Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przesiaduję sobie na różnych zwierzęcych grupach na Facebooku. Głównie w celach edukacyjnych.…

Przesiaduję sobie na różnych zwierzęcych grupach na Facebooku. Głównie w celach edukacyjnych.

Ostatnimi czasy wszędzie pojawia się coś, co mnie niebywale wk**wia.

Ogłoszenia o oddaniu zwierząt. Oddają, bo coś tam, alergia dziecka czy agresywny zwierz. Nie wnikam dlaczego, to już sprawa właścicieli.

Pod takimi ogłoszeniami pojawia się fala komentarzy typu: "bachora oddaj", "hehe, ale gówniaka nie odda, bo 500+!”, "ty potworze, dziecko też oddasz, jak ci się znudzi?!”.

I teraz moje pytanie. Jakim idiotą trzeba być, żeby sprowadzać dziecko tylko i wyłącznie do 500+ lub stawiać zwierzę wyżej od niego?

internety

by Hemoglobina
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
1 39

Mniej więcej takim, że na tych wszystkich grupach dla madek, sąsiedzkich itp są lampucery, które ustawiają sobie status "matka na pełen etat" rozpisują się o tym jak im ciężko i źle, że przyjmą np pieluszki za darmo, jeśli ktoś ma do oddania. Potem te same osoby uzyskane tak dary sprzedają. I śmieją się w twarz pracującym, że są frajerami. Agresywny pies to zawsze wina właściciela. Alergia? Sprawa dyskusyjna. Po pierwsze dlatego, że to często-gęsto efekt braku odpowiedniego sprzątania i braku chęci chociaż spróbowania odczulania. Dziecko może łapać odczyny alergiczne z każdego powodu - musi się po prostu przyzwyczaić. Poważnych reakcji (takich zagrażających życiu) jest bardzo, ale to bardzo mało. Najczęściej to jednak zwykłe lenistwo.

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
0 22

@Lobo86: Dlatego też napisałam, że nie wnikam - w tej historii nie rozchodzi się o powody oddania zwierząt. Chociażby dlatego, że jest ich multum. Często właściciel nie ma innego wyboru, bo na prawdę coś się stało, ale nikt sobie nic z tego nie zrobi, tylko go zlinczują, że oddaje. A co może lepiej żeby w lesie zostawił?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 27

@Hemoglobina: a czego się spodziewasz? Ludzie na potęgę biorą psy, a potem je oddają, ze zwykłego chciejstwa chwili. W tych wszystkich przypadkach sytuacje podbramkowe to naprawdę mały promil.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 17

Chodzi mi o to, że akurat w takich miejscach jak FB pełno jest takich życiowych kombinatorek, które z posiadania dzieci zrobiły sobie sposób na życie, a dziecko to maszynka do robienia pieniędzy. Zupełnie jak w tym memie. Takich przypadków jest od metra i ciut ciut. Więc takie teksty nie wzięły się znikąd. https://img4.demotywatoryfb.pl//uploads/201809/1537339886_fv2qvh_600.jpg

Odpowiedz
avatar justangela
22 44

@Lobo86: bzdura. Jakbyś miał dziecko alergika to inaczej byś śpiewał niż bzdurne teksty typu "lenistwo" Swoją drogą jak czytam twoje wypociny to się zastanawiam co jest z tobą nie tak... Z tego co widzę wypowiadasz się na temat prawie każdej historii robiąc z siebie eksperta. Z tego co widziałam to byłeś już ekspertem od: psów, diety (zarówno ludzi jak i psów), ekologii, edukacji, wychowania dzieci, relacji w związkach i co najmniej paru innych. Z każdej twojej wypowiedzi wyczuwa się ton "znawcy", jednak jak przychodzi do rozmowy o szczegółach to okazuje się, że żaden z ciebe znawca... Hemoglobina: olej komentarze Lobo ;)

Odpowiedz
avatar justangela
11 25

@Lobo86: niestety, ale już parokrotnie widziałam twoje bzdurne wypowiedzi, więc śmiem twierdzić, że żaden z ciebie ekspert. Alergologiem nie jesteś, dzieci nie masz (tym bardziej dzieci alergików), twoja znajomość tematu jest wyłącznie teoretyczna i w ograniczonym zakresie, skoro piszesz głupoty o lenistwie rodziców. To co piszesz o alergii dzieci to kolejne głupoty mające się nijak do tematu. Zanim więc zaczniesz się wypowiadać to się doucz, albo nie udawaj eksperta, bądź zamilcz. Bo, niestety, z tego co widzę to piekielnym jesteś ty...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2018 o 10:25

avatar konto usunięte
-2 24

@justangela: nie, alergologiem nie jestem, ale mam wykształcenie medyczne. Mam dwie znajome z silnymi (bardzo) reakcjami alergicznymi. Jedna jest Białorusinką. W PL mało jej nie uśmiercili samymi testami i kazali nie jeść "tego i tamtego". Na Białorusi natomiast zrobili jej testy z krwi i zaplanowali odczulanie, dzięki czemu może normalnie jeść wszystko i najwyżej kończy się podrażnieniem skóry, a nie śmiercią. Moja druga znajoma leczy się od ponad 30 lat. Faszerują różnymi dawkami/lekami antyhistaminowymi. W gorszych okresach kortykosteroidami. Jak zapytałem ją o odczulanie to mi odpowiedziała, ze nigdy o czymś takim nie słyszała. Alergia "na psa" może mieć trzy powody. Reakcja na sierść, na ślinę lub na skórę. Są takie rasy, że i alergik może mieć psa. Są też sposoby, aby ryzyko wystąpienia alergii zminimalizować. Ale wiesz co? O to nikt nie pyta na takich grupach. Po prostu pozbywają się psa. I tak - nie każda reakcja alergiczna to duszności zarażające życiu. Czasem to tylko zaczerwienienie skóry. I tak - są okresy adaptacji naszego układu odpornościowego w naszym życiu. Takimi okresami jest np pójście do szkoły, przyjście na świat itp. Układ odpornościowy musi dostawać bodźce i musi się nauczyć reakcji na nie. Dlatego dzieciaki chorują po pójściu do przedszkola, dlatego mogą mieć reakcje alergiczne na cokolwiek. Proszek do prania, płyn do płukania, nawet sam poliester potrafi uczulić. Niestety ludzie wolą się pozbyć psa, bo tak jest łatwiej. Oczywiście - sytuacje podbramkowe się zdarzają. Ale te, to akurat łatwo wyłapać z tłumu, ze względu na ogromny ładunek emocjonalny ich treści, czym różnią się od zwykłych ogłoszeń "oddam psa, bo dziecko ma alergie". Acha - pediatrzy też często zalecają profilaktycznie pozbyć się zwierząt z domu. Tak "na wszelki wypadek".

Odpowiedz
avatar GlaNiK
12 12

@Lobo86: Testy alergologiczne, dość dokładne i specyficzne były w Polsce wykonywane 15 lat temu, może nie były częste ale były. Do tego terapie odczulające też były. Może to zlikwidowali, ale średnio w to wierzę. Pomijam kwestię skuteczności terapii odczulających. Niektórym pomagają innym niestety nie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2018 o 11:22

avatar konto usunięte
-2 10

@GlaNiK: na NFZ robi się dalej tak samo - siatka i kropla na skórę. 2 lata temu chciałem zrobić z krwi, bo miałem pewne podejrzenia, ale usłyszałem tylko, że nie ma czegoś takiego, a jak mam podejrzenie, to żebym tego nie jadł. Ot i wsio. U mojej mamy w zeszłym roku tak samo było. "Pomijam kwestię skuteczności terapii odczulających. Niektórym pomagają innym niestety nie." A to jest normalne. Z lekami jest podobnie - są ludzie, na których nie działają. Ale takie przypadki ludzie opisują jak oddają psa i naprawdę łatwo rozróżnić kiedy człowiek oddaje towarzysza rodziny i przyjaciela w rozpaczy, a kiedy tylko bezemocjonalnie oddaje żywą zabawkę.

Odpowiedz
avatar Morog
8 12

Lobo86 to klasyczny troll, taki jacy byli na początku trollingu i już teraz się ich rzadko spotyka.

Odpowiedz
avatar justangela
10 14

@Lobo86: I ja właśnie o tym piszę: że się nie znasz, a się wypowiadasz. Na podstawie doświadczenia przekazanego przez jakieś tam koleżanki, na podstawie własnych (dawnych) doświadczeń i jakiś tam artykułów wysnuwasz jakieś tam debilne teorie co to ma robić rodzic dziecka z alergią. Z wykształcenia podobno jesteś fizjoterapeutą, a nie alergologiem, więe jedno ma się do drugiego nijak. Ale oczywiście zaraz się okaże, że masz jeszcze fakultety. Cóż, sądząc po twoich wypowiedziach to masz jeszcze fakultet z pediatrii, psychologii i co najmniej kilku innych. Tak, tak, w internecie każdy może wszystko napisać, nie znaczy, że to jest prawdą.

