Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W historii https://piekielni.pl/83135 pojawiły się komentarze, że szefową trzeba zgłaszać, gdzie się…

W historii https://piekielni.pl/83135 pojawiły się komentarze, że szefową trzeba zgłaszać, gdzie się da za takie zachowanie. Myślę, że nie jest to konieczne, ponieważ ona sama radzi sobie całkiem dobrze w psuciu własnego interesu.

W pobliskim mieście typowo turystycznym w tym roku odnotowano rekordową liczbę turystów, a tymczasem w przybytku owej pani, było dużo mniej turystów niż w poprzednich latach. Pomijając brak reklam, wysokie ceny, mało atrakcyjne muzeum, dużym problemem jest jej sknerstwo.

Wymyśliła sobie, że muzeum trzeba powiększyć. Zrobić dodatkowe piętro, które trzeba wyremontować. Fajnie. Tylko raczej normalny właściciel zamknąłby całe muzeum na czas remontu, ale nie ona. Przecież kasa jej ucieknie. Dobrze, że zaczęła remont chociaż po zakończeniu zeszłego sezonu turystycznego. Ale wracając... Gdy wiercili w starych pałacowych ścianach, goście wchodząc do środka widzieli masę pyłu i kurzu. Jeśli to ich nie odstraszyło to z pewnością odstraszały dźwięki wiertarek i innego sprzętu. Niektórzy decydowali się zostać i nawet obejrzeć film, co oczywiście w takich warunkach było niemożliwe. Mogłabym biegać na górę i prosić o chwilowe zaprzestanie wiercenia, ale wtedy pracownicy nie mogliby niczego zdziałać. Szefowa problemu nie widziała, przecież wystarczy tylko dźwięk uregulować i można puścić film, nie? Była tak skąpa, że nawet nie chciała kupić żadnej osłony, żeby chociaż część kurzu nie przedostawała się do innych pomieszczeń. Rano przychodziłam, czyściłam meble z kurzu, które już po dwóch godzinach znów były całe w pyle.

Apogeum swojej głupoty osiągnęła, gdy pracownicy montowali grzejniki. Mieli zrobić to także w pomieszczeniach, w których były ekspozycje. Również wtedy nie wpadła na pomysł, żeby zamknąć muzeum chociaż na jeden dzień. Pracownicy szybciej by skończyli. Zwiedzający byliby zadowoleni. Ale chyba według niej zwiedzający powinni się cieszyć z oglądania rowków pracowników, ich sprzętu oraz syfu, który zrobili na salach. Jeszcze po rękach powinni ją całować, że mogli takie widoki podziwiać.

A wspomniałam, że na samej górze były jeszcze apartamenty hotelowe? No więc zapewne ktoś, kto zapłacił 600-700 zł za noc w takim miejscu tylko marzy o przebywaniu w zapylonym pokoju, gdzie przez kilka godzin słychać nieustające dźwięki walenia w ścianę oraz wiertarek. Według niej najwyraźniej tak, inaczej chyba nie sprzedawałby pokoi w takim miejscu, nie? Na szczęście po trzech niezadowolonych osobach chociaż w tej kwestii poszła po rozum do głowy.

Nic więc dziwnego, że szybko pojawiły się niepochlebne opinie o tym miejscu. Niby sezon zimowy, turystów niewiele, ale jedna zła opinia wystarczy, by zniechęcić dziesięć innych osób.

Gdy już zauważyła, że brakuje gości, wpadła na kolejny genialny pomysł. Odnowi sale na parterze. Oczywiście również wtedy nie wpadła na to, żeby zamknąć muzeum dla zwiedzających. A niech obserwują wymianę mebli! I może pomysł byłby całkiem fajny, ale pod warunkiem, że zmiana byłaby na lepsze. A tu... zmieniła coś, co było naprawdę ładne. Coś, co ludzie chwalili, zamieniła na coś, co ktoś trafnie nazwał "sklep z antykami". Meble, które przyniosła wyglądały doprawdy tragicznie. Na niektórych stołach można było dostrzec odciski po kubkach, z których rozlała się herbata. W jednym pomieszczeniu, nie mając już chyba żadnego pomysłu, przy ścianie poustawiała ze dwadzieścia krzeseł, każde z innej parafii, i uznała, że jest "zer szyn". Na to miała kasę, a na wymianę okropnie zniszczonego dywanu (żaden zabytek, najtańszy dywan z hipermarketu) pieniędzy już zabrało. Każdy pracownik powiedział jej, że to wygląda tragicznie, ale ona nie jest kobietą, która liczy się ze zdaniem innych.

