Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Urodziłem się i mieszkałem w Warszawie przez całe życie. Może się to…

Urodziłem się i mieszkałem w Warszawie przez całe życie. Może się to wydać dziwne, ale pierwszy raz pojechałem do innego miasta w wieku 23 lat, dosłownie dwa tygodnie temu, i doznałem szoku.

Generalnie nigdy nie miałem potrzeby nigdzie wyjeżdżać, bo tutaj jest wszystko - tak mi się wydawało. Złożyło się jednak tak, że przeprowadziłem się do 200-tysięcznego miasta na południu Polski. Jako że od urodzenia mieszkałem w stolicy, wydawało mi się, że wszystko, co tu widzę jest normalne i tak jest wszędzie. Otóż nie... Poniżej opiszę rzeczy, które najbardziej mnie zaskoczyły. Dodam, że pozytywnie.

1. Ruch drogowy. Szok, nie ma korków. Zawsze myślałem, że korki to coś normalnego. Nie wyobrażałem sobie, jak przyjemne może być sunięcie spokojnie przez miasto, bez konieczności zatrzymywania się co kilka metrów. To uczucie, kiedy przejechanie kilometra w mieście trwa minutę, a nie 10. Coś pięknego.

2. Miejsca parkingowe. W Warszawie, wiadomo, są dwa rodzaje miejsc - płatne i zajęte - i trwa o nie wieczna walka. Tutaj jest inaczej. Gdziekolwiek bym nie pojechał, o jakiejkolwiek porze, zawsze są wolne miejsca i wszystkie są bezpłatne, oprócz jednego kawałka głównej ulicy w centrum. Coś wspaniałego, bo można jeździć, gdzie się chce bez problemu i nerwów, że nie będzie gdzie zaparkować.

3. Komunikacja miejska. Tu zdziwiłem się trzy razy. Pierwszy raz, jak przyszedłem na przystanek autobusowy w centrum i stało tam 5 osób, a nie 50. Drugi raz, jak podjechał autobus, otworzyły się drzwi i nikt się nie rzucał, nie rył, nie pchał, tylko najpierw pasażerowie wysiedli, a potem ludzie z przystanku wsiedli - dobre wychowanie, w Warszawie nieznane. Trzeci raz, kiedy w autobusie były wolne miejsca siedzące. To jest komfort podróży, normalnie niebo a ziemia, porównując do stolicy.

4. Kolejki. W warszawskich sklepach są gigantyczne kolejki. Zawsze, wszędzie i o każdej porze. Dopóki tu mieszkałem, to myślałem, że standardem jest, że trzeba odstać te 15 minut do kasy. W moim nowym mieście nie stoję nawet trzech minut.

To nie wszystko, ale te cztery rzeczy najbardziej mnie zdziwiły i skłoniły do refleksji. Dlaczego ci ludzie tak masowo pchają się do Warszawy, skoro jest tu tak źle? Ja dopiero po wyjechaniu z tego toksycznego miasta czuję, że żyję i jestem szczęśliwy.

warszawa

by ~bylyWarszawiak
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
48 56

Proponuje nie wyjezdzac zagranice ani nawet na polska wies bo mozesz nie wytrzymac szoku. To gdzie jezdziliscie na wycieczki szkolne? Wszystkie w Warszawie?

Odpowiedz
avatar annabel
16 32

Ja tak sie czuje kiedy przyjezdzam do Warszawy. Wszedzie blisko, nie masz metr z jednego konca na drugi gidzine podrozy. To, co w Warszawie nazywaja korek, to dla mnie minimalne spowolnienie na switçach. Zobacz troche swiata, pozyj, poznaj, zobaczysz, jeszcze sporo do poznania.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
19 19

Pochwal się o jakim to mieście piszesz. Punkty jeden i dwa jakoś trudno stwierdzić w moim, o połowie mniejszym mieście, k którym piszesz, też na południu Polski. Korki w godzinach porannego i popołudniowego szczytu to norma, a o miejsca parkingowe też trzeba walczyć. A kolejki w sklepach i ilość ludzi w komunikacji miejskiej to kwestia szczęścia. Czasami miejsce siedzące się trafi w godzinach szczytu, a czasami wieczorem nawet wejść do autobusu się nie da.

Odpowiedz
avatar Jaladreips
-5 25

@rodzynek2: "Korki w godzinach porannego i popołudniowego szczytu to norma" To akurat w każdym mieście norma. W Warszawie normą są korki od godziny 6 rano do 22.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 19

@Jaladreips: bujać to my, ale nie nas. Nie jest prawdą to, co piszesz. Nawet na większych arteriach.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
-2 4

@Jaladreips: Autor nic nie pisze, że chodzi mu o korki poza godzinami szczytu.

