Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Uwaga, długie. Historia #83228 przypomniała mi pewne wydarzenie sprzed dwóch lat. Podobnie…

Uwaga, długie.
Historia #83228 przypomniała mi pewne wydarzenie sprzed dwóch lat.

Podobnie jak autorka wspomnianej historii, cierpię na zaburzenie osobowości chwiejnej emocjonalnie. Teraz biorę leki i funkcjonuję normalnie, ale wtedy bez leków bywało, że nie było ze mną dobrze.

Pewnego dnia dowiedziałam się, że ktoś za moimi plecami robi mi dużą przykrość. Zareagowałam bardzo emocjonalnie i dość głęboko przecięłam sobie rękę nożem. Kiedy emocje opadły, udałam się na SOR na szycie. Tam potraktowano mnie bardzo dobrze, ręka została szybko zaszyta, szwy zdjęto, a blizna jest niewielka. Wszystko cacy. Była to moja jedyna wizyta w szpitalu na przestrzeni kilku lat.

Kilka tygodni później nagła lawina telefonów od rodziców i rodzeństwa, czy żyję, co się stało?! Ja karpik, bo nic o wyżej opisanej historii nie wiedzieli. Okazało się, że rodzice otrzymali list z pieczątką z miasta, w którym mieszkam. W kopercie były dwa obrazki świętych o tych samych imionach co moi rodzice, a z tyłu każdej - informacja, że zostały za nich zamówione "msze wieczyste". Do tego dołączona kartka, że nawet jeśli nie ma kto się za nich modlić, to ktoś się za nich modli.

Kiedy już ustaliliśmy, że nie wybieram się na tamten świat, powstała nowa panika. Mój ojciec jest urzędnikiem państwowym, zajmuje się m.in. zwalczaniem przestępczości. Czy ktoś mu grozi wiecznym odpoczynkiem? Matka była wtedy kilka miesięcy po operacji tętniaka. Bardzo zestresowała ją ta sytuacja, ale mimo początkowej paniki sprawa ucichła.

Tydzień później dostaję listem podobny obrazek, ze świętą o moim imieniu i informacją o zamówionej mszy wieczystej. Na obrazku jest pieczątka pewnych Ojców, powiedzmy, Piekielianów.

Piszę więc maila do Ojców Piekielianów z pytaniem o co chodzi. Na drugi dzień oddzwania do mnie Ojciec Piekielianin z upragnionymi informacjami.

Wygląda to tak: Ojcowie Piekielianie kręcą pewnego rodzaju święty biznes. Mają księgę, do której za opłatą mogą wpisać dowolną osobę (żywą czy martwą, nie ma znaczenia). Codziennie modlą się za wszystkich ludzi wpisanych do tej księgi i te modlitwy nazywane są mszą wieczystą. Ponieważ sprzedawanie wpisów do księgi wiąże się z jakimś problemem prawnym, oficjalnie opłata jest wnoszona za święty obrazek, który Ojcowie dają zainteresowanej osobie. I właśnie taka usługa została zamówiona dla mnie i moich rodziców. Pytam więc kto ją zamówił? Ojciec nie może udzielić mi informacji, bo obiecał tej osobie dyskrecję. Może mi tylko powiedzieć, że osoba ta regularnie zamawia msze wieczyste w dużych ilościach, a poza tym Ojciec nie wie dlaczego tak reaguję, większość osób dostających te obrazki jest bardzo wdzięczna i zadowolona, a osoba ta spełnia swoje objawione posłannictwo (czy coś takiego – nie pamiętam tych kościelnych terminów). Pytam księdza, czy zdaje sobie sprawę, jaki stres to spowodowało w mojej rodzinie, oraz dodaję, że nie życzę sobie, żeby moich rodziców ktoś straszył wiecznym odpoczynkiem. I jeśli jeszcze raz ktoś z mojej rodziny dostanie te głupoty, to gwarantuję mu moje osobiste posłannictwo na policję. Ojciec się broni, że przecież nie mogę tak karać takiej błogosławionej osoby, a poza tym ciężko pracującej pielęgniarki w szpitalu, ojej, ups, wygadałem się…

Tak, pani błogosławiona pielęgniarka postanowiła zbawić mnie i moją rodzinę i w tym celu skorzystała z moich danych adresowych w karcie pacjenta. Moje nazwisko to, powiedzmy, Belzebub de Piekielsson, osób z takim nazwiskiem w Polsce jest poniżej 10, więc nietrudno było znaleźć moich rodziców.