Odpowiedz
avatar Mavra
10 10

@justangela: mam podobne zdanie do ciebie o Lobo86. Wszędzie go pełno i wszędzie jest ekspertem. mam wrażenie, że otworzę puszkę i znajdę jego wypociny

Odpowiedz
avatar Mavra
3 3

@GlaNiK: Testy alergologiczne i odczulania były robione już około 30 lat temu i nadal wiem. Jak było wcześniej nie wiem. Oboje z bratem jesteśmy alergikami z ta różnicą, ze u brata jest to znacznie poważniejsze i gdyby nie testy i odczulania, które miał, ma i będzie miała to raczej nie mógłby normalnie funkcjonować. Lobo jak zwykle pisze swoje wypociny bez składu i ładu.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
4 6

@Lobo86: taa Białoruś taka piękna, u nas tego nie ma. Typowy nosacz. Testy z krwi (czy nawet z nabłonka jelita) są u nas dostępne i popularne ale pewnie nie dla Janusza co to ma "pewne podejrzenia" bez potwierdzenia w obrazie klinicznym. Koleżanka o odczulaniu to pewnie nie słyszała bo istnieje szereg przeciwwskazań do odczulania i nikt jej tego nie proponował. Dla zdrowych ludzi odczulanie jest jak najbardziej dostępne i polecane. Ps. Alergia to nie jest zdrowy objaw przystosowywania się układu odpornościowego do nowego środowiska (jak np. przechorowanie choroby po kontakcie z nowym dla organizmu wirusem). Alergia to nieprawidłowe działanie układu odpornościowego biorącego za patogen coś co patogenem nie jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@bezznaczenia: "taa Białoruś taka piękna, u nas tego nie ma" Nie, na NFZ u nas tego nie ma. I już tutaj inni userzy to potwierdzili. Jak chcesz to tylko prywatnie. Tak samo jak plomby amalgamatowe. Jesteśmy już jedynym krajem, które je stosuje u dzieci i kobiet w ciąży pomimo zakazu UE. https://zdrowie.radiozet.pl/Medycyna/Plomby-amalgamatowe-W-Polsce-nadal-bedzie-wolno-ich-uzywac-mimo-zakazu-UE Tak jest z bardzo dużą ilością rzeczy np siarczyny do win i miodów pitnych. We Włoszech, Francji, Portugalii czy Hiszpanii bez problemu w cenie do 50zł kupisz wino bez siarczynów. U nas to w zasadzie niemożliwe. A słyszałaś, aby lekarz zalecił hirudoterapię na zakrzepicę? Albo akupunkturę na stopę cukrzycową, pomimo, że korzystny wpływ udowodniono badaniami z obserwacją w termowizji? Leczenie cukrzycy i otyłości? Diety bogatotłuszczowe. W zasadzie wszędzie, tylko nie w PL. Zobacz jak wygląda piramida żywienia w Szwecji, a jak w PL. "Ps. Alergia to nie jest zdrowy objaw przystosowywania się układu odpornościowego do nowego środowiska" Odczyn alergiczny to jeszcze nie alergia. Taki można mieć np na odczynniki chemiczne (jak proszek do prania/płukania, barwnik do tkanin itp). Pisałem jedynie, że w pewnych okresach naszego życia organizm może reagować nadmiernie na nowe bodźce, co wynika z potrzeby dostosowania siły reakcji do bodźca. Czasem problemem nie jest konkretny bodziec, ale suma ilości wszystkich bodźców. Na przykładzie aegity - czasem problemem nie jest to, że się dzieciak z psem pobawił i dał mu się polizać po rękach/twarzy, ale to, że po zabawie z psem tych rąk/twarzy nie umył. Ba - czasem w ogóle problemem nie jest pies czy cokolwiek, co nas uczula, ale np zbyt uboga dieta, która np obfituje w tłuszcze roślinne, które zaogniają reakcje i stany zapalne; zbyt suche i zapylone powietrze itp. Nasza medycyna jest bardzo mocno zero-jedynkowa i objawowa. A tymczasem odchodzi się na świecie od tego podejścia na rzecz podejścia holistycznego.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 2

@Lobo86: a jak sa "dziwne" zapisy w umowach adopcyjnych lub hodowca pyta o to czy sa/beda dzieci to "hurr durr wymagania z kosmosu" tak sie zastanawiam czy chociaz czesc z tych ludzi co "musza oddac psa bo alergia" zastanowila sie chociaz raz "a co zrobie z psem i dzieckiem gdyby urodzilo sie dziecko z alergia lub wymagajace ponadstandardowej opieki" w podbramkowych sytuacjach bardzo czesto moze pomoc .. hodowca. (tyle ze musi mu zalezec na swoich psach i nie moze byc to rozmnazacz dla zysku.) @justangela Sorry, każdy normalny rodzic wybiera dziecko. Nie psa. a "rodzicem" zostaje sie z przypadku?

Odpowiedz
avatar justangela
1 3

@kosimazaki: a kto pisze o tym, że rodzicem zostaje się z przypadku? Nie rozumiem... Co do reszty, to obawiam się, że być może spora część rodziców lub przyszłych rodziców ma temat przemyślany, lub też kieruje się dobrem dziecka /rodziny. I nie musi milion razy zastanawiać się co by było/co będzie z psem/kotem jeśli pojawi się alergia. Po prostu wiedzą, że w razie konieczności, jeśli zwierzę trzeba będzie oddać, to oddadzą. I tyle. A że dla zwierzolubów to jest nie do pomyślenia to już inna sprawa.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
-3 5

@justangela: to skoro zamierzaja sie radosnie mnozyc nie lepiej nie brac zwierzaka? "Po prostu wiedzą, że w razie konieczności, jeśli zwierzę trzeba będzie oddać, to oddadzą. I tyle." no i to jest wlasnie piekielne, po co tacy ludzie sie mnoza to ja nie wiem :)

Odpowiedz
avatar justangela
3 5

@kosimazaki: czyli żaden człowiek w wieku rozrodczym nie może mieć psa. Bo taki człowiek może mieć dziecko, które dla normalnego człowieka stanie się najważniejsze.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
-1 5

@justangela: co do dzieci - moze miec ale nie musi ;) nie biora sie przeca z powietrza.. (heh, chyba zapisze sie na jakies fora dla matek lb madek i bede spamowal reklamami antykoncepcji :) jak chcesz miec to se miej ale jesli jak sie urodzi dziecko i pojawia sie opcja jakby co to pies wylatuje to jest to piekielne posiadanie dzieci nie jest obowiazkowe prywatnie dzieci nie zamierzam miec i raczej watpie zebym gdzies tam kiedys zmajstrowal jakiegos bekarta.. no i raczej nie zamierzam zmieniac wygodnego kawalerskiego zycia z psem na stala kobiete-zolze i ewentualnego potomka tylko po to by "cieszyc sie zyciem rodzinnym" i miec "dziecko ktore jest najwazniejsze" :)

Odpowiedz
avatar justangela
1 5

@kosimazaki: twoje życie, twoja sprawa. Niemniej podejście, żeby "zakazać" posiadania psa każdemu, kto kiedyś mógłby mieć dziecko które będzie od psa ważniejsze to taki absurd, że głowa mała.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
0 4

@justangela: zakazac? niekoniecznie. po prostu pomyslec o pewnych kwestiach, bo i psow w scroniskach i zaniedbanych dzieciakow i tak jest za duzo

Odpowiedz
avatar justangela
1 5

@kosimazaki: wszystkiego nie przewidzimy. Nigdy. Twoje stwierdzenia o planowaniu są na wyrost. Bo każdy potencjalny przyszły rodzic musiałby jednocześnie zakładać, że jego (jeszcze nawet w najbliższym czasie nie planowane) dziecko może mieć np alergię. I co ewentualnie wtedy z psem, którego chce się brać teraz. Trochę za bardzo wydumane te rozkminki.

Odpowiedz
avatar PooH77
-1 3

@kosimazaki: A po polsku?

Odpowiedz
avatar feline1
7 17

Mnie co innego zastanawia. Tacy "mądrale" mieszający z błotem kogoś, kto szuka domu dla zwierzaka, mienią sie miłośnikami zwierząt. W czym niby pomoże zwierzakowi, że opiekun, chcący się go pozbyć, zostanie publicznie napiętnowany i zapewne nie pojawi się więcej na żadnym portalu? bo będzie się bal powtórki z rozrywki? Czy ten opiekun, zmieszany z błotem, pokocha zwierzaka i go zatrzyma? czy raczej zawiezie do schronu (oby) albo wywali do lasu? "miłonik zwierząt" zaprawdę poprawi los zwierzaka...:(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 13

@feline1: "W czym niby pomoże zwierzakowi, że opiekun, chcący się go pozbyć, zostanie publicznie napiętnowany" W niczym. To po prostu typowo polskie zachowanie. Tak jest niemal wszędzie - w sensie z byle powodu. To jak w modlitwie na końcu "Dnia Świra". Każdy powód do pociśnięcia bliźniego będzie dobry. To też upust frustracji, bo ludzi oddających psy/koty "bo dziecko" jest od metra. A nie ma nawet 1% tej liczby przypadków ludzi, którzy pytaliby o to, jak wypracować adaptację psa z powodu pojawienia się dziecka, na co się przygotować, jak zminimalizować ryzyko wystąpienia alergii itp.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 5

@feline1: W niczym. Tak samo skatowanemu dziecku w niczym nie pomoże fala hejtu wylana na jego oprawców, a i tak ludzie, których to obchodzi, głośno krytykują sytuację. To jest wyraz frustracji i bezsilności (plus czasem przesadnego nakręcenia tematem), a nie konstruktywne działanie.

Odpowiedz
avatar moretta
1 15

Mam 4 dzieci, (3 autystyków) wszystkie urodzone przed pomysłem 500+, ciagle mam wytykane że toż to przecież dodatkowe 2000zł, i taka obłowiona jestem. Tylko nikt nie zapyta ile kosztuje mnie rehabilitacja dzieci. Zabierzcie sobie to 500+, dajcie mi darmowe leczenie, rehabilitacje, pomoce, obiady w szkole. Bo te 2000, nie pokrywa tych zapotrzebowań dla 2 dzieci. Co do uczulenia dziecka, syn jest tak wysoko uczulony na sierść psa, konia i kurz, że jak codziennie nie przejadę wilgotną ściereczką wszystkich mebli to wieczorem potrafi się dusić. Pozbyłam się wszystkiego, co nie było niezbędne. A myślę że lepiej oddać psa, niż wyrzucić go gdzieś na drodze.

