Koleżanka pracuje na kasie i często ma problem z drobniakami.
Często z rana zdarzają się klienci, którzy rzucają 100 lub 200 zł za jakiś drobiazg, batonik, paczkę chusteczek itp., żeby tylko rozmienić grube. Większości da się wytłumaczyć, że nie ma jak, bo na kasie pustki. Ale co zrobić z bucem, który żąda wydania z 200 zł i ma do tego prawo?
No więc piekielność za piekielność.
Koleżanka ma naszykowane na taki wypadek specjalne 200 zł w drobnych. Bardzo drobnych. Bardzo, bardzo drobnych, czyli monetach 10 groszy.
Gdy zaczyna wykładać na ladę rulony mennicze (takie tubki z pieczęcią NPB, w których jest 50 monet), mina buca jest bezcenna. Próba kłótni jest zbijana tymi samymi argumentami, których przed chwilą używał bucowaty klient. Przecież to też pieniądz i musi przyjąć.
Tymczasem 200 zł w monetach 10-groszowych waży ponad 5 kilo! Jeszcze żaden buc nie dotrwał do końca wykładania "reszty" na ladę. Jakoś zawsze zakupy okazywały się jednak nie aż tak potrzebne.
Kasa w sklepie
nie ma obowiązku wydawać reszty, to klient musi mieć odliczoną kwotę pieniędzy skoro chce coś kupić
Odpowiedz@xpert17: Nie odliczona a zbliżoną do ceny jaką ma zapłacić.
Odpowiedz@Mavra: racja. Tylko jedno "ale". Sprzedawca ma obowiązek tą resztę wydać, bo inaczej zostaje dłużnikiem. W takiej sytuacji sprzedawca ma prawo odmówić sprzedaży.
Odpowiedz@Lobo86: Dokładnie jak napisał Lobo86. Siedzę w handlu już kilka lat, z czego część na kierowniczym i nie masz prawa zatrzymać nawet grosza, ale masz prawo odmówić sprzedaży czy tam anulować transakcję i oddać bucowi jego banknot.
OdpowiedzWg przepisów sprzedawca może odmówić sprzedaży z ważnego powodu. Takim powodem jest na przykład brak drobnych z obu stron, co uniemożliwia zapłacenie dokładnej kwoty transakcji. Jednak jeśli sprzedawca ma w kasie potrzebne drobne, to musi ich użyć do wydania. Nie może sobie tych pieniędzy chomikować na później. Takie jest oficjalne stanowisko Rzecznika Praw Konsumentów.
Odpowiedz@daroc: No właśnie, jeśli nie ma tych drobnych, to może odmówić sprzedaży, koniec.
Odpowiedz@szafa: Ale jeśli ma, to nie może powiedzieć "nie wydam panu, bo zaraz nie będę mieć czym wydawać" (a to też się często zdarza). Koniec bis. :)
OdpowiedzI twoja koleżanka ma na kasie 200zł w 10groszówkach? Trzyma na kasie 5kg monet? No....na pewno.
Odpowiedz@Lobo86: Nie w kasie ale ma schowane obok. Zaleta niewielkiego sklepu gdzie nie ma sztywnych reguł.
Odpowiedz@Lobo86: Oj, zdziwiłbyś się, co ludzie na kasie trzymają :D
Odpowiedz@glan: i co? te 200 zł w groszówkach to jej prywatne pieniądze? I prywatnymi chce wydawać? To kasjerki mają takie nadwyżki, że inwestują 200 zł w groszówki, by kiedyś można je było opisać na "piekielnych"? A Lobo86 ma rację - kobieta trzyma te 5 kg monet gdzieś z boku pod ladą i zostawia je tam na noc czy codziennie zabiera do domu, a rano przynosi znów... i znów... i znów... Fake jak diabli.
Odpowiedz@Crook: Ale jakie prywatne pieniądze? Szefostwo się pewnie wkurzyło ciągle powtarzającym się problemem z klientami bucami i zamówiło raz 200 zeta w groszówkach i tyle. Na noc zanosisz do sejfu w sklepie i po problemie. A jak w sklepie będzie to 200 zeta tak bardzo potrzebne na coś innego, to nie problem oddać do banku i wymienić na banknot.
