Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie wiem czy w tej historii piekielny okaże się dla Was mój…

Nie wiem czy w tej historii piekielny okaże się dla Was mój tata czy mój sąsiad... dla mnie raczej ten drugi. :)
Historia zaczęła się ok. 30 lat temu, kiedy na świat przyszedł Rysiu. Nie, Rysiu nie jest alkoholikiem/bezrobotnym/Sebą. Rysiu jest maminsynkiem.
Pani Maria (mama Rysia) była złotą kobietą. Kobiecie zmarło się jakieś 3 lata temu, ale do dziś pamiętam, jak opiekowała się mną czy moim rodzeństwem za dzieciaka. Jej mąż zmarł jak synek miał kilka lat, więc męskiego wzorca nie miał on żadnego. Cóż, pani Maria do końca swoich dni była wierna "temu jedynemu".

Rysiu miał codziennie domowe obiadki, nie musiał sprzątać, prać, gotować. W tym wypadku objawia się piekielność pani Marii - jedyny synuś musi mieć wszystko podstawione pod nos, choć kobiecina pracę miała niełatwą i trzyzmianową.

W sumie ją rozumiem. Sama mam jedno dziecko i więcej nie uda mi się mieć (chyba, że adoptowane :) ), jednak to co robił jej syn i jak wszystko uchodziło mu na sucho było niewiarygodne.
Po tym przydługim wstępie dojdę do piekielności Rysia.

Gdy pani Marii się zmarło (przyczyny naturalne) to Rysiu kompletnie nie wiedział co zrobić. Krewni pomogli przy pogrzebie, ale kto by chciał wziąć na barki 25-letniego chłopaka o odpowiedzialności przedszkolaka?
Rysiu postanowił nachodzić moją rodzinę i to nie prośbami, lecz groźbami.

1. KAZAŁ mojej mamie gotować sobie obiady, bo inaczej on (o zgrozo!) umrze z głodu! (Wiadomo na początku zanosiła mu "talerz zupy" - po śmierci mamy ciężko jest się ogarnąć), ale to było straszne, kiedy przychodził do nas i uderzał pięściami w drzwi w porze śniadania/obiadu/kolacji, żeby ktoś mu zrobił jedzenie. Nawet podczas naszej nieobecności.

2. Przynosił mojej mamie brudne pranie. Tego chyba nie muszę rozwijać.

3. Kiedy rodzinka przestała przesyłać pieniążki (bo dorosły chłop musi w końcu iść do pracy) poszedł do lekarza psychiatry i opowiadał bajeczki o tym jak ojciec go bił i katował, żeby wszystko robił dobrze przez co jest teraz "chory" (Mój tata mówi, że jedna wielka bujda. Zanim poznał moją mamę wynajmował pokój w mieszkaniu rodziców Rysia - wyprowadził się, kiedy młody miał 2 latka. Jego ojciec był złotym człowiekiem, kochał synka nad życie. Później wyjechał na misję wojskową, z której niestety nie wrócił..).
Dzięki tym bajeczkom dostał jakieś zapomogi, nie wiem, nie znam się jakie.

No i najsmutniejsza część.
Pół roku temu mojej mamusi się zmarło. Chłoniak.
Rodzina w żałobie, z najbliższymi po stypie siedzieliśmy przy kawie w mieszkaniu rodziców (pomimo smutnych chwil aż miło było słuchać jaką to moja mama była wspaniałą kobietą, a wcześniej zwariowaną nastolatką).
Drzwi były otwarte (tj. niezakluczone). Wchodzi Rysiu, ciągnie walizkę i mówi "No skoro, Kaśka zmarła to macie więcej miejsca. Dwa dni temu wynająłem mieszkanie, a teraz ty (zwrot do mojego taty) zrób mi coś do jedzenia i wstaw mi pranie, bo nie mam już koszulek. Mama mówiła, że wy się mną zaopiekujecie.

Nigdy w życiu nie widziałam tak skatowanego człowieka.
Nigdy nie widziałam mojego taty zdenerwowanego. Nigdy nie widziałam żeby na kogoś podniósł rękę - aż do tamtego dnia.

Warszawa

by ~Kameleonka
Dodaj nowy komentarz
avatar DarkHelmet
12 14

Serio? Qrwa serio?

Odpowiedz
avatar Eander
8 8

@DarkHelmet: Jeśli naprawdę serio to jednak chyba było coś nie tak z tą Rysia głową.

Odpowiedz
avatar toomex
10 10

@krzysieks: nowotwór to też przyczyna naturalna

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 28

Historia kompletnie zmyślona, przeszłoby nawet, gdyby nie ten tekst o praniu koszulek i skatowaniu. Autorze należy mieć umiar

Odpowiedz
avatar cutehulhu
7 13

@maat_: Też nie wierzę.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
6 12

@maat_: Historia mocno przesadzona, chociaż może jakieś ziarenko prawdy w tym jest. Chyba każdy potrafi sobie ugotować jajko, jakąś kiełbasę, czy obłożyć kromkę chleba. Nikt nie wymaga gotowania, jak w 5* restauracji. A prania i prasowania da się nauczyć, chociażby 2-3 pierwsze razy pod okiem sąsiadki.