Odpowiedz
avatar Lostsoul
-1 11

Nie wiem czemu historia ma tyle minusów, jak to sama prawda. Nawet jakbyś był najodpowiedzialniejszym człowiekiem na planecie to nie przewidzisz wszystkiego. Rodzi sie dziecko i okazuje się że ma mocną alergię i co masz niby własnie zrobić? nie można leczyć alergii bez pozbycia się alergenu bo to nic nie daje. Są różne sytuacje. Kiedyś usłyszałam argument że bezdomni mają więcej serca bo oni nie zostawiają swoich psów a nic nie mają! nic tego nie przebije chyba :D No bo przecież pies bez dachu nad głową, wygłodzony, chory, z właścicielem który nie pójdzie z nim do weta, jest najszczęśliwszym psem na ziemi. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 11

@Lostsoul: "nie można leczyć alergii bez pozbycia się alergenu bo to nic nie daje." No i taki jest właśnie poziom wiedzy i medycyny w PL. Można. To się robi. Tylko w Polsce unika się leczenia właśnie na zasadzie "pan wyeliminuje to i tamto". A czemu historia ma minusy? Bo po pierwsze system + i - na tej stronie ewidentnie nie działa. A po drugie każda historia z jakąkolwiek kontrowersją budzi sprzeciw. Pominę fakt, że ludzie to idioci. Jak skomentowałem słowem pisanym - minusy. Wrzuciłem mema/obrazek jako potwierdzenie moich słów - plusy.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 5

@Lostsoul: Ależ to oczywiste skąd tyle minusów. Na piekielnych oceniający są piekielni ;) Do tego, niestety, funkcjonuje w świecie spora grupa ludzi kochających zwierzaczki i nienawidzących dzieci. Zapewne spora część minusujących siedzi na forach "wielbicieli czworonogów" i hejtuje właścicieli psów, którzy są zmuszeni je oddać. Zapewne ci sami co minusują wcześniej wypisywali "oddaj bachora" itp. Z Lobo to już nawet nie ma co dyskutować, bo on przecież, mimo że nie jest alergologiem, mimo że nie ma dziecka z alergią to wie doskonale jak to dziecko leczyć. No proszę, nic tylko słuchać :) To nieważne, że w niektórych przypadkach tylko pozbycie się alergenu przynosi rezultat. A w innych przypadkach lepiej nie ryzykować. Dla co poniektórych życie i zdrowie dziecka jest nieważne, ważne jest żeby zwierzę koniecznie zostało w domu i koniec.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@justangela: idąc twoim tokiem myślenia, to każdy onkolog powinien mieć raka. A ginekolog mężczyzna? Jezus Maria, on nie ma macicy, nie ma jajników, a wypowiada się tonem znawcy! No i nie zapominajmy, że każdy kierowca to też mechanik. I odwrotnie. Nie-palacz wypowiadający się o papierosach? Nie-kleryk mówiący o Kościele? Jakim prawem korzystasz z komputera? Przecież nie jesteś informatykiem!

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Lobo8 o czym ty bredzisz? Ginekolog czy onkolog mają wykształcenie. Tobie wykształcenia brak. Nie masz również doświadczenia i wiedzy. A udajesz autorytet choćbyś co najmniej miał doktorat z alergologii.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@justangela: siur. Bo jako człowiek z wykształceniem medycznym nie mogę wyrażać prywatnych opinii o sposobach diagnozowania i leczenia w PL. Seems legit.

Odpowiedz
avatar justangela
3 3

@Lobo86: fizjoterapia (tak pisałeś w innym temacie) to nie alergolog. Ale pewnie masz fakultety z alergologii, psychologii, pediatrii, gastrolog II, ginekologii. Oj, jak fajnie się kłamie w internecie :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@justangela: i tak jestem bliżej zagadnienia od ciebie. Nie, faktycznie fizjoterapia i rehabilitacja to nie ma nic wspólnego z medycyną. Zero.

Odpowiedz
avatar justangela
0 2

@Lobo86: nie, nie jesteś bliżej zagadnienia idę mnie. Świetnie to udowodniłeś bzdurymi wypowiedziami, pokazując, że tematu po prostu nie znasz. Fizjoterapia to nie alergologia, nie łudź się, że znasz temat. Nie znasz.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@Lostsoul: Nie oceniaj pochopnie, psy bezdomnych są często całkiem zadbane zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie, bo bezdomni nieraz dbają o swoich czworonożnych towarzyszy bardziej niż o siebie. Poza tym owszem, jest trochę prawdy w twierdzeniu, że pies, który ze swoim panem spędza czas 24/7, jest szczęśliwszy od tego, który całe dnie spędza samotnie w pustym domu...

Odpowiedz
avatar aegerita
7 7

@justangela: 1. Opisany "kwiatek" nie ma nic wspólnego ze stawianiem różnych gatunków wyżej lub niżej od innych. To po prostu porównanie sytuacji o jakimś wspólnym mianowniku. Fakt, nie rozumiem, dlaczego akurat opieka nad kotką z małymi to niby tyyyle roboty (kotka z reguły odwala 95% pracy, chyba że są jakieś komplikacje i np. trzeba młode dokarmiać co dwie godziny przez całą dobę, bo i tak bywa), ale jeśli myślisz, że tylko opieka nad ludźmi ma prawo być trudna czy wymagająca, a nad psami czy kotami nie, to przebija z Ciebie arogancja i brak taktu. 2. Oburzenie kretyńskie w dokładnie takim samym stopniu, w jakim idiotyczne jest oburzenie innych "smarkul" o wspieranie piesków, skoro tyle dzieci potrzebuje pomocy. Po obu stronach istnieją oszołomy, a tak naprawdę ludzi powinno guzik obchodzić, na co inny ludzie wydają pieniądze i komu chcą pomagać.

Odpowiedz
avatar justangela
-4 4

@aegerita: Jestem arogancka, bo twierdzę, że opieka nad dziećmi jest trudniejsza niż opieka nad kotem :D ? You made my day :D Co do drugiej sytuacji to zwisa mi kto na co wydaje pieniądze. Natomiast nie rozumiem dlaczego do portfela zaglądają innym takie właśnie smarkule i twierdzą, że zamiast oddać dziecku mam oddać kotkom. No sorry, to nawet nie jest przegięcie, to po prostu zwykłe chamstwo i takie chamstwo trzeba zwyczajnie tępić i piętnować. Nie dość, że taka smarkula zagląda innym do portfela, to jeszcze komentuje, mimo że prośbę o wsparcie pisała matka chorego dziecka. Kuźwa, jakim gnojem bez serca trzeba być, aby w obliczu ciężkiej choroby dziecka pisać, że lepiej dać na schronisko?

Odpowiedz
avatar aegerita
4 4

@justangela: Jeszcze raz, powoli. Jesteś arogancka, jeśli twierdzisz, że TYLKO opieka nad człowiekiem może być trudna, a opieka nad psem nigdy. Nie "trudniejsza" albo "łatwiejsza", tylko trudna w ogóle. Bo nie chodzi tu o licytowanie się, kto ma trudniej - czy np. matka samodzielnego, zdrowego 10-latka, czy opiekun psa chorego na dysplazję albo epilepsję, którego trzeba nosić po schodach, podawać leki i niańczyć po atakach. To nie konkurs na męczennika. To sytuacje o jakimś wspólnym mianowniku (opieka nad istotą całkowicie zależną od nas) i można albo spokojnie dzielić się doświadczeniami czy radami, albo - jak Ty - pieklić się nie wiadomo o co. Zaglądanie do portfela jest piekielne tak samo zawsze, nieważne, czy ktoś nawołuje do sponsorowania piesków zamiast dzieci, czy dzieci zamiast piesków, czy paprotek zamiast konwalii.

Odpowiedz
avatar urbankrwio
3 5

@justangela: Czytając twoje liczne komentarze tutaj, widać wyraźnie że mamy przykład wojującej MADKI która ślepo "chroni" swojego brajanka przed wszelkim złem tego świata i zrobi wszystko, żeby jej dzesiczka czy żaklin była bezpieczna co tam jakieś kundle w dupę je JA JESTEM MADKĄ HURR DURR. Zmień sobie pampersa bo ci za bardzo mózg ciśnie...

Odpowiedz
avatar kosimazaki
-1 3

@justangela: Kuźwa, jakim gnojem bez serca trzeba być, aby w obliczu ciężkiej choroby dziecka pisać, że lepiej dać na schronisko? to se daj na dziecko i nie zawracaj internetow ;) a z alergia i zwierzakiem da sie zyc..

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@kosimazaki: nie zrozumiałeś. Niech sobie smarkula pomaga psom i oddaje na nich swoją całą kasę. Super. Ale niech nie zagląda do mojego portfela. I niech nie komentuje prośby o wsparcie dla chorego dziecka, że to dziecko nieważne, bo piesków trzeba oddać.

Odpowiedz
avatar justangela
-3 3

@urbankrwio: no tak, matka która bardziej ceni zdrowie swoje i dzieci to MADKA... :D zło wcielone, bo jak można piesiunia oddać, przecież piesiunio to syneczek najukochanszy, a kotki to dzieci kochane. Co tam ludzie, co tam własne dzieci. Lepiej udawać, że pieseczki i koteczki to dzieci, ubranka śliczne kupować, słodko mówić, tulić, spać i mówić słodziutko. I udawać, że to to samo :D

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@aegerita: nie masz dzieci, co? :) gdybyś miała to wiedziałabyś, że opieka nad dzieckiem, nawet zdrowym, to nie zadanie dla mieczaków. Zakładając oczywiście, że się dzieci wychowuje, nie hoduje. I nie licytuję się, po prostu stwierdzam fakty.

