Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mieszkam w bloku. Jak to w bloku, mam sąsiadów. Około 3 tygodnie…

Mieszkam w bloku. Jak to w bloku, mam sąsiadów.
Około 3 tygodnie po wprowadzce, przyszedł pan z administracji, bo sąsiad zgłosił zalanie piwnicy. Sprawdził, i wyszło że niby przez nas (mieszkam na parterze). Pogmerał przy odpływie, zbytnio się niczego nie dopatrzył, a problem zniknął samoistnie.

Następny problem wyszedł kiedy temperatura na zewnątrz spadła tak, że trzeba było mieć pozamykane okna, a kaloryfery jeszcze nie grzały. Zauważyłam w pokoju na suficie mokrą plamę. Pierwsze skojarzenie, dach przecieka, ale przecież mieszkamy na parterze, więc jak. Po oględzinach wyszło, że w łazience w rogu również jest mokro, a na środku sufitu kapie woda. Czyli problem albo od sąsiada z góry, albo ze strony spółdzielni. Sprawa zgłoszona i zaczęły się wycieczki ekspertów ze spółdzielni.

Po kilku ich wizytach, bieganiu po sąsiadach, wyszło że wina ewidentnie sąsiada nad nami, bo reszta mieszkań w pionie nie ma żadnych przecieków. W trakcie wyszło, że sąsiadka z drugiej klatki, która ma mieszkanie "przyklejone" do naszego, też ma mokre wykwity. U nas dodatkowo wyszło mokre na ścianie w przedpokoju, które rozrosło się na pół ściany. Właściciel mieszkania został poinformowany zaraz po tym, jak hydraulicy doszli przyczyn problemu. Myślicie że pofatygował się na miejsce żeby sprawdzić co się dzieje? A w życiu. Spółdzielnia nie mogła się z nim skontaktować, aby uzyskać zgodę na rozkucie jednej płytki, co było niezbędne do zdiagnozowania problemu. W końcu udało się, spółdzielnia napisała do pana właściciela pismo, w którym poinformowała gdzie i jakie wystąpiły usterki.

Pan po 3 tygodniach raczył się zjawić. Jego postawa, była poniżej krytyki. Trzymając pismo ze spółdzielni, w którym wytknięte były usterki, on twierdził że usterek nie ma. Co z tego że zalał dwa mieszkania plus piwnice (w piwnicy lało się ciurkiem). My swoje, a on swoje. Próbował zwalić winę na mieszkanie na 4 piętrze. Na pytanie dlaczego w takim razie tylko dwa mieszkania na parterze są zalane, a reszta nie, nie potrafił odpowiedzieć.

Właścicielka drugiego mieszkania to starsza kobieta, która już w histerię wpada, bo to trzecie zalanie w tym roku (wcześniejsze były winą rury), i mówimy, że tamta pani już zawału dostaje. "Niech dostaje", taka była odpowiedź pana właściciela. Generalnie on jest niewinny, a my chyba bierzemy szprycę i ładujemy sobie wodę w ściany. W końcu moje nerwy osiągnęły górną granicę, w mało kulturalnych słowach kazałam panu opuścić moje mieszkanie, zapewniając że jeszcze tego samego dnia dostarczę mojemu adwokatowi zdjęcia zniszczeń mieszkań i piwnicy, ekspertyzę ze spółdzielni oraz wyceny naprawy najdroższych firm w mieście, i będę go za to ścigać na drodze sądowej, bo takiego aktu debilizmu i ignorancji dawno nie widziałam.

Pan po około godzinie, napisał sms, z informacją że jeszcze w tym tygodniu usterki zostaną naprawione i dogadamy się w celu naprawienia szkody. Czyli jednak jakieś usterki były. Nie wiem co na niego podziałało, wizja procesów w sądzie i związanych z tym kosztów, czy może małżonka wpłynęła na jegomościa.

Ten pan ogólnie jest wrzodem na tyłku, teraz ma spokojnych lokatorów (on to mieszkanie wynajmuje), ale wcześniej miał studentów, którzy o 4 nad ranem urządzali dzikie wrzaski na klatce, karaoke na balkonie i ogólnie imprezy do białego rana średnio 2 razy w tygodniu. Policja non stop była na interwencjach, a sąsiedzi bali się cokolwiek odezwać. Pan nawet się nie zainteresował jakie barachło wpuścił do domu.

Cóż, niektórzy wynajmujący chyba nie zdają sobie sprawy z tego, że obowiązki wynajmującego nie kończą się na podpisaniu umowy i przytulaniu co miesiąc przelewu, są też przykre obowiązki jak interesowanie się, czy jego lokal i najemcy nie są uciążliwi dla reszty mieszkańców.

