Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Udzielam korepetycji z języka angielskiego. W zeszłym roku przychodziła do mnie dziewczynka…

Udzielam korepetycji z języka angielskiego.
W zeszłym roku przychodziła do mnie dziewczynka Z 5 klasy, inteligentna i zawzięta, chciała mieć na koniec roku 5. Uczyła ją moja koleżanka i nie miała nic przeciwko, że młoda przychodzi do mnie się podszkolić, wręcz podziwiała jej postępy. Pracowałyśmy ciężko przez cały rok, młoda dostawała praktycznie tylko 4 i 5, jeśli zdarzyła się słabsza ocena, to natychmiast ją poprawiała. Byłam i jestem z niej strasznie dumna, bo zrobiła ogromne postępy.

Nadszedł koniec roku, przychodzi do mnie na ostatnie zajęcia razem z mamą, czekam na werdykt, jaką ocenę dostała na koniec i słyszę - 3. Najgorszy jest argument jakiego użyła koleżanka - bo ty chodzisz na korepetycje i nie mogę cię oceniać tak jak inne dzieci.

Ocena końcowa nie wynikała z ocen cząstkowych, tylko z widzimisię nauczycielki. Młodej było strasznie przykro, prawie mi płakała na zajęciach, a mama walczy o sprawiedliwość. Wychowawczyni liczyła średnią 5 razy i młoda nie powinna dostać oceny niższej niż 4. Chyba się przejdę do koleżanki i z nią porozmawiam na temat jej urażonej dumy.

Korepetycje szkola oceny

by Shirea
Dodaj nowy komentarz
avatar xpert17
50 50

1. a co mówi statut szkoły o ocenach końcowych? 2. zawsze można było zażądać egzaminu komisyjnego

Odpowiedz
avatar konto usunięte
55 55

Jak rozumiem dziecko, które czyta coś poza lekturami powinno mieć niższą ocenę z j. polskiego?

Odpowiedz
avatar rodzynek2
28 32

@maat_: No ba. Podobnie, jak ktoś na matematyce użyje jakiś lepszych sposobów rozwiązywania zadań lub innych niż poznane w szkole wzorów, to też takiemu obniżyć ocenę. Po co się wychylać.

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
10 16

@rodzynek2: A tak właśnie było za moich licealnych czasów. Koleżanka dostała banię za brak zadania domowego,choć te miała,dobrze zrobione ale inną metodą niż pokazana przez nauczycielkę. Wyjasnienie? Bo na maturze obniżają punkty za inne metody rozwiązania zadania.

Odpowiedz
avatar jass
19 19

@DarkHelmet: Na matematyce tak bywało, ale wyłącznie na matematyce (jeśli oceniana miała być konkretna metoda rozwiązywania a nie wynik to ma sens), ale od kiedy za ponadprogramowe umiejętności ocenę się obniża zamiast podnosić? Paranoja...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 19

@jass: od zawsze? System oceniania ma być miarodajny dla wszystkich. Dlatego nie ważne jest jak ty interpretujesz wiersz - ważne co w kluczu jest określone i ty masz dojść do tych samych wniosków. Dlatego od zawsze mówiło się, że szkoła zabija indywidualność, a jak ktoś chce się rozwijać, to musi szukać zajęć poza szkołą.

Odpowiedz
avatar jass
16 16

@Lobo86: Idiotyczne, skrojone na miarę średniaków klucze to zupełnie odrębna sprawa - swoją drogą to zabawne, bo jedną z pierwszych rzeczy jakich człowiek dowiaduje się na studiach filologicznych jest to, że nie ma złych interpretacji o ile można je jakoś uzasadnić tekstem. Ze szkoły natomiast pamiętam że dodatkowa wiedza, czy z języków, z historii, czy olimpiady dla ścisłowców - to wszystko zawsze było nagradzane albo dodatkową wysoką oceną cząstkową albo podwyższeniem oceny na koniec, ale nie przypominam sobie sytuacji żeby komuś ocenę obniżono za dodatkowe umiejętności, to jest absurd. Bywało za to odwrotnie - żeby mieć z czegoś piątkę trzeba było spełnić jakieś dodatkowe, ponadprogramowe kryteria. Nigdy nie zapomnę takiej naprawdę kuriozalnej sytuacji, kiedy w liceum chcąc mieć na koniec 5 z WOK-u dziewczęta musiały zostać członkami chóru szkolnego (nauczycielka WOK-u go oczywiście prowadziła; nie pamiętam natomiast jak to było rozwiązane w przypadku chłopców).