Odpowiedz
avatar kosimazaki
3 3

@justangela: zalezy gdzie wrzucona taka prosba o wsparcie dla dziecka.. jak na jakas psia/ogolna grupe to sie nie dziwie ze hejtuja jezeli jedna na jakas grupe dedykowana wsparciu dla chorych dzieci to jednak troche nie na miejscu wiekszosc ludzi tak po prawdzie ma gleboko w nosie cudze dzieci, zdrowe czy chore, byle sie im pod nogami nie plataly.. a pieskom pomoga (zwykle prosby o wsparcie dla psow nie sa pelne postawy roszczeniowej i podejscia "mam horom curke to mi sie nalezy" jak na razie z tego co czytam to z twojej strony co post leca epitety i nakrecanie flame'a "Lepiej udawać, że pieseczki i koteczki to dzieci, ubranka śliczne kupować, słodko mówić, tulić, spać i mówić słodziutko. I udawać, że to to samo :D" a to to brzmi jak pieluszkowe zapalenie mozgu wersja pies/kot lub popularne przekierowanie instynktow macierzynskich.. mam psa, dzieci nie mam i nie chce miec, ale podobne zachowania (pies = dziecko bo kobitom odbilo) czasem widuje.. niektorzy lubia caly ten kram z wychowywaniem dzieci, inni wola miec psa/kota a wsrod jednych i drugich znajduja sie osobniki ktore nie powinny zajmowac sie zadnm stworzeniem, nie mowiac o rozmnazaniu sie

Odpowiedz
avatar justangela
-3 3

@kosimazaki: prośba była na lokalnej grupie matek. Matek dzieci nie psów. Nie była to prośba MADKI. To był normalny post z prośbą o 1%.

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@justangela: Wiem, że opieka nad dzieckiem to szalenie trudne wyzwanie - zakładając, jak mówisz, wychowywanie, a nie hodowlę. Podziwiam rodziców, którzy starają się wyprowadzić dzieci na porządnych ludzi (znam trochę takich), nie cenię tych, którzy wychowywanie i dbanie o rozwój dziecka traktują jako upierdliwy obowiązek czy przekazują szkodliwe wzorce (jak brak szacunku do innych ludzi). A wiesz, że opieka nad epileptykiem na czterech łapach też jest trudna? Albo resocjalizacja psa torturowanego przez ludzi? Właśnie matka, która myśli (i głośno krzyczy, najlepiej obrażając przy tym innych), że tylko ona ma trudno, jest madką. Nie dlatego, że dba o zdrowie swojego dziecka, tylko dlatego, że wymaga, by każdy myślał tak jak ona, bo inaczej jest głupi i smarkaty. Co mają do rzeczy śliczne ubranka i słodkie słówka? Chyba masz dość infantylne podejście do opieki nad zwierzakiem, bo nikt mający pojęcie o psychice psa czy kota nie udaje, że to człowiek... Ubieranie futrzaka w świecidełka ma dokładnie tyle samo sensu, co przekłuwanie uszu kilkulatkowi czy niemowlakowi. Jasne, są matki, które to robią, ale to nie oznacza, że wszystkie czy większość tak "upiększają" swoje dzieci.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@aegerita: opieka nad chorym psem na pewno jest trudna. I pewno nie tak trudna jak opieka nad (na przykład) opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem. Ale rzecz nie o skrajnych przypadkach. Nie ma mowy o licytacji kto ma gorzej czy lepiej. Bo statystycznie licząc, tak najprościej również, to opieka nad przeciętnym psem to "pikuś" w porównaniu nad opieką nad przeciętnym psem. W ogóle nie ma co porównywać, trzeba mieć chyba nie po kolei w głowie, żeby stwierdzić że rodzicielstwo to to samo co posiadanie zwierzęcia. A niestety spora część zwierzolubów zdaje się nie widzieć różnicy. I uważają, że te ich ogarnięcie zdrowych kotków czy piesków to tak jakby się miało dziecko... A tekst odnoście słitaśnych ubranek itp był skierowany do @urbankrwio w odpowiedzi na brajanki o dżesiki. Zaś co do braku szacunku, cóż, niestety nie każde osoby i nie każde poglądy są warte szacunku. I mam w nosie to czy ty (lub inne zwierzoluby) na mój temat uważacie, serio. Skoro alergia dziecka to nie powód do oddania zwierzęcia, skoro zwierzęta są dla was równie ważne lub ważniejsze od ludzi to wasza sprawa i wasz problem, skoro system wartości macie popsuty. Każdy normalny, dorosły rodzic stawia na pierwszym miejscu życie i zdrowie własnej rodziny. A nie psów czy kotów. Powiem więcej, normalny, dorosły bezdzietny zrozumie rodzica, którego priorytetem są dzieci i rodzina, i nie będzie wciskał kitu o tym jakie koty są absorbujące, a psa nie można oddać jeśli się nie spróbowało odczulania, leczenia, akupunktury i egzorcysty.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2018 o 20:45

