteczkach i żebrząc po prywatnych domach. I codziennie wracając z objazdu z workiem pieniędzy na plecach. Jeeezu, czemu ludzie wypisują takie durnoty? Bez cienia refleksji, sekundy zastanowienia, bez żadnej analizy faktów? Powielając zasłyszane gdzieś ploty, w których próżno doszukiwać się choćby odrobiny prawdopodobieństwa. Typowe polskie piekiełko wybrukowane bezinteresowną zawiścią.

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 10

EDIT: Aha, jeszcze coś. Takich kwot, według polskiego prawa, nikt nie mógłby przekazywać komukolwiek, ot tak, na *ebał pies, z ręki do ręki, bez żadnych ewidencji, księgowości, kontroli. Musiałaby powstać w tym celu jakaś fundacja. Przez kogoś nadzorowana. I mam tu na myśli "kwestę" jedynie na odbudowę domu babci. Bo przecież na resztę dóbr materialnych zarobiła sama - żebrząc cichaczem. Co, prawdę mówiąc, też zgodne z prawem nie jest. Nie wiem, czy przypadkiem skarbówka nie zaczęłaby węszyć, skąd babcia (lub jej dzieci) mają nagle kasę na ekskluzywne wille, o wypasionych furach nie wspominając?

Odpowiedz
avatar Spektatorka
-1 5

@Armagedon: A czytać ze zrozumieniem umiesz, dziewczynko? 1. Nigdzie nie napisałam, że zbudowanie trzech domów zostało zrealizowane w krótkim czasie. W krótkim czasie został odbudowany JEDEN dom i to w stanie surowym zamkniętym (na wykończenie pani Z. chciała robić drugą zbiórkę, ale nikt się nie zgodził.Napisałam wyraźnie "jakiś czas później pani dom wykończyła". A jeszcze później był budowany dom dla córki i dla syna. Cała historia rozegrała się na przestrzeni paru lat. 2. Aktualnie koszt wybudowania i przyzwoitego wyposażenia piętrowego domu o powierzchni 140 m2 w mojej okolicy to około 280k, jak się ma własną działkę i wynajmuje pomocników na wsi, a nie zatrudnia firm (wiem, bo siostra dwa lata temu skończyła budowę). W okolicach Warszawy, Krakowa, Gdańska może i to jest pół miliona, ale nie na zabitej dechami wsi we wschodniej Polsce. A przypominam, że sytuacja miała miejsce kilka lat temu, więc i ceny były inne. 3. Nigdzie nie napisałam, że samochody były luksusowe czy wypasione, tylko że były LEPSZE. Jeśli co drugi człowiek na wsi jeździ 20-letnią skodą czy 17-letnim mercedesem to dla przykładu 8-letnia toyota jest czymś lepszym. Tak samo nigdzie nie napisałam, że miała luksusowy dom, tylko "PAŁACYK", celowo w cudzysłowie, bo wcześniej mieszkała w małym domku, a po pożarze wybudowała duży. Ludzie chcieli ją wesprzeć i pomóc odbudować to, co straciła, a nie wzbogacać ją. Dlatego odmówili robienia zbiórki na wykończenie i komentowali to w stylu "jak sobie pałacyk wybudowała, to niech se go sama kończy". 3. Nigdzie nie napisałam, że żebranie było jedynym źródłem dochodów dla całej rodziny i że wszystko w całości zostało zbudowane tylko za nielegalne dochody. Wyraźnie napisałam za to, że "pracują, oszczędzają, pewnie kredyt wzięli". 4 Skarbówka nie jest w stanie wszystkiego wyłapać. Załóżmy że przez 5 lat wpada Ci ekstra dochód w wysokości 2k miesięcznie (100 zł dziennie przy 20 dniach roboczych, liczę bardzo skromnie, bo według badań żebracy zarabiają 200-500 zł dziennie - artykuły na ten temat bez problemu znajdziesz w sieci), daje Ci to dochód w wysokości 120.000 zł. Jeśli kupisz za to samochód, to owszem, złapią Cię. Ale nikt nie będzie w stanie sprawdzić, jeśli za gotówkę kupisz sobie ładniejsze płytki do mieszkania czy większy telewizor. Skarbówka nie sprawdzi, jakimi pieniędzmi zapłaciłaś zatrudnionym na czarno robotnikom ("Panie, my to sami, brat z wujkiem pomogli..." itd."). Oficjalnie możesz jeść chleb ze smalcem i spłacać kredyty w bankach, a nieoficjalnie perfumować się Diorem i nosić Chanele (w razie wpadki możesz powiedzieć, że to w second handzie kupione...). 5. Nie wiem, jak była organizowana kwesta. Jest na wsi zwyczaj, że jak się coś stanie poważnego, to ksiądz ogłasza zbiórkę i ludzie wrzucają do koszyczka. W sąsiednich parafiach jest tak samo. Nie wiem, na jakiej zasadzie to jest przekazywane. Ostatnio w mojej rodzinnej wsi zebrano ponad 3000 zł jako wsparcie dla rodziny na sprowadzenie zwłok chłopaka, który zginął za granicą. Też nie wiem, czy to było gdzieś zgłaszane/ewidencjonowane, czy tez po prostu dostali od rady parafialnej kopertę. Podsumowując, jak zawsze lubiłam czytać Twoje komentarze, bo sama lubię drążyć temat, jak coś mi się nie zgadza, tak tym razem dałaś ciała. Nie mam nic przeciwko zarzutom merytorycznym i Twoim pytaniom, ale nie musiałaś wyjeżdżać z tą "dziewczynką", dopowiadając sobie rzeczy, których nie napisałam i wymyślając kwoty z kosmosu chyba wzięte.

