Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Nie jestem pewna, czy historia iście piekielna, ale z pewnością "ku przestrodze”.…

Nie jestem pewna, czy historia iście piekielna, ale z pewnością "ku przestrodze”.

Dostałam 4 dni wolnego, więc postanowiłam odwiedzić siostrę. Umówiłyśmy się w stolicy, bo ta dostała "okazjonalne" zadanie w postaci przetransportowania 1 konia (koń przyjaciółki) z warszawskiego Służewca pod Kraków.

Koń ogółem za jazdą nie przepada, ale jest spokojny, dopóki się jedzie (zajęty jest trzymaniem równowagi, a nie rozrabianiem).

Trasa się dłużyła, bo tam jakaś stłuczka, to znów roboty, tam korek na światłach, generalnie więcej stania niż jechania, więc koń się zaczął trochę nudzić. Zdecydowałyśmy, że za Kielcami zjedziemy gdzieś w ustronne miejsce, coby zobaczyć, co z koniem, a jeśli będzie trzeba, to będzie można go wyprowadzić i dać mu "rozprostować kopyta".

GPS pokazał, że za 15 km będzie jakiś las i zajazd. Chwilę tam postałyśmy, za namową właścicieli (sami mieli konie i ogólnie bardzo mili ludzie) przelonżowałyśmy konia, zjadłyśmy i jedziemy (było już jakoś po 21).

Droga wąska, las, koń w przyczepie - ze 35 km/h jechałyśmy, a może i tego nie. Za nami wlókł się drugi samochód. Trudno napisać, że nagle zobaczyłyśmy panią z dzieckiem, idącą środkiem drogi, bo widziałyśmy ją ok. 5-7 m wcześniej. Ubrana na ciemno, dzieciak też jakaś ciemniejsza bluzka.

Droga wąska, więc nie ma jak ominąć, ale pani nawet zeszła z dzieckiem na pobocze.

Tylko dziecku szyszka uciekła i wleciał nam dosłownie pod koła. Przy zawrotnej prędkości 20 km/h (zwolniłyśmy, jak ich zobaczyłyśmy) dzieciaka nawet samochód nie dotknął, bo nawet z masą 600 kg w przyczepie wyhamowałyśmy. Samochód za nami juz nie.

Pani drze ryja, bo żeśmy jej Antosia prawie rozjechały. Z samochodu wyszła para i ma pretensje, że w nas wjechała (bo nie zachowała odstępu). Koń też przerażony (no dobra, żadnego kwiku nie było, więc aż tak tragicznie nie było).

Ok, nie ma sprawy - zadzwonimy po policję. Ale na hasło policja, matka wzięła za rękę dziecko i znikła w lesie, a młoda para na siłę chciała wcisnąć 100 zł (oni mieli kilka rys na masce). Generalnie też się zaraz zmyli, marudząc coś pod nosem.

Konia uspokoiłyśmy (na całe szczęście nic mu nie było), ale w sumie dojechałyśmy na 2 w nocy. Gdyby nie koń, to mógłby być tylko zły sen, a tak tyle stresu.

I teraz apel:

1) Idąc/jadąc rowerem wieczorem/nocą, miejcie odblaski (ja za swoje rowerowe zapłaciłam aż 15 zł - to niedużo, a może uratować Wam życie). Z pewnością nie ubierajcie się na ciemno w takich miejscach. Jesteście zwyczajnie niewidoczni (gdybyśmy nie jechały z koniem, jechałybyśmy trochę szybciej, chociaż i tak boimy się wyskakujących saren, inni mogliby tam jechać znacznie szybciej - tragedia gotowa).

2) Jeżeli jedziecie za kimś, kto się wlecze, a i tak nie da się go wyprzedzić, zachowajcie trochę odstępu. To, że będziecie jechać na "tyłku", nie znaczy, że w magiczny sposób go wyprzedzicie.