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 3

@DarkHelmet: Przecinki Ci potańczyły :P Już od dawnych czasów tak było (dinozaury i te sprawy), bo do tej pory pamiętam, że w latach '90 (moja podstawówka) np. na matematyce trzeba było rozwiązywać zadania tylko sposobami, które były na lekcji.To nie jest wymysł XXI wieku. Ale zdarzyło się, że zrobiłam na "chłopski rozum" i 6 dostałam. Bo wzoru zapomniałam. Żadne tam wyprowadzanie swojego, po prostu jak najprościej. Nie pamiętam co To było, ale na bank algebra, bo do geometrii mam stosunek, jak Anna Shirley :P Do czego dążę: kiedyś, to nie było, aż tak "pod klucz", ale były pewne zasady. Podobne.

Odpowiedz
avatar Librariana
1 25

Niestety obecnie nauczyciele są zbieraniną przypadkowych ludzi, którzy pracę dostają po znajomości (praktycznie nie da się inaczej). Nie obowiązują ich żadne testy psychologiczne, potwierdzające czy faktycznie nadają się do pracy z dziećmi... Trafiają się w tym środowisku ludzie z powołaniem i pasją, ale trafiają się również mendy, które potrafią dzieciakowi zatruć życie, pozbawić go wiary w siebie i zniechęcić do nauczanego przedmiotu...

Odpowiedz
avatar janhalb
15 19

@Librariana: Co Ty za bzdury opowiadasz! W większości szkół brakuje nauczycieli, zwłaszcza przedmiotów ścisłych i języków obcych, jakie "po znajomości"?!

Odpowiedz
avatar sziva
15 17

@Librariana: Już widzę to zatrudnianie po znajomości bez kwalifikacji. Do pierwszej kontroli kuratorium, bo jest to działanie absolutnie poza prawem i nie wiem, który dyrektor aż tak chciałby się wychylać i ryzykować posadą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 13

@sziva: rusycystka w mojej szkole uczyła niemieckiego nie dlatego, że miała jakiekolwiek kwalifikacje, ale dlatego, że po prostu znała język i otwarcie się do tego przyznawała. Fizyczka i historyczka były jeszcze nauczycielkami niektórych rodziców moich kolegów/koleżanek. Od lat powinny być na emeryturach, ale trzymali je wręcz siłą - wszyscy wiedzieli, że na lekcjach nie robią absolutnie nic. I wszyscy na to przymykali oczy, bo nie było kim ich zastąpić....za takie pieniądze. Etaty puste są - ale nie ma pieniędzy na zatrudnianie nauczycieli. Podobnie jest na Uczelniach Wyższych - bez znajomości nie masz szans na zatrudnienie i nie jest to dla nikogo tajemnicą. Wiedza, uprawnienia i dokonania schodzą na dalszy plan. Te się "dorobi" później, albo przedstawi w taki sposób, aby się wszystko zgadzało. Przynajmniej na papierze.

Odpowiedz
avatar Librariana
8 10

@sziva: Kwalifikacje to zaliczenie "specjalności nauczycielskiej" na studiach. Specjalność nauczycielska to zajęcia z pedagogiki, psychologii i metodyki nauczania. Często jest wpisana w tok studiów i zalicza się ją "przy okazji". Nikogo potem nie interesuje, czy nadajesz się do jakiegokolwiek kontaktu z dziećmi. A w szkołach faktycznie brakuje nauczycieli - zwłaszcza w gimnazjach, które za rok zamkną.

Odpowiedz
avatar niemoja
6 6

@Lobo86: Bez znajomości nie masz szans na zatrudnienie na uczelni? Znajomości nie są potrzebne, bo są wolne miejsca: tylko jakoś nie ma chętnych na etat adiunkta za 2400/mc.