Odpowiedz
avatar scandal
0 0

@rodzynek2: Bytom - 150 tys. mieszkańców, południe Polski. Korki nie tylko w centrum. Od około 15 żeby wyjechać z Szombierek trzeba dłuugo postać. Miejsca parkingowe? Płatne owszem, nawet się znajdzie czasem jakieś, te bezpłatne praktycznie nie istnieją, szczególnie w Centrum. Brak tych którzy pchają się do autobusu/tramwaju zanim wysiadający nie wysiądą - chyba tylko w snach. Kolejki do kas? Od 15 do 19 zwykle na 10-15 minut stania. Wcześniej bywa różnie. W Katowicach jest podobnie, tylko że korki trochę większe. Zwłaszcza w okolicach kopalń (np. Giszowiec) w godzinach końca zmiany. W Tychach też nie spotkałam się z brakiem korków, chociaż miejsc parkingowych jakby więcej. Jestem ciekawa gdzie ten raj, bez korków, kolejek i z wszystkimi mieszkańcami uprzejmymi bez reszty.

Odpowiedz
avatar vonKlauS
4 4

@thebill: "przeprowadziłem się do 200-tysięcznego miasta na południu Polski". Też na to stawiam. Acz prez. Chęciński rozkopał pół miasta, więc większość miasta jest zakorkowana. "Budujemy dla Was" głosi jego hasło wyborcze. Lecz wziął się za zbyt wiele ulic na raz, przez co stale traci poparcie wraz z rosnącym wku..em mieszkańców.

Odpowiedz
avatar butelka
8 8

@thebill: Może Częstochowa? Ogólnie opis by pasował, jesteśmy własnie po remontach i przejezdność jest niezła, w większości miejsc z parkingiem też nie ma problemu, a i komunikacja nie jest tak zapchana jak w metropoliach. Co do sklepów to zależy od sklepu, w jednych są kolejki, w innych nie, ogólnie nie ma tragedii.

Odpowiedz
avatar nemo333
2 2

@thebill: Część by pasowała. Tyle że przez remonty są korki na głównych ulicach i nie ma miejskiego płatnego parkingu. No i komunikacja miejska nie jest raczej chwalona ;) Bardziej obstawiałbym właśnie Częstochowę albo Bielsko.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 listopada 2018 o 23:34

avatar livanir
14 14

Ja cię rozumiem. Tylko u mnie jest mniej miło. Przeprowadziłam się z miasta mającego 50k mieszkańców do mającego ponad 700k i będącego z 25 razy większym... Minęło już trochę czasu,a to miasto dalej mnie przytłacza :/ Za to moja kuzynka, która za dziecka przeprowadziła się do Warszawy, jak teraz zajeżdża do rodzinnego miasta, to uważa je za nudne. Żadnego kina, dyskotek i irytująco cicho dla niej, na postoju taksówki 2 na krzyż i wszędzie daleko(sama tak nie uważam). W nocy to nudno i niebezpiecznie, bo nie ma żywej duszy na ulicy. Jak widać- zależy to od charakteru, zainteresowań i podejścia(to co dla kuzynki jest wadą, dla mnie jest zaletą).

Odpowiedz
avatar Krzysztof
0 6

@livanir: No i koty dupami szczekają.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
20 32

Wszystko fajnie, tylko gdzie tu jest piekielność? Że w Warszawie są większe kolejki? Większe korki? Wolne żarty. Autorze, to nie jest Twój blog. Ta (pseudo)historia to zwykły SPAM. Ty jesteś tu piekielny.

Odpowiedz
avatar Jorn
8 14

@Papa_Smerf: Dokładnie. Nawet gdyby ten tekst nie był stekiem bzdur, nie pasowałby na ten portal.

Odpowiedz
avatar LuzMaria
6 8

...albo przeprowadziłeś się z miejsca źle skomunikowanego w Warszawie do miasta które nie ma problemów z komunikacją (pewnie tymczasowo - bezpłatne miejsca parkingowe lubią zapełniać się samochodami :)) ja się przeprowadziłam do Warszawy z mniejszego miasta i jednak uważam, że Warszawa transportowo wychodzi znacznie lepiej - owszem, za parkowanie zwykle płacę, ale kilka złotych. W porównaniu z tym, że jak np. chcę wyskoczyć wieczorem na piwo albo chcę z pracy nie wracać na piechotę tylko autobusem bo pada mogę wybrać transport publiczny (z biletem miesięcznym tańszym niż w innych miastach) i tak wychodzę sporo na plus. W moim starym mieście powrót do domu nawet o porach typu 22 był możliwy de facto tylko taxi, chyba że chciało się wcelować w jeden autobus na 20-30 minut i liczyć na łut szczęścia. że kolejki wszędzie też zauważyłam, ale tak jest dopiero od lat 2-3, wcześniej tak nie było. Może przez pierwsze dwadzieścia lat życia robiłeś niewiele zakupów :)))

Odpowiedz
avatar Krzysztof
-5 5

@LuzMaria: Ja to wolę wieczorem wyskoczyć na wódkie, mieszkam w siedmiotysięcznym mieście i nie mam z tym problemu.

