Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Niedługo zaczyna się rok szkolny, więc naszło mnie na wspomnienia z czasów…

Niedługo zaczyna się rok szkolny, więc naszło mnie na wspomnienia z czasów licealnych.

Był sobie nauczyciel matematyki. Nazwijmy go panem Dariuszem.
Pan D udawał mądrzejszego niż był, potrafił nawet przy całej klasie wyśmiewać umiejętności ucznia niekoniecznie dotyczące królowej nauk. Uwielbiał wstawiać pały nawet za niechlujny charakter pisma w zeszycie.

Nie w tym jednak rzecz.

Pan D na którejś lekcji skonfiskował mi telefon. Nie bawiłam się nim. Zawibrował mi w kieszeni. Padło syknięcie:

- Hermiona, poproszę telefon.

Oddałam, bo co innego miałam zrobić? Bić się z nauczycielem?

Po lekcji podeszłam odzyskać swoją własność.

Nauczyciel stwierdził, że telefon teraz NALEŻY do NIEGO, odda mi go kiedy będzie miał ochotę. Pomyślałam sobie, że tak bawić się nie będziemy i zadzwoniłam od koleżanki do ojca, aby przyjechał do szkoły.

Ojciec był na miejscu w rekordowe dziesięć minut, spytał mnie o personalia nauczyciela i dorwał delikwenta. Spytał go przy mnie czy ma paragon na telefon marki X, skoro twierdzi, że to jego własność, i czy można poprosić dowód zakupu do wglądu, bo w przeciwnym razie zostanie wezwany patrol Policji, oraz złożone zawiadomienie o przywłaszczeniu.

Podziałało.

Telefon został mi zwrócony, przy wtórze drżącego "Przepraszam".

Ojciec poradził panu D, aby uważał na drugi raz, niemniej jednak udał się również do dyrektora szkoły poinformować go o lepkich rączkach nauczyciela.

Pan D do końca mojej edukacji w liceum nie śmiał nawet odwalić mi podobnej akcji.

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
17 25

Ot czasy się zmieniają. Za moich czasów konfiskowało się noże, kastety, pałki teleskopowe. Dyrektorka miała całą szufladę takich gratów czekających na odbiór rodzica. Nawet kurde nunczako.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
18 18

@Lobo86: Tia, tylko strach rodzicom było powiedzieć... Telefon to co innego :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 25

@HermionaGranger: a co w tym dziwnego? Sam nosiłem nóż przez wiele lat. Dlatego bawi mnie narzekanie na współczesne realia przy tekstach jak to u nas lepiej niż na tym zgniłym zachodzie z ich emigrantami.... Osoby o takim światopoglądzie chyba kompletnie zapomniały o latach '90 jak się grało nożem w pikty czy państwa. Te 20 lat temu widok 10letnich gówniaków ganiających się z kosami po 15cm to była norma. A wyobrażacie sobie coś takiego dzisiaj?

Odpowiedz
avatar Balbina
7 7

@Lobo86: Aż się łezka w oku kręci.Mój kolega przyniósł czaszkę i kawałek ręki(kosteczki) i machał piszczącym dziewczynom przed nosem.

Odpowiedz
avatar Krzysztof
3 3

@Lobo86: Znam przypadek, kiedy synalek wysokiego komucha paradował z jego tetenką po szkole podstawowej - rok 1983, synuś 6 klasa, tatuś komisarz wojskowy, to była dopiero jazda, jak w jusej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

@Krzysztof: nie jak w juesej, ale jak w Polsce i generalnie w czasach zimnej wojny. Jak chodziłem do podstawówki (lata '90) to chłopaczek z 8 klasy zaciupał matkę kolegi z klasy, bo dzieciak się pochwalił, że sprzedają samochód/mieszkanie (nie pamiętam) i będą mieć pieniądze. Wyrostkowi do dragów brakowało. Po tym wydarzeniu matka przeniosła mnie do innej szkoły. Kilka lat temu spotkałem kolegę z klasy, z tamtego okresu. Część ludków, z którymi wtedy rozrabiałem (sam takim młodocianym chuliganem byłem) albo nie żyje, albo siedzi w pace Generalnie to były czasy, że nie było roku, aby jakiś gówniak nie zafundował sobie złotego strzału w szkolnym kiblu.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 5

