Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

A ponarzekam sobie na rowerzystów, a co. Na początku zaznaczę, że poniższe…

A ponarzekam sobie na rowerzystów, a co.

Na początku zaznaczę, że poniższe historie opisuję z perspektywy rowerzysty. Rowerem poruszam się sporo, zarówno rekreacyjnie, jak i do pracy, choć jestem też kierowcą (jednak daruję sobie historie zza kierownicy, jak i opisujące kierowców, przynajmniej w tej historii) To, co niektórzy rowerzyści wyczyniają na drogach niezmiennie przyprawia mnie o gęsią skórkę.

Sytuacja nr 1:
Jest sobie taka uliczka w Warszawie, która jest dość wąska - po jednym pasie ruchu na oba kierunki, wzdłuż niej chodnik i ścieżka rowerowa, która na krótkim odcinku jest dzielona z pieszymi (ciąg pieszo-rowerowy, lecz szeroki, porządny). Ta uliczka (nazwę ją X) jest też dość często uczęszczana, a ruch na niej jest też dodatkowo korkowany przez autobusy, które mają dwa przystanki na całej długości drogi i to bez zatoczek ("żmijka" na szosie) oraz wszelkiego rodzaju dostawczaki Poczty Polskiej, kurierów, dostawców itp. - zaparkowane gdzie popadnie.

Przechodząc do sedna.
Wyobraźcie sobie godziny szczytu na powyższej ulicy, samochodów jak mrówków, autobusy, piesi przechodzący przez jezdnię itp. Na drodze jest też trzech rowerzystów, wliczając mnie.
Tylko ja jechałam ścieżką (ładną, asfaltową, nówką sztuką, wygodną). Drugi jechał chodnikiem zaraz obok ścieżki (i to lawirując między pieszymi na przystanku) a trzeci jechał ulicą. Wspomniałam, że ruch duży, a szosa wąska? No właśnie. Zero procent szans na wyprzedzenie delikwenta.

Sytuacja nr 2:
Znów ulica z sytuacji powyżej. Znów jadę ścieżką. Dojeżdżam do wyjątkowo paskudnego przejazdu -paskudnego, gdyż przecina on drogę podporządkowaną, z której kompletnie NIC nie widać. Krzaczory i płotki przylegających domów zasłaniają widok - nie ma możliwości, by kierujący wyjeżdżając stamtąd dostrzegł rower zbliżający się do przejazdu. Mając powyższe na uwadze, zwalniam i wyglądam zza krzaczorów, czy nic nie nadjeżdża.
"Peleton" tuż za mną już tego nie robi. Tylko dobry refleks kierowcy zapobiegł wypadkowi.

Sytuacja nr 3, chyba moja ulubiona:
Jadę ścieżką rowerową, po lewej biegnie chodnik (oddzielony wąskim pasem zieleni). W pewnym momencie ścieżka przecina chodnik i "zamienia się z nim miejscami" - teraz to ścieżka biegnie po lewej, a chodnik jest po prawej. Dojeżdżam do przecięcia, kątem oka szukam pieszych, lecz nikogo nie ma, więc śmiało jadę dalej. No i pisk hamulców, lecę na trawę. Nie domyśliłam się, że chodnikiem będzie pędzić przez wielkie P pan Kolarz. Chodnikiem! Gdy ścieżka tuż obok! Prawie się przewróciłam, dorobiłam się paru siniaków i otarć, ale poza tym nic się nie stało. A pan Kolarz nawet się nie zatrzymał, nie spytał czy wszystko w porządku. Pojechał dalej chodnikiem.

Niby nic, tylko smutno się robi, jak się pomyśli, ile to pieniędzy poszło na ścieżki, które leżą teraz odłogiem...

by OgorekKonserwatywny
Dodaj nowy komentarz
avatar Iras
7 11

Też powiem szczerze, że nie rozumiem niektórych... Jest sobie ścieżka rowerowa - asfaltowa, absolutnie bez dziur, szeroka, z przejazdami rowerowymi tak zrobionymi, że zwalniać nei trzeba, a pedalarz (nie mylic z rowerzysta) i tak bedzie zapitalal ulica

Odpowiedz
avatar falcion
3 3

@Iras: Problematyczne są moim zdaniem też te "przejazdy co zwalniać nie trzeba". A mówię to jako osoba w większości piesza. Chyba wszędzie gdzie rozbudowywano taką infrastrukturę wpadli na pomysł spowolnienia nieco takich kolarzy przed przejazdem co by nie wpadali przed innych uczestników dróg w ostatniej chwili (mając oczywiście pierwszeństwo). Dla pieszych jest podobnie, też nie należy "wbiegać" na pasy jako przechodzień tylko na nie wchodzić. Kierowca popatrzy w jedną stronę "nikt nie idzie:, patrzy w druga "też nikt" rusza, a tu nagle wypada taki "pełen gracji" jelonek bambi :).