Odpowiedz
avatar Balbina
0 4

Jakiś czas temu czytałam artykuł o obrotnej pani. Pani miała dom pod Warszawą, Duży,wypasiony.Miała tez dwójkę dzieci chodzącą do szkoły w tejże miejscowości.Codziennie odwoziła je do szkoły i jechała do pracy. Pracowała jako "konsultant kosmetyczny" W Warszawie na parkingu(w aucie) galerii przebierała się w firmowe ciuchy żebraczki.Parkingowy za drobną opłatą przymykał oko na codzienne przebieranki. Z ładnej zadbanej młodej,robiła biedną starszą kobietę. Zarabiała kupę kasy. Ostatnio na Wykopie był film jak uformowano"ciuchami"Rumunkę Klęczącą ze schyloną głową.W ciągu 3 godzin zarobiła 63 zł Ładna stawka godzinowa.

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 3

Jeśli sytuacja z żebraniem była prawdziwa, to owszem, babcia piekielna, ale to jedyna piekielność, jaką tu widzę. Reszta to tylko domniemania wynikające z ludzkiej zawiści... Dzieciom się zaczęło lepiej powodzić - bo może faktycznie kredyt wzięli, może awans, może spadek albo wygrana w totka? Możliwości jest mnóstwo. I może dzieci matce dołożyły się do nowego domu... a może nie, ale co to ma do rzeczy tak naprawdę? A że obrotna babcia dorabia sobie żebraniem... dzieci mogą o tym nie mieć pojęcia. Był pożar, tragedia, ktoś chciał pomóc - urządził zbiórkę, kto chciał, to coś dał, chyba nikt nikogo nie zmuszał do pomocy. A potem sąsiadów kole w oczy "pałacyk" za ich krwawicę postawiony... I prawie że zazdroszczą pożaru, że też ich taka tragedia nie spotkała... I jeszcze to - "Przed pożarem miała stary parterowy domek z dwoma pokojami i kuchnią, po pożarze wybudowała piętrowy i nowoczesny budynek" - i co w tym takiego dziwnego/piekielnego? Po pożarze miała wybudować kurną chatę? Miała zamieszkać w szałasie, wtedy by dobrze było? Ewentualnie odbudować z osmolonych desek dom identyczny, a jakby z 1m2 było różnicy w porównaniu do starego, to na stos ją!

Odpowiedz
avatar Spektatorka
1 1

@marcelka: Tu nie chodzi o zawiść, a o poczucie sprawiedliwości. Załóżmy że jeździsz 10-letnim mercedesem, masz wypadek, wjechałaś w drzewo. Nic Ci się nie stało. Ubezpieczyciel chce Ci wypłacić z AC 15k na nowy samochód. A Ty się domagasz, że nie, że Ty chcesz nowiutkie BMW za pół miliona, bo jak już zmieniać samochód, to na lepszy! A teraz odnieśmy to do sytuacji pani Z. Miała mały domek, po pożarze odbudowała wielki. Inni niezbyt zamożni ludzie się złożyli - jeden dał 50 zł, drugi 20 zł, trzeci 2 zł... żeby pani Z. miała gdzie mieszkać. I nie chodzi o lepiankę, szałas czy kurną chatę. Miała powiedzmy 50m2, niechby wybudowała 70 m2. Nikt by za złe nie miał. Niech by wybudowała i 300 m2. Ale dlaczego zażądała drugiej zbiórki na dokończenie domu? Ludzie mieli sobie od ust odjąć, a jej zasponosorować? Ta wieś, to nie jest wielkomiejska sypialnia, gdzie ludzie mają hajsu jak lodu (lecąc stereotypem), ale tradycyjna Polska wieś, gdzie w co drugim domu się nie przelewa i jest problem, aby związać koniec z końcem, ale jest też solidarność międzyludzka. Dlaczego popadasz ze skrajności w skrajność i zakładasz, że albo willa, albo kurna chata? Podsumowując, dla mnie piekielnością tej historii jest to, że pani Z. zamiast przemyśleć, ile ma pieniędzy i na jaki dom ją będzie stać, postanowiła zarobić na swoim nieszczęściu i wykorzystać dobre serce ludzi. Piekielne jest jednak najbardziej to, co zauważyła wyżej geranium: "i pastuszek zakrzyknął wilk!, ale nikt mu nie pomógł" - przez takich ludzi wiele osób traci zaufanie, i jak o pomoc poprosi ktoś, kto jej naprawdę potrzebuje, to może jej nie otrzymać, bo się ludzie będą bali, że to oszustwo.