@Lobo86: No nie - ale bym sobie teraz przez Ciebie w "noża" pograła! A najlepsze, że mimo, że wiele razy komuś kosa nawet śmignęła koło ucha, to nic się nigdy nikomu nie stało. Szczerze mówiąc, to nie wiem jakim cudem. Sama też nóż nosiłam, a moją ulubioną "zabawką", gdy miałam lat naście był "motylek". Nikt w tym nic nadzwyczajnego nie widział, ja zresztą też nie. Ale przyznam, że o ile w podobnych latach się wychowywaliśmy (o ile '86, to Twój rocznik, a podejrzewam, że tak, skoro do podstawówki chodziłeś w latach '90 - jestem rok młodsza), to jednak miałeś większy "hardcore". U mnie nikogo nie mordowano, a nunczako, to znaliśmy z "Wojowniczych żółwi Ninja" :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@BlueBellee: no z tym, że się nikomu nic nie stało to bym nie przesadzał. Nie raz i nie dwa uciekało się przed czyjąś matką lub ojcem, bo nóż skończył w czyjejś nodze lub stopie. Nie to, że od razu przebity na wylot, ale zranienia były normą. Z resztą też powinnaś kojarzyć "monetę". Jak się pstrykało ją w kilka osób, żeby się kręciła i jakie się kary wypłacało jak ktoś spowodował, że się przewróciła... To nie tak, że ja miałem jakiś hardcore. Po prostu sam byłem młodocianym huliganem i albo sam byłem antybohaterem wydarzeń, albo któryś kolega czy "znajomy znajomego". Po prostu nie było telefonów, nie było internetu i był zupełnie inny obieg informacji. Także jak nauczyciele/rodzice chcieli jakieś wydarzenie ukryć/wyciszyć, to nie stanowiło to większego problemu.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 3

@Lobo86: Też święta nie byłam ;) My chyba tylko w "państwa" (rysujesz na piachu, a potem zagrabiasz tereny, o to chodzi? W każdym razie tak graliśmy) i często się naprawdę zdarzało, że komuś przeleciało obok głowy, bo się kłócił o swój teren i się schylał. A jedyne co, to najwyżej się jakaś sierota, co wzięła nóż w całą dłoń zamiast w palce, pokaleczyła. Widocznie fart ;] Wiem, że nie było telefonów, ani nic. I dziwnym trafem zawsze się wiedziało, gdzie sa koledzy ;) W monetę nie kojarzę. W sumie w pikty też. Ale za to po ciemku bawiliśmy się na starym placu w chowanego, a za dnia np. podchody, siatka na trzepaku albo kartony w łapę i w chowanego po piwnicach :P

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

@Lobo86: ja nosze gaz, raz sie przydal na pana onaniste, polecam

Odpowiedz
avatar GlaNiK
2 2

@Lobo86: Takie towarzystwo, niektórzy wpadali w lepsze, inni w gorsze. U mnie się nikt nie mordował. A co do noża w nodze albo stopie, nie, to się nigdy nie zdarzyło, a też graliśmy w "państwa", tylko nie pamiętam jak to się u mnie nazywało. Ogólnie jakoś bezpieczniej było, człowiek wiedział, że wieczorem może się szlajać po mieście i krzywda mu się nie stanie. A teraz, teraz potrafi być inaczej.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@GlaNiK: co za patologia, czy to patologia z blokowisk? ja wychowywalam sie na obrzezach malego miasta czyli praktycznie na wsi i z tamtego okresu to pamietam co najwyzej pistolety na kulki, ktorymi niezle mozna bylo oberwac.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Lobo86: Za moich czasów (lata 70-te) noży się nie konfiskowało. Po prostu nóż był takim samym narzędziem jak śrubokręt, nikt nie zwracał na niego uwagi. Wyobrażacie sobie harcerza bez noża? To absolutnie podstawowe wyposażenie! A teraz, głównie dzięki mediom, nóż stał się nagle śmiercionośną bronią.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 25