EDIT: Pan właściciel mieszkania naprawę zniszczeń w moim mieszkaniu wycenił na 500 zł :)

sąsiad

by mlodaMama23
Dodaj nowy komentarz
avatar kudlata111
-4 10

Nie rozumiem tego. Ludzie minusują dla samej przyjemności minusowania, chyba. Ale mało kto ma odrobinę odwagi i napisać powód minusowania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@kudlata111: chyba dlatego, że opowieść jest dość nieskładnie napisana i niektórzy mogli się pogubić kto jest kim - czy to właściciel jej mieszkania, czy tego wyżej itp.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

No i obstawiam też nie do końca poprawnie działający skrypt.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-4 6

@Lobo86: Tu jest mowa tylko o właścicielu mieszkania wyżej, bo właścicielem mojego mieszkania jestem ja. Czytanko ze zrozumieniem się kłania.

Odpowiedz
avatar weron
-2 4

@mlodaMama23: czego Ty od niego oczekujesz? Że przeczyta i do tego jeszcze zrozumie? U niego to albo jedno albo drugie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@mlodaMama23: zaczynasz od zdania, że mieszkasz w bloku. Powiedz mi proszę, skąd wynika w tym fragmencie, że chodzi o sąsiada z góry? " Zauważyłam w pokoju na suficie mokrą plamę. Pierwsze skojarzenie, dach przecieka, ale przecież mieszkamy na parterze, więc jak. Po oględzinach wyszło że w łazience w rogu również jest mokro, a na środku sufitu kapie woda. Czyli problem albo od sąsiada z góry, albo ze strony spółdzielni. Sprawa zgłoszona i zaczęły się wycieczki ekspertów ze spółdzielni. Po kilku ich wizytach, bieganiu po sąsiadach, wyszło że wina ewidentnie sąsiada nad nami, bo reszta mieszkań w pionie nie ma żadnych przecieków. W trakcie wyszło, że sąsiadka z drugiej klatki, która ma mieszkanie "przyklejone" do naszego, też ma mokre wykwity. U nas dodatkowo wyszło mokre na ścianie w przedpokoju, które rozrosło się na pół ściany. Właściciel mieszkania został poinformowany zaraz po tym, jak hydraulicy doszli przyczyn problemu. Myślicie że pofatygował się na miejsce żeby sprawdzić co się dzieje? A w życiu. Spółdzielnia nie mogła się z nim skontaktować, aby uzyskać zgodę na rozkucie jednej płytki, co było niezbędne do zdiagnozowania problemu. W końcu udało się, spółdzielnia napisała do pana właściciela pismo, w którym poinformowała gdzie i jakie wystąpiły usterki. Pan po 3 tygodniach raczył się zjawić. Jego postawa, była poniżej krytyki." Taka konstrukcja sugeruje, że poinformowany został właściciel twojego mieszkania, bo taki to daje kontekst. Dopiero w kolejnych zdaniach można się zorientować, że chodzi jednak o sąsiada. A skoro on tam nie mieszka, bo jak twierdzisz wynajmuje, to dlaczego on ma odpowiadać za zalanie? Odpowiedzialność spoczywa na najemcach albo spółdzielni. Jemu nic do tego. Była ta rozmowa w przypadku gazu. To co przed licznikiem - spółdzielcze. Za nim - własnościowe. Przy czym za licznikiem to jakiekolwiek uszkodzenia są, to spoczywają na barkach najemcy. Bo to on odpowiada za użytkowanie i po to spisywany jest protokół przekazania mieszkania przy umowie. Jest tutaj kilka wyjątków, ale wymagają ekspertyz i odpowiedniej papierologii (np gwarancja materiałowa i na robociznę, zakres odpowiedzialności Spółdzielni itp). Dla mnie kuriozalne w tej sytuacji jest nieubezpieczenie mieszkania. Przy kosztach naprawy nie zapomnij o kosztach osuszania :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

A i taka jedna rzecz: spółdzielnie nie musi prosić nikogo o zgodę na rozkucie czegoś jeśli jest to niezbędne do zdiagnozowania przyczyny awarii. Ba - mogą jeszcze obarczyć kogoś kosztami ze względu na utrudniony dostęp do "pionów", bo ogólnie panuje zakaz blokowania dostępu do nich. Ta kwestia też wraca jak bumerang przy wszelkich inspekcjach czy modernizacjach i naprawach wykonywanych przez spółdzielnie. Po prostu w razie czego, to Spółdzielnia jest zobowiązania do naprawy na swój koszt, ale też wiele zależy od tego, jaki jest stan prawny mieszkania i czy ów sąsiad np nie wypisał się ze spółdzielni. Bo też mógł.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
0 0

Ale to miałam mieć pretensje do ludzi którzy wprowadzili się dzień przed tym, jak na ścianie zrobiło się mokro, a oni nie mieli nawet okazji użyć wody, czy miałam jechać do Łodzi i szukać poprzednich najemców? Chyba logiczne że zwróciłam się do właściciela mieszkania, tym bardziej że okazało się że miał wadliwie wykonana instalacje kanalizacyjną.