Odpowiedz
avatar szafa
5 5

@niemoja: Zapomnialas dodac, ze brutto ;)

Odpowiedz
avatar DarkHelmet
8 10

Moja koleżanka dzieki korepetycjom zdała maturę z niemieckiego. Nie przez problemy ze swojej strony,tylko dlatego że ich nauczycielka nie potrafiła prowadzić lekcji. Nic na tych zajeciach nie robili. Byliśmy raz u nich w klasie na niemieckim(połaczone klasy przez jakiś wyjazd) i to była masakra. W porownaniu z moją klasą byli baaardzo w tyle.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
15 21

@DarkHelmet: ja się uczyłem niemieckiego w sumie przez 9 lat swojej edukacji. 3 lata w klasach 3-6 w podstawówce 3 lata w gimnazjum 3 lata w liceum Co te 3 lata program był powtarzany do zera. Ten sam zakres tylko podręczniki inne. Efekt taki, że nawet o drogę nie zapytam :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Lobo86: Miałam identycznie, angielskiego prywatnie uczyłam się 4 lata, znam język dobrze, pracowałam w j.angielskim. Nauczanie języka niemieckiego w szkołach jest tragiczne

Odpowiedz
avatar Librariana
16 16

@Lobo86: Z historią jest podobnie, 3 razy przerabiasz starożytny Egipt, ale mało która klasa maturalna przejdzie z materiałem dalej, niż II wojna światowa...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 12

@Librariana: ja raz miałem 20stolecie międzywojenne. Raz. Dalej nigdy nie zaszliśmy. Heh....pamiętam jak się kłóciłem z historyczką, która nie wiedziała, że wikingowie dotarli do Ameryki przed Kolumbem. Dostałem pałe za głoszenie herezji z telewizji, bo według niej nic takiego nie miało miejsca i koniec.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
3 3

@Lobo86: To ja Ci powiem jeszcze większą historyczną herezje. Mnie się wydaje mało prawdopodobne, czy wiarygodne, ale kij tam wie. Podobno gdzieś pomiędzy wschodnim wybrzeżem ameryki północnej, a wielkimi jeziorami, na terenie Kanady, znaleziono krzyż chrześcijański datowany na połowę XIV wieku, jakieś grubo ponad 100 lat przed Kolumbem. Ktoś wysunął bardzo odważną hipotezę, że to mogli być uciekający przed prześladowaniami templariusze.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@rodzynek2: znalezisko mogło i mieć miejsce, bo ostatnie wioski wikingów zniknęły z ameryki właśnie ok 100-150 lat przed Kolumbem. Poza tym, wikingowie handlowali z lokalnymi plemionami. To, że ktoś dorobił historię to insza inszość. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przedmioty handlu poszły dalej w kontynent. Chyba, że pijesz do teorii Charpentiera, która o ile nie ma twardych dowodów, to ma sporo znaczących przesłanek. Potwierdzają to też inni badacze, jak Silva, opierając się na innych badaniach (dot. innych wydarzeń czy zapisków). Także jest to prawdopodobne i nie na zasadzie bajek dla dzieci ala teoria o starożytnych kosmitach tylko domniemania naukowego. Tyle, że to nie dotyczy uciekających przed prześladowaniami templariuszy, a portugalskiego Zakonu Chrystusa czy jakoś tak. W zasadzie to byli przemianowani templariusze, którzy właśnie w Portugalii znaleźli schronienie, ale oni nie uciekali - oni po prostu odkrywali. G

Odpowiedz
avatar stuwka
2 2

@Lobo86:A czy po liceum korzystałeś z języka? Ja podobnie mam z rosyjskim, ale po szkole średniej w ogóle go nie używałem. Jeżeli czegoś nie używasz, to po jakimś czasie to zapomnisz. Tak samo jest z historią czy chemią. Z angielskim jest łatwiej, ponieważ zazwyczaj używamy angielskiej wersji oprogramowania, gdy nie jest ono przetłumaczone, oglądamy filmy z napisami z angielskim lektorem. Dodatkowo czasami szukamy jakichś informacji właśnie też, po angielsku (największy zasób wiedzy, publikacje, badania itd.).