Odpowiedz
avatar Habiel
16 18

@rodzynek2: Abstrahując od prawdziwości historii, ale z doświadczenia wiem, że nie każdy. Na pierwszym roku studiów mieszkałam z dziewczyną, która miała w domu jedyne zadanie "ucz się, żebyś się dostała na medycynę". I owszem, dostała się. Na początku nie umiała nic ugotować poza zupką chińską (a i ją parę razy zepsuła) i dopiero gdy siadła ze mną do gotowania, zaczęła umieć robić choćby jajka na twardo. Do dziś nie zapomnę jej pytania "ale skąd wiesz, że to już jest dobre?" za każdym gotowaniem makaronu, jajek, jakiegoś mięsa czy tostów. Gdyby nie chciała się tego nauczyć ode mnie- z pewnością mogłaby z niej być osoba, co przypala wodę, bo mama jej nie pokazała nic.

Odpowiedz
avatar bezznaczenia
13 13

@Habiel: ja kiedyś wynajmowałam mieszkanie z kolesiem, który nie potrafił obsługiwać miotły i mopa, o gotowaniu nawet nie wspominając :D Co ciekawe mieszkał tam już dwa lata i do czasu jak wynajęłam drugi pokój (a i później parę razy jak wypadała jego kolej) sprzątać przyjeżdżała mu mama... A na obiadki chodził codziennie do babci w tym samym mieście... Fakt, że nie mogłam narzekać bo koleś był spoko a jego mama przy każdej wizycie robiła taki zapas chemii gospodarczej, przypraw, herbat, kawy itp., że nawet ja nie musiałam nic takiego kupować :)

Odpowiedz
avatar Balbina
12 12

@rodzynek2: Sąsiadem mojej kuzynki był 40 letni facet na utrzymaniu mamusi.Nigdy nie pracował bo słabego zdrowia był chłopina. Mamusia obsługiwała,prała,prasowała i na piwo z emerytury też dała. Mamusi się zmarło.Tydzień po facet się powiesił. Nigdy nie pracował a emeryturki matki już nie było. A mojej matki koleżanka całe życie miała koło siebie swoją matulę. Po zamążpójsciu matula obsługiwała i ją i jej męża. Kiedyś ulepiła pierogów,poinstruowała córkę( wtedy 40-letnią) jak je ma ugotować i poszła do kościoła. Ta wsadziła wszystkie go garnka i zalała wrzątkiem. I zdziwiona że jej wyszła bryja.

Odpowiedz
avatar rodzynek2
5 5

@Habiel: No ale koleżanka zacisnęła zęby i się nauczyła, a "bohater" historii nawet nie zamierzał się spróbować czegokolwiek nauczyć. @bezznaczenia: Aż trudno w to uwierzyć, ale na myśl mi się ciśnie, że jak se matka wychowała to tak ma. @Balbina: Do historii 40-letniego faceta, który się powiesił- smutna historia. A co do drugiej historii- aż dziw bierze, że takie rzeczy 40-latka nie ma pojęcia o tak prostych rzeczach.

Odpowiedz
avatar Koralik
5 7

@rodzynek2: Takich historii jest na pęczki i we wszystkie jestem w stanie uwierzyć po tym, jak spotkałam pewnego człowieka. Gość nie umiał sobie kanapek zrobić, a jak raz zdarzyło się, że wychodził z wynajętego wspólnie mieszkania ostatni to nie zamknął drzwi na klucz - bo nie umie.

Odpowiedz
avatar Nimfetamina
2 4

@Habiel: To podobnie do mnie. W wieku 20 lat potrafiłam zrobić jedynie jajka sadzone lub na twardo, poza tym - nic :( Wynikało to z tego, że rodzice mieli jakąś mikro fobię, iż nie zakręcę później gazu i umrę. Tak że pierwszego kotleta usmażyłam w wieku prawie 21 lat, kiedy wprowadziłam się do faceta i on wymagał gotowania :/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2018 o 14:03

avatar Vitas
18 22

Nie ma bata, większego fejka ciężko znaleźć.

Odpowiedz
avatar Iras
13 19

ściema totalna..... "rysiek poszedl, nascie,mnial, ze ojciec sie znecal i dostal zasilek" - skoro tatus byl wojskowym to sprawdzenie, ze czesciej go w domu nie bylo niz byl - i kiedy zszedl - jest bardzo proste. Inna sprawa, ze nikt nie przyzna zasilku na slowo... "Zrob mi obiad i pranie" - To w calej rtwojej okolicy mieszkaja cipy wolowe, ktore nie potrafia powiedziec "nie" i daja sobie rozkazywac jakiemus palantowi? Pobicie - i aboslutnie nikt na stypie nie uslyszal wrzaskow i nie zareagowal, a twojemu tatusiowi policja uscisnela dlon i nie zrobila absolutnie nic. Jeszcze sami rysiowi po kopie sprzedali.

Odpowiedz
avatar done
2 2

Ta historia jest tylko możliwa jeśli bohater był niepełnosprawny psychicznie. Niestety takie rzeczy się zdarzają i po śmierci rodziców nie ma kto opiekować się takim dorosłym dzieckiem. Oczywiście taki niepełnosprawny powinien trafić do jakiegoś domu opieki.

Odpowiedz
Udostępnij