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
5 5

Piesi, rowerzyści i kierowcy - część używa mózgu, ale większość nie

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 9

1. Ulicą jechaliście wszyscy. Ten piekielny jechał JEZDNIĄ. Ulica jest pojęciem z zakresu urbanistyki, nie prawa o ruchu drogowym, i obejmuje swoim znaczeniem jezdnię, chodnik, ścieżkę rowerową, stojące obok domy, ich ogródki i co tam jeszcze ma ten sam adres. 2. Jeśli z podporządkowanej nic nie widać, to kierowca powinien się zatrzymać i powoli wysuwać przód samochodu na drogę poprzeczną. Dałby wtedy sygnał nadjeżdżającym i nie musiałby się wykazywać refleksem. 3. Skąd siniaki i otarcia, jeśli uniknęłaś przewrócenia się?

Odpowiedz
avatar minutka
4 6

@Jorn: ad. 3 da się posiniaczyć i poobcierać przy samym gwałtownym hamowaniu na rowerze (sprawdzone na sobie). Chociażby od tych ruchomych części, którymi kręcisz za pomocą nóg :).

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

@minutka: Tych, których nazwy nie można napisać w internecine? OK, zgoda.

Odpowiedz
avatar Tolek
-3 5

@Jorn: W kwestii punktu drugiego.Mogę się z Tobą umówić jadąc nawet przez całe miasto, żeby zobaczyć jak Ty to robisz dając rady innym, i to kilka razy dziennie.To wolne wysuwanie się. Chyba, że stosujesz taki sposób jazdy zawsze i w każdym , bez wyjątku przypadku. Albo jeszcze lepiej wozić ze sobą drugą osobę do pomocy, żeby wysiadła i się upewniła, że możesz jechać. Takie bzdurne, nieprzystające do rzeczywistości i bezsensowne przepisy obowiązują przy przejeździe przez tory itd Czekam na zaproszenie. Obiecuję, ze dostosuję się , oczywiście w miarę możliwości do terminu spotkania i obejrzenia takiego sposobu jazdy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Tolek: serio? Powolne i stopniowe wysuwanie się z takie zakrytego zaułka jest nieżyciowe? Przepraszam jak to ma niby wyglądać? Wyjazd na całego i reszta ma uważać, bo janusz z podporządkowanej wyjeżdża? A w domu to wszyscy zdrowi?

Odpowiedz
avatar OgorekKonserwatywny
-1 3

@Jorn: 1. Ulicą, szosą, jezdnią, powierzchnią bitumiczną przeznaczoną do ruchu pojazdów silnikowych dwuśladowych 2. Jechał powoli, ale choćby i wysuwał się po 5cm i zatrzymywał, nie dałby rady. Przód auta jest trochę dalej niż kierowca 3. "Wbiłam" się w rower, wjeżdżając na trawę - między innymi sterem w brzuch i w klatę i obiłam nogi pe*ałami

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

Z jednej strony cię rozumiem. Ale z drugiej jak widzę jak są budowane ścieżki rowerowe to wyjść z podziwu nie mogę jaki idiota je projektował. Znam w Warszawie wiele takich miejsc, że to właśnie źle zaprojektowane ciągi komunikacyjne (jezdnia - ścieżka rowerowa - chodnik) tak strumieniują ruch, że generują błędy/prowokują wypadki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 5

Za plecami jest ścieżka rowerowa, która kończy się w taki oto sposób. Jak myślicie - co robią rowerzyści? Ano nie mając wyjścia zapierdzielają chodnikiem, bo pomimo iż trasa rowerowa jest też po drugiej stronie ulicy, to możliwość przeskoczenia na drugą stronę ulicy jest albo wcześniej, albo sporo dalej. https://zapodaj.net/593318ca60d1d.jpg.html