Kto tu był najbardziej piekielny? Pielęgniarka, ksiądz, czy może ja? Do dziś nie wiem, ale odradzam szpital w centralno-północnym Krakowie. Kto wie jakie błogosławieństwo może tam Was spotkać.

księża szpital

by ~piekielnapacjentka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar minutka
20 26

Zdecydowanie uszczęśliwiająca na siłę pani pielęgniarka, bo kto inny? Ksiądz nie miał pojęcia, że sobie nie życzysz, a Ty miałaś pełne prawo się wkurzyć...

Odpowiedz
avatar Armagedon
33 37

Historia na plus, ale po co to retoryczne pytanie na końcu? Psuje cały efekt. Jak zawsze, zresztą, w takich razach.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 24

@Armagedon: Popieram, jak mnie to irytuje!

Odpowiedz
avatar Kumbak
25 25

Udostępnianie osobom trzecich danych pacjentów bez ich zgody to poważne naruszenie UoODO. A może nawet i złamanie tajemnicy lekarskiej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@Zunrin: w tym wypadku wyrok skazujący i sądowy zakaz wykonywania zawodu. Bo autorka powinna sprawę zgłosić na Policję. Nie wiadomo ile danych osobowych tak kobiecina udostępniła, ale pewnie potężną.

Odpowiedz
avatar wkurzonababa
16 18

A ja sie zastanawiam czy Pani pielęgniarka w pełni władz umysłowych jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 7

Zmniejszyć pensje pielęgniarka to nie będą miały na opłacanie wietrznych modlitw za pacjentów.Ciekawe ile taki wpis kosztuje? 100 A może 500? W końcu to wieczność....

Odpowiedz
avatar kartezjusz2009
8 8

Osobiście jestem osobą wierzącą i mi taka modlitwa nie przeszkadza. Ale mam kilku przyjaciół ateistów, których taka forma pomocy by obraziła. Chcesz się za kogoś pomodlić? Zrób to po cichu ([Mt 6,5-6]). Jak dla mnie zachowanie pielęgniarki jest po prostu piekielne. A przykład rodziców autora jasno wskazuje, że nawet jej dobre intencje mogłyby się skończyć bardzo źle (stres -> zawał -> zgon).

Odpowiedz
avatar Crook
3 5

Uważam, że powinnaś zdecydowanie zgłosić to do prokuratury albo na policję, bo tylko oni mogą dowiedzieć się kto konkretnie wyniósł twoje dane ze szpitala. A jeśli nie chcesz tego robić (mogę to zrozumieć) to zgłoś to chociaż dyrekcji szpitala - nawet jeśli nie będą znać nazwiska, to niech przekażą personelowi informację, że takie działanie jest sprzeczne z prawem i jakie konsekwencje może ponieść delikwent/ka. Może przynajmniej ta pielęgniarka więcej tego nie zrobi. A szpital też może ponieść konsekwencje tego, że niewłaściwie pilnuje danych pacjentów, więc powinien mieć interes w ukróceniu tego procederu. A tym, którzy się dziwią, że to komuś przeszkadza: tak, mi by bardzo przeszkadzało, A czy wy chcielibyście, by dane wasze i waszej rodziny były przechowywane np. przez jakąś sektę, czy gminę muzułmańską albo żydowską i by wysyłali wam swoje reklamy, broszury etc? Dla osób niewierzących lub innego wyznania niż KK to jest analogiczna sytuacja.

Odpowiedz
Udostępnij