@minus25: A czy ja używałam? Nie. Zawibrował mi w kieszeni spodni, a ja miałam rączki na ławce.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
2 22

@minus25: Nauczyciel nie wie i wiedzieć nie musi. Mamy 21 wiek i czy tego chcemy czy nie technologia idzie tylko do przodu. Głupotą jest bawienie się w zdawanie telefonów, czy zabieranie ich. Póki uczeń nie jest bardziej skupiony na telefonie niż na lekcji, nie przeszkadza, telefon ma wyciszony to niech sobie go ma i korzysta. A ojciec Hermiony dobrze zrobił, bo po lekcji D powinien go bez szemrania oddać, a nie odstawiać szopki i "straszyć". On jej go nawet nie powinien zabierać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 22

@Imnotarobot: Tak, mamy XXI w i nadal na lekcjach zakaz używania telefonów. A nauczycielom nadal należy się szacunek.

Odpowiedz
avatar CatGirl
2 6

@83anu: Uwielbiam Cię za to zdanie! :)

Odpowiedz
avatar Krzysztof
-3 9

@minus25: Może chciał sprowokować do loda?

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 8

@83anu: Też tak sądzę. Ale jest różnica między posiadaniem wyciszonego telefonu w kieszeni, a napieprzaniem w gierki na lekcji. @minus25: "Nauczyciel raczej nie wie czy dostałaś powiadomienie o mailu, o słabej baterii czy wiadomość (bo jednak używałaś telefonu)." - mail, to może być cokolwiek, słaba bateria może wynikać z niepodłączenia telefonu na noc, a wiadomość? Serio zawsze otrzymujesz tylko zwrotne?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

@BlueBellee: Wiesz, jesli to bylby jednorazowy przypadek to podejrzwam nikt by nie zwrocil na to uwagi. Wyobraź sobie teraz klase 25 osob i każdemu raz zabrzeczy telefon. No. Można się wkurzyc. Nie jestem nauczycielem, ale mam dzieciaki w rodzinie w wieku szkolnym. Zasada z reguły jest taka, że za urzywanie telefonu na lekcji nauczyciel karze dziecku go wyłączyć i zabiera, a po odbiór maja zgłosić się rodzice do dyrektora szkoly.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
2 4

@83anu: Matko, córko... Dzięki Ci borze, że nie jesteś nauczycielem. "uŻywanie" i "kaŻe". Pierwsze nie wiem jak mam Ci wytłumaczyć, ale "każe" od "kazać", za to "karze" od "kara", "karać". Kumasz? Mam nadzieję, bo nawet nie wiesz jak się od ironii/sarkazmu powstrzymywałam. I skąd wiesz, że nie był? Chyba po to masz opis nauczyciela, aby stwierdzić, że burak? I to mógł być pierwszy raz? Skąd wniosek, że nie? "Zasada jest z reguły taka" - aha. Weź Ty na wiki tylko nic nie pisz.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@BlueBellee: Masz rację, szybkie pisanie slownikiem w telefonie- i cóż zrobiłam dwa błędy. Natomiast Tobie chyba zabraklo argumentow, ze czepiasz się przede wszystkim pisowni. No cóż... A co do nauczyciela... może i burak, ale nie wydaje mi się, ze ktokolwiek by tak ryzykowal w pracy. Moje zdanie- historia mocno podkoloryzowana przez autorke, która (to do się wyczuć) jast z siebie dumna, że "dopiekla" złemu nauczycielowi. Pewnie jest teraz bohaterką wśród znajomych...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
-3 5

@83anu: "szybkie pisanie słownikiem w telefonie" Ci "rz" wstawia? No nie rozwalaj :D Wyczuć to się da, że alboś gówniara, albo inteligentna inaczej. Bo widzę, że z tych, co "ja tak nie miałam, a przecież mam już 15 lat". A wyobraź sobie, że ja takiej sytuacji byłam świadkiem.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
1 3

@83anu: I wypadałoby podziękować. Bo się zdarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@BlueBellee: o .. widzę, że coś zabolalo, skoro zaczynasz obrażać...