OdpowiedzCo za czasy, gdy za płacenie nieodliczoną gotówką jest się bucem. To sklep ma interes z tego, że ktoś coś u nich kupuje; nie klient, który może dokonać zakupu w sklepie, który ma więcej niż 200 zł w 10-cio groszowkach na stanie.
Odpowiedz@houstonwevegotaproblem: TAK! To jakieś komunistyczne podejście do klienta! Ze przychodzi taki, doopę zawraca, chce coś i jeszcze nie ma odliczonej kasy! Bareja wiecznie żywy!
Odpowiedz@houstonwevegotaproblem: to jest wymiana dwustronna, drogi bucu, więc obie strony powinny się starać by sfinalizować transakcje. A nie przychodzi taki buc, rzuca 200, i żąda wydania za zakup na 1 zł.
Odpowiedz@houstonwevegotaproblem: Tak? To bardzo proszę, siądź na takiej kasie i miej pod rząd 5-8 klientów któzy "nie mają drobnych (mają, tylko chcą rozmienić). Po 4 kliencie, biegasz od kasy do kasy i szukasz rozmianki, na innych kasach mają ten sam problem, a zasilenie w sejfie topnieje w zastraszającym tempie. I tak, buc i cham jest klient który kupuje pierdołe i płaci 100 zł albo 200 zł. Ja miałam raz klientkę która za cedzak kosztujący 1,99 zł chciała zapłacić banknotem 100 zł. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam że nie mam wydać, a na innych kasach też nie miały bo pożyczały sobie po 10, czy 20 zł żeby klientowi wydać resztę, albo pytały ludzi w kolejce o rozmiankę. Następny pan za dwa lody warte mniej niż 5 zł, a jakże, banknot 100 zł. Jego towarzysz mówqi że on ma drobne to zapłaci. "A nie, bo ja chcę rozmienić". Więcm ówię, że bank rozmienia pieniądze, tylko pobiera prowizję 10 zł. Zrozumcie to! Kajser zaczynając zmianę o 14 ma jakiś tam zapas drobnych (często zdarza się że nie ma), i to, że widzicie u niego w kasetce "dużo" drobnych nominałów. nie znaczy że on może tak każdemu rozmieniać, bo on na tej kasie musi siedzieć do np 22 ej, i potrzebuje tych drobnych żeby wydawać bez spiny resztę. To powinno być w waszym interesie, bo jak taki kasjer nie ma drobnych, zaczyna szukać rozmianki, czas leci kolejka się robi, klienci się denerwują bo trzeba czekać. I uwierz, mi, sklep ma w dupie twoje 2 czy 5 zł które chcesz hojnie zostawić, bo za tobą przyjdzie 10 klientów którzy zostawią rachunki 100-500 zł (tak, zdarzają się takie), i potrafią nawet drobne znaleźć.
Odpowiedz@mlodaMama23: pracowałem w sklepie i jak na kasie siedział ktoś ogarnięty życiowo, a nie wydawał jak leci, to drobnicy nigdy nie brakowało.
Odpowiedz@Lobo86: To wytłumacz mi ekspercie z każdej dziedziny, jak bardzo trzeba być ogarniętym życiowo? Jak klient zapiera się że nie ma drobnych to mam z niego wytrząść czy wyciągnąć prywatne? Na brak ogarnięcia nie narzekam, a jednak zdarzały się sytuacje gdzie w kasetce miałam 800 zł w 50 złotówkach,
Odpowiedz@mlodaMama23: Pracowałem kiedyś w miejscu, w którym kasjerka była moja podwładną. Była ogarnięta w stopniu przeciętnym, a jednak przez pięć i pół roku mojej pracy w tamtym miejscu NIGDY się nie zdarzyło, że zabrakło jej drobnych, choć kasę prowadziła w czterech walutach. Po prostu była wystarczająco inteligentna, żeby z odpowiednim wyprzedzeniem załatwiać w banku dostawę gotówki we wszystkich nominałach.
Odpowiedz@Jorn: Tylko w takich sieciach jak Bierdronka czy Lidl, kierownicy mają odgórnie zaplanowane wizyty konwoju z zasileniem. I jeśli mogą zamawiać bilon max 2 razy na tydzień, to choćby skały srały i mury pękały nie zamówią wcześniej/częściej. A jak kasjer codziennie bierze zasilenia, i siłą rzeczy się go pozbywa to co my mamy zobić? Czarować te drobne? Ja proszę o drobne każdego klienta, nawet jak mam sporo, to zbieram na zapas. Ale co z tego jak przyjdzie 5 rozmieniaczy i tyle z mojego składania. Jakoś jak mam np rolki 10 groszówek i zaczynam je wykładać jako resztę, to patrz drobne się znajdują. Jak to jest? Ale widzę że do tępych łbów nie dotrze, że kasjer klientowi a klient kasjerowi.