Odpowiedz
avatar berlin
8 10

Wspolczuje przejsc z sasiadem. Zaintrygowalo mnie jednak cos innego - poglad (skadinad popularny), ze wlasciciel lokalu ponosi odpowiedzialnosc za zachowanie (pelnoletnich) najemcow. Czy mozesz podeprzec to twierdzenie jakas podstawa prawna?

Odpowiedz
avatar grruby80
-4 8

@berlin: nie może bo z kąd. Przecież to wymysł autorki.

Odpowiedz
avatar PooH77
0 10

@grruby80: Skąd. Mnie pieprznęło jeszcze "barachło". Cóż za szacuneczek do innych, nie ma co. Rozumiem uciążliwość, ale to młodzi ludzie, nie barachło. Zapomniał wół jak cielęciem był?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@PooH77: racja. Wynajmujący nie odpowiada za zachowanie dorosłych lokatorów. Co miał niby zrobić, jeździć w nocy do imprezujących studentów i dawać im reprymendę?!

Odpowiedz
avatar Michail
1 5

@PooH77: Nie wszyscy robili imprezy utrudniające życie ludziom dookoła.

Odpowiedz
avatar Michail
0 2

@PooH77: Nie wszyscy robili imprezy utrudniające życie ludziom dookoła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@Michail: chcesz powiedzieć, że znasz takich, co nigdy w życiu nie byli na żadnej domówce trwającej do 2-3 w nocy? Same niedzielne obiadki w geriatryku?

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
5 5

@berlin: Nie wiem czy wiesz, jest tak, przynajmniej w mojej spółdzielni, że każda interwencja policji jest notowana w spółdzielni. Spółdzielnia może zakazać wynajmu ze względu na uciążliwość. Nawet nie chodzi o podstawę prawną, mieszkamy w bloku, w gronie ludzi, nie można zachowywać się jakby mieszkało się w lesie. Zwykłe wychowanie wymaga tego, żeby nie być utrapieniem dla innych. @PooH77: Tak, barachło, inaczej tego nazwać nie można. Sama miałam te 18-19 lat. Robiłam domówki na których była pełna chata ludzi. Wiesz ile razy była u mnie policja albo sąsiedzi na skargę? 0. Okrągłe 0, bo nawet nie wiedzieli że mam imprezę. Może dlatego, że nie tupaliśmy w butachg na obcasach o 3 nad ranem, nie wybiegaliśmy z dzikimi rykami o 3 w nocy na klatkę, nie darliśmy ryja na balkonie tak, że ludzie w 3 blokach na około wiedzieli dokładnie gdzie się dzieje. U nich takie imprezy były często, za często. Policja potrafiła być u nich 3 razy w ciągu godziny, a na koniec jeden policjant i tak został nazwany "starym ch*jem". Skończyło się na wezwaniu do sądu. Tacy lokatorzy są uciążliwi szczególnie kiedy wstajesz o 4.00 do pracy, kiedy wracasz z drugiej zmiany i chcesz się wyspać, albo masz kurka dwójkę małych dzieci które co pół godziny się budzą i masz spacerki żeby je uśpić. I nie, od razu wam odpowiem, moje dzieci nie drą ryja przez pół nocy, bo dla mnie samej było by to nie do wytrzymania. Awantur nie robimy, nie jesteśmy dla nikogo uciążliwi.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
3 3

@tini_tini: Ja sama wynajmuję dom w innej miejscowości. Jestem na tyle odpowiedzialna, że jak sąsiedzi do mnie dzwonili że lokatorzy czymś dziwnym palą bo z komina leci gryzący dym, wyobraź sobie że pofatygowałam się żeby spradzić czy nie wrzucają śmieci do pieca. Tu wystarczyłoby trochę skorygować myślenie studenciaków żeby ograniczyli imprezowanie inaczej out, bo znaleźć następców naprawdę nie jest trudno. Odpowiada za lokatorów, jeśli są bardzo uciążliwi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@mlodaMama23: "Odpowiada za lokatorów, jeśli są bardzo uciążliwi. " A w jakiej bajce? Jak "lokator" wywali sąsiada przez okno, to kto zostanie oskarżony? Wynajmujący? Bo odpowiada za lokatorów? Wolne żarty. Wynajmujący może, (ale nie musi) rozwiązać umowę z najemcą w takiej sytuacji. Ba - są tacy, co stawiają sprawę jasno przy wynajmie studenckim: płacisz ekstra, ale właściciel nie reaguje na zakłócanie ciszy nocnej itp.

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
-2 4

Na twoją głupotę i ignorancję brak mi słów. Byłam najemcom przez parę lat. Właściciele zawsze zostawiali swój numer sąsiadom właśnie na wypadek niewłaściwego zachowania.

Odpowiedz
avatar PooH77
1 3

@mlodaMama23: Ale że byłaś najemcom co... Coś winna? Obojętna? Dokończ :P...

Odpowiedz
avatar mlodaMama23
1 3

@PooH77: Sorry, pomroczność jasna mnie dopadła ;]

Odpowiedz
Udostępnij