Odpowiedz
avatar OgorekKonserwatywny
0 2

@Lobo86: Oczywiście, takie miejsca istnieją. Nie twierdzę, że nie, lecz miejsca z historii takimi nie są

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@OgorekKonserwatywny: a ja właśnie nie byłbym taki pewien. Widywałem takie miejsca, gdzie ścieżki były poprowadzone jak w opisie historii, co skutkowało tym, że w praktyce ruch pieszy odbywał się po ścieżce rowerowej, a ruch rowerowy - po chodniku. Kilka piekielności jest - to prawda. Ale nie wszystko to bezpośrednia wina ludzi.

Odpowiedz
avatar OgorekKonserwatywny
1 1

@Lobo86: Czego nie byłbyś taki pewien? I wyjaśnij jeszcze, proszę, co masz na myśli, że "ścieżki były poprowadzone jak w opisie historii, co skutkowało tym, że w praktyce ruch pieszy odbywał się po ścieżce rowerowej, a ruch rowerowy - po chodniku."?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@OgorekKonserwatywny: On pewnie ma na myśli fakt, że jak piesi widzą ścieżkę rowerową i chodnik, to wybierają do spaceru ścieżkę. Wtedy rowerzyści chcąc nie chcąc muszą się przenieść na chodnik. Dużo jeździłem na rowerze i twórców ścieżek rowerowych w Polsce powywieszałbym na latarniach. Dlaczego nie biorą przykładu z krajów o wielokrotnie większych tradycjach rowerowych? Ścieżka dla rowerów powinna być częścią JEZDNI, a nie chodnika. Nigdy też nie powinna się urywać w szczerym polu ani zakręcać w miejscu o 90°. Kompletny brak pomyślunku, ewidentnie nigdy sami nie jeździli na rowerze. Do tego jeszcze bierność policji. Gdyby każdy pieszy łażący po ścieżce dostawał taki sam mandat jak podczas łażenia środkiem ulicy, to może w końcu by do głów dotarło, a tak jazda po ścieżce to lawirowanie między pieszymi, ich pieskami i unikanie potłuczonego szkła, wyrastających ze środka ścieżki drzew, słupów i innych przeszkód. Chore.

Odpowiedz
avatar OgorekKonserwatywny
0 0

@mooz: BARDZO rzadko napotykam pieszych na opisanych ścieżkach. Może dlatego, że są bardzo ładnie oznakowane.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@OgorekKonserwatywny: Za to ja bardzo często, są miejsca gdzie autentycznie nie da się jechać, tylko trzeba prowadzić rower, albo podjeżdżać na jednej nodze, bo tyle ludzi łazi po ścieżce. I jeszcze mają pretensje że im przeszkadzam. GDZIE JEST POLICJA??? Przecież to jest stwarzanie zagrożenia dla rowerzystów!

Odpowiedz
avatar arni90
5 5

Też nie rozumiem niektórych rowerzystów. W miejscowości sąsiedniej do mojej, zrobili piękną ścieżkę. Szkoda tylko że rowerzyści wolą jechać jezdnią. Pół biedy gdy taki jedzie około 40km/h, da się przeżyć, ale kiedy widzę gościa który jedzie 10-15km/h to mnie szlak trafia. Ruch jest spory, busem nie da się go wyprzedzić. Trzeba jechać za takim 500m. Jak zaczynam trąbić to jeszcze nerwowo łapami wymachuje. Co do punktu drugiego. Uważam że ciężko znaleźć równie głupi przepis. Nie mam problemu przepuścić rowerzysty, ale jest mnóstwo miejsc, gdzie po prostu nie da się zauważyć takiego cyklisty. Nie pomaga powolne wyłanianie się, ponieważ rowerzysta czując się na prawie zapieprza przez ten przejazd centralnie przed maską.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
3 5

Tych pedalarzy to trzeba zacząć tępić jakiś DDT...

Odpowiedz
avatar szafa
0 0

Czekaj, to w punkcie 3 się rozglądałaś, a i tak go nie zauważyłaś? ;)

Odpowiedz
avatar OgorekKonserwatywny
0 0

@szafa: Szukałam pieszych, nie pędzącego kolarza ;)

Odpowiedz
Udostępnij