Odpowiedz@Lobo86: A ja pracowałam w kilku sklepach i wierz mi, że o ile w dużych i średnich marketach rzeczywiście jest to kwestia ogarnięcia kasjera i kierownika, o tyle w małych sklepikach jest zupełnie inaczej. W małym sklepiku nikt ci rano nie zostawi w kasetce 1000 zeta, bo to za duża suma na taki sklepik, więc wystarczy paru klientów płacących banknotem 200 zeta i jesteś w d8pie, nie mówiąc o tym, że małym sklepikom banki robią wielką łaskę (mimo umowy) i nieraz idziesz tam po bilon, a babka wzrusza ramionami i mówi, że dziś nie ma i tyle.
OdpowiedzMam w domu około 50 złotych w 1-, 2- i 5-groszówkach. Część w woreczkach menniczych, część luzem. Gdzie mam z nimi wpaść, najlepiej 3 minuty przed zamknięciem sklepu?
Odpowiedz@kitusiek: Wpadaj do mnie, większe sklepy mają coś takiego jak maszynkę do ważenia pieniędzy drogi chamie ;)
Odpowiedz@mlodaMama23: Sory za minusa, palec mi się omsknął :). Do mnie też możesz przyjść, my też ważymy bilon :D
Odpowiedzhttps://bezprawnik.pl/czy-wydanie-reszty-to-obowiazek/ W takim wypadku można odmówić sprzedaży. Albo odmówić wydania reszty.
Odpowiedz@Yetti: odmówić sprzedaży - tak. Nie ma opcji na odmówienie wydania reszty, bo formalnie sklep staje się wtedy dłużnikiem.
Odpowiedz@Lobo86:sklep za odmowę sprzedaży towaru, który jest na stanie możea dostać mandat.
Odpowiedz@carnivore: nie, nie może. Wiem, bo byłem sprzedawcą. W każdej chwili mogę ci odmówić sprzedaży z obiektywnych powodów. Np bo nie działa terminal, nie awarię kasy, nie mam jak wydać, towar jest niesprawny/uszkodzony lub niewprowadzony do systemu, jesteś pijany i/lub chcesz go użytkować niezgodnie z przeznaczeniem. Odmówiłem tak sprzedaży linki o średnicy 3mm, na której koleś chciał spuścić syna i samodzielnie po niej zejść (wytrzymałość takiej linki to ok 220kg, co facet uznał za wystarczające) gdyby wyciąg narciarski się zaciął. Wyszła z tego grubsza awantura. I wiesz co? Nikt mi nic nie zrobił. Mało tego - pogratulowano mi jeszcze zdrowego rozsądku.
Odpowiedz@carnivore: Owszem, może, jeśli nie będzie miał żadnego argumentu, aby poprzeć brak sprzedaży takiego towaru. Brak możliwości wydania reszty jest bardzo dobrym argumentem, żeby tego mandatu nie dostać.
Odpowiedz@Yetti: Ok, tego nie wiedziałem. Ale nawet pomimo tego kłótnia z klientem, który ŻĄDA zajmuje czas, nerwy i jest bezowocna.
OdpowiedzNIE! Bucowate to jest to, ze w Polsce jedynym kraju w którym to widziałam a byłam w wielu na 4 kontynentach nie moją wydać! Nie ma żadnego dla tej paranoi usprawiedliwienia.,, utarg wczoraj był? BYł? Można zostawić więcej, można! Cały świat nie ma tego problemu tylko w Polsce!