avatar aegerita
1 1

@justangela: A kto mówi, że posiadanie dziecka to to samo co posiadanie psa czy kota? Na razie tylko Ty wspomniałaś o czymś takim. Masz jakąś fiksację na porównywanie i wartościowanie na linii dziecko - pies... Ale jeśli myślisz, że opieka nad psem to "pikuś", to nigdy (dobrze) nie opiekowałaś się psem. Bo psa też można albo hodować - i to jest bardzo mało wymagające - albo wychowywać, co już pochłania sporo czasu i pracy. Ja do samego wzięcia psa przygotowywałam się ponad pół roku. Musiałam się wiele nauczyć: o socjalizacji, sygnałach uspokajających, nagradzaniu i korektach, budowaniu zaufania, komunikacji niewerbalnej, lęku separacyjnym, samonagradzających się niepożądanych zachowaniach, instynkcie myśliwskim, budowaniu skojarzeń, przekierowywaniu emocji, wzmacnianiu i wyciszaniu zachowań... A to tylko część behawioralna. Dalej było zdrowie, żywienie, szkolenie. No i przejście z teorii do praktyki, które oczywiście przeorganizowało całą moją zdobytą wiedzę. Pikuś? To nie jest przypadek skrajny, tylko po prostu w miarę rzetelne przygotowanie do opieki nad psem. I to nadal nie oznacza, że opieka nad dzieckiem i opieka nad psem to to samo. Oczywiście, że to co innego, w końcu mowa o innej relacji i różnych gatunkach. Jest sporo podobieństw, jest też wiele różnic. Niektóre elementy tej opieki są mniej, inne bardziej czaso- i pracochłonne. Ogólnie bez wątpienia więcej czasu pochłania opieka nad dzieckiem - przynajmniej przez pierwszych kilka lat, bo później dziecko staje się bardziej samodzielne i nie wymaga już ciągłej uwagi, a pies nigdy nie usamodzielni się od opiekuna. No i co Ci przeszkadza, jak ktoś powie, że opieka nad zwierzakiem jest absorbująca? Dbasz o swoje dziecko? Super. Boli Cię, że ktoś dba o swojego psa? Stawianie życia dziecka wyżej od życia psa? Rozumiem. Stawianie zaczerwienionej skóry dziecka ponad życiem psa? Nie rozumiem, ale jeśli ktoś psa nie ma, to nie widzę problemu. Brakiem kultury wystawiasz świadectwo sobie, a nie temu, do kogo chamsko się odnosisz, więc spoko. Zabawne, że jednocześnie sama domagasz się empatii :-). Jednak coraz bardziej wychodzi typowa madka.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@aegerita: Kto mówi o tym, że posiadanie dziecka i kota to to samo? Dla przypomnienia, odnosimy się do mojego powyższego posta gdzie pisałam jak to zwierzolub pisał, że on wie jak to jest mieć dzieci, bo sam zajmował się kociętami :/ Co do reszty: widać nigdy nie miałaś dzieci, skoro nie wiesz jak banalna jest opieka nad przeciętnym psem w porównaniu do opieki nad przeciętnym dzieckiem. Nie rozumiem, jak można tego nie ogarniać. Licytujesz mi się tutaj jak to czytałaś książki o pieskach, socjalizacji, zachowaniu itp. Sądzisz, że dziecko nie wymaga większej wiedzy w temacie, nie ogarniasz tego, że dzieci są miliony razy bardziej wymagające niż zwierzęta, że te wszystkie zachowania o których piszesz to tylko malutka namiastka tego co występuje u ludzi? Tak moja droga, zajęcie się zwierzątkiem to "pikuś". I nie boli mnie, że ktoś dba o swojego psa. Boli mnie, że banda nieczułych zwierzolubów obrzuca błotem każdego rodzica, który ceni bardziej własne dziecko niż własnego psa czy kota. Bo ten rodzic wybrał dziecko i psa wyrzuca. TO nic, że ten rodzic nie wyrzuca, ale szuka innego domu. To nic, że ten rodzic ma dziecko chore, lub ma inne ważne przyczyny oddania zwierzęcia. Dla was nie ma dobrych przyczyn oddania zwierzęcia, bo ZAWSZE szukacie powodów, żeby zwierza zostawić. I piszecie te durnoty o odczulaniu (nieskutecznym i długotrwałym), leczeniu (szkodliwym), sprzątaniu (nieskutecznym) i lenistwie rodziców (rzekomym). Piszecie te wszystkie pseudoargumenty powtarzając je jak jakąś mantrę, nie mając pojęcia o temacie alergii, której mianujecie się internetowymi ekspertami. A empatii się nie domagam, jestem odporna na hejtowanie i trollowanie w sieci. Wytykam tylko wam, rzekomo empatycznym zwierzolubom, jej kompletny brak w zakresie oddawania zwierząt. Dla was nie liczy się wtedy człowiek, dla was liczy się oddawane zwierzę i z klapkami na oczach lecicie z "jazdą" na każdego, kto myśli inaczej.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@justangela: Wtedy pisałaś co innego. Opiekunka tej kotki podobno odpowiedziała, że ona "wie, że jest trudno", a nie że posiadanie dziecka i kota to to samo. Ale znowu nadinterpretujesz. Właśnie ja się nie licytuję, tylko Ty od razu krzyczysz, że "bo ja mam miliony razy trudniej". W najbardziej intensywnym okresie szkoleniowo-wolontariackim na opiekę nad zwierzakami poświęcałam przeciętnie 6-7 godzin dziennie (więcej byłoby trudno, bo pracowałam na pełen etat). Nie znam rodzica, który dziećmi opiekowały się chociaż te 16 godzin na dobę, więc z tymi milionami to chyba ciut przesadzasz ;-D I nadal nie uważam, że opieka nad psem jest trudniejsza niż nad dzieckiem. Jest przede wszystkim inna. Pod większością względów mniej wymagająca, ale są też płaszczyzny, na których wymaga wręcz więcej pracy. No i wielu rodziców za opiekę uznaje posadzenie przed telewizorem albo danie tabletu do ręki. Ale jeżeli Twoje dzieci nigdy nie oglądają same bajek, nigdy nie bawią się same, nigdy nie masz z nimi żadnej pomocy, tylko wszystko robisz sama, nigdy nie pójdą do szkoły, która przejmie część opieki i nauki, wszystkiego nauczysz je sama i wszystko za nie będziesz robić przez całe życie, bo nigdy się nie usamodzielnią, to masz rację - nie wiem, jak masz trudno... bo po prostu nie znam żadnego takiego rodzica. A serio - skończ dramatyzować i bagatelizować trudności innych, bo równie dobrze ktoś może powiedzieć, że Ty masz łatwo, bo on ma autystyczne dziecko i babcię z demencją, więc wszystkie Twoje problemy to pikuś i banał. Udajesz czy naprawdę nie rozumiesz, że kiedy rzeczywiście trzeba wybrać między dzieckiem a psem, to NIKT tutaj nie ma pretensji do rodziców, nie obrzuca błotem, nie wyzywa. Pomyje lecą na ludzi (w tym rodziców), którzy wywalają zwierzaka dla kaprysu. Myślałam, że masz jakąś konkretną wiedzę o alergii, ale skoro z góry zakładasz, że leczenie jest szkodliwe, odczulanie nieskuteczne i sprzątanie też, to chyba jednak mało wiesz.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@aegerita: PO kolei Opiekunka kotki twierdziła, że wie jak to z dziećmi ma trudno, bo ona sama ma kotki i musiała się nimi zajmować. ( i też w nocy wstawała itp.). Jednoznacznie porównała trudności matki z małym, wymagającym dzieckiem do kotki z kotami. Licytujesz się cały czas. Piszesz non stop ile to ty musisz tym pieskom poświęcać czasu, ile to książek czytałaś, że do schroniska jeździłaś i 16 godzin w ciągu dnia to dużo. Nie wiem nadal jak to jest, że w głowie ci się nie mieści, że matka z niemowlakiem to 24 na dobę ma zajob, a nie 16, więc te twoje "poświęcenie" chyba na żadnej matce po prostu nie robi wrażenia. Co do reszty: kochana, no wiadomo, jest żłobek, przedszkole, szkoła, czasem niektórzy mają pomoc dziadków czy opiekunek. Ale z drugiej strony to pytanie czy właściciel psa siedzi nad nim całą dobę czy jak? Zdecydowana większość psów nie wymaga jakiejś skomplikowanej opieki i jeśli rasa nie należy do tych trudniejszych (typu agresywne, lub takie które muszą się wybiegać porządnie, lub takie ze schroniska), to nie wymyślaj mi tu, jak to trzeba czas zwierzęciu poświęcać. Większość przeciętnych psów jest po prostu samoobsługowa i przez długie lata, poza kontrolami u weta, szczepieniami, spacerami nie wymaga niczego więcej, taka prawda. Co więcej, psy żyją na tyle krótko, że dziecko w czasie tych 10-20 lat raczej się nie usamodzielni, więc jak już piszesz o perspektywach usamodzielnienia dziecka to weź pod uwagę ile to trwa i porównaj właśnie do tego ile żyją pieski. Dorabianie ideologii do posiadania psa, że to takie trudne i skomplikowane, że to doktorat trzeba robić prawie, że to absolutne dożywotnie poświęcenie to spora przesada. A ty właśnie taką ideologię dorabiasz. Niby piszesz, że nie, niby piszesz, że posiadanie dziecka jest trudniejsze, ale jednocześnie cały czas podkreślasz, jak to z tymi psami jest (prawie tak samo) trudno. Co do dramatyzowania to chyba się nie rozumiemy. Nie skarżę się na mój los, nie twierdzę, że jest mi trudno, czy najtrudniej. Wiedziałam na co się piszę i nie narzekam. Niemniej jak słyszę, że jakiś zwierzolub wciska mi kity, że posiadanie psów jest równie trudne (lub prawie równie trudne) jak wychowanie dziecka to sorry, krew mnie zalewa. Co do alergii, to pisałam w innej wypowiedzi do ciebie poniżej, że twoje argumenty są żadne. Leki na alergię szkodzą przy długotrwałym stosowaniu. Odczulanie nie zaczyna działać od razu (a czasem nie zaczyna działać wcale) Sprzątanie to w większości przypadków pic na wodę i nic nie daje. Te 3 powody są absolutnie wystarczające, by rodzic podjął decyzję o oddaniu zwierzęcia w przypadku choroby któregokolwiek z domowników. Oczywiście nie dla zwierzolubów, bo wy na siłę będziecie udowadniać, że można leczyć, sprzątać i odczulać.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@justangela: Wiedzieć, że ktoś ma trudno, a wiedzieć, jak ma trudno, to jednak dwie różne sprawy. A nawet "wiem, jak masz trudno" nie oznacza "dziecko to to samo, co kot". Zresztą masz tendencję do przeinaczania wypowiedzi, więc raczej nie wiadomo, co dokładnie powiedziała i czy było to w jakikolwiek sposób obraźliwe. Za to Twoje wypowiedzi obraźliwe są na pewno. Samoobsługowy to jest co najwyżej pies pluszowy. Albo skrajnie zaniedbany. Chyba miałaś tylko pluszowego, skoro twierdzisz, że pies nie wymaga nawet jedzenia... Zajob 24 godziny na dobę? No to popłynęłaś z bajkopisarstwem, misiu. Ile tak miałaś, całe dwa dni? Bo po tygodniu bez snu są halucynacje i stan psychozy, a po kilku tygodniach się umiera. Na marginesie, miałam też pod opieką ślepego kociaka, którego musiałam karmić, dogrzewać i masować co dwie godziny, dzień czy noc. Też Cię zaboli, że wiem coś o tym, jak to jest układać cały harmonogram dnia pod potrzeby malucha? Z bratową bardzo często rozmawiamy o tym, ile jest podobieństw (i różnic też) w opiece nad dziećmi i zwierzakami. Nie ma w tym nic deprecjonującego.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 2

@aegerita: przeczytaj jeszcze raz pierwszą wypowiedź: ona wie ile roboty jest przy dziecku, bo sama miała koty. To chyba ty masz problem z interpretacją. Co do samoobsługi: dzieci na pewno nie są samoobsługowe, no chyba że mówimy o takich mieszkających już poza domem rodzinnym, a przynajmniej o pełnoletnich. A psu przez sporą większość życia dajesz jeść i pić, wyprowadzasz na spacery, chodzisz do weta i to na tyle. Nie wiem gdzie tu więcej roboty. Oczywiście mówię o przeciętnym psie. Co do pluszowego psa, to ty chyba dzieci znasz pluszowe, skoro sądzisz, że są samoobsługowe, bo tak wcześniej pisałaś. I tak, niektóre dzieci to zajob 24 na dobę. I tak, da się tak funkcjonować, nie ma się wyjścia, a czasem taka sytuacja trwa długimi miesiącami. Ciężko uwierzyć, prawda? Kociak co 2 godziny to i tak potrafi być "pikuś", skoro tak się chcesz licytować, o non stop wychwalasz ile to czytałaś, ile to czasu poświęcasz itp. Wierz mi, i tak to wszystko to pestka.

Odpowiedz
avatar aegerita
0 0

@justangela: Cytuję: "W odpowiedzi na to, że z dwójką małych dzieci (w tym z jednym niemowlakiem z problemami zdrowotnymi) jest trudno jedna trzydziestoparolatka odparła, że ona to wie (...)". Wie, ŻE jest trudno. Sama to napisałaś, dopiero później dodawałaś kolejne swoje interpretacje. Jeżeli nie widzisz potrzeby wychowania psa (post wcześniej twierdziłaś, że nawet karmić nie trzeba), socjalizacji, zabawy, regularnego szkolenia, to nigdy dobrze nie opiekowała świat się przeciętnym psem i pewnie dlatego nie wiesz, że dobra opieka nad psem pochłania sporo czasu i uwagi człowieka. Fajnie, że teraz zwierzaka nie masz, tacy ludzie nie powinni. Nigdzie nie pisałam, że dzieci są samoobsługowe, wręcz przeciwnie. A jeśli dasz radę zejść ze swojej twierdzy w chmurach, przekonasz się, że w prawdziwym życiu funkcjonować miesiącami w trybie "alert 24/7" się po prostu nie da, bo człowiek bez snu umiera. Chyba że tak rozpamiętujesz te kilka dni bez snu. Oczywiście te 22/7 już wyczerpują totalnie. Przez koło pół roku funkcjonowałam na 2-4 godzinach snu na dobę (ani przez dziecko, ani przez psa - ciekawe jak unieważnisz to doświadczenie ;-D), więc nie muszę wierzyć, bo wiem. Dziecko, przestań próbować udowadniać na siłę, że opieka nad psem czy kotem to pestka, bo nawet uznając, że o opiece nad dziećmi pojęcie masz (przynajmniej taką mam nadzieję...), to o zajmowaniu się futrzakiem masz już tylko dziecinne wyobrażenia. A prawda jest taka, że porządna opieka nad chomikiem pochłania więcej czasu niż marna opieka nad dzieckiem (znam madkę, która przy trójce dzieci 5-11 lat, spędza 5-8 godzin dziennie na grach sieciowych; potem siedzi na telefonie). Więc jeżeli ktoś, kto dobrze opiekuje się psem czy kotem, wymienia doświadczenia z rodzicem, nie ma w tym żadnej obelgi dla dziecka.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
2 6

W końcu ktoś mądry.

