Stoję sobie na przejściu dla pieszych. Jest długo czerwone, więc czekam sobie spokojnie. Widzę, że z naprzeciwka idzie jakaś kobieta i czeka. Patrzę sobie w niebo, na sąsiednie bloki, czekam. W sumie nic nie jedzie, można by przejść, ale czekam na zielone. Czuję na sobie wzrok tej kobiety, nie jest to dla mnie komfortowe.
Po chwili widzę, że pali się zielone, więc w końcu idę. Ufff. A co na to pani, z którą się mijam?
"Patrzcie ją, idzie taka, słuchawki na uszach, okularki na nosie, ślepa i głucha, nie widzi, że jest zielone? Światła mają poczekać?".
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że to było do mnie. No więc, już trochę poniewczasie, pytam: "a co ci do tego, kobieto?".
Normalnie patologia w czystej postaci. Idziesz sobie legalnie na zielonym, nikogo nie zaczepiasz i słyszysz coś takiego.
Wiele rzeczy w życiu widziałam, ale czegoś takiego jeszcze nie.
Lublin Czechów Elsnera
"No bo jak tak można, zielone się marnuje!" :DDDDDDD
OdpowiedzW sumie to mialas dość spokojne życie, jeśli to jest najgorsza rzecz, jaka słyszałaś.
OdpowiedzSkoro wiesz, że to drobnostka, to po kiego? Chciałaś się pochwalić, że słuchasz muzyki czy jak? No ok: ależ Ty oryginalna. Płatek śniegu, jak nic.
Odpowiedz@BlueBellee: A po co ta agresja? Takie piekielnostki dnia codziennego bywają zarówno mocno irytujące jak i zaskakujące, jak w tym przypadku, to że historia nie jest o wielkiej piekielności daje Ci prawo do kpienia z drugiej osoby?
Odpowiedz@jass: Agresji zero - tu Ci mogę dać słowo skauta. Bardziej irytacja: pewnie, że bywają irytujące, ale irytuje mnie też kamień w trampku: mam o tym napisać? Jeszcze bym zrozumiała pisaną w nerwach przez stałego użytkownika opowieść. A tu masz laskę, która nawet nie pofatygowała się, aby założyć konto, a wpis zaczyna: "Wiem, że to drobnostka w porównaniu z tym, co piszecie, ale bardzo mnie to zdenerwowało." Skoro to nie w nerwach i wie, to po kiego?
Odpowiedz@BlueBellee: ale CO JA OBCHODZI OBCY CZLOWIEK? Chce sobie stac, to niech stoi i tyle. Normalne jest dla ciebie wtracanie sie obcych osob w cudze sprawy?
Odpowiedz@bazienka: Pewnie, że nie. Mi się też wtrącają, ale to są drobnostki. I ta "historia", to taka drobnica właśnie. "Wiele rzeczy w życiu widziałam, ale czegoś takiego jeszcze nie." - to wobec tego gówno (za przeproszeniem) widziała, skoro ją takie coś bulwersuje. I naprawdę jest róznica między kimś, kto jest na tej stronie długo i traktuje ją niejako, jak coś w rodzaju pamiętnika, a laską, która coś gdzieś kiedyś usłyszała i postanowiła ot tak sobie, kalać moje oczy opowiastką o tym, że jej słuchawki komuś przeszkadzały. No "bitch, please". A "serduszkowanie" lepiej zachowaj dla kogoś, kto to przeczyta ;)
Odpowiedz@BlueBellee: Jak się nie podoba to klikasz słabe i idziesz dalej. Ba, nawet nie musisz tego czytać. To, że to drobnostka nie znaczy, że nie jest piekielna, ja w sumie czegoś takiego jeszcze też nie widziałem. Widziałem wiele rzeczy, ale po prostu takie "buractwo" mnie omija, na całe moje szczęście.
Odpowiedz@GlaNiK: Masz rację, oczywiście. Uniosłam się niezbyt potrzebnie, ale po prostu nie dość, że nie podoba mi sam fakt, że jest możliwość, aby niezalogowane osoby wstawiały historie*, to jeszcze ta akurat "szału nie robi". Do tego "bardzo mnie to zdenerwowało" i, że czegoś takiego w życiu nie widziała. To jakby listonosza wrzucającego awizo, mimo że ktoś jest w domu, opisywać jak jeźdźca apokalipsy. Dużo jest podobnych historii i wcale nie neguję ich piekielności, ale nikt wówczas sie nie zachowuje, jakby koniec swiata był za rogiem. * nie chodzi mi o to, żebyśmy tworzyli jakieś hermetyczne społeczeństwo, ale o to, aby skoro już ktoś tu pisze, to żeby się jakoś do tej swojej historii "poczuwał". Często przy anonimach wychodzi jakaś dyskusja, autorzy specjalnie zakładaja konto, odpowiadają na komentarze i jest git. A niektórzy, to w ogóle nie wiem czym się motywują, żeby pisać akurat tu, skoro mogą sobie pisać dla siebie lub na jakimś blogu, jeśli nie zamierzają odpisywać pod swoją własną historią.
Odpowiedzo jak mnie lecza tacy zaczepiacze jestem z toba calym serduszkiem :)
OdpowiedzJa myślę że na tym przejściu były niesymetryczne światła - od strony "piekielnej" zapaliło się wcześniej zielone, od strony opowiadającej później. Ale to w sumie nieistotne, czepiać się za takie głupstwa obcych ludzi to głupota. Kiedyś moją żonę zbluzgała jakaś starsza baba, wyzywając ją od nienormalnych, bo prowadziła pusty wózek dziecięcy. Zadzwoniłem po nią chwilę wcześniej, bo dziecię z którym byłem na pobliskim placu zabaw się tak zmęczyło zabawą, że nie miało siły samo iść. A mi się nie chciało nosić i dziecka i całej reklamówki zabawek...
Odpowiedz