Odpowiedz@maat_: wyjmij kij z dupy. Zawsze możesz zapłacić kartą. Ty idąc do sklepu i kupując zgadzasz się na zapłatę ustalonej ceny i Ty masz mieć na to środki. Sprzedawca nie ma wydać bo kilku przed nim miało kilka razy do wydania z setki albo dwóch, to Twój problem. Klienci zasilają sklep w pieniądze do wydawania i także ci sami klienci go z tych pieniędzy oskubują. Idź na jeden dzień do pracy na kasę od 6 rano to się zdziwisz jak szybko 300 zł w drobnych się rozejdzie. Gwarantuje ze o 7 zostanie Ci 20 zł w drobnych i ze 400 w banknotach. Druga sprawa, jak ja robie rano zakupy za mniej niż dyche i nie mam ani karty ani drobniej niż 100 to po prostu mi głupio tak płacić bo wiem co to znaczy wydawać o tej porze z takich nominałów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2018 o 7:18
@czolgista1990: Wulgarny i ograniczony jesteś. Twoje prymitywne podejście świadczy o tym, że nie jesteś na swoim, ja jestem i właśnie z tego punktu widzenia te gadki o reszcie uważam za żenujące
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2018 o 8:35
@maat_: Nie dziwię mu się że nerwy mu puszczają gdy kolejny raz buce się rzucają, że specjalnie dla nich sklepy nie mają skarbców pełnych monet. Chcesz drobnych, dawaj drobne. Jak z karmą.
Odpowiedz@kojot_pedziwiatr: przesadzasz. Również byłem w kilku krajach i normą jest, że ludzie biorą grube z bankomatów i kupują w sklepach tanie bzdety typu chusteczki jednorazowe, zapałki itp, żeby potem mieć drobne np do automatów. I tylko w PL jest wielka sraczka z tego powodu wśród sprzedawców. Reszta się cieszy, bo mają takich 5-10 dziennie, i zawsze coś zostawią. Najczęściej to drobne, ale taki klient przyjdzie 100 razy w roku i co 5-10 raz zostawi więcej. Tak to działa. Pieniądz nie śmierdzi.
OdpowiedzDla zobrazowania poziomu zdebilnienia i wiecznego malkontenctwa w PL: Rzecz działa się w Kanadzie. Stoi bankomat, a obok wóz z lodami. I ludzie szli do bankomatu, a potem po loda. Płacili grubymi. Tylko. A chłopaczek wydawał drobną resztę. Kupując loda zapytałem czy mu to nie przeszkadza, mając właśnie w głowie obrazek z naszego kraju, bo to dla mnie jeden z szoków różnic kulturowych*. I wiecie co powiedziała? Że on mieszka obok i zawsze był tu ten problem, że ludzie narzekali, że tu nie ma jak rozmienić, a obok deptak z masą automatów wszelkiej maści (i znane miejsce do kupowania zielska, a oni nie wydawali reszty). Specjalnie otworzył budę z lodami, bo nawet jak ludzie nie chcą loda - to i tak kupią. Dla rozmianki. A on na tym zarabia. A jak dobrze popalą to przychodzą na drugiego. I w obu sytuacjach dobre tipy zostawiają. * kolejnym było to, jak przy raptem drugiej kolejce drinków barmanka zapytała nas czy jesteśmy smutni/źli, bo szybko i dużo pijemy, a to nie jest dobry sposób na radzenie sobie z emocjami i jeśli chcemy pogadać to ona zna dobrego specjalistę.
Odpowiedz@Lobo86: O lol, z tą barmanką to dobre. A koleś z lodami znalazł sposób na biznes i jakoś sobie radzi. Co do braku drobnych, to kilka razy spotkałem się w polskim sklepie za granicą, że też nie mieli drobnych, ale to się zdarza wyjątkowo rzadko.
Odpowiedz@maat_: Nawet jak się zostawia cały utarg z poprzedniego dnia,nawet sprzed tygodnia, to i tak może braknąć drobnych i nic na to sprzedawcy nie poradzą, poza wymuszaniem za każdym razem drobnych od klientów. Nie wiem co w tym dziwnego.
Odpowiedz@Werulika: siedząc za kasą zapytałem jedną babkę czy nie chce pozbyć się nadmiaru drobniaków, bo widziałem że ma dużo. Wiesz co odparła? " Naprawdę> Bardzo chętnie, bo ja zawsze tak dużo ich mam, a jak nimi płace to zawsze się na mnie tak spod byka patrzą to tak się obawiam zawsze je dawać...". I to tyle, jeśli chodzi o "wymuszanie" drobnych.