Odpowiedz
avatar menelluin
6 16

Możesz uważać, że takie poglądy to idiotyzm, ja mogę uważać, że oddawanie zwierzaka jak mebla to sku******stwo. I co, czyja racja lepsza? Niczyja. Bo jakby spojrzeć na to bez emocji: to ja rozumiem, że czasem zwierzakowi trzeba znaleźć nowy dom (jako środek ostateczny, nie pierwszy z brzegu). A ty musisz zrozumieć, że dla niektórych i zwierzę, i dziecko jest tak samo ważnym członkiem rodziny. I w głowie im się nie mieści po prostu oddawanie. I pomijając takie komentarzy do czyichś decyzji - co ci takie podejście niektórych ludzi szkodzi? No co? Bo ja czasami mam wrażenie, że jak ktoś bardziej/lub tak samo ceni zwierzęta i ludzi, to wy to bierzecie jako jakiś osobisty afront. "no jak ktoś śmiał, nazwać psa imieniem mojej andżeli i bardziej troszczyć się o życie psa, niż mojego dziecka, no jak?!?!111" Zastanawia mnie, skąd w niektórych to poczucie, że jako gatunek jesteśmy lepsi/ważniejsi od innych form życia. Bo, wskazówka: nie jesteśmy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@menelluin: możesz próbować, ale nie wytłumaczysz. Chyba, że jakimś śmiesznym memem, to wtedy zbierzesz oklaski.

Odpowiedz
avatar justangela
-5 11

@menelluin: miej sobie poglądy jakie chcesz, twoja sprawa. Ja mogę mieć zupełnie inne i to też moja (i niczyja więcej) sprawa. Natomiast w momencie kiedy wielbiciele zwierząt wzywają dzieci od bachorów, sprowadzają posiadanie dziecka do pieniędzy (z 500+), czy też twierdzą, że wypłacanie kasy na pomoc chorym dzieciom to idiotyzm (bo pieski czekają) to z pełną świadomością mogę powiedzieć, że takie osoby to zwykłe gady.

Odpowiedz
avatar aegerita
5 7

@justangela: Sama wyzywasz ludzi, z którymi się nie zgadzasz, od smarkul, więc nie masz więcej kultury od tych "gadów".

Odpowiedz
avatar aegerita
4 4

@menelluin: No jak to co szkodzi? Ludzie tak bardzo potrzebują czuć się ważniejsi od innych zwierząt, że społecznie nie do przyjęcia jest mieć na ten temat odmienne zdanie. Nawet jeżeli nikomu tym zdaniem nie szkodzisz, ludziom pod górkę nie robisz, tylko po prostu prywatnie sobie uważasz, że Twój pies jest (dla Ciebie) bardziej wartościowy i ważniejszy niż obcy człowiek, następuje oburzenie, bo masz "zły" system wartości. Bo tak. Bo inny jest lepszy i masz go przyjąć bez dyskusji.

Odpowiedz
avatar justangela
-5 5

@aegerita: Cóż, 13 latka twierdząca, że nie należy dawać kasy na chore dziecko tylko na schronisko to nie tylko smarkula, ale chamska smarkula i zwykły, podły gad. W stosunku do takich "osób" nie zamierzam być kulturalna i bawić się w uprzejmości. A tobie widzę brakuje merytorycznych argumentów, tak więc czepiasz się kultury wypowiedzi :)

Odpowiedz
avatar aegerita
3 3

@justangela: Merytoryczne argumenty podaję tam, gdzie widzę potrzebę dyskusji - patrz powyżej. Nie wiem, po co dyskutować nad czymś oczywistym (jak chamskie komentarze o bachorach czy gówniakach albo zaglądanie do portfela), natomiast owszem, brak kultury u Ciebie bardzo razi, zwłaszcza że jednocześnie krytykujesz chamstwo innych... Myślę, że byłoby o wiele mniej ludzi irracjonalnie uprzedzonych do dzieci i nazywających je bachorami, gdyby większość rodziców uczyła swoje potomstwo właśnie tej wyśmiewane przez Ciebie kultury. Widzisz, Twoje dziecko może bardzo łatwo powielać Twoje zachowania i jeśli przenosi je potem na innych ludzi, to oni potem w złości mówią o bachorach, a nie dzieciach.

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

@menelluin: Poczucie pewnie ewolucyjnie się wytworzyło. Biologia każe w pierwszej kolejności dbać o swój gatunek. A czy ktoś potrafi wznieść się powyżej tego i użyć wyobraźni i empatii to już insza inszość. Co nie zmienia faktu, że atakowanie ludzi, którzy oddają zwierzaki do adopcji jest tak czy siak godne potępienia, bo po pierwsze niczego nie zmieni, po drugie może zachęcić do uśpienia zwierzaka po cichu, żeby nie narażać się na hejt.

Odpowiedz
avatar Habiel
8 8

Co do alergii-wielu ludzi już to zaczęło denerwować, bo Ci, którzy często oddają zwierzę, bo alergia, po prostu się nim znudzili. Sama miałam sąsiadkę, której dziecko chciało psa. Miało go przez 5 lat i nastąpiła alergia (tak, wiem, że są też nagłe alergie). Spowodowana była ona tym, że syn poszedł do gimnazjum, a pies zawadzał i się ślinił. Chciałabym, żeby chociaż połowa tych alergicznych oddań była prawdziwa, a nie zmyślona, bo zwierzę stało się zbędne. Ja nie umiem sobie wyobrazić tego, że muszę oddać mojego pupila, bo nagle mnie uczula. Walczyłabym o tę przyjaźń, brała miliony piguł, bo dla mnie zwierzę to przyjaciel, którego nie oddaje się tak o, bez prób odczulania.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 6

@Habiel: gdyby chodziło o mnie to też bym walczyła. Ale gdyby zaczęło mi chorować dziecko to bez dwóch zdań szukała bym innego domu dla psa i to bez dyskusji. Powikłania mogą być zbyt poważne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2018 o 19:51

avatar konto usunięte
3 3

@Habiel: polubiłbym dwa razy. Bo jak pisze o tym samym, lecz bardziej dosadnym słownictwem, to święte oburzenie, bo jakże to tak? Przecież "alergia!".

Odpowiedz
avatar Habiel
4 6

@justangela: W wypadku, gdy chodzi o świadome już dziecko, warto dać jemu zadecydować. Ja mojego kota miałam od 10 roku życia i nigdy, naprawdę nigdy, nie pozwoliłabym go oddać moim rodzicom, bo alergia. Jeśli chodzi o niemowlaki, to cięższa sprawa, ale uważam, że mały człowiek już powinien mieć wybór-czy próbujemy z lekami, czy się poddajemy, bo nie daje rady. Tak się uczy dziecko odpowiedzialności. @Lobo86: A ja pierwszy raz od dłuższego czasu się z tobą zgadam ;)

Odpowiedz
avatar aegerita
4 6

@justangela: Jeżeli bez dwóch zdań, bez dyskusji (czyli - bezmyślnie) oddasz psa, kiedy tylko usłyszysz "dziecko" i "alergia" w jednym zdaniu, to po prostu nigdy nie powinnaś mieć psa, bo nie jesteś odpowiedzialnym opiekunem.

Odpowiedz
avatar justangela
-5 7

@Habiel: Myślę, że to zależy od dziecka i rodziców, ale obawiam się, że jednak dziecko jest za małe o decydowaniu o takich kwestiach. BO dziecko pewnych rzeczy po prostu nie rozumie. Ono kocha tego kota czy psa, nie chce go oddać. Oddanie zwierzęcia nastąpi tu i teraz, konsekwencje oddania odczuje od razu, będzie smutek i płacz. A konsekwencje alergii są mniej zauważalne, ich prawie nie widać czasami. A że za parę lat będzie astma, to co tam za kilka lat. O tym dziecko już nie pomyśli, bo tego "prawie nie ma". To rodzic jest od tego, żeby dobrze wybrać, bo rodzic ma odpowiednią wiedzę. Dziecko myśli emocjami. @aegerita: Psa miałam, aktualnie nie mam i nie zamierzam, właśnie dlatego, że nie chcę brać za zwierzę odpowiedzialności. A moje "bez dyskusji" wynika z tego, że sama jestem alergikiem, mąż jest alergikiem, mam dziecko z podejrzeniem alergii (z silnymi objawami), spora część znajomych boryka się właśnie z alergiami. Temat mam przerobiony we wszystkie strony. I właśnie dlatego, że wiem, że walka z alergią bez eliminacji alergenów po prostu nic nie daje śmiem twierdzić, że zwierzę po prostu musiałoby dostać nowy dom. Natomiast bez dyskusji nie znaczy bezmyślnie. Sprawę zdrowia mojego i dzieci mam przemyślaną baaaaaaaaaaaaardzo dokładnie. I nie będę nigdy ryzykowała zdrowia mojego czy domowników z powodu zwierzęcia. Takie mam priorytety i mam do nich pełne prawo. Tak, tak, dla was zwierzolubów to pewnie jestem bezduszna :D Cóż, ja o sobie myślę, że po prostu mam zachowany właściwy system wartości i priorytetów :)

Odpowiedz
avatar aegerita
5 7

@justangela: System wartości i priorytetów nie może być właściwy lub niewłaściwy. Każdy jest dobry, o ile nie krzywdzi innych istot. Jeżeli nie chcesz brać odpowiedzialności za zwierzę i w związku z tym zwierzaka nie masz - to świetnie. Więcej, po Twoich wypowiedziach bardzo się cieszę, że go nie masz. Rozumiem, że z powodu swojej choroby możesz być przewrażliwiona i masz pełne prawo nigdy w życiu nie dotknąć psa. Po prostu spróbuj zrozumieć, że sytuacje są różne i nie zawsze "alergia-na-coś-tam" = "pani pozbędzie się psa, bo inaczej dziecko ucierpi". Moja kuzynka od 7 roku życia mieszkała z psem, na którego była uczulona. Ograniczony kontakt, mycie rąk po zabawie i głaskaniu, tabletki. Wszystko dokładnie przemyślane pod kątem zdrowia dziecka - tata lekarz, pojęcie o temacie miał. Dziś psa już nie ma (umarł w słusznym wieku), dziewczyna ma lat 20+ i żadnych konsekwencji zdrowotnych nie zaobserwowano. W tym astmy. Więc nie rozwijaj czarnego scenariusza nie znając konkretnego pacjenta, bo nie każdy przypadek jest taki jak Twój.