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
1 1

@Lobo86: Ja z niemieckiego jestem w stanie odpowiedzieć która jest godzina. Nic innego nie pamiętam. Pluję sobie za to w brodę, że nie wybrałem jednak rosyjskiego. W obecnej pracy, kiedy wyjeżdżam w delegację na wschód, to nawet na Litwie i Łotwie łatwiej dogadać się po rosyjsku niż po angielsku... Tak więc, nie umiejąc ni w ząb ruskiego, jestem w stanie po 10 latach dogadać się po rusku z każdym kto tego języka używa. Może czasem brakuje mi słownictwa albo nie zrozumiem jakiegoś zdania, ale zazwyczaj łatwo się obchodzi takie problemy. A muszę używać języka technicznego, bo dotyczy to automatyki i elektryki i nazewnictwa urządzeń na obiektach. Szkoła? Więcej nauczyłem się sam niż w szkole. O nauczycielach ze szkoły dobrze mogę powiedzieć tylko o nauczycielach informatyki, którzy na prawdę mnie wiele nauczyli i wymagali więcej, wiedząc, że umiem. Jeśli dostawałem poniżej 4 to tylko z lenistwa i na własne życzenie...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

@stuwka: serio pytasz, czy używałem języka poza szkołą, w momencie jak nawet na lekcji z niego nie korzystaliśmy? LOL @Doombringerpl: u mnie, na informatyce grało się w duke nuken 3d atomic albo rysowało paint'cie. Generalnie to była lekcja, która pozwalała odrobć prace domowe, nauczyć się do sprawdzianu czy coś spisać. Ewentualnie pisaliśmy w zeszytach komendy excela. :)

Odpowiedz
avatar celulozarogata6
0 0

@Lobo86: no i nawet matematyka Ci nieznana. Klasy 3 - 6 to 4 lata nauki- klasa 3 pierwszy rok, klasa 4 - drugi rok, klasa 5 - trzeci rok, klasa 6 - czwarty rok. plus po 3 lata w gimnazjum i liceum = 10 lat nauki...

Odpowiedz
avatar rodzynek2
10 14

Dlatego często lepiej nie przyznawać się do korepetycji przed właściwym nauczycielem przedmiotu. W liceum nauczyciele różnie reagowali. Nawet jeżeli korki były w klasie maturalnej i oznaczały tylko powtórkę materiału przed maturą lub przed egzaminami na studia.

Odpowiedz
avatar wystraszony
18 18

A czy to nie jest przypadkiem tak, że na korepetycje chodzi się właśnie po to, żeby poprawić swoje oceny? Nauczycielka piekielna, bo zabija właśnie w młodej osobie chęć do dalszego starania się.

Odpowiedz
avatar Shirea
14 14

@wystraszony: na szczescie nie zabiła bo młoda zawziela sie jeszcze bardziej i stwierdzila ze w tym roku bedzie miała 5 na koniec i nikt jej nie powstrzyma, a przychodzi do mnie nadal

Odpowiedz
avatar Aris
8 8

Strasznie dziwne to podejście. Jak pamiętam czasy mojej podstawówki, to za dodatkowe zajęcia w danej dziedzinie zawsze dostawało się na koniec szóstkę z aktywności, która potem sporo podnosiła ocenę. Szkoła muzyczna, zajęcia w klubie sportowym, lekcje rysunku w MDKu... Nie pamiętam czy języki obce miały podobne bonusy za sam fakt dodatkowych zajęć, ale na pewno jeśli ktokolwiek umiał coś więcej, to był za to sprawiedliwie oceniany. Aktywność pozalekcyjna była traktowana jak zainteresowanie przedmiotem i nie wydaje mi się, żeby moja szkoła była odosobniona w takiej praktyce. Więc co i kiedy się stało?

Odpowiedz
avatar alexiell
7 7

@Aris: z jednej strony tez pamietam ,że za zajecia pozalekcyjne można bylo miec jakies dodatkowe pozytywne oceny (tyle ze u mnie w szkole byla to kwestia juz jakis osiagniec w stylu udzialu w konkursie i przejscia eliminacji, wystepu na np "małych formach teatralnych, czy jakiegos miejsca na zawodach- za samo chodzenie nie dostawalo sie nic). Z drugiej strony pamietam też jak poszłam do swojego wfisty z dyplomem z jakis zawodow to wzial sobie za punkt honoru uwalic mnie z wfu bo trenowalam dyscyplinę, której on nie lubil i zeby uniknąć warunku przez wf (!?) Musialam zalatwic sobie lewe zwolnienie lekarskie