Odpowiedz@Lobo86: Akurat w Kanadzie (i w USA też) spotkałem się z marudzeniem ze strony sprzedawców, że mam albo za grube, albo za drobne. Poza tym w niektórych krajach arabskich spotkałem się z oszustwami przy wydawaniu reszty. W Europie chyba rzeczywiście tylko w Polsce miałem takie kłopoty, ale mogę nie być reprezentatywny, bo od wielu lat ograniczam posługiwanie się gotówką do niezbędnego minimum.
Odpowiedz@maat_: w Anglii mam ten sam problem w pewnym sklepie. Wieczne pytania czy mam 2 pensy, pięć pensów, osiem albo dziesięć albo czy nie mam drobniej. A nie jestem z tych co płacą dwudziestką za gumę do żucia. Kilka razy proponowałam, że mam w domu drobne i mogę je przynieść na wymianę, to zawsze słyszałam, że nie trzeba, a dzień później ta sama śpiewka. A jak kupuję picie za 60 pensów i płacę kartą, to też mnie zabijają wzrokiem.
Odpowiedz@Lobo86: Jak już tak o innych państwach: jak mi tak z 7-8 lat temu w Holandii babka wydała 5 eurocentów, bo nie miała 1, a kilka dni później inna w tym sklepie machnęła ręką na 20 ec (a wszystko w mega miłej atmosferze), to wróciłam w szoku, który do tej pory trwa :P Nie dziwię się, że u nas jest tak dziwnie, skoro np. gdy jakiś czas temu, miałam taką sytuację, że późnym wieczorem znajomej pracującej w sklepie chciałam rzucić drobnymi, które wiecznie mi się plączą po torebce, to odmówiła. Na moje zdziwienie wyjaśniła, że i tak nie będzie mogła mieć tego w kasie na następny dzień. Wytłumaczyła mi czemu (coś o tym, że rano musi być dana suma i najlepiej w taki, a nie inny sposób), ale poziom logiki jej szefostwa mnie zresetował tak kompletnie, że do tej pory nie pamiętam o co dokładnie chodziło, więc jakby ktoś po opisie kojarzył jaki to sklep, to może wytłumaczy lepiej :P
Odpowiedz@maat_: A wiesz że np w Holandii Niemczech czy Hiszpanii na wielu sklepowych drzwiach jest przekreślony banknot z nominałem 500 euro? Można wam tłumaczyć, łopatą wkładać i młotkiem wbijać a do was i tak nie dotrze o co chodiz z "wrednym kasjerem co nie chce mi wydać reszty". Trzeba samemu popracować na kasie żeby wiedzieć w czym problem. A najgrozej jest zaraz po wypłatach, emeryturach itp. Wtedy gruby pieniądz się sypie jak z rękawa. I teraz patrz: jest rachunek 30.68, facet płaci banknotem 100 zł, ok, ma pan końcówkę? Nie mam. (Ma ale mu się nie chce po kieszeniach grzebać. Więc wydajesz 69,32. Następny klient podobna historia, i następny i następny. Przy 5 kliencie idziesz do drugiej kasy rozmienić. Widzisz że tam też krucho. A co robią klienci którzy widzą że już masz problem z wydawaniem? Za głupotę płacą grubym nominałem, chociaż banknotów 20 czy 10 zł cała harmonia, ale nie dadzą bo im potrzebne. Jakby te ich 20tki miały qrwa świat uratować.
Odpowiedz"Ale co zrobić z bucem, który żąda wydania z 200 zł i ma do tego prawo?" - zasadniczo, jeżeli o prawo chodzi - to "buc" wcale go nie ma. Prawo określa jedynie, iż kupujący jest zobowiązany zapłacić określoną cenę, wydawanie reszty to ogólnie przyjęty zwyczaj, ale nie jest prawnie wymuszony.
Odpowiedz@sapphire101: poważnie? To przyjmij płatność i nie wydaj reszty to zobaczymy co na to prawo. Jedyne co może zrobić sprzedawca to odmówić sprzedaży jeśli nie ma jak wydać.
Odpowiedz@Lobo86: W prawie nie ma nigdzie słowa o wydawaniu reszty, nigdzie.
Odpowiedz@GlaNiK: nie wprost. To wynika z innych przepisów. Dlatego w jednym z wcześniejszych komentarzy pisałem, że w takiej sytuacji sprzedawca może odmówić sprzedania towaru, bo zgodnie z prawem zostałby po prostu dłużnikiem.
Odpowiedz@Lobo86: Z których przepisów, tego zapomniałeś dodać. Może odmówić sprzedaży i nie powinno to się w żaden sposób negatywnie odbić na sprzedawcy.