Odpowiedz
avatar kabdam
11 13

Raz w życiu stałem w kolejce w Warszawie (w której mieszkam od urodzenia) ponad 15 minut i więcej do tego sklepu nie poszedłem (Tesco). Mam kilkanaście innych w okolicy i większość z nich to małe osiedlowe i nie ma w nich kolejek:)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 14

Wydumany fejk jak prawie każda historia kogoś, komu nawet nie chciało się założyć tutaj konta. Jeszcze ten nick wymyślony specjalnie na potrzeby tego wysrywu. Ehh, gdzie się podziali ci piekielni sprzed kilku lat. :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 10

@mietekforce: Pozamykali konta, przestali tu zaglądać, albo nawet zajrzą czasem, ale już nie komentują. Trochę tęsknię na nimi...

Odpowiedz
avatar nielubie
-4 20

Nie wiem czemu cię minusują. To chyba ta "warszaffka" co zaraz po przyjeździe do stolicy wymienia dowód żeby mieć "wydany przez Prezydenta m.st. Warszawy". Pochodzę z ok. 100 tys. miejscowości. Przyjechałam tutaj 15 lat temu zaz mężem, wojskowy.... tylko ta praca powoduje że tu siedzimy. Ja tu owszem mam dobrą pracę, ale z kolei tam u nas przy zarobkach męża i tamtejszych kosztach życia , nie musiałabym w ogóle pracować. Właśnie, koszty życia... Czas dojazdu do pracy i warunki tego dojazdu... Owszem zarabia się więcej ale też więcej się wydaje. Tutaj pracując do 17-stej, wracam do domu pok. 18.30. Gdzie czas dla mnie, jak jeszcze dom i dziecię do ogarnięcia? Siedzimy tutaj bo praca męża. Odpocząć jeździmy do siebie. I wiem jedno, jak już przyjdzie czas na emeryturę to wracamy. U nas normalnie, kolejek do lekarza takich nie ma, wszędzie blisko, spokój i cisza. W urzędach zupełnie inny klimat, nie jestem no-name petentem. W pełni cię rozumiem, pewnie też mnie zaraz zminusują ;-)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@nielubie: Gdybyś przeczytała pozostałe komentarze, wiedziałabyś skąd wzięły się minusy.

Odpowiedz
avatar Krzysztof
3 9

@nielubie: Przyjechałaś "za mężem". To chyba jeszcze za Prezydenta Mościckiego było.

Odpowiedz
avatar nemo333
1 1

@nielubie: Spokojnie, pracując w Katowicach też możesz dojeżdżać do domu 1.5 godziny jak masz 10 km drogi :) A i tak jak dla mnie to nie jest najgorzej, w GOPie jest dość wysoka kultura jazdy i w miarę mały ruch w porównaniu do chociażby Krakowa

Odpowiedz
avatar Kizi
-1 11

Jak bym mógł omijał bym warszafke szerokim łukiem. Ale nie da się bo lotnisko. Wy nawet nie macie za grosz kultury na ulicy. W zoo jest spokojniej.

Odpowiedz
avatar Monomotapa
2 6

Nie lubię Warszawy, często do niej jeżdżę i mimo wszystko marzę o przeprowadzce tam. Dlaczego? Przez cholerną centralizację i lwią część dobrych miejsc pracy w tym mieście. Ale cała ta historia to wierutna bzdura.

Odpowiedz
avatar Krzysztof
2 4

@Monomotapa: Fakt, pacjent przemieszkał dotychczasowe życie na warszawskim śmietniku, najwyżej migrował między kontenerami śmieciowymi.

Odpowiedz
avatar Strach
-3 5

Skads sie musialo wytrzasnac okreslenie Warszawsioki

Odpowiedz
avatar szafa
4 4

Ja akurat nie wyprowadziłam się do Wawy, tylko do Wrocka z małego miasta na południu Polski, ale mam znajomych, którzy przenieśli się do Wawy. I teraz odpowiem na Twoje niesamowicie trudne pytanie i wiem, że Cię zaskoczę. Ludzie wyjeżdżają do Wawy ZA PRACĄ i NA STUDIA. Wiem, że straszliwie ciężko to sobie wyobrazić. To że Tobie akurat udało się znaleźć pracę w średnim mieście nie znaczy, że jest tam praca dla każdego.

Odpowiedz
Udostępnij