Odpowiedz
avatar marcelka
1 3

@Spektatorka: Pierwsza zbiórka była na dom - ludzie się złożyli, ile chcieli, pani Z. tę kasę wzięła, i widocznie: a) było tego tyle, że mogła sobie pozwolić na większy/bardziej nowoczesny dom b) pomogły jej dzieci c) miała kasę jeszcze z innego źródła (ubezpieczenie? lotto? spadek? kto wie). A jak dom stanął, to ludzi żółć zalała, że taki ładny, nowy, duży = lepszy, niż oni mają. Kwestia drugiej zbiórki - pani Z. chciała, ludzie ją wyśmiali, koniec historii. Jeśli mi się zamarzy nowe bmw i na fejsie napiszę: "Hej, chcę nową bmkę, jak ktoś chce, to niech mi da hajs" (raczej nikt nie da, chyba że 5 zł dla śmiechu), to co, będę piekielna? Piekielna bym była, jakbym ogłosiła, że mam "horom curkę", a potem kupiłabym sobie za uzbieraną kasę bmw... A już wtręt o nowych domach/samochodach dzieci pani Z. - to już jest typowo wiejskie, płytkie plotkowanie. "A ta se nowy samochód kupiła, a ciekawe skąd piniendze wziena, d*** pewnie sprzedała w dubaju jakimś, hehe" - a że ktoś mógł pieniądze zarobić/dostać/wygrać to nikomu do głowy nie przyjdzie...

Odpowiedz
avatar Spektatorka
1 1

@marcelka: Jeszcze raz: żółć zalała nie z powodu domu, a z powodu ponownej bezczelnej prośby o pieniądze. Z powodu wyzyskiwania dobroci innych ludzi. Z powodu oszukiwania i naciągania na pieniądze, żebrania. Ale rozumiem, że każdy sądzi według siebie i moje słowa Cię nie przekonają... Przykro mi, że masz takie doświadczenia, że wszędzie widzisz tylko zazdrość i zawiść z powodu dóbr materialnych. Napisałaś: "Piekielna bym była, jakbym ogłosiła, że mam "horom curkę", a potem kupiłabym sobie za uzbieraną kasę bmw..." a może to BMW służyłoby do wożenia tej "curki" do lekarza i zakup byłby w pełni usprawiedliwiony? Jeśli już szukasz analogii, to byłaby ona raczej taka, że zbierasz na samochód, bo nie masz jej czym do lekarza wozić. Ludzie dają Ci kasę, Ty kupujesz beemkę i ogłaszasz kolejną zbiórkę na garaż, bo przecież takiej beeemki nie będziesz na dworze trzymać. A potem masz pretensje, bo przecież dziecko nadal chore i Tobie się należy, a "ludzie gupie i na graz to nie kco dać", więc idziesz żebrać gdzie indziej. Pani po pożarze należała się pomoc i tę pomoc dostała, ale to nie znaczy, że ma przyzwolenie na naciąganie ludzi i robienie na tym interesu. Tak jak napisałam, gdyby nie chodziła na żebry i nie naciągała ludzi, to nie byłoby problemu. Niech mieszka i w 300-metrowej willi z basenem, złotymi klamkami i ogrodem różanym, ale za swoje zarobione pieniądze, nie za te zdobyte oszustwem i podstępem. Mamy sąsiada, który prowadzi własną firmę, ma ogromny dom i jakoś o nim nikt nic złego nie mówi. Mam też sąsiada - żołnierza. Był dwie tury w Afganistanie i dużo zarobił. Też ludzie go szanują. Bo oni to zdobyli pracą własnych rąk, a nie krętactwem. I na koniec, odnosząc się do: "mógł pieniądze zarobić/dostać/wygrać to nikomu do głowy nie przyjdzie" - ilu znasz ludzi, którym pieniądze spadają "z nieba", którzy wygrali na loterii, dostali mega spadek, zarobili kokosy? Wymieniając różne opcje, to mogli też sprzedać nerki albo dziewictwo "curki", obrabować bank, skończyć kurs programowania i zdalnie pracować dla jakieś firmy nie chwaląc się nikomu na wsi. Pytanie brzmi, co jest bardziej prawdopodobne? I jakie są szanse, że zaradna babcia nie podzieliła się "urobkiem" z rodziną. Jeśli wiedzieli o tym, że żebra i oszukuje ludzi, to czy nie byli równie piekielni jak ona? Owszem, mogli nie wiedzieć. Mogła mówić, że z emerytury odłożyła. Ale nie to jest istotą historii. Jest nią to, że pazerność niektórych ludzi nie zna granic. I że przez takie "babcie" ludzie tracą zaufanie i potem nie chcą pomagać innym, bo wszędzie zaczynają podejrzewać oszustwa. Tracą na tym Ci, którzy są naprawdę potrzebujący.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
1 1