Odpowiedz@Lobo86: Poważnie ;) Nie ma przepisu, który nakazuje wydawać resztę."to przyjmij płatność i nie wydaj reszty to zobaczymy co na to prawo." - nic nie pisałam o tym, że do sprzedaży w ogóle dojdzie.
OdpowiedzCzy zebranie danych ilu klientów płaci większymi nominałami codziennie rano jest aż takie skomplikowane? Czy zostawienie większej ilości drobnych biorąc pod uwagę te dane jest za trudne? Czy chęć kupienia rano bułki na śniadanie w piekarni gdzie nie można płacić kartą tuż po wypłacie kasy z bankomatu czyni mnie automatycznie, jak to określiła autorka, bucem? No ogarnijmy się i bądźmy dla siebie ludźmi. Zwłaszcza, że problem rozchodzi się tylko o głupie nie wyciąganie drobnych z kasy z utargu dnia poprzedniego co raczej nie jest skomplikowane.
Odpowiedz@MyCha: Ja w pracy zostawiam WSZYSTKIE drobne a i tak nie raz się zdarzało że brakuje, bo nagle każdy chce płacić stówą. W sklepach nie ma magicznego źródełka z monetami.
OdpowiedzMetoda moze skuteczna ale nie potrzebna! W polskim prawie handlowym nie ma przepisu mówiącego, że masz mieć wydać! Wyraznie jest napisane ze klient ma zaplacic ustalona cene za konkretna rzecz. Przy takich duzych kwotach po prostu mowisz ze nie posiadasz sumy potrzebnej do wydania i musi iść rozmienić lub przyjśc np. na koniec dnia kiedy jest wiecej pieniedzy w kasie... lub prpponujesz platnosc karta jesli masz czytnik i koniec... nie podoba sie? to idzie do konkurencji ktora moze bedzie miala wydac...
OdpowiedzTrzeba być idiotą, albo złośliwcem, żeby wypłacać 200zł z bankomatu i kupować jakiś drobiazg, tylko po to, żeby rozmienić, zamiast wypłacić z tegoż bankomatu np. 190zł dzięki czemu dostanie się mniejsze nominały, które łatwiej wymienić na te, tak cenne z rana monety.
Odpowiedz@Venefica: nie zawsze w bankomatach są banknoty 20 zł...
Odpowiedz@minutka: ale sklep to nie punkt rozmiany pieniędzy. Jak w bankomacie nie ma takiego nominału to nie sklepu problem.
OdpowiedzNiektórzy myślą, że w sklepach na zapleczu można sobie trzymać niezliczoną ilość pieniędzy tak sobie, luzem. W większości przypadków jest tak, że pieniądze po zmianie ladują w sejfie i kwota musi zgadzać się dokładnie z rozliczeniem. Takie są regulaminy. Rano też odliczony jest konkretny wkład, a nie, że kasjer sobie wybiera ile i w jakich nominałach ma pieniądze. Trzymanie pieniędzy poza sejfem nie jest bezpieczne i ciężko ryzykować.
OdpowiedzTak? To powiedz jeszcze co to za sklep. Najwyraźniej nie lubi klientów, więc muszę pamiętać, gdzie nie robić zakupów. Warto byłoby też wystawić mu odpowiednią opinię na google mapach.
OdpowiedzCzyli nie ma problemu z tym, by trzymać w kasie 5kg monet, ale nie mogłaby po prostu mieć normalnej reszty (w różnych nominałach) do wydawania klientom, którzy płacą stówkami? Fuck logic.
OdpowiedzSocjalizm bohatersko walczy z problemami nieznanymi w innych ustrojach. Od kilkunastu lat mieszkam w Anglii, jeszcze nigdy w żadnym sklepie żaden sprzedawca nie miał problemu z wydaniem reszty o dowolnej porze - czy to rano, czy wieczorem. Jeżeli brakuje drobnych, to znaczy że kierownik sklepu nie wykonuje swoich obowiązków i należy go zwolnić. A nazywanie klienta bucem, bo nie ma drobnych, tylko 100-złotówkę, którą mu wydał bankomat, to już przesada. Ciekawy jestem skąd autor historii bierze drobne do wydawania w sklepach, może ma taki specjalny bankomat płacący drobnymi?
Odpowiedz