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
7 7

- Piekielność systemu polskiego - nauczyciel ma legalną możliwość "odwalenia" czegoś podobnego. Ocena wydaje się bardziej subiektywna, niż obiektywna. - Jedna z niewielu sił bardzo chorego i absurdalnego (ale od tego roku ostro próbującego się naprawiać!!!) systemu francuskiego - każdy uczeń ma mieć tę samą ilość ocen punktowych (wiadomo ile punktów i za co się zdobyło/straciło), z których wyciąga się średnią arytmetyczną ważoną. + klasówki są oddawane uczniom tuż przed wspólnym poprawieniem zadań na forum klasy. Zawsze jakaś część lekcji jest poświęcana na wspólne rozwiązywanie zadań z klasówki, tak żeby każdy wiedział jak to powinno być zrobione, czego jeszcze nie umie i czego musi się douczyć. Owszem, jak ktoś miał wszystko dobrze, to się przez godzinę nudził, ale generalnie jest to bardzo potrzebne. No ale fakt jest taki, że kryteria oceniania mają być jawne i obiektywne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@I_m_not_a_robot: "Zawsze jakaś część lekcji jest poświęcana na wspólne rozwiązywanie zadań z klasówki, tak żeby każdy wiedział jak to powinno być zrobione, czego jeszcze nie umie i czego musi się douczyć. Owszem, jak ktoś miał wszystko dobrze, to się przez godzinę nudził [...]." Na każdym etapie edukacji, gdzie były jakieś klasówki, zawsze w ten sposób wyglądała u mnie poprawa. Nic niezwykłego w sumie, raczej normalne.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 1

@marcinn: Z opowieści kuzynów z polski słyszałam, że klasówki były na chwilę oddawane do wglądu i zaraz potem zabierane. Ni nie było poprawiane na lekcji, tylko nauczyciel szedł dalej z programem. Zawsze się zastanawiałam, na co im te klasówki w szkolnym archiwum?

Odpowiedz
avatar niemoja
1 3

@I_m_not_a_robot: Nauczyciel nie ma możliwości legalnie "odwalenia" czegoś podobnego. Zawsze można zażądać komisyjnego egzaminu, a przede wszystkim - odwołać się od wystawionej oceny (po to właśnie przechowuje się prace pisemne uczniów - aby była możliwość skontrolowania poziomu wiedzy i sposobu oceniania). Jeśli się okaże, że uczeń ma zaniżoną ocenę - nauczyciel ma poważne problemy.

Odpowiedz
avatar I_m_not_a_robot
1 1

@niemoja: Widać ma, skoro "odwala", takie coś funkcjonuje i nikt poważnie nie oponuje. Co do drugiego punktu, gdyby kryteria oceniania były jawne i uczeń wiedziałby za co punkty zdobył, za co stracił i z czego dokładnie wynika jego ocena z klasówki, nie było by potrzeby odwoływania się, egzaminów komisyjnych itp, itd. Poziom wiedzy jest kontrolowany właśnie przez klasówkę i przy okazji poziom oceniania nauczyciela też. Uczeń dostaje klasówkę z powrotem, jeśli uważa, że został niesprawiedliwie oceniony, to ma podstawę do protestu.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

a nie mogliscie zlozyc skargi do dyrekcji? podania o egzamin komisyjny? skargi do kuratorium?

Odpowiedz
avatar dayana
1 1

I wychowawczyni nic z tym nie robi? Przecież nie po to są oceny cząstkowe, żeby je potem olać i wstawić sobie cokolwiek. Ocena musi mieć uzasadnienie, a sposoby wystawienia oceny końcowej są w regulaminie. To nie są studia, że faktycznie prowadzący sobie może robić, co chce, bo i tak go nie zwolnią. A jak naprawdę nic się z tym nie zrobi to może wnioskować o egzamin komisyjny i zdać to jeszcze raz, przed całą komisją, a nie tylko tą głupią babą.

Odpowiedz
avatar lowipe
-1 1

@dayana: Przecież to historyjka wzięta z ... sufitu. Takie bajeczki można wciskać przedszkolaczkom!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 2

@lowipe: 3/4 ocen w mojej podstawówce i gimnazjum była tak wystawiona i mniej więcej 1/3 w liceum.

Odpowiedz
avatar kijek
3 3

oceny wyliczane są ze średniej ważonej i choćby nauczycielka s...ła ze złości to niżej wystawić nie może. Wychowawczyni też nie umie policzyć skoro liczyła 5 razy? skarga do kuratorium się kłania bo szkoła mocno nie teges, a rozmowa z koleżanką co da?

Odpowiedz
Udostępnij