Nawet dwa tygodnie nie minęły, kiedy pojawiły się kolejne negatywne komentarze. Po prostu kobita strzeliła sobie w kolano. I chyba zupełnie zapomniała, że na jest mnóstwo turystycznych książek (nawet sprzedawane w jej sklepach), w których są zdjęcia starych wnętrz, więc nie brakowało i dalej nie brakuje rozczarowanych turystów. Gdy pokazano szefowej, jak ją obsmarowano na FB, to spytała tylko, czy można to usunąć. Także problemu nie widzi dalej.

W sumie to ona jest piekielna sama dla siebie, w końcu sama pcha to wszystko do upadku. Może po zakończeniu remontu, będzie to jakoś wyglądało, ale zapewne wtedy wymyśli tak dużą cenę za bilety, że i tak nikt tam nie wejdzie. Obecnie za piętnaście minut zwiedzania (samemu!) trzeba zapłacić tyle, co w innych miejscach za godzinne zwiedzanie z przewodnikiem.

Kolejną głupotą jest to, że kobita nastawia się głównie na Niemców. A bądźmy szczerzy, tych coraz mniej odwiedza te strony. Wśród komentarzy gości (zwłaszcza hotelowych) nie brak opinii, że niemieccy goście są traktowanie lepiej. W TV jest pięć kanałów, z czego tylko jeden polski, reszta niemieckie. Z gazetami dostarczanymi do pokojów jest podobnie.

Tylko czekać, aż wszystko pi*rdyknie. Może wtedy kupi to ktoś bardziej inteligentny i mniej skąpy? Szkoda tylko tych gości, którzy zapłacili za zwiedzanie lub przebywanie w hotelu w takich warunkach.

pałac

by flav
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
3 11

Grażyna biznesu. Z tym remontem miałem podobnie w czasie pracy w jednym sklepie. Mówię do szefa tak: - szefie - jak pan wynajmie ekipę i zrobi wolny weekend (w sensie niedziela i poniedziałek, bo niedziela i tak zamknięte, a poniedziałek to najmniejszy utarg) to robota zostanie zrobiona szybko i z minimalną stratą. My odbierzemy zaległe wolne, a z utargu straci pan tyle co nic. I tak zrobił po swojemu - czyli po kawałku samemu lub z majstrem. Potrwało to zamiast kilku dni - kilka tygodni (a do zakończenia wszystkich prac - kilka miesięcy), a w tym czasie obroty zmalały o 1/3 do połowy nawet. Ale to taki typ, że mu nie wytłumaczysz. Do dostawców potrafił wysyłać łańcuszki spod hasła "stop aborcji" i podobne kato-talibskie broszurki. Wraz ze mną odeszło prawie pół sklepu w ciągu kilku tygodni - nawet jego córka. Z oryginalnej obsady ok 10 osób zostały 3. Wszystkie z jednego powodu - bały się odejść, bo albo uważały, że nikt inny ich nie zatrudni (w czym szef utwierdzał ich latami), albo była to ich pierwsza i jedyna praca przez naście lat. Takiego "szefa" czy jak w twoim wypadku "szefowej" kompletnie mi nie szkoda. Szkoda tylko ludzi - pracowników, klientów i miejsca, które ma potencjał.

Odpowiedz
avatar flav
7 7

@Lobo86: W przypadku tak dużego remontu na pewno prace trwałyby długo, ale poza sezonem turystów jest naprawdę niewiele. Czasem w tygodniu nie ma żywej duszy, więc spokojnie mogłaby zamknąć pałac na chociaż pięć dni w tygodniu i otwierać tylko na weekend. No ale nie, bo może ktoś przyjdzie i dwadzieścia złociszy przejedzie jej koło nosa. Mi też jej nie żal, po prostu wciąż nie mogę zrozumieć jej postępowania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@flav: o tym właśnie piszę. U mnie to było tak, że ekipa 10-15 osób pracująca zmianowo remont zrobiłaby w 2-3 dni. Jak się robi po po 2-4h porozrzucane na cały dzień w jedną, czasem w dwie osoby, to zajmuje to tygodnie. A kto lubi robić zakupy jak się maluje, albo wierci? Praca w takich warunkach to też dramat. Ale cóż. Jak widać niektórzy nie słyszeli nigdy czegoś takiego jak standardy obsługi. Wszak sami wiedzą najlepiej.

Odpowiedz
avatar Nayka
5 13

No lepiej uwazajmy :) Taki Trump odziedziczyl fortune, doprowadzil wiele hoteli swojego ojca do ruiny, a teraz jest prezydentem ;) Tak, ze tego, zeby ona radna miasta nie zostala ;)

Odpowiedz
Udostępnij