Odpowiedz
avatar justangela
-2 4

@aegerita: oczywiście, że system wartości może być niewłaściwy. Co do psów czy kotów nie zamierzam. A ty kochana powinnaś nie mieć nigdy dzieci, przy twoich poglądach i wartościach. I nie, nie jestem przewrażliwiona. Po prostu mam praktyczną wiedzę, której tutaj wam ekspertom, brakuje. Wiem jaka alergia bywa posła i trudna do diagnozy, i leczenia. Oczywiście wiem, że każdy przypadek inny. Ale każdy decyduje o sobie. I nie wiem tylko czemu wam się wydaje, że macie prawo kogoś ocenić, że jest leniwy czy nie chciało mu się czegoś tam i dlatego oddaje psa (kota). Nie jesteście specjalistami, tematu nie znacie kompletnie, ale wylewacie wiadra pomyj na ludzi oddajacych zwierzęta z powodu alergii. Tak jakbyście cokolwiek o tym wiedzieli.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

*wiem jaka alergia bywa podła Nie dało się już zedytować.

Odpowiedz
avatar aegerita
4 4

@justangela: Czyjeś wartości są niewłaściwe, bo Ty się z nimi nie zgadzasz? Na razie tak to przedstawiasz. Na razie również głównie Ty w tym towarzystwie wylewasz wiadra pomyj na każdego, kto ma odmienne zdanie. W dodatku zabawnie zadzierasz nosa, że "ja mam wiedzę, wy nie, nic nie wiecie, bzdury piszecie, nie znacie tematu kompletnie, bo ja mam alergię". Przypomnę, że tematem przewodnim jest oddawanie zwierząt przy podaniu jako powodu np. alergii lub agresji. O ile przypuszczam, że na temat alergii z racji swojej choroby masz wiedzę większą ode mnie, o tyle głowę daję, że ja mam większą wiedzę na temat skali, powodów i wymówek, konsekwencji prawnych i społecznych oddawania oraz porzucania zwierząt. I owszem, z moralnego punktu widzenia mam prawo ocenić człowieka, który oddaje zwierzę. Jeśli oddaje z ważnych powodów zdrowotnych, próbował znaleźć inne rozwiązanie, ale nie dał rady, i z ciężkim sercem postanowił znaleźć inny dom (nie oddać gdziekolwiek, nie porzucić) - złego słowa nie powiem. Sytuacja bardzo przykra, ale czasem naprawdę trudno o inne wyjście. Jeśli jestem w stanie, pomogę szukać nowego domu. W praktycznie każdym innym wypadku, np. oddam, bo: a) jestem w ciąży, b) przeprowadzam się, c) zmieniam pracę, d) dziecko chyba ma na coś alergię (jeszcze nie wiem czy i na co, ale lekarz zalecił na wszelki wypadek pozbyć się zwierza), e) pies warknął na dziecko albo kot drapnął, f) "cokolwiek i jeśli dom nie znajdzie się w ciągu tygodnia, to wyrzucę do schroniska", automatycznie oceniam danego człowieka jako nieodpowiedzialnego opiekuna i pozbawionego empatii egoistę. Mam do tego pełne prawo, ponieważ ten człowiek sam sobie wystawia świadectwo tym ogłoszeniem.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@aegerita: jak czytam wypowiedzi osób jak chociażby Lobo to jestem skłonna przypuszczać, że nie mając wiedzy o alergii dziecięcej (czy jakiejkolwiek alergii w ogóle) na bank podważacie ten powód. Poczytaj o tym, jak to alergia wynika z lenistwa i ileż to jest sposobów na wyleczenie. Na merytoryczne argumenty, mówiące o tym, że to teoria a w praktyce nie ma zmiłuj, trzeba zwierzę oddać słyszymy kolejne bzdurne argumenty. Sorry, ale dyskusja bez sensu. Zwierzoluby piszą jak to można niby leczyć, a alergicy, że się nie da. Jak myślisz, kto ma rację? Ten kto w praktyce doświadczył alergii, czy ten kto o niej słyszał? No ale niestety, zwierzoluby i tak będą się upierać, że można leczyć... Co do agresji zwierzęcia to temat trudny, ale niestety nie ma się co dziwić, że priorytetem jest bezpieczeństwo ludzi. Absolutnie normalny wybór. Nie każdy musi umieć radzić sobie z agresją zwierzęcia i chyba lepiej, że odda zwierzę nim dojdzie do jakiejś tragedii. Z całą resztą zgadzam się, że wyrzucanie z byle powodu to przegięcie. Niemniej nie o tym piszemy, tylko o wyzwaniu dzieci od bachorów, bo są chore i trzeba zwierzę oddać. Zaś co do wartości to każdy zwierzolub niech sobie lubi zwierzątka, jego sprawa. Ale oczekiwanie od rodziców, że będą przedkładali zwierzaka nad dziecko to absurd. A tego właśnie oczekujecie. Bo rodzic leniwy, bo nie odczulał, bo nie daje leków. Sorry, każdy normalny rodzic wybiera dziecko. Nie psa.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 3

@aegerita: i jeszcze jedno, co do wartości. System wartości który przedkłada zwierzę nad człowieka (tym bardziej taki, który przedkłada psa nad własnym dzieckiem) krzywdzi. Krzywdzi tego człowieka / to dziecko. Jako rodzic nie wyobrażam sobie, że pies miałby być ważniejszy niż dziecko. Żebym olał zdrowie dziecka, słuchała bandy niedouczonych zwierzolubów z sieci i leczyła latami dzieciaka, bo "da się". Bo piesek kocha, a alergię się leczy.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@justangela: Z jakiej racji zakładasz, że ci, co są innego zdania, nie mają wiedzy i podają bzdurne argumenty? Co z moją kuzynką, która jako dziecko przez lata żyła w jednym domu z psem, na którego miała uczulenie? Znam z pierwszej ręki więcej starć na linii alergia-pies, ale ten najlepiej oddaje możliwości inne niż "wyrzucić". W tamtym przypadku się dało. W innym może się nie dać i to rozumiem, ale nigdy nie zrozumiem bezmyślnego założenia, że alergia = psa TRZEBA oddać. Bo bardzo często nie trzeba. Czasem alergia nawet nie jest na psa, ale pies już wyrzucony po pierwszej wysypce albo trzecim kichnięciu. Czasem objawy alergii da się bez problemu wyciszyć lekami i - owszem, to bardzo ważny czynnik - sprzątaniem. Nie oczekuję od rodziców, że przedłożą dobro psa nad dobro swojego dziecka. Ludzie są zwierzętami społecznymi i instynkt opieki nad potomstwem jest u nas bardzo silny, o wiele silniejszy niż instynkt opieki nad członkiem grupy społecznej, z którym nie łączą ich więzy krwi (a na dodatek jest innego gatunku). Więc JEŻELI zdrowie/życie dziecka jest faktycznie zagrożone, to rozumiem taką decyzję. Ale jeśli zagrożone nie jest - a umówmy się, pociągnięcie od czasu do czasu nosem albo zaczerwieniona skóra (bo nie każda alergia to od razu duszności albo wstrząs anafilaktyczny...) stanem zagrożenia życia nie jest. Dobry rodzic i dobry opiekun nie dąży do stawiania sprawy na ostrzu noża, do wyboru albo-albo, tylko szuka rozwiązania, które nie skrzywdzi nikogo. Jeżeli wszystko postrzegasz w kategoriach zerojedynkowych, to co zrobisz, jeżeli np. jedno z Twoich dzieci będzie uczulone na orzechy, a drugie nie? Zabronisz temu drugiemu je jeść, chociaż je uwielbia? Albo jeśli jedno będzie uczulone na pyłki, to drugie będzie miało zakaz wychodzenia z domu latem, bo przyniesie alergeny na ubraniach i włosach? Jeżeli ktoś sobie nie radzi z podstawową komunikacją z psem i każde warknięcie uznaje za agresję, to nie powinien oddawać psa. On powinien go nigdy nie mieć. Zatem znowu: opiekun głupi i nieodpowiedzialny, wiadro pomyj na pusty łeb się należy. Zaglądanie w czyjś system wartości i ocenianie go przez filtr swojego to dokładnie to samo, co zaglądanie do czyjegoś portfela i rządzenie się w nim - a to drugie sama bardzo ostro krytykujesz, więc widać masz podwójne standardy. W moim systemie wartości mój pies jest ważniejszy od obcego człowieka, tak samo "mój" człowiek jest ważniejszy od obcego psa. Społecznie jest to zupełnie naturalne i nie ma w tym nic niewłaściwego ani krzywdzącego.

Odpowiedz
avatar justangela
0 4

@aegerita: twoja jedna kuzynka / znajoma to żaden argument. Nadal nie znasz nawet teorii. I z twojej wypowiedzi nadal czytamy: JEŻELI życie / zdrowie będzie zagrożone, co zdarza się w teorii, bo pociągnie nosem czy wysypka to nie powód. A kim ty jesteś, żeby ocenić że wysypka jest lub nie jest powodem. Właśnie o tym cały czas piszę: zwierzoluby nie przyjmują żadnych objawów za faktycznie istotne na tyle, by zwierzę oddać. Bo to "tylko" katar lub wysypka. Wystarczy faszerować dziecko lekami na alergię (które nie są obojętne dla zdrowia). Cudnie potwierdzasz to co pisałam wcześniej i oco mi chodzi: dla was oddanie zwierzęcia jest możliwe tylko w teorii.

