Nie wiem czy piekielnie czy nie, ale gdzieś musiałem o niezwykłej dumie i sile człowieka.
Pracuję jako kierowca ciężarówki, tak więc zwiedzam różne zakątki kraju. Kilka dni temu jechałem jak co dzień do firmy z towarem, firma, do której się kierowałem znajdowała się w jednej ze stref ekonomicznych w kraju. Z głównej drogi do strefy trzeba przejechać drogą około 700 metrów (tak mi pokazywała nawigacja).
Zjazd z drogi głównej znajduje się na wzniesieniu tak więc, żeby dojechać do strefy siłą rzeczy trzeba się kierować w dół.
Droga dojazdowa jest gdzieś pod kątem mniej więcej 40 stopni.
Niedługo po tym jak wjechałem na tą drogę ujrzałem na poboczu niepełnosprawnego na wózku inwalidzkim. Obrócony był tyłem do mnie.
Chwilę się poruszał, ale jak tylko usłyszał, że się zbliżam to stanął. Z daleka jedynie zauważyłem, że jedną nogę miał opartą na drodze, a druga jakby krótsza po prostu wisiała bezwładnie.
Podjechałem bliżej niego, zauważyłem, że jest sam to się zatrzymałem na chwilę. I tak jak mi się z daleka wydawało jedna noga była zdecydowanie krótsza, i bezwładna, drugą mógł poruszać. Zauważyłem również, że ma bezwładne obie dłonie.
Zapytałem się czy wszystko w porządku i czy nie potrzeba mu jakiejś pomocy. Podziękował za zainteresowanie ale mówi, że w porządku i że tak sobie tylko tu stoi i nic mu nie potrzeba.
Zamieniliśmy jeszcze kilka słów i pojechałem na rozładunek.
Rozładunek nie był za długi trwał około pół godziny. Pospinałem plandeki i wyjeżdżam dojeżdżam do drogi dojazdowej, żeby wyjechać na główną (jak wspomniałem droga główna była na wzniesieniu, także tym razem musiałem kierować się w górę). Dojeżdżam do szczytu, a tam ten niepełnosprawny na wózku, którego spotkałem wcześniej odpychał się tą jedną zdrową nogą i doszedł, aż do samej góry i kierował się w stronę przystanku, do którego miał już tylko kilka metrów.
Zobaczył mnie, pokiwał i się uśmiechnął.
Zobaczyłem w nim niezwykłą siłę i hart ducha.
Zrozumiałem również sam jak słabym jestem człowiekiem. Muszę szczerze przyznać, że w jednej chwili zmienił się mój cały system wartości.
droga
Co w tym piekielnego?
Odpowiedz@exeQtor: Co w tym piekielnego? Choćby to że nasze problemy są często jedynie błahostkami, podczas gdy ludzie z naprawdę ciężkimi sprawami zamiast użalać się nad sobą po prostu walczą.
Odpowiedz@Eander: no tak, bo przecież człowiek nie ma prawa do własnych problemów, bo ,,inni mają gorzej". Takie myślenie do niczego nie prowadzi.
Odpowiedz,,Nie wiem czy piekielne czy nie'' - oj chyba wiesz, że nie, a skoro już ,, musiałeś'', to może lepiej rodzinie przy kolacji, a nie na tym portalu.
Odpowiedz@yanka: Ta historia jest lepsza niż marudzenie w stylu listonosz zostawił mi awizo albo że sąsiadka mnie obgadała w warzywniaku.
Odpowiedz@jeery22: Może i jest lepsza, a jak by ją zekranizować to może dostała by 2309523407958 oskarów ale nie jest piekielna, a co za tym idzie nie pasuje na ten portal.
Odpowiedz@babubabu89: Masz rację, ale to i tak lepsza historia niż niektóre tutaj.
OdpowiedzI nic więcej nie ujżałeś?
Odpowiedz75% baterii w srajfonie, niedokładnie taki kolor na włosach lub zły lakier na paznokciach itp. - to są problemy miusujących. I własnie przez takich ludzi nasza Ojczyzna schodzi na psy.
Odpowiedz@kudlata111: Nie w tym rzecz, to po prostu nie jest strona na tego typu historie. Ja też mogę opowiedzieć o tym, jak obca mi osoba mi pomogła w życiu i to własnym kosztem, nie oczekując niczego w zamian, ale napiszę to na Wspaniałych, a nie na Piekielnych.
OdpowiedzTo chyba nie ta strona
OdpowiedzWspaniali.pl, a nie piekielni.pl
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2018 o 12:11