3) Jeżeli widzicie, że ktoś ma konia w przyczepie i wlecze się - nie trąbcie, bo Was widać (słabo Was widać, jak się jedzie z 50 cm za przyczepą, ale jednak widać). Zapewniam Was, że nikt nie robi Wam na złość i gdyby się dało, jechałybyśmy szybciej/zjechałybyśmy Wam z drogi. Koń to płochliwe zwierzę (na szczęście ten w przyczepie był przyzwyczajony do hałasu). Gdyby to był "zwykły" koń, mógłby być słabiej uwiązany albo bardziej płochliwy i może stać się coś gorszego niż parę rys na masce.

wypadki drogowe

by KittyBio
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
-5 5

4) Jeśli podróżujecie miedzy dwoma największymi miastami w kraju, odżałujcie te parędziesiąt złotych na autostradę zamiast się plątać lokalnymi drogami. To tez poprawia bezpieczeństwo.

Odpowiedz
avatar slonko3
3 5

@Jorn: A to ciekawe... a która autostrada prowadzi z Warszawy do Krakowa? Bo często tamtędy jeżdżę i chętnie się dowiem :D

Odpowiedz
avatar Jorn
-2 2

@slonko3 A to musi być bezpośrednio? Nadrabiając niewiele kilometrów można pojechać A2 do Łodzi, potem A1 na Górny Śląsk i A4 do Krakowa. Bo bezpośrednia (i darmowa) S7 chyba jeszcze nie jest gotowa.

Odpowiedz
avatar Kaskarzyna
3 3

taaak użytkownik ostatni raz był w styczniu a historia jet tak charakterystyczna, że trudno ją zapomnieć. Po co znów przeklejać?

Odpowiedz
avatar Felina
1 1

Kaskarzyna, szkoda, że teraz jeszcze kasują stare komentarze. Czasem one stanowią jakby część historii, są w nich dodatkowe informacje.

Odpowiedz
avatar Nanatella
1 5

Wina za zdarzenie to odrębna kwestia, ale nie rozumiem stwierdzenia "Koń mógłby być słabiej uwiązany i mogłoby stać się coś gorszego" Przecież to przewożący konia ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo i tego konia, i innych użytkowników dróg. Gdyby koń się zerwał wskutek stłuczki i uszkodził inny samochód albo zrobił krzywdę ludziom, to odpowiedzialność ponosiłby właściciel/osoba przewożąca konia.

Odpowiedz
avatar Hobbit
1 1

@Nanatella: chyba chodzi o to z perspektywy kierowcy drugiego samochodu - w momencie wypadku z źle zabezpieczonym koniem, odpowiedzialność będzie najmniejszym problemem. Ważniejsze jest ryzyko utraty zdrowia lub życia.

Odpowiedz
avatar Nanatella
-1 1

@Hobbit: ale nadal to ryzyko nie będzie spowodowane wypadkiem (nawet z winy kierowcy drugiego samochodu), a złym zabezpieczeniem konia. Rozumiem, że na drodze obowiązuje zasada ograniczonego zaufania, ale nie podoba mi się takie przerzucanie odpowiedzialności w tym przypadku. A przynajmniej brakuje apelu: zabezpieczajcie odpowiednio konie. Przecież jeśli koń jest nieodpowiednio zabezpieczony, to krzywda może stać się przede wszystkim jemu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Podczas podobnego wypadku, koń znajomej bardzo się wystraszył i uderzył głową w sufit przyczepy. Miał tak poważne obrażenia mózgu, że weterynarz uśpił go na miejscu :(

Odpowiedz
avatar raj
2 2

Na rowerze, to przede wszystkim jest obowiązek posiadania ŚWIATEŁ. Przepisy określają obowiązkowe wyposażenie roweru tak samo jak i innych pojazdów.

Odpowiedz
avatar dayana
1 1

A ja nie rozumiem jak można nie zadzwonić na policję. O ile tej madki nikt nie będzie łapał (zresztą pieszym może być każdy, nawet (tak) upośledzona osoba i trzeba to mieć na względzie), o tyle już np. można było zapamiętać rejestrację samochodu, którym to ktoś nie potrafi jeździć.

Odpowiedz
Udostępnij