Odpowiedz
avatar aegerita
2 2

@justangela: "Twój argument mi się nie podoba, więc ogłaszam go żadnym argumentem". Urocze. Moja 5-letnia siostrzenica nadal czasem tak rozumuje, choć już powoli z tego wyrasta. Skoro jedną kuzynka (i jej tata lekarz) to żaden argument, zbiórkę kilka innych z mojego bliskiego otoczenia. 1. Przyjaciółka, jak się okazuje, ma alergię na koty. Koty ma od ośmiu lat i zawsze myślała, że ma słabą odporność i dlatego ciągle ma katar, ale wyszło, że to jednak alergia. Koty kocha i nie odda, jak tabletki nie pomogą, to będzie żyć z katarem. Astma się nie wylęgła. 2. Znajomej lekarz kazał oddać psa, bo kilkumiesięcznemu dziecku wyszła wysypka. Pies został, lekarz zmieniony, wysypka była na płyn do płukania czy inszy proszek do prania. Dziecko (obecnie 15 lat) zdrowe. 3. Mąż dobrej znajomej ma alergię na koty. Prowadzą hodowlę kotów egzotycznych. Mąż ma się dobrze, tylko żałuje, że koty nie mogą spać w łóżku. 4. Towarzyszka psich spacerów ma alergię na pyłki. Tabletki bierze od lat, działają (przypomina sobie o uczuleniu dopiero jeśli zapomni wziąć leki), zdrowie dopisuje - to a'propos Twojej uczonej teorii, że leczenie jest szkodliwe. 5. Mam alergię. Na penicylinę, więc z racji rodzaju alergeny nie uważałam tego za istotne dla tematu, ale już trochę za bardzo zadzierasz nosa, że tylko Ty się znasz i jesteś ekspertem, a jak ktoś ma inne zdanie, to jest głupi i nic nie wie. Owszem, wiem z własnego doświadczenia, jak to jest mieć reakcję alergiczną. Owszem, wysypka czy katar nie są ważniejsze od życia. No chyba że uważasz je za realne zagrożenie dla dziecka, ale wtedy każde dziecko z katarem albo zaczerwienioną skórą należy w trybie natychmiastowym odebrać rodzicom, bo to znaczy, że narażają życie potomka.

Odpowiedz
avatar justangela
-1 1

@aegerita: to że twoim niefachowym okiem wysypka czy katar to nie objaw, by stwierdzić, że tak jest faktycznie, bo nadal nie jesteś specjalistą. A z twoich wypowiedzi widzę, że tematu nie znasz, niestety. Leki na alergię szkodzą. Poczytaj o ich wpływie na odporność. To, że od razu nie widać skutków ubocznych to nie znaczy, że ich nie ma. Trzeba być idiotą, żeby brać na stałe leki lub co gorsza faszerować nimi dziecko, tylko po to, żeby zwierzę mogło zostać. PS przy twojej "znajomości" tematu powinnaś o tym wszystkim wiedzieć... Aaaa... Zapomniałam... Nie znasz tematu :)

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@justangela: Nie twierdzę, że katar nie jest objawem, tylko że nie jest moralnie ważniejszy od życia psa. Oczywiście, że od diagnozowania alergii jest specjalista - lekarz alergolog. Nie diagnozuję uczulenia, tylko dokonuję moralnej oceny człowieka, który wyrzuca zwierzaka z powodu kataru. Teraz rozumiesz?

Odpowiedz
avatar justangela
0 0

@aegerita: katar, jako objaw alergii to nie jest banalny objaw, który można olewać. Taki katar nie leczony może w przyszłości doprowadzić do poważniejszych problemów jak chociażby astma. A leczenie kataru alergicznego to sterydy, które nie są obojętne. Tak więc katar z powodu alergii na psa może być podstawą do pozbycia się zwierza z domu. I to jest piękne podsumowanie toku myślenia zwierzolubów : dla was katar to nie powód by zwierzę oddać, więc będziecie hejtować alergików (dokonywać moralnej oceny jak to ładnie nazwałaś). Więc powiem Ci tak: moja moralna ocena takich oszołomów, które cenią zwierzęta bardziej niż ludzi jest baaardzo niska

Odpowiedz
avatar aegerita
1 1

@justangela: Jeżeli każdy dobry rodzic odda psa, bo dziecko ma alergiczny katar na psa, to każdy dobry rodzic przeprowadzi się na pustynię, bo dziecko ma alergiczny katar na pyłki, tak? Czy jednak przy uczuleniu na pyłki jednak są inne rozwiązania niż wykluczenie alergenu -> przeprowadza na Antarktydę?

Odpowiedz
avatar urbankrwio
4 12

Nie jestem jakimś wojującym eko-oszołomem ale niby czemu masz stawiać dziecko wyżej niż zwierze? Niby czemu człowiek ma być lepszy od psa czy kota? Oboje czują emocje, mają swój unikatowy charakter, potrafią być smutne, szczęśliwe decyzja o tym żeby zrobić sobie gówniaka jest "ważniejsza" niż decyzja o tym ze bierzesz psa? O jednego i drugiego musisz dbać tak samo a jak uważasz inaczej to jesteś zwyczajnym debilem...

Odpowiedz
avatar justangela
-2 8

@urbankrwio: o psa i o dziecko trzeba dbać dokładnie tak samo? Sorry, ale ten wpis świetnie pokazuje kto tu jest debilem...

Odpowiedz
avatar Hemoglobina
-1 7

@urbankrwio: Masz dzieci? Jak nie, to się chociaż trochę doedukuj w tym zakresie, a potem wypowiadaj o "dbaniu".

Odpowiedz
avatar szafa
2 2

@justangela: Oczywiście, że o jedno i drugie trzeba dbać tak samo. Tyle że takie Janusze jak ty wychodzą z założenia, że o psa się dba na zasadzie "dej mu żreć coś, co zostało z obiadu i wyjdź z nim trzy razy dziennie na 20minutowy spacer i może raz w tygodniu na dwugodzinny i bydzie", więc dla takich to rzeczywiście nie jest tak samo.

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

@urbankrwio: może dlatego że dziecko, to człowiek?

Odpowiedz
avatar ksiegowa
1 1

Biorąc pod opiekę zwierzę musisz zdawać sobie sprawę, że może wydarzyć się coś co będzie trudne i tu: nowy chłopak/dziewczyna/mąż/żona nieakceptujący zwierząt lub z uczuleniem, nieplanowane dziecko, alergie dzieciaków, zwierze z problemem psychicznym (owszem są takie), choroba zwierzaka, kalectwo -Twoje lub zwierzęcia, wypadki, długotrwałe i drogie leczenie i jako odpowiedzialny właściciel psa mogę powiedzieć jedno, tylko całkowite kalectwo moje lub jego agonalny stan chorobowy może spowodować, że się rozstaniemy. W tym nie chodzi o to by stawiać dzieciaka wyżej, a o to by być konsekwentnym wobec tego co się zrobiło, czyli wzięło pod opiekę zwierzę. Doskonale wszyscy sobie zdają sprawę, że zwierzęta mają emocje i uczucia, więc dlaczego należy skreślać te istotę bo tak naprawdę to Ty spierniczyłeś a nie zwierzę. Oddanie zwierzęcia to obarczenie go odpowiedzialnością za swoją nieudolność. To samo w przypadku twierdzenia, że zwierze jest agresywne. Nie ma agresywnych zwierząt, są nieudolni opiekunowie. Tak, zwierzęta nie mają właścicieli, mają OPIEKUNÓW. Nie wychowasz zwierzaka odpowiednio, bądź co gorsza nauczysz go agresywnych wzorców, a potem masz czelność wymagać by był słodkim puchatym króliczkiem z wyrwanymi ząbkami (true story). Sytuacja też ma 2 koniec, wyrzeczenia, bo już nie na wszystko możesz sobie pozwolić kiedy chcesz, ze zwierzęciem nie wszędzie wejdziesz, nie zanocujesz w każdym hotelu, samolotem polecisz tylko do 3 kg jego wagi, planując jakiekolwiek wyjscie czy wyjazd zawsze rozkminiasz co wtedy będzie się działo ze zwierzęciem.. Jak wspomniałam wcześniej mam psa, chorowitego psa. Od maja tego roku do dziś jego leczenie kosztowało mnie 18700 zł. Nie pisze tego by błysnąć tekstem "stać mnie", bo mało mnie na to stać, a po to, że wzięłam odpowiedzialność i poniosę konsekwencje. Kilkadziesiąt takich osób jak TY, czyli dyskwalifikujących zwierzęta (bo z taka intencją zadałaś pytanie w swojej opowieści) zadało mi pytanie po co? Dlaczego się nie pozbędę? Dlaczego nie uśpię? Odmawiacie sobie wakacji żeby operować psa? Ja bym to pierniczył, psa do lasu i na teneryfę. Dla mnie odpowiedz jest jedna, BO WZIĘŁAM ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Osobiście uważam że w obecnych czasach jest to takie samo wzięcie odpowiedzialności jak bycie matką. Nie każda kobieta o tym marzy, mało która naprawdę tego chce, ale jak się dowiaduje że jest ciąża, to albo w to idzie i bierze odpowiedzialność do końca życia tak naprawdę, albo usuwa. Drastyczne. Tak samo jak porzucenie lub zabicie zwierzęcia. Uważam, że ludzie bez empatii, zaangażowania i zdrowego rozsądku nie powinny ani mieć zwierząt ani tym bardziej dzieci. Droga autorko, w celach EDUKACYJNYCH obserwujesz różne grupy ze zwierzętami, a nie wiesz po co się w ogole ma zwierzę i jakie są tego konsekwencje? Właśnie dzięki ludziom takim jak TY, są dziewczyny prowadzące dziesiątki fundacji które odbierają niechciane zwierzaki. Bo tacy ludzie jak ty edukują się jak obcinać pazurki a potem wystawiają zwierzę na sprzedaż jak starą parę spodni, albo oddają jak znoszone buty. Mam nadzieję, że nie wejdziesz w posiadanie zwierzaka, bo tylko wyrządzisz mu krzywdę.

Odpowiedz
Udostępnij