@marcelka: PS. I pomyśl jeszcze, co by było, gdyby wszyscy zaczęli tak postępować. Gdyby ludzie się zrzucili i zafundowali jej w całości ten duży dom (z meblami i wykończeniem, jak chciała, bo przecież nie można być "zawistnym"), to może warto byłoby i u mnie jakieś zwarcie zrobić? Ludziom będzie żal, zrzucą się i dzięki temu ja się dorobię. Załóżmy, że mam dom o wartości 100k wymagający remontu. To sobie go spalę, a potem wybuduję taki za pół miliona. Jak mi braknie, to dożebram. Bo mi się należy, bo jestem biedną ofiarą pożaru. Czy to jest zdrowe podejście? Czy raczej cwaniactwo? A jak już gdybamy, to dodam, że nie wiemy, co było powodem pożaru u tej pani. Może jakieś zaniedbanie? Stara instalacja? A jak odniesiesz się do tego, że została przyłapana na żebraniu w mieście? To też efekt ludzkiej zawiści o dom?

Odpowiedz
avatar marcelka
-1 1

@Spektatorka: No i widzisz, cały czas się nie do końca rozumiemy. Ta historia ma kilka aspektów. Żebranie pani Z. w mieście - tak, to jest ten bez wątpienia "piekielny" element. Żądanie drugiej zbiórki - wg mnie nie. Nie oszukiwała, jasno powiedziała, że chce kasę na wykończenie domu/meble, ludzie stwierdzili, że to fanaberie i kasy nie dali, koniec historii. Piekielne by było, gdyby żądała drugiej zbiórki oszukując ludzi, że np. nie ma za co żyć/jest ciężko chora itp. A odnoszenie się w historii do domów/samochodów/standardu życia jej dzieci to już tylko i wyłącznie domniemania, wytwory ludzkiej zawiści. To jest taka logika: załóżmy, że Twoja siostra jest prostytutką i utrzymuje się z nierządu. Załóżmy, że raczej nie chwali się nikomu z rodziny tym, co robi = Ty o tym nie wiesz. Załóżmy, że ktoś z wioski pojawia się u niej jako klient i sprawa wychodzi na jaw. I wskutek tego ludzie Ciebie nazywają dzi***, bo skoro siostra się puszcza, to Ty na pewno też to robisz, a i cała rodzina na pewno żyje z kasy siostry. Fajnie? Chyba nie bardzo.

Odpowiedz
avatar Spektatorka
1 1

@marcelka: Teraz już się zaczynamy trochę rozumieć :) Żądanie drugiej zbiórki piekielne nie jest, ale późniejsze żebranie już tak. Pani Z. mogła ocenić, że skoro ma X kasy, to może wybudować dom mający Y metrów. Jeśli chciała większy - cóż,na emeryturze też można pracować, wziąć kredyt. Nie musiała oszukiwać ludzi, że nie ma na chleb, leki itd. Rodziny sobie pomagają - Doda kupiła rodzicom mercedesa, Englert kupił córce mieszkanie, więc gdybym miała prostytuującą się siostrę, to pewnie też by mi coś kupiła za te pieniądze. Moi dziadkowie przez kilkanaście lat oddawali jedną emeryturę swojej córce (mojej ciotce), a z drugiej żyli. Ale nie o to w tej historii chodzi. Nigdzie nie napisałam, że dzieci poniosły jakieś konsekwecje, czy że ludzie źle o nich mówili. Ostatnie zdanie brzmi: "Sąsiedzi byli oburzeni, spotkała się z potępieniem na wsi i w końcu zaprzestała tego procederu." SPOTKAŁA. Ona jedna, nie cała rodzina. Wyciągnęłaś zbyt daleko idące wnioski.

Odpowiedz
Udostępnij