Odpowiedz
avatar minus25
-3 3

@BlueBellee: Nie do końca rozumiem Twoje uwagi - wiem że mail może być czymkolwiek, słaba bateria ma powód a wiadomości przychodzą nie tylko zwrotne - no ale co to ma wspólnego z tym, że telefon podczas lekcji w przypadku prawie każdej szkoły powinien być wyłączony lub nie być w ogóle do klasy wnoszony? Co za różnica jaka jest treść maila lub wiadomości skoro powiadomienie przychodzi na lekcji?

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
3 3

@83anu: Czas się zastanowić czy ten zakaz używania telefonów powinien wciąż obowiązywać. Jak na razie on tylko jest bo jest. A co ma wspólnego posiadanie telefonu z szacunkiem do nauczyciela? Używanie telefonu raz na jakiś czas jest wyrazem jego braku? No błagam... Co innego, jak uczeń cały czas siedzi "ne telefonie" - to jest brak szacunku, owszem. A zwyczajne używanie telefonu może chyba wkurzyć takiego cwaniaczka jak ten z historii. Całe szczęście, że na moich studiach już się do tego zdrowo podchodziło...

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 3

@83anu: Co miało zaboleć? Tutaj często sie poprawiamy i jest to raczej mile widziane wśród normalnych osób. Sama ostatnio się trochę pomyliłam i zapytałam wtedy o szczegóły - a Ty machnęłaś się niemiłosiernie i tłumaczysz jak gówniara. Bo w życiu nie spotkałam dojrzałej osoby tłumaczącej takie błędy słownikiem (dopóki nie poprawiłam, było napisane "słonikiem" - to może być błąd związany ze słownikiem). Starczy podziękować za zwrócenie uwagi i tyle, przecież nikt Ci nie każe jakieś czołobitności uprawiać, ani się wieszać z tego powodu. Każdemu się może zdarzyć. A jeszcze Ci napisałam dokładniej, żebyś mogła sobie skojarzyć - skojarzenia, to dobry sposób na naukę. I chyba się naczytałaś kilku dyskusji, ale bez zrozumienia (stąd chyba ten wniosek, że tylko zwracam uwagę, a nie rozmawiam na temat)- podawałam argumenty / zadawałam pytania.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
3 3

@minus25: "Nauczyciel raczej nie wie czy dostałaś powiadomienie o mailu, o słabej baterii czy wiadomość (bo jednak używałaś telefonu). Dlatego wiele szkół wprowadza nakaz zdawania telefonu na czas trwania lekcji." - Ty wiedzieć, co Ty pisać? Ja Ci wytłumaczyć: w swoim tekście sugerujesz, że reakcja nauczyciela jest/powinna być zależna od "reakcji" telefonu. I racja. (bo jednak używałaś telefonu) - i o to chodzi. Nie róbmy z dzieciaków debili. Nauczyciela się powinno szanować: nie grać, nie szrajbolić esów czy tam nie siedzieć na fejsie. Ale wyciszony telefon, który jest schowany w kieszeni? Już pominę, że ktoś może czekać na ważną informację od rodziny czy coś.

Odpowiedz
avatar grruby80
-3 19

Trzeba było od razu dzwonić na policję. Problem głupiego nauczyciela był by z głowy.

Odpowiedz
avatar xpert17
3 13

@grruby80: nie mogła dzwonić, przecież jej zabrali telefon

Odpowiedz
avatar rodzynek2
4 8

@xpert17: Ale mogła zadzwonić na policje z telefonu kolegi/koleżanki, tak jak dzwoniła po ojca.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
10 12

@Lobo86: Wątpię, żeby nieuzasadnione. To jest w zasadzie przywłaszczenie mienia. Zwłaszcza, że skoro nauczyciel taki burak, to pewnie, gdyby trafił na osobę z problemami ze sobą lub z rodzicami, to pewnie by nowy telefon zyskał. Gdy regulamin jest łamany, trzeba kary egzekwować zgodnie z prawem. Jak np. wjedziesz samochodem tam, gdzie nie można (mówię o łamaniu regulaminu, nie prawa), to Ci samochód konfiskują czy raczej Cię wyrzucają i np. płacisz jakąś karę? Albo jak wejdziesz z psem, tam gdzie nie wolno? Wyproszą Cię czy zabiorą psa?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 6

@BlueBellee: przykład trochę nietrafiony, bo zależnie od tego gdzie akurat weszłaś/wjechałaś to mogą ci zabrać zwierzaka albo odholować samochód. Z telefonem jest tak, że mogą ci go zabrać i oddać np po kilku latach dopiero. Problem ze szkołami licealnymi/technikami jest taki, że mając lat 18ście kupisz legalnie wódkę i papierosy, ale spróbuj zapalić w obecności nauczyciela.... Wiele uwarunkowań to taki zlepek pomieszania z poplątaniem i droga na około. Dlatego nauczyciel ma możliwość zarekwirowania telefonu, ale oddać go rzecz jasna musi.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
6 6

@Lobo86: No padłam. Chyba dlatego podkreśliłam, że chodzi o regulamin, a nie o prawo? Czytaj ze zrozumieniem, a nie "pod siebie". Jest różnica. Mogą, o ile jest dowodem. A my mówimy o szkole. Szczerze mówiąc nie wiem o co chodzi, bo jak byłam pełnoletnia, to paliłam w obecności nauczycieli. I nie, nie ma. Teraz to już w ogóle nie, bo jeszcze się Brajanek popłacze, ale nawet wcześniej, za "naszych" czasów też nie. Chyba, że albo lubiany, albo szanowana kosa - się nie liczą - bo wtedy się nie naskarży, wiadomo. Inaczej nawet kilkanaście lat temu: to było przywłaszczenie mienia. To jakbym podeszła do Ciebie te x lat temu i wzięła sobie Twój telefon, bo siedzisz na "mojej" ławce.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 17

Nie wierzę, że nauczyciel byłby, aż ta głupi, że przy tylu świadkach przywlaszcza sobie telefon. Jak dla mnie historia zmyślony, albo mocno podkoloryzowana.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@83anu: Nie byłam zbyt mocno związana z klasą, ani mnie ziębili ani grzali. Typowa outsiderka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@HermionaGranger: Co nie zmienia faktu, że gdyby policja zapytała ich jak było. Powiedzieliby, że nauczyciel telefon zabral i nie oddał. "Lubienie kogoś " nie ma tu nic do rzeczy. Nauczyciel raczej wie, jakie sa konsekwencje łamania prawa i nie ryzykowalby posady i reputacji dla telefonu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@83anu: jako nieletnich nie mogliby ich przesłuchać bez obecności rodziców. Część by się nie zgodziła. Zeznania reszty wzajemnie by się wykluczyły. I to przy optymistycznym założeniu, że w ogóle by się pofatygowali.

Odpowiedz
avatar BlueBellee
5 5

@83anu: Jakby jej nie lubili, to mogliby i skłamać. Przecież, to nastolatki. Zresztą odebrać telefon poszła po lekcji, pewnie już dawno wszyscy z wyszli z klasy, więc jacy świadkowie?

Odpowiedz
avatar Rafikk222
2 2

Oddałaś telefon? Ja nigdy nie oddawałem nauczycielom i zawsze odpuszczali :D

Odpowiedz
avatar Nikusia1
0 4

Ja bym się chyba jednak biła z nauczycielem... :D Ale w sumie nigdy nie rozumiałam tej potulności wobec wrednych buraków, a nauczyciele to nie święte krowy. Jedna przez nas nawet została zwolniona, do tej pory mi się miło na tę myśl robi. :D

Odpowiedz
Udostępnij